This is a digital copy of a book that was preserved for generations on library shelves before it was carefully scanned by Google as part of a project
to make the world's books discoverable online.
It has survived long enough for the copyright to expire and the book to enter the public domain. A public domain book is one that was never subject
to copyright or whose legał copyright term has expired. Whether a book is in the public domain may vary country to country. Public domain books
are our gateways to the past, representing a wealth of history, culture and knowledge thafs often difficult to discover.
Marks, notations and other marginalia present in the original volume will appear in this file - a reminder of this book's long journey from the
publisher to a library and finally to you.
Usage guidelines
Google is proud to partner with libraries to digitize public domain materials and make them widely accessible. Public domain books belong to the
public and we are merely their custodians. Nevertheless, this work is expensive, so in order to keep providing this resource, we have taken steps to
prevent abuse by commercial parties, including placing technical restrictions on automated ąuerying.
We also ask that you:
+ Make non-commercial use of the file s We designed Google Book Search for use by individuals, and we reąuest that you use these files for
personal, non-commercial purposes.
+ Refrainfrom automated ąuerying Do not send automated ąueries of any sort to Google's system: If you are conducting research on machinę
translation, optical character recognition or other areas where access to a large amount of text is helpful, please contact us. We encourage the
use of public domain materials for these purposes and may be able to help.
+ Maintain attribution The Google "watermark" you see on each file is essential for informing people about this project and helping them find
additional materials through Google Book Search. Please do not remove it.
+ Keep it legał Whatever your use, remember that you are responsible for ensuring that what you are doing is legał. Do not assume that just
because we believe a book is in the public domain for users in the United States, that the work is also in the public domain for users in other
countries. Whether a book is still in copyright varies from country to country, and we can't offer guidance on whether any specific use of
any specific book is allowed. Please do not assume that a book's appearance in Google Book Search means it can be used in any manner
any where in the world. Copyright infringement liability can be ąuite severe.
About Google Book Search
Google's mission is to organize the world's information and to make it universally accessible and useful. Google Book Search helps readers
discover the world's books while helping authors and publishers reach new audiences. You can search through the fuli text of this book on the web
at http : //books . google . com/|
Digitized by
Google
LIBRARY
Uniyersity of California.
Class
Digitized by CjOOClC
K 4
Digitized by
Google
Digitized by
Google
fl
CZTŁI
MATERIAŁY DO FISI I ŻYCIA
MIKOŁAJA KOPERNIKA.
ZEBEAŁ
X. IGNACY IPOLKLCrWSKlI.
TOMI.
„Chwała Wielkiego Męża na Ojczyznę spływa."
* Ody (Mńtkiego.
GNIEZNO.
! DBUKDBM J. B. ŁANGIEGO.
1873.
\
1
1
Digitized by
Google
Digitized by VjOOQ16
Ir
PśWIADCZENIE y^YDAWCY.
najcenniejsza spuścizna jaka nam pozostała po Męża
wiekopomnej chwały, Mikołaju Koperniku, jego genialne
dzieło 0 obrotach ciał niebieskich, trzy razy wydane w języku
łacińskim, a raz czwarty przed 20 laty w Warszawie, z pol-
skiem tłumaczeniem, obecnie w piątej ma być wydane edy-
cyi w Toruniu, podług pierwowzoru pierwszej edycyi Norym-
berskiej z 1543 roku. Oprócz tego genialnego dzieła, zacho-
wane mamy po Koperniku inne jeszcze skarby ducha, inne
prace umysłu jego; mamy drogie pomniki uwielbienia, jakie
oddali Mężowi uczonemu współziomkowie jego, piórem i czy-
nem.
Cześć, jaką winniśmy każdej literze Kopernika — posza-
nowanie tego wszystkiego co o nim napisali Rodacy, jest
nam zachętą do wydania trzech tomowego dzieła, tom ka-
żdy o dwudziestu mniej więcej arkuszach druku, pod tytu-
łem: Kopernikijana, to jest materyały do pism i życia Mi-
kołaja Kopernika; w których pomieścimy w polskim języku
'to wszystko, co napisał Kopernik z wyjątkiem samego dzieła
o obrotach ciał niebieskich, dalej to wszystko co o Koper-
niku napisali Polacy.
Kollekcya ta dziwną się zapewne wyda niejednemu,
zwłaszcza gdy w niej znajdzie przeważnie pomieszczone rze-
czy takie, które już drukiem ogłaszane były różnemi czasy;
gdy w tej kollekcyi znajdzie rzeczy mniejszej wagi, zbyt
często powtarzające się. Więc tłumaczę się przedewszystkiem
O O f\ mą
1
Digitized by
Google
n.
dla czego to czynię. Zbierając materyały do życiorysu Ko-
pernika nasze i obce, natrafiłem nieraz na druki tak tru-
dne do nabycia, tak mało znane fachowym nawet literatom;
natrafiłem na inne rozproszone po pismach peryodycznych,
tak nieprzystępnych dla wielu, nie zawsze znajdujących się
i w najbogatszych bibliotekach, natrafiałem na rzeczy w nie-
wielu tylko egzemplarzach odbite, a nadewszystko, zestawia-
jąc to, co napisali o Koperniku Polacy, z tern co obcy razem
wzięci autorowie ogłosili o nim; gdy znalazłem istotną prze-
wagę na stronę naszą, gdy znalazły się i takie materyały
które dotąd nie były ogłoszone drukiem, wreszcie i takie
które specyalnie do tej opracowałem kollekcyi — postanowi-
łem w czterechsetny Jubileusz urodzin Kopernika i tę jeszcze
dla ziomków dołączyć pamiątkę.
Zebrane przezemnie artykuły rozdzieliwszy na trzy czę-
ści, pobieżnie opiszę takowe.
W tomie najprzód pierwszym, obecnym, pomieszczone
są drobniejsze pisma i listy Kopernika — Listy o Koperniku
współczesne i późniejsze. Pierwsze opowiadanie o dziele jego,
skreślone przez Jerzego Joachima Retyka, i przedmowa te-
goż do trygonometryi Kopernika, wszystko to, jak wiadomo,
było pisane po łacinie, a my tu dajemy w polskim tylko
przekładzie. — Dalej w tym tomie pierwszym, zamieściliśmy
trzy rozprawy : dyrektora obserwatoryum w Warszawie Bara-
nowskiego, tyczące się dzieła Kopernika o obrotach ciał niebie-
skich, — Rozprawę Lelewela o zasługach Kopernika w geogra-
fii— i dwie rozprawy profesora Szulca, konieczne do utwo-
rzenia sobie jasnego sądu o ojczyźnie Astronoma.
Wyżej powiedziałem: że drobniejsze pisma i listy Ko-
pernika, jako też inne rozprawy dzieła jego dotyczące, acz-
kolwiek oryginalnie pisane po łacinie, w polskim tylko daję
przekładzie, znowu tłumaczę się dla czego to czynię. Źró-
dłowo oceniając każdy materyał historyczny, należy bez wąt-
pienia, w oryginale, o ile to być może, umieszczać takowy.
Grdy jednakże w zamierzonej tu kollekcyi chodzi o wybitną
Digitized by
Google
m.
cechę polskości, o przystępne dzieło dla wszystkich Polaków,
gdy w wspaniałem Warszawskiem wydaniu dzieł Kopernika,
rzeczy o których tu mowa, w oryginałach były ogłoszone
źródłowo, gdy Warszawskie wydanie za kosztowne jest, nie
przystępne dla wielu, a nawet wyczerpane, gdy w końcu
znacznie by to zwiększyło nakład i koszta druku, z tych
przeto powodów ograniczyłem się jedynie na polskim texcie.
Trzy rozprawy Baranowskiego, — dwie Szulca, i jedna
Lelewela, tak jak były oryginalnie napisane, wydane tu są
w polskim tylko języku.
Tom drugi zamierzonej kollekcyi obejmować będzie same
życiorysy Kopernika, różnych pisarzy, od najdawniejszego
zacząwszy skreślonego przez Starowolskiego z 1627 roku,
aż do ostatniego z roku bieżącego. Ogółem większych tu
życiorysów, i drobniejszych szkiców, będzie z górą trzydzie-
ści, z tych dwa tylko: Starowolskiego z języka łacińskiego,
a Krystyna Lacha Szyrmy z języka angielskiego przełożone
będą na język polski, inne jak były pisane w oryginałach
polskich pozostaną. — Oprócz wspomnionych dwóch życiory-
sów Kopernika, przez Polaków w obcych językach pisanych
— z ważniejszych są jeszcze trzy: dwa po francuzku — Ozyń-
skiego i Chodźki — i znany z ostatnich czasów R*** (Roemera)
po niemiecku, ale te dla tego że są za obszerne nie wejdą do
kollekcyi. — Z polskich życiorysów osobno wydanych wejdą
tu : Krzyżanowskiego, Szulca i Radwańskiego, a z zamieszczo-
nych w pismach peryodycznych lub zbiorowych: Śniadeckie-
go, Sołtykowicza, Bentkowskiego, Hubego, Gąsiorowskiego,
Chodynieckiego, Krzyżanowskiego, Oleszczyńskiego, Bartosze-
wicza, Rogalskiego, Łukaszewicza, Wierzejskiego, Pankiewicza,
Rychcickiego, Feldmanowskiego i kilku innych jeszcze auto-
rów, drobniejsze szkice do żywota Mikołaja Kopernika.
Znane to są wprawdzie rzeczy, bardzo często jeden
autor przepisywał z drugiego, szczęśliwie lub mniej szczęśliwie,
ale zbiór taki należy do kompletu, ale u wielu znajdzie się
szczegół pomijany od innych.
Digitized by
Google
IV.
Tom trzeci zawierać będzie artykuły nie pomieszczone
w dwóch poprzednich tomach, a w tych wiele rzeczy dru-
kiem dotąd nie ogłoszonych* — Tu więc będą: Wyciągi z urzę-
dowych akt tyczących się familii Kopernika, — Lista współ-
uczniów i profesorów Kopernika, — Listy różnych osób odno-
szące się do życia, nauki i czci składanej Kopernikowi.
Wiersze i epigrammata na cześć Astronoma — Ikonografia
wizerunków Kopernika, pomników mu wzniesionych, publi-
kowanych w sztychach, drzeworytach lub litografiach; wiado-
mości o celniejszych portretach olejnych Kopernika, i dokła-
dny opis medali wybitych na cześć jego. Z nieogłoszonych
jeszcze drukiem rzeczy dotyczących Kopernika, będą w tym
trzecim tomie Akta urzędowe Rady stanu z czasów księstwa
Warszawskiego od 1809 do 1816, odnoszące się do mającego
się wystawić Kopernikowi pomnika w Toruniu. Z druków,
będą tu szczegóły wzniesienia pomnika w Warszawie, i opisy
tej uroczystości zebrane z pism współczesnych. Dalej luźne
drobniejsze a ciekawe artykuły bądź o Astronomie samym,
bądź o rodzinie jego — potem dwanaście artykułów
i rozpraw moich o Koperniku, zamieszczonych w ostatnich
czasach w różnych pismach polskich; nakoniec obraz fan-
tastyczny o Koperniku napisany po włosku a przetłumaczony
przez Kulczyckiego i Ostatnie chwile Kopernika, obrazek
dramatyczny napisany przez Wacława Szymanowskiego.
Tą kollekcyą, pochlebiamy sobie, że przyjemność sprawimy
Rodakom, a Cudzoziemców naocznie przekonamy, ile to
Polacy napisali o Ziomku swoim Mikołaju Koperniku.
X. Jonact Polkowski.
Digitized by VjOOQ16
Wtórnie pierwszym mieszczą się:
a) Pisma Kopernika tylko w polskim przekładzie, a miano-
wicie: Listy Teofilakta Simokatty. — Rozprawa o urządzeniu
monety. — Skarga Kapituły Warmińskiej na nadużycia
Krzyżaków, redagowana przez Kopernika. — Poemat reli-
gijny siedm gwiazd. — List do Papieża Pawła III. — Przed-
mowa do dzieła o Obrotach ciał niebieskich, — List do
Bernarda Wapowskiego o ósmej sferze. — Szesnaście li-
stów Kopernika do różnych osób.
b) Pisma tyczące się nauki Kopernika i Ojczyzny jego,
a mianowicie : Ośm listów do Kopernika i o Koperniku.
— Pierwsze opowiadanie o obrotach ciał niebieskich
Jerzego Joachima Retyka. — Tegoż przedmowa do Try-
gonometryi Kopernika. — Tegoż nowe efemerydy podług
Kopernika. — Przedmowa Baranowskiego przy Warsza-
wskiem wydaniu dzieł Kopernika; tegoż recenzya War-
szawskiego wydania dzieł Kopernika. — O obrotach ciał
niebieskich Baranowskiego. — Obraz postępu nauk Astro-
nomicznych i fizycznych w Polsce. — Joachima Lelewela
rozprawa o Koperniku. — O Tarnowie Mazowieckim i o sna-
czeniu dawnych Prus, dwie rozprawy Dominika Szulca.
Digitized by
Google
Spis rzeczy w tomie pierwszym.
stor.
Oświadczenie wydawcy.
Treść tomu I —
Listy Teofilakta Scholastyka Simokatty 7
Rozprawa o urządzenia monety 33
Skarga kapituły przeciw Krzyżakom 45
Poemat religijny siedm gwiazd 49
List Kopernika do Papieża Pawła HI 61
Przedmowa do dzieła o Obrotach ciał niebieskich 66
List do Bernarda Wapowskiego 68
„ do Kapituły Warmińskiej z 22 Października 1518 74
„ do Biskupa Ferbera z 29 Lutego 1524 75
„ do Felka Reich z 12 Kwietnia 1526 76
„ do Biskupa Dantyszka w Wielki Piątek 1533 78
„ „ „ z 8 Czerwca 1536 79
„ „ „ z 9 Sierpnia 1537 80
„ „ „z 17 Marca 1538 81
„ „ „ z 15 Kwietnia 1538 81
„ „ „ z 2 Grudnia 1538 82
* M n 2 11 Stycznia 1539 83
H w »» z 3 Marca 1539 83
„ H ,» z 11 Marca 1539 84
„ Kopernika do księcia Alberta z 15 Czerwca 1541 85
„ „ „ „ z 21 Czerwca 1541 86
„ „ do Biskupa Dantyszka z 27 Czerwca 1541 86
„ „ „ „ z 28 Września 1541 87
„ Kardynała Szonberga do Kopernika z 1 Listopada 1536 89
„ Xcia Alberta do Kopernika z 6 Kwietnia 1541 90
„ Kapituły Warmińskiej do Xoia Alberta Pruskiego z 6 Kwietnia 1541 90
Wyjątek z listu kapituły Warmińskiej do księcia Alberta Pruskiego ... 91
List Tidemana Gize do Jerzego Donnera z 8 Grudnia 1542 91
„ „ „ do Jerzego Joachima Retyka z 26 Lipca 1543 ... 92
„ Kanonika Donnera do Xcia Alberta z 3 Sierpnia 1543 .... 93
„ Kapryniego do Biskupa Maciejowskiego z 27 Września 1542 ... 94
„ Brzoskiego o Koperniku z 1616 95
Pierwsze opowiadanie Retyka o obrotach ciał niebieskich 96
Tegoż przedmowa do Trygonometryi Kopernika 145
Tegoż nowe efemerydy podług Kopernika 148
Przedmowa Baranowskiego do dzieła Kopernika 153
Treść' dzieła i pism Kopernika 161
O obrotach ciał niebieskich 183
Obraz postępu nauk Astronomicznych i fizycznych 197
Joachima Lelewela Rozprawa o Koperniku 211
O Tarnowie Mazowieckim Profesora Szulca 225
O Znaczeniu dawnych Prus Profesora Szulca 253
Digitized by
Google
TEOFWA SCHOLASTYKA SYIOKATT
LISTY
OBYCZAJOWE, SIELSKIE I EROTYCZNE
Z GEBCHEOO HA J3ZYK ŁACIŃSKI PBZHŁOŻYŁ
TheophilacU scolattici Sknoccati ęple (epistolae) morale* : ruraUt et amatorim, inier-
pretatione latina. Cracowm in domo Domini Johanms Haller omno saktiie noetra 1509.
Pod takim tytułem, w czasie swej bytności w Krakowie w 1509 wydał Kopernik tę niewielką
książeczkę Greckiego prozaika, u Hallera in 4to o 40 kartkach, dedykując takową wujowi
swemu Łukaszowi Biskupowi Warmińskiemu. Pochwalny wiersz, jaki Wawrzyniec Korwinus
napisał na ten piękny przekład Kopernika, zamieszczony na czele, uwiódł niektórych z na-
szych Bibliografów że i całe dziełko przyznawano Korwinowi Jocher dopiero pierwszy
I str. 113 błąd ten sprostował. Broszurka ta niezmiernie rzadka, w pierwszej edycyi nie-
znana była nawet p. Boissonade, który wydając Teofilakta po grecku i łacinie w Paryżu
1835, we wstępie wylicza wszystkie wydania i przekłady, a ten właśnie przekład Koper-
nika pomija. Drugie wydanie listów Teofilakta z przekładem polskim znajduje się w War-
szawskiem wydaniu dzieł Kopernika.
(Prztkaul Wtdawot.)
Digitized by
Google
Digitized by
Google
yv:
IERSZ
Wawrzyńca Korwina pisarza królewskiego miasta Wrocławia, w którym
żegnając Frusak&w, opisuje jak wielką przyjemnoSć mu sprawiły nastę-
pujące Teofilakła listy, i jak wygnańcowi z rodzinnej ziemi słodkim jest
powrót do ojczyzny.
&iemio pruska, na którą świetnych gwiazd północnego nieba Nitdźwi*-
dńe z Wolarzem patrzą w błyszczących wozach, żegnam cię, która masz
zbożodajne łany, rzeki i zatoki rybne, winorodne wzgórza, i jesteś obfitą
w dobytek domowy. I gdzie cię skraplają wody północnego morza, łzy
Hehad, drogi bursztyn zbierasz.
I nie przestając na własnych płodach, jeszcze zgromadzasz skarby
innych krajów, tak morzem jako i lądem.
Między pruskiemi znaczniejsze miasto, Toruniu! pod szczęśliwą
wróżbą po trzykroć i czterykroć żegnam cię.
Gdy złociste słońce dwa razy łuk zwierzyńca obiega, ty mnie z nie-
wymowną dobrocią pielęgnujesz.
Niech senat twój będzie szczęśliwym wraz z swobodnym ludem;
niech każdy obywatel przyjemnie spędza życie.
Lubo zaś nie mogę ci się godnie wywdzięczyć za twe dobrodziej-
stwa i chlubnie doznaną uprzejmość,
Jednakże wiecznie cię opiewać będę, dopóki około twoich murów
nie przestanie płynąć Wisła.
Obdarza cię godnie wnuk Atlasa przyjazną gwiazdą; błogi, rodzisz
najszanowniejszych mężów,
Pomiędzy któremi wielkiej powagi Łukasz,' dostojny pasterz i
zwierzchnik z pobożności słynie.
Warmia, której wielka część ziemi pruskiej podlega, prawdziwie
szczęśliwa pod swoim rządem.
Przy nim uczony mąż, jak wierny Achates przy Eneaszu, dzieła
tego z greczyzny na łacińską mowę tłumacz.
Digitized by
Google
Który szybki bieg księżyca i odnawiające się kolejno ruchy ziemi
wykłada i gwiazdy z uciekającemi kulami.
Zdumiewające dzieło Wszechmocnego i skryte przyczyny rzeczy umie
z dziwnych wyszukiwać początków.
Pomijam wielu innych, gdyż woźnica puściwszy wolniej cugle, nie.
zatrzymiye koni.
Jemu żona moja Anna z wielkiej miłości dla lubej ojczyzny, kazała
była wartkie posuwać koła.
Przeto, Toruniu, jeszcze i jeszcze bywaj zdrów; oby zawsze dla
twej sprawy wzrastała sława!
Ztąd przez wonnego gaju sośninę, przez wielkie lasy, przez doliny,
przez góry jadę, przez wiele miast przejeżdżam i przez obszerne kraje,
które twemu, królu Zygmuncie, potężnemu berłu podlegają.
Te obszerne niwy w trzech dniach przebywam. Tak spieszę wesół,
ażebym do ojczystych zagród przybył.
A lubo przykrą jest ta podróż, jednak samo czytanie greckiego
Symokaty, uczyniło ją jakkolwiek powabną.
Aż przybywam do granic Sarmackiej ziemi, które niestała rzeka od
naszych pól przedziela.
Rzeka piaszczysta, wyąca się po sitowiem zarosłych skałach, spada-
jącemi wodami pomnaża szmer usypiający.
Tu wchodzim pod bardzo nędzną strzechę ubogiej chaty i zmęczone
nakarmiamy konie.
. Serki, które nie dosuszyły się jeszcze w leszczynowej pleciance, go-
ścinna staruszka nam przynosi.
Ale gdy ta nie miała smacznego napoju z jęczmienia, z sąsiedniego
stawu koję palące pragnienie.
Czerpie i Anna wklęsłemi dłoniami srebrzyste wody, gdzie się zda-
wały obmywać Szlązką ziemię.
I rzecze: sądziłam, że to kielichy chłodnego wina, tak słodką jest
w ustach woda.
Czwartego dnia Szlązk nas przyjmuje łagodnym powiewem powietrza
i niebem przyjaźniejszem.
Tu żona stanąwszy na ziemi oddawna upragnionej, temi słowy po-
zdrawia kraj ojczysty:
Witam cię ziefoiol zdrowie moje, śluby i wesela, która mię jako
niemowlę z wielką troskliwością pielęgnujesz.
Przyjmy powracającą od granic ziemi pruskiej, że zwykłą dla córki
uprzejmością podejmig.
Wygnanka, zawsze cię w pamiętnem sercu miałam. I słodko było
pomyśleć o tobie.
Digitized by
Google
Gdyby mi Prusy dożyły żaglowym portem, i modry okręt dawał
prowadzone bogactwa; gdyby, jak mi poprostu miły małżonek często
mawiał, Hermus toczył złotodajne wody,
Albo gdyby mi płynęło z gór Kaukaskich złoto, które po spadnięciu
deoczu, Kolchickie ludy zbierają,
Ty mi, luba rodzicielko, daleko jesteś pożądańszą i nic nie ma na
'uli ziemskiej, cobym więcej nad ciebie ceniła.
To wyrzekłszy, radosna, ukochane bóstwa domowe przyobiecanym
darem do zwykłej wzywa pomocy.
Wtedy i ja powiedziałem: O niebianie, najłaskawsze bóstwa, pod
których opieką ta ziemia kwitnie!
I ty święta, Jadwigo, pod której zwierzchnictwem niegdyś Szlązk,
a teraz cały dwór niebieski zostaje 1
Sprawcie, ażeby Król wszechmocnego Olimpu zachował nas przy
zdrowiu i ojczystemu powrócił bóstwu.
Gdy to mówię, pokazują się na najwyższem wzgórzu we mgle ciemne
szczyty wybiegającej wieży.
Zwolna odsłania się o wysokich gmachach Wrocław, sięgający pra-
wie stref księżyca.
Uradowani, wchodzimy do wielkiego miasta, gdy zapadające słońce
zanurzyło się w zachodnich oceanu wodach.
I gdy przybyszom mili winszują przyjaciele, zdążamy pod ulubione
strzechy dawno niewidzianego domu,
Tu gdzie siedmiorakie zakręty obfita w ryby Oława toczy, i mile
szumi rozbijającemi się wodami
Niech ten dom przez wiele lat nietknięty, pozwoli mi łaskawy Bóg
z lubą małżonką posiadać.
Inny wygnaniec w ciężkich przygodach, niech sobie szuka zysków
i niech żegluje do słupów Herkulesowych.
Niech płynie poza skwarne ramiona palącego Raka, i poza miejsca
spragnione suszą umiarkowanej strefy.
Niech dąży do dawnego z jaśniejących gwiazd Ołtarza i zmierza
do ukrytych gwiazd bieguna południowego.
I pierwej miotany po nieznanem morzu, niech nam pomarszczony
pieprz z przeciwnego sprowadza półsferza.
I niech liczne łany posiada po cudzych krajach, i jako bogaty wy-
gnaniec, niech zgromadza mnogie skarby.
Ja niech mam miły w domu spoczynek, i gorejący komin i żywność
coby mnie od głodu broniła.
Przyjemniej jest w ojczyźnie małą rozrządzać niwą, aniżeli cudzą
stu wałami przewracać ziemię.
Digitized by
Google
6
Ażeby zaś list mądrego Symokaty na jaw wyszedł, ogłoszony został
za pomocą druku.
Piórwszy uczy obyczajów, drugi mówi o wsi, trzeci o miłostkach.
Tak dzieło na przemian jest powiązane, ażeby z niego czytelnik
mógł mieć cnót ozdobę, jak rozmaite kwiaty z wilgotnego wyrosłe pączka.
DO
NUPBZEWIELEBNIEJSZEOO PANA ŁUKASZA,
BISKUPA WARMIŃSKIEGO
UST MIKOŁAJA KOPERNIKA.
Zdaje mi się, Nąjprzewielebniejszy Panie i Ojcze naszej ojczyzny,
że Teofilakt Scholastyk, listy obyczajowe, sielskie i erotyczne, trafnie upo-
rządkował. Zapewne z uwagi: że przedewszystkiem rozmaitość bawić
zwykła, i że różne umysły w różnych przedmiotach mają upodobanie;
jednym poważne, drugim lekkie, innym prawdziwe, a niektórym zmyślone
rzeczy przypadają do smaku, i każdy swój wyłącznie przedmiot lubi,
przeto rzeczy lekkie z poważnemi, a płoche z gruntownemi tak powiązał,
aby każdy czytelnik mógł w nich jakby w jakim ogródku, z pomiędzy
rozmaitych kwiatków, co się bardziej podoba, wybierać. We wszystkich
zaś listach taki pożytek zawarł: iż one nie listami, ale raczej prawem
i przepisami do urządzenia ludzkiego życia, być się wydają, czego jawnym
dowodem jest ich krótkość, bo najtreściwsze i w myśli najpłodniejsze
z rozmaitych pisarzy pozbierał. Co do listów obyczajowych i sielskich,
tym niełatwo kto zarzuci; erotyczne zaś, lubo z nadpisu iwawolę zapo-
wiadać się zdają, wszelako jako lekarze gorycz lekarstw słodyczami łago-
dzić zwykli ażeby dla zażywających była żnośniejszą, tak prawie i te są
ogładzone, iż niemniej nazwę obyczajowych powinnyby otrzymać. Go gdy
tak jest, uważając za rzecz niesłuszną, że je sami tylko Grecy czytali,
a u łacinników nie były upowszechnione, według możności, łacińską mową
przełożyć je postarałem się. Tobie zaś, nąjprzewielebniejszy Panie, mały
ten podarek poświęcam, który nie da się bynajmniej porównać z Twoją
dobroczynnością, gdyż wszelka tego rodzaju talentu mego praca lub owoc,
za Twą własność słusznie uchodzić powinna, jeżeli prawda, jak jest nie-
wątpliwie, co także Owidyusz do cezara Germanika niegdyś powiedział:
dowcip obliczem twojem utrzymuje się i upada.
Digitized by
Google
TEOFILAKTA SCHOLASTYKA 8YMOKATT
LISTY
OBYCZAJOWE, SIELSKIE I EROTYCZNE.
•MW««<
1. Obyczajowy, ketttas do flotyna.
Świergoczący konik polny, z nadchodzącą zorzą zaranną śpiew swój
zaczyna, głośniej zaś i dźwięczniej i z natury wymowniej dyszeć się daje
w godzinie południowej, gdy jest jakby przepojony promieniami słońca.
Nuci przeto ten śpiewak, drzewo ołtarzem, pole na widownię obrawszy,
i podróżnym śpiew swój powtarza. Tak i my do opiewania twoich cnót
spieszymy; albowiem i one jakoś wnoszą nas i do pochwały twojej za-
grzewają. Oddawna bowiem zagrzebanych w brudnem żyda, pismami
twemi do cnoty pobudziłeś. Tak stałem się Krytyaszem; Plotynus wy-
stąpiwszy z ciała, uczenie rozprawia tu na ziemi, lub tet filozofia przy-
brana w ciało, z ludźmi jak człowiek rozmawia.
2. SUMki. DOKBON DO MOSCHONA.
Przewodnik owiec, przecudowny baran zginął mi, i trzoda pozba-
wiona jest pasterskiego naczelnictwa. Cicikie nieszczęście mnie spotkało;
podobno botek Pan zagniewany jest na mnie! bom go nie uczcił pier-
wiastkami miodu. Dlatego do miasta sit u<m& ***y zagniewanego
przebłagać, a razem mieszkańcom srogość jego opowiem, mówiąc; „dla
placuszka miodowego, Pan przewodnika męj trzody zabrał.44
Digitized by
Google
3. Erotyczny, teanon do eurydyki.
Wdzięk twój wrodzony już min%ł, i bliska zmarszczek uroda twoja.
Ty jednak zmyślasz prawdę, usiłujesz podłożonemi ozdobami kochanków
zwodzić. Ustąp czasowi babulko, albowiem w jesieni nie zdobią się łąki
w strojne kwiaty; pamiętaj na śmierć, do niej się bowiem zbliżyłaś i z ko-
nieczności chciej polubić skromność. Starość bowiem i młodość krzy-
wdzisz:'tę udając zmyślasz; tamte posiadając fałszujesz.
4. Obycz. jwagoras do antypatra.
Stwórca świata granice morzom zakreślił, i brzegami wstrzymiye
morskie bałwany, bo piaslą niejakie leżą pomiędzy lądem i morzem. Ani
więc zdtmjakfe źłe poDli&ięj ziemi wyrządzić, lecz zwraca na siebie
wściekłe zapędy, grożąc ziemi wielkim zalewem. Granice przeto, Anty-
patrzę, jakby prawo, i twym żądzom połóż, a ręki nie czyń służebnicą
gniewu. Tak więc, godnie ręką i umiętnie językiem kierować, jestto
doskonałej cnoty szczyt najwyższy. Jeżeli zaś nie jesteś zdolny rządzić
się cnotą, zdrożnościami karm duszę, gdy do psów szczekających chcesz
być podobnym; tók bowiem rozhukane morze, prócz piany i bałwanów,
nie sprowadza innych skutków gniewu.
5. Sielski EGIR DO PLAtANA.
Złych przyjacielu! sąsiadów, żórawiów mamy: wieczną wojnę toczą
o tor pęto, xi które ani układu z naszymi ojcami nie zrobili, ani też z nami
poprzestali wojny, lubo nie raz pierwiastki zboża dawaliśmy, i część jakąś
polka, jakby* Bogu poświęconą, tym niewdzięcznym ustąpiliśmy. Lecz te
<tey> jak widać, pomimo to nic u nfcłr nie znacoą. Dlatego -wszyscy ztąd
wydalmy się, gdyż pożyteczniej* dla nas będzie uprawiać kamienie, jak
zamieszkiwać pola i wzgórza, złych mając sąsiadów.
6. Erot. ERATO DO TERPSYTEL
M0wią'*e KałHkrates kosztownie cię odmalował; sądzę jednak, że
natowidło nie Terpsyteę wystawia, lecfc w prawdziwych rysach Helenę
spartańską Parrazyasza, i dlatego przeciwko &tace i przyrodzie wykro*
tóyłaś, fłerwazą krzywdząc, drugą zmyślając: albowiem zmusiłaś sztukę
Parrazyusza dtf tównhWońci, a co ci niedodtąje w rysach, wystawiłaś jakby
Digitized by
Google
upickniając wady natury, i wielką, jej niedołężność okazująa Ja zaś
i malarza chwalę, że twojej niekształtności nie chciał być malarzem,
i podziwiam mądrość przyrody, że szpetnej duszy, piękności ciała nie po-
wierzyła.
7. Obycz. SOZYPATER DO TERPANDRA.
Prawo jest u koni które zdaje mi się bardzo rozumnem. Chwalę
bowiem ich wielką dobrotliwość, lecz jakież jest to ich prawo? Młode
źrebię, jeżeli widzą pozbawionem karmicielki, i matka długo jest nie-
obecną, którakolwiek inna źrebię w opiekę bierze, albowiem przyrody
swej nie zapominają i chętnie rozciągają nad niem swą pieczołowitość,
wszystko cierpliwie znosząc jakby to było ich własne i rodowite źrebię.
Tę zaiste zmyślność sama natura im dała. Nie prawo Solona zmusza je
do tego. Teraz do ciebie mowę zwracam. Wnuka twojego po bracie,
od drzwi do drzwi w najnędzniejszem odzieniu błądzącego wyrzekasz się.
Gorsze od istot bezrozumnych masz czucie: obcych psów żywisz. Tak
bowiem słuszniejbym nazwał pochlebców, których masz u siebie. Zdają
się oni być najwierniejszymi dopóki z hojności twśj żyją, o nędzny! Oczer-
niają cię zupełnie i pijaństwem niedawno cię obryzgali. Ród bowiem
pochlebców chowa złe w pamięci, a dobrodziejstw zupełnie zapomina.
Chociaż późno, wnuka Twego pielęgmy, Terpandrze. Jeżeli zaś nie uli-
tujesz się, będziesz miał nieprzepartego wroga, łzami natury miecz swój
ostrzącego.
8. Sielski, dafnon do mirona.
Dopókiż przekopujesz pólko i deszczową wyczerpujesz wodę, nędzny !
Czy może usiłujesz ażeby i mnie także dzieci z głodu poumierały z przy-
czyny suchości. Wprawdzie twoje pole naokoło wodą oblane, moje zaś
natury wody nie zna. Zapytajmy się proszę chmur, czy one tylko jednemu
Mironowi spuszczają wody. Człowiek zawistny jest wielkiem złem, a je-
żeli jest jeszcze sąsiadem, nieubłagane wtedy nieszczęście, i zaledwie ze
śmiercią ustaje.
9. Erot EURYPA DO DEXYKRATA.
Pierwszego listopada przyobiecałeś do nas przybyć, i słowa nie dotrzy-
małeś, Dexykracie. Moje zaś serce z miłości pałało i nakształt lampy
Digitized by VjOOQ16
10
wnętrzności gorzały: codzień płynęły łzy i codzień marzyłam o twojem
przybyciu, a skrzypienie drzwi, zawsze mi na myśl przywodziło twą obe-
cność. Ty zaś, Dexykracie, z inną miłość podzielałeś. I zawsze cię no-
wość bawi, albowiem nasycenie prędko zwykło ogarniać mdłe zalotników
serce. Zdradliwe są żądze, pieniądz i miłość; sam tego wkrótce do-
świadczysz; nieszczęścia pokrzywdzonych na samych krzywdzących często
10. Obycz. HERMAGOBAS DO SOZYPATRA.
Słyszę iż zanadto nieszlachetnie bolejesz nad ubóstwem i złorzeczysz
bogactwom, jakby nieprawnie przez ludzi posiadanym; u jednych nabycie
ich łatwo pojęte jest, u innych zaś niepojęte, jakby nienawistną była
w tym względzie ludziom natura. Jeżeli bowiem słońce zarówno ludziom
blaskiem swoim przyświeca i użytek ognia wszystkim służy, dlaczegóż
tedy, mówisz, przyroda złoto tak ukrytem dla ludzi zrobiła i żyjącym
na ziemi odjęła tak miły dar, z którego największe nieszczęścia dla ludzi
początek biorą. Ja zaś głośno się rozśmieję z twojego twierdzenia, albo-
wiem zaszczyt natury zrobiłeś przedmiotem pogardy i opłakiwałeś go
razem z sową; ona bowiem przyczynę swej ślepoty, przypisuje widzial-
nej naokoło słońca jasności. Żądzą złota pożytecznie ród ludzki się utrzy-
muje, Sozypatrze! Przez złoto bowiem sztuki między ludźmi zakwitły;
miasta zostały zaludnione i wszelkich umów jest łatwość. W ogóle je-
żeli powiedzieć mamy, rozmowa społeczeństwa pozbawioną byłaby wszel-
kiego wdzięku, gdyby złoto nie wskazało ludziom ich wzajemnej dla sie-
bie potrzeby. Ani bowiem majtek by żeglował, ani .podróżny drogi od-
bywał. Wieśniak nie miałby orzącego wołu, ani berło królewskiej wła-
dzy byłoby w poszanowaniu, aniby książętom i przełożonym posłuszeństwa
okazywano, ani wódz mógłby wojska prowadzić. Jeżeli zaś i tajemnego
znaczenia chcesz dowiedzieć się, to równie do cnót jak do wad złoto pro-
wadzi; niem doświadcza się żądza serca i współzawodnikiem jest celtyc-
kiej rzeki; fałszywej bowiem cnoty i złości najpewniejszym jest probierzem.
11. Sielski, kallistach do cyparyssona.
Symichides rodzaj nieużytecznych i dzikich drzew oddawna powy-
palał, taki bowiem wyrok wydał na nieużyteczne drzewa, lecz wszystko
niszcząca natura ognia, niepohamowaną miała moc, i folwark na przyle-
głem polu nagle zniszczyła. On zaś obosieczną siekierę rzucając, do
miasta pobiegł aby wziąć obrońcę, sprawę wytoczyć i Symichidesa przed
Digitized by
Google
11
M%d zapozwał. Tak i ja Cyparyssonie, przeciwko tobie występuję, dopóki
pszczołom twoim nie zakażesz od pól moich stronić, i póki nie nauczysz
aft że cudze manowce nie są prawną drogą.
12. EfOl MELPOMENA DO PRAXYMILLI.
Na publicznem miejscu Ghryzogona fleciarka zabawę założyła; za-
pewne mniema, że może zabawi i moich kochanków, i mówi bezwstydna:
że my się na to będziemy gniewali Jednak niewiele do tego przywie-
zie, albowiem śledzą kochankowie jakie są moje, a jakie Chryzogony
obyczaje. Lecz proszę cię, bądź mi niemylnym i nąjotwartszym odpo-
wiedzi posłańcem, i powiedz Łacenie: Największe dzięki, Chryzogono,
z tego powodu winni ci jesteśmy, że brzydkością twoją wydatniejszą staje
się nasza piękność; bo gdy sójka się nie pojawia, to i kruk do przedniej-
szych ptaków się liczy.
13. Ohycg. ARYSTON DO NICYASZA.
Mówią że słoń jest zwierzęciem bardzo chciwym wiedzy i do nauk
ludzkich bardzo sposobnym. On bowiem nie tak zadziwia ogromem ciała,
ile chlubą pojętności się zaleca, o czem nawet chłopcy Indyan dobrze
wiedzą. Ja uważam Nicyasza, że ma pojęcie mniej rozumne niż dzikie
zwierzęta. Będąc bowiem synem uczonego męża, ojczystych nauk wiele
dostarczyłeś. Jakoż przy kostkach i swobodach, największą część życia
strawiłeś i chełpisz się pochodzeniem szlachetnem. Jeżeli zatem chcesz
być zwany synem Hermagora, wróć się w końcu do jego życia; dobrem
jest, gdy chociaż w starości, przyjdzie mądrość i roztropność, co równie
i Platonowi tak się być zdaje. Jeżeli zaś wzbraniasz się porzucić występki
a synem Hermagora się głosisz, chcę ci dać poznać żeś ojcowskiemu gro-
bowi świętokradztwo wyrządził, albowiem twoją niegodziwością cnoty jego
znieważasz.
14. Sielski MIRONIDES DO DAMALA.
Chłopak twój całą trzodę winiszczył, napełniając ciągle dojniki mle-
kiem, i niegodziwiec pod jawory spiesząc ściele sobie łoże, swobodnie
rozkłada się i miękkie życie prowadzi; potem wziąwszy piszczałkę, jakby
biesiadnym śpiewem wesołość przyzywa i wiejskie przekracza zwyczaje.
Bydło tym sposobem rozprasza i do umowy z nabywcą ociężałym jest;
Digitized by
Google
12
nawet nawóz nędznik sprzedał za lada co, a Mironidesowi nie wstydzi
się krzywdy wyrządzać; wesoło wczoraj obchodził winobranie, albowiem
okazałą ucztę składały szarańcze i figi. Ten wyborny młodzieniec pra-
wie wszystkie figi pozjadał, i dziwię się jakim sposobem i szarańcze po-
łykał, po nasyceniu się, ani odrobiny ich do domu nie przyniósłszy. Nie-
chaj w przyszłości będzie dalekim od pól moich: lepiej jest znosić złe
odległe, aniżeli w domu ukrytego nieprzyjaciela żywic.
15. Erot ATALANTA DO KOEYNNY.
Korynno! i Augiasza także w szrankach widziałam. Widowiska
jednak tego ani mowa zdoła wyrazić ani ręka malarza naśladować. Byłto
bowiem młodzieniec silny, dorodny, na piersiach zarosły, oczy miał jakby
koziołek, twarz jego nie z gniewu rumiana ani wątła młodością, lecz
męzka, wszakże razem łagodna. Kolor jego ciała ani białości kobiecej,
ani czarnością zaciemniony. Włosy zaś niekiedy młodzieńczem zanied-
baniem powiewały koło skroni nakształt morza, gdy podczas ciszy blizką
ziemię lekkiemi falami dotyka, a miota w czasie burzy szalone gniewy.
Lice zaś ani zbyt rumiane, bo to kobiece, ani znowu bladością nieprzy-
zwoitego smutku nie okazywały. Nos zaś nader kształtnie utoczony,
i wielką znajomość mistrzowskiej natury dowodził. Olej zaś napuszczony,
na wzór słońca jaśniał i świetnemi odbłyskami, jakby marmurowemi pro-
mieniami, widzów zabawiał. Westchnienia w duszy wzbierały się, Korynno,
i sroższe bóle teraz uczuwam, ród bowiem kobiecy żądz miłosnych roz-
głaszać nie lubi.
16. Obyczajowy, goegiasz do abystyda.
Gdy pożyczałeś, cieszyłeś się; gdy cię poszukują smucisz się i na
drodze spotykając wierzycieli, drętwiejesz z bojaźni, jakby srogie strachy
przypadły na ciebie. Szukasz drogi i ku drzwiom spoglądasz, pragnąc
uniknąć gniewu u wierzycieli, w podobny sposób jak w czasie burzy za-
grożeni rozbiciem, do portu uciec spieszą. Ale ty złe złem płacisz. Od
jednych bowiem pożyczywszy, drugim dług oddajesz. Tak robią ci, któ-
rzy z obawy śmierci sami się w przepaść rzucają. Pożyczanie rozliczne
złe ludziom sprowadza, i od bajecznej sroższe jest hydry; strzeż się na-
wet pomyśleć o pożyczaniu, a na promienie słońca łatwiej będziesz mógł
patrzeć i wolnem zewsząd powietrzem daleko swobodniej odetchniesz.
Digitized by
Google
13
17. Siei LOFON DO PEDYADA.
Niech zginie Leucyp: niegodziwe zatrudnienie nam zrządził o gra-
nice pagórka. Mnie i Sostrata przed sąd zapozwah Leucyp wszystkich
umysły opanował i pragnie aby trybunał złotemi oczami rozpoznawał;
tak wielka chciwość nędznego ogarnęła. Co poznawszy Sostrat, złotem
zwycięstwo okupił, i darem gardło Łeucypa zatkał. Dziewica sprawie-
dliwość, zbałamucić się dała i złoto ludziom zwycięztwo zaręcza. Niema
bezstronnego wyroku, bo dary więcej aniżeli prawo cenią.
18. Erot HEROCYL DO IPSYPIU.
Nawet i palmy wrodzoną miłością pałają: żeńska pragnie męzkiej,
i ta obejmuje gałęziami tamte. Jeżeli zaś żeńska znacznie jest oddaloną,
wtedy gałęzie męzkiej ogrodnicy przenoszą na żeńską. Jeżeli zatem spie-
szniej do nas przybyć nie możesz, przynajmniej miłość moje pociesz ma-
lowidłem, a ja cię na wizerunku zobaczę: albowiem dla zbyt zakochanych,
dobrze jest łudzić się i myślą.
19. ObycJS. DYOGENES DO CHRYZU8A.
Stróżem bogactw a nie panem pieniędzy być cię sądzę, taki bowiem
sąd na ciebie obyczaje twoje wydały, albowiem dobrego być uczestnikiem
nie przystoi duszom podłym. Kop zatem ziemię, i złoto chowaj, nędzny,
albowiem sądzę że nie twoje, ale przy tobie są bogactwa. Midassa Fry-
gyskiego chorobę naśladujesz, jakby pragnąc się na złotym sznurku po-
wiesić.
20. SiehU. CHLOAZON DO MEKONA.
Wczoraj owoc polny posłałem mojej ulubionej, Mekonie; ona zaś,
natychmiast od krosienek powstawszy otrzymane dary prosiętom rzuciła.
Posłańca jakby niegodnego zwiastuna odprawiła. Ja zaś płaczę, okrutna
bowiem miłość czyni nam krzywdę, że niegodne każe miłować. Ślepemi
są, i Fortuna i Kupidynki: te wprawdzie boleść, tamte zaś losy najczęściej
trafem rozdają.
Digitized by
Google
14
21. Erot. PERDYKAS DO RODOPY.
Niewprawnie śpiewasz, smucisz a nie bawisz kochanków, tragedyą
bowiem nie uroczy śpiew dajesz słuchaczom; zasmuceni kochankowie pła-
czą, gdyż twoje śpiewy zamiast do poswawolenia, prowadzą ich do roz-
sądku i żadnej zachęcającej nie wydałaś melodyi. Przebacz więc żalom
naszym. Nie śpiewaczką, lecz żałobnicą być się wydajesz. Wszyscy wo-
skiem zatkamy uszy, jeżeli śpiewać będziesz, wolimy bowiem słyszeć głos
syren, aniżeli muz płaczliwych.
22. Obycz. antystenes do peryklesa.
Alexander syn Filipa, pomyślnością nigdy się nie zaślepiał, lecz roz-
tropnie powiewy szczęścia przyjmował, wielkiemi uśmiechami jego nie dając
się mamić. Dlatego w nieszczęśliwej bitwie widząc upadającego Daryusza,
płaszczem zasłonił nieprzyjaciela, w czem okazał szlachetność cnoty i szczę-
ścia. Z tego powodu podwładni Ąlexandra strofowali go między sobą,
cnotę króla mając za wadę. Alexander przeto jako filozof, obawiał się
widać niestałości losu. Dlatego, gdy liczne szczęścia jednocześnie go spo-
tykały, powiedział: Jowiszu i do najlepszych powodzeń dodaj coś niepo-
myślnego. Tak roztropnie Alexander używał szczęścia. Jeżeli przeto nie
poznasz natury zmiennej fortuny, prędko możesz doświadczyć jćj władzy.
Jeżeli zaś dobrowolnie chcesz być ślepym, sroższe kary ściągniesz na sie-
bie: grzechów i sumienia ciężar.
23. Sielski, astachion do milona.
Oczyść pole z cykuty, albowiem zarażasz moje pszczoły, nie narzu-
caj błagam cię rolnikowi pracy, niczem nie różnisz się od trutnia. Dla-
czegóż tak niesłusznie sąsiada dręczysz, niegodziwcze. Jeżeli złości nie
powstrzymasz, przewrotność twoje na drzwiach moich wyryję i sąsiadom
niegodziwość ogłoszę, ażeby wszyscy od ciebie, jakby od jakiego złego,
stronili.
24. Erot TELEZYLLA DO LAIDY.
Ani górnicy śledzący żyły złota, ani kopacze usiłujący dojrzeć oczami
wodę i ukryte w ziemi rzeczy, tak umiejętnie nie wykonywają swej sztuki
jak ja, która całe przebiegłam miasto szukając czy kto nie widział Age-
Digitized by
Google
15
Dowiedziałam się bowiem, że mu ucztę przygotowała Menada Leu-
Gwałtowny piorun uderzył we mnie i boleść łzy wycisnęła, przeto
w tej tragedyi będą miała udział, albowiem nie zobaczymy już wscho-
jo słońca. Tak stanę się sroższą od Medei i Fedry.
25. Obyas. sozypatee do axyocha.
Mówią żeś niedawno brata pochował, i nieutulonym smutkiem się
dręczysz. Jakimżeto mędrcem jesteś, tak silnie namiętnością znękany?
Śmierć jest u nas snem, wprawdzie dłuższym od zwykłego, lecz bardzo
krótkim do dnia następnego. W krótkiej pielgrzymce odłączyli się
od nas umarli, wszakże nie na długo. Znoś mężnie rozdział, ocze-
kując wkrótce połączenia, ażebyś nie zaraził duszy pożądliwością ciała.
Podobno i Plotynus wstydził się, że jest w ciele, tak dalece zasmucała
mędrca ta śmiertelna powłoka. Wstrzymaj więc odtąd łzy twoje, granice
połóż smutkowi Rozsądnie kieruj boleścią. Bądź sam sobie lekarzem,
masz rozum za lekarstwo: jest spokój i łagodność, to wszystkich nieszczęść
zapomnienie. Mistrz nigdy dzieła swego z lepszego na gorsze nie prze-
mienia. Umarłym zostawmy rzeczy umarłe; niemi życie .najszacowniejsze
dzido umysłu kala. Jabym narodzenie bardziej aniżeli śmierć opłakiwał:
tamto bowiem jest początkiem, to zakończeniem płaczu. Niewiadomość
czyni nas trwożliwemi 1 obawiamy się śmierci nie dlatego żeby była zła,
ale że jej ludzie nie znają. Nikt nam bowiem o niej wiadomości nie
przyniósł: tę nieustannie obwiniasz. Nie chciej być przeto podobny Nio-
bie, i nie pomyśl przypadkiem żeś i ty naturę ludzką w kamień prze-
mienił.
26. Sielski, terystron do spirona.
Na Etnę górę sycylijską idziemy, żegnając Attykę. Nigdzie bowiem
nieprzyjaźnięjszej nie widziałem ziemi dla wzrostu owoców; zamiast gru-
szek mirty, zamiast jęczmienia bluszcz nam wydaje. Dlatego pierwszych
moich niewyrosłych nasion nie powierz drugi raz niewdzięcznej ziemi.
Nie może wieśniak znosić głodu i nieprzyjaznego żołnierza, ani żeglarze
nie podołają wiatrom i piorunom.
27. Erot. CEKROPIS DO DEXYKRATA.
Mówią że magnesowy kamień kocha żelazo i że tern większą ma
siłę tycia im bardziej z ulubionym przedmiotem się łączy. Gdy bowiem
Digitized by
Google
16
kamień od towarzysza odłączonym zostanie, zaraz umiera i mocy swej
pozbawia się. Tego rodzaju skłonność, Dexykratesie, nawet i nieżyjące
rzeczy posiadają. To co czuję, ztąd źe pozbawiona jestem twojej obe-
cności, jeszcze trudniej opowiedzieć aniżeli ścierpieć. Bodajbym dla ra-
żących mnie boleścią, zamieniła się w pocisk miłości: w, iskry od piany
morskiej gęściejsze.
28. Obycz. heraklid do antystena.
Jeszcze nie przestałeś gniewać się, Antystenesie, lecz dąsasz się
i pod dozorem łagodnych słów, jakby iskrę w popiele, smutek kryjesz.
Wyrzuć resztę smutku z serca. Tego nasze życzenia wymagają, w prze-
ciwnym razie od morza nawet sroższym będziesz. Ono bowiem uśmierza
swą srogość i łagodną postać żeglarzom przedstawia, gdy zbyt srożące się
burzą, olejem łagodzą.
29. SiehU. lachanon do peganona. #
Przyjdź jutro do mnie po olej; pójdę do miasta i ucztę sprawię,
przyjacielu, gdyż Nimfom i Panowi pierwiastki trzód chcę ofiarować.
W końcu bogowie są nam przychylni; moje dojniki pełne są mleka. Owce
obficie rodzą, koźlęta skaczą swawolnie jakby weseląc się szczęściem.
Przestalibyśmy wojować z ubóstwem, uporczywą bestyą, która jakby wrzód
trzyma się posiadacze w: jestto złe, które się bardzo poufale nastręcza,
pociągając opuszczenie się, znękanie, smutek, udręczenia spać niedąjące,
lecz myśleć o zbrodni, bezecne, podłe, nie obudząjące i zazdrości, bo nikt
nie chce spotkać się z takiem złem, choćby był i na Orestesa szaleństwo
skazany. Zostawując zatem ubóstwo ubóstwu, do innego losu przejdźmy,
odważniejsi ze zmianą umysłu.
30. Erot RODYNA DO KALLIOPY.
Kochanków mi odwodzisz, i wszędzie mnie obmawiasz, żem pozba-
wiona czerstwości ciała; sądzisz że twoja zbrodnia ukryje się gdy wystę-
pna niedojrzały płód niszczysz, sprawiając poronienie, zapłodki w żywo-
cie twoim zabijając truciznami. Straszliwsze od afrykańskiej Medei po-
pełniłaś morderstwo. Ją do zabijania dzieci skłonił niegodziwy małżonek,
chwalebną zresztą jego czynów wspólniczkę. Ty zaś bezwstydna, z po-
wodu piękności zrządzasz bez końca nieszczęścia. Przestań nakoniec twoje
Digitized by
Google
17
sngość ukrywać i oszukiwać naszą cnotę. Zdaniem mojem lepiej jest
rodzić aniżeli płód spędzać. Ty zaś wiedz, że nawet i ziemia na ciebie
się gniewa, i za dziecię zabite wnet pomści się na tobie.
31. ObyCS. EFESTYON DO TALETESA.
Paw, do przezornych zdaje się należeć ptaków, których pięknością prze-
wyższa. Pióra więc jakby głowę podnosi i okazałą piękność patrzącym
przedstawia, kolistośdą wyobrażając kształt nieba, oczkami naśladując
gwiazd kobierzec. I myślące ptaki mają to, że dobrego pragną. Nie odma-
wiają one malarzom ozdób swoich. Ty zaś siedzisz na twoich dziełach,
przymioty swoje ukrywasz, owoców pracy nie wydajesz na widok, i wielkiego
pożytku nas pozbawiasz. Jeżeli zatem jaka chęć zasmucenia nas mieści
się w tobie, nierozsądny jest zamiar i całkowicie temu co obiecywałeś,
przeciwny. Jeżeli zaś powodem zwłoki była opieszałość, wtedy podobnym
jesteś do rolnika, który ziemi wiele potu poświęcił, a w czasie żniwa
plonu nie zbiera.
32. Sielski, poas DO AMPELIUSZA.
Nuż więc nućmy wspólnie smutną piosnkę, staruszku. Rzeka wez-
brała i psoty wyrządzając, całe pole zatopiła i młodziuchne szczepy krze-
wów winnych straszliwie zalała. Lecz większe w tern jest nieszczęście, iż
uparta nie chce ztąd ustąpić. Pragnie bowiem na roli pozostać i z mego
pola staw zrobiła, godneto opłakania że zamiast winorośli, ryby zasiewa
i my biedni gdy się jej spodoba, łowić musimy, a kiedy zechce, głodu
doznamy i rozumie że wielki dar czyni. Bodąjbyśmy w lecie chmur wcale
nie byli prosili, aby spragnionym udzielały deszczu. Tym sposobem co
posiadamy nigdybyśmy nie stracili, albowiem rzeka sama z siebie jest ucią-
żliwa, a do tego deszcze gdy zbyt obficie padają, wtedy nad ogień są
szkodliwsze, i żadne umiarkowanie nie powściągnie ich zapędu.
33. ErOt GALATEA DO TETTDT.
Chwalę roztropność twoje i doświadczenie ci przyznaję, gdyż jakby
z jakiego trójnoga pityjskiego przyszłe rzeczy mi przepowiedziałaś, i by-
strzej od Linceusza głębokie i skryte rzeczy przeniknęłaś. Kallimach nas
opuścił i wzniósłszy się na skrzydłach dumy, porzucił nas, niegodziwy;
sytość przełożył nad pragnienie. Ty nieraz mię napominałaś. Przysięgom
Digitized by
Google
18
nawet nie wierz, Galateo, gdyż u kochanka nic prędszego nad przysięgę.
Młodzi bowiem upajają się rozkoszą, która ich pozbawia, rozsądku, czy-
nią i mówią cokolwiek im nakażą żądze, a nie turbują, się o swoje sprawy;
niedowierzanie pewniejsze jest niż wiara, a do złudzenia przysięgą i so-
fista jest najgodniejszym wiary.
34. Obyci. TEMISTOKLES DO CHEYZYPPA.
I w bajkach mądrość szanujemy, przeto Chryzypie, opowiem ci nie-
szpetną bajeczkę. Niegdyś ptaki udały się do Jowisza i Olimpijskiemu
władcy przedstawiły swą prośbę. Użalały się bowiem że nie mając na-
czelnika pozbawione są wielkiego dobra, i panowało między niemi wielkie
zamieszanie. Przychylił się zatem Jowisz wolą zamienił w czyn, proszą-
cych wielkiem dobrodziejstwem obdarzył: dostojeństwem królewskiem.
Rozkazał przeto udać się ptakom do stawów i źródeł, nieczystości swoje
obmyć, i moc potwierdzenia wyboru wodom poruczył. Jowisz bowiem
czystej piękności pierwszeństwo oddawał. Wypłókały się więc ptaki, po-
czem znowu do Jowisza wróciły, i każdy z nich swoje piękność pokazywał.
Sroka by swą niekształtność ukryć, dzieło natury oszukała przyozdabiając
niepowabną postać cudzem pokryciem. Lecz sowa wykryła udaną ozdobę:
poznawszy u niej swe pióra, jako swą własność odebrała i innym ptakom
przykład podała, ażeby każdy swoje własne odzyskał: tym sposobem sroka
znowu została sroką. Bajka ta, Chryzypie, prawdę nam głosi, wielką
zawierając mądrość. Tak my śmiertelni, nic tu swego nie posiadamy a ży-
jąc bardzo krótko, pozbawieni będziemy użyczonej ozdoby. Albowiem
umierając utracimy co naszem nie jest Gardź więc bogactwem i ciałem,
a o rzeczy nieśmiertelnej, to jest o duszy, miej staranie: ta bowiem jest
wieczną i nieśmiertelną, tamte zaś śmiertelne i na krótki czas do nas
należą.
35. Sielski. MIRONIDES DO MOSCHIONA.
Roboczego wołji Tykaniuszowi dałem, on bowiem nie miał podobnego
do jarzma. Tykaniusz zaś z swej strony przyobiecał dać mi byka swego,
gdyż i ja wołu nie miałem, albowiem najlepszy byk mi padł, kiedy owa
sroga zaraza grassowała na bydło. Ów zaś poczciwy Tykaniusz zerwał
umowę, a póki jego zamiar się spełniał, przystawał na warunek. Ja zaś
okrutny czyn jego opłakuję, bo nie mam roboczych wołów i pora do
uprawy roli już przeszła. Zatem przeciwko Tykaniuszowi trybunał uzbroję
Digitized by
Google
19
i cały folwark za sędziego wezmę: niech wyrok na oazukaństwo jego
otrzyma; nauczę bezwstydnych ażeby się wstrzymali od złości i żeby stratę
pojedynczego człowieka mieli za prawidło umiarkowania.
36. Erot. ERAZM DO LIZTSTEATA.
l£3ość naigrawa się z ładzi: chłopczyki skrzydlate biorą ich do nie-
woli, jeżeli coś i malarzom wierzymy. Bodajby wroga widzieć można.
Knpktyny bowiem rażąe z łuków, same były rażone, lecz tern większej
doznajemy przykrości, że nie znając nieprzyjaciół, nawet ich natury nie
znamy. Zaiste i my tak niespodzianej namiętności ulegliśmy. Melanipę
wnuczkę Dyodora, silnie pokochałem, otóż nawet tej kobiety nie wi-
działem, ale tylko usłyszawszy od kogoś, że cudnie śpiewa, zranione mam
serce, żadnego od oczu nie doznawszy ciosu, jak to bywać zwykło, Li-
zystracie. Teraz otrzymałem nietylko oczy ale nawet i uszy. Taka to
była Kupidyna potęga. Gzy to więc rzeczywistość czy tylko urojenie? co
o tern mam powiedzieć nie wiem, gdyż ani jednego wiarogodnego świadka
nie ma. Cierpię jednak na sercu i kocham niewidzianą istotę. I nagły
mnie niepokój ogarnął. To com ukochał nie było widziane: samo wyo-
brażenie miłości było jej istotą.
37. Obyct. EUBYBIADES DO CTMONA.
Przyobiecujesz wiele a mało świadczysz; język twój obfitszy jak
dzieła. Jeżeli rzutkość słów ma u ciebie znaczenie, to malarze mają
język silniejszy od twego, przedstawiając w obrazach to, czego natura
wykonać nie może. Jeżeli zaś mniemasz obietnicami zabawić słuchaczów,
rozweselisz ich na chwilę, ale potem tern srożej ich zasmucisz. Albowiem
najlepsze sny nietyle nas rozweselają gdy śpiemy, ile zasmucają gdy się
przebudzimy; wszystkie bowiem nadzieje wraz ze snem znikają. Świadcz
zatem rzeczy zgodne z mową, ażebyś zmyślając nie stał się odrazą dla
przyjaciół, a dla nieprzyjaciół nie dał powodu do pogardy jako mijający
się z prawdą.
88; Sielski. TETYGON DO ORTYGONA.
Dlaczegóż, nędzny, suknię zmieniłeś i kuropatwy wypuściłeś? Wino
zaszkodziło cl Mówią że i Ulisses za wino kupił oko Cyklopa. Dlatego
Digitized by
Google
20
jeżeli nie posprowadzasz kur, sam się rzucę z tobą w przepaść, bo ży-
wić niekarnego chłopca jest rzeczą przykrą; gdy syn przed ojcem do
grobu schodzi, daleko jeszcze nieznośniejszą.
39. Erot. TETYS BO ANAKSARCHA.
Nie możesz razem kochać Tetydy i Galatei, bo miłość się nie dzieli;
anibyś mógł dwa prowadzić romanse. Jak ziemia dwoma słońcami nie
tooźe być ożywianą, tak podobnie jedno serce dwóch miłosnych płomieni
aie znosi.
40. Obycz. SOKRATES DO PLATONA.
Nikt krzywdy nie znosi, a każdy chętnie krzywdę wyrządza. Cnót
i wad jesteśmy samorządcamL Pole twoje Filionides zajął; to rzecz ze-
wnętrzna, i duszy twej wcale to nie zasmuciło. Szkodę wyrządził Filip
i pierścionek sobie przywłaszczył; sam żadnej nie doznałeś krzywdy, bo
to co posiadamy, nie jest nasze. Syna twego uwiedli barbarzyńcy, nic
przez to złego nie doznałeś, albowiem nie wiecznego miałeś syna. Nie-
dawno ci bezdzietnemu urodził się i znowu nie jest, ponieważ nim nie
był, ale się stał twoim. Tak więc ludzie krzywdę sobie wyrządzają i krzy-
wdy nie znoszą. Podziwiam owego Homerowego Cyklopa który mówi,
że znoszącemu krzywdę żadna krzywda się nie wyrządza, a przeczenie
pasterza było prawdy potwierdzeniem.
41. Sielski. MARATON DO PEGANONA.
Uciekając przed burzami politycznemi i przed nieznośnym zgiełkiem
miasta, zadzierżawiłem to pole, i spodziewałem się znaleść pokrzepienie
umysłu. Lecz w większe nieszczęście wpadłem. To bowiem śmieć mam
nieprzyjacielem, to szarańczę; niekiedy znowu gradobicie. Szron zaś
owoce jak nieubłagany tyran niszczy, i biedny, znoje wiatrom powierzam;
niestety I gdzież się obrócę w mej niedoli? Gdy prace rolnicze wspomi-
nam, miasta pragnę; gdy miejską wrzawę dzidę, wiejskie zatrudnienie
kocham; a czego nie mamy, zdaje się być lepszem od tego co jest. Je-
dynem od trosk uwolnieniem się jest śmierć, czyto naturalna czy przy-
spieszona* Dlatego od uduszenia się mam wstręt, i niedorzecznością jest,
aby nieszczęśliwi śmierć sobie zadawali
Digitized by
Google
"T7T-
Sl
42. EfOt PEBYKLES DO ASPAZYL
Jeżeli podarunków szukasz, nie kochasz; albowiem darami nie ku-
puje się miłości; kochający się czynią to nawzajem. Jeżeli zatem kochasz,
raczej dawać aniżeli przyjmować wypada. Jeżeli zaś żądasz pieniędzy
i dla pieniędzy udajesz kochanie, uczucie zdradza język który za złoto
sprzedaje rozkosze ich pragnącemu.
43. ObjfC0. DYOGENES DO DEMONIKA.
Sztuczna kobieta, dwupłciowy półmężczyzna, w niczem doskonały,
wbrew naturze, rzezaniec lidyjski pogardy godzien; wszystkie bowiem
członki jego ciała wskaztyą że ma język szkaradny* Ja zaś, naśladując
Homerowego Ulissesa, pocisków jego nie czuję. Jestto słabość mężczyzn,
gdy ród kobiecy ich powagą trząsa. Lecz cóż zuchwalszego mogę ci
powiedzieć, naśladując Dyomeda? zaiste szczekać i szaleć eunuchom
przystoi: oni pozbawieni władzy w ręku, usihyą wszystko za pomocą
języka robić. Przyjaciele zaś naszą powolność wielce ganią, że potwarcy na
karę nie wskazujemy. Podobnie gdyby osieł wierzgał na nas, nigdybyśmy
go przed sąd nie zapozwali. Co zaiste skromnym nakazem ogłoszono.
44. Sielski. PBAM1DES DO KORYDONA.
Jutro bądź u mnie biesiadnikiem; do ślubu przygotowałem bób,
groch, figi, słodycze, łakocie i placki. Ty zaś przynieś z sobą dzielną
piszczałkę, żeby wyśpiewywać najprzyjemniejsze melodye. Znasz bowiem
doskonale wiejską, Korydonie, muzykę. Chciałbym ażeby dźwięczny głos
piszczałki brzmiał koło łoża małżeńskiego.
45. Erot LEANDER DO FILADA
Nie sprzyja nam miłość. Ja wprawdzie kocham, ale ta którą ko-
cham nienawidzi mnie. Cóż pocznę nieszczęśliwy! Kupidyny niejedna-
kowe mają strzały, niejednakowo łzy rozdzielają między ludzi Jeżeli
więc niesprawiedliwość wyrządzają, niepotczeba bogów wcale przyzywać.
Jeżeli zaś wezwania nie zawodzą, sprawiedliwie niechaj sądzą; boleść
i miłość według słuszności niechaj rozdają.
Digitized by
Google
22
46. Obycz. DYOGENES DO ARYSTARCftA.
Alexander zatrwożył Macedonią jeżdżąc na koniu Bucefale. Mówią
bowiem, iż koń wcale nie był posłuszny wędzidłu, ani zwykłemi pieszczo-
tami nie dał się ułagodzić. Byłto zwierz nieugłaskany i w szaleństwie
dosiadać się nie dozwalał: jakieś złe nieprzystępne i dla zbliżających się
bardzo niebezpieczne. Gdy go więc Alexander dosiadł, dzikość jakby
z łagodnością łączył; przemieniając drżący zapał na powolność, z owego
zwierza krnąbrnego stawał się potulnym. Nie wypadało bowiem walczyć
z Alexandrem. Bądź więc i ty Arystarchu posłuszny, albowiem Bucefał
nie Alexandrowi ale losowi hołdował.
47. SieUki. poemnion do arnona.
Wymiona owiec grożą oberwaniem się od mleka i nie wiemy jakim
sposobem niestaje mi dojnlków. Dlatego daj mi swoje dojniki, a ja ci
dam mleko, i za wielki dar, małe podziękowanie odbierzesz.
48. Brok CHRYZOGONA DO TERPANDBA.
Nie pogardzaj łającą cię i strofującą, albowiem kochankowie sło-
dycze i pieszczoty odbierają, ale także chłostę i blizny często odnoszą.
Jeżeli zaś strofowania nie znosisz, ani dostaniesz róży unikając kolców.
49. ObyeB. LEONIDES DO PERYANDRA.
Uszanował i Pryaraa syn Tetydy, i ulitował się nad chorym pokry-
tym siwizną, i oddał ojcu syna zabitego uczciwszy Pryama darem naj-
nieszczęśliwszym. Dlatego, pierwszego podziwiam odwagę, tego zaś chwalę
ludzkość. Bądź mi i' ty także Ajacydesem, i zlitowawszy się nad łzami
starca, wróć mi w darze syna żywego. Ja bowiem jestem tak nieszczę-
śliwy jak Pryam. Ponieważ zaś nie jesteś nieprzyjacielem, błagam cię
o chłopca, łzami nie atramentem pisząc wyrazy listu. Jeżeli pragniesz
aby również ludzkość twoje chwalono, niechaj dar prośbę uprzedzi. Je-
żeli zaś rozum u dębie nie rządzi, ale gniew i uraza górę biorą, krótko
wprawdzie cieszyć się będziesz, ale dłużej smucić, i za twardość serca
odniesiesz ciężką karę.
Digitized by
Google
28
50. SieUkL KALAMON DO SPIRONA.
Jeżeli wieśniakiem być postanowiłeś, unikaj miast zgiełku i wrzawy.
Jeżeli zaś lubisz retorów i mównicę, porzuć motykę, a wziąwszy pióro
i papier, goń na los szczęścia za złą wróżbą. Skarżycieli bowiem często
potwarzających (o sędziowie), nie lubi powszechność rolników.
51. EroL RUDOKLEA DO HIPSYPILI.
Wczorajszej nocy przechodząc się po Pireum, twego kochanka
z Ohryzypą widziałam: świeciło jej chłopiątko, a na przodzie szła ży-
czliwa baba Abrotonów. Gdy zaś rufiankę pozdrowiłam, rozkazał twój
kochanek, ażeby co się stało, w ciemności ukrył. Tak więc ani przy-
sięgom jego ani pochlebstwom nie ufaj, albowiem u obydwóch jest wiel-
kie kłamstwo języka.
52. Obycz. SOKRATES DO KŁEONA.
Gdy wilki obfitą zdobycz napotkają, wówczas po nasyceniu się
uczenie rozprawiają, jagniąt przyjmują naturę i dzikie obyczaje na jakąś
ludzkość przemieniają: sama sytość nauczyła wilków dziwnej sprawiedli-
wości; z owcami się pasą, nie czynią szkody w owczarni, z pasterzami
żyją w zgodzie i chwalą wstrzemięźliwość dopóki im się brzuch nie
skurczy. Ty zaś bezwstydniejszych ąabyłeś obyczajów od wilków, i da-
leko większą masz chciwości wadę, kiedy złotem kipią skarbce twoje,
jak się to pijanym przytrafiać zwykło. Im bardziej oni ugaszają winem
pragnienie, tern bardziej pragną; i chęć opilstwa opilstwem podsycają,
albowiem przez wielki zbytek, gdy ich rozwesela wino i opojów pali,
w przeciwną skłonność przechodzą. Oddal nieumiarkowane opilstwo, bez-
wstydny, ażebyś w ostateczność nie wpadł, tracąc nawet te dary których
ci los udzielił. Takiemi bowiem karami niewdzięcznych los chłoszcze.
53. SieUJcl HINTES DO RYZONA.
Rzeka Chryzyp część pola naszego zabrała i do twego przyłączyła,
nierozsądnie i płocho sobie postąpiwszy. Cudzemi bowiem darami szczo-
drobliwość okazywać, jest niegodziwością. Jeżeli ciężaru sądów na swoich
barkach znieść nie możesz, darów rzek nie przyjmuj. Jeżeli zaś cudze
rzeczy lubisz, wkrótce własnych pozbawiony, żałować będziesz.
Digitized by
Google
84
54. EfOL HEDEA DO JAZONA.
Niczego ludzie tak bardzo nie pragną i niczem tak prędko nie prze-
sycają sig jak stanem kochania. Gdzież się podziały twoje potoki łez
które u nóg moich wylewałeś? Gdzie są tysiące owych mów, słów po-
chlebnych i uniżonych? Sądzę, że nawet dłużnicy takiej mowy do swoich
wierzycieli nigdy nie używali, ani ci którzy z rąk nieprzyjaciół rany od-
nieśli Chwile bezsenne minęły, porannych piosnek zaniechałeś, porzu-
ciłeś tysiące poselstw; przysięgi i przyrzeczenia czynione mi przez spro-
śne kobiety. Do innej panny nagle się udałeś, podobnie jak śpiący od
jednego do drugiego przedmiotu swych marzeń przechodzą. Chwalę ma-
larzy którzy Eupidynów ze skrzydłami malują, i sztuką przedmiot prze-
kształcając w zmyśleniach prawdę przedstawiają.
55. Obycss. parmenides do ghryzostena.
Czuwać bezprzestannie odwiecznej przyrody jest udziałem, spać zaś
z umiarkowaniem jak przystoi, naszą jest ludzką rzeczą. Dłużej zaś
spać niż należy, raczej umarłym niż żyjącym przystoi. Wiele chwil
życia twego, Chryzostenie, utraciłeś, zawsze bowiem śpisz, i tu granice
przekroczyłeś jak ów Ulisses Homerowy, który poza krajami błądząc
i na sennym Oceanie żeglując, ani wschodzącego ani zachodzącego słońca
nie widzi
56. Sielski, dafnon do egiea.
Twoje drzewa figowe rozciągnęły korzenie na pole moje i pod twoją
władzą być nie chcą, a wyłamując się zpod twego prawa, owoce mi przy-
noszą i do moich zagród przeniosły się dobrowolnie. Takie to jest prawo
wiejskie. Dawnym ustawom bądź posłuszny, staruszku. Jeżeli zaś prze-
ciw naszym zwyczajom chcesz postępować, to jako prawodawcę i nowi-
cyusza, ze zgromadzenia wieśniaków cię wyrzucimy, i za granice nasze
jako obcego wypędzimy.
57. Erot. pirryas do filonida.
Jeżeli kochasz, nie wyrzucaj kochance niekształtności, gdyż serce
kochające nie może być niezaślepionem. Jeżeli zaś nie kochasz, dlacze-
Digitized by
Google
25
goż płaczesz i jęczysz, i kłopot samochcąc sobie sprowadzasz? Podwójną
niesprawiedliwość popełniasz: jako kochanek poniżający się, i jako prze-
ciwnik odstręczający od siebie.
58. Obyez. damascyusz do antygona.
Jeżeli Sokrates zakładu życia nie ma, nie potrzebujesz pedagoga
dla twego syna. Jako zakład życia, dzieci się uważają. Kogo natura
ojcem być przeznaczyła, temu oraz najlepiej przystoi być nauczycielem,
bo stan i warunki urodzenia nakazują mu troskliwą ku dzieciom miłość.
59. Sielski, cepias do koryanna.
Pomocnikiem mi bądź do południa, Eoryannie: płotami pole zamknę,
mamy bowiem złych podróżnych sąsiadów; nie mogę się opędzić razem
dzikim zwierzętom i ludziom. Zając winne latorośle, gąsienica kapustę
ps^je. Cóż nareszcie powiem o becie: jest on strasznem i trudnem do
oddalenia nieszczęściem dla wieśniaka. Dlatego chciej mi dopomódz i bądź
uczestnikiem pracy. Ja tobie także w podobnym przypadku będę pomocny.
W taki bowiem sposób i mrówki, łącząc siły swoje i pracę przezwycię-
żają, i wielkich dzieł dokonywają.
60. Erot antya do oryona.
Rodowi niewieściemu wszystko jest podległem. Dyogenes kocha
Łaidę, Frygius Sostratę, potęga filozofii przepadła i obyczaje czyste po-
żegnali, wzniosłe myśli porzucili, wyższe dążności zawiedli; wszystko
przepadło, co wprzódy u nich bodźcem było do szlachetnych ćwiczeń.
Pogardy godnym być mi się wydaje mąż sędziwy, poważną siwizną okryty,
surowych obyczajów, gdy kocha nierządną dziewczynę. Ja bowiem od
chychotania i śmiechu wstrzymać się nie mogę, ile razy starców napot-
kam. Wiele oni kiedyś przeciw miłości wygadywali, a co większa nau-
czał], że kochający sąto dobrowolnie chorujący na szaleństwo; nazywali
miłość żądzą nieskromnej duszy i twierdzili że mędrzec wszystko zniesie.
Tego zaś spodziewać się byłoby zbytnią zarozumiałością. Wiele bowiem
czas i los dokazać mogą.
Digitized by
Google
26
61. Obyct. SOSTEAT DO UZYSTRATA.
Gdy cię wielorako i w dziwny sposób ostrzegaliśmy, zdawało nam się,
że wykonywamy robotę Penelopy. Otóż nareszcie od bajki zaczniemy:
może słowa te przenikną twoje duszę. W rozwijających się drzewach
konik siedząc podczas upału, nucił, i swoje własną harmonię czując, sam
w sobie się kochał. Mrówka zaś żniwiarzom towarzyszyła : na polu prace
odbywała, i w kryjówkach ziemi pokarmy swoje składała. Naostatek na-
deszła jesień, i zima wszędzie się srożyła. Morze spokcjnem być prze-
stało. Żeglarze powitali porty jakby zbawców swoich, wieśniak do chaty
swojej udał się a mrówka do kryjówek zimowych, i z pracy swojej po-
trzebne ma pożywienie. Nareszcie konik prosił mrówki pracowitej, ażeby
mu co ze swego skarbu udzieliła. Lecz ona konika do śpiewu odesłała,
naśmiawszy się do woli z jego próżniactwa i letnie piosnki mu przypo-
mniawszy. Z tego powodu konik ze śpiewu głód, a mrówka, z pracy
rozkosz miała. Bajka ta, Lizystracie, do ciebie się stosuje. Porzuć więc
próżnowanie, albowiem dary natury poniżysz, gdy siły ciała i czerstwe
zdrowie nauką doskonalić przestaniesz.
62. Sielski, tetygon do porfikyona.
Szczęśliwy to człowiek Korydon i przyjaciel szczęścia: jego winne
krzewy uginają się pod gronami; gruszki obciążone wiszą i wzywają do
zerwania, oliwki aż po ziemi się czołgają i gałęzie mnóstwo owoców
podpierające łamią, łąki są gęstą trawą zarosłe. Ale także i żona wraz
z innemi męża rozwesela; tyle zaś ma dzieci, iż nawet Danausza i Egipta
płodnością zdaje się przewyższać. Jedno czepia się piersi, drugie odsą-
dzone od pokarmu, inne co pewnego kroku jeszcze nie stawia, czołga
się, drugie szczebiocą i do chodu są zachęcane. Inne silnie chodzą,
podwójny krok stawiając na kształt zawiasek piszczałki; rzędem za nim
postępiyą. Ty zaś radziłeś abym córki nie wydał za Korydona, i po-
winowactwo ganiłeś, rodem jego wzgardząjąc. Niestety, zawiedziony je-
stem i niebaczna była myśl moja! Niepożytecznem jest dla ludzi szla-
chectwo, albowiem u wszystkich bogactwa mają pierwszeństwo.
63. EroL CHRYZES DO HEFESTYONA.
Nie kochasz już Dydoty, miłosne pochodnie zgasiłeś, gdyż nie
współubiegasz się o nią, widząc ją w towarzystwie Lizystrata. Nic za-
zdrośniejszego jak miłość. I jakże, jeżeli kochasz, przykrość tego rodzaju
tak spokojnie znosisz!
Digitized by
Google
27
64. Obycz. SOKRATES DO MELANIPIDY.
Przewódzcy i nauczyciele są twardzi dla chłopców, ale skromności
mistrzami Kiedy ani rozsądku ani praw chłopcy jeszcze nie przyjmują,
groźbą wstrzymujemy ich niepowściągliwość. Chłopców bowiem bardziej
dowami aniżeli rózgą straszymy. Mnie twoja bezwstydność zadziwia: ani
bowiem lękasz się kar publicznych, ani na słowa napomnień zważasz.
W starości masz umysł nierozsądnięjszy od dziecka: leć, jeżeli chcesz
w przepaść. Kogo bowiem ani słowa ani rózga poprawić nie mogą, tego
wstrzymywać od przewrotności trudniejszem jest dziełem jak stajnię
Augeusza oczyścić z nawozu, albo łyżką całe morze Atlantyckie wyczerpnąć.
65. Sielski, bubalion do cyssybiusza.
Syn Gorgiasza krzywdę nam wyrządza. Jeżdżąc bowiem konno
przekracza nasze granice, i pod pozorem polowania czyni nam szkodę.
U nas niemasz ani zajęcy, ani kozy się znajdują, ani bawoły ani jelenie
lub inny zwierz ku polowaniu przydatny. Zające od zasadzek i sideł,
któremi się łapią, stronią; sąsiednie zaś lwy, koźlęta i bawoły porywają.
Ale pocóż tysiące rodzajów zwierząt mam ci wyliczać, których my równie
pozbawieni jesteśmy. Was bowiem lenistwo a zwierzęta przezorność
prowadzi. Ponieważ zaś, Cyssybiuszu, spowinowacony jesteś z krzywdzi-
cielem, czyń co najlepsze i słowami twemi zrób go rozsądniejszym.
Wiedz o tern że cię psy moje rozszarpią, jeżeli na polach moich będziesz
przebywał. Jakoż, już suka z psiakami roli mojej strzeże, pragnąc dor-
wać się ludzkiej tłustośd
66. Erot prrro do hepolita.
Kochankowie więcej piękność jak obyczaje poważają. Kupidyny bo-
wiem nie znoszą wstrzemięźliwości, lecz pięknością ciała niepowściągliwe
oko wabią. Jeżeli więc dla obyczajów Rodokleę kochasz, nie rozkoszami
twemi władają kupidyny. Czystych bowiem myśli grot Wenery nie do-
sięga. *
67. Obycz. eratostenes do eschina.
Przysięgi jakby jarzynę połykasz, i hałasem zębów zdaje ci się być
ich składanie ; strofującym odpowiadasz, niegodziwy, że język przysięgał,
Digitized by
Google
28
ale myśl nie przysięgała. Czy nie wiesz że bezwstydny język większą
od popełnionego grzechu poniesie karę? Cośmy słowami grzeszyli za to
rzeczywistą karę odniesiemy; miej przeto język skromny i na prawdę
przysięgać strzegący się; lekką zdaje ci się być rzeczą przysięga, co
jest nad wszelkie brzemię cięższa. Dlategoto Tantal ukaranym został,
że względem bogów niepohamowany miał język.
68. SielsU. senton do koryana.
Złowiłem nareszcie najgorszą liszkę, i lyąwszy w pętach trzymam
szkodnika ; sprowadzę ją, Koryanie, na plac publiczny i wszystkich wie-
śniaków zwoławszy, nad nieprzyjacielem będę tryumfował; publicznie od-
niesie karę, za wszystkie szkody jedne kaźń otrzymawszy.
69. Erot KALLIOPA DO LAIDY.
Gorgiasz sztuczne włosy wiąże w złotego konika; meszkiem jeszcze
nie porasta, a nadyma się pięknością, i jako szaloną przyłudę przedsta-
wia nam swoje nadobność. Ja starość, chorobę i smutek skreślę na obrazie,
i na drzwiach przeniewiercy powieszę. W to bowiem kiedyś obróci się
jego piękność.
70. Obycss. plato do axyocha.
Cuglami i biczem konie kierujemy, i czasem żeglujemy z rozpuszczo-
nemi żeglami, czasem wstrzymawszy nawę kotwicą spoczywamy w porcie.
W ten sposób sterować nam należy i językiem, Axyochu, jużto słowami go
zbrojąc, już znów milczeniem go rządząc.
71. SieUSci. RODON DO CYPAETSSA.
Mówią że Lukańczycy znowu zagrażają. Porzucając kosę, włócznię
i ostrze kuć będę, i sztukę Marsową rąppocznę, albowiem zły duch nie
daje nam pokoju. Lato dla mnie jest sroższe od zimy. Cóż bowiem
okropniejszego nad wojnę! Płakałem gdy nadchodziła wiosna. Jak kwia-
tami zakwitła rola! jak pięknie pachnie mirtem pólko I jak nadobnie roz-
wija się jawor! jak wszędzie zieleni się zboże! Wszystko zapowiada mi
urodzaj. Lecz nieprzyjaciel złe nam przynosi: bardziej bowiem miecza
niżeli pługa żąda.
Digitized by
Google
72. Erot. SOZYPATEB DO TELEZYLLL
Telezyllo, gdyby natura do rozkoszy miłosnych nie przymieszała przy-
krego przesytu, ród męzki służyłby żeńskiemu. Nie chlub się więcej,
wszetecznico, że pochodnia Afrodyty już zgasła u mnie; albowiem kupi*
dyni nie wiecznie groty rzucają.
73. Obycz. proklus do archimedesa.
Powiadają że polipy w braku pokarmu, jedzą własne gałązki, i członki
swoje nieszczęśliwe, jakby przygotowaną strawę, pożerają. Jedzą więc,
biedne, części swoich końce i są bankietnikami własnego ciała. Czyż,
Archimedzie, u wszystkich nie wydajesz się być polipem? Ja sądzę że to
jest najoczywistsza. Zbyt nieludzko krzywdzisz swego ojca; ani natury
szanujesz, ani zemsty piekła się obawiasz. Lecz jeżeli żałujesz, Ne-
mezys puści w niepamięć dawne twoje grzechy. Jeżeli zaś w złotochci-
wej fnryi, w złem niepohamowanem potrwasz, sprawiedliwe bóstwo odda
d równą miarką i mieć będziesz z dzieci prawdziwe wizerunki i podo-
bieństwa złości ojcowskiej. Tym sposobem i płód żmii dziedziczy
okrucieństwo matki, piersi rodzicielki i żywot jćj szarpiąc.
74. Sielski. ELAPON DO DORKONA.
Żyzność ziemi powiększa zwierząt mierzwa. Dla tego pozwól mi
nawozu bydląt twoich, a zato plon urodzajności odbierzesz, jagody i ja-
rzyny; i uczynność twoje wynagrodzę świetniejszym darem.
75. Erot ABYSTOXEN DO POLKENY.
Kie niestalszego nad rozkosze zalotnic. Zdradliwe są pocałunki
ust twoich. Nieugruntowana miłość prędko więdnięje. Ja więc wstrze-
mięźliwość, która dla wielu jest niemiłą, przekładam; stałości bowiem
ma cechę. Posagiem zawsze małżeństwo. Wierność zalotnic okupić naj-
trudniejszą jest rzeczą.
76. Obyce. dyogenes do bocyona.
Mała ta sława marzeniem sennem być się zdaje w oczach mędrca,
próżniejsza jak bajka potworna, nietrwała, lekka, odgłos echa, powiew
Digitized by
Google
30
wiatru. Gdy jej niema, to zasmuca; gdy zaś zabłyśnie, bardziej jeszcze
smuci. Prędko bowiem zwolenników swoich zdradza, i im się zjawi już
przeszła w nicość. Niech cię uśmiech szczęścia nie zaślepia, gdyż ono
naigrawa się z ludzi wedle woli swojej. Próżnością bowiem są czyny
i zabiegi ludzkie.
77. SiehM. BUKOLION DO IfiRONIDESA.
Wnuk twój, Mironidesie, wyrabia zbytki: czerwoną dzidą trzodę
straszy, i najlepszą jałóweczkę w przepaść wpędził. Jego rówiennicy
tę krzywdę mają za igraszkę; chłopeu nie dozwalaj zawiele, młodzi bo-
wiem chociaż powściągani, są swawolni, a jeżeli mają zbytnią wolność,
to są nieulegli.
78. Erol PERTKLES DO KALLIOPY.
Osiągnąć rozkosze dziewicze zbyt trudną jest rzeczą. Ja bowiem
ociężały na duszy. I cóż więc zrobię? Nie da pokoju Kupido skoro po-
cisk wypuścił. Sama sprawę pomiędzy mną a Kupidynem rozsądź, i daj
za mną głos życzliwy; czarują bowiem kupidyny, poduszczają miłość
wprawdzie, ale pozyskać jćj nie dają.
79. Obyce. izokrates do dyonizego.
Służba, ceklarze, heroldowie, i najwyższe dostojeństwa nie lubią
filozofii i sprowadzają wielki cnót rozdział, a jednak nie zmienisz ze
szczętem natury. Jeszcze masz opończę skórzaną. Od początku bowiem
masz śmiertelną istność. Cóż że tak malutka chwała tak dalece do
tćj gliny przylgnęła? Nieszczęśliwy! wielkiem głupstwem napełniony je-
steś i natury znajomość straciłeś. Tak wielkie przemiany szczęścia zmu-
siły cię porzucić dawne dociekania i odwiodły od skromnej rządzy wiedzy;
niegdyś wzniosłą była dla ciebie niskość, dziś plami cię, i ziemska góra
szczęścia jest najwyższą. Nie ubiegaj się więc za szczęściem zwodniczem
i od przelotniego unikaj. Gdy bowiem przewidzisz wiarołomstwo szczę-
ścia, nie dotknie cię nagła kara po zmianie jego.
80. Sielski, korydon do ampelona.
Nic biedniejszego nad wieśniaków. Nieszczęśliwi okrutnie doświad-
czamy wiatrów: wiatr nas niszczy południowy, kłosy z ziarn mi ogołocił,
Digitized by
Google
31
winne krzewy wyniszczył, jagody zepsuł, a samego szkodnika przez sąd
pozwać nie mogę. Dlatego kosę i sierp porzucę, a tarczę, kołpak i miecz
pizywdzieję i żołnierzem zostanę, i rzemiosło zmieniwszy, podejdę los.
81. ErOt LEANDER DO KALLIKOMY.
Jeżeli nad złoto Jest coś droższego dla ludzi, powiedz mi w jaki
sposób wielkiemi darami możnaby nabyć posiadanie tego. Jeżeli zaś nie,
podziękuj mi czemprędzej. Ani bowiem ty piękniejsza od Danai, ani ja
bogatszy od Jowisza, za złoto kupując dziewiczefistwo.
82. Obycz. SOKRATES DO ALCYBIADESA.
Nawet zabawy poetyckie pełne są mądrości. Powiadają, że towa-
rzysze Ulissesa, dopływając na nawach do swawolnych syren, uszy wo-
skiem pozatykali. Ulisses zaś więzami się skrępował, jakby w jakiem
nieuchronnem więzieniu. To oznacza tajemnice filozofii. Mniemam że poezya
pod postacią syren, wystawia nieprzyzwoite rozkosze. I Homera mocno
uwielbiam, dla tego iż rzeczom prawdę nadaje. On dla ucha naszego
prawdę zaprawia jak puhar jaki słodszy od nektaru, i mętną wodę jakby
najmocniejszem winem rozprowadza. Tak więc ani zmyśleniem oszuku-
jemy się, ani niezgłębionem istot dociekaniem nie zbłąkamy umysłu.
Dlatego przez wosk niedoświadezenie, a przez więzy filozofię oznaczył.
Ztąd jedynego tylko Ulissesa słuchanie ponętnych śpiewów bawiło, a jego
chętkę więzy krępowały. Zastanawianie się bowiem nad wadami, cnotą
filozoficzną, powściąganie zaś namiętności, tryumfem filozofii. Gdy zatem
Antymachu, Ulissesa tułactwo obecne życie wyraża i biedny człowiek na
morskich falach w około żegluje, nas rozkosznych syren głosy nakształt
wiatrów raz tu, drugi raz tam porywają; naśladujmy Penelopy stadło,
jakby jaki nierozwikłany i bożki węzeł cnót, mądrości się trzymając.
83. Sielsfti. anchinus do ampelina.
Czas winobrania już nadszedł, słodkie jagody są dojrzałe. Pilnuj
zatem jak najstaranniej drogi publicznej i kreteńskiego psa miej za współ-
pracownika. Ręce podróżnego są niepowściągliwe i do szkodzenia pracom
wiejskim najskorsze.
Digitized by
Google
32
84. Erot CHRYZYPA DO SOZYPATRA.
Kochając Antuzę, Sozypatrze, czy nie jesteś w miłosne sieci złapany?
Roztropnego oka jest znakiem kochać nadobną dziewicę. Pięknością
zwyciężony nie jęcz, większe bowiem od trudów mieć będziesz przyłudy
łez miłosnych czarującą potęgę. Bo z rozkoszą miesza się szaleństwo,
kupidyny bawią zasmucając, przepaska Wenery różnemi namiętnościami
jest przetkana.
85. Obycz. plato do dyonizego.
Jeżeli chcesz być panem smutku, obejdź w około grobowce, a znaj-
dziesz lekarstwo na namiętności. Patrz, największe szczęścia ludzkie
czemże są, jeżeli nie marnym i lekkim prochem?
Digitized by
Google
Rozprawa
MIKOŁAJA KOPERNIKA
O
URZĄDZENIU MONETY.
Rozprawa U napisana przez Kopernika w 1521 r. na zjeździe stanów ziem pm-
ikich w Grudziądzu 1522 r. odczytana i przedłożona, rasem z innemi papierami, w ctaeie
wojen ze Szwedami uwięzioną została s Archiwum kapitały Warmińskiej do Sztokolmu,
ikąd królewsko-pruski gabinet w roku 1801 wyjednawszy a rządu Szwedzkiego zwrócenie
ntanyeh papierów z Warmii — odebrał z niemi i oryginał rzeczonej rozprawy, własno-
ręczne pismo Kopernika. Obecnie rozprawa ta złożona jest w tajnem archiwum w Kró-
lewca, Dział I. N. IX. Przepisana dosłownie z oryginału, po ras pierwszy drukiem oglo-
ooną została z przekładem polikim przez Feliza Bentkowskiego w Pamiętniku Warszaw-
skim oa miesiąc Sierpień 1816 roku, odbita takie oddzielnie w kilku egzemplarzach te-
goż roku. Powtórna edycya tej rozprawy wyszła w Warszawskiem wydaniu Dziel Koper-
nita 1854 roku.
(Pmsmtn Wtdawot.)
Kopęmihj<ma L L
Digitized by
Google
Digitized by
Google
'■"IJL ..
SPOSÓB URZĄDZENIA MONETY
PBZEZ
MIKOlMń KOPERNIKA,
Ęflbo niezliczone upadku królestw, księstw i rzeczypospolitych można
Baznaczyć przyczyny, te jednak cztery: niezgoda, śmiertelność, niepło-
dność ziemi, i spodlenie monety, są według mego zdania nąjgłówniejsze-
mi. Trzy pierwsze tak są jasne, iż nikt prawdy ich nie zaprzeczy;
czwartą zaś, to jest spodlenie monety, niektórzy tylko i to głębiej zastana-
wiający się uznają, ponieważ nieraz gwałtownie, lecz zwolna i ukrytymi
niejako sposobami państwa o upadek przyprawia.
Pieniądze czyli moneta jest złoto lub srebro znaczone, podług
którćj stanowi się cena rzeczy przedąjnych, stosownie do postanowienia
wszelkiego rządu lub rządcy. Jest więc moneta niejako powszechną
miarą ceny; ta zaś miara, jak z rzeczy samej wynika, powinna być stalą
i niezmienną, inaczej nastąpiłoby zamieszanie porządku krajowego, i pokrzy-
wdzenie kupujących i przedającycb, gdyby np. łokieć, korzec lub waga
jakowa stałej ilości nie zachowywały. Przez tę stałą ilość czyli miarę
rozumiem cenę czyli wartość imienną monety, która hibo od dobroci
materyału zależy, trzeba jednakże wartość wewnętrzną od naznaczonej
ceny rozróżniać, moneta bowiem może być więcej cenioną, aniżeli matę*
tyał z którego się składa, i przeciwnie.
Potrzeba ustanowienia monety konieczną jest: bo chociaż odbywałby
się mogła zamiana rzeczy podług samej wagi złota i srebra, która przy
powszechnem ludzi porozumieniu się stanowiłaby cenę tych kruszców,
jednakże dla uniknienia wielkiej niewygody w przynoszeniu wszędzie
wag, tudzież że czystość złota i srebra niełatwo poznać się daje, postano-
wiono wszędzie naznaczać monetę pieczęcią publiczną, która ma wyrażać
zawartą ilość złota lub srebra, i być rękojmią wiary publicznej*
Do monet zwłaszcza srebrnych zwyczajem jest miedź mieszać, dla
Digitized by
Google
36
dwóch jak mniemam przyczyn: naprzód aby mniej była wystawiona na
wykupywanie, przetapianie, coby nastąpiło, gdyby się z czystego składa-
ła srebra; powtóre, ażeby massa srebra na małe podzielona części
i drobne pieniążki, z dobiorem czyli dodaną miedzią, przyzwoitą zacho-
wała wielkość ; i trzecią dodaćby można, to jest aby moneta która się
ciągłym obiegiem wyciera, przez przymuszanie dobioru dłużej trwać mo-
gła. Sprawiedliwa zaś i słuszna wtedy tylko jest cena monety, gdy ta
małoco mniej złota lub srebra zawiera od ilości, którą za nią nabyć można,
tojest o tyle tylko mniej, ile na wydatki menniczne odciągnąć potrzeba.
Sam zaś znak wybity, powinien monecie dodawać pewnej wartości.
Moneta traci szacunek szczególniej przez wielkie jej pomnożenie,
to jest: gdy tak wielka ilość srebra jest zamieniona w monetę, iż więcej
się ludzie za massa srebra, aniżeli za monetą ubiegają; tym bowiem
sposobem utracą moneta swą powagę, gdy za nią tyle złota lub srebra
kupić nie można, ile ona sama zawiera, i gdy się w przetopieniu mone-
ty większą upatnye korzyść. Sposób na to jedyny, nie bić więcej mone-
ty, dopóki się sam* w cenie nie zrówna, i nie stanie droższą od srebra.
Wartość monety dla rozmaitych upada przyczyn; albo z powodu
niedostatku samego matetyału, to jest: gdy pod tąż samą wagą więcej
jest, aniżeli się należy przymieszanej miedzi: albo dla braku wagi, chociaż-
by nawet sprawiedliwe było przynueazanie miedzi, albo nakoniec (i co
jest najgorsza) dla obu przyczyn. Może także długi obieg monety przy-
czynić się do zmniejszenia jej wartości, przez wytarcie i ubytek kruszcu;
a dk tej już samej przyczyny nową monetę w bieg (cyrkulacyą, kurs)
jputoić należy. Dowodem ubytku tego będzie, jeśli w monecie mniejsza
daleko pokaże się ilość srebra od ilości tegoż kruszcu za nią kupione-
go, i to jest prawdziwą oznaką niedobrej monety.
Podawany te ogólne .o monecie uwagi, przystąpmy teraz do pruskiej
* szczególności, wskazując naprzód przyczyny jej tak znacznego zniżenia.
Ta monetą znana jest pod nazwiskiem grzywien, skojców, i t. <L
Są także wagi mające podobne nazwiska. Bo grzywna co do wagi zna-
czy pół funta; grzywna zaś liczebna zawiera sześćdziesiąt solidów, co jest
powszechnie wiadomem. Żeby zaś jednostąjność nazwisk nie sprawiała
jakiej wątpliwości, ostrzegam raz na zawsze, iż gdzie odtąd uczyni się
wsjnianka o grzywnie, trzeba przez nią rozumieć grzywnę liczebną; przez
wyraz zaś font, wagę dwóch grzywien, a przez pół funta, jedne grzywnę.
Znajdujemy w danych uchwałach i pomnikach piśmiennych, iż za
rządów Konrada de Jungingen, to jest krótko przed bitwą Tanehberską,
pół funta czyli grzywnę czystego srebra kupowano za dwie grzywny pru-
skie i ośm skojców, to jest wtenczas, gdy do trzech części czystego sre-
bra, czwarta się część miedzi dodawała, i gdy z połowy funta tej massy
Digitized by
Google
87
112 solidów wybrano. Do których trzecia część dodana, to jest solidów
37£, czyni summę solidów 149^ (ważących Ą czyli | funta, to jest 32
gkojców srebra), którato summa niezawodnie trzy części czyli pół funta
czystego srebra zawiera. Powiedziało się zaś źe wartość pół funta srebra
była 140 solidów; resztę przeto czyli pozostałe 9$ solidów, cena imienna
sonety wynagrodziła; cena zatem imienna z wartością wewnętrzną w przy-
zwoitym utrzymywała się stosunku.
Togo to rodzaju pieniądze były za {mistrzów Krzyżackich) Winryka,
Ulryka i Konrada, które się jeszcze gdzieniegdzie po skarbach znąjdiąją.
Później zaś, po poniesionej przez Prusaków klęsce i po ukończonej wspo-
mnionej wojnie, upadek państwa na monecie coraz widoczniej okazywać
rię począł. Solidy bowiem za Henryka bite, napozór bardzo do wzwyż
wepomnionyćh podobne, mają tylko f srebra. Błąd ten trwał dopóty,
dopóki odwróciwszy stosunek, nie zaczęto do trzech części miedzi mie-
szać jednaj czwartej części srebra; tak dalece, iż tę monetę niesrebrną, lecz
miedzianą słusznie można było nazywać. Ce do wagi jednak 112 soli-
dów szło zawsze na pół funta. Że zaś zaprowadzać monety nowej, choć-
by dobrej, gdy zła jeszcze w obiegu się znajduje z żadnego względu nie wypa-
da, tern bardziej tedy pobłądzono, gdy przy obiegu dobrej staraj monety,
zaprowadzono nową podlejszą, która nietylko starą zaraziła, ale jcy nawet cał-
kowitego wyniszczenia była przyczyną; któremu błędowi gdy za rządów Micha-
ła Bndsdorff zapobiedz, a oraz monetę do dawnego lepszego stanu przypro-
wadzić chciano, bito nowe solidy, które dziś groszami nazywamy; lecz
gdy się zdawało, iż dawnych podlejszych bez straty znieść nie można,
wspólnie je z nowemi bardzo błędnie zostawiono. Wymieniano zaś dwa
stare solidy za jeden nowy bity. Ztąd poszło, iż dwojaką naówczas ludo-
wi narzucano grzywnę, to jest: nowych solidów i starych. A tak grzywna
nowa czyli dobra, jak grzywna stara czyli lżejsza zawierała 60 solidów.
Obole zaś utrzymywały się przy swąj cenie, tak iż ich sześć za stary
solid, .dwanaście zaś za nowy dawano. Że bowiem pierwiastkowo solid
składał się z 12 obolów, łatwo się można dorozumieć, gdyż jak liczbę
15 nazywamy w pospolitej mowie mendlem, tak w wielu prowincyach nie-
mieckich wyraz szeląg liczbę 12 oznacza. I to nazwisko nowych solidów
aż do naszych utrzymało się czasów; jak zaś nakoniec zamieniły się
grosze, niżej o tern powiem.
Ośm przeto grzywien nowych solidów (każdą po 60 solidów licząc)
fant czystego srebra zawierały, o czem z ich rozbioru łatwo się można
przekonać: składają się bowiem z połowy miedzi i połowy srebra; a grzy-
wien 8 każdą po 60 solidów rachując, ważą prawie dwa funty; stare zaś
czyli dawne, jak się wyżej powiedziało, równe są nowym co do wagi, lecz
połowę tylko mają wartości. Gdy zaś tylko czwartą część srebra miały
Digitized by
Google
38
w swym składzie, z jednego przeto funta czystego srebra, 16 grzywien
wypadało, i te cztery razy więcej ważyły. W późniejszych czasach po
zmianie stanu ojczyzny, gdy miasta otrzymały pozwolenie bicia monety,
i nowy ten przywilej do skutku przywodzić zaczęły, naówczas pomnażały
się pieniądze co do liczby nie zaś co do wartości: zaczęto bowiem do
czterech części miedzi dodawać jedne piątą tylko część srebra w starych
solidach, tak, że nakoniec 20 grzywien za jeden fant srebra wymieniano.
Gdy więc owe solidy nowe więcej jak dwa razy były lepsze od świeżo
wybitych, zrobiono je skojcami, których 24 na jedne lekką grzywnę liczo-
no; ginęła zatem na każdej grzywnie piąta część wewnętrznej wartości
monety. Gdy zaś później solidy, już skojcami nazwane, coraz rzadziej
w obiegu się pokazywały, dlatego, iż je w całym przyjmowano Marchia-
cie, podobało się nadać im cenę groszów, to jest 3 solidów, lubo nie były
lepsze od 15 denarów obiegającej wtenczas monety, której mnóstwo wła-
sną jej cenę zniżało. Urządzenie takowe nastąpiło za poradą błędną,
i pierwszych kraju obywateli wcale niegodną, jak gdyby Prusy bez tąj
monety obejść się nie mogły. Różniły się więc grosze od solidów, pią-
tą lub szóstą część mniej ważąc niż postanowiono było; a niesłusznem
i niegodziwem oszacowaniem zniżały wartość solidów. Trzeba więc było
cudzą krzywdą wynagrodzić uszczerbek, tak jak wprzód solidy uczyniły
krzywdę groszom i przymusiły je zamienić się w skojce. Lecz biada
ci ziemio Pruska! karzą cię zniszczeniem za złe rządy krajowe! Gdy
tym sposobem i taxa i wartość wewnętrzna pieniędzy zarazem niknęła,
jednakże bić monety wcale nie zaprzestano. A gdy nakład na posta-
wienie jej w równi z poprzedzającą nie wystarczał, każda później wybita
moneta okazała się gorszą od poprzedniej, która wartość dawniejszej
tak dalece zniżała, iż nakoniec cena solidów i wartość groszów stosun-
kowo się zrównały, i za 24 grzywien lekkich, fant srebra nabywano.
Musiały się zaiste takowe zabytki ze spodlonej wartości monety po-
zostać, gdy o jej poprawie niepomyślano. Zwyczaj zaś czyli pozwalanie
sobie przetapiania i fałszowania monety wszelkiemi sposobami, tak się
wkorzenił, iż po dziś dzień nie ustaje. A w jakim później będzie i w jakim
dziś jest stanie moneta, wstyd i boleśnie jest mówić o tern. Tak bowiem
jest teraz spodlona, iż 30 grzywien zaledwie funt srebra zawierają. Cóż
zaś nastąpi, jeżeli się nie zapobieży? oto, iż Prusy z złota i srebra ogo-
łocone samą tylko miedzianą mieć będą monetę, przez co przywóz towa-
rów zagranicznych ustać i wszelki handel całkiem upaść będzie musiał.
Bo któryż z zagranicznych kupców towary swoje zechce za miedzianą
zamienić monetę? któryż wreszcie z naszych za tęż monetę zagranicznych
nabędzie towarów? Na tę jednakże klęskę krainy pruskiej, ci do któ-
rych to należy patrzą się obojętnie, i najmilszej każdemu ojczyźnie (dla
Digitized by
Google
której po Boga świętszych nie mqą obowiązków i życie nawet poświęcić
powinni) przez gnuśną opieszałość nikczemnieć i całkiem upaść dozwalają.
Gdy klęski takowe pruską monetę, a przez nią i ojczyznę całą do-
tykają, sami tylko złotnicy i Indzie na kruszcach się znający, korzystają
s jąj nieszczęść. Wybierają bowiem z pomiędzy rozmaitych pieniędzy da-
wne, z których wytopione srebro przedają, więcej zawsze srebra w mie-
szanej monecie od nieświadomego pospólstwa kupując A gdy już dawne
solidy z obiegu nikną, wybierają stopniamy co lepsze, a zostawują naj-
podlejsze. Ztądto pochodzą owe powszechne i nieustanne skargi, iż złoto,
srebro, zboże, myto czeladzi, praca rzemieślników, i co tylko się w po-
życiu towarzyskiem wydarza, w cenie się podwyższa. Lecz niebaczni; nie
dorozumiewamy się, iż spodlenie monety jest przyczyną podrożenia wszech
rzeczy. Stosownie bowiem do stanu monety, podwyższa się i zniża cena,
zwłaszcza złota i srebra, których nie miedzią lub mosiądzem, ale złotem
i srebrem oznaczamy wartość; ponieważ złoto i srebro uważa się za mo-
nety niby podstawę, na której jej wartość polega.
Łeez może kto zarzuci: „iż podlejsza moneta w pożyciu towarzy-
skiem jest dogodniejszą; gdyż pomocą jest ubóstwu, czyni zboże tańszem
i innych artykułów do utrzymania życia potrzebnych nabycie ułatwia;
moneta zaś dobra wszystkie rzeczy robi droższemi, czynszownikom i tym
którzy różne opłaty uiszczać mają, jest nadzwyczaj uciążliwą.11 Pochwalą
zaiste to zdanie ci którym się nadzieja zysku odejmuje, którym dotąd
dozwolono bić monetę; nie zgania go także kupcy, rzemieślnicy, którzy
nic nie tracą, za jakąkolwiek cenę złota, towary i wszelkie rzeczy prze-
dają: im bowiem moneta jest podlejsza, tym większą ilość pieniędzy za
swój towar i robotę biorą. Lecz gdy dobro powszechne mieć będą przed
oczyma, zapewne przyznają, że moneta dobra nietylko całemu krajowi,
ale i samym i wszystkim stanom jest korzystną; moneta zaś podła szko-
dliwą. Lubo wiele rozmaitych dowodów jasność tego okazuje, doświad-
czenie jednak, ten najpewniejszy w życiu nauczyciel, najwidoczniej to
sprawdza. Widzimy bowiem, że szczególniej te kwitną państwa, w któ-
rych jest dobra moneta; nikczemnieją zaś i upadają te, które spodlonej
używają. Kwitnęły i Prusy gdy grzywnę pruską za dwa złote Węgier-
skie (czyli dukaty) kupowano, i gdy (jakośmy wspomnieli), dwie grzy-
wny pruskie i ośm skojców, za pół funta! tojest, sa grzywnę czystego
srebra wymieniano. Tymczasem zaś, gdy codziennie wartość mohety
coraz bardziej zmniejszała się i ojczyzna tedy nasza, jużto przez tę za-
razę, już przez inne klęski, do ostatniego przywiedziona upadku, prawie
już przy grobie stoi.
Rzeczą jest niezawodną, iż kraje w których jest dobra moneta, pło-
dów sztuki, rzemieślników wybornych i wszystkiego mają podostatkiem:
przeciwnie zaś w państwach gdzie jest zła moneta, przez nieczynność
Digitized by
Google
40
i gnuśność uprawa pięknych sztuk i wykształcenie władz duszy jest za-
niedbane, i we wszystkiem niedostatek czuć się daje. Żyją jeszcze ludzie któ-
rzy pamiętają, że w Prusach, gdy dobra była moneta, i zboże i wszy-
stkie płody ziemi były tańsze; teraz zaś gdy jej wartość zniżana, że wszy-
stkie artykuły do życia potrzebne są droższe, codziennie doświadczamy.
Ztąd jawno się okazuje, że moneta podła lenistwo raczej podsyca, ani-
żeli zapobiega ubóstwu. Polepszenie monety, tym nawet co czynsze,
składki roczne i podatki z dóbr swych opłacają, uciążliwem nie stanie
się; albowiem płody ziemi, bydło i inne rzeczy za wyższą cenę prze-
dawać będą. Wzajemną bowiem w dawaniu i odbieraniu zamianę, war-
tość monety nadgrodzi i zrówna.
Jeżeli więc chcemy Prusy udręczone, przez odnowienie monety do
lepszego nakoniec przyprowadzić stanu; trzeba najprzód zapobiedz zamie-
szaniu, jakie z różności mennic w których mają bić monetę, wyniknąć
może. Rozmaitość bowiem jest na przeszkodzie zgodności i trudniej jest
wiele mennic w obowiązkach utrzymać prawości, jak jedne. Dwa przeto
najwięcej powinny być wyznaczone miejsca: jedno w ziemiach królewskich,
drugie w posiadłościach książęcia. W pierwszem miejscu niech tyją mo-
netę oznaczoną na jednej stronie herbami króla JMci, na drugiej Ziem
pruskich. W drugiej zaś mennicy niech będzie z jednej strony stępel
królewski, z drugiej książęcy; z tym zawsze warunkiem, aby tak pierwsza
jak druga moneta podlegała władzy królewskiąj, i aby ją za rozkazem
króla Jego Mci w całem królestwie przyjmowano. Go się niemało przy-
łowy do pojednania umysłów, i ułatwienia- wzajemnego handlu.
Będzie zaś rzeczą potrzebną aby te obie monety jednakowy miały
dobiór, stopę i cenę, aby przy bacanem czuwaniu rzeczypospolitęj, sto-
sownie dt urządzenia, które się ma zaprowadzić, na zawsze się utrzymały;
i aby książęta obu stron z hicia monety nie szukali zysku, ale tyle tylko
dodawali miedzi, i tyle tylko cenę nad wartość wewnętrzną podwyższali,
ile na wydatki mennkzne odciągnąć potrzeba, co zmniejszy powód prze-
tapiania monety.
Abyśmy także zamieszania jakie dwie monety, nowa i stara razem
w obiegu zostająpe, dziś sprawiają, nadal uniknęli, zdaje się rzeczą ko-
nieczną! aby przy zaprowadzeniu nowąj, stara była zniesiona i całkiem
zakazana, dozwalając wymianę jej w mennicach za cenę stosowną do
wartości. Inaczej, praca podjęta dla odnowienia monety, będzie próżną,
a zamieszanie może nastąpić większe od poprzedniego, gdyż stara moneta
zarazi znowu powagę nowej. Pomięszanie bowiem monety sprawi, iż
summy nie będą miały należytej wagi, a rozmnożona liczba wag zrodzi
wyżej wymienioną niedogodność; której, jeśliby kto zechciał zapobiedz
tern urządzeniem, iżby pozostałej dawnej monecie o tyle mniejszą w sto-
Digitized by
Google
41
da nowej monety, naznaezono cenę, o ile jest od niej podlejsza,
tedy i w tym przypadka błędy znaczne nastąpiłby musiały. Tak bowiem
grosze, solidy, a nawet i denary są rozmaite, iż rozróżnić ich od siebie
i każdy pieniądz stosownie do jego wartości ocenić, prawie jest niepodo-
bna. Zaprowadzono więc rozmaite monety, sprawiłyby zamieszanie odwi-
kłać się niedające, a kapcom namnożyłyby prac, trudów i różnych nie-
dogodności. Lepiej przeto będzie zawsze, przy zaprowadzaniu nowej
monety, zakazać starą zupełnie. Tak małą zaś stratę na raz wyrządzoną,
bez szemrania znieść każdy powinien, jeśli tylko stratą nazwać można to,
zkąd zysk obity i pewny użytek wpływa, tudzież kraj cały zasiłek otrzymuje.
Lecz monetę pruską do pierwszego przyprowadzić znaczenia jest
necgą bardzo trudną, a po tak wielkim jej upadku prawie niepodobną;
a zatem każde jej polepszenie jest niemałej wagi. Przy dzisiejszych zaś okoli*
cznośriach zdaje się, iż bez trudności może być odnowioną, byle tylko
funt czystego srebra szedł na 20 grzywien, a to w następującym stosunku:
solidy niech będą bite z trzech funtów miedzi, a ź jednego funta sre-
bra, mniej pół uncyą, albo tyle, ile potrzeba na opłacenie wydatków
meimicznych odciągnąć. Z takiej massy stopionej wybije się monety 20
grzywien, które w kupnie znaczyć będą jeden funt, to jest dwie grzywny
srebra. Tym samym sposobem można bić skojce lub grosze i obole, po-
dług upodobania.
Porównanie srebra ze Młotem.
Powiedziało się wyżej, że złoto i srebro jest podstawą, na której
dobroć monety zależy; a to co się o monecie srebrnej wyłożyło, można
po większej części zastosować do złotej. Pozostaje więc tylko wyłożyć
sposób wzajemnego zamieniania złota i srebra. Abyśmy od rodzaju do
gatunków, od rzeczy pojedynczych do złożonych przeszli, trzeba naj-
przód poznać stosunek ceny złota czystego, do srebra czystego. Wiadomo,
że ten sam jest stosunek złota do srebra gdy są w massie, jak gdy są na
monetę przerobione z równą mieszaniną; jako nawzajem, tenże sam jest
stosunek złota przerobionego w monetę, do będącego w massie, przy ró-
wnym odbiorze obcego kruszcu i przy jednakowej wadze. Najczystsze złoto
przebite na monetę u nas znaną, jest w dukatach węgierskich, te bowiem
najmniej mają dodatku obcego kruszcu, i może tyle tylko, ile potrzeba
było odciągnąć na wydatek menniczny: dlatego słusznie wymieniają się
na wagę za czyste złoto, gdy powaga stępia mały ów brak nagradza.
Ztąd więc wypada, że tenże sam jest stosunek czystego srebra w massie
do czystego złota w massie, jaki jest tegoż srebra do dukatów węgierskich,
nie zmieniając wagi. Sto dziesięć zaś dukatów Węgierskich ważnych,
to jest mających po 72 granów, czjnią jeden funt, (przez funt zawsze
rozumiem dwie grzywny co do wagi). Stosownie do tego widzimy, że we
Digitized by
Google
42
wszystkich narodach funt złota czystego tyle jest ceniony, ile 12 fun-
tów czystego srebra. Lecz znajdujemy także, że dawniej 11 funtów sre-
bra za jeden funt złota liczono, co zdaje się, iż było powodem do usta-
wy głoszącej, ażeby 10 dukatów Węgierskich jednostajną część funta
ważyły; i gdyby dziś przy dawnej wadze taż sama była cena, zupełnaby
podług podanego stosunku, pomiędzy polską a pruską monetą panowała
zgodność. Wybiwszy bowiem około 20 grzywien z jednego funta srebra
wypadną zupełnie dwie grzywny na dukat, zamiast 40 groszy polskich.
Lecz od tego czasu, jak powszechnie przyjęto, iż pewna część złota taką
ma cenę, jaką 12 takichże części srebra, waga nie zgadza się z ceną,
i 10 dukatów węgierskich nie są w cenie równe 1^ funta srebra. Jeżeli
więc z 1-^r funta srebra wybijają grzywien 20, będzie to polska i pruska
moneta, porównane w stosunku prostym grosza do grosza, a dwóch grzy-
wien praskich za dukat węgierski. Cena zaś każdego pół funta srebra,
będzie ośm grzywien i solidów prawie dziesięć.
Wszelako jeżeli podłość monety i upadek ojczyzny mało kogo ob-
chodzi, a mała zmiana i porównanie monety, zbyt trudną zdawać się
będzie rzeczą, niektórzy zaś zechcą, aby 15 groszy polskich tak jak da-
wniej, czyniły grzywnę, a dwie grzywny i skojców 16, dukat jeden węgierski,
tedy i to podług wyżej podanych sposobów łatwo się da uskutecznić;
jeżeli z funta srebra, 24 grzywien monety wybiją. To właśnie wydarzy-
ło się nie dawno, gdy jeszcze 12 grzywien były wartością pół funta
srebra i za tyleż pieniędzy dukatami węgierskiemi wymienione być mo-
gły. Z tego co się powiedziało można powziąść wyobrażenie o monecie.
Niezliczone są bowiem sposoby urządzenia jej, a wszystkie opisać jest rze-
czą niepodobną; lecz powszechna zgoda przy zdrowej rozwadze, może ten
lub inny wybrać, który będzie rzeczypospoHtej najdogodniejszy. Jeżeli
moneta wprost będzie zastosowaną do dukata węgierskiego, i jeżeli omył-
ka nie zajdzie, natenczas łatwo i inne monety podług zawartej w nich
ilości złota i srebra, i porównania z pierwszemi, będzie można ocenić.
To co się powiedziało o poprawie monety, zdaje się być wystarcza-
jącem na okazanie, jak wartość monety upadła, i jakie są sposoby przy-
wrócenia jej do dawnej powagi.
Zamknięcie poprawy monety.
Chcąc stan monety polepszyć, i w cenie ją utrzymać, na następu-
jące prawidła baczne mieć oko należy:
Najprzód^ aby bez poprzedniczego celniejszych obywateli naradzenia
się i jednomyślnej uchwały, monety nie odmieniać.
Pototóre, aby jedno tylko (jeśli to nastąpić może) dla mennicy miej-
sce przeznaczyć, gdzieby pieniądze bito nie pod imieniem jednego miasta,
ale całego kraju, z jego herbami O korzystnym tego prawidła skutku
Digitized by
Google
48
przekonywa nas moneta polska, która dlatego jedynie zacbowtye swą ce-
nę w tak rozległem państwie.
Potrzecie, aby przy ogłoszeniu nowej monety, stara była zniesioną,
i bieg ją) zakazany.
Poczwarte, aby wiecznemi czasy bez żadnej zmiany, i bez najmniej-
szego uchybienia z funta srebra, 20 grzywien a nie więcej wybijano, odcią-
gnąwszy wydatki menniczne. Tym bowiem sposobem moneta pruska za-
stosuje się do polskiej, gdy 20 groszy pruskich jako i polskich składać
będą grzywnę pruską.
Popiąte, aby się wystrzegano zbytniej monety ilości.
Poszóste, aby wszystkie gatunki pieniędzy mzem bieg swój zaczy-
nały, to jest, aby skojce czyli gfosze, solidy i obole razem były bite.
O ilości dobiorą obcego kruszcu, czyto groszy i solidów, albo do
denarów srebrnych, które czynią ferton, albo półgrzy wnę, albo i całą grzy-
wnę, ta zależy od woli bijących monetę, byle zachowano w tern miarę
i nie zmieniano postanowienia raz uehwalonego.
Na obole także wzgląd mieć należy, zkąd ich tak mała pochodzi
wartość, tak dalece, że cała grzywna ledwo za grosz jeden zawiera srebra.
Ostatnia zaś niedogodność wypływa z układów i umów przed i po
wznowieniu monety zawieranych, w czem pewien zaradczy obmyśleć po-
trzeba środek, aby strony ucisku nie doznawały. Go dawniej w tako-
wym przypadku czyniono, okaziye się z przyłączonego pisma.
Pismo o którem wzmianka powyższą rzecz o urządzeniu monety zakoń-
cza, jestto Postanowienie względem opłaty summ i procentów dla całego
kraju, wydane w Malborgu w niedzielę po Wszystkich Świętych 1418 roku,
następującego brzmienia:
Najprzód, procenta które dobremi staremi pieniędzmi nabyte zostały
na trzy lata przed nadaniem Ustawy, to jest w szesnastym roku na Ś. Marcin,
winny być płacone dobremi nowemi pieniędzmi, albo wartością pieniędzy.
Podobnież, długi zaciągnione dobremi staremi pieniędzmi po roku
wyżej wspomnionej ustawy, winny być spłacone dobremi nowemi pienię-
dzmi albo ich wartością.
Podobnie, długi które podłemi pieniędzmi zostały zaciągnione, win-
ny być podłemi pieniędzmi spłacone.
Podobnie, kto dochody dożywotnie w czternastym roku i później
na Ś. Marcin nabył, winien w czternastym roku na Ś. Marcin procent po
5 solidów podłemi pieniędzmi od jednej grzywny opłacać.
Podobnie, kto dochody dożywotnie przed czternastym rokiem na-
był, na rok piętnasty od Ś. Marcina do Ś. Marcina, temu winny być opła-
cane jako procent od jednej grzywny podłemi pieniędzmi, jedna grzywna
i cztery solidy podłemi pieniędzmi.
Digitized by
Google
u
Podobnież, kto dochody dożywotnie po tych wyżej wspomnionych
latach nabył, temu winien być płacony procent podłą grzywną.
Podobnie, dochody dożywotnie, które dobremi staremi pieniędzmi
nabyte zostały, winny przynosić procent dobremi nowemi pieniędzmi.
Ta powyżej spisana ustawa dochodów dożywotnich, jest zastosowa-
na do wartości i dobroci pieniędzy w czasie w którym dochód dożywo-
tni został nabyty, aby w takiej wartości procenta od tychże pieniędzy
były opłacane.
Podobnie jak procenta nabyte podłemi pieniędzmi w roku trzyna-
stym na czternasty, powinna grzywna procentu przynosić 5 solidów pro-
centu podłemi pieniędzmi.
Podobnie co do procentów w czteftiastym roku na piętnasty naby-
tych, grzywna powinna przynosić procent podłemi pieniędzmi i być opła-
caną jedną grzywną i czterema solidami podłemi pieniędzmi
Podobnie gdy spadek dobremi staremi pieniędzmi nabyty został,
winien być dobremi nowemi pieniędzmi płacony, kto zaś nabył spadek
w trzynastym roku na czternasty, ten powinien płacić od jednej grzywny
5 solidów podłemi pieniędzmi Kto zaś w czternastym roku na piętnasty
nabył spadek, ten winien płacić za jedne grzywnę podłemi pieniędzmi,
1 grzywnę i 4 solidy podłemi pieniędzmi, wszakże z zachowaniem ter-
minu zapłaty każdego kupna.
Podobnie, kto nabył spadek na którym dawny procent zalega, z obo-
wiązaniem się uwolnienia go od takich procentów w oznaczonym czasie,
a do uczynienia tego z powodu zmiany monety miał przeszkodę, naby-
wca winien zobowiązać się od opłaty procentu, albo nabycie ma być
całkiem unieważnione, a jakie dał pieniądze na nabycie tego spadku,
takie powinny mu być zwrócone.
Podobnież, procenta które sprzedane są podłemi pieniędzmi, a wprzódy
dobremi pieniędzmi nabyte były, a byłby ktoś na którymby takie pro-
centa zalegały i zbyć je chciał podłemi pieniędzmi, winien mu je nie
innemi pieniędzmi zbyć, jak tylko dobremi nowemi albo ich wartością.
W tych przepisanych artykułach i piśmie ma wszystko nadal w swo-
jej mocy pozostać, i co teraz jest zapłaconem ma tak pozostać.
Podobnie kto w moc takiej umowy lub zawarowania nabył, to co
jest powszechnie używane albo co ma wartość grzywny, albo co jest
zwyczajną monetą, a zawarowanie to może być dostatecznie dowiedzio-
nemu natenczas ten który płaci, winien jest zapłacić dobremi nowemi
pieniędzmi albo ich wartością, i co jest zapłaconem ma tak pozostać.
Digitized by
Google
JNSTRUKCYA KANONIKÓW
Jtapittffy WarmińskieJ9 co do przemówienia się i skargi Jaką oni prze-
ciwko J. ©. Księciu i Wielkiemu Mistrzowi i jego zakonowi zanieść mają.*)
Xo pierwsze oskarża się prześwietna kapitała że miasto Melzak przez
wysłanników Wielkiego Mistrza już po ukończonej wojnie, to jest w cza-
sie zawierającego się rozejmu, wbrew układom i zobowiązaniom się stron
obu, zabrano; i lubo rzeczone miasto podczas wojny najpierw przez Wiel-
kiego Mistrza zajęte, potem przez wojska Jego Królewskiej Mości siłą
odebrane zostało, a mieszkańcy dwom kanonikom przysięgli na wierność
królowi polskiemu, gdy to miasto potem opuszczone zostało przez wojska
J. K. M. przez Wielkiego Mistrza napadnięte, zrabowane, w perzynę obró-
cone i nieopatrzone w żywność przez mego opuszczone zostało. Tak opu-
szczone miasto wraz z obwodem jako swą własność kanonicy (Warmińscy)
zajęli, ustanowili komissarzy i delegatów, przez nich rządzili poddanymi,
dla nich starali się o żywność, sądzili ich i wszelką władzę wykonywali;
wsie swymi ludźmi obsadzili i od napadu wojsk krzyżackich zabezpieczyli.
„W rzeczonem mieście Melzaku mając prawo rządzenia, często tam
przebywali, przy pomocy włościan i poddanych sprzątali zboże, korzystali
z praw rybołówstwa i leśnictwa, nie będąc od nikogo nagabywanymi i w ta-
kim stanie aż do rozejmu pozostawali. W tym to czasie rzeczonego ro-
zejmu, Piotr Doner komtur Brunsbergski okolice i urzędy w mieście Mel-
zaku, ze szkodą kapituły, której mieszkańcy aż po dziś dzień nikomu
innemu do przysięgi i hołdu nie są zobowiązani, gwałtem opanował."
„Powtóre. Tak samo miasto Tolkmit wraz z okolicą podczas po-
*) Oryginał tej skargi pisanej przez Kopernika po niemiecka znajduje się w Szto-
kohnie w Archiwum Państwa. Pismo to wykrył Dr. Prowe i ogłosft w dziele: Młtthei-
laagtn ans. Sahwedisehen Arcw>en und Bibliotheken. Berlin 1863 pag. & My dajemy
ta w tłumaczeniu polskiem.
igitized by
Google
46
koju od dóbr kapitały oderwano, i lubo rzeczone miasto przez wojsko
krzyżackie po ewakuacyi Elbląga zajęte i splądrowane zostało, jednako-
woż niedługo potem bez wszelkiej przysięgi i hołdu, bez ustalenia jakiegoś
porządku i bez żadnego zaopatrzenia w żywność mieszkańców, nie zosta-
wiwszy załogi, krzyżacy miasto to opuścili, a na mieszkańców 300 grzywien
kontrybucyi nałożyli, których gdy mieszczanie w tym czasie złożyć nie
mogli, Henryk Doberitz, dowódca krzyżaków opuszczając miasto, burmi-
strzów dwóch jako zakładników z sobą do Brunsberga zabrał, mieszczan
zaś do przysięgi zmusił, aż złożą 300 grzywien, a wtedy zakładników
uwolnią, co się też potem stało. A więc Tolkmiczanie w posłuszeństwie
i uległości dla kapituły potem pozostawali, żadnego innego rządu ani wła-
dzy nie uznawali, tylko przez umocowanego od kapituły kanonika, rzą-
dzeni, w żywność zaopatrywani i ile możności aż do czasu rozejmu bronieni
byli. W tym zaś czasie w drugą niedzielę po Zmartwychwstaniu Pańskiem « )
Kacper Schwalbach z zakonu krzyżackiego pod miasto Tolkmit nadciągnął,
od mieszkańców przysięgi na wierność zażądał, kilku z nich z wielkim
oporem potem do przysięgi zmusił a po uroczystości Zesłania Ducha Sgo 2),
wszystkie wsie aż po Frauenburg do takiejże przysięgi znaglił. Ponie-
waż to wszystko podczas rozejmu i w pokoju stało się, a miasto dawniej
przez kontrybucyą od nieprzyjaciół się uwolniło, spodziewa się kapituła
że słusznie dawnej zwierzchności nad miastem domagać się ma prawo/1
„Po trzecie. Wsie Neukirch, Karsów i Krebersdorf z szczególniej-
szej łaski Jego Kr. Mości dziś panującego króla polskiego kościołowi
Warmijskiemu prawem lennem nadane kilka lat przed rozpoczęciem wojny
czynsz i wszelkie ciężary do Frauenburga a nie do Tolkmitu płaciły; wy-
żej zaś wzmiankowany Kacper Schwalbach wsie te wraz z miastem Tolkmit
wbrew wszelkiej słuszności i prawa w pokoju podczas zawieszenia broni,
zajął. Tych wsi zwrotu, spodziewa się kapituła, że ma zupełną słuszność
żądać, owszem ma nadzieję, że jćj to bez wszelkiej goryczy nie będzie
wzbronione."
„Po czwarte. Gdyby przypadkiem chciano dowieść, że miasto i oko-
lica Tolkmit przez Wielkiego Mistrza w słuszny sposób zajęte i przy za-
konie pozostają (czego się rzeczona kapituła bynajmniej nie spodziewa)
dla tego że dobra Kodyń, Rebrig i Scherfenberg i wybrzeże Haselau po-
łożone w obrębie Tolkmitskim przez Pawła Bussdorf Wielkiego Mistrza
jako lenne uznane i przy zakonie pozostawione zostały — gdy przeciwnie
dobra te kapituła podług wszelkiego prawa prawnem kupnem od wspa-
1) To jest 15. Kwietnia 1621.
2) To było po 20. maja 1521. Rozejm zas był zawarty 7. Kwietnia w sobotę przed
niedzielą przewodnią.
Digitized by
Google
47
niałomyślnego Jerzego Baysena wojewody Malborskiego wraz z dobrami
Baysen nabyła i długie lata w swem miała posiadaniu — jednakowoż
rzeczony Kacper Schwalbach wzmiankowane dobra bezprawnie kapitule
odebrał. Dobra te słusznie do kapituły należą i zwrócone jej także być
„Po piąte. Również uskarża się kapituła co do dóbr Baysen w ob-
wodzie Wormditskim położonych, które to dobra w początku icb założe-
nia zawsze lennemi były debrami i przez kupno jak wyżej powiedziano
od kapituły nabyte zostały a rzeczony Jerzy Baysen prawo odkupu tych
dóbr sobie zastrzegł. Niezważąjąc na to Wielki Mistrz rzeczone dobra
wraz z miastem Wormditt zajął i dotychczas kapitule nie zwrócił. Po-
nieważ zaś kapituła wszelkich ciężarów i obowiązków jakie jej się pełnić
należy swemu suwerenowi albo komukolwiek do kogo zarząd dzisiejszy
dóbr uroczyście należy, dotrzymać się obowięzqje, spodziewa się przeto
kapituła, że dobra te zwrócone jej będą.44
„Po szóste. Również żąda kapituła zwrotu dóbr Elditten i Kley-
nenberg w obwodzie Wormditskim położonych, które po wszystkie czasy
lennemi były dobrami i po części przez prawne kupno prawnie na ka-
pitułę przeszły, a które kapituła przez kilka lat prawnie posiadała. Teraz
zaś posiadania dóbr tych przez Wielkiego Mistrza pozbawiona, spodziewa
się kapituła, że wraz z zwrotem wszystkich wyżej wzmiankowanych cię-
żarów prawnie jej zwrócone zostaną.'1
„Po siódme. Lubo udział na wybrzeżach Scholitten w obwodzie
Gudaztadzkim położonych, albo zamiast tego 8 grzywien czynszu od tego
samego prawnego spadkobiercy kapitule jako spadek prawem wieczystem
przyrzeczono i ustąpiono, co też rzeczona kapituła przez wiele lat posia-
dała, jako też i wieś Haukendorf tamże położoną, która przez kupno od
prawnego dziedzica na kapitułę przeszła, jednak wójt z miasta Gutstadt
wbrew wszelkiemu słusznemu prawu dobra te od kapituły poważył się
odebrać, a więc należy prawnie, ażeby dobra te dziedziczne kapitule były
zwrócone, czem kapituła zupełnie będzie się kontentowała.44
„Po ósme. Wieś Steinberg w obwodzie Gudaztadzkim położona,
kanonikom z Gutstadu ze wszystlriemi korzyściami przez kapitułę nadaną
została, z tern zastrzeżeniem aby rocznie anniwersarz za fundatorów i inne
nabożeństwa odprawiali, nadto było z tej wsi zapisu dla kapituły sto dwa
Amfy rocznie wosku. Ponieważ wsi tej posiadania rzeczonym kanonikom
wzbroniono a pomieniona ofiara w naznaczonym czasie złożoną nie była,
ci zaś kanonicy podczas wojny pod władzę nieprzyjaciela się dostali, wieś
ta powinna wrócić do fundacyi Allensteinskićj do której z początku na-
leżała, w czem jednakowoż wójt z Gutestadu kapitule przeszkadza i mie-
szkańców wsi uważać i używać jako swoich poddanych ośmiela się."
Digitized by
Google
48
„Po dziewiąte. Skarży się kapituła na to, że niegdyś wydawano
pozwolenie na rybołówstwo dziewięciu mieszczanom z Tolkmitu, którzy
wtedy poddani byli kapitule, za co zwyczajny czynsz składali i na mocy
składanego czynszu praw rybołówstwa używali, skoro nadszedł czas skła-
dania czynszu, wyżej wzmiankowany Kacper Schwalbach rzeczonych mie-
szczan do opłaty czynszu od rybołówstwa zmusił, bez względu na to, że
prawo rybołówstwa z obwodu i zarządu Tolkmitu w żadnej mierze mu nie
służyło ani mu nadane nie było. Nadto wspomniany już nieraz Kacper Schwal-
bach kapitułę innych jeszcze praw, które nawet po za obrębem własności
Tolkmitskich posiadała, jako to: prawo łowienia ryb wielką siecią i któ-
rego to prawa używała wraz z czynszem i innemi korzyściami pozbawił
rybaków z Tolkmitu aby jemu czynsz składali zmusił, lubo prawa do
rybołówstwa dotychczas sobie przywłaszczyć nie śmiał. Otóż aby czynsz
ten kapitule został zwrócony i nadal przy niej pozostał, kanonicy usil-
nego do tego dołożą starania."
„Nareszcie skarży się kapituła na to, że Piotr Donen, komtur Bruns-
bergski, domy i stodoły pozrywać i do swoich dóbr, jak mu się podobało
z wielką szkodą i z opustoszeniem wsi onych przewieść kazał. Ponieważ
z układów rozejmu wynika, aby sprawa pokrzywdzenia tej okolicy pod
rozwagę sędziów pokojowych poddaną i roztrząsaną była, jest życzeniem
kapituły zastrzedz się nadał, aby takie postępowanie Piotrowi Donen zga-
nione było, oraz żeby go zmuszono do wynagrodzenia szkód za rozebrane
budynki, nakoniec ażeby mu zakazano by nadal nadużyć takich nie ośmie-
lił się czynić.44
„Tern wyżej wzmiankowanem zażaleniem i tern pismem, prześwietna
kapituła Warmińska i jej deputaci wysłani; do szanownych stanów Jego
Królewskiej Mości króla Polskiego, na ten sejm w Grudziądzu zebranych,
z należną uległością żałosną zanoszą skargę i proszą Ich łaskawości i Wy-
sokości ażeby z Panem Wielkim Mistrzem albo z jego książęcemi panami
i delegowanymi w taki sposób uradzili i tak rzecz tę postanowili, ażeby
te miasta i wsie, które wbrew wszelkich układów, a nawet podczas obe-
cnego rozejmu, kościołowi Warmińskiemu odebrane, i jak wyżej wykazano
bezprawnie zatrzymane i nadal przy zakonie pozostawione, temuż kościo-
łowi, znowu oddane i zwrócone zostały i dalej żeby inaczćj, jak to wyka-
zano, wedle słuszności i prawa postępowano.4*
„Tego się rzeczona kapituła od Ich łaskawości i od Ich Wysokości,
z ofiarowaniem usług należnych pokornie doprasza."
^^-tZJrĄ&fr*^
Digitized by VjOOQl6
MIKOWA KOPERNIKA
mmm mmmimw
SIEDM 6WIAZ0.
— +SłłA*oQ&tYł*r*-
Poemat ten wynaleziony przez Jana Brzoskiego profesora Akademii Krakowskiej,
i wydany w Krakowie w drukarni Cezarego w roku 1629, powtórnie ogłoszony był dru-
kiem przy Warszawskiem wydaniu Dzieł Kopernika 1854 roku wraz z polskim rymo-
wym przekładem Ignacego Badeniego. W naszem tu wydaniu Kopernikijanów ogłaszamy
li tylko przekład Polski.
(Prztfissk Wtdawot.)
Kopirmkijana i. I.
Digitized by
Google
Digitized by VjOOQ16
MIKOŁAJA KOPERNIKA
SIEDM GWIAZD.
JEGO ŚWIĄTOBLIWOŚCI
xji^B^L]sroAVT viii. :pa.:pieżowt.
Wiek dziecięcy i pierwszą młodość Króla Królów w dziewięciu obraz-
kach Ojcze Święty, Twojej Świętobliwości ofiaruję. Nowy to rodzaj ma-
larstwa. Tu nie drzewo, nie miedź, nie płótno przedstawia te obrazy, ale
niebo i farby, nawet wśród najciemniejszej nocy widzialne. Wykonanie
zaś tak mistrzowskie, iż Apellesowi nie ustępuje a niemal go przewyż-
sza. Starożytność dzieliła niebo na czterdzieści ośm gwiazdobrazów, mię-
dzy któremi wiele jest bajecznych, jakto widać z Higina i innych. Nie
podobało się twórcy nowego malarstwa, że ciemności bajeczne łączono
z blaskiem niebieskim. Wziąwszy się więc do połączenia prawdy ze świa-
tłem a światła z prawdą, pierwsze tylko rysy obrazu nakreślił, krótko
jednak przed śmiercią polecił biegłemu artyście żeby do niego użył wła-
ściwych kolorów. Ta tajemnica sztuki przez kilka rąk od czasu Koper-
nika w Akademii Jagiellońskiej przechodziła, o czem dowiedziawszy się od
profesorów, dla bliższego jej rozpoznania do Prus się udałem. W cichości
szukałem lękając się ażeby tak znakomity wynalazek, albo raczej reszta
wynalazku moich rąk nie uszła, lub ponieważ umysły dzisiejsze są za-
zdrosne i nieżyczliwe, aby co z niego nie uroniono. Nareszcie przewielebny
świętej pamięci Szymon Kudnicki wprowadził mię do dawnych bibliotek
warmińskich, z których niejedne świętokradzka ręka już zrabowała; gdy
nic niepomijam, gdy najdrobniejsze nawet kartki, którym biegli mistrzowie
najważniejsze odkrycia powierzają, przerzucam, trafiłem na owe Archime-
desowskie znalazłem! znalazłem! Kopernik odrzucił dawne 48 obrazów,
Digitized by
Google
52
wprowadził nowe 49, zapewne dla godności siódemki, lub czemu bardziej
wierzę, aby miał środek w równśj odległości od końców; obrazek bo-
wiem dwudziesty piąty jest także środkowym całego szeregu. Boże dobry!
jakże to pięknie! jak świetnie, jak wszystkim wiekom wspólne! Każdy
wiersz jest gwiazdozbiorem zupełnie dokładnym, albo że się matematycznie
wyrażę, żadnemu zaciemnieniu nieuległym. Już w wydanem przed sze-
snastu laty pierwszem przedsłowiu o tym przedmiocie, cokolwiek nadmie-
niłem; potem przed dziesięciu laty jadąc do Włoch, w powtórnem wyda-
niu pod opieką szanownego i wielebnego pana Marcina Szyszkowskiego,
z Bożej łaski biskupa Krakowskiego, posłałem niektóre ich exemplarze
małego formatu do Rzymu moim przyjaciołom, mianowicie zaś szano-
wnemu panu Abrahamowi Bzowskiemu; równie i innym po Niemczech.
Czy też je widział Bayer lub jego następcy? Bóg to raczy wiedzieć. Nie
opierają się oni zaiste ani na tych samych zasadach, ani trzymają się
tych samych środków, chociaż do tego samego celu dążą. Sądzę, że będą
je rozbierali ci, którzy do kwitnącego zakładu Lincejskiego uczęszczają.
Wolno będzie każdemu, według swego upodobania, rozdzielać niebo,
którego dziedzictwo za świadectwem Pliniusza dla wszystkich jest prze-
kazanem. Ja ten podział, od pierwszego wynalazcy Kopernika, Świętej
Stolicy Apostolskiej przeznaczony, z dawnych bibliotek wydobyty, pokor-
nie ofiariyę Twojej świątobliwości, Ojcze Święty, trzykroć Święty Ojcze^
któremu powierzone są rządy nieba, wolą Boya oddawna potwierdzone ;
niech mi tu bowiem wolno będzie użyć wyrażenia uczonego wieszcza
Twojego.
Oby Cię Bóg Ojcze Święty, jak najdłużej zachował dla Kościoła
świętego, aby Twoje mile dźwięczne pszczoły słodkiego miodu po świecie
powszechnej spokojności nigdy nie przestały roznosić.
Świętej Apostolskiej Rzymskiej Stolicy i Twojej Świątobliwości
najposłuszniejszy
Jan Bbożek,
Doktor Medycyny, Bakałarz Świętej Teologii i jej Wydziału
w Akademii Krakowskiej zwyczajny Profetsor.
Digitized by VjOOQ16
*
GWIAZDA I.
O GHBY8TUSIE OBIECANYM OD PBOBOKÓW.
pragniecie widzieć władcę, Pana tego świata,
Którego wam przybycie nieba obiecały,
Który siebie z ludzkością, ludzi z ludźmi zbrata,
I w swem królestwie pokój im zapewni stały.
Poczekajcie! niedługo ów święty się zjawi,
Nie będzie on tak twardym jak na Paros głazy,
Owszem bozką potęgą całą ludzkość zbawi,
Chętnie prośby wysłucha, przebaczy urazy.
Lecz wielkie ducha swego odkłada zamiary,
Aby z większem pragnieniem był oczekiwany,
By mu gorętsze serca składano ofiary,
Kiedy na świat wyrzuci wielkie świata zmiany.
Gdy więc przybędzie Pasterz którego świat czeka,
Zaraz i kozy strojne w bogate wymiona,
Dostarczą najczystszego i zdrowego mleka,
I z siebie dobrych rodów wydadzą nasiona.
Nie rzuci się na owcę wilk łupu spragniony
Dziki lew z żyznej paszy bydełka nie zgoni;
Tu rosnąć będą same cukry, cynamony,
I te kwieciste wieńce drzew cudownej woni.
Bujne niwy wydadzą obfite pastwiska,
Pasterz owce paść będzie na tej tłustej roli,
A tam gdzie jedno czyste z nieba źródło tryska,
Tysiącami spragnionych napoi dowoli.
O ty, źródło czyściejsze nad szkło przezroczyste,
Go płyniesz bez początku, zawsze, wszędzie, czyste,
Przypływaj nam nareszcie, dokończ Twego cudu,
Ugaś pragnienie Ciebie spragnionego ludu.
Digitized by
Google
54
*
GWIAZDA H.
O OHBTSTUSIE POŻĄDANYM OD OJCÓW.
Czemuż stoi otworem mieszkanie Proroka?
I czemu dawniej skryte świetniej słonce błyska?
Czemu dziś i ta słodka pilnych pszczół patoka,
Po twardych skałach płynie, z nich na świat wytryska?
Czemuż bitne narody milczą osłupiałe,
I lśnią się bujne niwy odziane w szkarłaty?
I czemu ten widokrąg, to powietrze całe,
Wszędzie wkoło rozrzuca woniejące kwiaty?
Dziś brzemienna Elżbieta, co niepłodną była,
Śpiewa z brzemienną Panną świętobliwe pienia,
A ta radość co w piersi tych niewiast ożyła,
Swoim głosem dosięga niebiosów sklepienia.
Do ich domu tak często pilny anioł wiata,
Wesoły przylatuje, weselszy odleci,
Zwiastuje tego Króla, tego Pana świata,
Tego ojca co spóźnia przybycie do dzieci.
O świetne pokolenie najwyższego Pana,
Narodź się już raz, narodź! z przeczystej Dziewicy.
Długo oczekiwany, od rana do rana,
Zstąp z łona Ojca, użycz nam boskiej prawicy.
Pociesz spiesznie strapionych! daj nam Twego chleba,
O to Ciebie Dziecino, w pokorze błagamy;
Spojrzyj przecie na ziemię z wysokiego nieba,
Przyjdź koić troski ziemi, otwórz szczęścia bramy.
O Ty, nader szczęśliwa Panno! w świętych gronie,
Która już nosisz w sobie niebiańską ozdobę,
Ty, Jutrzenko, zrodzona na świętości łonie,
Zwiastuj nam prędko światło i szczęśliwszą dobę.
Digitized by
Google
55
*
GWIAZDA m.
O CHET8TU8IB Z DZIEWICY NABODZONYM.
ióź Cię dziecino dożył w stajence ubóstwa?
Jakież ręce Twe Ciało od zimna zasłonią?
Oto Najświętsza Panna, darem swego bóstwa
I czystości dziewiczej opiekuńczą dłonią. »
Ona w swojej czystości złote cnoty zdobna,
Tchem niebieskim świętego ożywiona ducha,
Zawsze wypogodzona, aniołom podobna,
Sercem troskliwej matki płacz dziecka wysłucha.
Sama go na dziewiczem swem łonie piastoge,
Z śnieżnej piersi najświętszy pokarm mu dać spieszy,
Z miłością macierzyńską ciągle go pilnuje
I płaczące niemowlę i pieści i cieszy.
Tutaj wół, a tam osioł oddechy czystemi,
Uklęknąwszy, to boskie dziecię pokrzepiają,
Tego co lud nie poznał na tej świętej ziemi,
Tego już bezrozumne zwierzęta poznają.
Z górnych niebios zstępiyą i aniołki małe,
Aby wdzięcznym swym chórem oddać Panu chwałę:
Chwała niech będzie Panu w miłości i wierze,
Pokój ludziom, co pokój zamiłują szczerze.
Pastuszkowie gdy trzody na pastwisku strzegli,
Do żłobu przywołani od trzódek odbiegli,
Dzieciątku głoszą chwałę w miłości i wierze,
A pokój ludziom, pokój miłującym szczerze.
Niebiosów słodkie hymny wielbią bozkie dziecię,
Brzmi radość i wesele po przestronnym świecie,
Chwała niech będzie Panu w Trójcy Jedynemu,
A pokój, pokój wieczny wiernym Bogu swemu.
Digitized by
Google
56
*
GWIAZDA IV.
OHBTSTUS JEZUSEM NAZWANY.
$uż ósme w swym porządku światło zajaśniało,
W niem i początek światła bozkiego widziano,
A pierwszy obrzęd prawa dopełniając z chwałą,
Narodzonemu dziecku Imię Jezus dano.
Od tego dnia rok każdy swój początek bierze,
Światu go przekazały łzy i krew dziecięca,
Tę epokę naznaczył Jezus swojej wierze,
Bo ją w sobie poczyna i w sobie uświęca.
O! ludu zatracony, przybywaj w tę stronę,
Tutaj przy tern dziecięciu twe zbawienie całe,
Godłem tego zbawienia, Imię ubóstwione,
Imię Jbzus świętością bogate, wspaniałe.
Jeśli się więc kto lęka o zgubę w złej doli,
I ubóstwo mu grozi gdy utracą mienie,
Niechaj w modłach się odda świętej Boga woli,
A w Nim zawsze pozyska pokój i zbawienie.
Jeśli na kogo szatan swe sidła zastawi,
Jeżeli świat lub ciało dobrego uwodzi,
Niechaj wezwie Jezusa, Jego Imię sławi:
A On go zabezpieczy i złemu przeszkodzi.
Ody kogo znowu długa wciąż choroba nęka,
Jeżeli śmierć straszliwa przejmuje go trwogą:
Ulgę mu zaraz sprawi bożka Pana ręka
Skoro Go tylko wezwie szczerych modłów drogą.
Ktokolwiek zgoła wzywa to Imię tak drogie,
I na łaskę zasłuży ofiarnemi śluby,
Temu Jbzus da życie szczęśliwe i błogie,
Bo sama ufność w Panu ratuje od zguby.
Digitized by
Gooile
57
GWIAZDA V.
O CHBYSTUSIE UCZCZONYM PRZEZ TRZECH MĘDRCÓW,
wiazda co świetniej błyszczy na niebieskim świecie,
Do Betleem prowadzi trzech mędrców, trzech króli.
I kogóż więc szukacie? Czy Jez osa* chcecie?
W tej chacie Jezus leży; zbliżcie się powoli
A wszedłszy do stajenki, gdzie Pan na was czeka,
Na kolanach uczcijcie tę dziecinę małą,
Lecz wielką duchem Boga i duszą człowieka,
Bo w postaci dziecięcia bóstwem okazałą.
Z kornem czołem powstawszy, dobądźcie z skarbnicy:
Złota, kadzidła, miry, ofiamicze dary:
Składajcie je Synowi przeczystej Dziewicy,
Z duchem tak samo czystej jak Mabya wiary.
Słuchajcie tam miłego tego dziecka tchnienia,
To znowu mówcie z Matką, patrzcie na Jej lica.
Tern dzieciątkiem to Jezus, hasło wybawienia:
A tą Matką Marta, przeczysta Dziewica.
Już i Balaam głosił przyjście na świat Fana,
Że Go i od bezbożnych oczekuje chwała;
Jestto ta gwiazda z domu Jakóba wysłana,
Aby po całej ziemi ludom przyświecała.
Lecz dosyć patrzaliście na oblicze Boże,
Trzeba i mnogim ludom nieść pociechę błogą,
Siadajcie więc królowie na wielbłądy hoże,
Spieszcie do nich, lecz tajną dla Heroda drogą.
Bo król Herod okrutny i srogi, i skryty,
Ów lis szczwany co chytrą duszę nosi w sobie,
Utopiłby w Jezusie sztylet krwi niesyty,
Gdyby wiedział, że leży ukryty w tym żłobie.
Digitized by
Google
58
*
GWIAZDA VI.
O CHKYSTUSIE DO KOŚCIOŁA PBZYNIESIONTM.
ie wiem co mi dobrego zwiastuje me serce,
Myśl wesoła, chęć żywa wzywa do świątyni.
Symeonie! pospiestemy na święte kobierce,
Niech z nas każdy do chwały Pana się przyczyni
Patrzaj! najwyższy kapłan dąży do ołtarza,
I święte składa wedle zwyczaju ofiary:
I wznoszą się ku niebu, do światów mocarza,
Woniejące wokoło całopaleń dary.
Oto ! i ta niewiasta w pokorze i wierze,
Łzą radości zroszone ocierając lice,
Daje swojemu Bogu to dziecię w ofierze,
Razem synogarlicę i świętą gromnicę.
Sądzą wszyscy, że matka jak niewiasty inne,
Wraz z Synem w tej świątyni będzie oczyszczona,
Lecz nie! — tu czysta Panna, dzieciątko niewinne,
Świętych Pana wprowadza do śmiertelnych grona.
Co to znowu za światło wkoło się rozszerza?
Czy całe słońce wpadło pod święte sklepienie?
Czyli może tak błyszczy od tego ołtarza?
Nie! to cud tego dziecka, to jego promienie.
Wątłe już Symeonie chciej przyspieszać kroki,
I bierz na swoje ręce ten skarbiec uroczy,
A spełniając najwyższe niebiosów wyroki,
Nasyć niemi spragnione człowieczeństwa oczy.
Twój duch już przepowiedział, że to światło Boga
Ujrzysz w całym niebieskiej potęgi rozwoju.
Tern światłem więc sam Chrystus, w nim zbawienia droga.
Teraz błogo umierać, i umrzeć w pokoju.
Digitized by
Google I
• 59
GWIAZDA VII.
O DWUNASTOLETNIM CHBYSTUSIE POMIĘDZY DOKTORAMI.
pieszcież już do Chrystusa wy dobrzy młodzianie!
A przybywszy wołajcie słowy pobożnemi:
Witaj nam młody Jezu! witaj światów Panie!
Na tym nędznym padole, śmiertelnika ziemi.
Zkądźe wracasz młodzianku? troskliwie pytamy:
Powiedz jak Ci się dotąd wszędzie powodziło?
Nas bowiem nieszczęśliwych, u przepaści bramy,
I wiele niebezpieczeństw i nieszczęść trapiło.
Zewsząd w kraju zebrane, dwuletnie chłopięta,
Wściekły Herod, bez Boga, bez litości razem:
Jakby jakie niedawno zrodzone jagnięta,
Rozkazał pomordować swej żądzy żelazem.
My co pod tarczą Boga, trzech lat doszli przecie,
Patrzeliśmy ze wstrętem na śmierć naszych braci,
Płacz rodziców się rozległ po gwiaździstym świecie,
A Herod się ukazał w swej wilczej postaci.
Z Egiptu ocalony, wróciłem w te strony,
Do tej ojców krainy, do tej mojej ziemi,
A dziś gdy już dwunasty rok liczę skończony,
Ojca Ojców uwielbiam modły gorącemi.
Dla własnego więc do mnie schodźcie się pożytku,
I szlachetne obierzcie sobie życia wzory,
Wnijdziem razem do tego świętego przybytku,
Z modłami uwielbienia, wiary i pokory.
Cóż to znowu za cuda w tym pańskim kościele?
Widno sędziwych starców razem z tym chłopczykiem,
Z nim o wielkim Messyaszu rozmawiają wiele,
A wszyscy go witali radości okrzykiem.
Jakże on zawsze skromny, jak mądrze rozprawia,
Jak jasno niezgłębione tłumaczy podania,
Digitized by
Google
60
Jak czysto każdy przedmiot tym starcom przedstawia,
Jak trafną ma odpowiedź, jak trafne pytania!
Dla nabycia mądrości lat długich nietrzeba,
Gdy "swą mądrości) natchnie Duch zesłany z nieba;
To dziecię, dwakroć starcem dojrzałością ducha,
A starzec dwakroć dzieckiem, kiedy Go wysłucha.
Roku,
Który jest czternastym okresu słonecznego,
Dwunastym poczetu rzymskiego,
Piętnastym okresu księżycowego (1629).
W Krakowie,
w drukarni Franciszka Cezarego.
Digitized by
Google
DO
JE60 ŚWIĄTOBLIWOŚCI
PAWŁA III.
PAPIEŻA,
■KMAI4 MHHUIIKA
PEZEDMOWA
DO DZIEŁA: 0 OBROTACH CIAŁ NIEBIESKICH.*)
Fiem ja dobrze, Ojcze Święty, iż skoro tylko niektórzy się dowiedzą,
że ja w dziele mojem o obrotach ciał niebieskich przyznaję kuli ziem-
skiej pewne biegi, zaraz oni na mnie powstaną i potępią to moje zdanie.
Nie jestem ja bowiem tyle do pracy mojej przywiązany, żebym nie miał
zważać co też inni o niej sądzić będą. A łubom przekonany, że wyobra-
żenia i pomysły uczonych, często się różnią od sądu pospólstwa, dla-
tego że usiłowaniem ich jest dochodzić prawdy we wszystkich rzeczach,
o ile tego rozumowi ludzkiemu dozwolił Stwórca, sądzę przecież, że zdań
z prawdą sprzecznych unikać należy. Dlatego zważywszy za jak niedo-
rzeczny wymysł zapewne poczytają moje teoryą ci, którzy wielowiekowym
sądem z. lanie utwierdzone przyjmują, że ziemia nieporuszona w przestrze-
ni nie? a, jest jakby jej punktem środkowym, ja zaś ponieważ przeciwnie
utrzyn ;iję, że ziemia podlega biegowi, długo wahałem się, czy mój wy-
kład, lo wodzący jej biegu, miałem światu ogłosić, lub też czy nie lepiej
byłoby fójść za przykładem uczniów Pitagoresa i innych uczonych, któ-
rzy nic piśmiennie, lecz ustnie udzielać zwykli byli tajemnic filozofii, jedy-
-1) We wszystkich wydaniach dzieła Kopernika o Obrotach ciał Niebieskich, przed-
mowa ta zawsze umieszczana była na czele dzieła, po łacinie. W Warszawskiem dopiero
wydaniu jest i z tekstem polskim. (Pbzypiswł Wydawcy.)
Digitized by
Google
62
nie krewnym i przyjaciołom, jak to świadczy list Lizyda do Hippar-
cha. Czynili oni to, według mego zdania, nie jak niektórzy sądzą, przez
jakąś zazdrość w udzielaniu wiadomości drugim, ale dlatego, ażeby rze-
czy najpiękniejsze zbadane pracą wielkich mężów, nie były lekceważo-
ne przez tych, którzy albo się lenią poświęcać zacną pracę jakiej nauce
gdy nie jest zyskowną, albo jeśli zachęceni uwagami i przykładem dru-
gich, wezmą się do uszlachetniającej człowieka nauki, tak się jednakże
przez niedołężność umysłu swego mają do prawdziwie uczonych jak tru-
tnie do pszczół. Gdym się więc nad tern zastanawiał, obawa pogardy
jaką na siebie ściągnąć mogłem z przyczyny nowości i niedorzeczności
mej teoryi w oczach wielu osób, o mało mię nie skłoniła do zaniecha-
nia zamiaru wydania ułożonego dzieła.
Wszelako przyjaciele moi, po długiej z mej strony zwłoce a nawet
opieraniu się, odwiedli mię od tego zamiaru. Między nimi pierwszym był
Mikołaj Schonberg, kardynał Kapuański, w różnych gałęziach nauk sła-
wny; po nim wielce do mnie przywiązany Tydeman Gize, biskup Chełmiń-
ski, równie biegły w duchownych jak i wyzwolonych naukach. Onto mnie
często zachęcał, a nawet nie szczędząc niekiedy przymówek, domagał się,
ażebym dzieło nie lat dziewięć, ale już cztery dziewięciolecia u siebie
chowane, z ukrycia wydobył, i drukiem światu ogłosić dozwolił. Ró-
wnież nalegali na mnie i inni znakomici i sławni z nauki mężowie, prze-
kładając, ażebym dla powszechnego pożytku poświęcających się astrono-
mii, wydania dzieła z powodu powziętej obawy dłużej nie odwlekał. Uprze-
dzali mię, że im niedorzeczniejsza teorya moja o biegu ziemi zrazu wydawać
się będzie wielu osobom, tern większego uwielbienia i względów dozna, gdy
przez ogłoszenie moich wyjaśnień, gruba mgła niedorzeczności mocą naj-
oczywistszych dowodów usunięta zostanie. Ulegając przeto tym namo-
wom i powodowany czynioną nadzieją, pozwoliłem nakoniec rnoim przyja-
ciołom, ażeby dzieło oddawna oczekiwane wydali.
Ale nietyle dziwić to będzie Waszą Świątobliwość, że śmiem ogła-
szać światu moje badania, gdyż poświęciwszy im tyle pracy, nie wahałem
się pomysły moje o biegu ziemi przenieść na papier; ale raczej Wasza
Świątobliwość chce dowiedzieć się, zkąd mi do głowy przyszło, żem się
wbrew przyjętemu zdaniu uczonych i prawie przeciwko powszechnemu
mniemaniu, poważył przypuszczać pewne ruchy ziemi. Dlatego nie chcę
ukrywać przed Waszą Świątobliwością, że nie co innego skłoniło mię do
podania odmiennego sposobu tłumaczenia biegu ciał niebieskich, tylko
to: że poznałem, iż sami uczeni nie zgadzają się w dowodzeniu tychże
biegów. A najprzód o biegu słońca, księżyca, tak niedokładne mają po-
jęcie, że statecznej długości peryodu rocznego ani dowieść, ani oznaczyć
nie umieją. Powtóre, w tłumaczeniu biegów dwóch powyższych ciał jako
Digitized by
Google
63
teł pięciu innych planet, nie trzymają się tych samych zasad i założeń,
a nawet w wykładzie pozornych biegów niejednakowych używają dowo-
dzeń. Jedni bowiem dla tłumaczenia biegów wprowadzają koła spółśrod-
kowe, drudzy zaś koła mimośrodkowe i epicykle, które przecież żądanym
warunkom zupełnie nie odpowiadają, albowiem ci, którzy na kołach spół-
środkowych dowodzenia oparli, lubo okazali że za pomocą nich niektóre
Megi dadzą się tłumaczyć, z tem wszystkiem nic z nich pewnego dla wy-
jaśnienia dostrzeganych zjawisk wywieść nie zdołali. Ci zaś którzy wy-
myślili koła mimośrodkowe, lubo większą część biegów pozornych zgodnie
z rachunkiem okazali, wszelako wiele takich założeń przyjęli, które się
pierwszym zasadom równości biegu sprzeciwiały. Nie dostrzegli także, ani
z swoich założeń wywiedli głównego, owszem najważniejszego przedmiotu,
jakim jest prawdziwy układ świata i pewny porządek w rozkładzie jego
części. Pod tym względem, moźnaby ich przyrównać do tego, któryby
z różnjch obrazów wziąwszy ręce, nogi, głowę i inne członki pięknie
wprawdzie odmalowane, ale niewchodzące w skład jednego ciała, połą-
czył je z sobą i złożył : tedy one nie odpowiadając sobie w żaden spo-
sób, i żadną miarą do siebie nieprzystając, przedstawiłyby oku naszemu
raczej potwór niż postać człowieka. Więc też w sposobie dowodzenia,
które metodą zowią, widzimy ich albo opuszczających, co jest niezbędnie
potrzebnem, albo przyjmujących to, co jest obcem przedmiotowi i do
niego nie należy. A to właśnie całkiem nie miałoby miejsca, gdyby się
byli stałych zasad trzymali. Albowiem gdyby przyjęte przez nich zasady
nie były mylne, wszystko to co z nich wypływa^ okazałoby się nieochy-
bnie prawdziwem. Lubo to co tu mówię zda się być ciemnem, wszakże
na swojem miejscu w dziele będzie wyjaśnionem.
Gdy się nad tą niepewnością podań uczonych (astronomów) w tłu-
maczeniu ciał niebieskich długo zastanawiałem, bolało mię, że uczeni tak
pilnie zgłębiając drobne rzeczy ziemskie, nie dostrzegli stałej zasady
w wspaniałej budowie świata, który dla nas ów najlepszy i najdoskonalszy
Budownik stworzył. To było mi powodem, żem przedsięwziął dzieła
wszystkich uczonych, które pod ręką mieć mogłem, odczytać i w nich
szukać, czy który z nich kiedy nie wspomniał o innych, jak dotąd utrzy-
mują biegach ciał niebieskich. Jakoż rzeczywiście doczytałem się naj-
przód w Cyceronie, że Nicetas mniemał, iż się ziemia obraca. Potem
znalazłem także w Plutarchu, że niektórzy uczeni byli tego samego zda-
nia. Słowa tego pisarza, aby wszystkim były wiadome, przytaczam tutaj :
„Lubo powszechnie uczeni (filozofowie) utrzymują że ziemia stoi i nie
rusza się, Filolaus jednak Pitagorejczyk przeciwnie twierdził, że ziemia
bieg odbywa około ognia środkowego (t. j. słońca jako ogniska świata)
po kole pochyłem jakie w biegu rocznym słońce, a miesięcznym księżyc
Digitized by
Google
64
opisują. Heraklides zaś pontycki i Ekfantus Pitagorejczyk wprawdzie
pewny ruch ziemi przyznawali, lecz tylko taki, że się ona w przestrzeni
przenosić i miejsca swego odmieniać nie może, ale że obwiedziona pasem
nakształt koła obraca się od zachodu na wschód około własnego środka. a
To mi dało powód, że i ja o biegu ziemi myśleć zacząłem. Lubo
zaś pomysł ten zdawał się być niedorzecznym, jednakże, ponieważ nie
tajno mi, że inni przedemną mieli tę wolność, iż różne wynajdywali koła
dla tłumaczenia dostrzeganych zjawisk w biegu ciał niebieskich, pomyśla-
łem sobie zatem, że i mnie wolno jest doświadczyć, czyli, przypuściwszy
ruch ziemi, nie dadzą się przez to ściślejsze wyprowadzić dowody niż
dotychczasowe, na tłumaczenie obrotów ciał niebieskich.
Przyjąwszy zatem potrójny bieg ziemi, który jej poniżej w dziele
przyznaję, po wielu i długich dociekaniach i rozbiorze doszedłem nare-
szcie, że jeżeli ruch innych planet odniesiemy do biegu ziemi, i każdej
w szczególności planety bieg obliczymy, tedy nietylko wszystkie ich zja-
wiska przez to wytłumaczyć się dadzą, ale nadto cały układ planetarny
tworzyć będzie jedność harmonijną, której Części tak ściśle z sobą się
zwiążą, że niepodobna będzie jednej z nich naruszyć bez wprowadzenia
nieładu i zamieszania w całości. Dlatego w dziele mojem trzymam się
takiego porządku; iż w pierwszej księdze opisuję układ planetarny, to
jest rozłożenie w przestrzeni wszystkich dróg planet, jako też i ziemi,
którą ciągle uważam jako podległą ruchowi, a przez to księga ta stanowi
niejako powszechną ustawę całego świata. W następnych zaś księgach
porównywam biegi planet na ich drogach z biegiem ziemi, tak iż ztąd
łatwo wnieść można, jak niemylnie biegi planet i wszystkie zjawiska tłu-
maczyć się dają, gdy będą do biegu ziemi odniesiona Nie wątpię, że
uczeni i głębocy matematycy pójdą za mojem zdaniem, jeżel. nie powierz-
chownie, ale z gruntu, czego nadewszystko domaga się ta umiejętność,
zechcą roztrząsnąć i zbadać zebrane przezemnie w niniejszem dziele do-
wody, na poparcie moich założeń. Ażeby zaś, tak uczeni jak nieuczeni
zarówno poznali, że nie uchylam się od czyjegokolwiek bądź sądu, wola-
łem raczej Waszej Świątobliwości aniżeli komu innemu przypisać pracę
moje, dlatego: że i w tym tu odległym zakątku ziemi, w którym zostaję,
Wasza Świątobliwość tak znamienitością dostojeństwa, jak zamiłowaniem
wszelkich nauk, a nawet matematycznych wielce słyniesz, a przeto mo-
cen jesteś powagą swoją i niemylnym sądem złośliwe powściągnąć języki,
chociaż, jak przysłowie niesie: niemasz lekarstwa przeciwko żądłom
oszczerców.
Jeżeli się przypadkiem znajdą lekkomyślni, którzy nieobeznani z ża-
dną częścią matematyki zechcą wszelako o każdej sąd swój dawać, po-
wołując się na pewne miejsce Pisma Świętego, źle do tego celu nacią-
Digitized by
Google
65
gmone i ośmielą się dzieło moje ganić i potępiać, oświadczam: iż o ta-
kich wcale nie dbam, tak dalece, że nawet ich sądem jako płochym, gar-
dzę. Wszak wiadomo, jak Laktancyusz, zkądinąd znakomity pisarz, ale
mebardzo dobry matematyk, dziecinnie o kształcie ziemi. rozprawiał; jak
się naśmiewał z tych, którzy utrzymywali, że ziemia ma postać kulistą.
Dlatego niech to nie zadziwi uczonych, jeżeli i nas podobny los spotka.
Prawdy matematyczne, mogą tylko matematycy rozbierać, i onito wyrze-
kną, jeśli się nie mylę, że ta praca moja nie będzie bez pewnego poży-
tku i dla sprawy kościoła, na czele którego Wasza Świątobliwość obecnie
stoisz. Albowiem niezbyt dawno za Leona X, gdy na Soborze Łatera-
neńskim zajmowano się poprawą kalendarza kościelnego, przedmiot tak
ważny, jedynie dla tego pozostał nierozstrzygniętym, że jeszcze wówczas
długość lat i miesięcy, równie jak bieg słońca i księżyca niedość ściśle
oznaczone były. Od owego czasu, bliższą uwagę zwróciłem na ten przed-
miot, tern bardziej, że mnie do tego zachęcił znakomity mąż, Paweł bi-
skup Soproński, który podówczas owej czynności przewodniczył. Com pod
tym względem uczynił, zostawiam to mianowicie sądowi Waszej Świąto-
bliwości i wszystkich innych biegłych matematyków, i abym się nie zda-
wał więcej zapowiadać Waszej Świątobliwości co do użyteczności dzieła
mego, aniżelim mógł wykonać, przechodzę do samego wykładu.
U L
Digitized by
Google
PIERWOTNA PRZEDMOWA
do dzieża:
O OBROTACH CIAŁ NIEBIESKICH.*)
£pośród licznych i rozmaitych nauk i sztuk pięknych zasilających umysł
ludzki, zdaniem mojem, te nadewszystko zasługują ażeby im się poświę-
cić i oddać z całą usilnością, które mają za przedmiot rzeczy najpiękniej-
sze i najgodniejsze poznania. Takiemi są nauki wykładające cudowne
obroty świata, biegi planet, ich wielkości i odległości, ich wschód i za-
chód, tudzież przyczyny innych zjawisk na niebie dostrzeganych, a któ-
re nam nakoniec całą budowę świata tłumaczą. Cóż zaś piękniejszego
nad niebo, nad ten skład wszystkich piękności, jak to pokaziyą nawet same
wyrazy codum i mundus, z których drugi oznacza czystość i ozdobę,
a pierwszy misterne sklepienie, od wielu filozofów dla swojej nadzwyczaj-
nej wspaniałości bogiem widzialnym nazwane. Otóż jeżeli zechcemy
oceniać nauki podług wartości przedmiotu jakim się każda zajmuje, ta
nąjpierwsze otrzyma miejsce, którą jedni astronomią, drudzy astrologią,
widu zaś z dawnych zbiorem nauk matematycznych nazywają; ona bo-
wiem, będąc szczytem nauk wyzwolonych i arcygodną człowieka szlache-
tnie myślącego, wspiera się na wszystkich prawie częściach matematyki:
arytmetyka, geometrya, optyka, geodozya, mechanika i wszystkie jakie
tylko być mogą inne, do niej się odnoszą. Lecz gdy celem jest wszy-
stkich nadobnych nauk odwodzić od występków, a zwracać myśl ludzką
ku dobremu; astronomia obok niewypowiedzianego powabu dla umysłu,
skuteczniej tego dokazać może. Kogóż bowiem z badaczy pogląd na
rzeczy tak cudnie boską opatrznością uporządkowane, tudzież pilne nad
niemi rozmyślanie i pewne z niemi oswojenie się, nie zagrzeje do cnoty
i nie przejmie podziwem dla Sprawcy wszechświata, w którym się całe
szczęście i wszystko dobro zawiera? Nie bez przyczyny też ów boski
psalmista mienił się ucieszonym w stworzeniach Boga i uradowanym
w uczynkach rąk jego, że za ich pośrednictwem, jakby za pomocą jakiego
*) Z wiarołomnosci Petreja drukarza pierwszego wydania dzieła Kopernika,
i z niebacznej oględności Ossyandra wydawcy, któremu Retyk powierzył manuskrypt de
Rerolutionibus Orbium Coelestium, stało się to, iż przez lat 300 z górą nieznaną była
pierwotna przedmowa Kopernika. Odnaleziona u hr. Nostitza poraź pierwszy była ogło-
szona drukiem przy Warszawskiem wydaniu dzieł Kopernika 1854. Tu ją powtórnie
w Polskim tylko zamieszczamy przekładzie. (Pbztfisbk Wydawcy.)
Digitized by
Google
67
wózka, przenosimy się do rozmyślania o najwyższem dobru. Jak wielki
laś pożytek i ozdobę ta umiejętność przynosi powszechności, pomijając
nieprzeliczone przysługi dla osób prywatnych, bardzo trafnie uważa Pla-
ton, który w siódmej księdze traktatu o prawach, dlatego astronomią za
nader szacowną naukę uważa, iż za jej pomocą, porządkiem dni, rozłożony
czas na miesiące i lata, tudzież na uroczystości i ofiary, czyni naród
żywotnym i czujnym. Powiedział także Platon, że bardzo niedorzecznie
myślałby ten, ktoby utrzymywał, że astronomia, człowiekowi mającemu
się przykładać do którejkolwiek z wyższych nauk, nie jest potrzebną,
i mniema, że wiele temu brakuje do dostojeństwa mędrca, kto ani
o słońcu, ani o księżycu ani o innych gwiazdach potrzebnej nie ma wia-
domości. Lecz ta boska raczej niż ludzka nauka, śledząca rzeczy naj-
wznioślejsze, nie jest bez trudności, co można najprzód widzieć ztąd:
że wielu badaczy było pomiędzy sobą niezgodnych co do jej zasad i przy-
puszczeń po grecku hypotezami zwanych; którzy z tego powodu nie na
jednakich opierali się podstawach: powtóre, że bieg planet i obrót gwiazd
nie dały się ścisłym rachunkiem oznaczyć, ani do gruntownego doprowa-
dzić pojęcia, i dopiero po znacznym upływie czasu, po uprzedmem wy-
konaniu licznych postrzeżeó, uczeni za ich pomocą rękami, że tak rzekę,
przenosili tę naukę do potomności. Bo chociaż Klaudyusz Ptolomeusz,
astronom Alexandryjski, dziwną biegłością i pilnością nad innych wyższy
z więcej niż czterechsetletnich postrzeżeń całą tę naukę prawie wyczer-
pnął, iż zdawało się już nic nie zostawać, czegoby nie dotknął, widzimy
jednak bardzo wiele zjawisk niezgodnych z temi, które podług jego teo-
ryi następować powinny, a to z powodu niektórych biegów później odkry-
tych, a jemu jeszcze nieznanych. Ztąd i Plutarch rozprawiając o roku
słonecznym zwrotnikowym, powiada: „dotychczas bieg planet ma prze*
wagę nad biegłością matematyków. " Jakoż biorąc za przykład tenże
sam rok, sądzę, że nie tajno, jak niezgodne były zawsze o nim zdania,
iż wielu zwątpiło o możności oznaczenia stałego jego peryodu. Toż samo
rozumieć mamy o peryodach innych planet. Aby jednak nie zdawało się, że
tej trudności użyłem za pozór do zaniechania pracy, spróbuję przy pomocy
Boga, bez którego nic nie możemy, obszerniej ten przedmiot roztrząsnąć,
zwłaszcza że tern więcej pomocy służy memu przedsięwzięciu, im wię-
kszym przedziałem czasu poprzedzili mnie twórcy tej nauki, z których
odkryciami moje także odkrycia niech mi wolno będzie w jedne całość
połączyć. Nadto wyznaję, iż wiele rzeczy inaczej wyłożę niż dawniejsi,
tubo moje wiadomości im zawdzięczam, jako pierwszym, którzy do tego
rodzaju badań drogę wskazali.
Digitized by
Google
LISTY
MIKOŁAJA KOPERNIKA.
O ÓSMEJ SFERZE, PRZECIWKO WERNEROWI.*)
ZŁ1)
Szanownemu panu Bernardowi Wapowskiemu, kantorowi I kanonikowi kościoła kate.
dralnego krakowskiego, sekretarzowi J. K. Mości króla Polskiego.
t
dyś mi niedawno, najlepszy Bernardzie, przesłał dziełko wydane przez
Jana Wernera z Norymbergi o osmtg sferze, które masz zachwalone od wiełu,
upraszała mię Wiełebność Twoja, abym Ci i moje także zdanie o niem objawił.
Zapewne tem chętniejby uczynił to, im przychylniej i sprawiedliwiej ode-
mnie także zaleconemby być mogło, ale jedynie pracę i usiłowania autora
pochwaliłbym, jak Arystoteles ostrzega, że nietylko tym, którzy dobrze
rzecz opowiadają, uczeni wdzięczni być powinni, ale także i tym, którzy
się mylą, ponieważ wytknięcie pomyłek niemało częstokroć przynosiło
chcącym prawą iść drogą. Zresztą niewiele użyteczną jest krytyka i nie
skutkuje, ponieważ i zuchwałe umysły wolą raczej podrzeźniać, aniżeli
tworzyć. Dlatego lękam się, ażeby mi kto nie zarzucił, że innego naga-
*) List ten Kopernika pisany do Wapowśkńego z powodu dzieła Wernera: De
mo*u ocUma tphwrcc Notimbergm 1322, na 19 lat przed ogłoszeniem dzieła o Obrotach
ciał niebieskich, zawiera te same myśli, które Kopernik w dziele swojem później rozwinął*
Oryginał tego listu zaginął, istnieje tylko współczesna kopia, znajdująca się w Bibliotece
Berlińskiej w dziale kodeksów Sławiańskich pod Nr. 83. Drukiem po raz pierwszy ogło-
szony został list rzeczony w Warszawskiem wydaniu Dzieł Kopernika 1854 roku.
1) Ponieważ list dedykacyjny do dzieła o Obrotach ciał niebieskich pisany do
Papieża położyliśmy na czele jako list I., ten przeto nazywamy drugim.
Digitized by
Google
ir
to
mm, gdy tymczasem sam nic lepszego nie podaję. Owoc chciałbym
przedmiot ten jak jest, starania innych zostawić i upraszać Wielebność
Twcję aby poprzestała na ogólnej odpowiedzi. Gdy jednak rozważa*,
ie co innego jest szkalować i ganić, a co innego prostować i błądzącego
poprowadzić, równie jak inna jest rzecz chwalić, a inna pochlebiać i czy-
nić jak pasibrzuch; nie widzę dlaczegobym życzeniu Twemu nie miał za-
dość uczynić, lub zdawał się ubliżać zamiłowaniu i pilności w tych rze-
czach w których szczególnie celujesz. Żeby mnie więc nieposądzono
o nierozważne targanie się na autora, będę się starał jak najnależycicg
pokazać, w których punktach o ruchu sfery gwiazd stałych pobłądził
i w czem wykład jego nie jest odpowiedni, co może do pewniejszego
zrozumienia zasady tego przedmiotu niemało się przyczyni
Najprzód pomylił się w wyrachowaniu czasu, ponieważ sądził, że
rok drugi Antonina Cnotliwego, w którym Klaudyusz Ptolemeusz gwia-
zdy przez siebie uważane w katalog ułożył, był 150 rokiem od narodzenia
Chrystusa, gdy ten rzeczywiście był 139 rokiem. Ptolemeusz bowiem
w księdze m, w rozdziale I swego Wielkiego Układu mówi: iż uważane
porównanie jesienne przypadło 463 roku po śmierci Aleiandra Wielkiego
a trzeciego roku Antonina. Od śmierci zaś Aleiandra do Narodzenia
Chrystusa rachują 323 lat okrągłych (to jest egipskich) i 130 dni, ponie-
waż od początku panowania Nabonassara do narodzenia Chrystusa liczą
747 lat okrągłych i ISO dni, o czem niewidzę żeby i sam autor powąt-
piewał, jak to pokaziye podanie 22; wyjąwszy, iż przydaje jeden dzień
według tablic Alfonsa, a to dlatego, że Ptolemeusz zaczyna rachowanie
lat Egipskich od południa dnia pierwszego, miesiąca początkowego Thot,
a nie przed dniem pierwszym. Alfons zaś, lata Nabonassara i Akxandra
Wielkiego, od ostatniego południa roku upłynionego, liczy, podobnie jak
bj rachujemy lata Chrystusa, od północy dnia ostatniego miesiąca gru-
dnia. Od Nabonassara zaś, do zgonu Alexandra Wielkiego, Ptolemeusz
w tejże księdze w rozdziale 8, rachuje 424 lat, co potwierdza Cenzoryn
piszący o dniu narodzenia do Kaja Korneliusza, podług świadectwa If.
Wanrona. Odjąwszy ostatnią liczbę od 747 lat i 130 dni, pozostanie
323 lat i 130 dni, na przedział czasu od śmierci Alexandra W. do naro-
dzenia Chrystusa, a odtąd do postrzeżenia Ptolemeusza już wspomnianego
139 lat okrągłych i 303 dni. Postrzeżenie więc Ptolemeusza równonocy
jesiennej, przypadło po narodzeniu Chrystusa, 140 r. dnia 9 miesiąca
Atbyr, a zaś podług lat rzymskich 130 roku, dnia 25 września, t j. trze-
ciego roku Antonina.
Tenże znowu Ptolemeusz w księdze 5 rozdziale 3 Wielkiego swego
Układu, do epoki postrzeżenia słońca i księżyca wykonanego drugiego roku
Antonina, rachuje 885 lat, podług Ery Nabonassara i 203 dni Od na-
rodzenia zatem Chrystusa, do postrzeżenia, upłynęło 138 lat okrągłych
Digitized by
Google
70
i 73 dni. Odtąd po upływie 54 dni, to jest, do dnia 14 miesiąca dzie-
wiątego Farmuta, w którym Ptolemeusz gwiazdę Bazyliszka (Regulusa)
uważał, upłynęło od narodzenia Chrystusa lat rzymskich 139, 22 lutego.
Tento jest rok drugi Antonina, który autor bierze za rok 150; pomylił
się zatem przeszło o 11 lat. Gdyby kto jeszcze wątpił o tem i nieza-
dowolniony chciał przedmiot ten wziąć pod rachunek, pamiętać powinien
że czas jest liczbą czyli wymiarem obrotu nieba podług epoki poprzedniej
i następnej. Jakoż ztąd się nam tworzą lata, miesiące, dnie i godziny.
Miara zaś i rzecz mierzona zawisłe są od siebie i wzajemnie sobie odpo-
wiadają. Ponieważ przeto tablice Ptolemeusza ułożone zostały z do-
strzeżeń niedawno przez niego wykonanych, niepodobna przypuścić, ażeby
jaki błąd lub różnice zmysłami dostrzegalne w sobie zawierały i zasadom,
na których są oparte, nie odpowiadały. Co gdy tak jest, jeżeli kto położenia
słońca i księżyca względem gwiazdy Regulusa przez Ptolemeusza narzę-
dziami kątomiarowemi oznaczone roku drugiego Antonina, dnia 9 miesiąca
Farmuta o godzinie wpół do szóstej po południu, za pomocą jego tablic
dochodząc, obrachiye, nie znajdzie tych położeń dla 149 lat po Chrystusie,
ale dla 138 lat 88 dni 54 godzin, które odpowiadają 885 latom Nabe-
Bassara i 5£ godzinom. Owoż tedy błąd jest widocznym, i ten w jego
poszukiwaniu ruchu ósmej sfery wszędzie zachodzi, gdzie tylko wzmiankę
czyni o czasie. Inny błąd nie mniejszy od powyższego, mieści się w sa-
mem jego założeniu, według którego mniema: że na 400 lat przed Pto-
lemeuszem gwiazdy stałe jednostajnym ruchem położenia swoje zmieniały:
co aby jaśniejszem i widoczniąjszem było, za potrzebę uważam zwrócić
uwagę na to, co się niżej powie.
Nauka gwiazd odnosi się do liczby tych, które inaczej się poznają
aniżeli widzą. Tak naprzykład wzrok poznał, że planety są bliższe zie-
mi, aniżeli gwiazdy stałe. Wszakże pokazało się i przeciwnie, że mniej
drgające są dalsze: pierwej widziano je niemigotającemi, niżeli poznano,
iż są bliższe ziemi. Podobnym sposobem pierwej wiedzieliśmy że biegi
planet nierównemi nam się wydają, niżeli przez rozumowanie doszliśmy,
że są epicyklo-mimośrodowo lub kołowe. Dlatego chciałbym ażeby to
było powiedzianem, iż wypadało aby dawniejsi astronomowie położenia
gwiazd narzędziami oznaczyli wraz z przedziałami czasu, i za pomocą tych
położeń, stanowiących niejako skazówkę, aby zadania o ruchu nieba nie
zostawić nierozstrzygnionem, dochodzili względem nich pewnej stałej za-
sady, lubo im się zdawało że takową już znaleźli, ponieważ polegali na
pozornym widoku który wszystkim położeniom gwiazd pewne świadectwo
nadawał. Tak samo rzecz się ma z ruchem ósmej sfery, którego dawni
astronomowie, dla zbyt wielkiej jego powolności, należycie nam pokazać
nie mogli, lecz za ich torem iść powinni ci, którzy ruch ten chcą zgłę-
Digitized by
Google
71
taać i opierać się na ich postrzeźeniacb, przekazanych jakby ostatnią
wolą. Ktoby opierając się na zmysłach, mniemał: iż pod tym względem
wierzyć im nie można, przed tym zaiste brama do tej nauki zamknięta;
spoczywając on w przysionku snem chorowitych, marzyć będzie o ruchu
ósmej sfery i słusznie, ponieważ przez oczernienie starożytnych chciał swe-
mu błędowi ulżyć. Wiadomo, że starożytni z wielką pilnością i wytrwa-
łością wszystko oznaczali, i zostawili nam wiele ważnych i godnych podzi-
wienia odkryć. Dlatego żadnym sposobem przekonać się nie mogę, aby
ci uczeni w oznaczeniu położeń gwiazd o czwartą, piątą lub szóstą część
stopnia błądzili, jak autor mniema, o czem później obszerniej powiemy.
Tego także z uwagi spuszczać nie można, że w każdym biegu pla-
netarnym, który zmianie podlega, przedewszystkiem pożądaną jest znajo-
mość całego obiegu, po ukończeniu którego wystawiamy sobie iż wszelkie
nierówności biegu pozornego wracają. Nierówność bowiem pozorna bie-
gu przeszkadza, aby za pomocą cząstkowego, cały obrót i bieg kołowy
wymierzyć można. Lecz jak w dochodzeniu biegu księżyca Ptolemeusz
a przed nim Hipparch Rodyjski z wielką trafnością uważali, tak podo-
bnie w obiegu nierówności, cztery punkta przeciwne sobie na średnicach
uważać należy: to jest: punkt największej chyźości, punkt największego
opóźnienia i punkta średniej prędkości w połowie między powyższemi
granicami, na średnicy poprzecznej, przypadające. Przez to okrąg koła
podzielony zostanie na cztery ćwiartki: w pierwszej bieg nąjprędszy wol-
nieje, w drugiej ćwiartce średni zmniejsza się, w trzeciej znowu najleni-
wszy rośnie, toż i średni w czwartej. Przez ten pomysł poznać mogli
z dostrzeżeń i śledzeń biegów księżyca, w której ćwiartce okręgu koła
w każdym czasie, nierówność biegu wracała, a następnie gdy podobny ruch
powracał, poznali, że nierówność peryod swój ukończyła, co Ptolemeusz
w księdze IV Wielkiego Układu obszernie tłumaczy. Toż samo także
i w dochodzeniu ruchu ósmej sfery uważać należało. Wprawdzie zbyt
wielka powolność tego ruchu, jak powiedziałem, dostatecznie wykazując
niąjednostąjność jego, sprawia, że i po tysiąc lat, nie wraca się jego peryod,
który wielu pokoleń ludzkich wiek przewyższa; można go jednak ozna-
czyć przez rozumowy wywód, biorąc do pomocy niektóre postrzeżenia pó-
źniej przybyłe, a które tej zasadzie odpowiadają. Wielkości bowiem ozna-
czone nie mogą mieć ważności nieskończonej, bo jeżeli przez trzy
punkta na linii prostej położone (jak naprzykład trzy zaćmienia księ-
życa, lub trzy przeciwległości) poprowadzimy okrąg koła, nie będzie już
wolno innego wprowadzać, któryby większym lub mniąjszym był od po-
przednio poprowadzonego. Lecz o tern gdzieindziej, a wracam do tego
od czegom zboczył.
Zobaczmy teraz czy tak jest rzeczywiście jak autor powiada, że
Digitized by
Google
7ł
gwiazdy stałe na 400 lat przed Ptolemeuszem, równo zmieniały swoje
położenia. Aby się w znaczenia wyrazów nie pomylić, biorę tntaj bieg
równy, który zwykle średnim nazywamy : jest on w rzeczy samej pośre-
dni między najleniwszym i najprędszym, to jest średni arytmetyczny. Po-
myam, że w pierwszem wniosku siódmego podania, gdzie kładzie obok
swoj§ teoryą równości biegu: mówi iż bieg gwiazd stałych jest powolniej-
szy, zresztą zaś prędszy, a zatem jak gdyby nigdy nie miał być wol-
niejszy. Nie wiem czy się w tern sam z sobą zgadza, przywodząc potem
że ruch jest daleko leniwszy. Oparł on swój dowód równości ruchu na
jednostajności, z jaką gwiazdy stałe o równą ilość od pierwszych dostrze-
żeń Arystarcha i Tymocharesa aż do Ptolemeusza w równych przedzia-
łach czasu, to jest w każdem stuleciu, prawie o 1 stopień posuwały się,
jak to pokaziye się dostatecznie w Ptolemeuszu, a co autor powtórzył
w podaniu 7. Wszakże tu będąc tak biegłym matematykiem, nie ostrzega,
że żadnym sposobem być nie może, aby w chwili równości biegu, to jest
w punktach przecięcia się kół ekliptyki 10 sfery z kołami kołysania, jak
podaje, ruch gwiazd jednostąjniejszym się wydał aniżeli gdzieindziej, po-
nieważ przeciwny skutek nastąpićby musiał. Huch wtedy pokazałby się
najbardziej zmiennym, a najmniej gdy bieg pozorny jest nąjprędszy lub
najwolniejszy; co wyniknąć powinno już z jego własnego założenia i układu,
już z tablic na mocy tego ułożonych, mianowicie z ostatniej, którą do
całego obiegu koła czyli kołysania zastosował. W tablicach tych na 200
lat przed narodzeniem Chrystusa, podług powyższego wyrachowania,
w pierwszych stu latach znajdujemy ruch pozorny tylko 49 minut wyno-
szący; a w drugich stu latach, 57 minut Następnie po narodzeniu
Chrystusa, po upływie pierwszych stu lat, gwiazdy zmieniły położenie
o 1° 6' prawie, tak iż nieco mniejsze nad 10' zmiany dla równych prze-
działów czasu wypadają. Jeżeli to porównasz ze zmianą każdych dwustu
lat, braknie w pierwszym przedziale do dwóch stopni 14', to jest więcej
nad piątą część stopnia; w drugim zaś przedziale, przybywa więcej nad
czwartą część stopnia czyli prawie 15'; znowu tedy w równych czasach
bieg następny prędszym był od poprzedniego blisko o pół stopnia mniej ^
gdy wprzódy gwiazdy stałe co sto lat, 1 stopień przebiegały, co wypro-
wadził wierząc Ptolemeuszowi. I przeciwnie, na mocy tegoż prawa przy-
jętych przez niego kół, dla nąjprędszego ruchu ósmej sfery wypada, iż
po 400 latach, różnica w biegu pozornym wynosi zaledwie 1 minutę, co
widzieć można w tejże tablicy od roku 600 do 1000 po narodzeniu Chry-
stusa. Przyczyną tej zmiany jest, że gdy, jak powiedziano wyżej, w pier-
wszem półkolu kołysania, to jest od największego spóźnienia do najwię-
kszej prędkości, przebywa zawsze nieco do biegu pozornego, w drugim
półokręgu, od największej prędkości do największego opóźnienia racho-
Digitized by
Google
F
73
winy bieg, który wprzódy wzrastał, teraz przeciwnie zmniejsza się; wy-
pada przeto największy wzrost i zmniejszenie (róumanie) w punktach ko-
ła naprzeciw siebie położonych, jak w biegu słońca. W biegu tedy pozor-
nym, niemasz potrzeby dochodzenia biegów średnich w dwóch równych
następnych przedziałach czasu, z którychby jeden od drugiego był wię-
kszym lub mniejszym, tylko w granicach prędkości i zwolnienia, gdzie
z jednej i drugiej strony równe łuki przebieżone w równych czasach i zaczy-
nając lub kończąc powiększanie lub zmniejszanie, wząjemnem wówczas
zrównoważeniem, równają się z sobą. Żadnym przeto sposobem nie zga-
dza się, aby średni ruch był ten który na 400 lat przed Ptolemeuszem
przypadł; raczej był ort najleniwszym gdy także nie widzę powodu, dlacze-
gobyśmy nie mogli sobie wystawić ruchu wolniejszego o którym dotąd
żadnego domysłu mieć nie możemy, gdyż przed Tymocharesem nie zro-
biono żadnego oznaczenia gwiazd stałych, któreby, nie powiem do nas,
ale i do Ptolemeusza doszło. (Rzecz smutna iż postrzeżenia astronomi-
czne które mamy, poczynają się dopiero od Tymocharesa, który w 30 łat
żył po śmierci Alexandra Wielkiego). Ponieważ także i najprędszy bieg
joź przeszedł, wypada przeto, że znajdujemy się w drugim półokresie po Pto-
lemeuszu, w którym bieg zmniejsza się; i niemała nawet jego część już
przeszła. Dlatego nie powinno nam się rzeczą dziwną zdawać, że za po-
mocą tych swoich założeń, nie mógł się zbliżyć do wypadków, które
pnez starożytnych podane zostały, i mniemał, że oni o czwartą lub pią-
tą część, a nawet o pół stopnia i więcej się pomylili; gdy wszakże wi-
dzimy, że Ptolemeusz o nic z większą nie starał się pilnością, jak żeby
nam bieg gwiazd stałych bez błędu przekazać, bo wiedział że z cząstki
tylko małej tego biegu o jego całości wnosić, gdzie błąd choćby i naj-
mniejszy, w całym tym niezmiernym peryodzie, stać się mógł zbyt zna-
cznym. I dlatego zapewne porównywa Tymocharesa Alexandryj6kiego
z współczesnym mu Arystarchem, a Meneląja Rzymskiego z Agryppą Bi-
tyńskim, aby w tak znacznem oddaleniu miejsc, najpewniejsze i niewąt-
pliwe miał świadectwo ich zgodności; tern niepodobnie) przeto, ażeby ci
nczeni lub Ptolemeusz tak dalece błądzili, oni, którzy wiele innych tru-
dniejszych rzeczy z gruntu, jak nj^wią, zbadać potrafili; w żadnem nace?
szcie miejscu autor nie okazał się bardziej nietrafnym, jak w 22 podaniu,
a szczególnie w wniosku z tego podania, gdy dzieło swoje chcąc zalecić,
gani Tymocharesa z powodu dwóch gwiazd, to jest Kłosa Panny i jednej
z trzech na czole Niedźwiadka bardziej północnej ; z nader dziecinną
chełpliwością dochodząc, że rachunek jego na położenie pierwszej gwia-
zdy daje mu zamało, a na położenie drugiej za wiele. Ponieważ nie
jednakowe jest oddalenie każdej z 2 gwiazd w postrzeżeniu Tymocharesa1
i Ptolemeusza, to jest 4° 20', przy równej prawie różnicy czasu, ztąd wy-
Digitized by
Google
74
padek jego rachunku jest prawie tenże sam; nic jednak bardziej nie
ostrzega źe 4° z przydanerai minutami na położenie gwiazdy, które Tymo-
chares otrzymał, z dwoma stopniami, nie mogło słusznie uzupełnić 6° 20%
które Ptolemeusz oznaczył, i odwrotnie- Taż liczba odjęta od położe-
nia Kłosa Panny 26° 40' podług Ptolemeusza, nie mogła być sprowa-
dzoną, jak należało, do 22° 20', lecz pozostało 22° 32'. Tak więc są-
dził, że rachunek daje im za mało, o tyle o ile tu za wiele wskazywał,
jak gdyby w postrzeżeniach zachodziła różnica, albo jak gdyby naprzy-
kład z Aten do Teb nie taż sama była droga, co z Teb do Aten. Gdy-
by był raczej do obu położeń przydał lub odjął liczbę, jak tego równość
stosunku wymagała, znalazłby był dla obu gwiazd położenia zgodne. Do-
dajmy nadto; że rzeczywiście od Tymocharesa do Ptolemeusza upłynęło
nie 443, ale tylko 432 lat, jak na początku powiedziałem; dlatego też
krótszemu czasowi, mniejsza ważność odpowiadać powinna, któraby się
nie o 13' ale o 20' od uważanego położenia gwiazd różniła. Tak tedy
błąd własny, przypisał Tymocharesowi, a ledwo co nie dotknął i Ptole-
meusza. Lecz gdy sądzi, że oznaczeniom tych astronomów ufać nie mo-
żna, cóż innego pozostaje, jak żeby i jego własnym nie wierzono? Tyle
o ruchu ósmej sfery pod względem długości: co zaś do ruchu zboczenia
nie podciąga takowego jak mówi pod kołysanie, wprowadzając drugą
sferę ponad pierwszą. Lecz usunąwszy sam fundament, wzniesione na
nim budowy upaść muszą, pozostać bezsilne i mniej z sobą zgodne. Go
sam nareszcie o ruchu sfery gwiazd stałych myślę, ponieważ inne na to
przeznaczam miejsce, osądziłem za rzecz zbyteczną i niewłaściwą dłużej
się tu zatrzymywać; dosyć bowiem, jeżeli tylko życzynie Twe zaspokoiłem,
objawiając Ci zdanie, którego o tern dziełku odemnie żądałeś. — Życzę
jak najlepszego zdrowia twojej wielebności.
Z Warmii, dnia 3 czerwca 1524 r.
Mikołaj Kopernik.
HI. List Mikołaja Kopernika do Prałatów
i kanoników kościoła Warmińskiego.^
Szanowni i zacni Panowie, czcigodni Zwierzchnicy!
Już wczorajszego dnia dowiedziałem się od Najprzewielebniejszego
pana (biskupa) o tem co Wasze Wielebności piszecie względem przygoto-
*) Pierwszy raz list ten wydrukowano w Warszawgkiem wydaniu dzieł Kopernika
1864 r. str. 689. Oryginał ma się znajdować w Frauenburgu(?) (Pbzyp. Wtd) •
Digitized by
Google
75
wania biesiady, i żeście się prawie przysposobili na oboje, czyto rybny,
czy mięsny dzień wypadnie. List pana Greussinga spowodował mnie
do spiesznego opuszczenia Olsztynka, a ztamtąd burgrabia przyjęty wraz
ze mną w Heilsbergn, dokładniejszą otrzyma wiadomość, że niebardzo
na odmówienie sprawiedliwości może się użalać. Najprzewielebniejszy
pan (biskup) polecił mi ostrzedz Wasze Wielebności względem dania odpo-
wiedzi panu marszałkowi, jeżeliby listy nie były jeszcze wyprawione, ażeby
w exemplarzu przez Jego Przewielebność posłanym, dodać to zastrzeże-
nie (żeby śtciętu sprawiedliwość nic była tamowaną) dla tem zupełniej-
szego zagrodzeuia ich przewrotnemu i szyderczemu tłumaczeniu. Jego
Pttewielebność otrzymał także świeże wiadomości, że Moskwa z królem
pokój zawarła ; na jakich zaś on warunkach stanął, biskup co chwila
dowiedzieć się spodziewa. Tak więc cała ufność naszych sąsiadów już
upadła. Polecam się Waszym Wielebnościom.
Z Melzaku, d. 22 października 1518 r.
Ztąd także uwolnię się, jak tylko będę mógł najprędzej.
Mikołaj Kopernik.
Szanownym i zacnym panam, prałatom,
kanonikom i kapitule kościoła Warmiń-
skiego, panom i zwierzchnikom swoim czci
najgodniejszym.
IV. List Mikołaja Kopernika do Maurycego
Ferbera Biskupa Warmińskiego.**
NnjprzewielebnicjsE) w Chrystusie OJeie i Panie łaskawy!
Gdy niegdyś podczas wojny, Szan. P. Henryk Snellenberg z nale-
żących się mi od P. Renolda Velstet pieniędzy, wziął 100 grzywien, a nie-
długo potem 90 grzywien wypłacił, mam jeszcze u niego 10 grzywien,
których, mimo częste przypominanie, dotąd odebrać nie mogę, lubo obie-
*) Oryginał tego listu znajduje się w UpsaK w bibliotece Uniwersyteckiej w kon-
wolucie zatytułowanym „Variorum Epittofa". Po raz pierwszy ogłoszony drukiem przez
Dr. Prowe w dziele MiUheiUmgen aus Sehwedisehen Archwm und Bibliotheken, Berlin 1833
s. 9. Powtórnie w Warszawskiem wydaniu dzieł Kopernika 1854 roku str, 638,
Digitized by
Google
76
cywał je wypłacić, odsyłając mig do najbliższego podziału dochodów*
Gdy więc po upływie kilku miesięcy wyprosiłem u Szan. P. Administra-
torą, ażeby pewną część pieniędzy na niego zaliczył, i dopominałem się,
ażeby mi z tych pieniędzy część przyrzeczoną oddał, i zapewniłem, iż go
własnoręcznie pokwituję, on wtedy nowym wybiegiem mnie podszedł,
i zniewolił, abym wprzód rewers od Renolda Velstet napowrót odebraŁ
Za przybyciem teraz Szan. P. Administratora, wczoraj rozdzielającego
dochody, dopominałem się z jego rewersem, lecz i tak nic nie wskóra-
łem: powiedział, że koniecznie chce, aby mu P. Administrator całą nale-
żytość wypłacił, a jeżeli mi jest co winien, to na drodze prawneg i są-
dowej należytości dochodzić mogę. Widząc tedy, że się to inaczej zała-.
twić nie da, i że za czekanie nienawiść a w miejsce podziękowania
żarty otrzymuję, zmuszony pójść za jego radą, przez którą myśli, że mnte
zwlecze, lub jeżeli się uda, oszuka, uciekam się do Przewielebriości Pań-
skiej, proszę Go i błagam, aby raczył położyć areszt na dochody z jego
beneficium, dopóki mnie nie zaspokoi, lub, żeby Wasza Przewielebność
obmyśliła łaskawie inny jakibądź środek na to abym moje należytbść
mógł odebr#. Usługi moje z całą gotowością Przewielebności Waszej
poświęcam; oby Opatrzność raczyła Go w długie lata zachować przy
wszelkiej pomyślności i szczęśliwym zarządzie.
Z Frauenburga, dnia 29 lutego 1524 roku.
Waszej Przewielebności
Mikołaj Kopernik.
^mrzeuneiebniefszemu w Chrystusie Ojcu
*fc ^W^^W^A zBpiejląslci
Jtitmip. JFtom., Panu wielce szanownemu
V. List Mikołaja Kopernika do Felixa Reich,
kanonika Warmińskiego.^
Szanowny Panie i luby Przyjaciela!
Niemałej wagi jest rzeczą przedmioty ze sweg przyrody ciemną mgłą
potayte wyjaśniać, co chociażby się wykonać dało, lękam się ażeby cza-
*) Oryginał tego listu ma się znajdować w Archiwum Frauenburskiem (?) Druko-
wany po rac pierwszy w Warszawskiem wydaniu dzieł Kopernika str. 590.
Digitized by
Google
ft
sem i mnie nie wydarzyło się coś podobnego. Taką. zaś jest rozprawa
o monecie pruskiej, a to z przyczyny jej rozmaitej mieszaniny, że nie
powiem zagmatwania; i dla tego nie zadziwi mnie, jeżeli nie od razu
wszyscy zrozumieją com napisał. Starać się więc będę, ażeby to, na co
się pan użalasz, jako mu niezrozumiałe, jaśniej wyłożyć. Doszedłem, że
za pół funta srebra kupowano 2 marki i 8 solidów, gdy do trzech części
czystego srebra, czwartą miedzi przydawano, a z pół funta tej mieszaniny
112 solidów wybyano. 2e więc tego rodzaju moneta miała należyte wa-
runki dobrej monety, tak co do wartości jako i szacunku, okaże się z roz-
ważenia tego co nastąpi, a to w taki sposób. Gdy bowiem mówię, że
w 112 solidach pół funta ważących, znajdowało się trzy czwarte części
czyli dziewięć uncyj czystego srebra na mocy podanego stosunku miesza-
niny; wypada zatem, że w trzeciej części tej summy (massy) (która za-
wiera 37| solidów) będzie jedna ze wspomnionych czwartych części sre-
bra czystego, czyli czwarta część półfunta. Więc jeźelt 37 solfdów i trze-
cią część solida dodamy do 112 solidów, uczyni to summę solidów 149
i trzecią część solida ważącą ośm uncyj jednego funta czyli bes (ponie-
waż bcs oznacza dwie trzecie części jakiej całości, podobnie jak dziewięć
picyj albo dodrans oznacza trzy czwarte); czyli ważącą pół funta- i je-
dne szóstą, co tyle wynosi co dwie trzecie. Tu zaś wyraziłem beś przez
32 solidy, według tego, jak cały ten nasz fant zawiera 48 solidów, i nie
miałem przyczyny mówić uncyj 8, gdyż innego używają funta zwłaszcza
kupcy korzenni, który się dzieli na uncye i jest o czwartą część od
poprzedzającego mniejszy. W wspomnionej zatem summie 149£ solidów,
dopełnia się półfunta czystego srebra. Bo gdy summa ta waży $ funta, jeżeli
od niej odejmiemy część czwartą, jak tego stosunek przy mieszanej miedzi
wymaga i wyrównywa szóstej części całego funta, pozostaje pół funta. Mamy
zatem wartość tej monety pół funta czystego srebra w solidach 149, lecz
szacunek jej 140 solidów, to jest jak powiedziano 1 grzywna i 8 solidów;
odpada zatem od ceny czyli szacunku blisko 9 solidów, a w ogólności prawie
piętnasta część wartości: co wszystko zdaje mi się być jasnem. Jeżeliby
jeszcze jaka inna pokazała się trudność, usługę moje wedle możności ofia-
rąję, byleby ta co dobrego przynieść mogła. Obawiam się zaś, ażeby w ra-
zie, jeśliby nie postąpiono inaczej jak wprzódy, interes się nie pogorszył, bo
nie przestaną w ten sposób wybijać monety. Dlaczegożby bowiem przestać
mieli, kiedy na każdy wypadek korzyść w tern przewidują, a żadnej nie
spodziewają się szkody? Wyrozumiałem z opowiadania pana Agaty a, że się
toczy sprawa o kontrybucyę, dowiaduję się od niego, iż w tym czasie nie
będzie mowy o monecie, nie wypada bowiem podwójną uciążliwością obarczać
poddanych. Przeto lubo będziemy podatkowali, moneta jednakże będzie
leżała, a nawet nie będzie leżała, lecz wybijemy jeszcze podlejszą i d&Wiać
Digitized by
Google
78
będziemy królowi panu naszemu grube pieniądze, to jest plewy, a ziarna
gdzież się podzieją? Niewiem czy nie byłoby piękniej, wspanialąj i bar-
dziej po królewsku, a nawet powiem daleko użyteczniej, zaniechać po-
datkowania, a monetę zaraz podnieść, i gdyby to niebyło dostatecznem,
potem do podatkowania przystąpić. Bo jeżeli się nie mylę, większy
skutek i pożytek przyniosłaby ta sprawa przez powiększenie dochodu
publicznego, t. j. ciągły, gdy tam jest tylko roczny. Lecz cóżkolwiekbądź
wyznaję że się mogę mylić jako pojedynczy człowiek z jednym tylko ro-
zumem i który nie zważa lub nie wie, co użyteczniejszego inni rozpoznają.
Pragnę ażebyś WMć Pan i przy najlepszem zostawał szczęściu i zdrowiu,
i postarał się polecić mnie i moje usługi najprzewielebniejszemu Panu
naszemu.
Z Warmii, w oktawę Wielkanocy.
M. K(omftNiK).
Do Fdia* Reich.
VL List Mikołaja Kopernika do Biskupa
Elekta Chełmińskiego Jana Dantyszka/1
Najprzewielebniejszy w Chrystusie Ojcze i Panie!
Otrzymałem list od Waszej Przewielebności, z którego poznaję uprzej-
mą życzliwość i względy Waszej Przewielebności dla mnie, któreto łaski
u Niego pozyskane jeszcze mi u wszystkich innych zacnych ludzi
rozpowszechniać raczy. Zaiste mniemam, że nie moim zasługom, lect
znanej dobroci Waszej Przewielebności należy to przypisać. Oby mi się
kiedy zdarzyła możność zasłużenia na to! Cieszę się zaprawdę niewypo-
wiedzianie, że takiego Pana i Opiekuna znalazłem. Go zaś do żądania
Waszej Przewielebności, abym do Niego w dniu 20 bieżącego miesiąca
przybył; pomimo najszczerszej chęci i powinności odwiedzenia takiego
Przyjaciela i Protektora: na nieszczęście w tym czasie niektóre zatru-
dnienia i konieczne sprawy zmuszają p. Felka i mnie w miejscu pozostać.
Przeto proszę, abyś Wasza Przewielebność mojej wtedy nieobecności za
złe nie uważał; inaczej, jestem według słuszności gotowiuteńki stawić
się Waszej Przewielebności, któremu powinienem bardzo wiele innych
*) W Warszawskiem wydania str. 583. Oryginał u księcia Władysława Czarto-
ryskiego, przedtem był w zbiorze SybUli Puławskiej. Drukowany w Edinbonrgb Phfloso-
phical Journal z podobizną.
Digitized by
Google
79
iyczeń spełnić według Jego upodobania, byleby mi je w innym czasie
Wasza Preewielebność polecić raczył ; na którego nie już prośby do grze- *
czności, jako raczej na rozkazy do posłuszeństwa obowiązanym się wy-
znaję.
Z Frauenburga, w Wielki Piątek, 1533 r.
Waszej Przewielebności najobowiązańszy
Mikołaj Kopsrnul
VJLL List Mikołaja Kopernika do Jana
Dantyszka biskupa Chełmińskiego. *}
NąlpRewielebnkjszy w Chrystusie Ojcze, Panie najłaskawszy !
Odebrałem list od Najprzewielebniejszego WMC. Pana, pełen ła-
skawej uprzejmości, w którym przypominasz mi ową zażyłość i przyjaźń
jaka mnie w młodości jeszcze z Nim połączyła, i którą dotąd kwitnącą
i trwającą w Nim uważam. Jakoż, licząc mnie między bliskimi swymi,
raczyłeś wezwać na wesele swojej pokrewnej. Zaiste, winienem posłusznym
być Nąjprzewielebniejszemu Waszmości Panu, i w jakimkolwiek czasie
stawić się przed tak wielkim Panem i Opiekunem moim. Ale teraz za-
j£y sprawami, które mi Najprzewielebniejszy biskup Warmiński polecił,
oddalić się nie mogę. Raczysz przeto nie brać za złe że nie będę, i za-
chować owe dawne o mnie przekonanie chociaż o nieobecnym; gdyż
wyżej cenić się zwykła zażyłość pod względem ducha, aniżeli ciała. Zalecając
Nąjprzewielebniejszemu Waszmości Panu służby moje, wszelkiego szczę-
ścia i stałego zdrowia życzę.
Z Frauenburga, dnia 8 czerwca, 1536 r.
Mikołaj Kopbrnik.
NamzewieUbniejszemu w Chrystusie Ojcu
i Panu Janowi, biskupowi Chełmińskiemu,
Panu mojemu miłościwemu.
*) Oryginał znajdował się w zbiorze Sybilli Puławskiej, obecnie w Archiwum
księcia Władysława Czartoryskiego w Paryżu. List ten drukowany najprzód po Polsku
w Pamiętnika^ Niemcewicza o Dawnej Polsce Warszawa 1822 Tom IV. str. 64. Lwów 1833
Tom IV. lipsk 1839 Tom IV. 54. w Warszawskiem wydaniu 584.
(PjtZYFMK WyDAWCT.)
Digitized by
Google
80
; VIII. List Mikołaja Kopernika do Jana
Dantyszka biskupa Chełmińskiego. *}
NsjpraewielebnlejMy w Chrystusie Ojcse i Panie nąjłaskawsiy!
Zdarzona mi sposobność przez posłańca Waszej Przewielebności
spowodowała mię także do napisania kilku słów do Waszej Przewiele-
bności W tych dniach otrzymałem wiadomości z Wrocławia które posy-
łam Waszej Przewielebności, chociaż lękam się aby dawnemi me były,
gdy£łtót: dnia 27 czerwca pisany. Prywatnie mi piszą, że ze dworu Jego
Królewskiej Mości Ferdynanda listy przybyłe, następtgące zawierają wia-
domości: \1 król perski z namowy cesarza, papieża i króla portugalskiego,
wielką siłą Turka nasiada, tak dalece, że porzuciwszy Włochy, do szyb-
kiego cofania się jest przymuszonym. Mówią, że pokój mię Izy cesarzem
a królem francuzkira zatwierdzony: spadek po księciu mediolańskim
wraz z księstwem, oddane synowi króla francuzkiego. Wojskom naszym
(chrześciaóskim), to jest króla Ferdynanda, pod Koszycami dobrze się wie-
dzie. Wzięty w niewolę ten, który Koszyce przez zdradę opanował;
wielu nieprzyjaciół wycięto, zdobyto także bardzo warowną twierdzę, zkąd
tyle nieszczęść na Koszyce spłynęło. Ciągną Czesi i Morawianie, ró-
wnież Szlązacy ze wszystkich stron ruszają do Węgier, którzy zapewne
przy pomocy Boskiej, Koszyce i inne miasta odzyszczą. Słychać także
u nas, że Wejdą (Hospodar) szuka zgody pod pewnemi warunkami: czy
przyjęte będą, dotąd nie wiemy. Wszystko więc jak było w tych li-
stach, doniósłszy Waszej Przewielebności, i służby moje i siebie polecam.
Z Frauenburga, dnia 9 sierpnia 1537 r.
Waszej Przewielebności
najpoddańszy
Mikołaj Kopbuuk.
Do najprzewidebniejszsgo w Chrystusie
Ojca i Pana Jana, z Bo i ej łaski Biskupa
Chełmińskiego i Pomorskiego i t. <£, Admi-
nistratora, Fana mojego miłościwego.
*) Oryginał znajdował się w zbiorze Sybilii Puławskiej , obecnie jest w Archiwum
księcia Władysława Czartoryskiego w Paryżu. List ten drukowany najprzód w Pamiętni-
kach o Dawny Polsce NiemcewicMa, Warszawa 1822 Tom. IV. str. 65. Lipsk 1839 IV.
str. 56. w Warszawskiem wydaniu str. 585 i na końcu w podobiźnie.
Digitized by
Google
81
IX. Do Jana Dantyszka Biskupa Warmiń-
skiego, w imieniu kapituły Warmińskiej,
redakcyi Mikołaja Kopernika/
Nąjpr*ewielebiłiQjs*y w Cferystosłe Ojeie i Panie aąjłaskawsiy!
Żądanej od nas przez Wasze Przewielebność narady nad edyktem
i rozkazem ogłosić się mającym, dziś, z powodu małej liczby i nieobe-
cności innych panów, odbyć nie mogliśmy. Powrotu ich co godzina wy-
glądamy; a skoro przybędą, nie omieszkam Waszej Przewielebność! zda-
nie nasze oznajmić. Dlatego prosimy, aftebyś Wasza Przewielebność od-
włoki tej za złe nie uważał, któremu się gorąco polecamy.
Z Frauenburga, d. 17 marctt 1538 r.
Prałaci, kanonicy i kapituła kościoła warmińskiego*
N^przeuńeMndejszemu w Chrystusie Ojcu
i Panu Janowi, z Boiej łaski Biskupowi
Warmińskiemu, Panu naszemu najłaskawszemu.
X. List Mikołaja Kopernika do Jana
Dantyszka biskupa Warmińskiego. 1}
Nąjpnewielebniejssy w Chrystusie Ojcze i Panie najłaskawsi?!
W sprawie Kanonii, którąś mi Wasza Przewielebność powierzył, za
porozumieniem się z Przewielebnym Biskupem Chełmińskim, mniemam,
że sprawa ta nie jest jeszcze tak dojrzała, ażeby ją do Kapituły odsy-
łać wprzódy, nim rozstrzygniętą zostanie sprawa Kantora, która nadcho-
dzi; po załatwieniu tej, lepsza do wprowadzenia tamtej sposobność się
*) W Waraawskiem wydania str. 587. Gdzie oryginał? Niewiadomo.
1) Oryginał tego lista znajduje się w Upsali w bibliotece unrwenyteekiej, w kon-
wohicie zatytułowanym „ Yarwrum Epistofa". Po ras pierwoy ogłowony drukiem i po-
dobizną przez Br. Prowe w dziele Mitthrikmgm aus Schwtduchm Arthwm wnd BUK*-
theken Bsrłm 1868. pag. 10. w Warizawskiem wydaniu jeet na itr. $34.
Kopirn&ijatM t L 6
Digitized by
Google
poda; chyba, że tymczasem co innego postanowi Wasza Przewielebność,
którą usługi moje chętnie poświęcam.
2 Frauenburga d. 15 kwietnia 1538 r.
Jego Przewielebności
najprzychylniejszy
Mikołaj Koperneł
Najprzeuńelebniyszemu w Chrystusie Ojcu
i Panu Janowi, z Boiej łaski Biskupom
Warmińskiemu, Panu memu łaskawemu
i nader Szanownemu.
XI. List Mikołaja Kopernika do Jana
Dantyszka Biskupa Warmińskiego.^
Najpraewielebniejszy w Chrygfosie Ojcze i Panie najłaskawszy, dla mnie i dli
wsiystkich szanowny!
Napomnienie Waszej Przewielebności za ojcowskie i za więcej niż oj-
cowskie uznaję, i szczerem je sercem przyjąłem; a lubo na owe pier-
wsze poprzednio przez Wasze Przewielebność udzielone, dobrze pamię-
tam, i chciałem uczynić o co upominała: gdy jednak nie było łatwo natych-
miast stosownej i poczciwej znaleść rodziny, miałem zamiar w przeciągu
świąt Wielkanocnych ten interes załatwić. Lecz ażebyś Wasza Przewie-
lebność nie myślał że się staram o pozór odwłoki, ograniczyłem termin
do jednego miesiąca, to jest do świąt Bożego Narodzenia; ani bowiem
krótszego czasu naznaczyć można było. Pragnę wedle sił moich strzedz
się, abym nie był obrazą dla dobrych czynów, a tern bardziej nie uwła-
czał Waszej Przewielebności, godnej mego szacunku, uwielbienia i gorą-
cej miłości, której się ze wszystkiemi siłami mojemi polecam.
Z Frauenburga (Paniogrodu), d. 2 grudnia 1528 r.
Waszej Przewielebności
nąjposłuszniejszy
Mikołaj Kopernik.
Najprzewielebnujstemn w Chrystusie Ojcu
i Panu Janowi, z Bożej łaski Biskupowi
Warmińskiemu, Panu mojemu najłaskawszemu.
— t ' '■■■'■ '
*) W Waraawskiem wydania na str. 586. Gdsie oryginał? niewiadomo.
Digitized by
Google
83
XII. List Mikołaja Kopernika do Jana
Dantyszka biskupa Warmińskiego.^
Przewielebny w Chrystusie Ojcze i Panie najłaskawszy!
Dopełniłem już tego, czego żadnem prawem pominąć nie byłem
powinien albo nie mogłem, i sądzę, że uczyniłem zadosyć żądaniu Wa-
szej Przewielebności. Co zaś do zapytania jak długo żył świętej pamięci
niegdyś Łukasz Watzelrod, poprzednik Waszej Przewielebności a mój
wuj, odpowiadam iż żył lat 64 i 5 miesięcy; na biskupstwie zostawał 23
lata; umarł dnia 30 marca roku Chrystusa 1522. Na nim wygasło to
pokolenie, którego herby na dawnych pomnikach i wielu dziełach znaj-
dują się w Toruniu. Gotów już na usługi Waszej Przewielebności.
Z Frauenburga, d. 11 stycznia 1539 r.
Waszej Przewielebności
nąjposłuszniejszy
Mikołaj Kopernik.
SawrzewielebnieJ8zerMi w Chrystusie Ojcu
i Panu Janowi, z Boiej laski Biskupowi
Warmińskiemu, Panu mojemu najłaskawszemu.
XIII. List Mikołaja Kopernika do Jana
Dantyszka biskupa Warmińskiego. 1}
Przewielebny Ojcze w Chrystusie, Panie i Panie miłościwy!
Wczoraj błogiej pamięci Feliks kustosz i kanonik, który świat poże-
gnał, pochowanym został. Z pełnomocnictwa mi służącego objąłem wa-
kującą kanonię i prebendę na rzecz pana Rafała Konopackiego, dla wrę-
czenia mu jej i installacyi, podług brzmienia listu Apostolskiego, oraz no-
minacyi Najjaśniejszej Królowej Polskiej. Pozostaje tylko, aby Przewie-
lebność Wasza raczyła w tej mierze udzielić swojej zgody reskryptem do
*) W Warszawskiein wydaniu na str. 592.
1) Oryginał tego listu znajduje się w Archiwum księcia Władysława Czartoryskiego
a drukowany był poraź pierwszy w BibHotcce Warstawskiej Tom IV. 1867 roku.
Digitized by
Google
84
kapituły, i zatwierdzić posiadanie wakującej prebendy jemu, albo mnie
pełnomocnikowi, z mocy buli papiezkiej. Wyświadczy przAz to Przewie-
lebność Wasza panu wojewodzie Pomorskiemu, jego synowi i mnie szcze-
gólne względy, na które zasługiwać u Przewielebności Waszej nie omie-
szkamy.
Z Frauenburgfc 3 marca 1539 r.
Sługa
Mikołaj Kopernik.
Przewielebnemu w Chrystusie Ojcu JX.
Janowi z Bożej łaski biskupowi warmiń-
skiemu, Panu memu łaskawemu.
XIV. List Mikołaja Kopernika do Jana
Dantyszka biskupa Warmińskiego/*
Najprzewielcbniejtzy w Chrystusie Ojoze i Panie najmiłotciwszyl
Dziś za przyzwoleniem i zgodą Waszej Przewielebności otrzymałem
od kapituły w posiadanie kanonią i prebendę, opróżnione przez zgon
świętej pamięci Feliksa (Reicha) dla pana Rafała Konopackiego, za co
dzięki składton Waszej Przewielebności, i nie wątpię, że sam Rafał uzna
tę łaskawość Waszej Przewielebności wraz z panem wojewodą Pomorskim
opiekunem swoim, jak słuszność nakazuje. Pragnę i staram się polecić
szczególnie Waszej Przewielebności, któremu moje usługi poświęcam.
Z Frauenburga, d. 11 marca 1539 r.
Waszej Przewielebności
nąjuleglejszy
Mikołaj Kopernik.
Najprzewidsbniyszemu w Chrystusie Ojcu
i Panu Janowi, z Bożej łaski Biskupowi
Warmińskiemu, Panu mojemu najłaskawszemu.
*) Ogłoszono w Warszawskiem wydania dzieł Kopernika str. 587. Oryginał nie
wiadomo gdzie znajduje się.
Digitized by
Google
85
XV. List Mikołaja Kopernika do księcia
Alberta Pruskiego.**
Jaśnie Ośwteceny i Jaśnie Wtohnaiay Mości Książe, Miłościwy Panią!
Pilne i chętne usługi moje są dla Waszej Książęcej Mości każdego
czasu gotowe. Na Waszej Książęcej Mości list i pismo, udzielam wia-
domość i doniesienie. Napisawszy do Jana Benedykta, Doktora Jego
Królewskiej Mości w Polsce, dla dowiedzenia się ile mogłem najstaranniej,
jakby szanownemu i dostojnemu Panu Jerzemu von Kunhaim, Waszej
Książęcej Mości Rządcy w jego chorobie dopomódz, spodziewałem się, że
przez tegoż posłańca nastąpi odpowiedź. Dziwi mnie to jednak, że
dotąd od zwyż wspomnionego doktora żadnego listu nie otrzymałem. Nie
wiedziałem tedy, co mam właściwie Waszej Książęcej Mości donieść w tćj
mierze; dlatego zamyślam przez nadarzoną sposobność jeszcze raz do tegoż
doktora w tej samej materyi napisać :v czego się zaś od niego dowiew,
o tern niezwłocznie Waszej Książęcej Mości wiadomość prześlę. Któremu
me pilne i trwałe usługi pokornie zalecam.
Dan wFrauenburgu dnia 15 Czerwca, 1541 r.
Waszej Książęcej Mości
niezmienny sługa
Mikołaj Kopebnik.
Jamie Oświeconemu i Jaśnie Wielmożnemu
z Bożej łaski Albertowi Margrabi Bran-
debur8kiemu, Rrięciu Prus i Wendów,
Burgrabi Norymberskiemu i Ksiąięcm
w Hygen, memu nąpmiłościwszemu Panu.
*) Oryginał tego listu znajduje się w Królewcu w tajnem Archiwum LXII, 22.
Drukowany pora* pierwszy przez Dr. Prowe w dziele: Nicolaiu Copemicui m mnen Be-
ridnmgm ta dem Hersoge Albrecht von Preutsm. Thorn 1866, pag. 80, a w Warszaw*
skiem wydaniu na sir. 6S6.
Digitized by
Google
86
XVI. List Mikołaja Kopernika do księcia
Albrechta Pruskiego.*'
Jaśnie Oświecony Książe, Miłościwy Panie!
Wczoraj dopiero otrzymałem od Jana Benedykta Doktora JMC.
Króla Polskiego list, a na moje pismo odpowiedź, co do czcigodnego
Jerzego Eunhaim, Rządcy w Tapiau. Ponieważ ten list nie zawiera nic
obcego, przeto posyłam go Waszej Książęcej Mości w oryginale, z którego
Wasza Książęca Mość, o radzie i zdaniu tegoż Doktora wiadomość po-
weźmiesz. Gdybym do niej coś lepszego jeszcze mógł dodać, aby dobremu
Panu, Waszej Książęcej Mości Rządcy, do przywrócenia zdrowia być po-
mocnym, nie szczędziłbym żadnego trudu i starania dla przypodobauia
się Waszej Książęcej Mości, któremu się usilnie polecam.
Dan w Frauenburgu dnia 21 Czerwca, 1541 r.
Waszej Książęcej Mości
uniżony sługa
MmołiAJ Kopernik.
Jamie Oświeconemu i Jaśnie Wielmożnemu
z Bożej łaski Albertowi Margrabi Brande-
burskiemu w Prusach.
XVII. List Mikołaja Kopernika do Jana
Dantyszka biskupa Warmińskiego.1*
Najprzewielebniejszy w Chrystusie Ojcze, Panie najmiłośoiwszy!
Odebrałem list najprzewielebniejszej WMCPana, urcy uprzejmy
i pełen życzliwości, z którym także raczyłeś przesłać epigrainma do czy-
*) Oryginał znajduje się w Królewcu w tajuem Archiwum LXII. 22. Drukowany
poraz pierwszy przez Dr. Prowe w dziele: Nicoktus C&pernicus in seinm Bezieh\mgen jn<
dem Herzoge Albrecht von Preussen. Thorn 1866. pag. 31. Podobizna tego listu jest
w dziele Dcnkeclirifi Mur Enthttttungs-Feier des Copernicus. Denhnate za Thorn. Thorn 1853.
Poraź trzeci drukowany w Warszawskiem wydaniu str. 637.
1) Oryginał tego listu znajduje się w królewskiej bibliotece w Berlinie; drukowany
poraź pierwszy wraz z podobizną w pierwszym tomie dzielą pod tytułem: Isographie des
hommes ceUbret ou CoUection de Fac-simile de Leitres autogrophes et de signatures etc.
Parii 1843 4 vol. in 4ło; tudzież w piśmie peryodyczuem niemieikiem : Journal fur dis
reine und angewandte Mdthematik von A. L. Crele. Berlin 1846. Band XXIX. He/t 2
także z podobizna. Poraź trzeci w Warszawskiem wydaniu dziel Kopernika str. 593 z po-
dobizną. (Pbzyp. Wtd.)
Digitized by
Google
87
tełmka dzieła mojego, piękne i do przedmiotu stosowne, wyższe nad za-
sługi moje, lecz odpowiednie osobliwej Waszej Przewielebności łasce, jaką
uczonych obdarzać zwykłeś. Sam przeto tytuł Waszmości najprzewiele-
bmejszego Pana na wstępie do dzieła mego położę, jeżeli tylko dzieło
zasługuje na to, aby godłem Waszej Przewielebności było ozdobione, bo
mi jednak niektórzy uczeńsi odemnie mówią, że jest coś warte, i tych
słuchać wypada. Ja zaś na szczególną życzliwość i przychylność Ojcow-
ską, jaką mię raczy zaszczycać Przewielebność Wasza, o ile zdołam,
zasługiwać będę i jej we wszystkiem w czem mogę, jak powinienem słu-
żyć i ulegać pragnę.
Z Frauenburga, A 27 czerwca 1541 r.
Waszej Przewielebności
nąjuniżeńszy
Mikołaj Kopbbkik.
XVIII. List Mikołaja Kopernika do Jana
Dantyszka Biskupa Warmińskiego.^
Przewielebny w Chrystusie Ojcze I Prato nlłeiefwy!
Prosiła mig niedawno Przewielebność Wasza o zwrot nagrobku przez
Nią napisanego, i udzielonego mi dla Łukasza niegdyś biskupa, poprze-
dnika Waszej Przewielebności, a mojego wuja. Nie mając w ręku auto-
grafu Przewielebności Waszej, posyłam jego kopię. a) Ubolewam, że ten
nagrobek nie mógł być użyty według swego przeznaczenia, bo inny jakiś
wyrytym został na grobowcu: jest on wprawdzie dosyć niedorzeczny i bez
smaku napisany, ale za życia nieboszczyka przygotowany, otrzymany i przy-
1) Oryginał tego listu znajduje się u księcia Władysława Czartoryskiego, druko-
wany najprzód w Bibliotece Warszawskiej 1857 roku tom IV. str. 782, powtórzony potem
w tomie UL tejże Biblioteki 1869 rokn str. 138.
2) Napis grobowy dla Łukasza Watzelrod Biskupa Chełmińskiego ułożony przez
Dantyszka, nie znalazł się przy liście Kopernika; niema go takie w zupełnym zbiorze
poematów i hymnów Dantyszka.
Digitized by
Google
88
jęty. Życząc i błagając Boga o najdłuższe zdrowie Waszej Przewielebności
dla dobra Jej kościoła i pociechy przyjaciół, powolne służby moje zalecam.
Z Grodu niewieściego (Frauenburg) 28 września olimpiady 579, roku
pierwszego*) (1541).
Waszej Wysokiej Przewielebności
Uniżony
Mik. Kopbbhik.
Przewielebnemu w Chrystusie Ojcu i Panu,
JJC Janowi, z Boiej laski Biskupowi War-
mińskiemu Panu memu miłościwemu.
*<T>?*$££*5^*
*) Data Olimpiady 579 uwiodła tego który zbierał listy. List bowiem Kopernika
z 1541, (przyjawszy rok 776 przed Chrystusem za lszy rok Olimpiady, inni rachują rok
1597) pomieszczony jest w zbiorze listów r. 1579, gdy przecie Kopernik 36 lat już nie zyi.
List powyższy Kopernika jest w MS. oznaczonym 1619, z porządku w woluminie 12.
Digitized by
Google
B. LISTY DO KOPERNIKA I O KOPERNIKU.
I. List kardynała Schonberg do Mikołaja
Kopernika.**
MIKOŁAJ SCHONBERG
KABDYNAŁ KAPITAŃSKI
MIKOŁAJOWI KOPERNIKOWI
POZDROWIENIE.
^dy mnie o niepospolitych zdolnościach twoich, jednozgodny głos wszy-
stkich przed kilku laty doszedł, powziąłem wtedy większy ku tobie sza-
cunek i podzielałem radość z moimi ziomkami, u których tak chlubnie
słynąłeś. Przekonałem się bowiem, że nie tylko wynalazki dawnych astro-
nomów znasz wybornie, ale nadto żeś nową teoryą układu świata utwo-
rzył. W niejto nauczasz, że ziemia bieg odbywa, że słońce w przestrze-
ni świata miejsce środkowe zajmuje, że ósme niebo wieczne jest niewzru-
szone i stałe; że księżyc z ziemią i żywiołami objętemi jego sferą mię-
dzy Marsem i Wenerą położony, w corocznym biegu naokoło słońca krąży.
Nadto całą tę teoryą astronomii swojemi dowodami objaśniłeś i biegi ciał
niebieskich obliczone w tablice ułożyłeś, z największym wszystkich po-
dziwem i uwielbieniem. Dlatego, mężu głęboko uczony, jeśli ci nie będę
natrętnym, proszę cię i błagam jak najusilniej, ażebyś całe to twoje od-
*) r mieszczony jest teu list we wszystkich wydaniach dzieła de rwohriionibut
orbium ctrlestmum na początku i stąd znany wszystkim.
Digitized by
Google
90
krycie miłośnikom nauki udzielił, i poszukiwania swoje nad układem
świata wraz z tablicami i wszystkiem co do tego przedmiotu należy, jak
najspieszniej do mnie nadesłał. Poleciłem przytem Teodorykowi Reden,
aby wszystko na mój koszt przepisano i do mnie odesłano. Jeżeli chęci
mojej w tym względzie zechcesz zadosyć uczynić, poznasz, żeś miał do
czynienia z człowiekiem, który cię nader poważa, i który tak znamieni-
tym twoim zdolnościom, pragnie oddać sprawiedliwość. Bądź zdrów.
W Rzymie, dnia 1 listopada 1536 roku.
II. List księcia Alberta Pruskiego do Mi-
kołaja Kopernika. *)
„Iżeście nam oświadczyli przez przezacnego i czcigodnego etc. Jana
Werden gotowość do usług, że gdyby nam Wasza osoba przy chorych
albo w czem innem była potrzebną, chętnym się okażecie, i w celu świad-
czenia usług tu do nas udawać się będziecie, przeto nie chcemy przed
Wami w łaskawości taić, że w tym czasie Wszechmocny Wiekuisty Bóg
naszego Radcę i sługę nawiedza cierpieniami i ciężką chorobą, która się
nie polepsza, ale z upływem czasu coraz się pogorszą, i pragniemy, aże-
byście wedle Waszego oświadczenia nie byli urażeni, a z obecnym posłańcem
tu do nas przybyli, i wspomnionemu, poczciwemu człowiekowi, z dobrej
woli, jak my w was przychylne mamy zaufanie, udzielili Waszej szczerej
rady i zdania, czyby czasem przy łasce Bożej i za Waszą pomocą nie
wyszedł ze swej ciężkiej choroby. Gotowi jesteśmy przyjąć to ze wszelką
ku Waszej osobie łaskawością i t. d.44
Ul. List kapituły Warmińskiej do księcia
Alberta Pruskiego.**)
„Stosownie do żądania i łaskawego pisma Waszej Książęcej Mości
mówiliśmy z godnym i szanownym Panem Mikołajem Kopernikiem, na-
*) Oryginał tego listu znajduje się w Królewcu w tajnem archiwum LXII. 24.
datowany 6. Kwietnia 1541 z Królewca. Drukowany po raz pierwszy przez Dr. Prowe
w rozprawie Nioolaut Coptrnieus in Mmen Beziehimgm zu dem Herzegt Albrecht von Freut-
sen. — Thorn 1866 pag. 25. W Warszawskiem wydaniu dzieł Kopernika jest na str. 635.
**) Oryginał tego listu znajduje się w Królewcu — vide notę poprzedzającą.
Digitized by
Google
91
szym kolegą i najmilszym bratem starszym; i do tegośmy rzecz dopro-
wadzili, iż się łaskawej woli Waszej Książęcej Mości bez żadnej utrudza-
jącej wymówki w tym podeszłym wieku (69 lat) z chęcią poddał, a po
przeczytaniu listu Waszej Książęcej Mości zaraz się wybrał, i wraz z po-
słańcem do Waszej Książęcej Mości się udał."
IV. Wyjątek z listu Kapituły Warmińskiej
do księcia Alberta Pruskiego. *)
„Lubośmy byli radzi widzieć, aby wspomniony nasz miły i kochany
kolega znajdował się u nas, osobliwie w czasie tego uroczystego święta
Chwalebnego Powstania Chrystusa* Pana z śmierci do życia, przyzwoli-
liśmy jednak na to, co Księciu było przyjemnem."
V. List Tiedeinana Gize biskupa Chełmiń-
skiego do Jerzego Donnera.**)
Zasmuciło mię to co o skołatanem zdrowiu Szanownego starca, na-
ozego Kopernika napisałeś. On, który za czerstwości swojej samotność
lubił, sądzę, że teraz, gdy podupadł na siłach, mało ma poufnych przyjaciół,
którychby stan jego obchodził, lubo wszyscy z powodu cnoty i wysokiej na-
uki, jesteśmy dłużnikami jego. Wiem zaś, iż on ciebie zawsze do naj-
zaufańszych przyjaciół liczył. Proszę cię więc, jeżeli się rzeczywiście
w lakiem położeniu znajduje, chciej mu zastąpić miejsce opiekuna, i po-
dejmować staranie około człowieka, którego wspólnie ze mną zawsze ko-
chałeś, ażeby w tej potrzebie nie został bez braterskiej pomocy, i że-
byśmy nio uchodzili za niewdzięczników względem zasług pełnego męża.
Rądć zdrów.
W Lubawie, dnia 8. grudnia, 1542 r.
*) Oryginał, z którego tu przytaczamy wyjątek, znajduje się także w Królewcu.
*ide notę poprzedzającą.
**) Ust ten byt ogłoszony najprzód w Krakowie przez Jana Brzoskiego 1629 —
w Warszawskiem wydaniu jest na str. 639.
Digitized by
Google
92
VI. List Tiedemana Gize biskupa Chełmiń-
skiego do Joachima Retyka. *)
Wracając z zaślubin Królewskich z Krakowa, zastałem w Lubawie
dwa przysłane od Ciebie egzemplarze świeżo odbitego dzieła, naszego
Kopernika, o którego zgonie nie wprzódy się dowiedziałem, aż po przy-
byciu do Prus. Boleść po stracie brata, zacnego męża, mógłbym wyna-
grodzić czytaniem książki, która mi go żywego przedstawiać zdawała się,
lecz na samym czele postrzegłem złą wiarę, jak Ty sprawiedliwie po-
wiadasz, wiarołomność Petreja, która mię oburzeniem, przykrzejszem od
tamtego zmartwienia, przepełniła. Któżby bowiem nie oburzył się na
tak haniebny czyn pod zasłonę dobrej wiary popełniony? Nie tyle może
winy przypisaćby należało drukarzowi, od przebiegłości innych ludzi za-
leżnemu, ile raczej komuś zazdrosnemu, który żałując, iż będzie musiał
od dawniejszego wykładu odstąpić, gdyby to dzieło wziętość pozyskało,
osłabieniem wiary w toż dzieło, prostoduszności drukarza nadużył. Ażeby
jednak nie uszło bezkarnie i temu, kto się dał cudzej zdradzie podejść,
napisałem do Senatu Norymberskiego, pokazując co dla przywrócenia wier-
ności wydaniu potrzebnem mi się być zdawało. Posyłam Ci list wraz
z jego kopią, ażebyś stosownie do okoliczności mógł osądzić, w jaki spo-
sób sprawę wytoczyć należy; do wprowadzenia bowiem tej sprawy przed
Senat, nie widzę ktoby był sposobniejszym albo i chętniejszym nad Cie-
bie, który byłeś dekoratorem do odegrania tego dramatu, tak iż się zdaje,
że równie tyle tobie co i samemu autorowi chodzić powinno o sprosto-
wanie tego, co skrzywionem zostało. Jeżeli Ci jednak co na tern zależy,
proszę Cię usilnie, ażebyś to najstaranniej wykonał. Gdyby wypadło pier-
wsze karty na nowo odbić, zdaje się, iż powinieneś przydać przedmówkę,
któraby nawet i te egzemplarze co się już rozeszły, od potwarzy oczy-
ściła. Życzyłbym także żeby było umieszczone na początku życie autora,
które przez Ciebie wybornie napisane, niegdyś czytałem, i sądzę, że nic
więcej nie braknie do życiorysu, prócz wzmianki o śmierci, której w sku-
tek upływu krwi i po nim nastąpionego sparaliżowania prawego boku,
dnia 24 maja uległ, utraciwszy na wiele dni pierwej pamięć i przytomność
umysłu; nie widział on dzida swojego w całości, aż dopiero w ostatniej
chwili życia, to jest tego samego dnia, w którym umarł. Ta okoliczność
że je odbito przed śmiercią, nic nie będzie przeszkadzała, gdyż rok zga-
dza się, a drukarz nie położył daty ukończenia dzieła. Chciałbym, ażeby
*) List ten ogłosił w roku 1629. w Krakowie Jan Broscinsz; w warszawskiej wy-
dania jest na str. 640.
Digitized by
Google
98
także dołączonem było twoje pisemko, w któremeś bieg ziemi od niezgo-
dności z Pismem Świętem bardzo trafnie obronił. Tym sposobem wy-
pełnisz objętość prawdziwego tomu, i wynagrodzisz niedostrzeżenie, przez
które w przedmowie do dzieła, nauczyciel Twój wzmianki o Tobie nie zro-
bił. Ja tłumaczę, że to nastąpiło nie z lekceważenia Ciebie, lecz z ocię-
żałości i pewnej nieuwagi, (jak to on był mniej bacznym na wszystko co
do filozofii nie należało), zwłaszcza że już zaczynał zapadać na zdrowiu,
gdyż wiem, jak wielce cenił Twoje w pomaganiu mu pracę i gotowość.
Za przysłane dla mnie egzemplarze dzieła, wielką mam dla dawcy wdzię-
czność; będą mi one zawsze przypominały nie tylko miłego autora, ale
także i Ciebie, który jako jemu pracującemu c/ynnie, okazałeś się Teze-
uszem, tak teraz dla nas staraniem i troskliwością swoją przyłożyłeś się,
ażebyśmy z ukończonego dzieła pożytek mieli. Za tę przysługę twoje,
ileśmy ci wszyscy obowiązani, powszechnie wiadomo. Pragnę, ażebyś mi
doniósł, czy dzieło Papieżowi przesłano, gdyż jeżeli tego nieuczyniono,
chciałbym tę posługę zmarłemu wyświadczyć. Bądź zdrów.
W Lubawie, dnia 26. Lipca 1543 r.
TTL List Jerzego Donnera, Kanonika War-
mińskiego, do Księcia Alberta. *)
Jaśnie Oświecony i Jaśnie Wielmożny Mości Książe, Nąjmiłośeiwssy Panie!
Me chętne i usilne usługi dla Waszej Książęcej Mości zawsze są
gotowe. Otrzymałem przed niejakim czasem, Jaśnie Oświecony Książę,
najłaskawszy Panie, łaskawe Waszej Książęcej Mości pismo do mnie
o książce, którą Szanowny niegdyś Doktor, nieboszczyk Mikołaj Koper-
nik, na krótko przed chwilą swego ostatniego pożegnania się z tym świa-
tem, wydał. Możnaby ją przyrównać do śpiewu łabędzi, które umierając
słodkie tony wydają i życie kończą; zaiste warto dla obszernej a nie-
pospolitej erudycyi aby była zachowaną i przekazaną. Ale niepotrzebnem
było, abyś Wasza Księżęca Mość zniżył się do podziękowania i odpisania
mej nieznaczącej osobie: dla mnie byłoby dosyć, gdyby mi mój dobry
przyjaciel, szanowny i słynny sekretarz Waszej Książęcej Mości, Pan Er-
*) Oryginał tego pisma znajduje się w Archiwum tajnem w Królewcu I. XI. 88.
Drukował go najprzód Dr. Prowe 1 c, 40.
Digitized by
Google
94
hard Heckelman, odpowiedział. Ponieważ zaś Waszej Książęcej Mcści
tak się podobało, muszę na to przystać i przypisać to jedynie Wysokiej
Książęcej uprzejmości i cnocie. Oby Wiekuisty Bóg szczęśliwych dni długo
użyczał memu Najłaskawszemu Panu, któremu usługi me zalecam.
Dan w Frauenburgu dnia 3. Sierpnia 1543 r.
Waszej Książęcej Mości
Jaśnie Oświeconemu, Jaśnie Wielmożnemu
Księciu i Panu Albertowi z Bozój łaski
Margrabi na Brandeburgu, Pruskiemu, na
Szczecinie, Pomorzu, Kaszubów i Wendów
Księciu panującemu, Burgrabi na Norym-
berdze i Ksiązęcw w Rygen, memu naj-
łaskawszemu Panu.
Jebzy Donneb.
VHL Z Listu dedykacyjnego do dzieła:
Wróżba Astrologiczna Alberta Kapryniego
z Bukowa* *)
Najprzewielebiiiejszemu i t. d. Samuelowi Maciejowskiemu, z Bożej Łaski Bi-
skupowi Płockiemu, Podkanclerzemii Królewskiemu, i t. <1.
Przeto proszę, ażeby Wasza mądrość raczyła innie przychylnością
i opieką zasłaniać w tym rodzaju nauk, którym się Kraków najbardziej
zaszczyca. To bowiem miasto słynęło z mężów gienialnych, którzy te
nauki, jużto rozpowszechnili, już uświetnili, z których wielu, w tych dosyć
niepomyślnych czasach, umarło. Z tutejszej bowiem szkoły, wielu nauki
matematyczne czerpało, którzy w Niemczech z wielkim dla siebie zaszczy-
tem i pożytkiem uczących się, też nauki wykładają, a z pomiędzy któ-
rych z chlubą wymieniam Mikołaja Kopernika, kanonika Warmińskiego,
niegdyś w tem mieście przebywającego, który i to co już podziwu go-
dnego w przedmiotach matematycznych napisał, i co jeszcze więcej wydać
zamierzył, z tego naszego Uniwersytetu, jakoby ze źródła, najprzód za-
czerpnął; czego nietylko nie zaprzecza (sądząc według zdania Pliniusza,
*) Dzieło to wyszło w Krakowie 1542 r.
Digitized by
Google
95
źe sprawiedliwą i pełną szlachetnej skromności jest rzeczą, wyznawać
komuśmy winni swoje ukształcenie), ale owszem sam wyznaje, że to
wszystko zawdzięcza naszej Akademii. Niech Cię więc Pan Jezus długo
przy zdrowiu dla nas zachowuje.
Kraków, dnia 27. Września, Roku Chrystusa 1542.
IX. „Jan Brzoski z Kurzelowa, Akademii
Krakowskiej zwyczajny Astrolog, czytelni-
kowi pozdrowienie. *)
Wielebny Pan Jan Rybkowicz, professor starszy w Akademii Kra-
kowskiej, w dowód przywiązania swego do mnie i do nauk matematy-
cznych, dał mi do przeczytania listy najprzewielebniejszego pana Tiede-
mana Gizego biskupa Warmińskiego, które po większej części o Koper-
niku, niezrównanej przenikliwości matematyku, są pisane. Ciekawie ta-
kowe czytając, znalazłem jeden pełen narzekań z powodu ogłoszenia w złej
wierze pierwszego wydania dzieła o Obrotach. Ten list przyjmij teraz
czytelniku; inne za powrotem z Frauenburga, jeżeli Bóg życia dozwoli,
ogłoszę. Bywaj zdrów.
*) Wyjątek z oświadczenia Jana Brzoskiego przy wydanych przez niego listach
Kopernika w Krakowie 1629 rokn.
Digitized by
Google
O OBROTACH CIAŁ NIEBIESKICH
MIKOŁAJA KOPERNIKA,
OPOWIADANIE PIERWSZE
PRZEZ
JERZEGO JOACHIMA RETYKA
DLA
JANA SCHONERA NAPISANE. *)
UCZONEMU MĘŻOWI, P. DOKTOROWI
JERZEMU Y06ELIH0WI
KON8TANCYBŃ8KIEMU FILOZOFOWI I LEKARZOWI, PRZYJACIELOWI JAKBY
BRATU,
ACHILLES P. GASSARU8 LINDAWIEŃ8KI
POZDROWIENIE PRZESYŁA.
rzesyłam Ci, dostojny mężu, jak do probierczego kamienia, książeczkę
nietylko nową i naszym uczonym nieznaną, lecz twego także jeżeli się
nie mylę podziwienia godną i pod każdym względem aż do zdumienia
nadpospolitą, którą Jerzy Joachim Retyk, nauk ścisłych magister i ma-
tematyki w Wittemberdze niegdyś profesor, obywatel i wielki mój przy-
jaciel, przed kilku dniami wraz z długim w tym przedmiocie listem
z Gdańska mi przysłał. Książka ta, lubo zwykłemu dotąd sposobowi
uczenia nie odpowiada, i nie jednem twierdzeniem mogłaby być przeciwną
używanym po szkołach teoryom, a (jak powiedzieliby mnichy) za kacerską
być uznaną; zdaje się jednak niewątpliwie, że przedstawia nowej i pra-
wdziwej astronomii przywrócenie, a nawet odrodzenie, osobliwie gdy do
tego rodzaju twierdzeń najoczywistsze pewniki podaje, o które najuczeńsi
nietylko matematycy lecz i najwięksi filozofowie i nie bez mozołu na ca-
*) To opowiadanie Retyka o dziele Kopernika wyszło najprzód w Gdańsku bez-
imiennie roku 1540. Drugie wydanie w Bazylei 1541. — Trzecie wydanie znajduje się
przy drugiem wydaniu dzieła Kopernika Bazylejskim r. 1566. — Czwarte przy dziele Ke-
plera Prodromu8 dissertationum cofmographicarum. Tubingre 1596. Piąte w Warszawskiem
wydaniu dzieł Kopernika od str. 487 do 544.
Digitized by
Google
97
tej ziemi długo się spierali, jak ci o tem wiadomo; a to: o liczbie sfer
niebieskich o odległości gwiazd, o rządzie słońca, o położeniu planet,
o ich kołach, o stałej wielkości roku, o znanych punktach równonocnych
i stanowisk słońca, naostatek o miejscu ziemi i jej biegu, i o innych po-
dobnie zawiłych przedmiotach. Tego wszystkiego zasadę i wypadki, gdy
różnemi a jednak własnemi nowo wynalezionemi twierdzeniami mąż ten
wiernie dowieść przyrzeka, nie widzę dlaczegoby przedmiot ten uczeni
naszego wieku mieli odrzucić, usunąć albo nim gardzić. Albowiem nie-
tylko miernie z matematyką obeznani, ale nawet i sami, że tak ich na-
zwę, efemerydyści, w wywiedzeniu prawd astronomicznych (które wszakże
dla niemylnej dokładności miar i rachunku są nąjpewniejszemi) nie w je-
dnem dziś tak co do rozmiaru czasu jak i co do postrzeżeń biegów pod-
legają usterkom, i nie zawsze śeisłemi są w . tem: co właściwa geometrya
wykłada. Przeto, kochany Jerzy, gdy się widzę od bardzo wielu trudno-
ści w astronomii uwolnionym, a prócz tego w najzawilszych dla siebie
trudnościach objaśnionym, proszę, ażebyś tę przesłaną ci książkę pilnie
przeczytał, przeczytaną ściśle osądził, osądzoną zaś postaraj się wszyst-
kim zwolennikom matematyki, osobliwie zaś sąsiadom twoim zalecić i dać
niekiedy do czytania, a może to nietylko wydanie drugiego opowiadania
przyspieszy, ale oraz rzadkie a prawie boskie dzieło, którego osnowę na-
kształt regestrów opowiadania niniejsze ukazują, stawszy się znajomszym
będzie polubionym i częściej z rąk samego autora, człowieka bez wąt-
pienia nieporównanej nauki i herkulesowej albo raczej atlasowej pracy,
wymaganem, przez co równie i przez usilne zalecanie go tegoczesnym
pisarzom ze strony zacnego przyjaciela mego, całe upowszechni się dla
nas. W tym zaś Uście przedewszystkiem pragnę za pośrednictwem two-
jem, jako człowieka bardzo biegłego w przedmiotach fizycznych, nastrę-
czyć sposobność podobnym tobie zwolennikom tej szlachetnej nauki, ażeby
z przynależną wdzięcznością, wspaniale i hojnie dostarczyć zasobu do
wzrastania w nauce młodszym, niemniej pobudzić starszych do badania
prawdy, bez względu na zapatrywanie się i sąd pospolitych; widzisz bo-
wiem jasno, czego powołanie to wymaga, tudzież jakie i jak wielkie rze-
czy spis ten zapowiada. Dlatego zwróć jak zwykłeś ze szlachetnemi
ludźmi umysł na to, abyście tę książeczkę tak przyjąć i uszanować raczyli,
iżbym potem dotkliwie nie uczuł i z boleścią nie narzekał, że mnie tej
całej i świetnej uczty, której tu próbkę nader przyprawioną podaję, jakby
najlepszego kąska wydartego zgłodniałemu, pozbawiono i zupełnie skrzy-
wdzono. Bądź zdrów mój przyjacielu, i mnie kochając, ze zdania pospól-
stwa o tym przedmiocie śmiej się, albowiem nie ma wątpliwości, że ta
nowość dla wszystkich uczonych miłą i pożyteczną kiedyś się stanie.
W Feldkirch w Tyrolu, od nar. Zbaw. Chr. 1540 r.
Koptrnikijana U Z -— — — ^
Digitized by
Google
ZNAKOMITEMU MĘŻOWI PANU
JANOWI SCHONEROWI,
JAKO OJCU SWEMU SZANOWNEMU,
JERZY JOACHIM RETYK,
X>05EDRO"WTENTE PEZE9YŁA.
f wunastego Kwietnia wyprawiłem do Ciebie list z Poznania, w którym
Cię zawiadomiłem o podjętej przezemnie podróży do Prus i przyobieca-
łem Ci donieść jak tylko będę mógł najprędzej czy skutek odpowiedział
wieści o mnie i oczekiwaniu. A chociaż zaledwie dziesięć tygodni po-
święcić mogłem na zgłębienie dzieła astronomicznego doktora Mikołaja
Kopernika, do którego przybyłem: tak z przyczyny chwilowej słabości
zdrowia, jak i z powodu zaszczytnego zaproszenia przez czcigodnego P.
Tiedemana Gizego, biskupa Chełmińskiego, razem z nauczycielem moim do
Lubawy wyjechawszy, przez kilka tygodni prace naukowe przerwałem.
Ażeby jednak obietnicy dotrzymać i życzeniom Twoim zadosyć uczynić,
to, czegom się nauczył, i jakiego mój nauczyciel jest zdania, jak tylko
będę mógł, i najkrócej i najjaśniej wyłożę.
Najprzód, uczony Schonerze, chciałbym ażebyś przyjął za rzecz pe-
wną, że ten mąż z którego pracy teraz korzystam, w każdym rodzaju
nauk i biegłością w astronomii nie jest niższym od Begiomontana: chę-
tniej go zaś z Ptolemeuszem porównywam nie dlatego, iżbym Begiomon-
tana mniej cenił aniżeli Ptolemeusza, ale że mój nauczyciel ma to wspólne
szczęście z Ptolemeuszem, iż zamierzoną przez siebie astronomii poprawę,
przy pomocy łaski Boskiej uskutecznił, gdy Begiomontan (okrutne losy!)
przed wydaniem dzieł swoich, życie zakończył.
Pan doktor, nauczyciel mój, napisał sześć ksiąg, w których na wzór
Ptolemeusza, każdy przedmiot matematycznie i geometrycznym sposobem
wykładając i dowodząc, całą astronomią ogarnął.
Pierwsza księga obejmuje ogólny opis świata i zasady, na których
ma usprawiedliwić postrzeżenia i biegi pozorne wszystkich wieków. Do
Digitized by VjOOQl6
99
tego przydał naukę o wstawach, tudzież o trójkątach płaskich i kulistych,
o fle uznał to za potrzebne do swego dzieła.
Druga księga obejmuje naukę o ruchu powszechnym i to, co w tern
miejsca uważał za stosowne do powiedzenia o gwiazdach stałych.
Trzecia księga o biegu słońca.
A ponieważ doświadczenie nauczyło go, że wielkość roku rachowana
od równonocy, zależy także od ruchu gwiazd stałych; w pierwszej części
tej księgi na prawdziwej zasadzie i z boską zaiste biegłością podaje, jak
dochodzić ruchu gwiazd stałych, tudzież zmian punktów równonocnych
i stanowisk słońca.
Czwarta księga mówi o biegu księżyca i zaćmieniach.
Piąta, o biegu innych planet.
Szósta, o szerokościach planet.
Pierwsze trzy księgi zgłębiłem, czwartej ogólną myśl uchwyciłem,
reszty zaś trzech ksiąg dopiero objąłem zasady. Co się tyczy dwóch pier-
wszych, sądzę iż ci nic o nich pisać niepotrzeba, to zaś częścią według oso-
bistego mego zdania, częścią że nauka o ruchu powszechnym, nic od zwy-
czajnego i przyjętego sposobu tłumaczenia nie odstępige, wyjąwszy, że
tablice zboczeń, wznoszeń prostych, różnic wznoszeń i inne do tej części
nauki należące, tak na nowo ułożył, iż postrzeżenia wszystkich wieków,
proporcyonalnie sprowadzić się do nich mogą. Co więc w trzeciej księdze
podaje, wraz z zasadami wszystkich innych biegów, to ja teraz, o ile we-
dług słabych sił mego umysłu wykonać zdołam, przy pomocy Bozkiej
jasno ci opowiem.
Gdy P. mój nauczyciel w Bononii nie jako uczeń, ale jako pomo-
cnik i świadek postrzeźeń czynionych przez uczonego męża Dominika
Maria, a w Rzymie około roku Pańskiego 1500, mając lat około 27, jako
professor matematyki, przy licznym napływie słuchaczów i w kole wielkich
mężów i mistrzów tej nauki, następnie tu w Warmii oddany swej nauce,
odbywał postrzeżenia jak najstaranniej : z postrzeźeń gwiazd stałych wybrał
to, które r. 1525 nad gwiazdą zwauą Kłosem Panny wykonał. Oznaczył on,
że gwiazda ta oddalona była od punktu równonocnego jesiennego prawie o
17 ° 21', gdyż poznał iż jej zboczenie południowe nie mniejszem jest nad 8° 4C.
Potem porówny wając wszystkie postrzeżenia astronomów z swojemi, doszedł,
iż peryod anomalii czyli okres zmian, już się ukończył, i że w naszym wieku
poczynając od Timocharysa, znajdujemy się w drugim okresie; dlatego
geometrycznie wyznaczył ruch średni gwiazd stałych i równania zmien-
nego biegu. Ponieważ zaś postrzeźenie gwiazdy Ktoś Panny wykonane
przez Timocharysa r. 36 pierwszego peryodu Kalippa, porównane z po-
strzeżeniem czynionem 48 r. tegoż peryodu, pokazuje nam, że gwiazdy
w owej epoce w 72 latach o 1° naprzód postąpiły; potem od Hipparcba
Digitized by
Google
100
do Menelausa w przeciągu 100 lat, 1° przebiegły; wniósł z tego: że po-
strzeżenia Timocharysa w ostatniej ćwiartce koła przypadły, gdzie bieg
okazał się średnio zmniejszony; w przedziale pośrednim między Hippar-
cbem a Menelausem, nierówność biegu przypadła w miejscu największego
zwolnienia. Jakoż postrzeżenie Menelausa porównane z Ptolemeuszowemi
pokazują, że w 86 latach, gwiazdy stałe o 1° się posunęły. Dlatego po-
strzeżenia Ptolemeusza były czynione w czasie gdy bieg anom. przypadał
w pierwszej ćwiartce, gwiazdy zaś stałe postąpiły wówczas naprzód ruchem
leniwym dodatnym. Potem ponieważ od Ptolemeusza do Albateniego
jednemu stopniowi 66 lat odpowiada, nasze zaś postrzeżenia porównane
z Albateniego pokazują, że gwiazdę stałe ruchem zmiennym znowu w 70
latach 1° przebiegły, a porównane z temi które we Włoszech wykonał,
jakiem jest o którem wyżej powiedziałem, zatem pokazuje się że gwiazdy
stałe ruchem zmiennym w 100 latach, znowu o jeden stopień naprzód
postąpiły. Jaśniejszą jest rzeczą nad słońce, że ten ruch, który od epoki
Ptolemeusza do Albateniego pierwszą granicę średnią a całą ćwiartkę
średnim wzrostem przebył, w epoce Albateniego był w miejscu najwię-
kszej chyżości. Od Albateniego aż do nas, kiedy trzecia ćwiartka biegu
zmiennego ukończyła się, w tym czasie gwiazdy posunęły się biegiem
prędkim zmniejszonym, drugiej granicy biegu średniego dochodząc; w na-
szym zaś wieku anom. do czwartej ćwiartki biegu średniego zmniejszo-
nego znowu doszła, dlatego bieg zmienny do najpowolniejszej granicy
zmierza. Zmiany te ażeby pan Nauczyciel do pewnej zasady sprowadził
tak, iżby się ze wszystkiemi postrzeżeniami zgadzały, ustanowił, że bieg
zmienny w 1717 lat egip. peryod swój kończy, a największe równanie
blisko 70' wynosi, bieg zaś średni gwiazd w roku egipskim prawie 50";
i że cały przyszły peryod biegu średniego skończy się w 25816 latach
egipskich.
To wyrachowanie biegu gwiazd stałych potwierdzają także i roczne
zmiany od punktów rówńonocnych brane i z pewnością wiadomo, dlaczego
od Timocharysa do Ptolemeusza dzień cały mniej ^ dnia zniknął, od
Ptolemeusza zaś do Albateniego prawie 7 dni; od Albateniego do czasu
postrzeżeń które roku Pańskiego 1515 wykonał, brakowało prawie 5 dni;
co nie pochodzi z niedokładności narzędzi jak dotąd sądzono, lecz to się
odbywało stałym i zawsze z sobą zgodnym sposobem. Z tej przyczyny
bieg średni nie od równonocy rachowany być powinien, lecz od gwiazd
stałych, jak to postrzeżenia wszystkich wieków czynione nad biegiem
słońca, księżyca i innych planet, dziwną zgodnością poświadczają. Po-
nieważ zaś od Timocharysa do Ptolemeusza, gwiazdy stałe postąpiły na-
przód ruchem uajleniwszym, dlatego wypadało odjąć ^fa dnia od czwartą
części dnia, będącej przewyżką nad 365 dni; od czasu zaś Ptolemeusza
Digitized by
Google
101
4o Albateniego, ponieważ ruch był prędszy, należało odjąć Tfo dnia od
setóu godzin. W naszej epoce, jeżeli postrzeżenia odniesiemy do epoki
Albateniego, pokaże się że do czwartej części dnia brakuje jfa dnia.
Powolnemu zatem biegowi, zdaje się odpowiadać większa długość roku
rachowanego od równonocy; biegowi zaś prędszemu, długość mniejsza;
malejącej prędkości, większy wzrost roku, tak dalece, że jeżeli wielkość
rolni od równonocy rachowaną w naszym wieku ściśle rozbierzemy, takowa
prawie zgodzi się z długością roku Ptolemeusza. Ztąd wnieść należy: że
ponkta równonocne cofają się w taki sposób, jak węzły księżyca, i nigdy
gwiazdy nie postępują w kierunku znaków zwierzyńca. Wyobrazić sobie
zatem należało punkt równonocny średni, któryby posuwał się od pierwszej
gwiazdy Barana na sferze nieba ruchem jednostajnym, zostawiając za sobą
gwiazdy, a punkt równonocny prawdziwy ruchem zmiennym z obudwóch
stron przechodzący: tego jednak odsunięcia połowa średnicy niewiele prze-
wyższa 70'. Tak więc stała zasada i wielkości roku odniesionego do
równonocy była w każdym wieku, i dziś ją jeszcze napotkać można,
zwłaszcza że zasada ta ściśle i prawie do minuty postrzeżeniom gwiazd
stałych przez wszystkich mistrzów odbywanym, odpowiada.
• Ażebym CS zaś uczony Schonerze, dał jaką próbkę o tym przedmio-
cie, obliczyłem poprzedzanie prawdziwe punktów równonocnych dla nie-
których epok postrzeżeń.
ar
Boku
Egipskiego.
Poprzedzanie
prawdziwe
w
Epoce.
G. M.
Stop. Min.
ii
295
2 20
Timocharis.
Timocharysa.
128
4 0
Hipparćhi.
Hipparcha.
i
i
|
139
6 40
Ptolemaei.
Ptolemeusza.
880
18 10
Albatenii.
Albateniego.
i
1076
19 37
Arzahelis.
Arzahela.
r
1525
27 21
Nostro.
W naszej.
Digitized by
Google
102
Poprzedzanie Ptolemeusza odjęte od długości gwiazd w katalogu
jego podanych, daje na resztę, ile te gwiazdy oddalone są, od pierwszej
gwiazdy Barana. Potem poprzedzanie Albateniego dodane do tychże
długości, daje prawdziwe miejsce gwiazd dla epoki postrzeżenia. Podobnie
odbywa się dla wszystkich innych epok. Najdokładniej zaś te poprzedzenia
postrzeżeniom mistrzów odpowiadają, w których także każda oznaczona
jest minuta, bądźto z podanych zboczeń otrzymana, bądź z biegu księżyca
do większej ścisłości doprowadzonego, jak uczą nasze postrzeżenia poró-
wnane ze staroźytnemi. Albowiem zaniedbawszy jak widzisz kilka minut,
czytają tylko część połowy stopnia albo trzecią albo czwartą i t. d. Te
jednak poprzedzania zmianie absydów planet nie czynią zadosyć, ztąd na-
leżało im przyznać oddzielny ruch, jak się to da widzieć z teoryi słońca.
Naostatek gdy poznał, że równość biegu od gwiazd stałych racho-
wać należy, dochodził jak najstaranniej wielkości roku gwiazdowego,
którą znalazł równą 365 dni, 15 min. i prawie 24 sek. dn. i że taką
wiecznie była, od jak dawna znane nam są postrzeżenia. Albowiem to, że
za świadectwem Albateniego Babilończykowie na długość roku o 3 se-
kundy więcej kładą, a Tebit jedne sekundę mniej, słusznie przypisać na-
leży albo narzędziom albo postrzegaczom, którzy, jak Ci wiadomo, nigdy
ścistemi być nie mogą, co jużto zmianie biegu słońca, już też tej oko-
liczności przypisać można, że najdawniejsi, nie mając względu na wiel-
kość zaćmienia, różnicę postaci zaćmienia słońca w postrzeżeniach zanied-
bywali Jednak w żaden sposób porównać się nieda błąd ten z całego
przedziału czasu od Babilończyków aż do nas, z błędem, który wynosi 22
sek. dn. między Ptolemeuszem i Albatenim. Tego że jeden dzień mię-
dzy Hipparchem i Ptolemeuszem mniej o ^ część, a od ostatniego do Alba-
teniego 7 dni musiało zniknąć, doszedłem z największą przyjemnością
z powyżej podanej zasady biegu gwiazd i z wykładu biegu słońca przez
P. nauczyciela dla Ciebie, najuczeńszy P. Schonerze, jak to nieco pó-
źniej zobaczysz.
Pan doktor, nauczyciel mój znalazł, że zmiana największego zbo-
czenia ekliptyki ztąd pochodzi, iż gdy bieg zmiany w położeniu gwiazd
stałych raz się ukończy, (w tymże czasie) przypada połowa zmiany po-
chyłości Dlatego przyjął, że cały peryod zmiany pochyłości ekliptyki
odbywa się w 3434 latach egipskich. Wiadomo że za czasów Timocha-
rysa, Arystarcha i Ptolemeusza^ najleniwszej zmianie podległa tak dalece,
iż mniemano, że największe zboczenie ekliptyki jest niezmienne i wynosi
zawsze H część okręgu koła wielkiego. Po nich Albateni za swoich cza-
sów podał prawie 23° 35'. Następnie 190 lat blisko po nim Arzahel
23° 34'. Po nim znowu w 230 lat Profacy żydowin 23° 32'. W naszym
zaś wieku pochyłość ta nie więcej nad 23° 28' 30" wynosi Ztąd, ponie-
Digitized by
Google
10$
wti jasną jest rzeczą, że na 900 lat przed Ptolemeuszem ruch zmiany
pochyłości ekliptyki był najpowolniejszy, od Ptolemeusza znowu do Alba-
teniego prawie przez 750 lat pochyłość zmniejszyła się do 18', a od
Albateniego aż do nas w przeciągu 650 lat zmniejszyła się przynajmniej
o 7', wypada z tego, że zmiana na pochyłości w podobny sposób się odby-
wa, jak odsunięcia planet od ekliptyki, pewnym ruchem kołyszącym t j.
po linii prostej, mającej własność, iż na niej w środku ruch jest najpręd-
szy, a na końcach najleniwszy.
Około więc czasów Albateniego, biegun równika albo ekliptyki od-
powiadał prawie środkowi tego kołysania, w teraźniejszym zaś wieku znaj-
duje się przy drugiej granicy najpowolniejszej, w któremto miejscu naj-
większe zachodzi zbliżenie jednego bieguna do drugiego. Lecz wyżej
założyliśmy, że ruch punktów równonocnych usprawiedliwia bieg gwiazd
stałych i zmianę wielkości roku odniesioną do równonocy, i że biegu-
nami tej zmiany są bieguny ziemskie, od których rachują się wyniesie-
nia biegunów. Widzisz więc, uczony Schonerze, jak ci w krótkości nad-
mieniam, jakich założeń czyli teoryi biegów postrzeżenia wymagają, lecz
jeszcze pewniejsze usłyszysz świadectwa. Potem mój nauczyciel przyj-
muje, że najmniejsza pochyłość ekliptyki wynosi 23° 28', która od naj-
większej różni się o 24'. Z tych ważności geometrycznie ułożył tablicę
minut proporcyj, aby za jej pomocą największą pochyłość ekliptyki na
każdy wiek można wyrachować. Tym sposobem minuty proporcyi za czasu
Ptolemeusza wynosiły 58; dla epoki Albateniego 24, Arzahela 15 min.,
w naszym wieku 1 min.; tych liczb wziąwszy część proporcyonalną wzglę-
dem 24 min., pokaząje się, że poznano prawidło co do zmiany ekliptyki.
Ponieważ wszelakie trudności w biegu słońca z przyczyny ciągłej i niesta-
tecznej zmiany wielkości roku zachodzą, dlatego pierwej o zmianie pun-
ktu odziemnego i zmianie roimośrodu mówić wypada, abyśmy wszystkie
przyczyny nierówności roku przywiedli; któreto jednak zmiany, że są sta-
teczne i pewne, okazał P. nauczyciel przez przyjęcie stosownych do te-
go celu teoryj. Gdy Ptolemeusz przyjął, że punkt odziemny słońca jest
stałym, wolał przyjąć zwyczajne zdanie, aniżeli polegać na własnych po-
strzeżeniach, które zapewne niewiele się różniły od znanych, jak wno*
sić należy z jego własnego opowiadania. Wiadomo, że około czasu Hip*
parcha, to jest na 200 lat przed nim, mimośrod zawierał 417 takich czę-
ści, jakich promień koła mieścił 10000, za czasu zaś Ptolemeusza tenże
mimośrod wynosił 414 podobnych części. Za Arzahela (któremu większą
wiarę przyznaje Regiomontan) mimośrod z największego równania otrzymany,
zawierał blisko 346 części; lecz za naszych czasów tylko 323 ; albowiem P,
nauczyciel utrzymuje, źe największe równanie nie przechodzi 1° 50' 30".
Następnie, gdy jak najstaranniej wziął pod uwagę biegi absydów
Digitized by
Google
104
słonecznych i innych planet, doszedł najprzód, jak to z tego co poprze-
dziło widzisz, że absydy właściwym sobie ruchem pod sferą gwiazd sta-
łych postępują, i że nie jest rzeczą stosowniejszą twierdzić, iż biegi po-
zorne gwiazd stałych i absydów od jednego biegu, tudzież zmiany pochy-
łości ekliptyki od jednej przyczyny zależą, jak gdyby kto z waszych mistrzów,
którzy machin samoru&myćh biegi opisują, na jednym i temże samym
mechanizmie biegi każdej planety i pozorne zmiany usiłował przedsta-
wić; albo gdyby kto chciał utrzymywać że noga, ręka i język od tego
samego muszkułu i od tejże samej siły poruszającej wszystkie swoje
działanie biorą. Przeto P. Nauczyciel, punktowi odziemnemu słońca przy-
znał dwa biegi, t j. średni i zmienny, aby niemi pod ósmą sferą nieba
posuwał się. Do tego przydajmy, że gdy punkt równonocny wiosenny
tak średnim jako i zmiennym biegiem naprzeciw znakom posuwa się; pun-
kta odziemne słońca i innych planet, w podobny sposób jak gwiazdy
stałe wstecz się cofają. Dla tej przyczyny, aby postrzeżenia wszystkich
wieków zgodnem prawem sobie nawzajem odpowiadały, zmuszonym był
tny owe ruchy od siebie odróżnić.
To abyś zrozumiał, przyjmij największy mimośród 417 cz., a naj-
mniejszy mający nastąpić 321, z różnicą 96 części, t. j. średnicę małego
koła po któregoby obwodzie środek koła od wschodu na zachód posuwał
się. Od środka zatem świata do środka tego małego koła będzie 369
części. Wszystkie zaś te części, jak to dopiero powiedziano, są takie,
jakich promień koła mimośrodowego zawiera 10000. Masz więc układ,
jaki z trzech wyżej wspomnionych mimośrodów wyznaczył, w podobny
sposób jak np. z trzech zaćmień księżyca, równe jego biegi, cudownym
zaiste pomysłem poprawiają się.
Następnie przyjął, iż środek koła mimośrodowego odbywa bieg
z równą prędkością, po którym wszelka zmiana ruchu pochyłości ekliptyki
wraca. Ruch ten zaiste godzien jest największego podziwu, iż z tak
wielką i tak cudowną zgodnością się odbywa.
Prawie na 60 lat przed narodzeniem Chrystusa, mimośród był naj-
większy, i w tym także czasie największe zboczenie słońca, a w takim
samym stosunku jedno i drugie malało : jak podobnie w różnych moich
zdarzeniach tutaj i gdzieindziej, tego rodzaju igraszka przyrody, najwię-
kszą algę nieraz mi przyniosła i strudzony umysł przyjemnie zajęła.
Przydam i niejaką przepowiednią. Widzimy że wszystkie pań-
stwa istnieć poczęły, gdy środek koła znajdował się wjakiemś znakomi-
tern miejscu tego małego koła. Tak gdy mimośród słońca był największy,
państwo Rzymskie przychyliło się do Monarchii, i jak owego (mimośrodu)
ubywało, tak i to (państwo) jakby starzejąc się upadało a nawet znikło.
Gdy mimośród doszedł od czwartej części koła i do punktu pośredniego,
zjawiło się prawo Mahometańskie, zaczęło tedy istnieć inne wielkie pań-
Digitized by
Google
105
stwo, i szybko na wzór biegu wyrosło. Po upływie stu lat, gdy naj-
mniejszy będzie nrimośród, to państwo ukończy także swój peryod; jak
już w tej epoce na najwyższym stoi szczeblu, z którego równie prędko
za wolą Bozką z większym upadkiem runie. Gdy zaś środek koła mimo-
środowego do drugiego punktu pośredniego przyjdzie, oczekujemy przyjścia
Jezusa Chrystusa, albowiem środek koła w tern miejscu znajdował się
około stworzenia świata, i niewiele się to wyrachowanie różni od proroctwa
Eliasza, który z Bożego natchnienia przepowiedział że świat tylko 6000
lat trwać będzie, w którymto czasie odbywają się prawie dwa peryody
biegu. Tak więc pokazuje się, że to małe kółko, najprawdziwiej jest
owem kołem losu, którego obrotem państwa świata początek biorą i zmie-
niają się, w ten bowiem sposób widzimy przemiany historyi całego świata
jak gdyby wpisane w to kółko. Potem jakiemi owe państwa byćby po-
winny, na sprawiedliwych czy też na okrutnych prawach oparte, jakim
sposobem z wielkich złączeń planet i innych głębokich wniosków poznaje
się, od Ciebie niedługo, jeżeli Bóg dozwoli, osobiście usłyszę.
Gdy zatem środek koła zbliża się ku środkowi świata, wypada
ażeby środek małego kółka postąpił w kierunku następstwa znaków,
w każdym roku egipskim blisko o 52". A ponieważ środek koła od naj-
większej odległości w kierunku wstecznym postępuje, równanie odpowia-
dające biegowi anomalii dla danego czasu, odejmuje się od średniego
biegu aż do uzupełnienia półokręgu; w drugim zaś półokręgu, równanie
dodaje się, dla otrzymania prawdziwej zmiany puntku odziemnego. Naj-
większe zaś równanie między punktem odziemnym prawdziwym a średnią
geometryczną, z tego co poprzedziło wyznaczone, wynosi 7° 24'; inne zaś
jak się to zwykło robić, oznaczono podług odległości środka koła w tern
małem kółku. Bieg ziemny dokładny otrzymamy dla trzech danych miejsc;
co do średniego, zachodzi niejaka wątpliwość, ponieważ nie mamy praw-
dziwego położenia punktu odziemnego słońca na ekliptyce dla owych trzech
miejsc, a to z przyczyny błędu jaki zachodzi w oznaczeniach podanych
przez Albateniego i Arzahela, jak przytacza nasz Regiomontan w księ-
dze ELI w zadaniu 13 swego krótkiego zbioru.
Albateni zbyt śmiało nadużywa tajemnic astronomii, jak to w wielu
miejscach widzieć można ; jeżeli to w oznaczeniu punktu odziemnego słońca
także uczynił, przypuściwszy że miał dokładny czas epoki równonocy,
zawsze jednak nie jest rzeczą możliwą, co świadczy i Ptolemeusz, aby
epoki przesileń ściśle za pomocą narzędzi oznaczyć się dały; albowiem
błąd na jedne minutę w zboczeniu, który łatwo przed wzrokiem uchodzi,
może nas w tym razie prawie o 4 stopnie pomylić, a tym stopniom 4
dni odpowiadają. Jakimże więc sposobem mógł wyznaczyć punkt od-
ziemny słońca? Jeżeli działał za pomocą trzech miejsc pośrednich na ekli-
ptyce, jak w zadaniu 14 księgi III Regiomontan podaje; niewiele pewniej-
Digitized by
Google
106
szej zasady użył, kto tedy błąd popełnił, niech go sobie przyzna, za to te
obrał zaćmienia nie przy apogei, lecz przy średnich długościach na drodze
słońca przypadających, gdzie punkt odziemny słońca, o sześć stopni od
prawdziwego położony, żadnego błędu w zaćmieniach spowodować nie mógł.
Arzahel, jak przywodzi Regiomontan, chwali się, że wykonał 402
postrzeźeń i z innych wyznaczył miejsce punktu odziemnego słońca. Po-
zwalamy że przy takiej pilności znalazł prawdziwy mimośród; lecz ponie-
waż nie widać żeby użył do swego celu zaćmień księżycowych przy ab-
sydach słońca, pokazuje się, że w oznaczeniu punktu najdalszego, nie
większą przyznać mu należy dokładność jak Albateniemu. Tu widzisz
jak wielką pracę podjąć należało Panu Nauczycielowi, aby średni bieg
apogei wyznaczył: bo on sam prawie przez 40 lat zaćmienia i bieg słońca
we Włoszech i tu w Warmii uważał, i obrał to postrzeżenie, na mocy któ-
rego przyjął że w roku 1515 punkt odziemny słońca przypadał w 6° 40*
Raka. Następnie wszystkie zaćmienia przez Ptolemeusza podane rozbie-
rając, i ze swojemi z największą pilnością uważanemi porównywając,
oznaczył średni bieg roczny apogei, do gwiazd stałych odniesiony, prawie
na 25"; a od punktu średniego równonocnego na 1 minutę 15 sekund
prawie podał. W ten sposób za pomocą obudwu biegów, t j. średniego
i zmiennego, mając wzgląd na poprzedzanie prawdziwe równonocy, wy-
pada, że prawdziwe miejsce p. odziemnego od równonocy prawdziwej
w epoce Hipparcha oddalone było o 63°; za Ptolemeusza o 64° 39'; za
Albateniego o 76° 30'; za Arzahela o 82° w naszej zaś epoce wypadki
z dostrzeżeniami wszystkie się zgadzają. Oznaczenia te zaiste są tra-
fniejsze aniżeli Alfonsowe, ustanawiające apogeum słońca za czasów Pto-
lemeusza w 13° 30' Bliźniąt, a w naszej epoce apogeum na początku
Raka; do oznaczenia Arzahela zbliżamy się o 2°. Podług nich rachu-
nek Albateniego co do miejsca apogei, przewyższa o 1°, my zaś od
niego słusznie różnimy się o 6°. Gdyż P. doktor Nauczyciel mój, bynaj-
mniej od Ptolemeusza i od swoich postrzeźeń odstąpić nie może, już
to dlatego, że swoje własnemi oczyma uważał, powtóre dla tego, że po-
znał z jak wielką ścisłością i za pomocą zaćmień słońca i księżyca, Pto-
lemeusz gruntownie biegi rozbierał, i o ile to w jego mocy było, dokła-
dnie je oznaczył. Że różnimy się od niego blisko o 1°, to nam dał
poznać bieg apogei, który Ptolemeusz uważał za stały, dlatego w tern
miejscu mniej sobie zadał pracy w dochodzeniu.
Masz tedy zdanie P. Nauczyciela mojego o biegu słońca. Ułożył
tablice, aby za pomocą nich, dla każdego danego czasu, prawdziwe miej-
sce apogei słońca, prawdziwy mimośród i prawdziwe równania i średnie
biegi słońca względnie do gwiazd stałych i średnie punkta równonocne,
a ztąd prawdziwe miejsce słońca, zgodnie z postrzeżeniami wszystkich
wieków otrzymać; ztąd jasno widać, że tablice Hipparcha, Ptolemeusza,
Digitized by
Google
107
Teona, Albateniego, Arzahela i w jakiejś części zebrane z nich tablice
Alfonsa, tylko są czasowe i najdalej na 200 lat służyć mogą, to jest póki
znaczna różnica w wielkości roku, w mimośrodzie, w równaniu i t. d. nie
zajdzie; co również stałym sposobem w biegach i ruchach pozornych innych
planet zachodzi. Słusznie zatem astronomią P. doktora Nauczyciela mo-
jego wiecznotrwałą nazwaćby można, jak postrzeżenia wszystkich epok
świadczą, i niewątpliwie postrzeżenia potomnych potwierdzą. Wreszcie
biegi i miejsca absydów od pierwszej gwiazdy Barana rachuje, ponieważ
równość biegów do gwiazd stałych się odnosi. Następnie przydawszy po-
przedzanie, otrzymał i oznaczył o ile w każdym wieku prawdziwe miejsca
planet od punktu równonocnego prawdziwego odstąpiły.
Gdy więc taka nauka ciał niebieskich wcześniej przed naszym wie-
kiem istniała, źadnegoby powodu Pikus nie miał w 8 i 9 księdze, nie-
tylko na astrologią, ale i astronomią powstawać; sami bowiem codzień
widzimy, jak zwyczajny rachunek znacznie od prawdy odstępuje.
Wielu dla poprawy kalendarza różne także wielkości roku. przez
autorów przyjęte, ciemno wykazują; i nic stanowczego nie podają, co
zaiste dziwną jest rzeczą u tak wielkich matematyków.
Widzisz uczony P. Schonerze, z tego co poprzedziło, cztery przy-
czyny nierówności biegu słońca do równonocy odniesionego, t j. niejedno-
stajność poprzedzania punktów równonocnych, nierówność biegu słońca
na ekliptyce, ubywanie mimośrodu, nareszcie dla dwóch przyczyn ruch
apogei. Dla tychże przyczyn, wielkość roku do równonocy odniesionego
wcale równą być nie może. Wprawdzie Ptolemeuszowi łatwo przebaczyć
można, że uważał iż bieg od równonocy rachować należy, ponieważ przy-
jął, że gwiazdy stałe biegiem kierunkowym jednostajnie postępują, a miej-
sce apogei uznawał za stałe, i sądził że mimośród słońca nie maleje;
ale jakim sposobem inni chcieliby się ze swego usprawiedliwić, tego ja
nic pojmuję. Albowiem chociażbyśmy się z nimi na to zgodzili, że gwia-
zdy i apogeum słońca, tym samym ruchem w kierunku znaków postępiyą
i że przez to co do czasu od równonocy prawdziwej, w rzeczy samej nic
się nie zmienia, lecz tylko z przyczyny niedokładności narzędzi wszelka
zmiana pochodzi, (co jednak powiedzieć w naszej epoce byłoby jak naj-
niedorzeczniej), to jednakże postęp apogei słońca bardzo mało wielkość
roku zmienia, i nie idzie za tem że słońce jednostajnie do prawdziwej
równonocy zawsze w równym czasie przychodzi; podobnie jak mówimy
o księżycu, że ten jednostajnie od apogeum średniego na epicyklu odsuwa
się i do niego w równym czasie pdwraca, jak to przytacza uczony Markus Be-
newentanus, podług podania Alfonsyjczyków. Bo gdy zaprzeczyć nie mo-
żemy zmiany mimośrodu słońca, niech sami zobaczą jakim sposobem mogą
twierdzić, że z przyczyny różnicy między biegiem zmiennym a średnim,
Digitized by
Google
108
wielkość roku względem równonocy uważana nie odmienia się. Wielce
winszuję Rzplitej i wszystkim uczonym, dla których praca P. Nauczyciela
mojego ma być pożyteczną, że my pewną, zasadę zmiany roku pozna-
liśmy.
Lecz ażebyś P. Schonerze, to wszystko łatwiej zrozumiał, toż samo
w liczbach przed oczy ci przedstawiam, ażebym nareszcie wyżej przyrze-
czonej mej obietnicy odpowiedział. Niech będzie słońce w punkcie równo-
nocnym średnim wiosennym, które w czasie postrzeżenia równonocy je-
siennej przez Hipparcha wykonanego roku 147 przed narodzeniem Chry-
stusa, o 3° 29' pierwszą gwiazdę Barana wyprzedzało. Niech słońce po-
stępuje od tego samego punktu ósmej sfery, tak aby w roku gwiazdowym
t j. w 365 dniach J5 min. i prawie 24 sek. do tego samego punktu
wróciło. Ponieważ punkt średni równonocny w roku gwiazdowym wy-
przedza słońce blisko o 50 sekund, ztąd wynika, iż słońce pierwej po-
wraca do punktu równonocnego średniego wiosennego, aniżeli do miejsca
z którego wyszło; t j. gdzie słońce i równonoc średnia w tym samym
punkcie ekliptyki razem się zbiegły, rok zatem rachowany od równonocy
średniej, mniejszy jest od roku gwiazdowego, który jak to wynika z na-
szych założeń, zawiera 365 dni, 14 min. i 34 sek. blisko. Lecz jeżeli
dochodzić będziemy ile przybyło dni i części dnia ze względu równonocy
średniej w 285 latach, ubiegłych pomiędzy Hipparchem a Ptolemeuszem,
znajdziemy 69 dni i blisko 9 min.; brakowałoby więc 2 dni i 6 min.,
jeżeli przyjmiemy że w każdym roku czwarta część dnia przybywa. Weźmy
przeto pod uwagę i inne przyczyny, dopóki nie znajdziemy jednego dnia
mniej V0 częścią dnia. W czasie postrzeżenia Hipparcha równonoc pra-
wdziwa poprzedzała średnią w kierunku przeciwnym porządkowi znaków
ó 21' na ekliptyce gwiazdowej, w którymto punkcie znajdowało się wów-
czas słońce; za czasów zaś Ptolemeusza, równonoc prawdziwa następowała
później po średniej blisko o 47'. Gdy więc słońce za czasów Ptoleme-
usza doszło do 21' przed punktem równonocnym średnim, gdzie zostawała
w czasach Hipparcha równonoc prawdziwa, nie była wtedy prawdziwa
równonoc, ani też gdy słońce przyszło do równonocy średniej; lecz gdy
o 40 minut postąpiło ku środkowi ziemi, i jak Pliniusz mówi, wtedy
słońce przypadło w miejscu równonocy prawdziwej. Wypadało zatem aby
słońce od 1 stop. i 8 min. postąpiło, któryto łuk biegiem prawdziwym
w jednym dniu i 8 minutach przebiegło. To zachowuję na potem, a uwa-
żam o ile kąt zmiany w tern miejscu zmniejszył się i znajduję, iż ten
kąt prawie 1 minucie dnia odpowiada. Widzimy zatem że do liczby dni
rachowanych od równonocy średniej, przybywa jeden dzień i 9 minut;
dlatego dokładnie Ptolemeusz podał, że między własńem a Hipparcha po-
strzeźeniem, od prawdziwej równonocy do prawdziwej, upłynęło 285 lat, 70
Digitized by
Google
109
dni i 18 min. Ztąd 57 min. dn. niedostaje, co także wypada z odjęcia 1 dnia 9
min. od 2 dni i 6 min. jako przewyżka względem równonocy średniej szukanej.
Lecz pomówmy o ubytku 7 dni między Ptolemeuszem a Albatenim,
co więcej nierównie uderza, że większy jest przedział czasu bo 743 lat,
zkąd i wszystkie przyczyny będą, bardziej uderzające. Za czasu Ptole-
meusza równonoc średnia, wyprzedzała pierwszą gwiazdę Barana o 7 sto-
pni i 28 minut blisko w porządku wstecznym znaków. Równonoc zaś
średnia, która zaraz potem szła przeciw słońcu, sprawiła, że, jak powie-
dziano w latach pośrednich między Ptolemeuszem a Albatenim, 180 dni
i 14 minut blisko przybyło przez przydawanie z powodu równonocy śre-
dniej. Brakuje tedy 5 dni i 31 min.', jeżeli czas do równonocy średniej
odniesiemy, jaki wypada gdy co 4 lata jeden dzień przybywa. Zresztą
słońce za czasu Ptolemeusza zostawiało za sobą równonoc prawdziwą o 47
min. po równonocy średniej w kierunku kolejnym znaków. W epoce zaś
Albateniego równonoc prawdziwa o 22 minut wyprzedzała średnią w kie-
runku wstecznym znaków. Słońce więc dochodziło pierwej do równonocy
prawdziwej aniżeli do średniej, to jest do tej którą wprzódy za sobą zo-
stawiło, co jest przeciwnem pierwszemu przykładowi. He przeto czasu
jednemu stopniowi i 9 minutom odpowiadać będzie, tyle z liczby dni ze
względu równonocy średniej odpadnie, a reszcie t j. 5 dniom i 31 minu-
tom przybędzie; ponieważ zaś tym samym sposobem postąpić należy z ró-
żnicą kąta zmiany z przyczyny ubywania mimośrodu, któremu 80 min. dn.
odpowiada: musi przeto odejść od czasu średniego 1 dzień i 30 min. z przy-
czyny zmiany kąta różnicowego i nierównego biegu poprzedzania łącznie
z dwiema innemi przyczynami nierównego biegu słońca a przyrost pra-
wdziwy od czasu Ptolemeusza do czasu postrzeżenia Albateniego, wynie-
sie 178 dni i 44 min. Lecz tenże ubyt dodany do 5 dni i 31 min.,
dowodzi że znikło 7 dni i 1 m. co było do okazania.
Tak ogromnej wymagało pracy i takiego sposobu, ustalenie biegów
gwiazd stałych i słońca, aby z połączenia tych biegów, prawdziwą zasadę
wielkości roku do równonocy odniesionego można otrzymać. Bóg przeto
królestwo bez końca nadał w astronomii uczonemu mężowi P. Nauczycie-
lowi memu, Jrtóre niech do przywrócenia prawdy astronomicznej kierować,
bronić i pomnażać raczy. Amen.
Uczony Schonerze ! przedsięwziąłem Ci opisać pokrótce cały wykład
biegu księżyca i innych planet, jakoto gwiazd stałych i słońca; abyś zro-
zumiał jaMe pożytki z dzieła P. Nauczyciela dla poświęcających się ma-
tematyce i dla całej potomności jakby z najobfitszego źródła spłyną. Ale
widząc że mi się dzieło nateraz zbyt powiększa, umyśliłem oddzielne
o tym przedmiocie opowiadanie ułożyć. Co więc uważam za potrzebne
do tych przedmiotów wstępne i drogę do nich torujące, w tern miejscu
Digitized by
Google
110
załatwię, i do zasad o biegu księżyca i innych planet niektóre ogólne
uwagi przydam, ażebyś i do tego całego dzieła większą powziął ufność,
i poznał jaka potrzeba zmusiła autora do przybrania innych zasad czyli
teoryi. Uprzedziwszy na początku mego opowiadania, że P. Nauczyciel
dzieło swoje ułożył na wzór Ptolemeuszowego, nie widzę już potrzeby
mówienia ci o jego zasadzie poprawienia biegu. Nikt, komu tylko Ura-
nia jest przychylna, nie może dosyć podziwiać i uwielbiać Ptolemeuszo-
wej niezmordowanej w rachunkach pilności, jakby nad siły ludzkie pewno-
ści postrzeżeń i prawdziwie Bozkiego sposobu zgłębiania i opisywania
wszystkich biegów i pozornych zjawisk, i nareszcie tak wszędzie zgodnego
z sobą sposobu nauczania i dowodzenia. W tern zaś P. Nauczyciel mój
więcej ma zasługi aniżeli Ptolemeusz, że szereg i porządek wszystkich
biegów prawdziwych i pozornych, które postrzeżenia dwóch tysięcy lat,
jako najcelniejsze przewodniki na rozległej dziedzinie astronomii tłumaczą,
w nieomylny i sobie wzajemnie odpowiadający związek czyli harmonią
zebrać był przymuszony; gdy Ptolemeusz miał zaledwo czwartą część po-
strzeżeń tak wielkiego przedziału czasu na których bezpiecznie mógł po-
legać. A kiedy odtąd przez prawdziwego Boga i nauczyciela praw porzą-
dku niebieskiego Wędy w astronomii nam się odkrywają, gdy nieznaczny
albo nawet opuszczony błąd, na początku stanowienia zasad, prawideł
i tablic astronomicznych, z upływem czasu znowu się okaziye lub nawet
bardzo wzrasta, P. doktorowi Nauczycielowi memu, wypadało metyle od-
nowić astronomią, jak ją raczej na nowo odbudować. Ptolemeusz wię-
kszą część teoryi starożytnych, Timocharysa, Hipparcha i innych dość
trafnie mógł przystosować do szeregu każdej zmiany biegów sobie zna-
nych z tak małego czasu postrzeżeń, dlatego słusznie i roztropnie, co było
i chwalebniej, obrał takie zasady, które i dla rozumu i dla zmysłów na-
szych zdawały się stosowniejsze, a których nacelniejsi przed nim mi-
strzowie używali. Gdy zaś postrzeżenia wszystkich mistrzów i Niebo
samo i matematyczny rachunek nas przekonywają, że ani Ptolemeuszowe
ani zwyczajne zasady do przedstawienia stałego i sobie nawzajem odpo-
wiadającego związku i harmonii ciał niebieskich, i do ułożenia tablic
i prawideł nie wystarczają, potrzeba było aby P. Nauczyciel mój nową
teoryą wymyślił, którą przyjąwszy, mógłby z niej takie związki biegów
geometrycznie i rachunkiem w logicznym porządku wyprowadzić , jakie
niegdyś starożytni i Ptolemeusz bożkiem okiem duszy do wysokości wznie-
sieni, znaleźli, a których i dziś bytu na niebie pilne postrzeżenia bada-
czy, uczą. Tak bez wątpienia w przyszłości będą widzieć uczeni, jak po-
żytecznemi są Ptolemeusz i inni starożytni pisarze, ażeby ich jakby ze
szkół dotąd wygnanych, przywołali i do pierwotnego poszanowania, jakby
po powrocie z zagranicy przywrócili. Poeta mówi : rzeczy sobie nieznanej,
Digitized by VjOOQ16
111
nikt pragnąć nie może. Dlatego niedziw czemu Ptolemeusz dotąd z całą
starożytnością w zapomnieniu zaniedbany zostawał, nad czem bez wątpie-
nia i ty szanowny panie Schonerze, z innemi także zacnymi i uczonymi
mężami częstokroć ubolewałeś.
Teorya zaćmień, sama jedna u ciemnego ludu zdaje się utrzymywać
zaszczyt astronomii. Teorya ta, jak dalece dziś od zwyczajnego rachunku
tak co do czasu jako i co do przepowiedzenia odstępuje, codziennie wi-
dzimy. Gdy zaś najdokładniejszych postrzeżeń Ptolemeusza i innych naj-
znakomitszych pisarzy, do układania tablic astronomicznych, jak niektórzy
czynią, jakby fałszywych i niezdatnych odrzucać nie należy; chyba za
przestrogą wieku odkryjemy iż jaki widoczny błąd się wcisnął. Cóż bo-
wiem bardziej jest udziałem człowieka, jak niekiedy mylić się i być
oszukanym, nawet pozorem prawdy, osobliwie w tych najtrudniejszych
i najzawilszych rzeczach i wcale nie potocznych. Do wyłożenia biegu
księżyca, P. Nauczyciel mój przyjmuje tego rodzaju teorye i zasady bie-
gów, z którychby się pokazało, że najznakomitsi starożytni uczeni w swoich
postrzeżeniach nie byli nieświadomemi. Dlatego jak okazaliśmy wyżej,
że wzrost i ubyt roku od punktów równonocnych jest jednostajny, tak
z pilnego a oraz ścisłego dochodzenia biegów słońca i księżyca będzie
można wyprowadzić jakie w każdym wieku prawdziwe względne odległo-
ści słońca, księżyca i ziemi, albo na jakiej zasadzie średnice słońca, księ-
życa i cienia w różnych epokach, coraz odmienne znajdowano, oraz żeby
otrzymać pewną zasadę różnicy położeń słońca i księżyca. Nasz Regio-
montan, w księdze V zadaniu 22 Zbioru, powiedział: „Ale dziwno że
księżyc w ćwiartce swej drogi t. j. w kwadrach, znajdując się w punkcie
przyziemnym epicykla, nie tak wielkim się wydaje, wszakże jeśliby cały
świecił, 4 razy większym pokazaćby się powinien, niż się wydaje w prze-
ciwległości, gdy jest w punkcie odziemnym epicykla." Pojęli to Tymo-
charys i Menelaus, którzy zawsze w postrzeżeniach planet tej samej śre-
dnicy księżyca używali. Lecz i pana Nauczyciela mego doświadczenie
nauczyło, że różnice w postaci i wielkości tarczy księżycowej, w wszelkich
jego odległościach od słońca, mało albo wcale nic się nie różnią od tych,
jakie w złączeniu i przeciwległości przypadają, co widoczną jest rzeczą,
że księżycowi nie można przyznawać takiego mimośrodu, jak dotąd przy-
jęto. Zakłada przeto, że droga księżyca okrąża ziemię z należącemi do
niej żywiołami, a tej drogi środkiem jest środek ziemi, około którego
środek epicykla księżycowego posuwając się, bieg odbywa. Ową zaś
drugą zmianę, której księżyc zdaje się od słońca doznawać, tak uspra-
wiedliwia: zakłada, że kula księżyca z epicyklem po epicyklu półśrod-
kowym krąży, t j. na pierwszym epicyklu, który prawie w przedziale
między złączeniem lub przeciwległością a kwadrami staje, przydaje drugi
Digitized by
Google
112
mały epicykl, kulę księżyca unoszący; i okazuje że stosunek średni pier-
wszego do drugiego epicykla jest jak 1097 do 237. Nareszcie taka jest
zasada biegów. Droga kołowa pochyła jak wprzódy otrzymuje swój rodzaj
biegu, wyjąwszy że bieg ten do gwiazd stałych się odnosi. Koło prowa-
dzące a razem spółśrodkowe jednostajnie i równo bieg odbywa około
swego środka (t. j. ziemi), podobnież jednostajnie i równo odchodząc od
linii średniego biegu słońca. Epicykl pierwszy około swego środka jedno-
stajnie, drugiego zaś małego epicykla środek, w górnej stronie kierun-
kiem wstecznym, a w dolnej kierunkiem postępowym przenosząc się, bieg
odbywa. Zaczyna zaś ten bieg rachować od p. odziemnego prawdziwego,
ponieważ na górnym łuku pierwszego epicykla, linia ze środka ziemi
przez środek tegoż epicykla do okręgu przedłużona pokazuje, że bieg
jest równy i jednostajny. Księżyc zaś na obwodzie małego drugiego epi-
cykla także jednostajnie i równo bieg odbywa, od p. odziemnego pra-
wdziwego małego epicykla odstępując, co widocznie wskazuje linia idąca
od środka pierwszego epicykla, przez środek drugiego, na jego obwodzie.
Tego biegu takie jest prawidło, że księżyc na tym małym swoim epicy-
klu, dwa razy obiega w ciągu jednego peryodu na kole prowadzącem;
przez co wszakże księżyc w każdem złączeniu i przeciwległości znajduje
się w p. przyziemnym małego epicykla, a w kwadrach w p. odziemnym
tegoż. Ten jest układ czyli zasada, za pomocą którój P. Nauczyciel wszel-
kie poprzednio wymienione niestosowności usuwa, i czyni zadosyć wszel-
kim pokornym biegom, o czem także z jego tablic przekonać się można.
Jak zatem widzisz, uczony P. Schonerze, że już dla księżyca nie
potrzebujemy koła równającego, mając teoryą doświadczeniu i wszystkim
postrzeżeniom odpowiadającą, tak samo i w innych planetach, koła ró-
wnające usuwa, przyjmując dla każdego z trzech wyższych, jeden tylko
epicykl i jedno koło mimośrodowe, z których każde około własnego śro-
dka jednostajnie obrót odbywa, a planeta podobnie równe obroty od-
bywa na epicyklu wraz z kołem mimośrodowem. Wenusowi zaś i Merku-
remu daje dwa koła mimośrodowe. Że planety kierunkowe, stojące, wste-
czne, bliższe i dalsze względem ziemi i t p. w każdym roku widzimy,
może to według niego sprawić jeszcze inny prócz wyżej nadmienionych,
jednostajny bieg kuli ziemskiej, który na tern zależy, iż słońce środek
wszechświata zajmuje, ziemia zaś w miejsce słońca krąży po kole mimo-
środowem, które się podobało nazwać drogą wielką. I zaiste, coś Boskie-
go jest w tem, że od biegów jednostajnych i równych jednej kuli ziem-
skiej, stała zasada biegów ciał niebieskich zależeć musi. Najprzód zaś
do przypuszczenia, że największa część biegów pozornych na niebie może
się wytłumaczyć albo przynajmniej dogodnie da się usprawiedliwić ru-
chem ziemi, doprowadziło go nie wątpliwie (jak to słyszałeś) poprzedza-
nie punktów równonocnych i zmiana pochyłości ekliptyki.
Digitized by
Google
11S
Bowtóre: że to samo ubywanie mimośrodu słońca, w równym sto-
snkn i proporcyonalnie w mimośrodach innych planet daje się postrze-
Potem się wy&ge, iż planety mają środki swoich dróg w słońcu,
jiko w Środka wszechświata. Że tak samo pojmowali w najodleglejszych
czasach starożytni, (zamilczając Htagorejczyków), nawet z tego dostatecznie
pokazuje się, co Pliniusz idąc w tern niewątpliwie za nąjlepszemi pisa-
mmi, mówi: iż Wenus i Merkury dlatego nie dalej od słońca jak do
pewnych i oznaczonych granic odstępują, że drogi tych planet mają ab-
sydy ku słońcu obrócone; ztąd wypadało, aby także i bieg średni słońca
im odpowiadał.
Gdy zaś mówi, że biegu Marsa dojść nie można i że gdy oprócz
innych trudności w poprawie jego biegu nie można wątpić, iżby niekiedy
większej różnicy w postaci podlegał, aniżeli samo słońce, zdaje się niepo-
dobieństwem, aby ziemia środek świata zajmowała. A chociażby nietru-
dno było wyprowadzić to, z rannego względem nas lub wieczornego
wschodu Saturna i Jowisza, jednak w różnicy wschodów Marsa głównie
i najbardziej się to postrzeżenie wykazuje. Że bowiem Mars bardzo
ma słabe światło, nietyle jak Wenus i Jowisz wzrok w błąd wprowadza
i stosownie de odległości od ziemi zmianę wielkości przedstawia. Ztąd
gdy Mars przy wieczornym wschodzie, zdaje się wielkością Jowiszowi
tak dorównywać iż tylko czerwonawym blaskiem od niego się różni;
w chwili zaś pokazywania się i znikania, zaledwo go od gwiazd drugiej
wielkości odróżnić można; wypada, że w czasie wschodu wieczornego
najbardziej do ziemi się zbliża: przeciwnie zaś przy rannem wschodzie,
najbardziej się od niej oddala, co zaiste z przyczyny epicykla w żaden
sposób nastąpić nie może. Jasną więc jest rzeczą, że dla ustalenia
biegów Marsa i innych planet, należj ziemi inne miejsce naznaczyć.
Poczwarte: P. Nauczyciel uważał że już tej przyczyny jest dosyć,
iż co najbardziej biegowi kołowemu jest właściwe wszystkie obroty ciał,
na kołach odbywają się w przestrzeni równo i jednostajnie około wła-
snych, a nie około obcych środków.
Popiąte: gdy niemniej matematykom jak lekarzom przyjąć należy,
co często Galenus przypomina: Me należy przyrody naciągać: I tak
jest Stwórca nasz mądry, że niejeden ma posyłek z każdego dzieła swego,
lecz dwa, trzy, a często i toięcąj; dlatego gdy widzieliśmy że tym jedy-
nym biegiem ziemi staje się zadosyć prawie niezliczonym biegom pozor-
lym, nie przypisywalibyśmy Bogu, Twórcy przyrody, tego przemysłu, jaki
widzimy u zwyczajnych zegarmistrzów^ którzy jak najusilniej unikają,
aby żadnego kółka do narzędzia nie wprawiać, któreby było albo zby-
tecsnem, albo ktfoegoby miejsce inne w zmienionem nieco położeniu do-
¥$jpm'mMjma f. L 8
Digitized by
Google
114
godniej zastępowało. Cóźby P. Nauczyciela powodowało, żeby jako ma-
tematyk, stosownej teoryi biegu kuli ziemskiej nie ustanowił, gdy wi-
dział, że przyjąwszy taką zasadę do ustalania prawdziwej nauki o cia-
łach niebieskich, wystarcza dla nas tylko ósma sfera nieruchoma, a słońce
spoczywające w środku wszech świata; w biegach zaś innych planet, koła
epicyklowe albo mimośrodowe, lub epicykle na epicyklach.
Do tego przydajemy, źe bieg ziemi na jej drodze dostarcza dowodów
dla wszystkich planet, wyjąwszy dla księżyca, któryto bieg sam jeden
zdaje się być przyczyną wszelkiej zmienności biegu, jaka się okazuje
w trzech wyższych planetach odleglejszych od słońca, w Wenusie i Mer-
kurym przy słońcu ; nareszcie bieg ten sprawia że każda planeta poprze-
staje na jednej przynajmniej zmianie w szerokości drogi planety, bieg za-
tem planet również tych zasad wymaga.
Po szóste i nakoniec, to najbardziej P. dra Nauczyciela mego
skłoniło, że widział iż główną przyczyną wszelkiej niepewności w astro-
nomii jest: źe mistrzowie tej nauki, (co z przeproszeniem boskiego Pto-
lemeusza, ojca astronomii chcę powiedzieć), swoje teorye i sposoby po-
prawienia biegów ciał niebieskich, niedosyć ściśle odnosili do owego pra-
widła, które ostrzega, że następstwo i bieg ciał niebieskich w najdosko-
nalszym porządku zostają. A lubo oddajemy im jak należy cześć winną,
jednak zaiste należało życzyć, aby w oznaczeniu zgodności biegów, naśla-
dowali byli muzyków, którzy na jednej strunie juźto wytężonej, już zwol-
nionej, dźwięki wszystkich innych tak długo z największem staraniem
i pilnością urządzają i przystosowują, dopóki wszystkie razem pożądanej
nie wydadzą harmonii i na żadnej nie postrzega się nic niezgodnego.
O Albatenim nawiasowo powiem, że gdyby on w dziele swojem tego pra-
widła się domyślił, niewątpliwie i dziś mielibyśmy pewniejsze prawidło
wszystkich biegów. Jest bowiem igeczą prawdopodobną, że Alfonsyanie
najwięcej z niego czerpali, i gdyby to (jeżeli prawdę wyznać mamy), zanied-
banem było, lękaćby się kiedyś należało upadku całej astronomii. W po-
spolicie przyjętych zasadach astronomii, można było wprawdzie dostrzegać,
że wszystkie pozorne biegi niebieskie kierują się podług biegu średniego
słońca, i że cała ich zgodność powstaje i utrzymuje się stosownie do
zarządu tej gwiazdy. Ztąd i starożytni słońce nazywali prmcodnikiem>
t j. rządcą przyrody i królem. Lecz w jaki sposób ten zarząd sprawo-
wało? czy tak jak Bóg całym tym wszechświatem rządzi? jak to pięknie
Arystoteles o świecie maluje : czyby zaś słońce całe niebo tylokrotnie prze-
biegając i w żadnem miejscu nie spoczywając wykonywało zarząd Boga
w przyrodzie, zdaje się że jeszcze tego zupełnie nie wyjaśniono i nie roz-
wiązano. Któreby ztó z tych zdań raczej przyjąć należało, geometrom
i filozofom (którzy z matematyką są obeznani) zostawiam rozwiązanie;
Digitized by
Google
11S
ponieważ w ocenieniu i zasądzeniu tego rodzaju sporów, sąd wydawać
należy nie z poklaskiwanych domysłów, lecz podług praw matematycznych
(t których sądzie sprawa ta się toczy). Pierwszy sposób rządzenia jest
rinucony, drugi przyjęty. Pan zaś doktor, Nauczyciel mój, potępiony
sposób zarządu słońca w przyrodzie przywrócić postanowił, taić jednak
tby przyjętemu i stwierdzonemu zdaniu także swoje miejsce zostawić;
widri bowiem że w sprawach ludzkich niemasz potrzeby, aby sam rządca
do każdego z osobna miasta przyjeżdżał, gdzieby władzę od Boga sobie
nadaną sprawował: ani serce do głowy albo do nóg i do innych części
cak dla utrzymania zwierzęcia przechodzi, lecz za pomocą innych narzę*
da, od Boga do tego celu przeznaczonych czynności się odbywają.
Następnie gdy ustanowił, że bieg średni słońca, takim biegiem
być powinien, któryby nietylko w wyobraźni istniał, jak w innych plane-
tach, lecz miał przyczynę sam w sobie, gdy on nąjprawdziwej zdawał się
być grającym mxem i rej wodzącym, wypadło że zdanie swoje, jako
pewne i od prawdy nieodstępujące utwierdził; sądził bowiem że ze swoich
założeń można geometrycznie wyciągnąć i dowieść przyczynę sprawującą
średni bieg słońca, dlaczego bieg ten średni słońca we wszystkich biegach
innych planet i pozornych zjawiskach statecznym sposobem, jak się
w każdej pokazuje, koniecznieby postrzegano; a ztąd przyjąwszy bieg
ziemi na kole mimośrodowem, na pogotowiu przedstawia się pewna nauka
oał niebieskich, w której nic zmienić nie można bez wprowadzenia pa
nowo razem całego układu, jak przystało, w przynależne związki. Takiego
zarządu słońca w przyrodzie, gdy ze zwyczajnych naszych teoryj ani do-
myślić się nawet nie mogliśmy, i wielu starożytnych, pochwałami słońca,
jakby poetyckiemi utworami pogardzaliśmy, przeto widzisz jakie wypadało
po założeniach takowych, przyjąć P. Nauczycielowi zasady, dla wytłuma-
czenia biegów.
Przerywam myśli twoje, znakomity mężu, widzę bowiem, że gdy
słyszysz o przyczynach odmian zaprowadzić się mających w teoryach astro-
nomii, przez P. Nauczyciela mojego, wyborną nauką i z niezmierną pracą
wyśledzonych, sam z sobą rozmyślasz, jakby nareszcie była na przyszłość
stosowna teorya zasad odradzającej się astronomii Ten zaś rodzaj ludzi,
którzy wszystkie razem gwiazdy według swego widzimisię, jakby skrępo-
wane więzami, po powietrzu dokoła oprowadzać usiłują, bardziej polito-
wania niż pogardy jest godny, co i ty z innymi gruntownymi matematy-
kami i wszystkiemi zacnemi ludźmi potwierdzisz. Gdy zaś wiesz jakie
miejsce zajmują założenia czyli teorye astronomów, i o ile różni się ma-
tematyk od fizyka, pojmuję, że nieinaczej i ty utrzymujesz, do czego po-
strzeżenia i świadectwa samego nieba prowadzą, i przywracają nadzieję
te wszelka trudność cierpliwością pod sterem Boga, przy pomocy matema-
Digitized by
Google
116
tyki i niezmordowanej pracy, przezwyciężona zostanie. Ztąd, gdyby kto
przedsięwziął rozważać najwyższy i główny cel astronomii razem ze mną,
wdzięczen będzie P. doktorowi Nauczycielowi memu, i pomyśli że i do
niego stosuje się owo zdanie Arystotelesa: a więc najpewniejsze prawdy
kiedy kto wynajdzie, tedy wdzięczność mieć potrzeba wynalazcom. A gdy
nas Arystoteles swoim własnym i Kalippa przykładem utwierdza, że do na-
znaczenia przyczyn zjawiskom, astronomią w miarę tego jakby się różne
biegi nastręczały, odnawiać należy; anibym się spodziewał ażeby Awer-
roes, niedość pobłażliwy Arystarch dla Ptolemeusza, byle tylko na fizy-
ologią nieuprzedzonem chciał poglądać okiem, miał cierpko przyjąć teo-
rye P. Nauczyciela. Daleki nawet jestem od uważania. Ptolemeusza za
tak przywiązanego i poprzysięgłego na swoje teorye, iż gdyby mu dozwo-
lono wrócić do życia, gdzieby do odbudowania gruntownej nauki o cia-
łach niebieskich, królewską drogę gruzami tylu wieków zawaloną i nie-
dostępną znalazł, nic szukałby innej drogi po lądach i morzach, gdyby
przez powietrze i przez otwarte Niebo do upragnionego celu udawać się
nie było wolno. Albowiem cóż innego mógłbym powiedzieć o tym który
wyrzekł: Rzeczy bez dowodu przypuszczone, gdy całkiem zgodne ze zja-
wiskami si§ oka&ą, bez drogi pewnej i postrzeleń tcynalezionemi być
nie mogą, chociażby trudny do wyłożenia byt sposób ich wybadania \
albowiem zupełnie piertoszych początków, albo ładna, albo z natury swo-
jej, niepodobna do wytłumaczenia jest przyczyna. Jak zaś skromnie
i roztropnie Arystoteles o nauce biegu ciał niebieskich mówi, w wielu
miejscach w jego dziełach napotkać można. Gdzieindziej rzekł: Obowią-
zkiem jest liczonego pilnie szukać wszelkiego rodzaju zasady na której
natura rzeczy polega. Gdy zaś tak w fizycznych jak i astronomicznych
dochodzeniach od skutków i postrzeżeń po największej części, postępuje
się do zasad, ja zaiste uważam że Arystoteles po usłyszeniu zasad no-
wych teoryj, skoroby pilnie roztrząsnął rozprawy o ciele ciężkiem, lek-
kiem, o biegu kołowym, o ruchu i spoczynku ziemi, niewątpliwie otwar-
cieby wyznał, czego w tych przedmiotach dowiódł, a co, jako zasadę bez
dowodzenia założył ; sądziłbym przeto, iżby i P. doktorowi Nauczycielowi
memu przyświadczył, gdy snąć wiadomo, jak powiadają, iż Platon bar-
dzo trafnie powiedział: ze Arystoteles jest filozofem prawdy; przeciwnie,
gdyby jakiemi przykremi słowy miał wybuchnąć, inaczej zaś sobie wy-
tłumaczyć nie mogę, ażeby stanu tej najpiękniejszej części filozofii temi
słowy głośno nie miał opłakiwać, bardzo mądrze Platon powiedział, ie
geometrowie i ci którzy za nimi postępują, marzą o tern co jest; o tętn
zaś czego widzieć nie mogą, dopóki przypuszczeń używają, rzecz nietknię-
tą zostawiają, nie mogąc jej przyczyny naznaczyć, i przydał: że nieśmier-
telnym bogom wielką udzięczność mieć potrzeba, i& znamy prawdziwą
przyczynę zjawisk.
Digitized by
Google
117
Lecz istotnie, gdy rzeczy te nietyle do tego mieysca należą, ile ra-
tną do jakiejś innej rozprawy, przeto zasady P. Nauczyciela mego, o któ-
rych jeszcze nie mówiłem, chętnie będę wykładał porządkiem, ażeby
i temu co się już wyżej powiedziało, nieco światła przydać. Arystoteles
rzekł, że nąjpnmdzi wszem jest to, co jest przyczyną prawdziwości na-
stępstw. Tak gdy P. Nauczyciel mój przedsięwziął takie zasady przyjąć,
któreby przyczyny potwierdzające swą prawdziwość zawierały w postrze-
leniach wieków ubiegłych, i któreby według tego jak się spodziewać na-
letało, były przyczynami, aby na potem wszystkie astronomiczne przepo-
wiednie zjawisk za prawdziwe uważać można, najprzód pokonawszy nie
ladąjakie trudy, uznał, że sferę gwiazd, którą zwykle ósmą zowiemy, dla-
tego Bóg otworzył, aby była siedliskiem, któreby w swoich objęciach całą
przyrodę ogarniało ; z tej przyczyny uczynił ją miejscem stałem i nieru-
chomem wszechświata. A ponieważ nie postrzegamy biegu tylko w od-
niesieniu do czegoś stałego, jako żeglarze na morzu, którym już więcej
żadne nie pokazują się lądy, tylko zewsząd niebo i morze, podczas spo-
kojnego morza, żadnego ruchu okrętu nie czują, chociaż pędzą z tak wielką
szybkością iż nawet w jednej godzinie kilka wielkich mil przebiegają;
dlatego Bóg zapewne ze względu na nas, tę sferę tylu kulkami gwiazdo-
wemi przyozdobił, ażebyśmy przy nich, jako w miejscu utkwionych, poło-
żenia i biegi innych kul i planet nią objętych uważali.
Potem, co się zaiste z tamtemi zgadza, Bóg w środku tej widowni
słońce, jako swego w przyrodzie rządcę i króla wszechświata, bozkim
jaśniejącego majestatem, umieścił.
Aby podług jego miary Bogowie poruszali się a świat otrzymywał
frmoa i przepisane zaclwwytoat ustawy.
Drogi zaś innych planet w ten sposób są rozłożone: pierwsze miej-
sce pod rozłożystością czyli sferą gwiazd, otrzymała droga Saturna, we-
wnątrz której mieści się droga Jowisza, a potem Marsa; słońce zaś, droga
Merkurego, a następnie Wenusa okrąża tak, żeby środki dróg pięciu pla-
net przy słońcu się znajdowały. Lecz pomiędzy wklęsłą powierzchną drogi
Marsa, a wypukłą Wenusa, dość obszerna pozostaje przestrzeń; w niej
kola ziemska z przyległymi jej żywiołami, okrążana drogą księżycową,
wielką drogę obejmującą drogi Merkurego i Wenusa, tudzież słońce opi-
suje, i podobnie jak jedna z pomiędzy planet własnym biegom podlega.
Taki jest, według zdania P. Nauczyciela mojego, rozkład wszech-
świata; a gdy pilniej rozważam, postrzegam że go należycie pojmował
Pfinrasz, który mówi: Dochodzenie tego co jest zewnątrz sklepienia świata
syfi Nieba, którego obcięciem przykryte jest wszystko, ani na coś zda-
hky się dla ludzi, ani tego pojąc może rozum ludzki, i przydaje: świętą
M niezmierzoną całością, skończonością, a do nieskończoności podobną
Digitized by
Google
118
i t. d. Albowiem jeżeli pójdziemy za P. Nauczycielem moim, nic nie
będziemy mieli do zbadania, prócz wklęsłości sfery gwiazdowej, wyjąwszy
o ile pismo Śte chciało nas o tern nauczyć, że do umieszczenia czego-
kolwiek zewnątrz tej wklęsłej sfery, zamknięta będzie droga. Dlatego
całą tę dalszą przyrodę jakoby świętą, przez Boga niebem gwiaździstem
zamkniętą z dziękczynieniem podziwiać i rozważać będziemy, a dla któ-
rąj zbadania i poznania wielu sposobami, iiiezliczonemi narzędziami i da-
rami nas zbogacił i zdolnemi uczynił; i zaiste postąpimy aż dotąd, do-
kąd on sam chciał, a kusić się nie będziemy przestąpić granic przez
niego zakreślonych. Nadto że niezmierny jest świat i prawdziwie do
nieskończoności podobny, nawet pod względem swojej wklęsłości, ztąd zaiste
rzeczą jest niewątpliwą, że wszystkie gwiazdy widzimy migotające, wy-
jąwszy planety, tudzież Saturna który jako z nich najdalszy, po najwię-
kszym krąży kole. Lecz toż samo pokazuje się daleko widoczniej z za-
sad P. Nauczyciela przez dowodzenia: gdy bowiem droga wielka ziemię
unosząca względem dróg pięciu planet ma stosunek dostrzegalny, zkąd
zapewne wszelka zmiana biegów pozornych planet tłumaczy się, jako
skutek ich położeń względem słońca: i gdy każdy poziom ziemski, dzieli
na dwie równe części sferę gwiazd stałych jako koło wielkie kuli całego
świata; i dowodzi, że planety na drogach swoich do gwiazd stałych od-
niesione, jednostajnym biegom podlegają, ztąd jasną jest rzeczą, że sfera
gwiazd najbardziej do nieskończoności jest podobna, albowiem droga wielka
ziemi do niej odniesiona niknie, i wszelkie zjawiska nie inaczej się oka-
zują, tylko jak gdyby ziemia w środku wszechświata spoczywała.
Nadto, chociaż dziwna i godna tak Twórcy Boga jako też tych cu-
downych ciał zgodność i związek biegów i dróg, które na mocy przyję-
tych a powyżej nadmienionych zasad utrzynuyą się, mniemałbym że ła-
twiej dają się umysłem pojąć (dla powinowactwa jakie mają z niebem),
aniżeli jakim głosem ludzkim wysłowić; podobnie jak w dowodzeniach
nietyle słowy, ile raczej doskonałemi i bezwzględnemi, że tak powiem,
pojęciami o tych najmilszych rzeczach, w umysły nasze wrażać się zwy-
kły. Wszelako i w ogólnem rozważaniu zasad widzieć można, jak równie
niewysłowiona stosowność i zgodność we wszystkiem się przedstawia;
albowiem pomimo że w zwyczajnych teoryach nie było widać żadnego
końca w tworzeniu sfer i dróg, których niezmierności żadnym zmysłem
ani rozumem pojąć nie można, nąjleniwszemi i najprędszemi określano
biegami Inni znowu zakładali, że wszystkie niższe sfery, od najwyższej
ruchomej, dziennym biegiem są porywane, ale w wielkiej liczbie rozpraw,
którą ten przedmiot obudził, nie mogli okazać, jakim sposobem sfera
wyższa miałaby prawo do niższej* Inni, jak Eudoxus i ci którzy za nim
poszli, przyznawali właściwą drogę każdej sferze, która biegiem w ka»
Digitized by
Google
119
żdym dniu naturalnym naokoło ziemi raz się miała obracać. Oprócz tego
o Boże ! jakiż rozbrat, jak wielki spór był aż dotąd, co do położenia
drogi Wenusa i Merkurego, i jak umieścić, ich należało względem słońca.
Lecz dotąd jeszcze zachodzi sprzeczka, i któż nie widzi tego, że o przed-
miot bardzo trudny, a tern samem niepodobny do rostrzygnienia kiedy-
kolwiek, przez przyjęcie teoryj zwyczajnych.
Cóźby także przeszkadzało, gdyby kto Saturna niżej słońca mieścił,
zostawując tymczasem stosunek względny dróg i epicykla; gdy w tychże
teoryach wspólny wymiar dróg planetowych jeszcze nie jest tak dowie-
dziony, ażeby przezeń każda droga w swojem miejscu geometrycznie mogła
być zakreśloną? Że tu zamilczę smutne widowiska nagany, jakie wy-
mierzano dla tej najpiękniejszej i najprzyjemniejszej części filozofii z przy-
czyny wielkości epicykla Wenusa, i że przyjąwszy koła równające, biegi
ciał niebieskich około własnych środków nierówne podawano. W teo-
ryach zaś Pana Nauczyciela, sferę gwiazdową jak mówiliśmy za granicę
przyjąwszy, każda planeta własnym od przyrody sobie nadanym biegiem
jednostajnie postępując, swój peryod kończy i żadnej przemocy nie do-
znaje od drogi wyższej, któraby ją w przeciwną stronę porywała. Przy-
dajmy, że planety na drogach większych, powolniejszy bieg odbywają,
a bliższe słońca (które mógłby kto powiedzieć, że jest początkiem ruchu
i światła) prędzej jak to przystało, obiegi swe kończą. Dlatego Saturn
pod zodyakiem prędko na drodze swej pędząc, w 30 latach obieg kończy;
Jowisz w 12, Mars w 2; środek zaś ziemi na swej drodze wielkość roku
na sferze gwiazd stałych wymierza. Wenus w 7£ miesiącach przebiega,
Merkury zaś swoją najmniejszą drogą słońce okrążając, w 88 dniach
niebo przebiega.
Jest zatem sześć tylko ciał ruchomych, okrążających słońce, środek
wszechświata; droga wielka unosząca ziemię, jest wspólną miarą wszyst-
kich dróg, jako to drogi księżyca, tudzież odległości słońca od księżyca
i t d.
Zaiste nad szóstkę któżby wybrał liczbę stosowniejszą i godniejszą,
albo którąby liczbą łatwiej przekonał ludzi, że cały wszechświat na sfery
od Boga Stwórcy i Sprawcy świata jest rozdzielony? albowiem ta liczba
w świętych wyroczniach Bozkich, równie u Pitagorejczyków jak u innych
filozofów w największem jest poszanowaniu. Cóż dla stwarzającego Boga
stosowniejszem być mogło, jak ażeby to pierwsze i najdoskonalsze dzieło,
pierwszą a do tego najdoskonalszą liczbą zamknął? oraz ażeby w wyżej
wymienionych sześciu ciałach ruchomych zachodziła zgodność niebieska,
dla któręjby wszystkie drogi tym porządkiem po sobie następowały, iżby
żadna przestrzeń między jednym a drugim przedziałem wolną nie pozo-
stała, a każda droga geometryą obwarowana, zajęła swoje miejsce tak,
Digitized by
Google
120
iż gdybyś którąkolwiek z niego usunąć usiłował, cały zaraz układ przez
to byś zepsuł?
Lecz po tych ogólnych uwagach przystąpmy do wyliczenia biegów
kołowych, które każdej drodze i ciału do niej należącemu i na niej po-
łożonemu służą. Najprzód zaś mówić będziemy o zasadach biegu Taili
ziemskiej, na której mieszkamy. Gdy Pan Nauczyciel mój, idąc za Pla-
tonem i Pitagorejczykami, najsławniejszymi owego bozkiegę wieku matema-
tykami, mniemał że kuli ziemskiej do naznaczenia przyczyn zjamshm>
przyznać należy biegi kołowe, i gdy uważał (co też i Arystoteles świad-
czy), że przyznawszy jeden bieg ziemi, i innych także na wzór planet
odmówić jej nie można, sądził, iż przyjąć należy że ona od początku
trzem głównym podlega biegom. Jakoż, przyjąwszy najprzód ogólny po-
dział świata, jak dopiero powiedzieliśmy, umieścił ziemię wewnątrz drogi
księżycowej, otoczoną zewsząd swemi punktami wierzchołkowemu jakby
kulkę w narzędziu tckarskiem, taką bozką wszechmocnością urządzoną,
iż kuli tej obrót od zachodu na wschód sprowadza ludziom dzień i noc,
i coraz inną stronę świata w miarę jak się naprzeciw słońca wykręca.
Po wtóre: że środek ziemi z należąpemi do niej żywiołami, wraz z drogą
księżycową, na drodze wielkiej o której nie raz już wspomnieliśmy, na
płaszczyźnie ekliptyki w kierunku znaków jednostajnie naokoło krąży.
Po trzecie: że równik i oś ziemi względem płaszczyzny ekliptyki prze-
mienne mają nachylenie, i przeciwko biegowi środka tak się pochylają,
iż gdziekolwiek znajduje się środek ziemi, równik i bieguny ziemskie
z przyczyny takiego nachylenia osi ziemskiej i ogromu sfery gwiazdowej,
zupełnie ku tymże samym stronom świata zawsze się zwracają, a to dla-
tego, że o ile środek ziemi na drodze wielkiej biegiem kierunkowym
postąpi, o tyle końce osi ziemskiej jako bieguny ziemi uważane, prawie
każdego dnia w kierunku wstecznym około osi i biegunów wielkiej) drogi
czyli ekliptyki, posuwają' się, opisując małe koła. Do tych biegów, gdy
podług zdania Pana Nauczyciela mego, przydamy podwójne ważenie się
biegunów ziemskich, tudzież dwa biegi któremi środek drogi wielkiej
równym i zmiennym biegiem na ekliptyce postępuje, oraz to co wyżejj
o biegach księżyca około środka ziemi powiedziałem, otrzymamy, uczony
P. Schonerze, prawdziwą zasadę teoryi całej nauki, którą nowsi uczeni
powszechnym ruchem nazywają, a k|órą dla wszelkiego rodzaju biegów
sfery gwiazdowej wyprowadzić należy i naznaczyć przyczyny tych zjawisk,
jakie pod względem biegów słońca i księżyca tudzież zaćmień, w upły-
nionych 2000 latach z pilnych postrzeżeń mistrzów poznano; to zaś,
o czem niżej powiedzieć wypadnie obszerniej, zamilczę, t j., że bieg
ziemi na wielkiej drodze, sprawia pozorne zjawiska w innych pięciu pla-
netach. W tak krótkich słowach i jakby w jednej tylko drodze ziemskiej
Digitized by
Google
121
zawiera się nauka o tak wielkich przedmiotach. W nauce o ruchu po-
wszechnym nic zmieniać nie wypada, albowiem jaka jest własność tych
kół, które są z sobą nąjwiększem zboczeniem połączone, podług takiejże
wynąjdą się zboczenia innych stopni ekliptyki, wznoszenia proste, wielkość
cieni i skazówek kompasu na całej kuli ziemskiej, długość dni, wznosze-
nia pochyłe, wschód i zachód gwiazd i t d. Między temi jednak a staro-
żytnych teoryami ta zachodzi różnica, że w nowych przeciwko prawidłu
starożytnych, na kuli gwiazdowej, prócz ekliptyki, żadnego koła wyobra-
źnią nie zakreślamy. Inne zaś koła, jakieini są: równik, dwa zwrotniki,
koła przybiegunowc północne i południowe, poziomy, południki i wszyst-
kie inne koła należące do nauki powszechnego ruchu, jako to: wierz-
chołkowe, wysokości, równoleżniki, koła wrębne i t d., na kuli sztucznej
ziemskiej właściwie się oznaczają i przez pewny związek do nieba się
odnoszą. Z tych zaś biegów, które się w słońcu okazują, oprócz pozornego
dziennego ruchu około ziemi, wspólnego wszystkim gwiazdom i innym
planetom, a który Ptolemeusz i nowsi autorowie własnym biegom słońca
przypisywali, zachodzą zmiany, jakie widzimy w punktach stanowisk słońca
i równonocnych i odsunięciach planet od tychże punktów i zmiany pun-
któw odaemnych. Go wszystko przedstawia się oczom naszym nie ina-
czej, jak gdyby słońce i sfera gwiazd stałych biegowi podlegały. Jakim
zaś sposobem podług pospolitego mniemania gwiazdy na wschodzie wy-
nurzają się czyli wschodzą i powoli nad poziom się wznoszą, dopóki nie
dosięgną południka, od którego podobnym sposobem zniżając się potem,
na dolną półkulę przechodzą i oodzień obroty swoje dzienne odbywają,
z biegu pierwszego, który P. Nauczyciel według Platona przyznał ziemi,
dosyć jasno się tłumaczy.
Że słońce zdaje nam się w kierunku znaków postępować, i wyobra-
żamy sobie, iż tym biegiem ekliptykę opisuje i roczny peryod ustanawia,
to przez drugi bieg, który P. Nauczyciel ziemi przyznał, dziać się może.
Gdy ziemia na drodze wielkiej znajduje się między gwiazdami Wagi
a Słońcem, my mniemając, że ziemia w miejscu spoczywa, sądzimy, że
słońce gwiazdy Barana zajmiye. Jakoż linia ze środka ziemi przez
słońce do sfery gwiazd przedłużona, trafia na gwiazdozbiór Barana.
Następnie gdy ziemia przejdzie do Niedźwiadka, słońce zdawać się bę-
dzie dążyć do Byka, i tym sposobem zwierzyniec niebieski przebiegać,
gdy my spoczywającemu ten bieg przyznajemy. A przeto rokiem gwia-
zdowym będzie czas, w którym środek ziemi, albo pozornie środek słońca,
do tajże samej gwiazdy powróci.
Trzeci bieg ziemski statecznie i kolejno po sobie idące pory roku
na całej kuli ziemskiej sprowadza, przezeń bowiem dzieje się, iż słońce
i inne planety po kole do równika nachylonem, zdają się bieg odbywać,
Digitized by
Google
122
i że ten sam jest stosunek słońca do każdego koła ziemi, jałriby był,
gdyby ziemia przez przypuszczenie środek wszechświata zajmowała, a pla-
nety po kole pochyłem krążyły. Jakoż, ponieważ płaszczyzna równika
z przyczyny ruchu swoich biegunów, jak powiedziano, względnie do słońca,
nachyla się i zbacza, czyli jak Grecy mówią nagina etę i nachyla,
w tychże samych prawie punktach ekliptyki toż samo wraca zboczenie
równika od ekliptyki i bieguny obrotu dziennego jakby w temże samem
położeniu względem sfery gwiazdowej zostają. Następnie w największych
zboczeniach równika od płaszczyzny ekliptyki ku słońcu, linia od środka
słońca do środka ziemi idąca, przecięciem ostrokręgowem w ruchu dzien-
nym kulę ziemską przecina i zwrotniki zakreśla. Nadto, gdy płaszczy-
zna równika od płaszczyzny ekliptyki ku słońcu najbardziej się nachyla,
na całej ziemi przypada równonoc, ponieważ kula ziemska przez wspo-
mnioną linią w równonocy na dwie półkule jest dzieloną. Inne zaś koła
dzienne równoległe na ziemi kreślą się według tego jak nachylenia albo
zboczenia (że użyję słów Ptolemeusza, przez nachylani* i naginanie)
równika ku słońcu z sobą się zbiegają. Koła zaś przybiegunowe pół-
nocne i południowe, przez punkta dotknięć poziomów z ekliptyką są za-
kreślane. Lecz koła biegunowe P. Nauczyciela równo oddalone od bie-
guna ekliptyki, około biegunów równika są kreślone. Koło zaś wielkie
kuli ziemskiej, przechodzące przez bieguny równika i wzmiankowane bie-
guny ekliptyki, będzie kołem wrębnem (kolurem) stanowisk słońca,
a drugie koło w biegunach równika pod kątami prostemi przecinające
pierwsze, będzie kołem wrębnem równonocnem. W ten sposób wysta-
wiamy sobie dla każdego miejsca właściwe koła, albo też inne na ziemi
nakreślone, które potem przenoszą się do sfery nieba.
Gdy na mocy postrzeżeń kula ziemska po kole mimośrodowem
krążyć będzie, a słońce w środku wszechświata spocznie, i gdy w zwy-
czajnych teoryach środek koła mimośrodowego między środkiem wszech-
świata, to jest ziemi a gwiazdami Bliźniąt w naszym wieku przypadał,
tak przeciwnie w teoryach Pana Nauczyciela środek drogi wielkiej, na
początku naszego opowiadania brany za środek koła mimośrodowego;
między słońcem, to jest podług Pana Nauczyciela środkiem wszechświata,
a gwiazdami Strzelca przypada, i gdy średnica drogi wielkiej przez śro-
dek ziemi przechodząc, linią średniego biegu słońca przedstawia, a Unia
przez środek ziemi i słońca na ekliptyce prowadzona, prawdziwe miejsce
słońca wyznacza, przeto pojmujemy dlaczego mniemano, że słońce podług
wykładu Ptolemeusza i nowszych astronomów niejednostajnie na ekliptyce
bieg odbywa, tudzież jakim sposobem dochodzi się geometrycznie kąta
różnicowego względem biegu średniego, i dlaczego gdy ziemia znajduje
się w najdalszym punkcie drogi wielkiej, sądzimy że słońce na drodze
Digitized by VjOOQ16
123
mimośrodowej punkt odziemny zajmuje; a przeciwnie gdy ziemia bawi
w punkcie najbliższym, dla czego słońce widziane jest w punkcie przy-
ziemnym.
Lecz jakim sposobem gwiazdy stałe zdają się odsuwać od punktów
równonocnych i stanowisk, a największą pochyłość słońca odmieniać i t d.,
co na początku opowiadania z księgi III P. Nauczyciela przytoczyłem,
doszedł P. Nauczyciel, że to od ruchu zboczenia, który w ogóle przed-
stawiliśmy, i od dwóch kołysań razem odbywających się zależy. Na kole
wielkiem od biegunów ekliptyki, jak niedawno wprzódy powiedziano,
w równej odległości z obu stron odlicza się po 23 stop. 40 min., i tam
znaczą się dwa punkta, któreby bieguny równika średniego przedstawiały,
tudzież stosownie kreślą dwa koła wrębne stanowisk i równonocy śre-
dnich. Koła te zaiste jedynie dla nauki wyobrażamy sobie i kreślimy
na globie kulę ziemską obejmującym którejby trzeci ruch jednostajny,
ziemi przyznany odpowiadał. Ody środek ziemi znajduje się między
słońcem a gwiazdami Panny, równik średni ku słońcu niech się nagina
czyli pochyla, linia zaś prawdziwego miejsca słońca w kierunku wspól-
nego przecięcia płaszczyzny ekliptyki z równikiem średnim i kołem wrę-
bnem równonocnem średniem, niech tak przechodzi, iżby odpowiadała
równonocy wiosennej średniej i razem prawdziwej, gdzie jak z następnych
uwag jasno się pokaże, zasada biegów wymaga, iż gdy od tego miejsca
środek ziemi jednostajnym biegiem względnie gwiazd stałych codzień
o 59* 8" 11'" posunie się, punkt średni wiosenny o tyleż kierunkiem
wstecznym przeciw ziemi postąpi, i nieco prędszym ruchem idąc, prawie
o 8'" kąt większy opisze. Ta jest przyczyna dla której, jak poprzednio
powiedzieliśmy, ruch zboczenia prawie równy jest biegowi środka ziemi
względnie gwiazd stałych. Lecz z rosnącym potem kątem, który się mie-
rzy od punktu równonocy wiosennej średniej ku środkowi ziemi (według
podanego prawidła), pierwej nim środek ziemi powróci do miejsca ekli-
ptyki z którego wyszedł, linia prawdziwego miejsca słońca trafi na punkt
równonocny średniej, a gwiazdy będą się nam zdawały postępować śre-
dnim czyli równym biegiem kierunkowym podług wielkości poprzedzania;
któreto poprzedzanie, jak na początku powiedziałem, w jednym roku
egipskim wynosi 50" blisko, a w 25816 latach egipskich cały peryod
kończy. Widzimy zatem co jest równonoc średnia a co poprzedzanie
średnie, i jak takowe jakby ułożeniem sztucznem oczom przedstawić
można.
O kołysaniach. Niech będzie linia prosta oznaczona a b, na przy-
kład 24 min., podzielmy ją w p. d na dwie równe części, potem jedne
nóżkę cyrkla w pun. d ustawiwszy, drugą promieniem d c, równym 6 min.
(t j. \ średnicy) zakreślmy koło c e i zróbmy tej samej wielkości z in-
Digitized by
Google
124
nego materyału (że tak powiem) dwa kółka, i ustawmy je tak, aby jedno
na okręgu drugiego przypadało, po którymby się wolno około 6wego
środka obracać mogło. Kółko, które drugie na obwodzie nosi, nazwijmy
pierwszem, a jego środek na linii a b w punkcie d utwierdźmy. Środek
drugiego kółka f, na obwodzie pierwszego kółka położywszy, obierzmy
na jego okręgu punkt dowolny h. Jeżeli p. h drugiego kółka zejdzie
się z p. a, t. j. końcem linii danej, środek f zajdzie się z punktem c
tejże linii, i w równym czasie p. a około środka 0 opisze kąt dwa razy
większy od kąta opisanego punktem f około środka d w kierunku prze-
ciwnym; z czego wypada że punkt » po linii ab, w jednym obrocie pier-
wszego kółka dwa razy się przesunął a drugie kółko dwa razy obiegło.
Ponieważ zaś takiem kreśleniem linii prostej za pomocą dwóch biegów
kołowych złożonych, punkt u a przy końcach a i b nąjpowolniąj się
posuwa, w środku zaś przy d prędzej; przeto Panu Nauczycielowi podo-
bało się bieg takowy punktu h po linii a ?, nazwać kołysaniem, gdyż
ruch takowy .odbywa się na podobieństwo ciał wiszących w powietrzu.
Ruch ten nazywa się ruchem po średnicy, albowiem wystawiwszy sobie
koło, któregoby p. d był środ-
kiem, a linia a b średnicą, z na-
uki cięciw wypada: że z ruchu
złożonego p. h po tejże średni-
cy ab, powstaje oh połowa
cięciwy podwojonego łuku ga
przecinająca średnicę w p. u;
ztąd podług odcinka a h układa
się tablica równań. Ruch pierw-
szego kółka około p. b* Nau-
czyciel mój nazywa anomalią,
albowiem za pomocą niej po-
znaje się równanie. Jakoż p. r
U j. środek drugiego kółka, od-
chodząc od p. c w lewą stronę
na obwodzie pierwszego, niech
opisze kąt cdf np. 30°, gdzie na obwodzie koła ab linia dfg ze
środka d poprowadzona odetnie łuk a g tyleż stopni zawierający co i łuk
cf pierwszego kółka. A że punkt h drugiego kółka posunął się od 0
w prawą stronę w stosunku podwójnym, przeto poprowadziwszy Unią
prostą g h, wypada, że ta jest połową cięciwy podwojonego łuku a g,
a h d połową cięciwy podwojonego łuku dopełniania a g do ćwiartki
koła, to jest 60°, i ta zawiera 8660 części; linia zaś ah 1340 części
jakich promień zawiera 10000, co jest odległością punktu h od a na
Digitized by
Google
1*5
średnicy ab. Gdybyśmy zaś założyli, że średnica ab ma 60 cz., linia
h a mieć będzie takich części 4, 4 linia h b 56. Ztąd biorąc część pro-
porcyonalną do 24, otrzymamy ah lub bh podług tego w jakiej części
Unii danej punkt h przypadnie.
To, choć tak ogólnie, pojąwszy, łatwo będzie zrozumieć, jakim spo-
sobem i największa pochyłość równika względem płaszczyzny ekliptyki
zmienia się i prawdziwe poprzedzanie punktów równonocnych jest nie-
równe. Bo wystawmy sobie najprzód (gdy małe łuki od linij prostych
na oko nic się nie różnią), że biegun północny równika średniego przy-
pada w punkcie a. Linia zaś a b niech będzie łukiem koła wrębnego
stanowisk słońca, zawartym między biegunem północnym równika śre-
dniego, a jednym z przyległych biegunem, równo oddalonych od bieguna
ekliptyki. Dlatego punkt b jak powiedziano, jest granicą najmniejszego
oddalenia bieguna dziennego obrotu czyli ziemi, od bieguna ekliptyki,
punkt zaś a, granicą między tymże północnym biegunem równika śre-
dniego, a biegunem ekliptyki, a ztąd i granicą największego oddalenia
bieguna ekliptyki. Nadto, gdy przystosujemy dwa kółka do linii a b jak
należy, poznamy, ile nateraz biegun północny ziemski w punkcie h bie-
giem złożonym dwóch kółek, linią ab zawierającą 24' opisuje. Podo-
bnym układem, biegun południowy ruchem swoim na zasadzie prawa
przeciwległości, jakby w wiszącą) kuli, największe zboczenie zmienia.
Załóżmy, że pierwsze kółko w 3434 latach egipskich obrót swój
kończy, i źe granicą, od której się ruch anomalii zaczyna, jest punkt a
okręgu koła, którego średnicę pierwsze kołysanie kreśli; z tego każdy
zaraz pozna, że gdyby bieguny ziemskie prócz tego jednego, żadnemu
innemu kołysaniu nie podlegały, i gdyby też bieguny od koła wrębnego
stanowisk średnich nie odchodziły jak tym tylko ruchem biegunów ziem-
skich, kąt pochyłości płaszczyzny równika prawdziwego do płaszczyzny
ekliptyki, ruchem biegunów tychże płaszczyzn od a do b zmniejszałby
się, przeciwnie inny obrót odbywając od b do a wzrastałby i żadnaby
z tego powodu nie okazała się nierówność poprzedzania punktów równo-
nocnych.
Powtóre, ponieważ w skutek dostrzeżeń z pewnością wiadomo, źe
punkta równonocne prawdziwe od średnich naprzód i wstecz o różnicę
70' odsuwają się, i że zmiana pochyłości dwa razy jest od niej większa,
przeto P. Nauczyciel na wprowadzenie innego jeszcze prócz powyższego
kołysania uwagę zwrócił, skutkiem którego bieguny ziemskie od koła
wrębnego stanowisk średnich na cztery strony świata wybiegałyby w ten
sposób, iżby tego drugiego kołysania łuk czyli linia prosta adb, z ko-
łem wrębnem stanowisk średnich tworzyła cztery kąty proste. W stro-
nie północnej niech punkt a prawą, punkt b lewą stronę świata zajmuje;
Digitized by
Google
126
w południowej zaś punkt a lewą, b prawą. Punkt h przez ruch pier-
wszego kołysania, linią ad b o 24 minutach opisuje; nareszcie niech na
tejże linii punkta h bieguny ziemi przedstawiają i tern drugiem kołysa-
niem z obu stron wspomnionego koła wrębnego do a lub b ostatnich
granic dochodząc, o 28 minut tylko odstępują, gdyż w takiem położeniu
biegunów, koło wrębne stanowisk prawdziwych z kołem wrębnem stano-
wisk średnich, większego kąta nad 70 minut nie czyni. Lecz ponieważ
różnice poprzedzania do punktu wiosennego średniego odnosić należy,
Pan Nauczyciel drugie kołysanie uważa, jakoby przez punkt wiosenny
prawdziwy do średniego dochodziło, zwłaszcza że w ten sposób wyśle-
dzenie różnic jest łatwiejsze; dlatego i linia ab 140 minut zawierać
będzie, i tak rozłożona, aby ad odpowiadało linii północnej drugiego
kołysania, d zaś punktowi równonocnemu średniemu; tudzież ażeby punkt
wiosenny prawdziwy padał w punkcie h, a promień każdego z kółek za-
wierał 35 minut Nadto granicą, od której się ruch zaczyna, jest punkt
średni wiosenny od którego punkt wiosenny prawdziwy na prawo ku a
odbiega. Anomalia zaś rachuje się od punktu górnego koła, którego
średnicę punkt wiosenny prawdziwy opisuje, a którą na okręgu tegoż
koła ku północy koło wrębne równonocne średnie ogranicza. A gdy
w jednym powrocie pochyłości, nierówność poprzedzania dwa razy po-
wraca, przeto anomalia tego drugiego kołysania kończy się w 1717 latach
egipskich. Dlatego i anomalia pochyłości podwojona z tablic wzięta,
daje anomalią poprzedzania; pierwsza nazywa się pojedynczą czyli nie-
złożoną, druga podwojoną anomalią.
Gdyby tylko drugie kołysanie przyjęto, kąt pochyłości płaszczyzny
równika prawdziwego względem ekliptyki, co wprawdzie godnem było
uwagi jak widać, nie zmieniłby się, lecz wszelka różnica biegów pozor-
nych ztąd wypadająca, dałaby się postrzedz w samej nierówności poprze-
dzania punktów równonocnych. Dwa kołysania biegunów ziemskich razem
odbywające się, ruchem jak powiedziano około biegunów równika śre-
dniego, kreślą linie w kształcie wieńców w koło okręconych.
A gdy bieguny ziemi przypadną na koło wrębne przesileń średnich,
wtenczas koło wrębne prawdziwe ze średniem na jednaj będą płaszczy-
źnie, i punkt równonocny wiosenny prawdziwy zejdzie się ze średnim;
gdyż tylko przez złączenie się biegunów obydwóch równików i kół wrę-
bnych stanowisk, punkta stanowisk i punkta równonocne tak średnie
jako i prawdziwe zupełnie się schodzą. Ody biegun północny od p. d
drugiego kołysania ku a prawej granicy dochodzi, a biegun południowy
jest w punkcie przeciwległym, równonoc prawdziwa następuje po średniej,
i słonce natrafia pierwej na równonoc średnią, aniżeli na prawdziwą.
Lecz gdy bieguny ziemi przejdą na drugą stronę świata, tak aby biegun
Digitized by
Google
127
północny względem koła wrębnego stanowisk średnich zajmował lewą,
a południowy prawą stronę, wtedy równonoc prawdziwa wyprzedza śre-
dnią i słonce prędzej schodzi się z prawdziwą niż ze średnią równonocą.
W końcu, gdy od a ku b bieguny ziemi się posuną, ponieważ równonoc
prawdziwa jakby naprzeciw słońca postępuje, rok odniesiony do niej
zmniejsza się ; a tenże rok powiększa się, gdy równonoc idzie od punktu
b ku a, jakby od słońca uciekała. Gdy zaś bieguny ziemi przypadają
w punkcie d, w krótszym, przedziale lat, znaczny przyrost albo ubyt roku
postrzegać się daje.
Ponieważ ruch pozorny gwiazd stałych, z wielkością roku do równo-
nocy odniesionego, w związku zostaje, dla tej więc przyczyny, postrzegamy
prędsze i wolniejsze odsuwanie się od gwiazd stałych w kierunku wste-
cznym punktów równonocnych i stanowisk słońca.
Cośmy na początku wywiedli z dostrzeżeń według zdania P. Nau-
czyciela mojego o punkcie odziemnym słońca co do oddalania się od
niego równonocy wiosennej, to z przytoczonych uwag dostatecznie się
pokazuje. Postęp zaś punktu odziemnego na ekliptyce, zależy od ruchu
środka małego koła i od biegu jednostajnego środka drogi wielkiej na
okręgu małego koła. Średnica drogi wielkiej czyli ekliptyki, przez śro-
dek słońca i środek małego koła przechodząca, jest linią średnich odle-
głości słońca: średnica zaś przez środek słońca i drogi wielkiej przecho-
dząca jest linią prawdziwych odległości. Jakim sposobem wynajduje się
środek drogi wielkiej między słońcem i obwodem ekliptyki, gdzie słońce
zdaje się zajmować punkt odziemny, takim wyznacza się środek małego
koła między punktem odziemnym średnim a. słońcem. Za czasu Pto-
lemeusza, linia prawdziwych odległości trafiała na punkt oddalony od
pierwszej gwiazdy Barana o 57° 5C, to jest na punkt odziemny pozorny,
a z drugiej strony o 237° 5C; linia zaś średnich odległości trafiała na
punkt od tejże gwiazdy w 60° 16', punkt zaś przeciwny na 240° 16',
albowiem środek drogi wielkiej od największej odległości małego koła
od słońca kierunkiem wstecznym postąpił o 21° 20', o tyle bomem
w owym czasie anomalia pojedyncza i pochyłości wynosiła. Gdy zaś śro-
dek małego koła jednostajnie posuwał się około środka słońca, a środek
drogi wielkiej po okręgu małego koła, uważano punkt najdalszy słońca
w epoce postrzeżenia P. Nauczyciela mego, od pierwszej gwiazdy Barana
o 69° 25' posunięty; lecz gdy w tymże czasie anomalia pojedyncza wy-
nosiła prawie 165°, zatem zmiana pokazała się blisko 2° 10' i środek
nułego koła między słońcem a punktem 251° 35', wskazał punkt przy-
ziemny średni. Nadto mimośród drogi wielkiej czyli drogi mimośrodowej
słońca, jeżeli tak nazwać można, który u Ptolemeusza wynosił 24 części
promienia drogi wielkiej, w naszym Wieku dosięgną! prawie 31 części,
Digitized by
Google
128
jak to dostrzeżenia pokazują i co z przyjętej teoryi P. Nauczyciela mego
przy pomocy matematycznych dowodzeń łatwo okazać.
W jaki zań sposób przez ruch środka drogi wielkiej po małem
kole, mimośrody pięciu planet zmieniają się, jak to w dowodach nowych
teoryj przedstawiliśmy, bez wielkiej trudności zrozumieć można. W uwa-
żaniu pięciu planet, ponieważ głównie dwa przedmioty na względzie mieć
należy, to jest jakim sposobem i ile środek drogi ziemi względem środka
dróg planetarnych zbliża się lub odsuwa; następnie jaki jest stosunek
owego wzrostu albo ubytku do promienia drogi którejkolwiek planety,
przeto nie będzie potrzeby dłużej badać przyczyny.
Ponieważ w Saturnie cała średnica małego koła żadnego widocz-
nego stosunku nie ma względem promienia jego drogi, z przyczyny że
ta planeta pierwsza pod sferą gwiazd bieg odbywa, żadnej przeto zmiany
w mimośrodzie Saturna postrzeżenia wykryć nie mogą.
Ponieważ punkt odziemny Jowisza o ćwiartkę okręgu koła od p.
odziemnego słońca jest oddalony, dziś z przyczyny ruchu środka drogi
wielkiej, żadnej dostrzegalnej zmiany w mimośrodzie jego drogi nie widać,
chociażby znaczna i widoczna była wielkość Średnicy małego koła wzglę-
dem promienia drogi wielkiej. Ta to jest przyczyna, dla której żadnej
zmiany mimośrodu w Merkurym nie postrzegamy, gdyż podobnież strona
p. odziemuego słońca swym punktem odziemnym go zakrywa.
Punkt odziemny Marsa oddalony jest od p. odziemnego słońca na
lewo blisko o 50°, a Wenusa na prawo o 42°. Środki przeto dróg tych
planet są położone w dogodnych miejscach do dojścia zmiany: a ponie-
waż średnica małego koła «do promienia obydwóch kół znaczny ma sto-
sunek, dostrzeżenia dwóch tych planet rachunkiem trygonometrycznym
rozebrawszy P. Nauczyciel, znalazł, że mimośród Marsa zmniejszył się
o 42 część, a Wenusa o 5 część z przyczyny zbliżenia się środka drogi
wielkiej do słońca.
Ażeby zaś jeden tylko ruch, przyznany ziemi, nie zdawał się mieć
mało za sobą świadectw, przezorność mądrego Twforcg sprawiła, iżby
wszelki ruch i biegi pozorne wszystkich planet widocznie poznano, i tak
mała liczba biegów w przyrodzie potrzebnych dla widu zjawisk była
dostateczna. Dlatego i ruch środka drogi wielkiej nietylko do słońca
i planet krążących naokoło niego, ale nadto do zaćmień księżyca roz-
ciągnął. Jako bowiem Ptolemeusz przyjął, że największa odległość słońca
od ziemi wynosi 1210 części, jakich promień ziemi zawiera jedne, a dłu-
gość cienia księżyca 268 tychże części, tak P. Nauczyciel dowodzi, że
w naszym wieku taż największa odległość słońca od ziemi wynosi 1179
części, a oś ostrokręgu cienia 265. Inne zaś przedmioty mające z tym
związek a należące do biegu i zaćmień dwóch tych ciał, z powodu zmiany
Digitized by
Google
129
zasad mających się roztrząsnąć, do drugiego opowiadania, które po ni*
niejszem nastąpi, postanowiłem odłożyć.
Gdy się nad tym prawdziwie godnym podziwu układem nowych
teoryi P. Nauczyciela mego zastanawiam, często, uczony P. Schonerzef na
myśl mi przychodzi zdanie owego Platończyka, który pokazawszy czego
wymagać należy po astronomie, na końcu przydał: ie niełatwo kiedyt
cała natura będńe mogła być pojętą nie mając wielbiciela. Gdy U ciebie
poprzedniego roku byłem i gdy widziałem podjęte prace około poprawy
biegów przez naszego Regiomontana, Peurbacha jego nauczyciela, przez
ciebie i przez innych uczonych mężów, zaczynałem najprzód pojmować,
jakiem byłoby dziełem, jak wielką pracą, astronomią, tę królową nauk
matematyczuych, jak tego była godna, do swego pałacu królewskiego
odprowadzić i formę je) rządu przywrócić. Lecz gdy za wolą bozką zo-
stałem widzem i świadkiem prac, które chętnym umysłem zaiste przed-
sięwziął i po większej już części pan doktor Nauczyciel mój pokonał,
widzę żv3m nie wystawiał sobie ani cienia nawet tak wielkiego ogromu
pracy. Tak on zaś wielki, iżby go nie każdy bohater mógł udźwignąć
i w końcu pokonać. Z tych przyczyn mniemałbym, że starożytni prze-
kaz li pituręci jakoby Herkules zrodzony z najwyższego Jowisza, gdy
zwątpił nadal o swoich barnach, znowu niebo na Atlasa włożył, który
długim wiekiem przyzwyczajony, mężnie i niezłomuemi siłami jak rai
zaczął, tak ciężar ten do końca dźwigał. Nadto bożki Platon, podług
słów Pliniusza, przodkujący w mądrości, wyraźnie w Epinomidzie oznaj-
mia, Że „ASTRONOMIA POD PRZEWODNICTWEM BOGA Z08TA£A WTHAUB-
zioną.'' To zdanie Platona inni może inaczej tłumaczą; ja zaś gdy wi-
dzę że pan doktor Nauczyciel mój, postrzeżenia wszystkich wieków wraz
z swojemi porządkiem czyli w rejestr zebrane, zawsze ma przed oczyma,
następnie gdy coś wypada albo ustalić albo do nauki i prawideł dodać,
od pierwszych owych postrzeżeń postępuje aż do swoich, i rozważa
w jaki sposób wszystko się z sobą zgadza; potem, trafne wnioski jakie
ztąd pod przewodnictwem Uranii zebrał, do teoryj Ptolemeusza i staro-
żytnych odnosi. A gdy takowe z największem staraniem oceniając, na-
glony astronomiczną potrzebą, nie uznaje za godne przyjęcia; za bożkiem
natchnieniem i potęgą niebian nowe teorye przyjmie i za pomocą mate-
matyki geometrycznie ustanawia, coby z nich logicznie wyprowadzić mo-
żna. Nareszcie postrzeżenia straroźytnych i nasze do przyjętych teoryj
stosuje: a tak wszystkie owe prace wyczerpnąwszy, dopiero astronomii
prawa przepisuje.
Podług mnie, Platona należy w ten sposób rozumieć, że matematyk
zgłębiający biegi gwiazd, bardzo trafnie da się przyrównać do ślepego
któremuby tylko za przewodnictwem swej laski wielką, nieograniczoną,
Kopernikijana t. L 9
Digitized by
Google
130
śliską, niczliczonemi bezdrożami poplątaną drogę odbyć wypadało. Cóż
się stanie? oto przez niejaki czas ostrożnie stąpając, kijem szukając
drogi, rozpaczający i na nim niekiedy oparty, nieszczęśliwy, niebo, zie-
mię i wszystkich bogów wzywać będzie na ratunek. Bóg dozwoli mu
wprawdzie przez kilka lat doświadczyć sił swoich, żeby nareszcie poznał,
iż laską swoją od grożącego niebezpieczeństwa uwolnić się nie może;
potem już tracącemu nadzieję, Bóg ulitowany nad nim, rękę podaje i za
rękę do pożądanego celu doprowadza. Laską astronoma jest sama mate-
matyka czyli geometrya, za pomocą której drogę śledzić i na niej wspie-
rać się naprzód odważa. Czemże albowiem są siły umysłu ludzkiego
w porównaniu do zbadania tych boskich rzeczy i tak odlegle od nas
rozsianych? Czemże są mgliste oczy? Otóż gdyby mu Bóg według
swojej szczodroty nie udzielił sił bohaterskich, i gdyby go jakby za rękę
po niepojętej w innym razie rozumowi ludzkiemu drodze nie poprowadził,
nie uważałbym astronoma w żadnym względzie nad owego ślepego wyż-
szym i szczęśliwszym, wyjąwszy to, że niekiedy ufny w swój rozum i owę
laskę, składając cześć Bogu, będzie sobie winszował, że samą Uranią
z piekieł wyprowadził. Gdy zaś nad tym przedmiotem dokładnie się
zastanowi, pozna, że nie jest szczęśliwszym nad Orfeusza, który chociaż
umysłem postrzegał, że idzie za swoją Eurydyką, gdy z piekła urado-
wany wychodził, za przybyciem jednak do wnijścia piekieł, ta, której
odzyskania był już pewny, znowu mu z oczu znikła wracając do piekieł.
Rozważmy więc teorye P. Nauczyciela mojego i w innych planetach,
aby wiedzieć czy stałym umysłem i pod przewodnictwem Boga, Uranią
do niebios poprowadził i do swej godności przywrócił. Mógłby kto może
z tego co powiedziano o biegu ziemi około słońca, o biegu księżyca i bie-
gach pozornych, szydzić, lubo nie widzę jakimby sposobem teoryą po-
przedzania do sfery gwiazd stałych odniósł: ale ktokolwiek zechce mieć
wzgląd jużto na główny cel astronomii, już na związek i zgodność układu
dróg, albo na łatwość i przyjemność okazywania się zewsząd przyczyn
pozornych zjawisk, przyjęciem żadnej innej teoryi zręczniej i dokładniej
nie dowiedzie biegów pozornych innych planet: tak dalece to wszystko
jakby złotym łańcuchem przedstawia się z sobą jak najpiękniej powiązane,
i każda z planet w swojem położeniu i w swoim porządku, wszelką zmianą
swojego biegu, świadczy o ruchu ziemi; my zaś tylko podług rozmaitego
położenia kuli ziemskiej, na której zostajemy, sądzimy, że owe ciała roz-
maitemi biegami własnemi krążą. Jakoż jeżeli w czem, to w tern naj-
pewniej można widzieć, jakim sposobem Bóg poddał świat naszym roz-
biorom. Nie sądzę zaś, aby to kogo urażać mogło, iż Bóg Ptolemeuszowi
i innym znakomitym mistrzom dozwolił się różnić w tym względzie, po-
nieważ niniejsze nie należy do tego rodzaju zdań, które Sokrates w Gor-
Digitized by
Google
131
giaszu niebezpiecznemi dla ludzi nazywa, i żadna ztąd klęska ani dla
samej nauki, ani dla owego z niej wypływającego wieszczbiarstwa nie
wynika. Starożytni wszelką zmienność biegu w trzech wyższych planetach
względnie do słońca przez siebie dostrzeganą, przyznawali własnym ich
epicyklom. Potem gdy się przekonywali, że na zasadzie samego koła
mimośrodowego żadna w tych planetach pozorna zmiana nie zachodził
i że rachunek w obliczeniu ich biegów, na wzór teoryi Wenusa zgadzał
się z doświadczeniem i postrzeżeniami, osądzili: iż taką zasadę drugiej
nierówności pozornego biegu przyjąć należy, jaką wyprowadzali z dowo*
dzeń biegu Wenusa, to jest ażeby tak jak w Wenusie, w każdej piane*
cie środek epicykla w równem oddaleniu od środka drogi posuwał się,
lecz aby równość biegu następowała względem środka koła równającego,
do któregoto punktu sama także planeta własnym biegiem po epicyklu
jednostajnie od średniego punktu odziemnego odchodząc, przenosiła się*
Zresztą w jaki sposób Wenus własnym i sobie właściwym biegiem na
epicyklu obroty odbywała, a na zasadzie koła mimośrodowego średniemu
biegowi słońca odpowiadała, tak przeciwnie oni słońce na epicyklu, pla-
nety zaś na kole mimośrodowem właściwemi biegami krążące uważali;
co z samych postrzeżeń wynikać musiało, gdy ziemię w środku wszech
świata zatrzymali. A oprócz tego co sądzili stosownem do wytłumaczę*
nia pozornych biegów Wenusa, z teoryi Merkurego wnieśli, że wypada
przyjąć inne jeszcze miejsce dla koła równającego, i że sam środek, od
którego epicykl równo się oddalał, na małem posuwał się kole.
Są to dowcipne zaiste jak wiele innych wynalazki starożytne i do-
syć zgodne z biegami i pozornemi zjawiskami, jeżeli przyjmiemy, że
ciała niebieskie na drogach swoich około własnych środków niejedno-
stajne biegi odbywają, od czego jednak przyroda stroni, a my pierwszą
i najznaczniejszą zmianę biegu pozornego pięciu planet, gdy ta jak wia-
domo przypadkowo się w nich okazuje, przyznajemy im jako ich własną.
W szerokościach planet starożytni i ten także pewnik zdają się pomijać,
że wszelkie biegi ciał niebieskich albo są kołowe albo z kołowych zło-
żone, wyjąwszy może gdyby kto chciał rozumieć że odstąpienia i zbo-
czenia Wenusa i Merkurego dzieją się podobnie jak mówiliśmy poprze-
dnio o ruchu zboczenia ziemi, zboczenia epicyklów w trzech wyższych
planetach i odstąpienia w niższych, wypadają z ruchów kołysań. Jeżeli
to daje się przyjąć co do odstąpień i zboczeń Wenusa i Merkurego, że
kąty pochyłości płaszczyzn ich dróg i epicyklów wszędzie są te same,
jednak zwyczajny rachunek zbija ażeby zboczenia epicyklów w trzech
wyższych planetach i odstąpienia Wenusa i Merkurego dziać się miały
przez kołysanie. Bo że tylko o zboczeniach powiem, jakie minuty pro-
porcyonalne, za pomocą których wyprowadzimy zboczenia dla miejsc
Digitized by
Google
192
środka epicy kia zewnątrz węzłów i absydów; podobnie zbadali i ozna-
czyli sposób, jakim się dochodzą w nauce o ruchu powszechnym zboczenia
stopni ekliptyki, t. j., że gdy środek epicykla Wenusa znajduje się o 60
stopiiłu od jednej z absyd drogi, wtedy otrzymujemy zboczenie 5'; dla
Merkurego zaś 22' 30". Gdybyśmy zaś przyjęli, że koło prowadzące
-zbacza przez kołysanie, w taLiem położeniu epicykla Wenusa, prawdziwy
rachuLek wymagałby nie więcej nad 2' 30" zboczenia, dla Merkurego
•zaś 11' 15". W położeniu bowiem środka owego epicykla pierwszej
planety, otrzymalibyśmy kąt pochyłości płaszczyzny drogi do ekliptyki,
nie większy nad 5'; dla Merkurego zaś 22' 30", podług własności ruchu
kołysań. I dla tejto podobno przyczyny Jan Regiomontan uważał za
-potrzebę ostrzedz uczonych, że rachunek szerokości planet jest tylko
przybliżonym.
Nakoniec gdy ludzie, jak na wielu miejscach Arystoteles pokazuje,
z przyrody swojej mają żądzę wiadomości , prawdziwie przykro jest, że
nigdzie podobne 'przyczyny zjawisk nie są tak zawiłe i jakby cymme-
ryjskiemi ciemnościami otoczone, co też Ptolemeusz z nami poświadcza:
że nie przytoczę wiele ze starych co do pięciu planet teoryj, jakby może
wymagało już to samo wyliczenie, już porównanie ze sta remi teoryj (że
tak je nazwę) nowych. Zaiste Ptolemeusza i tych którzy go naśladują
równie jak i P. Nauczyciela serdecznie kocham; albowiem zawsze mam
przed oczyma i w pamięci owo święte prawidło Arystotelesa, kochać obu-
dwu, słuchać zaś gruntowniejszych ; lubo jednak nie wiem jakim sposo-
bem czuję się skłonuiejszym do teoryj Pana Nauczyciela. Może się to
dzieje w części dlatego, że teraz dopiero wystawiam sobie, iż dokładniej
rozumiem owe nader miłe zdanie dla swej powagi i prawdziwości Plato-
nowi przyznawane: że Boy zawsze mierzy, w części zaś dlatego, że po
odnowieniu astronomii przez Pana Nauczyciela jakby po rozpędzeniu mgły
na otwartem teraz niebie i obudwoma, jak się mówić zwykło oczyma,
widzę potęgę owego nader mądrego zdania Sokratesa w Fedrze: kogo
sądzę być zdolnym do widzenia jednej lub więcej rzeczy stworzonych , za
tym lecę w siad jako za bożkiem.
Po ustaleniu więc tego co dotąd o biegu ziemi P. Nauczyciel po-
wiedział, wypada (jak to w zasadach odnowienia teoryi opowiedzieliśmy),
aby wszelka zmiana biegu pozornego planet, która w nich dla położeń
względem słońca postrzegać się daje, z powodu rocznego biegu ziemi
odbywała się na wielkiej drodze, i aby planety rzeczywiście pc^tępowały
jeszcze drugą nierównością po stopniach Zodyaku Z tej przyczyny teo-
rye te dla tych tylko planet służą, dla których dwie nierówności biegu
tłumaczyć można. Jako zaś Pan Nauczjciel w biegu księżyca wolał użyć
epicykla na epicyklu, tak znowu w trzech wyższych planetach, dla po-
Digitized by
Google
133
rządku dogodniejszego tłumaczenia i mierzenia biegu, wybrał koła mimo-
środowe z epicyklami; w biegu zaś Wenusa i Merkurego dwa koła mi-
mośrodowe.
Ponieważ my biegi trzech wyższych planet jakby ze środka ziemi
postrzegamy, a obroty dwóch niższych jakby poniżej nas widzimy, sto-
sowną rzeczą było, środki dróg planetarnych do środka drogi wielkiej
odnosić, abyśmy potem z niego biegi i wszelkie pozorne zjawiska do
środka ziemi jak najdokładniej przenosili; dlatego i wpięciu planetach
wyobrazić sobie należy koło, któregoby środek zewnątrz środka drogi
wielkiej przypadał.
Lecz dla dokładniejszego zrozumienia zasady ustanowić się mnją-
cych nowych teoryj, i żeby zresztą wszystko widocznem i coraz jaśniej-
szem zrobić, załóżmy naprzód: że płaszczyzny dróg pięciu planet leżą
na płaszczyźnie ekliptyki, a środki kół prowadzących i równających
w środku drogi wielkiej , tak jak u starożytnych w środku ziemi były.
Potem odległjści między środkiem drogi wielkiej a punktami czyli środ-
kami kół równających, na 4 równe części podzielmy. Następnie środek
drogi każdej z trzech planet wyższych, na trzeci podział od środka drugi
wielkiej ku punktowi odziemnemu przenieśmy, i promieniem czwartej
części na okręgu drogi, nakreślmy epicykl, a otrzymamy układ wła>nego
biegu każdej planety w długości. Jeżeli więc, podług zdania P. Nauczy-
ciela mfcgo, planeta na wyższej części okręgu tego epicykla posuwa się
kierunkowo, w niższej zaś części wstecznie tak, iż wtenczas gdy środek
epicykla jest w puukcie odziemnym drogi, planeta znajduje się w puukcie
przyziemnym swego epicykla, i przeciwnie gdy środek epicykla bawi
w punkcie przyziemnym drogi, planeta zajmuje punkt odzierany epicykla,
i tern podobieństwem biegów, planeta na epicyklu i środek epicykla na
drodze, w równym czasie obiegi swoje kończą; jasną jest rzeczą, że us-
nąwszy koła równające planet, bieg względem środka drogi wielkiej bę-
dzie jednostajny i z równych złożony. Albowiem epicykl w ten spo&ób
użyty, powinność koła równającego zastępuje i droga mimośrodowa około
swego środka i planeta na epicyklu około środka epicykla na którym
zostaje, w równym czasie równe opisuje kąty.
Bieg zas Wenusa tak poznamy: po odrzuceniu koła, którego miej-
sce droga wielka zastępuje, na trzeciej podziałce, wielkością czwartej
części pozostałej, zakreślmy małe koło. Potem środek epicykla Wenusa,
który jest kołem mimośrodowem na kole, nazwiemy tu mimośrodowem
drugiem, i to na obwodzie wspomnionego koła niech się porusza podług
takiego prawa : aby ile razy środek ziemi stanie na linii absydów, środek
drogi w punkcie małego koła, najbliższym środka drogi wielkiej, znaj-
dował się; gdy ziemia przypada między obydwoma absydami, środek drugi
Digitized by
Google
134
Wenusa Diecb się zatrzyma w punkcie małego koła najdalszym od środka
drogi wielkiej, i ku tymże samym co i ziemia, stronom w porządku zna-
ków niech się posuwa i odbywa dwa jak wypada obroty, w czasie je-
dnego obiegu ziemi.
Teorya biegu Merkurego w ogólności zgadza się z teoryą Wenusa;
przyjmując nadto epicykl, którego średnicę skutkiem drugiej zmiany
Merkury kołysaniem opisuje. Zresztą, ażeby się do biegu ziemi zasto-
sował, przyjmuje wielkość promienia koła przenoszącego ruchomego, ró-
wną 3573 części. Mimośród zaś koła przenoszącego pierwszego 736 czę-
ści, wielkość promienia małego koła przenoszącego środek ruchomy 211
części; a średnica wspomnionego epicykla 380 części, jakich promień
drogi wielkiej zawiera 10000. W biegu zaś takie prawo zachodzi, iż
środek koła ruchomego przeciwnie jak w Wenusie, najdalej od środka
wielkiej drogi jest położony, a ziemia na linii absydów planety się znaj-
duje; największego zaś zbliżenia dochodzi, gdy ziemia oddalona jest od
absydów planety o ćwiartkę koła. Planeta jak widzimy, będzie miała
epicykl stały, którego średnicę skierowaną ku środkowi koła ruchomego,
planeta ruchem kołyszącem po linii prostej posuwając się, opisuje podług
tego prawa, iż gdy środek koła ruchomego będzie w nąjwiększem odda-
leniu od środka drogi wielkiej, aby planeta zajmowała punkt przyziemny
swego epicykla, który jest niższym końcem średnicy przez nią opisanej;
i nawzajem, żeby drugi koniec, który punktem odziemnym nazwać mo-
żna, zajęła, gdy tenże środek ruchomego koła najbliższym będzie środka
drogi wielkiej.
Biegi zaś absydów planetarnych, równie jak i inne niektóre przed-
mioty, do drugiego odkładamy opowiadania.
Ta jest prawie cała zasada teoryi do wytłumaczenia wszelkiej zmia-
ny biegu planet w długości. Dlatego, gdyby oko nasze znajdowało się
w środku drogi wielkiej, promienie oczne z niego przez planety jakby
Unie prawdziwych biegów do sfery gwiazd stałych poprowadzone, na
ekliptyce nie inaczejby posuwały się, tylko ażeby ich własne zmiany bie-
gów na zwierzyńcu przedstawiły jak tego wymagają stosunki wspomnio-
nych kół i biegów. Lecz ponieważ my, mieszkańcy ziemi, pozorne biegi
ciał niebieskich z niej uważamy, przeto do jej środka, jako do podstawy
i wnętrza siedliska naszego, wszelkie biegi i pozorne zjawiska odnosimy,
prowadząc z niego przez planety linie , jak gdyby oko ze środka drogi
wielkiej do środka ziemi było przeniesione, zkąd o wszystkich zmianach
Mjawisk nam się przedstawiających wnosić należy. Gdybyśmy zaś chcieli
prawdziwe własne biegi planet rozbierać, należałoby wykonać jak to po-
wiedziano za pomocą linij, ze środka drogi wielkiej wychodzących.
Ażebyśmy się jednak prędzej z tego co jeszcze pozostaje do wyli*
Digitized by
Google
135
czenia w zjawiskach planet wytłumaczyli, i żeby cały wykład był łatwiej-
szym i przyjemniejszym, wyobraźmy sobie linie prawdziwych biegów po-
zornych idące nietylko ze środka ziemi przez planety na ekliptyce, ale
nadto ze środka drogi wielkiej, i dlatego właściwie zwane liniami zmien-
nego biegu. Gdy więc ziemia, postępując biegiem na wielkiej drodze,
stanie na linii prostej między słońcem a jedną z trzech wyższych planet,
wtedy planetę zobaczymy wschodzącą z wieczora na wschodzie. Ponieważ
zaś ziemia w tem położeniu jest najbliższa planety, starożytni przyjęli,
że planeta względem ziemi jest najbliższą, ponieważ była w punkcie przy-
ziemnym swego epicykla. Gdy zaś' słońce zbliża się do linii prawdziwego
i pozornego położenia planety, co następuje gdy ziemia dochodzi do prze-
ciwległości wspomnionego miejsca: planeta zaczyna znikać przy zachodzie
wieczornym i najbardziej się od ziemi oddalać, dopóki linia prawdziwego
miejsca planety także i przez środek słońca nie przejdzie, i dopóki słońce
między planetą a ziemią nie stanie i planety nie zakryje; od tego potem
zakrycia, dla ciągłego ruchu ziemi, ponieważ linia prawdziwego miejsca
słońca od linii prawdziwego miejsca planety odstępuje, przeto planeta
doszedłszy do odległości od słońca jak tego łuk widzenia wymaga, znowu
na wschodzie z rana widzieć się daje.
Ponieważ droga wielka w teoryi tych trzech planet czynność epi-
cykla każdąj planecie przez starożytnych przyznawanego wykonywa,
przeto na średnicy drogi wielkiej przedłużonej aż do planety znajduje
się prawdziwy punkt odziemny i przyziemny planety, względnie drogi
wielkiej. Punkt zaś odziemny i przyziemny średni, w kierunku średnicy
drogi wielkiej na liniach łączących środek koła ze środkiem epicykla
w równej odległości posuwa się, i gdy ziemia w pierwszej połowie swej
drogi do planety się zbliża, w drugiej i przeciwnej od niej się oddala:
w pierwszym razie końce średnicy drogi wielkiej wskażą punkta przy-
ziemne, w drugim p. odziemne, gdyż pierwsza połowa drogi stronie niż-
szej epicykla, druga zaś stronie wyższej odpowiada.
Niech środek ziemi znajduje się niedaleko słońca i złączenia pla-
nety, w prawdziwym p. odziemnym planety względnie drogi wielkiej, i nie-
chaj linia prawdziwego biegu schodzi się z linią pozornego miejsca planety.
Od tego miejsca gdy ziemia biegiem swoim posunie się, linia prawdziwego
biegu z linią prawdziwego miejsca planety zaczną się w planecie prze-
cinać, i pierwsza postąpi jednostajnym swoim biegiem w kierunku zna-
ków, druga zaś od tej zbaczająca, pokaże nam planetę prędzej po ekliptyce
postępującą, aniżeli gdyby rzeczywiście posuwała się biegiem własnym.
Lecz gdy ziemia przyjdzie do części drogi wielkiej bliższej planety, ta
wnet do kierunku wstecznego się zwraca, tak iż pozorny postęp planety
zaraz leniwszym nam się okaże; dalej ponieważ ziemia ku planecie w górę
Digitized by
Google
136
postępuje, linia prawdziwego biegu słońca od planety będzie się odsuwała,
a nam się będzie zdawać jakoby planeta z wyższej części zstępując, do
nas się zbliżała. Planeta zaś dopóty kierunkową będzie, póki środek
ziemi nie przyjdzie do tego położenia na drodze wielkiej, aż kąt dzienny
ruchu linii wstecznego prawdziwego miejsca planety, równy będzie kątowi
dziennemu biegu prawdziwego kierunkowego; albowiem wtedy z powodu
dwóch niweczących się biegów, planeta w pierwszem stanowisku przez
kilka dni podług stosunku drogi wielkiej do drogi planety i podług po-
łożenia planety na swej drodze i prędkości swego biegu, zdawać się bę-
dzie stojącą. Następnie od tego znowu miejsca gdy ziemia stanie bliżej
planety, zdawać się nam będzie że planeta odsuwa się wstecznie, ziemia
bowiem swem odsuwaniem się znacznie bieg własny planety przewyższa,
aż do tego miejsca w którem ziemia do prawdziwego p. przyziemnego
planety względnie drogi wielkiej dochodzi, gdzie pUneta w połowie swego
wstecznego ruchu w przeciwległości ze słońcem, będzie najbliżej ziemi.
W tem położeniu znajduje się Mars. który oprócz zwyczajnego odsuwania
się z powodu drogi wielkiej czyli ze względu zmiany pozornej, ma nadto
inną jeszcze (z przyczyny widocznej wielkości promienia ziemi względem
jego odległości) pozorną zmianę, jak to pilne postrzeżenie potwierdzi.
Naostatek gdy ziemia od tego że tak powiem środkowego złączenia
z planetą, kierunkowo odsunie się. ruch wsteczny w tym samym stosunku
w jakim wprzódy wzrastał, zmniejszać się będzie, aż póki znowu po zró-
wnoważeniu się biegów, planeta w drugiem stanowisku nie zatrzyma się.
Potem planeta własnym biegiem przewyższającym ruch wsteczny, za bie-
giem ziemi postępować będzie, dopóki nareszcie w środku biegu kierun-
kowego się nie pokaże i dopóki znowu ziemia do punktu odzieranego
prawdziwego, zkąd wyszła nie przyjdzie i wszystkich wspomnionych zjawisk
pozornych, kolejno w każdej planecie nie sprowadzi.
Ten jest pierwszy użytek drogi wielkiej w rozważaniu biegu planet,
iż nas uwalnia w Saturnie, w Jowiszu i Marsie od trzech wielkich epicy-
klów. Co zaś starożytni argumentem planety nazjwali, to P. Nauczyciel
biegiem paralaktyc nym planety nazywa, ponieważ za pomocą niego wypro-
wadzamy pozorne biegi z powodu ruchu ziemi na drodze wielkiej wyni-
kające, które jak wiadomo niczera innem nie są względem dropi wielkiej,
jak paralaxy księżyca z przyczyny stosunku promienia ziemi do promie-
nia jego drogi. Bieg środka epicykla którejkolwiek planety odjęty od
biegu średniego ziemi, który jest i biegiem średniego słońca, daje na
różnicę ruch jednostajny paralaktyczny rachowany od p. odziemnego śred-
niego, od którego ziemia jednostajnie się odsuwa; zkąd naprędce otrzy-
miyemy z tablic biegu P. Nauczyciela prawdziwy i pozorny bieg każdej
planety na ekliptyce.
Digitized by
Google
137
Drugą znowu, od tamtej niepośledniejszą część pożytków drogi wiel-
kiej, napotkamy w teoryi Wenusa i Merkurego; jakoż ponieważ my dwie
te planety z ziemi jakby z gwiazdozorni postrzegamy, chociażby one nie
inaczej jak słońce stałemi były, my jednak ponieważ przez ruch na
wielkiej drodze około nich krążymy, sądzilibyśmy że i one równie jak
słońce zwierzyniec przebiegają. A ponieważ dostrzeżenia świadczą, że
Wenus i Merkury na swoich drogach także własnemi biegami krążą,
oprócz średniego biegu słońca, którym kierunkowo postępują, i inne także
po orne biegi przypadkowe z przyczyny ruchu na drodze wielkiej po-
strzegać się dają. Jakoż z początku ich drogi uważać będziemy za epi-
cykle, które jak gdyby na własnych kołach ze słońcem równemi postę-
pami zwierzyniec przebiegały. Tak gdy ziemia znajduje się w miejscu
najbliższem pierwszych kół, całe ich drogi uważać będziemy w miejscu
ną,dalszem koła mimośrodowego, a przeciwnie gdy ziemia jest najdalej,
drogi będą najbliżej. Nadto jak w planetach wyższych punkta odziemne
i prz) ziemne wyznaczają się względnie do planet na samej drodze wiel-
kiej, tak przeciwnie w drogach Wenusa i Merkurego wyznaczają się wzglę-
dnie do środka ziemi, gdziekolwiekby się ona znajdowała, i podług rocz-
nego biegu ziemi przez wszystkie punkta dróg przechodzą. Końce śre-
dnicy koła ruchomego, która od linii średniego biegu słońca, to jest od
linii prowadzouej ze środka drogi wielkiej do środka ziemi w równej odle-
głości się posuwa, sąto absydy średnie. Absydy będące w stronie koła
ruchomego przeciwległej ziemi, słusznie się nazwą absydami nąjwyźszemi,
a będące w stronie bliższej, absydami najniższemu
Gdyby bieg roczny ziemi ustał, ponieważ Wenus w 9 miesiącach
swój obieg jak wyżej powiedziano kończy, a Merkury blisko w 3; przeto
każda z tych planet w ciągu swegu peryodu, dwa razy by nam się z ziemi
pokazała w złączeniu ze słońcem, dwa razy najdalszych granic na swych
kołach na zagięciach dochodzącą: raz zaś gwiazdą ranną, wieczorną, wste-
czną, kierunkową, odziemną i przyziemną. Nadto oku w środku drogi
wielkiej przedstawiałyby się własne biegi zmienne Wenusa i Merkurego,
podobnie i innych planet, to jest plauety te, biegami swojemi przechodząc
po całym zwierzyńcu t byłyby wówczas w przeciwległa ści ze słońcem,
a w innych położeniach wydawałyby się zwróconemi ku niemu.
Lecz gdy ani ze środka drogi wielkiej biegów planet nie uważamy,
ani ziemia w biegu rocznym nie ustaje, dosyć widoczną będzie, dlaczego
też same pozortie biegi nam mieszkańcom ziemi, w tak wielkiej się roz-
maitości przedstawiają. Wenus i Merkury ziemię w biegu prześcigają,
według wielkości dróg swoich biegiem prędszym, ziemia w biegu swoim
roczuym za niemi postępuje. Dlatego Wenus do ziemi w 19 blisko mie-
siącach, Merkury w 4 powraca, i w tym przeciągu czasu powtórnie przed-
Digitized by
Google
138
stawiają nam wszystkie pozorne biegi które Bóg dozwolił i z ziemi dostrzegać,
linie własnych biegów jednostajnie postępują, kończąc swoje obiegi około
środka drogi wielkiej w czasie przez Boga sobie naznaczonym. Linie zaś
prawdziwych miejsc, które od środka ziemi przez Wenusa i Merkurego pro-
wadzone, idą wcale inaczej, jużto dlatego że od punktu zewnątrz ich dróg
są prowadzone, już że tenże sam punkt jest ruchomy. My sądzimy, że
Wenus i Merkilry na swych drogach takim biegiem postępują, jakim uwa-
żali je starożytni, to jest krążące po cpicyklach. Gdy jednak tamten bieg
jest tylko przewyżką o którą planeta prędsza, bieg średni ziemi czyli
słońca przewyższa, tę przewyżkę P. Nauczyciel nazywa ruchem paralak-
tycznym, zupełnie dla tych samych przyczyn co w trzech wyższych pla-
netach. Wypada przeto, że wszystkie pozorne biegi Wenusa i Merku-
rego, któreby się nawet z nieruchomej ziemi wydawały, z przyczyny biegu
ziemi, później wracają, i że takowe we wszystkich częściach swoich kół
i punktach ekliptyki przypadają, przez co różnego rodzaju ich biegi po-
strzegamy. Jakoż gdyby ziemia stała nieruchomie w znaku Baka, Pto-
lemeusz wcale nie dostrzegłby był że Merkury najmniej się odsuwa od
słońca w Wadze, a Wenus w Byku. Gdziekolwiekby zaś ziemia była na
swojej wielkiej drodze, a Wenus albo Merkury na bokach swego koła,
najdalej zdawać się nam będzie od słońca odsuniony. Poprowadziwszy
linie od środka ziemi, dotykające z obu stron kół Wenusa i Merkurego,
te w wyższej części drogi względem ziemi, postępować będą w kierunku
znaków; a w przeciwnym kierunku, w części niższej i najbliższej ziemi,
gdzie stojącemi i cofającemi się na oko wydadzą, zwłaszcza gdy linia
prawdziwego miejsca planety, zakreśla kąt dzienny okoła środka ziemi
w kierunku wstecznym, albo równy kątowi średniego biegu, który i ziemia
opisiye w kierunku postępowym, albo od niego większy. Otóż dlaczego
widzimy Wenusa i Merkurego, krążące okoła słońca.
Wreszcie jaśniejszą jest rzeczą nad słońce, że droga unosząca ziemię,
słusznie się zowie WIELKĄ. Jeżeli bowiem wodzowie z przyczyny po-
wodzeń wojennych, albo podbicia narodów, otrzymywali przydomki Wiel-
kich: godną zaiste była i ta droga, aby jej nadać najświetniejsze imię,
gdyż jakby sama jedna czyni nas uczestnikami praw całego urządzenia
niebieskiego, i wszelkie błędy biegów prostuje, a tę najpiękniejszą część
filozofii do swojej godności wraca. Dlatego zaś droga ma nazwę wielkiej
że tak względem dróg planet wyższych jako i niższych, znaczną ma wiel-
kość, która jest powodem głównych zjawisk.
W szerokościach planet najprzód widzimy jak słusznie drodze uno-
szącej środek ziemi, dano nazwę wielkiej, co na tern większe jeszcze zasłu-
giye podziwienie, iż jak wiadomo, prawidła starożytnych w tym względzie
zawilsze i ciemniejsze były. Biegi planet w długości wyborne wprawdzie
świadectwa wykazują, że środek ziemi opisuje drogę, którą wielką zowicmy
Digitized by VjOOQ16
139
W szerokościach zaś planet jej pożytki, jakby wznakomitem jakiem miejscu
położone, bardziej są wydatne, gdyż droga ta nie odstępując od płaszczyzny
ekliptyki, główną jednak jest przyczyną wszelkiej zmiany biegów pozornych
w szerokości. Widzisz, uczony Panie Schonerze, iż dlatego tę drogę wysoko
cenić i przyjąć należy, że całą naukę o ruchu szerokości, krótko i jasno
za pomocą wszystkich przywiedzionych przyczyn, przed oczy stawia.
Niech będą najprzód drogi trzech wyższych planet, podług teoryi
Ptolemeusza do ekliptyki nachylone, których punkta odziemne w półno-
cnej stronie przypadają, i niech planety na własnych drogach, podobnie
jak księżyc na drodze , pochyłej, z której płaszczyzny nie wychodzi, bieg
odbywają. Linie własnych biegów, zwykle liniami węzłowemi planet zwane,
wskażą położenia dróg względem płaszczyzny ekliptyki i punktu przecięć
dróg planet; linie zaś prawdziwych miejsc przecinające wspomnione linie
w środkach planet, stosownie do położenia środka ziemi na drodze wiel-
kiej względem planety i samej planety na swej pochyłej drodze, wskażą
prawdziwe miejsca planet: bliższe i dalsze na linii przez środek znaków
idącej i podług wielkości kątów z płaszczyzną ekliptyki utworzonych, jak
tego matematyczny rachunek wymaga. Dlatego gdy planeta bawi na któ-
rymkolwiek łuku swej drogi pochyłej i epicykla, a środek ziemi względem
planety jest w dalszej połowie drogi wielkiej, którą starożytni wyższą
częścią epicykla nazwali, jasną jest rzeczą, że szerokości pozorne, mniej-
szemi być powinny o kąt pochyłości drogi do płaszczyzny ekliptyki; po-
nieważ w takiem położeniu środka ziemi względem planety, kąt szerokości
pozornej, mniejszym jest od kąta nachylenia, to jest wewnętrzny od zewnę-
trznego i przeciwległego. Fotem gdy środek ziemi przyjdzie do połowy
drogi wielkiej bliższej planety, szerokość pozorna, przeciwnie większą bę-
dzie od kąta nachylenia; dla tych samych zupełnie przyczyn i odwrotnie
się dzieje: albowiem kąt który był wprzódy zewnętrzny i przeciwległy,
teraz jest wewnętrznym. Ta jest przyczyna, dla której starożytni mnie-
mali, że gdy środek epicykla znajduje się zewnątrz węzłów, wyższa część
epicykla zawsze między płaszczyzną drogi i ekliptyki przypada, druga
zaś połowa epicykla ku tej stronie zmierza, ku której połowa drogi środek
epicykla unoszącej nachyla się, średnica zaś przechodząca przez średnie
długości epicykla w równem oddaleniu na płaszczyźnie ekliptyki postę-
puje: a gdy epicykl jest w węzłach, planeta,, w jakiejkolwiek byłaby czę-
ści swego epicykla, żadnej wtedy nie ma szerokości W tych teoryach
sprawdza się to wtedy, gdy planeta bawi w którym z węzłów, a ziemia
znajduje się w którejkolwiek części drogi wielkiej. Gdyby kąt płaszczy-
zny epicykla względem płaszczyzny drogi, w teoryach starożytnych, znaj-
dowano zawsze równym kątowi nachylenia płaszczyzny drogi do płasz-
czyzny ekliptyki, to jest gdyby płaszczyzną epicykla zawsze była uważaną
Digitized by
Google
140
w równem nachyleniu do ekliptyki, wspomniona teorya szerokości byłaby
dostateczną; lecz gdy wcale co innego rozbiory geometryczne postrzeżeń
nasuwają, jak to widzieć można w Ptolemeuszu w ostatniej księdze Wiel-
kiego układu, P. Nauczyciel stanowi, że przez ruch kołysań kąt nachylenia
drogi do ekliptyki w pewnym stosunku rośnie i maleje, to jest względnie
średniego biegu planety, na kole pochyłem i ziemi na drodze wielkiej,
co nastąpi, jeżeli w jednym peryodzie biegu paralaktycznego, średnica na
której się ważenie odbywa, dwa razy kreślona będzie ostatniemi grani-
cami koła pochyłego; pod tym warunkiem, iż gdy planeta jest przy wscho-
dzie wieczornym, aby kąt nachylenia był największy; dlatego i szerokość
pozorna będzie także większa: przy wschodzie zaś rannym, aby kąt był
najmniejszy, a ztąd ażeby i sama szerokość pozorna jak należało, była
mniejszą.
Biegi pozorne Wenusa i Merkurego w szerokości, wyjąwszy jedno
zboczenie, teoryą wyższych planet łatwością pomysłu przewyższają. Ale
rozważmy najprzód szerokości Wenusa. Wewnątrz drogi wielkiej najprzód
napotykamy sferę Wenusa. Zakłada więc P. Nauczyciel: że płas/czyzna,
na której Wenus bieg odbywa, względem ekliptyki czyli j)łaszczyzuy drogi
wielkiej, zbacza około średnicy przechodzącej przez absydy własne drogi
pierwszej, w ten sposób, iż połowa wschodnia względem płaszczyzny ekli-
ptyki, na północ się wznosi pod kątem pochyłości, jakiby w teoryach
Ptolemeusza płaszczyzna epicy kia z płaszczyzną drogi tworzyła; a zacho-
dnia połowa zniża się na południe. Połowę zaś wschodnią rozumiemy
tę, która leży względem linii największej odległości w kierunku postępo-
wym i t d. Za pomocą tej jednej i prostfej teoryi, wszelkie prawidła
zboczeń i nachyleń wraz z wypadkami z położenia ziemi względem płasz-
czyzny planety, łatwo będzie przewidzieć. Jakjż, gdy skutkiem biegu
rocznego ziemi z przeciwnej strony do najdalszego punktu pierwszej drogi
dojdziemy, gdzie droga Wenusa, jakby epicy ki w punkcie odziemnym
swojej drogi nam się wyda, wówczas płaszczyzna po której Wenus krąży,
zdawać się nam będzie odsuniętą od płaszczyzny ekliptyki, ponieważ w ta-
kiem położeniu w kierunku poprzecznym ją widzimy. A ponieważ na pła-
szczyznę tę z miejsca niższego patrzymy, ta jej część która na północ wy-
staje, g ly obrócimy oczy na południe, będzie le \ą, pozostała zaś na połu-
dnie, prawą. Gdy zaś ziemia postąpi w górę ku uajdalszemu punktowi
planety, droga Wenusa zdawać się będzie odstępować od p. odziemnego
swego koła i aż na samą płat-zczyznę koła Wenusa nachyloną, jakbyśmy
z wyższego miejsca na nią patrzyli. Dlatego odsunięcie kolejno w zbo-
czenie przechodzi, tak iż o ćwiartkę okręgu koła oddalona od pierwszego
miejsca planeta w górnych tylko częściach będzie zbaczać od ekliptyki.
Że w takiem położeniu my znajdujemy się na ziemi w przeciwnej poło-
Digitized by
Google
141
wie drogi, która względem p. odziemnego ma położenie kierunkowe, a wzglę-
dem płaszczyzny ekliptyki na północ się wznosi, starożytni powiedzieli
że epicykl Wenusa jest w węźle spadającym, i że punkt odziemny epicykla
na północ najbardziej się nachyla ; p. zaś przyziemny, na połuduie. Na-
stępnie, gdy nas ziemia podnosi w górę swym biegiem rocznym ku pun-
ktowi najdalszemu Wenusa, droga jego niby epicykl będzie się zdawała
dążyć do punktu najbliższego a płaszczyzna epicykla (to jest płaszczyzna
Wenusa), która wprzódy pochyloną dla nas była do płaszczyzny ekliptyki,
znowu się pokaże do nas pochyloną; północna zaś połowa drogi wewnątrz
płaszczyzny ekliptyki wystającą, zostań e prawą, ponieważ na drogę We-
nusa z góry patrzymy. Gdy zaś środek ziemi przyjdzie do miejsca naj-
dalszego Wenusa, żadnego zboczenia lecz tylko odstąpienie postrzeżemy,
i droga Wenusa w najbliższym punkcie swego koła prowadzącego, po-
dług zdania starożytnych, będzie się znajdować. Ten zaś jest zjawisk
porządek, iż gdy środek ziemi połowę obiegu kończy od punktu najbliż-
szego Wenusa w kierunku znaków, wznosząc się do punktu najdalszego
Wenusa, tymże samym sposobem ziemia na dół idąc, odstąpienie zwolna
zmieni się w zboczenie, a ponieważ połowa płaszczyzny koła prowadzą-
cego od punktu najdalszego, posuwa się w kierunku wstecznym, z powo-
du takiego ruchu ziemi, staje się dla nas przeciwległą, punkt odziemny
drogi Wenusa na południe od płaszczyzny ekliptyki zbaczać zaczyna, do-
póki po dojściu ziemi do 90 stopni od p. najdalszego, obu połów od pła-
szczyzny ekliptyki zbaczających nie zobaczymy i sądzić będziemy, że droga
czyli epicykl Wenusa do węzła wstępiyącego w najdalszym punkcie do-
chodzi. Gdy odsunie się fW tego miejsca ziemia, zboczenie znowu na
oitąpienie przejdzie, i gdy dojdzie do miejsca najbliższego Wenusa, też
same szerokości pozorne Wenusa ziemia znowu sprowadzać zacznie. Z cze-
go pokazuje się, że gdy ziemia jest na linii absydów Wenusa, płaszczy-
zna drogi planety cofniętą się wydaje, w oddaleniu zaś o ćwiartkę koła
od tych punktów, nachyloną, w miejscach zaś pośrednich, mieszane sze-
rokości dają się widzieć.
Gdy zaś oprócz tych szerokości które starożytni epicyklowi Wenusa
przyznali, łączy się z niemi i inna, odstąpieniem przez starożytnych a \xzez
Ptolemeusza pochyłością kół mimoirodowych nazwana, i takową tłoma-
czyli przez środek koła przenoszącego epicykl Wenusa, który już został
usunięty, P. Nauczyciel osądził, iż udać się należało do innego sposobu
zgodniejszego z postrzeźeniami. Aby zaś sposób ten wykładu zboczenia,
podany przez P. doktora Nauc yciela mego, równie jak i to co dotąd
wyłożono, łatwiej zrozumii ć, załóżmy że płaszczyzna dopiero wspomniona,
jest średnią i stałą, od którejby pr.wd/.iwa na jedne i drugą stronę odstę-
powała. Lecz ponieważ wszystkie biegi odniesione do biegunów, z mniej-
Digitized by
Google
142
szą trudnością, i prędzej poznają, się, przeto najprzód pamiętać należy, że
jeden z biegunów płaszczyzny eldiptyki, podług wielkości kąta nachylenia
wznosi się, drugi zaś w przeciwnej stronie na południe zniża się, a co
o północnym biegunie albo o tern co się dzieje około niego mamy po-
wiedzieć, w podobny sposób mając wzgląd na przeciwległość o południo-
wym rozumieć należy. Podobnie dla północnego bieguna płaszczyzny
średniej załóżmy, że jest koło ruchome, któremuby linia ze środka pła-
szczyzny średniej największych zboczeń od prawdziwej płaszczyzny odpo-
wiadała: sam zaś biegun północny prawdziwej płaszczyzny ruchem koły-
sania niech średnicę wspomnionego koła zakreśla. Powtóre, koło ru-
chome niech idzie za biegiem planety, tak aby Wenus biegiem swoim
postępując, zostawiała jedno z dwóch przecięć po sobie idących, podług
takiego prawa, aby po upływie roku do drugiego przecięcia w końcu wró-
ciła. Poprowadźmy koło wielkie przez bieguny obydwóch płaszczyzn,
i od wspólnego przecięcia tego koła z płaszczyzną prawdziwą, odliczmy
z obu stron po 90 stopni. Ponieważ bieguny płaszczyzny prawdziwej
i średniej różnią się, przeto węzły albo wspomnione przecięcia oznaczo-
ne będą. W tym czasie w którym Wenus do któregokolwiek z węzłów
powraca, niech biegun płaszczyzny prawdziwej ruchem kołyszącym, dwa
razy kreśli średnicę wspomnionego koła ruchomego: to zaś niech się tak
odbywa, iżby planeta ze środkiem ziemi w takiej była zgodzie, że ile ra-
zy ziemia przyjdzie do punktu najdalszego drogi, aby Wenus na kole
prawdziwem najbardziej na północ od płaszczyzny średniej zbaczała, to jest
znajdowała się najdalej zewnątrz średniej drogi Nadto, gdy ziemia
jest o czwartą część od p. odziemnego drogPoddalona, aby planeta z całą
swoją płaszczyzną prawdziwą, na płaszczyźnie drogi leżała. Gdy zaś zie-
mia przez inne miejsca pośrednie przebiega, aby planeta także przez zbo-
czenia pośrednie przechodziła. Dla uwiecznienia tej zgody między zie-
mią i planetą, urządził Bóg aby pierwsze kołysanie zakreślało jedno (że
tak powiem) kółeczko w tym samym czasie, w którym Wenus raz do je-
dnego z ruchomych węzłów wraca. Objaśnijmy to przykładem: jeżeli
w pewnej epoce ruchu kołysania, biegun północny płaszczyzny prawdzi-
wej, względem bieguna przyległego płaszczyzny średniej, najdalej na po-
łudnie będzie położony, a Wenus o tyleż w najdalszej granicy odsunięta
na północ, a środek ziemi pada na jedne z absydów Wenusa, wtedy zie-
mia po upływie czwartej części roku, biegiem rocznym przyjdzie do miej-
sca pośredniego między absydami, a planeta w tymże czasie dojdzie do
swego przecięcia czyli węzła ruchomego. A ponieważ ruch kołysania
zależnym jest od powrotu planety do węzłów czyli przecięć, przeto pier-
wsze kółeczko kołysania, czwartą część także obieży; przez ruch zaś dru-
giego kółka, które dwa razy prędzej od pierwszego krąży, biegun pra-
Digitized by
Google
143
wdziwej płaszczyzny na biegun płaszczyzny średniej padnie, i dlatego
obie płaszczyzny z sobą się zejdą. Gdy zaś planeta oddali się od tego
węzła, a ziemia przyjdzie do drugiej absydy pierwszego koła, i biegun
płaszczyzny prawdziwej skutkiem kołysania odsunie się na północ od bie-
guna płaszczyzny średniej, wyniknie, że lubo Wenus będzie południową,
tak jak w naszym przykładzie, szerokość wszelako południowa maleje:
jeżeli Wenus jest północną, taż szerokość rośnie. Gdy zaś przyjdzie do
tego miejsca, gdzie biegun prawdziwej płaszczyzny ruchem kołysania do-
chodzi do największej granicy północnej, planeta w biegu swoim rocznym
ku węzłom między obu przecięciami, największe znowu mieć będzie zbo-
czenie północne. Widzimy przeto, że nich koła przyjętego to sprawia,
iż w jednym roku Wenus do węzłów powraca, i że ile razy ziemia przyj-
dzie na linią absydów, planeta gdziekolwiek byłaby na swojej prawdzi-
wej płaszczynie, najbardziej zbaczać będzie od płaszczyzny średniej: gdy
zaś ziemia będzie w środku między obiema absydami, planeta będzie
w węzłach. Nadto ruch kołysania sprawia, iż gdy Wenus znajduje się
w jednym z węzłów, obie płaszczyzny z sobą się schodzą: ta zsi część dro-
gi prawdziwej na którą wstępuje, zawsze od średniej na północ zbacza,
a przez to szerokość ta ciągle północną pozostaje.
Jako zaś płaszczyzna Wenusa, którą średnią nazwać się podobało,
przecięta jest przez ekliptykę w linii absydów pierwszego koła: a połowa
tej płaszczyzny od najwyższej absydy w kierunku postępowym na północ
wystaje, druga zaś na mocy prawa przeciwległości ku południowi zmie-
rza: podobnie i Merkury ma płaszczyznę średnią, która około linii absy-
dów z obu stron od płaszczyzny ekliptyki odchyla się, tak iż nawzajem
polowa płaszczyzny średniej od najwyższej absydy w kierunku wstecznym,
jest północną. Dlatego w rocznym obiegu środka ziemi zboczenia, a Mer-
kurego odstąpienia dadzą się widzieć przeniesione do Wenusa ; lecz aby
te zmiany widoczniejsze były, Bóg urządził zboczenie płaszczyzny pra-
wdziwej Merkurego od średniej, iżby zawsze ta połowa na którą wstę-
puje, od płaszczyzny średniej na południe odstępowała, a gdy ziemia jest
w absydach, aby z płaszczyzną swoją prawdziwą na płaszczyźnie średniej
leżała: z czego wreszcie wypada, iż co do szerokości prócz wspomnionych
różnic, żadnych Wenus niema, wyjąwszy to, że zboczenie większemjest
w Merkurym aniżeli w Wenusie, i kąt nachylenia jego jest większym.
Zresztą Inne zmiany w szerokościach Merkurego, bardzo łatwo tak samo
jak i w Wenusie wyznaczyć się dają.
Zakończę to pierwsze moje opowiadanie słowami poety:
Częłi zamiaru dopięta, część pracy skończona:
Niech mój okręt kotwica wstrzyma tu rzucona.
Drugą zaś część mego przyrzeczenia zacznę, skoro po dołożeniu na-
leżytego starania, całe dzieło P. Nauczyciela mego zgłębię. Spodziewam
Digitized by
Google
144
się, że obiedwie tem milsze Ci będą, im jaśniej postrzeźenia mistrzów
na zasadach Pana Nauczyciela mego, ujrzysz w zgodności ze zjawiskami,
i jakby dobre określenie z tem co określa, zgadzające się z sobą.
Znakomity i uczony Schonerze, i zawsze mi jakby ojciec, szanowny !
pozostaje teraz, ażebyś tę jaką taką moje pracę za prawą i dobrą po-
czytał A lubo wiem co barki moje unieść mogą a czemu nie podołają:
jednak Twoje do mnie szczególniejsze i (źe tak powiem) ojcowskie przy-
wiązanie, sprawiło, żem się wcale nielękał wejść pod to uiebo i, o iłe to
było w mojej mocy, o wszystkiem ci opowiedzieć. Za>yłani modły, aby
Bóg najwyższy raczył temu dobry nadać obrót i mnie natchnął, abym
prawdziwą drogą do zamierzonego celu przedsięwziętą pracę zdołał do-
prowadzić. Jeżeliby zaś co w jakimś zapale młodzieńczym (którym za-
wsze, jak on powiada, śmiałym bardziej, aniżeli pożytecznym obdarzeni
jesteśmy) było powiedzianem, albo przez nieuwagę wymknęło się coby
się zdawać mogło wyrzeczonem wolniej przeciwko szanownej i świętej
starożytności, aniżeli jakby może sama wielkość przedmiotu i powaga do-
zwalała, ty przynajmniej, o c/em nie wątpię, na lepszą stronę sobie wy-
tłumaczysz, i raczej na serce moje dla ciebie, aniżeli na to co zrobiłem,
zważać będziesz.
Naostatek radbym abyś o uczonym mężu, P. doktorze moim Nau-
czycielu, to trzymał, i niezłomne miał o tem przekonanie, że u niego
niema nic przedniejszego ani szacowniejszego, jak wspierać się na śladach
Ptolemeusza i to nie inaczej, tylko jak uczynił sam Ptolemeusz, naśla-
dowca starożytnych i daleko od siebie dawniejszych. Gdy zaś znał, że
zjawiska astronomem kierują i rachunki matematyczne zmuszają go do
przyjęcia czegoś mimowolnie, osądził jednak, że dosyć jest z tą samą
sztuką do jednegoż celu z Ptolemeuszem strzały swoje kierować, chociażby
łuk i strzały brał z materyału całkiem innego aniżeli on rodzaju. 1 w tem
miejscu tego się trzymać należy, ii powinien hyc wolnego zdania, kto
ma rozumować; zresztą tego, co obcein jest charakterowi każdego pocz-
ciwego, a zwłaszcza przyrodzie filozoficznej, jak naj troskliwiej unika Pan
Nauczyciel, a dopieroż, miałby przez jakąś chętkę nowości lekkomyśluie
sądzić, że mu wolno odstępować od zdań filozofów starożytnych, chybaby
ważue prz)CZ)iiy i same przedmioty tego wymagały. luny w nim jest
wiek, inna powaga obyczajów i szczytność nauki, inna nareszcie 'wzuio-
słość talentu i wielkość duszy, iżby to nań przypadać mogło co bywa
udziałem albo wieku młodocianego, albo wiele trzymających o teoryi
małej, że Arystotelesa słów użyję), albo zagorzałych głów, któremi lada
wiatr i własue namiętuości poruszają i rządzą, i którzy, jakby po stracie
sternika, cokolwiek im się nawinie, chwytają i bardzo upornie brouią.
Digitized by
Google
O BOKACH I KATACH TOtiJKtftiW
TAK PIASKTCH JAKO I KULISTYCH,
KSIĄŻECZKA BAJEUDZO UOZĄOA I UŻYTECZNA,
JUŻTO DO ZROZUMIENIA LICZNYCH TWIERDZEŃ PTOLEMEUSZA, JUŻ DO
WIELU INNYCH CELÓW,
raoioiA nzKt ssakoiiitcoo i świaimm ***•»•
MIKOŁAJA KOPERNIKA TORUNIANINA.
Z DOŁĄCZENIE* TA1UCY POŁÓWEK CIĘCIW ŁUKÓW MM.
ODBITO W WITTEMBEBDZE PBZEZ JANA LUFFT BOKU 1542. *)
ZNAKOMITEMU NAUKĄ I CNOTĄ
JERZEMU HARTMANOWI NORYMBERCZYKOWI
JOACHIM BETTK
POZDROWIENIE PBZE8YŁA.
tanawiąjąc się nad niestałością rzeczy ludzkich, nad rozmaitemi przy-
godami wielkich mężów, nad zmianami państw, i gdy w innych rzeczach
nieudolność rodu ludzkiego opłakuję, najbardziej ubolewam nad tem, że
nieprzyjazne koleje czasów srożą się nawet na nauki, od Boga rodzajowi
ludzkiemu dane. Niegdyś nauki matematyczne powszechnie uprawiano.
Cała nauka po wskazaniu początków jej przez Boga, kierującego mistrzów
myślami, ich zadziwiającym umysłem z gruntu wzniesiona, wielkim bla-
skiem i wielką sławą jaśniała. Potem przez wiele wieków pokrywały ją
ciemności, może dlatego, że w ostatniej starości świata, rządy zdobywców
z jakiegoś przeznaczenia ucisnęły kulę ziemską. Lecz ponieważ nauki
*) Trygonottrtrya Kopernika majfaje 4* w dsitle Jego klif ga L Bewblal 10, 18, 14.
KopmMjcma U L 10
Digitized by
Google
146
pożyteczne w życiu, są szczególniejszemi darami Boga, sama rzecz poka-
zuje, że nie siła ludzka, lecz jakieś szczególniejsze dobrodziejstwo Bozkie
jakakolwiek je przechowuje, aby całkiem nie zaginęły. Lecz nawet po
ich przywróceniu trafia się zupełnie to samo ludziom, co Pitagoras miał
powiedzieć o harmonii biegów niebieskich, podług niego wydającej naj-
milsze tony, których nie słyszymy, bo dla spowszednienia nie zwracamy
na nie uwagi: tak też ludzie głusi, ani słuchają, ani chcą roztrząsać nauk
przez Boga nam danych. A jako innych dóbr obecnych zaniedbujemy,
tak i tę naukę codziennemi darzącą nas dobrodziejstwy, lekceważymy.
Bez rachuby lat w historyi, w obrzędach, w sądownictwie, jakaby to była
ciemność życia! Bez nauki rachowania, w prawnie zawieranych umowach
byłoby zagmatwanie bez końca. Cała architektura z geometryi powstała,
a wiele jest jeszcze innych pożytków z wymierzania ciał. Te dobrodziej-
stwa mając w ręku, o źródła nie dbamy, wielu zaś dumnie niemi gardzi.
Wielka przeto wdzięczność należy się zacnym mężom, którzy wśród takiej
pogardy nauk chętnie pracę i nakłady podejmują dla wydoskonalenia
tych bozkich umiejętności i dla przechowania ich na użytek powszechny.
Źe zaś użyteczne dla nas pomniki i wychodzą i gotują się do wyjścia na
widok, umyśliłem cię z kolei tym podarunkiem uczcić, w nadziei że go
mile przyjmiesz. Wiadomo ci, że nauka o trójkątach bardzo rozległe
ma zastosowanie w różnych gałęziach matematyki, a głównie w astrono-
mii; ztąd też Ptolemeusz często się do niej odwołuje. Dlatego ci, którzy
starali się Ptolemeusza objaśnić, wiele o trójkątach pisali. Pragnąłbym,
aby dziś żyli starożytni: Menelaus i Teodozyusz. Teraz świeżo wyszła
książka Regiomontana, lecz daleko wcześniej, aniżeliby ją mógł widzieć
mąż wielce znakomity i uczony P. Mikołaj Kopernik, gdy pracując nad
wyjaśnieniem Ptolemeusza i nad wykładem nauki biegów, o trójkątach
bardzo uczenie pisał. Wiem iż cię zadziwi to pisemko, gdy zobaczysz,
że tak wiele rzeczy i tak trafnie objął. To zaś spowodowało mię do
wydania go w tym czasie, że do wyłożenia Ptolemeusza potrzeba nam
było nauki o trójkątach, a dziełko przypisałem Tobie, dla zachęcenia cię
do wydania, jeżeli co masz w tym rodzaju czy to dawnego, czy nowego.
Do tego łączy się ta okoliczność, źe, jak słyszę, w Rzymie miałeś zaży-
łość z bratem autora. Lecz dla ciebie, jako dla uczonego męża, nie
mniejszym jest od tego powodem do kochania autora, bystrość jego ro-
zumu, tudzież w innych naukach a szczególniej w astronomii tak wielka
biegłość, iż z najsławniejszymi mistrzami starożytnymi może iść w poró-
wnanie. Powinniśmy winszować teraźniejszemu wiekowi, źe jeszcze pozo-
stał tak wielki mistrz, któryby kogoś do nauk zagrzewał i wspomagał.
Sądzę, że mnie nic lepszego z rzeczy ludzkich nie mogło spotkać, nad
zażyłość z takim mężem i uczonym. I jeżeli kiedy tego rodzaju praca
Digitized by
Google
147
moja przyda się powszechności, której dobru wszystkie nasze prace po-
święcać należy, chcę ażeby dla tego doktora wdzięczność za to miano.
Wiedząc przeto, że to dziełko z talentem jest napisane, i przez pamięć
na autora wysoko je ceniąc, chciałbym aby ci ten podarunek wielką
sprawił radość. Bywaj zdrów.
Szkolna młodzieży! od pierwszych lat ucz się tej umiejętności,
Która z miarami i liczbami obznajmia;
Wielkie bowiem nagrody odniesiesz za podjętą pracę.
Pismo to wskazuje ci drogę do nieba,
Gdzie się cudowny świat rozciąga w niezmiernych przestworach,
Jeżeli myślą zechcesz sięgnąć ich granic.
Albo w jakiej okolicy nieba gwiazdy się błąkają,
I jakie są drogi odwiecznych tjiegów;
Dlaczego księżyc towarzysza mgłą ciemną osłania,
A on księżycowi użytku światła odmawia;
Lub jakie losy kierują przyszłością;
Jakie klęski niosą ludom gwiazdy nieprzyjazne.
To jeśli wiedzieć pragniesz, pierwej znać trzeba naukę,
Którą wyłożą ci w treści te początki.
A gdy myśli ludzkie, co biorą zaród z nieba,
Zbłąkają się daleko od ojczystego siedliska,
Ta nauka oswobodziwszy je z brzemienia ziemskości,
Napowrót do niebieskiego pałacu zanosi.
•"^>>ge£*o*
Digitized by
Google
NOWE EFEMERYDY
CZYLI
WYKŁAD POŁOŻENIA DZIENNEGO GWIAZD
NA BOK ZBAWICIELA NASZEGO JE3CSA CHRYSTUSA SYKA BOŹK06 1551,
KTÓRY JEST ROKI&tt Ł>lE£WiZYM *$2 OLIMPIADY.
UŁOŻONK WYBORNYM SPOSOBEM 1 DOKŁADNIE WYPRACOWANE
TR7ZZ
JERZEGO JOACHIMA BETYKA,
PODŁUG NAUKI 0 OBROTACH
MIKOŁAJA KOPERNIKA,
SWEGO NAPCZYCJELA.
W LIPSKC, Z DRUKARNI WOLFGANGA GUNTERA, 1550 SOKU.
mtiuH m u u '
WIELMOŻNEMU PANU
JERZEMU OHUMERSTAD.
Szukając ktoby mię przyjął u siebie, drogi niebieskie i gwiazdy
pokazał, przybyłem na północ, a ztamtąd w przeciwnym kierunku do
Włoch się udałem, gdzie kiedyś bawiłem z moimi; niektórzy bowiem
z tamecznych głośne mieli imię, lubo od nich, jakkolwiek dawnych, nie
wiele pomocy w naukach moich odniosłem. W Prusach nauczyłem się
i nabyłem najświetniejszej nauki astronomii, bawiąc u najznakomitszego
męża Mikołaja Kopernika, do wypracowania, pomnożenia i wykończenia
której, gdy ani życie ani praca jednego człowieka nie mogłaby wystar-
czyć, przeto za mojem staraniem poświęcający się tym naukom, mają już
przez samego autora wykończone i wydane to, w czem pożytecznie i za-
szczytnie doskonalić się mogą. Otóż teraz chciałem ztamtąd wyjąć tę
nową efemerydę, to jest wykład obrachowań dziennych biegów i położeń
gwiazd na rok następny 1551.
Digitized by
Google
149
AUTCI^DO CrrTELMKA.
Ponieważ trzymałem się tej drogi, którą uczona starożytność poetp*
pmjąc, przysyła do poznania najpiękniejszych rzeczy, a którcto nauki
i pisma prsedewszystkiem de szkół przywrócić usiłuję, lube ten wykład
niektórym mniej stosowny zdawać się może (wielu bowiem od tych śla-
dów dosyć daleko odstąpiło); przeto umyśliłem w takt sposób jak geo-
metrowie czynią, gdy zwykle nieanane wyrazy tłumaczą i wątpliwości
stanowczo rozstrzygają, okazać, co słowa przez nas utyte oznaczają! i jak
chcę być zrozumianym w rzeczach przezemnie podawanych. Ponieważ
zaś inni muszą odmiennej mowy używać w tego rodzaju dziełach, dlatego
to za potrzebę uznaliśmy o całym rodzaju takich opisów nieco powied/ieć.
Lecz będziemy mieli do czynienia z takimi, którym nauki matematyczne
niezupełnie są obce, i którzy pragną poznać prawdę. Do innych bowiem
inaezejby przemawiać należało. Najprzód widoczną jest, że to co się
otrzymuje na położenie gwiazd z tablic, których zwykłe wszyscy używają,
znacznie teraz od prawdy odstępige, na co aby baczniejszą zwrócono
uwagę, poprzedniego roku wyrachowane miejsca gwiazd ruchomych i ftwia*
teł, podałem tylko na pierwszy dzień każdego miesiąca. Teraz efeme*
rydę na cały rok, to jest dzienne skazówki gwiazd wydaję, aby pewniej
błędy zwyczajnego rachunku postrzedz się dały. Wprawdzie nauka ta
w Grecyi przed Ptolemeuszem nie była jeszcze dokładną, ale w kilka
wieków po nim wśród klęsk wojennych, gdy mniej uprawiano nauki, 4o
tego znowu przysało, iż tak jak wpwódy, prawdę stracono. Azo£> Mal*+
metanin Arateńsłri, Tebit Saraceński, a zaraz potem Alfons król hiszpański*
starali się uchronić ją od upadku- Tm ostatni bożkiem natchnieniem
do tej opieki był pobudzony, ale z winy czasów, że nie trzymano się
starożytnej nauki, dzieło jego, jakkolwiek sławne, upadkiem grozić mu-
siało. Przeto zaraz po 40 łatach, niejaki Wilhelm od Ś. Godiałda, ośmielił
się przydać uwagi do wniosków Alfonsa ze swoich poetrzeżeń, eo wkrótce
potem zrobił i żyd Profccyusz. Za nim poszli Jan Blanchin, Jerzy Fur*
bach, Jan fiegiomontan z Frankomi, Beroatd Gwalter, Dominik Maria,
którzy wszyscy poznawszy, że przez pewne zaniedbanie w najpiękniejszej
nauce, w widoczne błędy wpadali, pilnością i pracą swoją usiłowali ooś
z tych błędów usunąć i poprawić. Że Arzahel, jak utrzymają twórca ta*
bUe Tołetańskich, był niegdyś znakomitym mężem, na lat około 188 przed
Alfonsem, nie masz wątpliwości Onto, jak wiadomo, zostawił nam 402
poetrzeżeń słońca dla oznaczenia punktu odzietnnego tej gwiazdy; z czego
pokazuje się jaka była jego gorliwość w tej nauce, tern bardzie), że jak
nas uczą wykłady astronomiczne, inne jeszcze rzeczy * nadewszystko
w fej części miał do uważania. W poprzndniem aaś stuleciu P. Mikołaj
Digitized by
Google
150
Kopernik po wszystkich wyżej wymienionych, sam jakoby rękę przyłożył
do machiny tego świata. We Włoszech w naukach i sztukach pięknych
umysł swój ukształciwszy, w czasie wolnym całą astronomią twórczym
umysłem objął i z niesłychaną pracą udoskonalił z podziwem wszystkich
tej nauki znawców. Żył on w przyjaźni z Dominikiem Maryą Bonończy-
łriem, którego sposoby zupełnie poznał i w postrzeżeniach mu pomagał.
Chciał zaś aby jego badania były umiarkowane, a niezbyt przesadzone.
Przeto umyślnie, a nie z lenistwa albo wstrętu do pracy, unikał tych
drobnostek, za jakiemi inni się ubiegali, a nawet ich wymagali, jak na-
przykład drobiazgowy Purbach w tablicach zaćmień. Możesz zaś widzieć
jak niektórzy wszelkie łożą starania na to, aby jak najskrupulatniej po*
łożenia gwiazd wyśledzić, którzy gdy sadzą się na drugie, trzecie, czwarte
i piąte minuty, tymczasem całe stopnie pomijają i nie uważają iż w po-
dawanych chwilach zjaudak często o godziny a nawet niekiedy o całe dnie
chybiają. Jestto coś podobnego do owego w bajkach Ezopowych, który
mając rozkaz odprowadzić utraconą krowę, gdy się bawi łapaniem pta-
szków, i tych nie uchwycą i samą krowę utracą. Pamiętam gdy sam,
młodzieńczą ciekawością zdjęty, jakoby do wnętrza gwiazd dojść pra-
gnąłem, przeto o tern poszukiwaniu niekiedy także spór wiodłem z naj-
lepszym i największym mężem Mikołajem Kopernikiem. Lecz on gdy
cieszył się ze szlachetnej ciekawości mego umysłu, zwykł był mię stro-
fować i napominać, abym przestał o tern. Ja, rzekł, jeżeli do szóstych
części stopnia, t j. do 10 min., wypadek do prawdy doprowadzić zdołam,
nie mniej się uraduję w duszy jak Pytagoras z powodu wynalezienia swych
tabliczek. (Mym się dziwił i mówił, że starać się należy o większą pe-
wność, przekładał że do niej przyjdą ludzie z trudnością a to między
innemi z trzech głównych przyczyn. Pierwsza z tych, mówił, jest> że
wiele postrzeżeń starożytnych nie są prawdziwemi, lecz że je stosowano
do tej teoryi biegów, jaką sobie każdy oddzielnie utworzył. Dlatego
potrzeba uwagi i przenikliwości szczególnej, aby to od oznaczeń błędnych
oddzielić, do czego albo nic albo małoco sąd postrzegacza dodał lub odjął.
Drugą zaś przyczyną, jak mówił, jest to: że położenia gwiazd stałych nie
ściślej jak do szóstej części stopnia są wyznaczone, a wszelako podług
tego głównie położenia planet podawać należało; nie wiele gwiazd wyłą-
czał, w których zboczenie od równika oznaczone, rzecz ułatwiało, ponie-
waż z tego zboczenia samo miejsce gwiazdy pewniej otrzymać można było.
Trzecią przyczynę tę przytoczył, że nie mamy teraz takich pomocy jakie
mógł mieć Ptolemeusz po Babilończykach i Chaldejczykach, owych świateł
nauki jak: Hipparch, Tymochares, Menelaus i inni, na których postrze-
leniach i prawidłach i mybyśmy wspierać się i polegać mogli. Że sam
woli polegać na tych, których prawdziwość mógłby zaręczyć, aniżeli
Digitized by
Google
151
w niepewnej drobiazgowości rzeczy wątpliwych popisywać się z bystrością
umysłu. Że zapewne jego oznaczenia nie dalej albo nawet nie bliżej nad
szóstą albo czwartą część jednego stopnia od prawdy nie odstępiyą,
którato różnica nietylko go nie wstydzi, ale owszem bardzo się cieszy,
że do tego po długim czasie, ogromnej pracy z największem wysileniem,
pilnością i szczególną przezornością dojść potrafił. O Merkurym zaś,
jakby podług przysłowia greckiego, nic nie postanowił, mówiąc że go
nietylko sam nie mógł postrzegać, lecz i od innych dowiedzieć się tego,
coby mu wielką było pomocą, albo coby mógł zupełnie pochwalić. Mnie
upominając, nasuwając, nauczając przede wszystkiem zalecał, ażebym się
zajął postrzeleniami gwiazd stałych, głównie zaś tych, które się na zwie-
rzyńcu pokaziyą, gdyż za pomocą nich bieg planet oznaczyć >ię daje.
Gdy wielce uczony mąż, Gemma Fryzyusz, utrzymywał, że toż samo
wykonać należy, sądzę że on kładzie trwałe zasady tej nauki j.tkby drugi
w tym wieku Kopernik, i słusznie mam dla niego szacunek. Gdy o dzie-
łach Kopernika w ten sposób mówię, jakobym bronił niektórych niedo-
skonałości przez samego autora uznanych, a ganił napuszoną i ciemną
pracę innych, nie chciałbym aby mnie uważano za czyniącego to w celu
osłabienia jego zasad i twórczości Owszem życzyłbym, aby ten najzaez-
czytniejszy przedmiot wzięli w opiekę możni i bogaci przez łożenie kosztów,
a uczeni i znawcy przez wydawanie pism przez siebie wypracowanych,
ażeby i w tych także czasach ta umiejętność postępowała. Kopernik
wprawdzie gdy obawiał się niesprawiedliwości cudzych sądów i wła>ne
odkrycia jak najściślej rozbierał, nakłoniony jednak przez wielebnego pana
Tydemana Gizego i t i, dzieło swoje ułożył i wydać pozwolił: nie dla-
tego aby inni na tych wynalazkach poprzestali, ale raczej aby zachęceni
uznali, iż z całem wytężeniem umysłu dalej postępować należy. Bogdajby
to wiek nasz ziszczonem widział, i osiągnął ten owoc z pięknych nauk,
hojności panujących i zgody uczonych. Zaiste praca ta niejednego lub
małej liczby ludzi, lecz i opieki i połączonych sił wymaga. W tym wzglę-
dzie pochlebiam sobie, że i ja przysłużę się pracą godną sławy Koper-
nika i jego wielkości, pracą nie bez pożytku, a która zdaje mi się, u za-
cnych i uczonych mężów zjedna mi zaszczyt. Jakoż nie chciałbym ani
ja sam, ani żeby kto inny coś obcego do teoryj Kopernika wtrącał, iżby
nie zdawało się, że ktoś nie dopomógł najlepszym jego usiłowaniom i nie
dopełnił rzeczy brakujących, lecz mącił sprawę i dzieło popsuł. Słusznie
bowiem aby ten, jak mówi sługa w Plautynie, kto na własną rękę dzieło
przedsięweźmie, cieszył się też przedsięwzięcia wypadkiem, ażeby utwór
bezwzględnie mógł być rozbieranym i ocenionym. Zbyt jest ciekawą ta
bezczynność, która do cudzych odkryć i podanych wyjaśnień, własne wpro-
wadza i miesza różne rzeczy, i jak kucharze, którzy wiele przypraw mie-
Digitized by
Google
152
Attgą, p&tfe wszystko. Ja wprawdzie w ułożeniu tych Efemeryd ani o*
itfłos jak mówią nie chciałem odstąpić od nauki Kopernika, a której wy-
znaję, bez żadnego zboczenia trzymałem się, i wiem żem ją sobie zupełnie
przyswoił. Spodziewam się, że ta moja praca miłą będzie tak dla tych,
którzy poznaniem tych nauk usilniej się zajmują, jak i dla tych, którzy
poprzestając na wskazaniach obcych do przepowiedzenia miejsc gwiazd,
jalkby wizerunek nieba zdjąć chcieli. Ci zapewne, którzy za naszym pójdą
wykładem, nie zboczą od prawdy tylko o połowę albo o godzinę, co się
wielu subtelne poszukiwania czyniącym przytrafia. O tern jednak nasze
teorye wykładają gdzieindziej, jakoto w księgach o zaćmieniach i ozna-
czeniach założonych obrotów i tablice zmiennych biegów, jeżeli w lada
dzień jak sądzę wyjdą na widok, i nic takiego jak się spodziewam, w tym
rodzaju do życzenia uczonym nie pozostanie.
O
Digitized by VjOOQ16
PRZEDMOWA
DO DZIEŁA
MIKOŁAJA KOPERNIKA TORUŃCIYKA
O
OBROTACH CIAŁ NIEBIESKICH
TUDZIEŻ
DO INNYCH PISM TEGO AUTORA,
KTÓRE WYSZŁY W WARSZAWIE ROKU 1854 IN 4° Mffij! Z TEK8TBM
POLSKIM I ŁACIŃSKIM
pim
JANA BARANOWSKIEGO,
„Quii mim mhcer&ndo %i$ qum in opUmo
„ordine conttitata vid$at awma di$pm$a$ions di-
„rigi: astidua eorum eontemplatione et guadam
„contuetudine non provócetur ad optima, admi-
„retwque Optycem omnium in quo tota fdicitat
yć$t et omne bonumt
N. Copebnicus nr Pbabfatioke.
i
Digitized by
Google
Digitized by
Google
Przedmowa tłumacza,
gfrzysta jedenaście lat upływa od czasu, w którym nowy układ świata
ogłoszonym został, i to prawie w chwili, w której twórca jego Mikołaj
Kopernik ten świat opuszczał : „Byłto wschód nieśmiertelności przy zgo-
nie gasnącego człowieka" jak powiedział Jan Śniadecki. I w rzeczy sa-
mej, rok 1543 ogłoszenia dzieła o obrotach ciał niebieskich,
będzie na zawsze pamiętnym w historyi nauk. We dwadzieścia trzy lat
potem, to jest 1566 roku, wyszło drugie wydanie tegoż dzieła w Bazylei.
W pięćdziesiąt jeden lat potem 1617 r. trzecie, w Amsterdamie przez Mi-
kołaja Millera*). Wszystkie te trzy wydania pisane są mową łacińską.
*) Rękopis własnoręczny dzieła Kopernika O obrotach ciał mebieMch znajduje sit
zachowany w Bibliotece hrabiego Erwina Nostitz w Mierzycach w Czechach. Jest on w fer-
macie małym półarkuszowym, pisany na papierze, wszędzie jednostajnemi, równemi i dre-
bnemi literami, zupełnie zgodny z pierwszem Norymberskiem r. 1543 wydaniem, wyjąwszy
ż# ma nadto przedmowę autora, którą tu w niniejszem wydaniu na str. 66 i 67 w polskim
tekście umieściliśmy. Wszystkie figury w rękopisie są starannie grafionem kreślone. Tytuły
i wyrazy początkowe są czerwonym atramentem pisane. W rękopisie wiele znajduje się
poprawek tego wielkiego męża. Początkowe słowa i niektóre twierdzenia są poprawiane,
i im dalej, tern więcej poprawek, w końcu są połówki a nawet całe stronnice poprzekreślane
i na brzegach inne myśli wypisane. Rachunki i tablice, Kopernik, jak widać, kilkakrotnie
przeglądał i poprawiał, wiele z nich w dziele umieszczonych, w rękopisie nie znajduje się;
zapewne oddzielnie składaczowi były przesłane. Jedna nawet z figur jest przekreślona, co
pokazuje, jak wielką staranność autor w ułożeniu swego dzieła zachował. Rękopis ten
przodkowie hrabiego Nostitza kupili od pewnej wdowy, jak to widać z następujących na*
pisów na początku książki położonych:
„Szanownego i biegłego obojga praw doktora, pana Mikołaja Kopernika, kanonika
Warmińskiego w Prusach Niemieckich (sic), sławnego matematyka, dzieło O obrotach ciał me-
bUikich, własną ręką napisane i dotąd w bibliotece Jerzego Joachima Retyka, oraz Walen-
tego Othona zachowane, dla użytku poświęcających się matematyce, nabył M. Jakób Christ-
mann, dziekan wydziału sztuk w r. 1603 dnia 19 grudnia."
Drugiej ręki:
„Tę książkę od wdowy świętej pamięci M. Jakóba Christmana kupioną za stosowną
cenę, do swojej przeniósł biblioteki Jan Amos Nivanos roku 1614 dnia 17 stycznia w Hei-
delbergu.*4
Na drugiej stronie podpisał się właściciel rękopisu:
„Otto Freiherr Ton Nostitz1 mpp."
Tento hr. Nostitz, będąc przełożonym nad prowincyą Szląską, za panowania Ferdy-
Digitized by
Google
156
Teraźniejsze z porządku czwarte, jest z przekładem polskim. Gdy inne
narody chlubią się dziełami swoich wielkich ludzi, my dotąd dzieła naj-
sławniejszego męża wieków i ziomka naszego, w przekładzie na ojczysty
język nie mieliśmy. Nie jeden z ziomków pragnął w samem źródle czy-
nanda IL, zakupił znaczny zbiór różnych dzieł, między któremi i ten rękopis do niego no.
dostał, i dotąd w bibliotece potomków jego zostaje.
1. Pierwsze wydanie dzieła Kopernika w ten sposób zostało wykonanem:
Tydeman Gize, biskup Chełmiński, wielki przyjaciel Kopernika, który od kilku lat
zachęcał go do wydania dzieła (o czem sam Kopernik w przedmowie do Pawła JII papieża
wspomina)* otrzymał w końcu od niego rękopis z oświadczeniem, ażeby go według swej
woli do druku podał. Gize posłał rękopis ten najprzód Retykowi, profesorowi w Wittem-
bergu, który usnął Norymbergę za najstosowniejsze raiejsoe do wydania dzieła i tam po-
lecił staranie i nadzór nad drukiem Janowi Schoaerowi, tamecznemu profesorowi, i Andrze-
jowi Osyandzowi; ten ostatni wyrzucił przedmowę Kopernika, a swoje Do czytelnika mm
wstępie dzieła umieścił. Z tego powodu Tydeman Gize, w liście pisanym <L 26 lipca 1543 xv
(dwa miesiące po śmierci Kopernika) do Joachima Betyka, użala się na złą wiarę i nie-
uczciwość' wydawcy i typografa. Niektórzy pisarze, a między temi Delambre i Montucla,
mylnie przypisują tę przedmowę Kopernikowi, co jednak i samo miejsce w niej: „Z tego
obsjga wywiązał się autor,4* jako odnoszące się do drugiej osoby, pokazuje że kto inny jeet
jej autorem. Biograf Piotr Gassendi, w życiu Kopernika, przydanem do opisu życia Tycho-
Biahego, w roku 1655 w Hadze wydanem, na stronnicy 319 pisze o tern : „Zatem Andrzej
Osyander jest ów, który nietylko zatrudniał się wydaniem dzieła, ale nadto przedmówkę, de
czytelnika bezimiennie o hypotezaoh dzieła przydał. W przedmowie tej zamiarem jego byle,
aby udaniem, jakoby Kopernik bieg ziemi nie za prawdę niezbitą, ale jako przypuszczenie
uważał, obronił go, łagodząc jego teoryą w oezach tych, których ona razie mogła, chocisa
rMozywiście Kopernik bieg ziemi nie za przypuszczenie, ale «a prawdę dowiedzioną uważał.44
Pierwsze wydanie dzieła Kopernika wyszło w Norymberdze r. 1543 w matem folio,
podtytułem.
„Mikołaja K&pmmika Tertmctyka o obrotach dal niebieskich ksiąg V7."
„Masz w tern dziele świeżo ułożonem i wydanem, pilny czytelniku, biegi gwiazd tak
stałych jako i ruchomych, tak z dawnych jako i ze świeżych postrzeżeń na nowo prz*6»
stawiona; nadto nowemi i osobliwemi teoryami zbogacone. Masz taksie tabtiee najdogodniej-
sze, z których takowe biegi dla każdego czasu jak najłatwiej wyrachować możesz. Zatem
kup, czytaj i korzystaj.
Niech tu nikt nie wchodti nieobetnany « geowusryą.
W Norymberdze u Joachima Petreja roku 1543/*
Dzieło to zawiera ze wstępem 202 kart Zaczyna się od przedmowy de czytelnika
przez Osyandra bezimiennie napisanej; potem następuje list kardynała Sohonberga, w któ-
rym tenże kardynał zachęca Kopernika do wydania dzieła; dalej przedmowa do Pawła III.
papieża, tudzież spis przedmiotów: co razem zajmuje kart 6; potem sam tekst, i ten za-
wiera 196 kart; na końcu dzieła jest powtórzone miejsce i rok wydania.
2. Drugie wydanie we 23 lat po pierwszem, wyszło w roku 1566 w Bazylei w ma-
łem folio, przez Retyka bezimiennie pod tytułem łacińskim:
„Mikołaja Kopernika Toruńcsyka o obrotach dal niebieskich ksiąg VI."
„W których gwiazd stałych i planet biegi z dawnych i późniejszych postrteżeń na
nowo ułożył ten autor. Oprócz tego tablice wygodne i obszerne przydał, za pomoco któ-
rych też biegi, na każdy czas, poświęcający się matematyce, jak najłatwiej obrachowac"
Digitized by
Google
147
tać pierwotne pomysły twórcy nowego układa i śledzić porządek jego
myśli i następstwo odkryć, ale nieprzystępność dzieła mową nieżyjącą
pisanego, była temu na przeszkodzie. Spodziewamy się jednak, że ni-
niąjszy przekład zaradzi tej niedogodności. Teraźniejsze wydanie mieści
w sobie wiekopomne dzieło Kopernika o Obrotach ciał niebieskich;
może. Także Opowiadanie pierwsze o księgach obrotów Mikołaj* Kopernika* przez M. Jo*
rzego Joachima Retyka dla p. Jana Schonera napisane. W Bazylei w drukami Henryka
Petryny."
Wstęp zawiera 6 kart, tekst 196 kart Od karty 196 do 213 jest umieszczony
w podwójnych kolumnach najprzód list wstępny Achillesa Gassarego do Jerzego Yogelina,
a potem Opowiadanie Retyka:
„Znakomitemu mężowi p. Janowi Schonerowi, jakby szanownemu ojcu swojemu,
Jerzy Joachim Retyk pozdrowienie przesyła/'
Na samym końcu jest powtórzone miejsce i dodany rok wydania:
„W Bazylei z drukarni Henryka Petryny, roku 1566, miesiąca Września."
To drugie wydanie jest prostym pierwszego przedrukiem, lecz pełnym pomyłek, gdyż
nietylko w niem nie sprostowano pomyłek drukarskich pierwszego, ale nadto nowych namno-
żono. Jestto najmniej poprawne wydanie.
3. Trzecie wydanie wyszło w pięćdziesiąt lat po drogiem, a w 75 lat po śmierci
autora, t. j. w roku 1617 w ćwiartce, w Amsterdamie przez Mikołaja Milera, profesora
medycyny i matematyki w Gronindze, pod tytułem:
„Astronomia prze* Mikołaja Kopernika Toruńciyla wskrzeszona, w sześciu księgach za-
warta, w których obroty ciał niebieskich są opisane."
„Teraz dopiero po 75 roku od śmierci autora do swojej czystości przywrócona, przy-
pisami objaśniona, staraniem i pracą P. Mikołaja Milera, medycyny i matematyki zwyczaj-
nego profesora w nowej akademii w Gronindze.
W Amsterdamie, drukował Wilhelm Janson pod Złotem Słońcem, roku 1617."
Miler wydanie to przypisał Rektorom i Kuratorom Akademii w Gronindae; po tern
przepisaniu następuje przedmowa do Czytelnika (Osyandra). List kardynała Schonberga.
Dedykacya Pawłowi IH. papieżowi. Potem wydawca umieścił krótki życiorys Kopernika,
w którym na wzór Tycho-Brahego, nazywa go nieporównanym. Następuje dalej spis przed-
miotów i tablic j po nich idą sprostowania typograficzne ; a po tych wizerunek Milera. Tekst
zawiera 467 stronnic Na końcu dzieła od star. 471—487 przydał Miler spis tych wszyst-
kich posttzeżeń, które Kopernik w dziele swojem przytacza. To wydanie jest najpopra-
wniejsze, bo wydawca nietylko w niem błędy pierwszego sprostował, ale nadto do wielu
rozć.iałów przypisy objaśniające przydał.
W końcu nadmienić wypada, iż za Papieża Pawła V. wydane zostały przez Zgro-
madzenie Kardynałów dwa dekreta przeciwko dziełu Kopernika. Pierwszy z tych z dnia
& marca 1616 roku, zamieszczony w dziele Maryna Merseniusza pod tytułom: „Najzna-
komitsze rozprawy o Księdze Rodzaju, w Paryżu w roku 1623 wydanem, na stronnicy 904,
dzieła Kopernika O obrotach niebieskich zabrania, dopóki nie będzie poprawionem." Drugi
dekret z dnia 15 maja 1620 roku, zamieszczony w dziele Jana Dominika Agnani pod ty-
tułem: „Księga wstępna do Filozofii Nowo-Starożytnej, w Rzymie roku 1734 in 4te," na
stronnicy 161 i 162 dzieło O obrotach przedrukować dozwala, z warunkiem poczynienia
w niem zmian i popraw przy tymże dekreeie załączonych. Od tego czasu aż do roku 1528
dzieło Kopernika O obrotach ciał niebieskich stało aa wykazie ksiąg zakazanych, z wa-
runkiem poprawienia według dekretu z roku 1620 dnia 15 maja.
Digitized by
Google
158
poprzedza je niniejsza przedmowa i życiorys tego znakomitego męża.
W końcu znajdiyą się dodatki, jako to:
1. Treść nauki o nowym układzie świata (str. 487 — 544) napisana
dla Jana Schonera, w sposobie opowiadania, przez Jerzego Joachima Re-
tyka, niegdyś ucznia i przyjaciela Kopernika, któryto Retyk porzuciwszy
katedrę matematyki w Wittembergu, w r. 1539 przybył do Frauenburga,
ażeby z światła i nauki Kopernika korzystać, i tu przy nim bawiąc, uło-
żył niniejsze pierwsze opowiadanie o nowym układzie świata. Pi-
smo to po raz pierwszy wydane zostało w r. 1540 w Gdańsku *) u Fran-
*) Rozprawa Retyka okazała się po raz pierwszy roku 1540 w Gdańsku, bezimien-
nie, pod tytułem:
1. „Dla znakomitego męża P. Jana Schonera o księgach obrotów ciał niebieskich
wielce uczonego męża i wybornego matematyka szanownego P. Doktora Mikołaja Koper-
nika Toruńczyka, kanonika Warmińskiego, przez młodzieńca poświęcającego się matematyce,
Opowiadanie pierwsze. Odbił w Gdańsku Franciszek Rhode. Roku 1540."
Następnego roku wydał Retyk powtórnie tę rozprawę in 8vo w Bazylei, pod swojem
nazwiskiem, wraz z drugą rozprawą pod tytułem: „Pochwała Prus."
W drugiem wydaniu dzieła Kopernika z roku 1566 w Bazylei przez Retyka, przy
końcu od karty 196 do 213 znajduje się w podwójnych kolumnach taż rozprawa, poprze-
dzona listem Achillessa Gassarego do Jerzego Yogelina. Opowiadanie Retyka ułożone jest
w kształcie listu :
„Znakomitemu mężowi P. Janowi Schonerowi, jako szanownemu swojemu ojcu,
J. Joachim Retyk pozdrowienie przesyła."
Czwarte wydanie Opowiadania Retyka znajduje się w dziele Keplera:
„Zbiór rozpraw kosmograficznych. Przydane jest wielce uczące Opowiadanie Jerzego
Joachima Retyka, o księgach obrotów ciał niebieskich i zadziwiających teoryach, o liczbie,
porządku i odległościach sfer niebieskich, sławnego matematyka i całej astronomii odno-
wiciela P. Mikołaja Kopernika. W Tubindze odbił Jerzy Gruppenbach. Roku 1596 in 4to min."
Które poprzedza przedmowa do czytelnika napisana w roku 1596 przez Michała
Maesthna; nadto po Opowiadaniu następuje „Pochwała Prus." W końcu rozprawa „O wy-
miarach kół i sfer niebieskich, podług Tablic Pruskich i według zdania Mik. Kopernika."
2. Trygonometrya Kopernika wydana została rokiem wcześniej przed ogłoszeniem
dzieła O obrotach, oddzielnie przez Retyka w Wittemberdze w r. 1542, w ćwiartce. Jestto
małe lecz ważne dziełko, z 28 kart złożone. Obejmuje najprzód przedmowę Retyka do
Jerzego Hartmana, w niniejszem wydaniu na stronnicy 145 zamieszczoną. Potem w samem
dziełku następuje trygonometrya płaska na dwóch kartach, a kulista na sześciu; dalej idą
na dziewiętnastu kartach tablice połówek cięciw, czyli tablice wstaw dla łuków ćwiartki
okręgu koła, od minuty do minuty. Cięciwy rachowane są dla promienia koła 10000000,
z dodanemi obok różnicami.
Trygonometrya ta, wraz z tablicami wstaw, znajduje się w dziele Kopernika w księ-
dze I, rozdziałach 12, 13, 14; lecz tu tablice nie są tak rozległe, gdyż tylko od 10 do 10
minut łuku wyrachowane. Trygonometrya wydana przez Retyka, zawiera podobno naj-
pierwsze tablice wstaw, na każdą pojedynczą minutę łuku do siedmiu cyfr wyrachowane.
3. Tenże Retyk ułożył wielkie i rzadkie dzieło, które Otho w roku 1596 wydał pod
tytułem: „Dzieło Palatyńskie o trójkątach" w Neustadt i Heidelbergu. Jan Bernulli podał
o tern dziele wiadomość w Historyi Akademii Berlińskiej na rok 1786.
4. Retyk wydał takie w roku 1550 w Lipsku, Efemerydy in 4to, na rok 1551 ra-
Digitized by
Google
159
cisżka Rhode, a zatem na trzy lata przed ogłoszeniem dzieła o obrotach
i miało za cel jak się zdaje, przygotować umysły do przyjęcia nowego
układu świata. Z pomiędzy spółczesnych Kopernika największy wielbiciel
i najlepiej cenić umiejący jego naukę, był Retyk. Jemuto Tydeman Gize,
biskup Chełmiński, najbliższy przyjaciel Kopernika, powierzył rękopis dzieła
dla dania go do druku w Norymberdze. Retyk dopełniając tego zlecenia,
powierzył nadzór wydania Andrzejowi Osyandrowi, który napisał bezimien-
nie przedmowę do czytelnika, na wstępie dzieła umieszczoną, niezgodną
ani zmysłami autora, ani odpowiadającą treści dzida; zrobił to zaś
jedynie dlatego, ażeby umysły przeciwne nowej nauce złagodził, i nową
teoryą jako przypuszczenie wystawił: co było przeciwnem zamiarowi au-
tora. Przedmowa zaś pierwotna Kopernika odrzucona, a znajdująca się
przy rękopisie dzieła zachowanego w Pradze, tu się po raz pierwszy na
stronnicy 10—12 ogłasza, z dołączeniem podobizny.*)
2. Następnie zamieściliśmy wstęp do trygonometryi Kopernika, albo
raczej przypisanie jej Jerzemu Hartmanowi przez Retyka, który ją w Wit-
tembergu w roku 1542 oddzielnie wydał, aleśmy opuścili sam wykład
trygonometryi z tablicami, jako już rozdziałami 12, 13 i 14, Księgi I dzieła
o Obrotach objęty (stron. 545—547).
3. Kładziemy potem wyhnek ze wstępu do Efemeryd Lipskich na
rok 1551, przez tegoż Retyka na zasadzie nowej teoryi ułożonych, a ma-
jących związek z dziełem Kopernika (str. 548—552).
Następują dalej pisma mniejsze Kopernika, jako to:
4. Poemat religijny: Siedm gwiazd, najprzód przez Jana Brzo-
skiego w Krakowie w roku 1629, teraz zaś z przekładem polskim Igna-
cego Badeniego wydany (stronnica 553—562).
5. Rozprawa o urządzeniu monety, napisana w roku 1526, po
raz pierwszy ogłoszona z przekładem polskim przez Felbci Bentkowskiego
w Pamiętniku Warszawskim na miesiąc sierpień 1816 r. (str. 563—574).
6. Jedenaście listów Kopernika, z których pierwszy o ósmej sferze,
do Bernarda Wapowskiego współucznia i przyjaciela jego pisany, jest naj-
ważniejszy, jako bliski związek z samem dziełem mający (str. 575— 593).
7. Przekład listów Teofilakta Scholastyka Symokaty (str. 595—631).
Jestto pierwsza praca literacka Kopernika w r. 1509 w Krakowie wydana,
thowane podług nowej teoryi Kopernika. Wstęp] do tych Efemeryd umieszczony jest
w obecnem wydania na stronnicy 148 — 152.
Prawdziwe nazwisko tego uczonego jest Joachim, które wzięto za jego imię chrzestne,
gdy właściwie niem było Jersy. Nazwisko Muticus pochodzi ztąd, iż Joachim był Orygontm,
urodzonym w roku 1514 dnia 16 lutego w Feldkirchen, o dwie mile od Koiry (Cnria Bhe-
tornm), stolicy Gryzonow (Rheti), dawnego ludu Alpejskiego. Joachim umarł roku 1576
w Koszycach w Węgrzech, dokąd wezwany był przez pewnego barona węgierskiego.
*) Te wszystkie cytaty stronnic odnoszą się do warszawskiego wydania.
Digitized by
Google
160
a którą, Łukaszowi Watzebrod, biskupowi warmińskiemu, wiyowi swqjemu
przypisał.
8. W końcu dodatek zawierający niektóre listy Kopernika i innych.
W niniejszą! przedmowie zamierzyliśmy wystawić tylko ogólny po-
dział i treść dzieła o Obrotach, do czego nam posłużyły głównie: roz-
prawa Jana Śniadeckiego, rozprawa Karola Hubego, tudzież dzieła Gas-
sendego i Apelta*).
Astronomia od czasu ogłoszenia nowego układu świata, zrobiła
wielkie postępy; dlatego dzieła Kopernika o Obrotach ciał niebie-
skich nie można oceniać ze stanowiska dzisiejszej nauki, ale się prze-
nieść potrzeba myślą do epoki, w której ułożonem zostało. W czasie,
w którym autor podał swój nowy układ, nieznano jeszcze ani teleskopów
ani zegarów wahadłowych, nie miano środków i pomocy jakich dziś me-
chanika i fizyka dostarcza. Autor jedynie siłą swego rozumu przeniknął
przestrzeń i czas, i zapowiedział przyszłym pokoleniom prawdy i odkrycia,
których później dokonać miano, a któremi się imiona Galileusza, Keplera
i Newtona na zawsze uwieczniły. Nadto gdy zważymy na przesądy
ówczesnych wieków i zdania o nieporusaalnoici ziemi, powagą takich
ludzi, jak Arystoteles i Ptolemeusz ustalone, dziwić się musimy wielko-
ści geniuszu i śmiałości, z jaką przed światem z swoją nową nauką wy-
stąpił. Umysł twórcy nowego układu przy tak słabych pomocach jakie
miał podówczas, potrafił wyprzedzić wiek i doświadczenie, i zapowiedział
odkrycia, których dopiero po wielu trudach i dochodzeniach dokonano.
*) Rozprawa, którą Jan Śniadeeki o Kopernika napisał; Jest rozwiązaniem zadani*
ogłoszonego przez Towarzystwo Warszawskie Przyjaciół Nauk w r. 1801 w te) osnowie :
„Oddając hołd winnej pochwały Mikołajowi Kopernikowi, pokazać, jak wiele mu
winne były nauki matematyczne, mianowicie astronomia, w wieku w którym żył : z których
poprzedników, jak wiele i jakim sposobem korzystał, i jak wiele mu są winne w czasie
teraźniejszym?4*
Rozprawę tę przesłał Jan Śniadeeki Towarzystwu Naukowemu Warszawskiemu
z Krakowa dnia 31 sierpnia 1802 roku. Znajduje się ona w II tomie Boczników tegoż
Towarzystwa, jako tez w tomie II Pism rozmaitych Jana Śniadeckiego w r. 1818 w Wilnie,
a następnie w tomie II tychże pism w roku 1837 przez Balińskiego w Warszawie in 12°
wydanych.
Rozprawa ta przetłumaczoną została na język francuzki najprzód przez Tęgobor-
skiego w r. 1802, a powtórnie poprawniej przez samego autora w r. 1803. Na język angiel-
ski tłumaczył ją w r. 1823 Justyn Brenan, Na język włoski w r. 1830 Bernard Zaydler.
Rozprawa Karola Hubego : »0 zasługach Mikołaja Kopernika w astronomii, rzecz
czytana na posiedzeniu publicznem Towarzystwa Naukowego Krakowskiego, dnia 14 lutego
1834 roku44 umieszczona jest w Rocznikach tegoż Towarzystwa w tomie I z roku 1841.
Dzieło Apelta ma tytuł: *Die Reformation der Sternkunde. Ein Beitrag zur deut-
schen Cultnzgeschichte von E. F. Apelt Jena 1852, in 8to.
Digitized by
Google
ltt
TREŚĆ DZIEŁA.
Księga f ie^wsza.
Kopernik dzieło swoje o Obrotach ciał niebieskich, podobnie
jak Ptolemeusz, na sześć ksiąg podzielił. W pierwszej wystawia ogólny
widok świata i obraz całąj nauki ; w następnych rozbiera i tłumaczy czę-
ści tego widoku i obrazu.
W pierwszej księdze Kopernik przyznaje bieg ziemi. W niej naucza:
że świat jest kulisty, że ziemia jest także kulistą i razem z wodą jedne
kulę tworzy. Bieg ciał niebieskich jest wieczny, jednostajny i kołowy,
lub z kołowych złożony. Wszelki bieg ciała niebieskiego, który się ró-
żnym od kołowego wydaje, jest tylko pozornym. Te są zasady, z któ-
rych on wychodzi. Następnie pokazuje, że pytanie czy ziemia spoczywa,
czy też w przestrzeni po kole krąży, dotąd zupełnie rozwiązanem nie
było. Jego dowody za ruchem ziemi są następujące: Niebo jest to w czem
się wszystko mieści, ziemia zaś jest umieszczone w niem ciało. Byłoby
rzeczą niewłaściwą przyznawać ruch samej przestrzeni, nie zaś ciału w niej
znajdującemu się. Nie jest też roztrzygniętem, czy ziemia w środku
świata, czy zewnątrz tegoż środka się znajduje; gdy ziemia jak wiadomo
nie jest środkiem dróg planetowych. Jeżeli przyjmiemy, że słońce jest
nieruchomem, a ziemi bieg roczny i miejsce między planetami przyznamy,
przezto wszystkim zjawiskom dostrzeganym zadość się uczyni: wówczas
bowiem zdawać się będzie, jakoby słońce zwierzyniec niebieski przebiegało,
i jakoby gromady gwiazd wschodziły i zachodziły, a planety niekiedy za-
trzymywały się w biegu, potem zaś wsteczny ruch odbywały; co wszystko
następuje i przedstawia się z większą łatwością i w lepszym porządku
i zgodzie, aniżeli w przeciwnem założeniu. Główne dowody, które Ary-
stoteles i Ptolemeusz za nieporuszalnością ziemi przytaczali, zostają
w ścisłym związku z dawną Empedoklesa nauką o żywiołach i z fizyką
Jońśką. Woda i ziemia z natury swej, jako ciała ciężkie, dążą na dół ku
środkowi; przeciwnie powietrze i ogień, jako lekkie, dążą od środka do
góry. Ten fizyczny pogląd na przyrodę tak zwanych żywiołów, stracił
już część swej ważności przez wprowadzenie koła mimośrodkowego
z epicyklem w układzie Arystotelesa; gdyż przezto ziemia otrzymała
w tymże układzie położenie zewnątrz środka; nie była ona już w istocie
środkiem świata, a żywioły z przyrody swojej ciężkie, stały się jej nie-
posłu6znerai. Potrzeba było jeszcze jeden bok naprzód zrobić, ażeby
Kopernihijana t. I. 11
Digitized by
Google
162
przyjść do całkiem nowego fizycznego poglądu na przyrodę żywiołów
i ciał, a tym sposobem od fizyki starożytnych zupełnie odstąpić.
Kopernik zrobił właśnie ten krok, bo się wzniósł do tego ogólnego
pojęcia: źe ciężkość nie tylko jest dążeniem ciał do środka świata,
ale i dążeniem wzajemnem cząstek do siebie. W rozdziale 9. księgi Ł
mówi: „Ja sądzę, że ciążenie nic innego nie jest, jak pewna dążność
przyrodzona, cząstkom ciał od Boskiej Opatrzności, sprawczyni wszyst-
kiego, dla tego nadana, aby cząstki te skupiając się w bryły kuliste, do
jedności i całości swej zmierzały. Można mniemać, że słońce, księżyc
i inne gwiazdy ruchome obdarzone są podobną dążnością i że przez jej
działanie ciągle utrzymiyą się przy kształcie kulistym, pod którym się
okazują, a pomimo to w różny sposób odbywają swoje obroty. Jeżeli
więc i ziemia oprócz wirowego, podlega nadto innemu biegowi t j. na
około środka świata, tedy ten drugi jej bieg powinien się odbić w innych
ciałach zewnątrz niej położonych, a pizedewszystkiem w biegu rocznym
słońca. Jakoż jeżeli zamiast biegu słońca, położymy bieg ziemi, a słońce
uważać będziemy za nieruchome, wtedy wschód i zachód znaków zwie-
rzyńcowych i gwiazd stałych, czyniący je rannemi i wieczornemu, tymże
samym sposobem nam się przedstawią.4'
Z tak zmienionemi pojęciami o zasadniczej sile przyrody, znikły
zarazem wszystkie zarzuty przeciw biegowi ziemi, oparte na fizyce sta-
rożytnych.
Kopernik wyłożywszy swoje dowody za biegiem ziemi, przytacza różne
zdania o porządku ciał niebieskich, i zatrzymtye się na pomyśle Marcyana
Capelli, który utrzymywał, iż Wenus i Merkury krążą około słońca. Po-
dług tego pomysłu, nie ziemia, lecz słońce jest środkiem dróg dwóch
tych planet, i że te nie mogą się bardziej od słońca odsunąć, tylko tyle*
ile wymiar ich dróg dozwala. Na mocy tego mniema Kopernik, że ró-
wnież Mars, Jowisz i Saturn nie około ziemi, lecz około słońca obiegi
swe odbywają; potrzeba tylko wtedy przedział między Marsem a Jowi-
szem wolny zostawić, aby w nim ziemia wraz z towarzyszącym jąj
księżycem obieg odbywać mogła. Potem wskaztye prawidła biegu
tych planet, równie i pozorną ich wielkość. Jakoż, gdy się znąjdqjemy
między planetami a słońcem, wtenczas planety są bliżej nas i dla tego
większemi się wydają; gdy zaś słońce znajdiye się między niemi a zie-
mią, wtenczas bardziej oddalone od nas, mniejszemi się wydają, przez co
środek ich dróg zdaje się raczej w słońcu aniżeli w ziemi znajdować, po-
dobnie jak to ma miejsce ze środkiem dróg Wenusa i Merkurego. Dla
tego w środku świata umieścił słońce jakby serce i pochodnią świata
i jakby widzialnego Boga, który całą gromadą gwiazd mu podległych
rozrządza. Najbliżej około słońca krąży Merkury opisując swą drogę
Digitized by VjOOQl6
163
w trzech miesiącach, potem Wenus w dziewięciu, Ziemia w dwunastu czyli
w jednym roku, około niej księżyc w jednym miesiącu. Za drogę ziemską
obiegają swe drogi: Mars we trzech, Jowisz w dwunastu, Saturn w trzy-
dziesta latach; cały zaś układ planetarny zamyka sfera gwiazd stałych
nieruchoma jak słońce i w tak wielkiej odległości, iż w porównaniu do
niej: cała droga ziemska jest tylko punktem, albowiem w tern tylko za-
łożeniu, zjawiska pozostają też same, czy je do słońca czy też do ziemi
odnosimy.
Przez przyjęcie biegu rocznego ziemi, stanowiska i biegi wsteczne
planet całkiem znikają i planety pozornie tylko stojącemi się wydają.
Przez ruch ziemi łatwo teraz wyjaśnić, dla czego bieg wsteczny w Sa-
turnie jest mniejszy, częstszy i trwa przez dłuższy czas aniżeli w Jowiszu,
a w Jowiszu znowu mniejszy aniżeli w Marsie; dla czego pozorna wiel-
kość planet wyższych, w czasie ich przeciwległości ze słońcem, tak zna-
cznie wzrasta, dla czego wówczas osobliwie Mars prawie wielkości Jowi-
sza dochodzi, gdy w innych położeniach ledwo gwiaździe trzeciej wiel-
kości dorównywa. Łatwo z tego widzieć, że w czasie gdy ziemia bie-
giem rocznym zwierzyniec niebieski obiega, słońce zdaje się przebiegać
tenże w stronie przeciwnej, tak iż naprzykład, jeżeli ziemia znajduje się
w Baku, słońce w Koziorożcu się pokaże; gdy ziemia od Raka do Lwa
przechodzi, słońce od Koziorożca do Wodnika zdaje się przesuwać.
Aby wytłumaczyć odmiany pór rocznych i zjawiska biegu ziemi, po-
trzeba osi ziemskiej nadać pochyłość względem płaszczyzny drogi ziemi,
taką aby była dopełnieniem pochyłości ekliptyki, i uważać tę oś jako
niezmiennie i zawsze równolegle względem siebie bieżącą; dla nieskoń-
czonej albowiem odległości sfery gwiazd stałych, oś ziemska przedłużona,
zawsze na ten sam punkt kuli nieba, to jest na biegun trafia, i słońce
w ciągu roku zdawać się będzie opisywać drogę na sklepieniu nieba,
pod kątem pochyłości ekliptyki do równika nachyloną.
W tejże księdze znajduje się w rozdziałach 12, 13, 14, powyżej
wspomniana Trygonometrya, w której wyłożoną jest nauka wstaw z jej
zastosowaniem do rozwięzywania trójkątów płaskich i kulistych.
Treść tej księgi i ogólny widok nauki sprowadzić można do tego:
„że słońce jest gwiazdą nieruchomą, otoczoną szeregiem planet około
niego krążących, którym służy za środek biegu i pochodnią oświecającą:
że oprócz planet głównych, są jeszcze planety drugiego rzędu czyli księ-
życe, najprzód około swych planet, a potem wraz z niemi około słońca
krążące; że ziemia jest planetą główną bieg trojaki mającą; że
wszystkie pozory biegu dziennego i rocznego, wszystkie pory roku i z nich
wypadające odmiany w świetle i powietrzu, są rzetelnemi skutkami biegu
ziemi wirowego około swej osi, i peryodycznego około słońca; że wszyst-
Digitized by
Google
IM
kip biegi gwiazd stałych są tytko złudzeniem oka naszego, a prawdziwym
wypadkiem biegu ziemi; de nakoniec w biegu wszystkich planet tak pierw-
szego, jak drugiego rzędu, zaebodzą dwojakie skutki bacznego rozróżnie-
nia wyciągające, to jest: jedne, które pochodzą od biegu ziemi, drugie,
które wypadają z ich własnego około słońca obrotu/4 Te są niewzru-
szone i wieczne prawdy, które Kopernik pierwszy światu olgawił.
Księga D^jjga.
Księga drugą zawiera naukę o obrocie pożarnym kułi nieba czyli
e skutkach z ruchu dziennego ziemi około osi wynikających. Tutaj aa
wstępie zaraz autor ostrzega:
„Niech się nikt nie dziwi, jeżeli jeszcze wyrażeń: wschód i zachód
słońca łub gwiazd i tym podobnych używamy, bo chcemy użyć pospolitej
mowy, którąby wszyscy zarówno rozumieć mogli; zawsze jednak pamię-
tajmy o tern:
„2e gdy się z ziemią obracamy, słońce i księżyc mimo nas przecho-
dzą, i gwiazdy kolejno ustępują i znowu wracają."
Dakj następuje opisanie kół na kuli nieba, ich różne względem sie-
bie położenie i ztąd wypadające skutki dla mieszkańców ziemi; opisanie
wschodu, zachodu i górowania gwiazd; wymiar czasu i jego podział; spo-
sób znalezienia pochyłości drogi ziemskiej do równika, położenie ciał nie-
bieskich względem dwóch kół dopiero wspomnianych; oddzielenie tego,
czego przez dostrzeżenia, od tego, czego przez rachunek trygonometry-
czny dochodzimy; rozwiązanie głównych zagadnień trygonometrycznych
tu należących; wyrachowanie tablic do położenia ciał niebieskich i do
poznania czasu służących: co wszystko jest przedmiotem tej księgi, bę-
dącej po większej części powtórzeniem rzeczy wziętych z Ptolemeusza,
i przez bieg wirowy ziemi tłumaczonych.
Przy końcu dodał autor rozdział o dochodzeniu położeń gwiazd
i opis tychże, podając ich długość i szerokość wzięte z Ptolemeusza, wy-
jąwszy iż niektóre położenia albo mylne albo inaczej przez siebie znale-
zione poprawił, i katalog ten według własnego sposobu rachowania dłu-
gości ułożył. Jakpż Ptolemeusz długości gwiazd od punktu równonocnego
wiosennego, to jest początku pierwszego znaku zwierzyńca rachuje; Ko-
pernik zaś sądził, że rachować je należy od gwiazdy 7 Barana, za
pierwszą wziętej, * to dla tego, że punkt równonocny ciągle się zmienia,
przeto i długości gwiazd do niego odniesione, zmieniać się także muszą,
gdy tymczasem gwiazda stała jest nieruchomą, i długości od niej racho-
wane pozostają niez^oienne; aby za£ otrzymać długość którejkolwiek innej
gwiazdy, to jest jąj oddalenie od pwktu równonocnego, dosyć jest przy-
Digitized by
Google
m
tteć oddalenie w łuku od równonocy, jakie miała w tym czasie gwiazda
pierwsza y Barana. Ponieważ długość tej ostatniej gwiazdy za czasów
Ptolemeusza wynosiła t>° 40', a Kopernik przyjął długość tę za 0° C;
uloiył przeto swój katalog, odęjmiąjąc 6° 4CK od długości każckg gwiazdy
stałej w katalogu Ptolemeuszowym. Tym sposobem gwiazda uaprzykład
Biegunowa, która w spisie Ptolemeusza ma długość 60° 10', w kata-
logu Kopernika ma 53° 3C. Gwiazda zaś Kłos ranny u pierwszego
ma długość 176° 4C; u drugiego 170° 0'.
W mniąjszem wydaniu, obok położeń gwiazd, przydaliśmy kolumnę
zawierającą, głoski alfabetu greckiego* któremi Jan Bayer Ba początku
siedmnastego wieku, gwiazdy w każdąj gromadzie oznaczył i które dotąd
są w ożyciu.
JŚSIĘGA JąZBCiA.
Księga trzecia j^st składem nąjsibtelniejszych w astronomii wynalazków,
a owocem głęboko w tajemnice natury wniknionego rozumu, jak słusznie
mówi Jan Śniadecki, którego zdań w tym wstępie głównie trzymać się bę-
dziemy. Jeżeli porównamy pierworodne myśli w tej księdze rzucone; z dzi-
siejszym stanem wiadomości astronomicznych, zobaczymy nie bez zdumienia,
że bystrością tych myśli, Kopernik prawie zmierzył całą przepaść wiadomości,
kiedy odgadł najtrudniejsze wynalazki potomności, kiedy przepowiedział naj-
leniwsze w biegach niebieskich odmiany, które w ciągu tylko wieków uczuć
się dać mogły i sposób ich wytłomaezenia zostawił. Wykładając w trzeciej
księdze wszystkie przypadki biegu rocznego ziemi, przebiega i zgłębia
drogę, którą nasza planeta około słońca opisie czas m opisanie tąj drogi
łożony, czyli długość roku. Tu odróżnia on rok zwrotnikowy, który się
od równonocy łub od punktu przesilenia rachuje, od roku gwiazdowego
czyli peryodycznego, od którejkolwiek gwiazdy stałej rachowanego; tłuma-
czy różne odmiany co do ehyżości rocznego biegu, co do pochyłości ekli-
ptyki względem równika, a następnie co do tych punktów, w których się
te dwa koła przecinają, a które się punktami równonocnemi zowią, Po-
łożenie tych punktów jest najważniejszym rachuby astronomicznej i cy-
wilnej pierwiastkiem* bo od ich miejsca zawisły pory roku i ich powrót,
od nich jeszcze zależą wszystkie położenia ciał niebieskich względem
wschodu i zachodu, a temsamem i dochodzenie pierwszych i najważniej-
szych fundamentów całej nauki i rachuby : w czem za przewodnika mogą
służyć same tylko postrzeżftnia najodleglejszych wieków; te to szacowne
piony usilnośti ludzkiej, uwadze gwiazd poświęconej, tudzież trafna by-
strość dowcipu w naznaczeniu początku i przyczyny takowym skutkom.'
Digitized by
Google
166
Począwszy od Tymocharesa, jednego z pierwszych astronomów szkoły
Alexandryjskiej, na 294 lat przed erą chrześciańską żyjącego, pnebiega
Kopernik i roztrząsa postrzeżenia tejże samej gwiazdy Kłos Panny
przez Hypparcha, Ptolemeusza, Albateniego araba i przez siebie w Frauen-
burgu robione, a które obejmują przeciąg czasu 1819 lat wynoszący.
Z dostrzeżeń tych wypadło mu, że gwiazdy zachowiyąc to samo oddale-
nie od płaszczyzny drogi ziemskiej, odmieniają tylko na niej długość czyli
odległość od punktu równonocnego; a że też gwiazdy względem siebie
to samo statecznie zachowują położenie, więc ta odmiana długości nie
pochodzi od biegu gwiazd od zachodu na wschód w kierunku znaków,
ale od tego, że się punkta równonocne cofają wstecz od wschodu na za-
chód. Skutek ten znany jest w astronomii pod imieniem poprzedzania
punktów równonocnych.
Roztrząsając znowu postrzeżenia nad pochyłością drop ziemskiej
do równika, przez Arystarcha z Samos, Ptolemeusza, Arabów i przez sie-
bie czynione, wyciągnął z nich odmianę tej pochyłości. Kopernik więc
z swoich własnych przez trzydzieści lat prowadzonych i z dawnych po-
strzeżeń wniósł najprzód to, co Hypparch najpierwszy dostrzegł, a co
wszyscy po nim astronomowie uznawali, że punkta równonocne mają bieg
wsteczny: wniósł powtóre to, czego nikt przed nim nie postrzegł, że ten
bieg punktów równonocnych jest nierówny i że pochyłość drogi ziemskiej
(28° 28' 24"), podlega odmianom peryodycznym, to jest po pewnym prze-
ciągu lat się wracającym. Gdy przyszło do naznaczenia początku i przy-
czyn, z których takowy bieg i odmiany wypadają, wszyscy co poprzedzili
Kopernika, gmatwali się i gubili w różnych powymyślanych sferach i ko-
łach, które były tylko rusztowaniami uwikłanej w trudnościach i pasają-
cej się z sobą niewiadomości, nie zaś objawami prawdy, lub widokami
rozsądku. Kopernik skruszył tę lepiankę kół i sfer na niczem nie opartą
i jak gdyby świadek stworzenia, wyciągnął z biegu ziemi ten tak deli-
katny mechanizm świata.
Po ustanowieniu równoległości osi i jej nieodmienności na kuli ziem-
skiej, dla wyjaśnienia cofania się punktów równonocnych, nadaje tejże
osi mały i bardzo leniwy ruch, skutkiem którego biegun świata opisiye
na niebie około bieguna ekliptyki małe koło, a że przez porównanie swoich
postrzeżeń z postrzeźeniami astronomów greckich i arabskich dostrzegł nie?
jednostajności cofania się punktów równonocnych, nadał przeto jeszcze
osi świata w ciągu jej po niebie krążenia, małe wahanie się: i na ten
koniec przybrał prócz prawdziwego średni biegun, pomykający się jedno-
stajnie po obwodzie koła, którego prawdziwy jest środkiem, a w około
którego prawdziwy po ruchomem małem kole opisuje na niebie linią skrę-
coną. A że to chwianie się osi konieczny na pochyłość ekliptyki wpływ
Digitized by
Google
167
mieć musiało, przeto zniewolony był wprowadzić periodyczną odmianę
tej pochyłości. Ten peryod później został odrzucony, lecz jest rzeczą
zadziwiającą, te wielki ten astronom, jakby wieszczym duchem, odgadł
prawdziwy i tak zawikłany ruch osi ziemskiej; wiemy bowiem teraz, że
chwianie się osi ziemskiej peryodyczne, a następnie peryodyczna zmiana
pochyłości ekliptyki tak jak ją Kopernik pojął, istotnie ma miejsce, jest
to wstanie się czyli nutacya przez Bardłeja odkryta a przez d'Alemberta
% ciążenia powszechnego wyprowadzona, lecz peryod jej jest inny, zale-
żący od biega węzłów księżyca, co za czasów Kopernika, kiedy jeszcze
ani teleskopów, ani zegarów astronomicznych ani dokładnych narzędzi
nie miano i skutków łamania się światła nie znano, odkrytem być nie
mogło. Zdumiewać się równie potrzeba że nie mając lepszych sposobów
i środków postrzeżeń nad te, jakie za czasów Ptolemeusza znano, potrafił
jednak naznaczyć prawdziwą za swych czasów pochyłość ekliptyki, a przez
dokładne porównanie swoich postrzeżeń z dawnemi, udowodnić, że po-
chyłość ekliptyki do równika ciągle od najdawniejszych czasów maleje;
dał on także poznać tę wielką prawdę, że odmiana pochyłości ekliptyki
do pewnego tylko kresu dochodzi, a potem znowu rosnąć zaczyna, którą
to prawdę Bailly niesłusznie przypisuje Keplerowi w dziewięćdziesiąt lat
później żyjącemu. Równie z swoich dziesięcioletnich postrzeżeń poznał
i dowiódł, że punkt odsłoneczny drogi ziemskiej, to jest punkt najwię-
kszą) odległości ziemi ód słońca, tak jak Arzahel utrzymywał, rzeczywi-
ście zmianie podlega, ale bieg tego punktu nieznaczny, jest ciągle kierun-
kowy, to jest Od zachodu na wschód, co wszystko teorya ciążenia powszech-
nego za naszych czasów potwierdziła. Te wszystkie Kopernika myśli
nabyły w wieku naszym takiego piętna pewności, iż są policzone w rzę-
dzie prawd najściślej dowiedzionych.
Po wytłumaczeniu odmiany punktów równonocnych wypadało usta-
nowić trwanie obiegu rocznego ziemi czyli długość roku, a gdy za Leona
X. papieża na Zborze Lateraneńskim poprawa Kalendarza nastąpić nie
mogła bez tej wiadomości ściśle wyrachowanej, polecił tedy Dwór Rzym-
ski Kopernikowi, z pewnością ustanowić i oznaczyć ten istotny pierwia-
stek rachuby cywilnej i astronomicznej. *) Kopernik odrzuca i w tern
*) Długość roku swrotnikoweg o prses Ptolemeassa podana jest:
365 doi, 6 godsin, zmniejszonych o jedne trseehsetuą esetó dnia, to jest 865 dni,
O godsin, mniej 4 minuty 48 sekund, esyli
365 dni, 5 godsin, 55 minut, 12 sekund,
Albateni podał na długość roku zwrotnikowego:
365 dni, 5 godsin, 46 minut, 24 sekund.
Kopernik s porównania TÓwnonocy jesiennej, pfses siebie w Frauenburgu w t. 1515
Digitized by
Google
naukg Ptolemeusza, dowodzi; Ae obrachowanie roku cywilnego, zaczyn*-
jfteego się od powracających pór rocznych jest wątpliwe i niestałe, bo
się odnosi do punktów równohocnych, które są zmienne i ruchome. Wpro-
wadza rachubę roku peryodycznego czyli gwiazdowego, wymierzającego się
powrotem słońca do tej samej gwiazdy stałej, jako do punktu niewzru-
szonego. Kopernik porównywając najdawniejsze postrzelenia % sobą i ze
swojemi, wyciągnął z nich długość roku gwiazdowego 365 dni, 6 godzin,
9 minut, 40 sekund, która się dziś pokazuje o dwadzieścia osra i pół
sekund za wielka. Na tak ustanowionych zasadach,' Kopernik gruntuje
uwagi swoje nad biegiem rocznym ziemi i układ tablic do rachowania
tego biegu.
dnia 14 września uważanej, z równonoeą przez Albateniego roku 882 dnia 12 września
w Akrze postrzeganą, doszedł, iź długość roku zwrotnikowego wynosi :
365 dni, 6 godzin, zmniejszone jedną stodwudziestą ósmą częścią dnia, to jest:
366 dni, 6 godzin, mniej 11 minut, 15 sekund; czyli
365 dni, 5' godzin* 48 minut, 45 sekund;
(ważność mniejsza tylko o 3 sekundy od dziś przyjętej).
Z porównania tejże równonocy jesiennej z Ptolemeusze* wą, roku 463 po śmiąrci Ale-
zandra W. w Alezandryi uważaną, wypada na długość roku zwrotnikowego :
365 dni, 6 godzin, zmniejszonych o jedne sto piętnastą część dnia, to jest:
366 dni, 6 godzin, mniej 12 minut, 31 sekund, to jest:
365 dni, 5 godzin, 47 minut, 29 sekund,
(ważność mniejsza o jedne minutę i ogmnąście sekund od prawdziwej).
Nakoniec e porównania równonocy wiosennej w roku 1516 dnia 11 marca w Frauen-
burgu uważanej, z podobnąż przez Ptolemeusza roku 463 po śmierci Alesandra W. postrze-
ganą, wypada na długość roku zwrotnikowego 365 dni, 6 godzin, zmniejszonych sto dwn-
daieetą jedną częścią dnia, to jest:
'365 dni, 6 godzin, mniej 11 minut, 54 sekund, czyli:
365 dni, 6 godzin, 48 minut* 6 sekund,
(ważność mniejsza o 42 sekund od prawdziwej).
Kopernik z uwagi, że wielkość roku zwrotnikowego w różnych epokach jest różna
i niejednaka, a to z przyczyny niejednostajnej zmiany punktów równonocnych i zwrotni-
kowyob, do których się rok zwyczajny odnosi, był tego zdania, iż wziąć należy za nasadę
>ek peryodyceny czyli gwiazdowy, jako zawsze stały i niezmienny, a którego wielkość
365 dni, 6 godzin, 9 minut, 40 sekund,
(większą o 29 sekund od dzisiejszej.)
Przy reformie Kalendarza Juliańskiego, w roku 1582 przez Grzegorza XIII papieża
zaprowadzonej, przyjęto za podstawę długość roku zwrotnikowego Alfonsa X króla Ka-
stylii, a która jest: 365 dni, 5 godz., 49 min., 16 sek. (e 32 sekund większa od długości
roku przez Kopernika naprzód podanej, a o 28 sekund większa od dziś przyjętej).
Według ścisłych oznaczeń sławnego astronoma Bessela, długość roku zwrotnikowego
na początek roku 1800 wynosi:
365 dni, 5 godzin, 48 minut, 47,8 sekund,
długość zaś roku gwiazdowego:
365 dni, 6 godzin, 9 minut, 10,7 sekund.
Digitized by VjOOQl6
^W9
Księga Czwarta.
W księdze czwartej Kopernik wykłada obszernie to, co się ściąga
do ogólaej teoryi biegu księżyca i do nauki o zaćmieniach. Tutaj teoryą
księżyca, lubo odmienną od starożytnych przyjmuje, jednak w ogólnem
tfmn^czeniu biegu od nich się nie różni, gdyż i on księżyc podciąga pod
ziemię i względnie do biegu księżyca uważa ją jako stalą i nieruchomą;
ziemia bowiem przenosząc się w przestrzeni, unosi z sobą księżyc, i dla
obrotów jego jest jakby środkiem nieruchomym. Nauka starożytnymi
astronomów i filozofów zawierała mylną teoryą o doskonałości natury;
tą teoiyą uwiedziony Kopernik zgodził się z Ptolemeuszem, że bieg ciał
niebieskich jest zawsze równy i jednostajny, że wizerunkiem prawdziwej
doskonałości jest figura koła; sądził więc, że ciała niebieskie poruszając
się jednostajnie, nie mogą i nie powinny innych dróg i figur opisywać jak
keła; ztąd wniósł: iż wszystkie odmiany w biegach, zbaąąjące od jedno-
stąjności i figury koła, sąto tylko pozory, czyli skutki od złudzenia i od
obcych przyczyn pochodzące. Z taką myślą przeniesiony w przestrzeń
światów niebieskich, spotykał się w każdym momencie z niezmienieni tru-
dnościami, które rzadkim dowcipem i wyjętemi z pism dawnych, £ przez
siebie poprawionemi sposobami, starał się pokonywać. Trzeba było w tłu-
maczeniu raz spóźnionych, potem przyspieszonych biegów, użyć dawnej
plecionki kól i kółek dla wyjaśnienia dostrzeganych biegów. Dla tego
wykładając nierówności biegu rocznego ziemi, tudzież bieg księżyca i bie-
gi planet co do długości i co do szerokości, najwięcej pracował nad prze-
robieniem i poprawieniem dawnych tłumaczeń wymyślonych przez Apol-
loniusza, przyjętych od Ptolemeusza, a doskonalonych ciągle przez Arabów.
W dawnym sposobie dochodzenia położeń gwiazd, używano księżyca
ziemskiego, i dla tego po słońcu najwięcej pracowano nad jego biegiem
prawdziwym, wprowadzając w tenże bieg, tak jak i dla innych ciał nie-
bieskich ruchomych, bieg średni, czyli jednostajny, i odmiany, którym bieg
ten w różnych punktach drogi księżyca podlega. Księżyc krążąc około
ziemi, ^prowadził dawnych astronomów w błąd, i w nim utrzymywał ich
aż do czasów Kopernika: że słońce i wszystkie planety odbywają biegi
swoje około ziemi. Ponieważ księżyc około ziemi idzie po drodze pochy-
lonej do drogi ziemskiej, raz podnosząc się nad, drugi raz spadając pod
nię, i przecinając tęż drogę w dwóch punktach nazwanych węzłami,
i znowu gdy tenże księżyc odmienia w ciągu biegu swoje od ziemi odle-
głość, a przez różne swoje względem słońca i ziemi położenia, podlega
różnym odmianom światła; dlatego uważano bieg księżyca i jego nieró-
wności : najprzód co do linii węzłów, powtóre co do linii największej i naj-
mniejszej odległości to jest linii absydów; potrzecie co do punktów nowiów
i pełni, i wreszcie co do miejsc kwadr księżycowych.
Digitized by
Google
170
Dochodzono najwięcej biega księżyca za pomocą jego zaćmień, naj-
przód dla tego, że zaćmienia księżycowe przypadają w tej samej chwili
dla wszystkich mieszkańców ziemi, nad których poziomem księżyc się
znajduje; a powtóre, że środek cienia ziemskiego służył im do dokładne-
go oznaczenia miejsca słońca i księżyca na niebie. A że bieg księżyca
uważa się co do szerokości, to jest względem północy i południa, i co do
długości, to jest względem wschodu i zachodu, przeto zaćmienia księżycowe
zupełnie sobie i co do wielkości cienia i co do trwałości równe i podo-
bne, wskazywały dawnym astronomom powrót księżyca do tąj samej szero-
kości, podobnie jak miejsca na drodze ziemskiej, w których te zaćmienia
przypadały, służyły do znalezienia biegu księżyca w długości. Im wię-
kszy przeciąg czasu przedzielał zaćmienia, tym dokładniej wyciągał się
z nich bieg księżyca, i dla tego trzy zaćmienia księżycowe w Babilonie
roku 719 i 720 przed erą ćhrześciańską przez Chaldejczyków uważane,
porównane z równą liczbą zaćmień przez Hipparcha, Ptolemeusza i Ko-
pernika postrzeganych, służyły każdemu z nich do ustanowienia średniego
biegu księżyca.
Kopernik w księdze IV rozdziale 4, tłumaczy te sposoby wyznacze-
nia średniego biegu księżyca, i małe poprawy, które do dawnych tablic
tegoż biegu wprowadził. Kiedy zaś przedsiębierze odmiany w biegu księ-
życa wykładać, wtedy chociaż w rozdziale 2 tejże księgi sprawiedliwie
nagania Ptolemeusza i dawnych Astronomów, że ich tłumaczenia, przy-
puszczające nierówności biegu księżyca względem środka jego drogi, prze-
ciwne są powszechnie przyjętemu początkowi, że biegi ciał niebieskich
są równe i jednostajne, i wydają się tylko mieszkańcom ziemi dla kh
położenia nierównemi, i chociaż swoje własne kładzie tłumaczenie w roz-
dziale 3 ocalając ten początek, jednak dla tego, że początek ten jest
mylny, że prawdziwa figura drogi księżyca a oraz przyczyna fizyczna bie-
gu, były całkiem Kopernikowi nieznane, wszystkie jego dowcipne bardzo
wymysły na tłumaczenie nierówności biegu księżycowego, i ztąd wyciągnio-
ne tablice poprawy biegu w ośmiu rozdziałach tej księgi zawarte, dzisiajby
się z niebem niezgodziły. •
Kopernik do wytłumaczenia tych nierówności przyjmuje trzy koła:
jedno około środka ziemi; drugie mniejsze, którego środek bieży po obwo-
dzie pierwszego; trzecie jeszcze mniejsze, którego środek bieży po obwo-
dzie drugiego; środek zaś księżyca bieży po obwodzie trzeciego najmniej-
szego koła; a nadając tym kołom biegi jednostajne i równe, pokazie,
jak z różnego tych kół obrotu i położenia wydawać się powinny wszyst-
kie podówczas znane nierówności biegu księżyca. Nierówności jakie się
pokazqją w nowiach i pełniach księżyca, wyciąga z trzech zaćmień przez
Ptolemeusza uważanych, i te porównywa z takąż liczbą zaćmień przez
Digitized by
Google
171
siebie w Fraoenburgu postrzeganych, zkąd wyciąga poprawy biegu jedno-
stajnego księżyca w długości i odmianę linii absydów. Na rachowanie
biegu co do szerokości, Kopernik w rozdziale 13 podaje sposób, jak nie-
mając dwóch zaćmień księżyca zupełnie równych i podobnych, bardzo
wielką liczbą lat lub wieków. od siebie odległych, dochodzić można tego
biegu z dwóch zaćmień co do wielkości cienia równych ale w stronach
tarczy księżyca przeciwnych, a przystosowawszy do tego sposobu postrze-
żenia swoje i Ptolemeusza, wyciąga rachunek biegu księżyca co do szero-
kości. Beszta księgi IV zawiera naukę z Ptolemeusza o paralaxie księ-
życa, o dochodzeniu ztąd odległości jego od ziemi, o pochyłości drogi
jego do ekliptyki, wreszcie to wszystko, co do rachunku zaćmień należy,
wyłożone jest z prawdziwą prostotą i jasnością, jakiej na stan ówczesnej
astronomii żądać można. Nadmienić w końcu winniśmy, że Kopernik
dostrzeżenia i rachunki swoje przywodzi do południka krakowskiego, o czem
przy końcu rozdziału 7 tejże księgi mówi: „Wszystkie te postrzeżenia
odnoszą się do południka krakowskiego, ponieważ Frauenburg, gdzie zwy-
kle odbywaliśmy postrzeżenia, położony przy ujściu Wisły, leży pod tym
samym południkiem co i Kraków, jakto pokazały zaćmienia księżyca
i słońca w obu tych miejscach jednocześnie uważane.14 (*)
Księżyc nazwać się słusznie może gwiadą najniesforniejszą, bardzo
licznym odmianom biegu podlegającą, które dopiero po Koperniku były
dostrzeżone i odkryte; same tylko prawa dążeniu i przeszkód, których
księżyc od działania słońca, ziemi i innych planet doznaje, przy pomocy
najdelikatniejszego geometrycznego rachunku, tudzież przy wielkich ko-
sztach i nakładach, doprowadziły wiek nasz do bardzo bliskich tablic na
obrachowanie biegu księżyca. Ani narzędzia astronomiczne jakich uźy-
*) 1. Południk Krakowski nie przechodzi ściśle przez Frauenbnrg, jak Kopernik
przyjmuje, gdyż róiniez> południków dwóch tych miejsc wynosi w czasie 1 minutę, i 10 se-
kund* czyn' w łuku 17 minut i 30 sekund, jak to późniejsze oznaczenia wskazały. Nadto
szerokość geograficzna Franenbnrga (K. m r. 2) 54° 19* 30" przez Kopernika wyzna-
czona, jest mniejsza o 2 minuty od teraz przyjętej.
W roku 1584 sławny astronom Doński Tycho-Brahe wysłał do Franenbnrga jednego
z swoich uczniów i przyjaciół, Eliasza Olausa z Morsynu, z seztansem astronomicznym, dla
wyznaczenia i sprawdzenia szerokości tego miejsca, Olaos gościnnie przyjęty i podejmowany
przez szanownych kanoników Warmińskich, bawiąc n nich dłużej jak przez miesiąc, wyzna-
czył szerokość Franenbnrga 54° 22' 30" o 3 minuty większą od podanej przez Kopernika.
W roku 1798 Teztor wyznaczył szerokość Franenbnrga 54° 21' 34", a długość na
wschód względem Paryża w czasie: 1 godzina, 9 minut, 20 sekund: czyli w łuku 17° 20*.
2. Kopernik w dziele swojem przytacza położenia kilku miejsc względem Krakowa,
w których starożytni astronomowie postrzeżenia swoje odbywali Miejsca te, oprócz Rzymu,
Bononii, Krakowa i Franenbnrga, są: Rodus na wyspie tegoż imienia, gdzie Hipparch
postrzeżenia odbywał; Alezandrya w Egipcie, miejsce postrzeżeń Tymocharesa i Ptole-
t; Araka czyli Akra w Syryi, gdzie Albateni przebywał; Benhora czyli Bagdad,
Digitized by
Google
172
wał Kopenik i dawniejsi przed nim astronomowie, nie mogły tak deli-
katnych odmian pokazać, ani ich teorya i sposoby niebyły zdatne zbliżyć
ich do prawdy w rachunkach tego biegu.
W rozdziale 15 Kopernik opisuje narzędzie paralaktyczne, staro-
żytnym znane, które własną ręką zbudował i którego do swoich postrze-
leń używał. Narzędzie to zowie się paralaktycznem dla tego, iż za po*
mocą niego doehodzi się paralaxy księżyca na kole wysokości, osobliwie
wtenczas, gdy koło wielkie, przechodzące przez biegun ekliptyki i przez
w Mezopotamii, gdzie Thebit postrzeżenia robił. Długość geograficzna tych miejsc na wschód
względem Paryża, tudzież ich szerokość, dziś przyjęte, są:
Miasta.
Długo ść
i
Szerokość i
w czasie
włoku
Rzym
Bononia ....
Kraków ....
Frauenbnrg . . .
Rodus ....
Alezandrya . . .
Akra
Bagdad ....
h m «.
0 40 27
0 36 2
1 10 30
1 9 20
1 43 35
1 50 10
2 10 56
2 48 9
10° 6 50
9 0 36
17 37 30
17 20 0
25 53 50
27 32 35
32 44 2
42 2 15
41 53 54
44 29 54
50 3 50
54 21 34
36 26 13
31 12 53 |
32 57 0
33 19 50
Kopenik w księdze UL rozdz. 13 mówi, że Alezandrya różni się od Krakowa
o jedne tylko godzinę; z powyższych zaś położeń widzimy, żo Alezandrya od Krakowa
oddalona jest na wschód w czasie o 39 min. i 40 sek.; błąd zatem Kopernika wynosi
w czasie 20 min. 20 sek. albo w łuku 5° 5'.
W temże miejscu mówi: że Araka leży od Alezandryi na wschód o 10 stopni, co
wynosi w czasie 40 minut Powyższe liczby pokazują, że Araka oddalona jest na wschód
od Alezandryi w czasie o 20 minut, 46 sekund, albo włoku o 5° 11' 27"; więc chybia
Kopernik w czasie o 19 minut, 14 sekund, albo w łuku o 4° 46' 33".
Tamże mówi, że Araka leży na wschód względem Frawenburga o 25°, albo w cna-
sie o 1 godzin, 40 minut, gdy rzeczywiście różnica południków dwóch tych miejsc jest,
w łuku: 15° 24' 2", albo w czasie 1 godz. 1 min. 9 sek.; różni się więc Kopernik o 9°
35' 58", albo w czasie o 38 minut 24 sekund.
W księdze IV. rozdz. 10 mówi: że Eodus leży względem Krakowa bhzej na wschód
o 10 minut jak Alezandrya., czyli, że długość geograficzna Bodu względem Krakowa jest
50 minut w czasie. Podług powyższych liczb wypada, iż Rodus oddalony jest od Krakowa
o 33 minut, 5 sekund w czasie; różni się więc Kopernik w czasie o 16 minut 55 sekund,
albo w łuku o 4° 13' 45".
W księdze IV. rozdziale 14 mówi, że Kraków dalej jest położony na wschód od
Rzymu o 5° ; rzeczywiście zaś różnica południków dwóch tych miejsc wynosi 7° 30' 40"
zatem Kopernik chybia o 2° 3C 40" w łuku, albo o 10 minut 26 sekund w czasie.
W księdze IV. rozdz. 27 mówi: że Bononia leży na wschód względem Krakowa
blisko o 9°. Powyższe położenia pokazują, że ona leży o 9° 0' 36"; różni się więc Ko-
pernik tylko o 36" w łuku, albo o 2,4 sek. w czasie.
Digitized by
Google
• 173
punkt wierzchołkowy, przechodzi także i przez środek księżyca. Narzę-
dzie to jest bardzo proste, albowiem składa się z trzech tylko lasek dre-
wnianych, to jest jednej stałej a b i z dwóch ruchomych a d i b o,
z których druga b c podzielona jest na 1414 równych części. Laska
pionowa nieruchoma a b, jest równa lasce a d. Długość zaś laski trze-*
ciej ruchomej b c jest
taka, że gdy ruchoma
a d staje się poziomą,
wtedy punkt o laski b o
schodzi się z punktem b
w położeniu tern na fi-
gurze głoską a oznaczo-
nym; zkąd wypada, że
linia podziałowa bc (ja-
ko przeoiwprostokątna)
zawiera 1414 takich czę-
ści, jakich a d mieści
1,000. Na lasce rucho-
mej a d w punktacŁ e
i f, są dwa przezieraiki
z otworami podłużnemf,
z tych otwór v jest szer-
szy, a b węższy dlatego,
ażeby promień oczny,
przez nie przechodzący,
na bok nie zbaczał. W trójkącie abp, dwa boki a b i a d są sobie ro-
wie, i każdy z nich zawiera po 1000; podstawa zaś bb zmienna, służy
do obliczenia kąta a, który je&t równy wierzchołkowej odległości gwiazdy,
czyli odległości jej od bieguna poziomu.
* W pozostałych papierach po astronomie duńskim Tycho-Brahe,
znaleziono opis tego narzędzia ręką Kopernika zbudowanego, które tenże
T)cIio otrzymał z Frauenburga, w darze od Jana Hanowiusa, kanonika
Warmińskiego, i darem tym tak był uradowany, iź go umieścił w swojem
obserwatoryum w Uranienburgu, i cenił go jak najdroższą pamiątkę, tak
datece, że dla uwiecznienia jej, ułożył nawet wiersz, który obok narzędzia
wyryć kazał. (*>
Księga Piąta.
W księdze piątej Kopernik wykłada bieg pięciu planet co do dłu-
gości. Nie tyle on zajmuje się dochodzeniem jego fizycznej przyczyny, jako
*) Wiersz znany Ty oho de Brahe, mamy umieszczony w drugim tomie.
Digitized by
Google
174
raczej uważaniem jego skutków i wpływu na widowisko ciał niebieskich.
Ustanowiwszy, że wszystkie planety odbywają biegi swoje około słońca,
wniósł najprzód że te biegi niemogą się nam tak wydawać jak są w na-
turze, chyba gdybyśmy patrzyli na nie ze słońca, prawdziwego ich śro-
ąlka, naraz w rozdziale 1 mówi: że planety wyższe wtenczas tylko są
z ziemi w prawdziwych swoich miejscach widziane, gdy się znajduje w pun-
kcie przeciwległości czyli pełni, planety zaś niższe wtenczas, gdy są w złą-
czeniu wyższem. Uważa dalej różnicę pomiędzy miejscami każdej pla-
nety, w którem ją widzimy z ziemi, a miejscem jej prawdziwem, w któ-
rembyśmy ją widzieli ze słońca, różnicę tę nazywa kom mu tacy ą, któ-
ra jest paralaxą drogi ziemskiej; różnica ta bowiem równa jest kątowi,
pod którymbyśmy widzieli połowę średnicy drogi ziemskiej, patrząc na nię
ze środka planety. Wielkość tej paralaxy zawisła od odległości planety
tak od ziemi jako i od słońca, i to przyprowadziło Kopernika do wyna-
lezienia odległości planet od słońca.
Drogi opisywane przez planety około słońca, są podług Kopernika
kołami, słońce nie zajmuje spólnego ich środka, lecz znajduje się w pun-
kcie odległym od środka, o pewną ilość nazwaną mimośrodem. Za
pomocą takich kół mimośrodowych, można w ogólności nierówność biegu
planet wystawić, lecz Kopernik dostrzegł z własnych postrzeźeń znaczne
zboczenia, dla usunięcia których przybrał epicy ki, to jest małe koło
posuwające się po obwodzie koła wielkiego.
Bieg planet przedstawia Kopernik w ten sposób: uważa najprzód
drogę ziemską i jej środek; zewnątrz niego mieści środek drogi planety
którą to drogę nazywa kołem mimośrodowem, a odległość środków
mimośrodem. Przez środek drogi planety prowadzi dwie średnice, z któ-
rych jedna schodzi się z mimośrodem, a druga jest do niej prostopadła;
pierwszą, która jest linią absydów, nazywać będziemy średnicą głó-
wną; następnie promieniem równym trzeciej części mimośrodu, z końca
głównej średnicy, zakreśla epicykl, po którego obwodzie -planeta postę-
puje. Droga, którą planeta w przestrzeni zakreśla, tworzy się w ten spo-
sób: środek epicykla na okręgu koła planety posuwa się tak, że o ile
epicykl środkiem swoim postąpi na okręgu koła, o tyleż planeta w kie-
runku przeciwnym posunie się na obwodzie epicykla; przez to ruch śro-
dka epicykla zawsze jest równy ruchowi planety na jego obwodzie. Ody
epicykl znajduje się na górnym końcu głównej średnicy, a planeta na
dolnym łuku epicykla, wtedy jest w największej odległości od środka
drogi ziemskiej, to jest w punkcie odsłonecznym. Od tego miejsca wy-
chodząc, gdy środek epicykla na kole mimośrodowem przebieży czwartą
część okręgu, wtedy planeta będąca ciągle na epicyklu, opisze także
czwartą część swojej drogi, i stanie na średnicy epicykla równoległej do
Digitized by
Google
175
średnicy głównej, i będzie styczną do okręgu koła mimośrodowego. Ody
znowu środek epicykla przebieży -drugą ćwiartkę okręgu koła, i stanie
na dolnym końcu średnicy głównej, wtedy planeta będąca na epicykla,
po przybieżeniu połowy swojej drogi, stanie na dolnym łuku epicykla
i będzie w najmniejszej odległości od środka drogi ziemskiej, czyli w pun-
kcie przysłonecznym, a średnica epicykla zejdzie się z średnicą główną
kola -mimośrodowego. Ody następnie epicykl środkiem swoim przebieży
Ink trzeciej ćwiartki okręgu koła i stanie na końcu średnicy prostopadłej
do średnicy głównej, wtedy planeta przebieży trzy czwarte części swej
drogi, i znajdować się będzie na promieniu epicykla stycznem do koła
mimośrodowego. Nakoniec gdy środek epicykla przebieży czwartą ćwiartkę
okfęgu koła, planeta na epicyklu ukończy całą swoje drogę, i powróci
do pierwszego położenia, zkąd bieg rozpoczęła. Tym sposobem planeta
w przestrzeni opisze drogę zbliżoną do figury koła, przecinającą okrąg
koła mimośrodowego w dwóch punktach, na końcach średnicy prosto-
padłej położonych.
Drogę powyższą przez planetę opisaną można wystawić sobie utwo*
rzoną przez ruch miniośrodo-odśrodkowy, to jest uważać planetę
jako stałą i nieruchomą na okręgu koła mimośrodowego, a tylko temu
ostatniemu nadać ruch w ten sposób, iżby jego środek posuwał się po ob-
wodzie koła małego, mającego środek spoiny ze środkiem drogi planety,
a promień równy trzeciej części mimośrodu i to tak: że ile razy plane-
ta będzie w punkcie odsłonecznyin lub przysłonecznym, wtedy środek ko-
la ruchomego znajdować się powinien na końcu średnicy koła małego,
schodzącej się z średnicą główną; a gdy planeta z swym kołem mimośro-
dowem przebieży 90 stopni, wtedy środek koła ruchomego powinien być
na końcu górnym średnicy małego koła, to jest w punkcie równości
biegu. Ten sposób wystawiania biegu planety nazywa Kopernik mimo-
środo-odśrodkowym.
Trzeci sposób wystawienia biegu planety jest przez ruch epicykla
na epicyklu. Wyobraźmy sobie koło wielkie mające promień równy śre-
dniej odległości planety. Na okręgu jego niech się posuwa epicykl wię-
kszy, promienia równego i mimośrodu; na obwodzie znowu tego ostatniego
niech drugi epicykl mniejszy, promienia i mimośrodu postępuje jedno-
stajnie lecz w kierunku przeciwnym, a to w ten sposób, że gdy epicykl
większy połowę okręgu przebieży, epicykl mniejszy cały obrót ukończy';
t przez to promień epicykla większego, prowadzący środek małego epicy-
kla, będzie stale równoległy do średnicy głównej czyli do linii absydów.
Trzy te sposoby wystawiania biegu planety, w gruncie nie różnią się od
siebie, gdyż droga opisana w przestrzeni przez planetę, pozostaje taż sama.
Teorya daje zawsze położenia planet takie, jakie się one wydają ze środka
Digitized by
Google
176
przyjętego układu. U Ptolemeusza tym środkiem jest środek ziemi,
u Kopernika środek drogi ziemskiej, d Keplera środek słońca. W ukła-
dzie Ptolemeusza odległości planet od środka ziemi są dowolne, przeci-
wnie w układzie Kopernika, odległości te od słońca są oznaczone. Łatwo
zrozumieć przyczynę tego. Jakoż, gdy się znajdujemy w środku świata,
wtedy stanowisko czyli miejsce naszych postrzeźeń jest zawsze jednym
i tym samym punktem. Między punktem a długością nie masz żadnego
stosunku. Jeżeli przeciwnie, jak w układzie Kopernika, stanowisko na-
szych postrzeźeń, to jest ziemia, jest w pewnem oddaleniu od środka
świata, to jest od słońca, natenczas odległość każdej innej planety od
słońca, do odległości ziemi od tegoż, musi mieć pewny oznaczony stosu-
nek. O odległościach przeto planet od słońca, dopiero w układzie Ko-
pernika mogła być mowa, bo dopiero w tym układzie droga ziemska, dla
wyższych planet, miejsce epicykla, a dla niższych, miejsce koła prze-
noszącego zastąpiła. W założeniu Ptolemeusza, stosunek każdego koła
mimośrodowego do swojego epicykla był znanym, przeto także i w ukła-
dzie Kopernika wiadomym był stosunek dróg innych planet, & więc mo-
żna było poznać odległości planet od słońca w częściach średnicy drogi
ziemskiej w granicach ówczesnej dokładności. To jednak nie jest prawdzi-
wym wymiarem odległości, ale oznaczeniem tylko kąta paralaktycznego, pod
którym droga ziemska widziana z któregobądź punktu drogi planety nam
się wydaje, i to w tern przypuszczeniu: iż się droga zieteska we wszyst-
kich punktach drogi plairety pod tym samym kątem przedstawia. Paralaxa
drogi ziemskiej czyK paralaxa roczna, jestto różnica między środoziemską
a śrbdosłoneczną długością planety. Długość środoziemską można bezpo-
średnio z dostrzeżeń oznaczyć, długość zaś środosłoneczną potizeba wyra-
chować. Rachunek ten zakłada jako wiadomo: kształt drogi i jej pierwia-
stki, to jest średnią' odległość, mimośród i położenie średnicy głównej.
Ponieważ prawdziwa figura dróg planetowych dopiero przez Keplera
odkrytą została, przeto Kopernik w miejsce elips wprowadził koła mimo-
środowe, przez co oznaczenie odległości planet było niepewne; nadto
pierwiastki dróg planetowych podług mylnej zasady oznaczył, gdyż odle-
głości planet i mimośrody, jakoteż i położenie średnicy głównej (linii absy-
dów), nie do słońca lecz do środka drogi ziemskiej odniosły przez co
pierwiastki dróg koniecznie mylne wypaść musiały.
Kopernik biegi planet dzieli na biegi paralaktyczne, to jest
zmieszane z biegiem ziemi, i na biegi własne ; a znając bieg ziemi, z pier-
wszych wyprowadza ostatnie. Peryod biegu paralaktycznego wynajdnje
z czasu, w którym odnawiają się przemiany każdej planety, czyli w zna-
czeniu nauki Kopernika, kiedy ziemia schodzi się z planetą tak, iż się
znowu wracają przemiany biegu kierunkowego na wsteczny lub przeciwnie.
Digitized by
Google
177
Ułożył on tablice biegu paralaktycznego, nie wiele różniące się od Ptole-
raeuszowych, wyjąwszy, że ten ostatni używa w rachunku roku cywil-
nego, od równonocy wiosennej zaczynającego się, kiedy Kopernik rachuje
na lata peryodyczne, to jest od powrotu słońca do tej samej gwiazdy sta-
łej. A że w przemianie biegów planetowych, ani trwałość biegu wstecz-
nego, ani łuki tym biegiem opisane, ani peryody tych przemian i t. <L,
nie są zawsze zupełnie równe, te zaś nierówności wypadają z odmian,
którym bieg własny planet i bieg roczny ziemi podlegają. Kopernik więc
przedsiębierze wszystkie te nierówności tłumaczyć sposobem, jakiego użył
w wykładzie biegu księżycowego.
Zasadza on rachunek swój w planetach wyższych na trzech prze-
ciwległościach czyli pełniach każdej planety przez Ptolemeusza uważa-
nych, i tyluż pełniach przez siebie w Frauenburgu postrzeganych; poka-
zuje małe niedokładności tablic Ptolemeusza, i wytyka przyczyny pomie-
nionych niedokładności w tern : iż Ptolemeusz sądził i utrzymywał, jakoby
punkta odzierane czyli punkta największej odległości każdej planety od
ziemi, zawsze w tern samem nieodmiennem miejscu nieba przypadały ;
kiedy Kopernik ich ruch i odmianę z dostrzeżeń wskazuje i oznacza.
Od planet wyższych przechodzi do niższych i do poznania biegu Wenusa
roztrząsa najprzód postrzeżenia Ptolemeusza, gdy się planeta Wenus znaj-
dowała w największej odległości od linii złączenia; powtóre, dwa bardzo
ważne tej planety postrzeżenia, jedno przez Tymocharesa na 271 lat przed
erą chrześciańską, drugie swoje własne, to jest zasłonienie Wenusa przez
księżyc w roku 1529, i z obudwóch tych postrzeźeń oznaczywszy tej pla-
nety miejsce na niebie, bieg jej średni wyznacza.
Do poznania biegu Merkurego, po przytoczeniu postrzeźeń Ptole-
meusza, nie miał Kopernik swoich własnych, bo położenie Frauenburga
bardzo do północy zbliżone i gruba w tym kraju przy poziomie atmosfera,
nie dały mu tam nigdy widzieć tej planety; używa zatem do tego ra-
chunku trzech postrzeźeń Merkurego czynionych w Norymberdze, jednego
przez Bernarda Waltera ucznia Regiomontana w roku 1491, i dwóch przez
Schonera w roku 1504.
W tej księdze trafnie i gruntownie tłumaczy biegi pozorne planet,
kiedy te, raz się posuwają od zachodu na wschód i znowu się cofają
wstecz, potem zatrzymują się w swych biegach, nakoniec wracają do pier-
wszego kierunku; te wszystkie na pozór dziwaczne odmiany, Kopernik
pierwszy pojął i bez pomocy epicyklów Ptolemeusza prosto i szczęśliwie
wytłumaczył, wytykając i oddzielając skutki z biegu ziemi wynikające od
tych, które pochodzą z własnego biegu planet Kopernik pokazał nad-
zwyczajną moc przenikliwości w postrzeganiu, że jeden tylko bieg ziemi
około słońca, tak dziwaczne w biegach planet sprawić może widowisko,
KopemUajana t. 1. 12
Digitized by
Google
178
dowiódł on tego w rozdz. 3, 35, 36, ks. IV. ; a ten jeden punkt jego od-
kryć i nauki uderzył wszystkie wyższe umysły, i stanowił z początku
najmocniejszy dowód za biegiem ziemi.
Jakoż w rozdziałach tych, uważa chyżość każdej planety i porównywa
ją z chyżością ziemi około słońca bieżącej, zkąd zaraz widział, że planety
niższe idąc prędzej, wyścigąją ziemię, kiedy planety wyższe mając bieg
leni wszy, bywają wyścigane od ziemi; że ciało na niebie tam się oku
okaże, gdzie padnie linia od oka do tego ciała prowadzona; więc jaki
bieg ma linia widzenia, taki nam się zdaje mieć ciało po niej widziane;
oko nasze nie czując biegu ziemi, przypisywać go będzie planecie: i bieg
raz się nam wydawać będzie jako złożony z sumy dwóch biegów, to jest
ziemi i planety; drugi raz z różnicy tychże biegów: w pierwszym przy-
padku planeta widzianą będzie w biegu kierunkowym, w drugim zaś,
czasem różnica dwóch biegów stanie się zero i planeta zdawać się będzie
stojącą, czasem znowu bieg odciągniony będzie większy niż ten, od któ-
rego się odciąga, a że różnica wypada odjemna, planeta zdawać się bę-
dzie cofającą. Więc planety idąc nieprzestannie biegiem kierunkowym
około słońca, dlatego się tylko wydają mieszkańcom ziemi stojące lub
cofające, że linia widzenia nie jest ze środka biegu i z miejsca spoczynku
prowadzona, ale idąc od ciała ruchomego czyli planety, raz staje się sty-
czną do drogi ziemskiej lub drogi planety, i planeta zdaje się stojącą;
drugi raz pada w kierunku od zachodu na wschód, i planeta wydaje się
w swym biegu kierunkową; trzeci raz pada wstecz od wschodu ku zacho-
dowi, i planeta zdaje się cofać. W rozdziale 35 i 36 oznacza wszystkie
te przypadki i czas ich dla każdej planety, a wsparty geometryą Apollo-
niusza, wszystkie te przemiany biegów planetowych z dziwną prostotą
i jasnością tłumaczy, wskazując jak i kiedy te przemiany w każdej plane-
cie przypadają i zupełną zgodność tego z postrzeżeniami okazuje.
Słowem w całej księdze V mówiącej o biegu planet co do długości,
wykłada Kopernik najprzód własne myśli nieskończenie ważne i trafne:
o przemianach biegu planet z biegu ziemi wypadających, co najwięcej po-
mogło z początku do przyjęcia i szerzenia się tej nowej nauki: o sposo-
bie dochodzenia odległości planet albo raczej stosunku między odległo-
ścią ziemi i odległościami innych planet od słońca: co posłużyło nade-
wszystko Keplerowi do odkrycia sławnego prawa o biegach ciał niebie-
skich, stanowiącego związek między odległościami planet i ich biegami
peryodycznemi : powtóre poprawioną w tem miejscu naukę i teoryą Pto-
lemeusza o nierówności biegu planet tłumaczy, okazując, że punkta od-
słoneczne planet są zmienne, i że wszystkie nierówności biegów są tylko
pozorne, wypadające ztąd, że ziemia nie jest środkiem dróg planetowych;
i że też planety bieżąc po epicyklach a z niemi po drogach, które opi-
Digitized by
Google
1*9
sują, zdaje się nieć bieg nierówny, labo to* ostatnie przypuszczenie jak-
kolwiek dowcipne ale fałszywe, nie mogło prowadzić Kopernika do wy-
padków z postrzeżeniami zupełnie zgodnych.
Księga Szósta.
W księdze szóstej i ostatniej Kopernik tłumaczy biegi planet co do
szerokości, oraz położenie i pochyłość drogi każdej planety do ekliptyki.
A że w tym biegu zachodzą nierówności i odmiany, Kopernik naznacza
im trzy przyczyny: pierwszą bieg własny planety, przez który ta zbliża
się lub oddala od ekliptyki; drugą bieg ziemi, która stając się bliższą
lub dalszą od planety, sprawuje, iż nam się pochyłość dróg planetowych
wydaje większa lub mniejsza; te dwie przyczyny obejmują naukę o sze-
rokości planet widzianej z ziemi, i tejże szerokości widzianej ze słońca.
Za trzecią przyczynę odmiany szerokości, naznacza ważenie się płaszczy-
zny, na której się droga planety znajduje. A lubo w dzisiejszym stanie
astronomii rzecz jest niewątpliwa, że płaszczyzny dróg planetowych pod-
legają odmianie co do położenia swego względem ekliptyki: tłumaczenie
atoli tej odmiany przez Kopernika jest nietrafne i mylne. Albowiem po-
dług niego, linie węzłów dróg planetowych, nie przez słońce lecz przez
środek drogi ziemskiej przechodzą. To założenie wprowadza największą
zawiłość w teoryą planet Kopernika. Ponieważ miejsca węzłów są mylne,
przeto największa północna szerokość planety nie będzie równa najwię-
kszej szerokości południowej, i obie znowu będą zmienne, podług tego
jak ziemia w jednym lub drugim punkcie swej drogi znajdować się będzie.
Dla wytłumaczenia tej różnicy, Kopernik nadaje płaszczyznom dróg pla-
net pewne ważenie się czyli kołysanie około ich średniego położenia,
a to takie: iż średnica małego koła, na którym się kołysanie odbywa,
w ciągu rocznego obiegu ziemi dwa razy jest opisana. Podług tego
wielka droga ziemska wywiera jakby magiczny wpływ na położenie
i ruch dróg planetowych. Bieg planet na ich różnych drogach, należy
odnosić do jednego wspólnego początku; tym początkiem jest punkt ró-
wnonocny wiosenny, to jest jeden z. punktów wspólnego przecięcia się drogi
ziemskiej z płaszczyzną równika. Kepler, który nową swoje teoryą pla-
net do środka słońca a nie do środka drogi ziemskiej odniósł, zmuszony
był również miejsca węzłów i szerokości planet do słońca sprowadzić.
W rozdziale 14 swego komentarza o Marsie mówi: 'iż płaszczyzny dróg
planetowych utrzymują się w równowadze, gdyż zawsze tęż samą pochy-
łość i tęż samą linią węzłów na ekliptyce zatrzymują. Przez to piękne
odkrycie niezmienności położenia płaszczyzn dróg w ciągu obiegu planet
Digitized by
Google
leo
na swych drogach* edałaaała się dopiero prawdriwa architektoniczna bu-
dowa Układa planetarnego, a pwiez to układ osięgnąjt swą niezmienność
i trwałość.
W rozbiorze prac Kopernika potrzeba odróżnić jego okład świata
od teoryi planet Pierwszy to jest układ, jest dziś niezbitą prawdą
i podstawą teraźniejszej astaroie&a, droga ząś, to jest teorya planet, nau-
kową tylko już starożytnością. Historyczne znaczenie nauki Kopernika
polega gjtironte aa pierwszym, a wpływ jaki ona wy wątła, pokazał się wię-
cej ważnym w nauce o kwiecie, to jest w kosmologii, aniżeli w astronomii.
Teorya astwnomii przez Kopernika nie postąpiła dalej nad teoryą Pto-
lemeusza, gdyż główne zadanie, jak na każdą chwilę miejsce ciała nie-
bieskiego z tąż samą ścisłością obrachować, z jaką je postrzegać można,
przez niego nie zostało rozwiązanem. Wszelako z pewnością twierdzić
można, że astronomia przez niego do rozwiązania tego zdania bardziąj
się zbliżyła. Jakoż Kepler najprzód pojął korzyści, jakie nauka o biegu
ziemi w rozwiązaniu tego zadania przedstawiała, i umiał jej po mistrzo-
wsku u$y& Ażeby pnttfść do rozwiązania tego zadania, dwóch rzeczy
potrzeba było* to jest nowego zasobu postrzeżea* i znajomości praw, po-
dług których ciała niebieskie bieg odbywają. Pierwszych dostarczył Tycho-
Brahe, drogie odkrył geniusz Keplera; oba należą do znacznie później-
szej epoki.
Nietylko astronomia alf cała umysłowa oświata rodzaju ludzkiego
weszła w wm$ postać rogwąju. Ruch ziemi, który się przed naszem
zmysłowem pojęciem usuwa, był tajemnicą, który pierwszy Kopernik odsło-
nił. Co było przeciw wszelkiemu nawyknieniu, a nawet, jak się zdaje,
przeciw zmysłowemu poglądowi, to umysł głęboko wnikający w gwiazdach
wyczytał: że ziemia, ów symbol martwego i nieruchomego świata, bieg
roczny około słońca odbywa. Zupełnie nowe zapatrywanie się na świat
weszło w miejsce dawnego, Przyjęcie biegu ziemi sprawiło niezmierną
odmianę we wszystkich ludzkich wyobrażeniach. Prawie wszystkie poję-
cia o świecie, które dotąd miano, musiały ustąpić, i świat przedstawił
się całkiem inaczej, niż go sobie wprzódy wyobrażano.
Wielkim i bardgo uderzającym był wpływ nauki Kopernika na po-
stęp filozofii przyrody. Kopernik spowodował zupełną zmianę nauk przy-
rodzonych, które z początku w dwóch oddzielnych kierunkach Kepler
i Galileusz posuwali; pierwszy ua drodze geometryi, przez odkrycie praw
biegu ciał niebieskich; drugi na drodze fizyki przez wskazanie sposobu
zgłębiania tajemniczych sił przyrody, któreto dwa oddzielne kierunki pó-
źniej w Heygensie i Newtonie w jeden się zbiegły. Wzrost ten nauk
przyrodzonych należy się jedyne Kopernikowi. Wprawdzie Kopernik
Odziedziczył od swoich poprzedników aasądę i podporę swoich myśli Ty»
Digitized by
Google
181
poprzednikom winien był liczne i szacowne postrzeźenia zjawisk niebieskich,
ich porządne rozłożenie i całą sztukę postrzegania, do której nic nowego
nie dodał i prawie nic w niej nie odmienił; wszakże do jego pierworo-
dnych myśli i odkryć nic nie mogły mu dopomódz te wszystkie, nawet
po większej części niedokładnie wyrażone zdania pisarzy greckich i łaciń-
skich, uważane jako szczątki i ułomki mniemanej starożytnej nauki; nic
one gotowego mu nie zostawiły, oprócz może kierunku biegu dziennego
ziemi w Plutarchu wytkniętego. Jemu więc samemu należy się chwała
i imię pierwszego tłumacza prawdziwych biegów niebieskich i pierwszego
założyciela dzisiejszej astronomii
/anF
ARANOWSKI.
Digitized by
Google
Digitized by
Google
MIKOŁAJA KOPERNIKA TORUNCZYKA
0 OBROTACH CIAŁ NIEBIESKICH
KSIĄG SZEŚÓ.
NADTO OPOWIADANIE PIERWSZE
J. JOACHIMA RETYKA,
RÓŻNE PISMA MNIEJSZE M. KOPERNIKA TERAZ ZEBRANE I ŻYCIORYS JEGO.
Z TEXTEM ŁACIŃSKIM, DO KTÓREGO TYTUŁ POPRZEDZA:
NICOLAI COPEMI TORIENSIS BE REV0ŁDTI0NI6DS ORBiDM
(MM ŁIBR1 SEX mc.
W WAR8ZAWIE, W DRUKARNI STANI8ŁAWA STRĄB8K1BGO ROKU 1854 FOL.
(TEXT Z PRZEKŁADEM PAG1NA FRACTA.)
Przedmowa tłumacza (Jana Baranowskiego) i życiorys (przez Juliana Bar-
toreewioza) zajmtiją str. LXXV, a dalą) dzieło str. 642 ze spisem rzeozy itd.
sąjmnjąoym str. VII na koiou. Wydanie okazałe z litografowanym portre-
tom Kopernika, dwoma widokami jego pomników, medalów na jego ozeóó
wyWtyoh, i ozterema podobiznami jego pisma. *)
iekopomne dzieło Kopernika o obrotach ciał niebieskich, obejmu-
jące teoryą nowego okładu świata, lubo trzy razy w mowie łacińskiej
wydane, stało się dziś już rządkiem. Słuszne było życzenie ziomków,
ażeby to dzieło i w ojczystej ukazało się mowie. Pierwsze poparcie tej
myśli należy się JW. Magdalenie z Żółtowskich Łuszczewskiej, damie, która
już zkądinąd tyle prawa nabyła do szacunku i miłości u kochających
nauki rodaków, a dla postępu światła w kraju i sławy jego ztąd, życz-
liwych. Slachetny cel skojarzył rychło i znaczne środki i troskliwe chęci
ku przyozdobieniu bibliografii naszej wspaniałem wydaniem wiekopomnego
dzieła, odpowiedniem naszemu życzeniu i naszym prawom do szczycenia
się założycielem astronomii dzisiejszej. Wydanie więc teraźniejsze jest
z porządku czwartem. l) Dwa texty, łaciński i polski, obok siebie umie-
*) Zamieszczone w Bibliotece Warszawskiej na miesiąc Marzec 1855 i osobno odbito
▼ kflkudrieóęeki ezemplarzach.
1) Najpierwsze wyszło r. 1543 w Norymberdze; drugie r. 1566 w Bazylei, z przy-
tonem opowiadaniem J. Joachima Re tyka; trzecie r. 1617 w Amszterdamie.
Digitized by
Google
184
szczone, tworzą niejako podwójne dzieło i nastręczają czytelnikowi łatwość
porównania i ocenienia wierności lub uchybień przekładu. Dzieło to, dając
bliżej poznać i ocenić pierwotne myśli autora, nie przestanie nigdy być
uźytecznem: będzie ono zawsze pomnikiem naukowym, węgielnym kamie-
niem całej budowy odkryć, któremi się dziś astronomia tak świetnie
odznacza. Od czasu bowiem ogłoszenia nowego układu świata, nauka ta
zadziwiające uczyniła postępy; dlatego dzieło Kopernika o obrotach, nie
podług dzisiejszego, ale podług ówczesnego stanu astronomii oceniać należy.
A jakkolwiek od owej epoki niektóre części nauki sprostowane i zmie-
nione zostały, wiele jednak żadnej nie uległo odmianie, i dlatego wykład
tych ostatnich, każdemu prawdziwemu miłośnikowi lub znawcy astronomii
wyda się milszym w Koperniku, niż w pracach autorów późniejszych, gdy
ujmując dziwnem połączeniem prostoty z głębokością, żywo zarazem przy-
pomni dzieło, które wielkiemu mężowi nieśmiertelność zapewniło.
W teraźniejszem pomienionego dzieła wydaniu, należy uważać trzy
niejako oddzielne części, z których się tom niemałej objętości składa.
Pierwszą bowiem stanowi przedmowa i życiorys Kopernika ; drugą i naj-
ważniejszą samo dzieło o obrotach, na sześć ksiąg podzielone; nakoniec
w trzeciej zostaną dodatki lub objaśnienia do dzieła, tudzież wszelkie
pisma Kopernika, jakie tylko odkryć było można.
Przedmowa tłumacza obejmuje ogólny obraz i treść każdej księgi,
z uwagami i rozbiorem, głównie z rozprawy Jana Śniadeckiego czerpa-
nemi.
Ta treść daje poznać całość dzieła i ułatwia zrozumienie rzeczy
w każdej księdze zawartych.
Nie zapuszczał się tu tłumacz w wywód historyczny różnych układów
świata, które starożytni podawali, ani też wchodził w wykazanie pożytków
i wpływu, jaki nowy układ świata na wszystkie gałęzie wiedzy ludzkiej
wywarł, lub w porównanie szczegółowe z dzisiejszym stanem wiadomości
astronomicznych; gdyż to za dalekoby odwiodło od zamierzonego celu
i wymagałoby oddzielnego i obszernego dzieła. Zresztą historya dawnych
układów już przez wielu autorów jest skreśloną; a jak wpłynęły, oso-
bliwie na fizyczne nauki, nowe wyobrażenia o układzie świata, powsze-
chnie wiadomo. Byłby pożądanym wprawdzie szczegółowy rozbiór dzieła
i wytknięcie błędów autora, tudzież porównanie odkryć jego z dzisiejszym
stanem nauki; ale to wymagałoby prawie tak obszernego traktatu, jak
samo dzieło o obrotach. Tych ważnych wywodów, tłumacz zaledwie mógł
dotknąć tylko; w ogólnych jedynie rysach stan dzisiejszej nauki wystawić
i tylko ważniejsze błędy autora wytknąć. Po przedmowie następuje
życiorys Kopernika, skreślony piórem p. Juliana Bartoszewicza, w którym
ten historyk głównie miał na celu wykazać rodowość polską Kopernika.
Digitized by VjOOQ16
m
Główne dzieło o obrotach, poprzedzone jest kilku praedJhotfftmi,
z których nąjpierwsza, o zasadach czyli założeniach tego dzieła, napisaną
była bezimiennie przez Osyandra. J) Późniąj następuje Bst kardynała
Schonberga, w którym ten uczony zachęca Kopernika do wydania dzieła.
Drugą jest przedmowa Kopernika do Pawła III. Papieża, w której
naprzód przewiduje autor, iż znajdą się tacy, którzy będą potępiali jego
dzieło i powoływali się na pewne miejsce Pisma Świętego, źle do tegtf
celu naciągnione. Jakoż to przewidywanie Kopernika sprawdziło się
zakazem przedruku i czytania jego dzieła, a który zgromadzenie kardy-
nałów w r. 1616 wydało. 2) Po tej następuje inna, pierwotna Kopernika
przedmowa, która własną jego ręką napisana, nigdy nie drukowana, zacho-
wała się przy rękopisie dzieła o obrotach, należącym dzisiaj do hrabiego
Nostitza w Czechach. P. Baranowski otrzymawszy ją ztamtąd, po raz
pierwszy drukiem tu ogłasza, z dołączeniem podobizny. W pierwszej
księdze dzieła o obrotach, przedstawia Kopernik ogólny obraz nowego
układu świata i treść całej nauki. W drugiej mówi o ruchu powszechnym
kuli nieba, przez ruch wirowy ziemi tłumaczonym: jest to astronomia
sferyczna. Księga trzecia zawiera najważniejsze teorpe w astronomii, to
jest wytłumaczenie ruchu powolnego i wstecznego punktów równonoenyck,
oraz teoryą pozornego biegu słońca przez rzeczywisty ruch ziemi wyja-
śnioną. W księdze czwartej mówi o biegu księżyca; w piątej o planetach
co do ich biegu w długości. Nakoniec bieg planet w szerokości jest przed*
miotem szóstej, to jest ostatniej księgi, a każdej treść wymieniona jest
krótko na jej początku. Figury, służące do dowodzeń, interkakrwane w druku
wspólne są obu textom. 3)
Dodatki, składające część trzecią dzieła, zawierają: Opowiadanie
pierwsze Retyka, jego przedmowę do trygonometryi Kopernika, ustęp do
Efemeryd Lipskich; nakoniec pisma mniejsze, tudzież listy Kopernika
i innych. Opowiadanie pierwsze Jerzego Joachima Retyka, napisane dła
Jana Schonera, ówczesnego matematyka w Norymberdze, poprzedzone
1) Ze ta przedmowa nie do autora należy, poznać to można z wyrastała: „z tego
obojga wywiązał się autor niniejszego dzieła." Zresztą treść tej przedmowy nie zgadza
się z duchem całego dzieła.
2) Kopernik przemawia do papieża w te słowa: „Wiem ja dobrze, Ojcze Święty,
iż skoro tylko niektórzy się dowiedzą, że ja kuli ziemskiej przyznaję pewne ruchy, zaraz
oni na mnie powstaną, i potępią to moje zdanie.*4 Przy końcu przedmowy mówi: „JeźtK
się przypadkiem znajdą lekkomyślni, którzy, me obeznani z żadną częścią matematyki
zechcą wszelako o każdej sad swój dawać, powołując się na pewne miejsca Pisma świę-
tego, źle do tego celu naciągnione, i ośmielą się dzieło moje ganię i potępiać, oświadczam,
ze o takich wcale nie dbam, tak dalece, że nawet ich sądem jako płochym, gardzę. "
3) Są one wybornem dziełem p. Adolfa Dietrich, na mosiądzu przez niego wyko-
nanein.
Digitized by
Google
186
listem Achilesa Gassarego do Jerzego Vogelina, wydane było pierwszy
raz bezimiennie roku 1540 w Gdańsku, na trzy lata przed ogłoszeniem
dzieła o obrotach. Nowy układ świata, jeszcze przed ogłoszeniem dzieła
o obrotach, obudził między uczonymi powszechną ciekawość i zajęcie —
dlatego uczeni niecierpliwie oczekiwali ukazania się dzida: jedui z pobudek
prawdziwego szacunku dla autora i jego nowej nauki, drudzy dla jej wy-
śmiania i potępienia.
W owym czasie Norymberga była głównem ogniskiem oświaty nie-
mieckiej i nowych wyobrażeń religijnych. Jan Schoner znakomity mate-
matyk, żyjący po Regiomontanie i jego pisma upowszechniający, pragnął
bliżej poznać treść i zasady nowej teoryi Kopernika. W tym celu poro-
zumiawszy się z Joachimem Retykiem, młodym i pełnym zdolności mate-
matykiem w Witcmberdze, prosił go, ażeby się udał do Warmii do Frau-
enburga, i zabrawszy znajomość ze sławnym mężem, starał się bliżej
poznać zasady nowej jego teoryi i listownie dać mu o niej wyobrażenie.
Retyk najsumiennej wywiązał się z danego polecenia. Przybywszy w r.
1539 do Frauenburga, przyjęty był chętnie i po przyjacielsku przez Ko-
pernika, który mu nietylko teoryą swej nowej nauki ogólnie wyłożył, ale
nadto dał do przejrzenia dzieło w rękopisie, dozwalając zrobić z niego
wyciąg i treść ułożyć. Retyk rozebrawszy najprzód trzy pierwsze księgi
jego, takowy rozbiór pod nazwiskiem opowiedzenia pierwszego Schonerowi
do Norymbergi posłał, a następnie w Gdańsku bezimiennie wraz z przy-
daną pochwałą prus w r. 1540 ogłosił. Że Kopernik zezwolił na ogło-
szenie poprzednie treści swej nauki przed wydaniem dzieła, tłumaczyć
się daje tern, iż zapewne chciał przygotować umysły do przyjęcia nowej
nauki, a może i poznać jakie wrażenie nowa jego teorya zrobi na umy-
słach ludzi uczonych. Powszechna jednak opinia okazała się tak dalece
przeciwną nowemu układowi, iż Retyk ogłaszając treść jego, nie śmiał
objawić swojego nazwiska, które wymienił dopiero w powtórnem wydaniu
w r. 1566 to jest we 23 lat po śmierci autora. Wszędzie w tern piśmie
Retyk okazuje dla Kopernika prawdziwą wdzięczność i szacunek, wszę-
dzie nazywa go mistrzem, swoim nauczycielem i zapewnia, iż potomność
wdzięczną mu będzie za odsłonienie prawdziwej nauki i ukazanie nowego
układu świata. Przywodzi nadto szczegóły odnoszące się nietylko do
nauki i talentu, ale i życia tudzież cnót domowych Kopernika. Pismem
tern Retyk obudził powszechną ciekawość, i niecierpliwie oczekiwano uka-
zania się dzieła, które we trzy lata potem w r. 1543 w Norymberdze
u Jana Petreja na widok publiczny wyszło, z przedmową do czytelnika
bezimiennie przez Osyandra przydaną.
We dwa lata potem, to jest w r. 1542, tenże Retyk wydał Trygono-
metryą Kopernika oddzielnie w Witemberdze w ćwiartce mniejszej , pod
Digitized by
Google
187
tytułem: De lateribue et angoli* triangulorwm tum planorum rectili-
nearum tum sphcericorum i t. d. i tę przypisał Jerzemu Hartmanowi
Norymberczykowi. Tytuł tej ważnej książki i przedmowa dedykacyjna,
tudzież poezya na uczczenie przedmiotu (pochwała nauk matematycznych),
umieszczone są w niniejszem wydaniu na stronnicy 545—547 , lecz opusz-
czona sama trygonometrya, ponieważ ta znajduje się już w dziele Koper-
nika, w księdze I, rozdziałach 13 i 14. *) Retyk w przedmowie tej wyznaje,
iż cokolwiek wyda pożytecznego dla świata, wszystko to jest i będzie
winien Kopernikowi Przypomina Hartmanowi zażyłość i przyjaźń, którą
w czasie pobytu w Rzymie zawiązał z Andrzejem bratem starszym Koper-
nika. Winniśmy tu uczynić uwagę, że tablice wstaw w trygonometryi
przez Retyka wydanej, są rozleglejsze aniżeli w samem dziele Kopernika;
wyrachował je bowiem dla łuków ćwiartki okręgu koła od 1 do 1 minuty ;
gdy tymczasem u Kopernika wyrachowanie to tylko od 10 do 10 minut
dochodzi; nadto połówki cięciw czyli wstawy u Retyka są podane w sie-
dmiu cyfrach dziesiętnych, to jest obliczone na promień koła 10,000,000,
z przydanemi obok różnicami w czterech cyfrach ostatnich, gdy tymczacem
w dziele Kopernika rachowane są tylko na promień 100,000.
Do r. 1551 wszyscy astronomowie opierali swoje rachunki i obliczali
efemerydy na zasadzie dawnego układu Ptolemeusza, uważając ziemię
za stałą i niewzruszoną. Retyk pierwszy wydał efemerydy na rok 1551
na południk Lipski, podług nowej teoryi Kopernika rachowane. Tytuł
tych efemeryd i część wstępu zamieszczone zostały w teraźniejszem wydaniu
na stronnicach 548 — 553, a to dla tego, że w tym wyimku są niektóre
szczegóły i okoliczności ściągające się do Kopernika i jego nauki Wszę-
dzie Retyk wspomina z wdzięcznością swego nauczyciela. W przedmowie
do Jerzego Chumerstad mówi: „iż lubo we Włoszech wielu uczonych
głośne imię miało, nie wiele jednak od nich pożytku w naukach, bawiąc
tam, odniósł; dopiero w Prusach nauczył się prawdziwą) astronomii, bawiąc
u znakomitego męża Mikołaja Kopernika; a dalej: „Zaprawdę, mówi
w ułożeniu tych efemeryd, ani na włos nie chciałem odstąpić od nauki
Kopernika, której bez najmniejszego zboczenia trzymałem się i wiem, że
ją zupełnie przyswoiłem sobie."
Po tak znakomitym mężu, każde dotknienie piórem jego byłoby
szacowną pamiątką. Wydawcy troskliwie zbierając wszystko co zostało
po nim, nie wchodzili bynajmniej w wewnętrzną wartość utworu; przeko-
nanie, że jest Kopernika utworem, już mu nadawało prawo do mieszcze-
nia się w zbiorze, który oraz zbiorem pamiątek uczynić chciano. Poemat
religijny Kopernika pod tytułem: Siedem gwiazd, przez Jana Brzoskiego
profesora Akademii krakowskiej wydany w r. 1629 w Krakowie, w dru-
*) To odnosi się do Warszawskiego wydania 2 1852 roku.
Digitized by
Google
1*8
karni Cezarego, ') a teraz przez Ignacego Badeniegó plrzfełożdny, od Ka-
żdego z Polaków mile przyjętym zostanie. Brzoski w przedmowie do papieża
Urbana VIII, mówi: że przed szesnastu łaty ogłosił pierwsze przedsłowie
o tej poezyi, a potem, przed dziesięciu laty, jadąc do Włoch, niektóre
egzemplarze w powtórnem wydaniu posłał swoim przyjaciołom do Rzymu
i innym do Niemiec. Przy końcu przedmowy mówi do papieża: „Ja ten
podział nieba, przez Kopernika podany, a przezemnie z dawnych biblio-
tek wydobyty, świętej stolicy apostolskiej przeznaczony, pokornie ofianyę
Twojej świątobliwości, Ojcze Święty"... Poemat ten składa się z siedmiu
pieśni, każda o siedmiu strofach, wyjąwszy iż pieśń ostatnia ma strof
dziewięć, przez co wszystkich strof jest 51.
Rozprawa o urządzeniu czyli biciu monety, napisana wr. 1521,
znajduje się w rękopisie w archiwum tajnem królewskiem w Królewcu. Po
raz pierwszy drukiem ogłoszona z przekładem polskim przez Felisa Bent-
kowskiego, w Pamiętniku Warszawskim na miesiąc sierpień 1816 r.
i oddzielnie także odbita, teraz ukazuje się powtórnie (na str. 568—574).
Bentkowski w przedmowie do tej rozprawy mówi: „Cokolwiek Ko-
pernika się tyczy, a tern bardziej z jego pióra pochodzi, Polakowi obo-
jętnem być nie może. Lecz gdyby rozprawy tej nie był nawet Kopernik
pisał, godnaby ona była ze względu na rzecz samą upowszechnienia jak
największego. Cóż mówić, wiedząc za rzecz niezawodną, iż to jest płód
geniuszu rodaka naszego dotąd światu nieznany; rodaka, którego imię
u wszystkich cywilizowanych narodów jest celem poszanowania i podzi-
wienia?" „Pochop (mówi dalej Bentkowski) do napisania tej rozprawy
dał mu sejm czyli zjazd stanów Ziem Pruskich, w Grudziądzu w r. 1522
odprawiony, na którym się Kopernik, jako delegowany kapituły warmiń-
skiej znajdował. Zaradzenie klęskom i zamieszaniu wynikającemu ze
spodlenia monety w piętnastym wieku przez mistrzów krzyżackich, miało
być jedną z nąjgłówniejszych czynności zjazdu owego. Rozprawa Koper-
nika na zjeździe tym przedłożona, zalecająca się znajomością rzeczy, ja*
snym wykładem, słusznością w zasadach dobro ogółu za cel mających, nie
tylko nie znalazła łaskawego u zgromadzonych ucha, ale nadto ściągnęła
na autora niechęci, zwłaszcza miast Gdańska, Torunia i Elbląga, które
mąjąp przywilej bicia monety, przez projekt Kopernika, radzącego aby
ją dla jednostajności z monetą polską, w jednem tylko z miast pruskich
bilo, nrażonemi się widziały i szlachtę do odrzucenia projektu tego na-
kłoniły. Rzecz tedy o stopie mennicznej i stęplu monet dla Ziem Pru-
skich nierozstjrzygniona, później po kilkakroć na różnych zjazdach i zgro-
madzeniach urzędowych bez skutku roztrząsana, w roku dopiero 1526,
*) Zobacz: Junyinktego Dykcyonwi po«tow pobtffb.
Digitized by VjOOQl6
189
stałością Zygmunta Ł urządzona, a w roku 1528 układem z Ziemiami
Proskiemi całkowicie załatwiona została, jak o tern obszerniej pisze Len-
gnich w tomie Ł Historyi Ziem pruskich. Ferber, archiwista tajnego kró-
lewskiego archiwum w Królewcu, daje tej rozprawy w języku niemieckim
takie opisanie: „Zdanie M. Kopernika o biciu nowej monety w Prusieeh,
z roku 1526 (adaje się, iż być powinno z r. 1521), to własnoręczne Ko-
pernika pismo jest, jak liczne w niem pokazują poprawki, pierwszym rzu-
tem autora, i znajduje się oprawione razem z innemi rozprawami o mo-
necie pruskiej aż do roku 1528. Znajdowało się ono pomiędzy wielu
innemi papierami, które w czasie wojen z Szwedami z Warmii zabrano
i uwięziono do Sztokholmu, zkąd królewsko-pruski gabinet w r. 1801
zwrócenie ich wyjednał. Teraz złożone jest w tajnem archiwum w Kró-
lewcu. Dział I. N. IX". W rozprawie tej natrafiamy na wiele myśli
malujących obywatelskiego ducha Kopernika; niektóre z nich przytoczymy:
„Na tę jednakże klęskę krainy pruskiej, ci do których to należy, patrzą
się obojętnie, i najmilszej każdemu ojczyźnie przez gnuśną opieszałość,
nikczemnieć i całkiem upaść dozwalają41... „Ody klęski takowe pruską
monetę a przez nią i ojczyznę całą dotykają, sami tylko złotnicy i ludzie
na kruszcach się znający, korzystają z jej nieszczęść. Dwa przeto naj-
więcej powinny być wyznaczone miejsca, jedno w Ziemiach Królewskich,
drugie w posiadłościach Książęcia: w pierwszem niech biją monetę ozna-
czoną na jednej stronie herbami Króla JMci, na drugiej Ziem pruskich;
w drugiej niech będzie na jednej stronie stępel królewski, na odwrotnej
książęcy; z tym zawsze warunkiem, aby tak pierwsza jak druga moneta
podlegała władzy królewskiej; i aby ją za rozkazem króla JMci w całem
królestwie przyjmowano; co się nie mało przyłoży do pojednania umysłów,
i ułatwienia wzajemnego handlu. rt
Z pozostałych i tu zebranych listów Mikołaja Kopernika, najważniej-
szym zdaje się być do Bernarda Wapowskiego, kantora i kanonika ko-
ścioła katedralnego sekretarza JMci króla polskiego, jako pisany o przed-
miocie astronomicznym, te jąst o ósmej sferze przeciwko Janowi Werne-
rowi. Jest to rozbiór rozprawy wydanej w Norymberdze pod tytułem:
„D* motu octowe sphaerae. Norimbergme 1522 in 4 per Joannem Ww-
nerum." (stron. 575—580.) W rozprawie tej, Werner usihge tłumaczyć
ruch powolny i wsteczny punktów równonocnych, za pomocą powolnego
ruchu ósmej sfery gwiazd stałych, co Kopernik zbija i mylność twier-
dzeń autora wytyka. Rozbiór ten na 19 lat przed ogłoszeniem dzieła
o obrotach napisany, zawiera te same myśli, które Kopernik później
w dziele swojem rozwinął. Wapowski, sławny kronikarz, przyjaciel i nie-
gdyś współuczeń Kopernika, otrzymawszy wspomnioną Wernera rozprawę
z Niemiec, przesłał ją Kopernikowi do Warmii, prosząc o udzielenie zda-
Digitized by
Google
190
ma o niej. Kopernik rozebrał to dziełko i rozbiór przesłał Wapowskiemu
pod d. 3. czerwca 1524 r. z Frauenburga. Zbijając w nim twierdzenia
autora, z wielkim szacunkiem i wdzięcznością wspomina starożytnych
astronomów, i staje w obronie Tymocbaresa, Hipparcha i Ptolemeusza,
którym Werner zarzuca niedokładność postrzeżeń i błędne oznaczenie
położeń gwiazd stałych i ich ruchów powolnych. Ten list nigdzie dotąd nie
był ogłoszony; Gassendi w Życiu Kopernika, użala się, źe go nie miał
pod ręką.
Innym listem treści naukowej i odnoszącej się do pism Kopernika,
jest datowany z Warmii w oktawę Wielkiejnocy (bez wyrażenia roku),
pisany do Felixa Reicha (str. 590), w którym objaśnia Kopernik niektóre
wyrażenia i miejsca w swej rozprawie o monecie, a między innemi tak
pisze: „przeto lubo będziemy podatkowali, moneta jednak będzie legała,
a nawet nie będzie leżała; lecz wybijemy jeszcze podlejszą i dawać bę-
dziemy królowi panu naszemu grube pieniądze, to jest plewy, a ziarno
gdzież się podzieje.
Jeden także z kilku pozostałych listów jego do Jana Dantyszka,
biskupa Warmińskiego, pisany z Frauenburga d. 27. czerwca 1541 r. (str.
593), ściąga się do pism Kopernika, a nawet do jego dzieła o Obrotach,
ponieważ Kopernik dziękuje w nim biskupowi, przełożonemu swemu, za
przesłany wiersz pochwalny (epigramma) na to dzieło. Kopernik miał
tę poezyą umieścić na czele swojego dzieła, co wszakże nie nastąpiło
z tychże samych zapewne przyczyn, dla których i własna przedmowa jego
dołączoną być nie mogła. Oryginał tego listu znajduje się w Królewskiej
Bibliotece w Berlinie. ')
Lecz wszystkie inne do Dantyszka listy, obejmują tylko doniesienia
prywatne i o zdarzeniach nader okolicznościowych. W jednym z nich,
pisanym do niego jako do elekta Chełmińskiego, w Wielki Piątek (11. kwie-
tnia) 1533 roku (str. 583), Kopernik wymawia się i przeprasza, że na
dzień 20. wspomnionego miesiąca, dla zatrudnień i spraw naglących, elekta
odwiedzić nie może. W innym, pisanym już jako do biskupa Chełmiń-
skiego, z Frauenburga d. 8. czerwca 1536 r. (str. 584) Kopernik prze-
prasza Dantyszka, iż z zaproszenia na wesele jego krewnej korzystać nie
1) Podobizna jego znajduje się także w pierwszym tomie rzadkiego dzieła (które
p. Xawery Pusłowski w swojej bibliotece w Warszawie posiada) pod tytułem : Jbographie
des hommet ceUbres ou CoUecdon de lae-simUe des Lettres autographes et de Signatures
etc. Parts 1843, 4 voL in 4to, tudzież w piśmie peryodyczoem memieckiem: Journal ftir
die reine und angewandte Mathematik, von A. L. Crele. Berlin 1846. Band 2lXIX^ Htfi 2.
Do teraźniejszego wydania zdjętą została z oryginału przez hr. Rajmunda Skórzewskiego,
któremu należy się także wdzięczność za łaskawe zajęcie się dostarczeniem kopii i podo-
bizny pierwszej przedmowy Kopernika.
Digitized by
Google
191
może, a to z powodu zatrudnień i zajęcia sprawami, przez biskupa War-
mińskiego sobie zleconemi. W pisanym z Frauenburga dnia 9. sierpnia
1547 r. (str. 585) Kopernik udziela Dantyszkowi wiadomości powzięte od
dworu króla i donosi o zawarciu pokoju między Moskwą a królem pol-
skim, i źe z tego powodu cała nadzieja sąsiadów (to jest Niemców) upadła-*)
List do tegoż na str. 586 umieszczony, pisany z Frauenburga d. 2. gru-
dnia 1538 r. jest zupełnie prywatnym, dotyczącym się interesu pewnej
ubogiej rodziny. W pisanym do tegoż Jana Dantyszka, lecz jako do
biskupa Warmińskiego z Frauenburga, dnia 17. marca 1538 r. (str. 587)
w imieniu kapituły donosi biskupowi, iż z powodu niezebrania się dosta-
tecznej liczby członków, nie mogła odbyć poleconej narady nad edyktem
i rozkazem ogłosić się mającym. Temuż biskupowi Warmińskiemu donosi
z Frauenburga d. 11. marca 1539 r. (str. 588) o przyznaniu (po śmierci
Felka Reich) kanonii i prebendy Rafałowi Konopackiemu (synowcowi
wojewody pomorskiego). Nakoniec w innym do niego, z Frauenburga d.
11. stycznia 1539 r. pisanym (str. 592), Kopernik odpisuje biskupowi,
udzielając mu żądaną wiadomość co do Łukasza Watzelrod, wuja swego,
a poprzednika Jana Dantyszka, mianowicie, iż ten żył 64 lat i 5 mie-
sięcy; na biskupstwie zaś zostawał 23 lat; umarł dnia 30. marca 1512 r.
(oinit pcnultima Martii A. C. 1512), gdy wszyscy historycy podają dzień
jego śmierci 29. marca.
Godnym uwagi jest list Kopernika, zamieszczony na str. 589 do
prałatów, kanoników i kapituły kościoła warmińskiego, pisany z Melzaku
d. 22. października 1518 r.
Niemniej jak listy, zajmować będzie czciciela Kopernika jego, nie
na samej astronomii drodze, literackiego dążenia pamiątka, to jest łaciński
jego przekład listów Teofilakta Greka, w Krakowie r. 1509 u Hallera
wydrukowany. P. Baranowski wystarał się o wierny odpis tego inkuna-
bułu, powziąwszy wiadomość o znajdowaniu się egzemplarza jego w biblio-
tece uniwersytetu wrocławskiego. *) Dopełnia on teraźniejszego wydania
*) Tu szanowny Recenzent omylił się; nie w liście do Dantyszka o tern pisze Ko-
pernik, ale w liście do kapitały z dnia 22 Października 1518. (Przypisek Wydawcy.)
1) Rzadka ta książka z 40 kartek in 4to min. złożona (której wierny odpis jeste-
śmy winni łaskawemu staraniu p. Mosbach, znakomitego historyka w Wrocławiu), na
pierwszej tytułowej stronnicy u góry ma napis: Theophilacti scolastici SimocalU epłe (epi-
stolae) morahi, rurales et amatorie, a na dole: interpretatione latina, całą zaś środkującą
część stronnicy zajętą wielkim drzeworytem oficyny Hallera, takim jaki przedstawił Lelewel
w . jmie I. swojego dzieła Bibliograficznych ksiąg dwoje, na tab. IV u dołu po stronie pra-
wej, i o jakim mówi w § 3 na str. 73 samego dzieła. Janocki (I. pag. 45) wspomina o tej
edycyi listów Teofilakta, lecz tylko jako o wydanych (editti) przez Kopernika, i dlatego
Bentkowski (str. 602 tomu I. JHUtor. liter. Polek.) wolał je raczej przyznać Korwinowi,
którego tylko elegia przy nich się znajduje; ale Jocher na str. 113 tomu I. dzieła pod
tytułem: Obraz bibfograficsno-hisloryctny i t. d. Wilno 1840, słusznie Kopernika za ich
Digitized by
Google
19}
dzieł Kopernika od str. 597. Na wstępie znajdiye się tam wiersz Wawrzyńca
Korwina, pisarza miasta królewskiego Wrocławia. Korwin, przyjaciel Ko-
pernika, tak go w niniejszej poezyi wyobraża:
„Przy nim (Łukaszu Watzelrodzie) uczony mąż (Kopernik) jak
wierny Achates przy Eneaszu, dzieła tego z greczyzny na łacińską mowę
tłumacz, który szybki bieg księżyca i ponawiające się naprzemian ruchy
ziemi tłumaczy i skryte przyczyny rzeczy z dziwnych umie wyszu-
kiwać początków." Kopernik przypisał ten przekład Łukaszowi Watzel-
rod, biskupowi Warmińskiemu, wujowi swojemu, do którego przy końcu
listu w ten sposób przemawia:
„Co gdy tak jest, uważając za rzecz niesłuszną, że je (listy Teo-
filakta) sami tylko grecy czytali, a u Łacinników nie było upowszechnione
według możności, na mowę łacińską przełożyć je postarałem się. Tobie
zaś, Nąjprzewielebniejszy Panie, mały ten podarek poświęcam, który nie
da się bynajmniej porównać z Twojemi dobrodziejstwami, gdyż wszelka
tego rodzaju talentu mego praca lub owoc, za Twoje własność słusznie
uchodzić powinna, jeżeli prawda, jak jest niewątpliwie, co także Owidyusz
do Cezara Gcrmanika niegdyś powiedział: dowcip obliczem Twojem utrzy-
muje się i upada.44 Przekład ten obejmuje 85 listów, ostatniego obycza-
jowego ta jest osnowa:
„Jeżeli chcesz być panem smutku, obejdź w około grobowce, a znaj-
dziesz lekarstwo na namiętności. Patrz, największe uszczęśliwienia ludz-
kie czemże są, jeżeli nie marnym i lekkim prochem?"
Na końcu ozdobnej książki zebrał się dodatek (do stronnicy 593),
obejmujący jeszcze niektóre listy Mikołaja Kopernika i osób mu spółcze-
suyck W zamieszczonym tu liście z Frauenburga d. 10. lutego 1524 r.,
pisanym do Maurycego Ferbera, biskupa Warmińskiego, Kopernik prosi
biskupa, ażeby dla odebrania należy tości od Renolda Yelstet, kanonika,
przyaresztował temuż Velstetowi dochody z jego benefieyum. W nastę-
pnym, pisanym z Frauenburga pod d. 15. kwietnia (gtrinta Paschę) 1538 r.,
do Jana Dantyszka, biskupa Warmińskiego uwiadamia, że sprawa o kano-
nią odłożoną być musi na później, dopóki wprzódy sprawa kantora roz-
strzygniętą nie zostanie.
Następują wreszcie listy Kopernika do księcia Alberta, pisane po
niemiecku, dochowujące się w archiwum królewieckiem. „Ta korrespon-
tł umacza uważa. Francuz Boissonade wydal w Paryżu w r. 1835 Teofilakta po grecku i po
łacinie, pod tyt. : Theophylacti Stmocattae Quaestiones physieas et epittolas ad Codic. reetn-
9uil vertione Kimedonciana et notis inttruxił JO. Prane. Boissonade, in 8vo> gdzie wyli-
czając na wstępie poprzednie tego autora wydanie i jego przekłady, nie wspomina wcale
o przekładzie Kopernika, z czego widać że to wydanie Hallera i w nąjzamoźniejszych nie
znajduje się bibliotekach.
Digitized by
Google
193
dencya (mówią wydawcy na str. 637) pomiędzy książęciem pruskim
a sławnym astronomem naszym, jest najlepszym dowodem, jak był od
spółczesnych nietylko szanowany ale i kochany Kopernik. Albert pisze
do niego językiem swojego dworu, co wówczas czyniło się jedynie wzglę-
dem osób najpoufalszych, względem przyjaciół domu, równych niemal
członkom rodziny. Zarówno od dumy jak i od uniżania się daleki, skro-
mny kanonik warmiński, ceniąc ze swej strony względy panującego, po-
suwa w odpowiedziach mu grzeczność aż do użycia jego języka."
W liście pierwszym Kopernik zawiadamia księcia, iż napisał do Jana
Benedykta, lekarza nadwornego króla polskiego, o radę, jakby uleczyć
Jerzego Kunhaima rządcę w Tapiau, i że, jak tylko odpowiedź otrzyma
od Benedykta, nie omieszka jej natychmiast księciu przesłać. W drugim,
pisanym z Frauenburga pod d. 21. czerwca 1543 r. Kopernik przesyła
księciu odpowiedź otrzymaną od doktora Jana Benedykta z Krakowa,
w przedmiocie choroby rządcy Kunhaima.
Na tern kończą się własne listy Kopernika, które wydawcy z różnych
miejsc i od różnych osób w kopiach otrzymali.
Potem następują listy innych osób, lecz ściągające się do Kopernika,
a mianowicie:
list w języku niemieckim Jerzego Donnera, kanonika warmińskiego, pi-
sany z Frauenburga pod d. 3. sierpnia 1543 r. do księcia Alberta, dono-
sząc mu o dziele, które Kopernik krótko przed swoją śmiercią wydał i przy-
równywąjący to wydanie do śpiewu łabędzi, które umierając miłe tony
wydają.
Niemniejszej wagi są listy dotyczące Kopernika, przez Jana Brzo-
skiego, w Akademii krakowskiej zwyczajnego astrologa, w Krakowie ogło-
szone, jako też dwa listy Tydemana Gizego, biskupa warmińskiego. Z tych
jeden do Jerzego Donnera, pisany z Lubawy pod d. 8. grudnia 1542 r.,
w którym Tydeman Gize prosi Donnera, ażeby o szanownym starcu Miko-
łaju Koperniku, jako najbliższym swym przyjacielu, miał staranie w jego
słabości i był dla niego jakby opiekunem; gdyż z powodu jego cnoty
i głębokiej nauki, wszyscy, mówi, jesteśmy jego dłużnikami.
Drugi list, ważnej treści, przez tegoż Gizego do Jerzego Joachima
Retyka, pisany jest z Lubawy pod d. 26, lipca 1543 r. (zatem we trzy
miesiące po śmierci Kopernika. W tym liście ubolewa Gize nad stratą
Kopernika, i narzeka na złą wiarę i nieuczciwość wydawcy dzieła o Obro-
tach w Norymberdze, że tytuł dzieła odmieniono, i przedmowę własną
Kopernika odrzucono; a w miejsce jej inną do czytelnika na wstępie umie-
szczono; i wskazuje coby dla przywrócenia wiary dziełu zrobić wypadało.
Pisze, iż należałoby pierwsze karcy na nowo odbić, v\m się dzieło rozej-
dzie, i przydać przedmowę opuszczoną, któraby i te egzemplarze, które
KopmiJtijana t h 13
Digitized by
Google
194
się rozeszły od zarzutu potwarzy oczyścić zdołała. Radzi Retykowi aby
na początku umieścił i życiorys autora, przez tegoż Retyka jeszcze
za życia Kopernika wybornie napisany, i dodaje, iż do życiorysu nic wię-
cej nie potrzeba przydać jak tylko wzmiankę o śmierci autora, która nastą-
piła w skutek upływu krwi i sparaliżowania prawego boku dnia 24 maja
(1543 r.), po utraceniu na kilka dni wprzód pamięci i przytomności
umysłu, i że dzieło swoje całe widział dopiero w ostatniej chwili życia,
to jest tego samego dnia w którym umarł. Radzi też, aby Retyk ido
dzieła Kopernika dołączył pisemko swoje, w którem bieg ziemi od niezgo-
dności z Pismem Świętem bardzo trafnie bronił. Tym sposobem dopełni
się objętości tomu przynależnej.
W końcu dziękuje mu za przysłane dwa egzemplarze dzieła i prosi o do-
niesienie, czy dzieło papieżowi (któremu jest przypisane) przesłanem zostało;
w przeciwnym bowiem razie chciałby zmarłego w tej grzeczności wyręczyć.
Wydawcy byli tak troskliwymi o zgromadzenie wszystkiego coby
mogło mieć związek z Kopernikiem lub jego dziełami, że na ostatniej
karcie umieścili nawet wyimek z przemowy dedykacyjnej do dzieła Alberta
Kapryniego z Bukowa, przepisanego Samuelowi Maciejowskiemu, biskupowi
płockiemu, w Krakowie r. 1542 wydanego; wktórejto przemowie Albert,
professor Akademii Krakowskiej, wychwalając szkołę krakowską, z której
wielu ludzi nauki czerpało i wielkiemi zdolnościami się odznaczyło, po-
między niemi z chlubą wymienia Kopernika.
Szacowności zbioru odpowiada zewnętrzna okazałość wydania. Druk
czyni prawdziwy zaszczyt zakładowi p. Strąbskiego. Nie szczędzono sta-
rań o dobór druku, do tego stopnia, że nawet ozdóbki drukarskie zdają
nam się być urzędownie do tego wydania porobionemi. ł) Z rycin zdo-
biących książkę, naczelna przedstawia wizerunek Kopernika. Jest on
wykonany na kamieniu przez J. Stan. Piwarskiego, podług obrazu olej-
nego, znajdującego się w Obserwatoryum Astronomicznem Warszawskiera,
a mającego podobieństwo do wizerunku w zbiorze rycin Boissarda i do
znanego portretu w dziele Gassendego.
Rycina przedstawiająca dwa medale, wykonana jest na blasze spo-
sobem gliptycznym. Pierwszy medal, mniejszy, wybity był w Paryżu
w r. 1820 za staraniem Duranda, i z poprawą co do napisu przez Adryana
Krzyżanowskiego. Z jednej strony wyobraża on popiersie astronoma
z napisem: Nicolaus Copebnicus, na odwrotną jest napis:
NATTJS ANNO 1473 TOBUNH IN POLONIA, CA8IMIBO IV JAGELLONIDB
REGNANTB, OBUT ANNO 1543. SEBIE8 NUMISMATIOA T7NIYEBSAŁIS YIBO-
BUM ILLUSTBirTM 1820 DUBAND BDID1T.
1) Np. umieszczona na końcu życiorysu (str. LXXV) przedstawiająca mieszkanie
Kopernika i jego obserwatoryum w Frauenburgu; umieszczona na końcu książki, wyobra-
żająca konsteUacyą zwaną tarcia S*bi$$kUgo it d,
Digitized by
Google
195
Drugi medal, większy, na pamiątkę wzniesienia pomnika Koperni-
kowi w Warszawie d. 11. Maja 1830 r., wybity był przez W. Oleszczyń-
skiego w Paryżu, kosztem Towarzystwa Warszawskiego Przyjaciół nauk.
Pierwsza jego strona wystawia Kopernika siedzącego, trzymającego w lewej
ręce glob, w prawej cyrkiel; w około jest napis: „sta sol"; pod pomni-
kiem podpis artysty „W. Ohszczyński F." Na odwrotnej strome
tegoż medalu, w obwódce czyli laurze z dębowych liści, czytamy napis:
NlCOLAO COPEBNICO JAGELLONIDUM ABYI CIVI POLONO ALUMNO ACAD.
CfiACOY. IMMOBTALI8 GLOBIAE. SOCIETATIS REGIAE VAB8AV. DECBETO
MONUMENTUM NEO DUM PEBBSNB MDGCCXXX.
Do ozdób książki należy jeszcze rycina kolorowana, przedstawiająca
pomnik Thorwaldsena, wzniesiony Kopernikowi r. 1830 w Warszawie,
podług rysunku p. Piwarskiego, wykonana przez Dietricha; i przez tegoż
druga, wyobrażająca pomnik postawiony Kopernikowi w mieście jego
rodzinnem Toruniu, odsłoniony uroczyście d. 25 października 1853 r.
Na postumencie pomnika jest napis:
Nicolaus Copeenicus Thobonensis, terrae motob, solis coełique
STATOB.
Natus A. MCCCCLXXIli.
Obitt A. MDXXXXIIL
Podobizna autografu Kopernika z dwóch kart złożona, wzięta jest
z jego przedmowy do dzieła O obrotach, pierwotnie odrzuconej. Są jeszcze
prócz tego dwie inne podobizny wzięte z listów Kopernika do Jana Dan-
tyszka, biskupa Warmińskiego pisanych, a mianowicie z tego w którym
dziękuje biskupowi za przysłany wiersz pochwalny na dzieło O obrotach
(str. 593), i z drugiego (str. 585) w którym przesyła mu wiadomości otrzy-
mane ze dworu króla polskiego.
Digitized by
Google
Digitized by
Google
OBRAZ POSTĘPU NAM
W XVII. STULECIU.
(Wyjątek » II. tomu dmeta Kosmos Humboldta). *)
JA1&A BARANOWSKIEGO.
Wielkie odkrycia w przestrzeni nieba poczynione za pomooą lunety. Główna
epoka astronomii i matematyki od Galileusza i Keplera do Newtona i Leib-
nioa. Prawa biegu planet i ogólna teorya ciążenia powszechnego.
Przygotowania do odkryć niebieskich przez tliisze poznanie prawdzi-
wego układu świata.
Wykazując w osobnych pery odach stopniowe rozwijanie się pojęć
o świecie fizycznym, nareszcie przedstawiliśmy peryod w którym cywili-
zacya ludów półkuli wschodniej przeszła i na półkulę zachodnią. Po
epoce największych odkryć dokonanych na powierzchni naszej planety,
następuje bezpośrednio zdobycie znacznej części przestrzeni nieba za
pomocą lunety. Przystosowanie nowo wynalezionego środka, to jest na-
rzędzia przenikającego siłą optyczną niezmierzone przestrzenie, wywołało
*) Ten obszerniejszy wyjątek z tomu drogiego, przedstawiający obraz postępu wia-
domości astronomicznych i fizycznych w 17 wieka, drukowany był w Przeglądzie Nauko-
wym z roku 1844. Humboldt ograniczył się tu głównie na XVII stuleciu, jako najbogatssem
w wielkich ludzi, w ważne odkrycia i wypadki naukowe w dziedzinie nieba i ziemi Obsser-
niejszy historyczny obraz postępu nauk ścisłych w różnych wiekach, znaleść może czytelnik
w nader nauczającem dziele WehwelTa IKttory of the induotiue Seieneet from th$ earUett
to the present timet. By Rev: WilUam WekweU. London III. Vol 1837, albo w przekładzie
niemieckim tegoż dzieła: Geeckichte der induetwon Wtssensohafien nach dem EngUeehen de$
W. Wehwell mit Anmerhungm von Littrow. Wien Ul VoL 1840.
(Pbztp. wto.)
Digitized by
Google
198
nowy świat wyobrażeń. Tu się zaczyna świetny wiek dla astronomii
i matematyki, ta ostatnia otwiera długi szereg wielkich geniuszów, pro-
wadzący do Leonarda Eulera „wszystko na nowo tworzącego14 którego
rok urodzenia 1707 tak blisko przypada roku śmierci Jakóba Bernoul-
lego.
Kilka świetnych imion przytoczyć, byłoby dostatecznem dla poka-
zania jak olbrzymi krok umysł ludzki zrobił na polu matematycznych
(badań w ciągu 17 stulecia, podniecany jedynie swoją siłą wewnętrzną,
a nie zewnętrznemi okolicznościami Jakoż, poznanemi zostały prawa
wolnego spadku ciał i biegu planet, również zbadano ciśnienie powie-
trza, rozchodzenie się światła, prawo łamania się promieni i polaryza-
cyą. Naukę przyrody aa pola matematycznych badań wprowadzono,
a przez to na stalszych podstawach ją oparto. Odkrycie rachunku
o ilościach nieskończenie małych, odznacza koniec stulecia. Umysł
ludzki zbogacony tak ważnym środkiem ^ mógł się z pomyślnym skutkiem
odważyć w następnych 150 latach na rozwiązanie zadań, jaki mu prze-
szkody biegu ciał niebieskich, polaryzacya i interferencya światła, cie-
plik promienisty, krążenia prądów elektromagnetycznych, wibracye stron
- i sprężyn, przyciągania boczne rurek włoskowatych i wiele innych zja-
wisk przyrody nastręczały.
Czynność umysłu w dziedzinie wiedzy, postępuje teraz coraz dalej,
ciągle wzajemnie się wspierając Żaden z pierwotnych zawiązków sił
umysłowych nie został przytłumionym. Jednocześnie zwiększyła się li-
czba nieopracowanych przedmiotów, ścisłość sposobów i udoskonalenie
narzędzi. Tutaj głównie ograniczymy się na siedmnastem stuleciu,
to jest na epoce Keplera, Galileusza, Bakona, Tycho-Brahego, Dekarta,
Huygensa, Fermata, Newtona i Leibnica. Wielkie zasługi tych mężów
są tak powszechnie znanemi w świecie uczonym, że dosyć byłoby lekko
o nich napomknąć, ażeby pokazać co ich sławą okryło na polu badań
' nad światem fizycznym.
Pokazaliśmy już wprzódy ') jak dalece odkrycie teleskopu obda-
rzyło oko ludzkie, ów organ zmysłowych pojmowań świata widzialnego,
siłą optyczną, której granica daleką jest jeszcze od ostatecznego kresa,
* jednakże siła ta w pierwszym swoim zawiązku ledwo przy 32krotnem
powiększeniu, w niedostępne dotąd przestrzenie nieba zapuściła się. a)
Dokładne poznanie ciał niebieskich do układu słonecznego należących,
1) Kosmos, tom I. str. 86.
2) Lunety które Galileusz sam robił i inne których używał do dostrzeżeń księżyców
Jowiszowych, odmian światła Wenusa i plam słonecznych, miały kolejno 4, 7, 32 krotne
powiększenie a nigdy większe. Porównaj Arago w Annuaire du Bureau du Longitudsi
pour Von 1842 itr. 268.
Digitized by
Google
199
oraz praw odwiecznych, według których drogi swoje opisują, dokładniej-
szy pogląd na budowę świata, znamioniyą epokę, którą tu odmalować
zamierzamy. To, co tę epokę wywołało, służyć będzie razem za głó-
wne rysy do wielkiego obrazu świata, przydając do poprzednio poznanej
dziedziny ziemskiej, nowo zbadaną krainę nieba pod względem układu
planet w przestrzeni Zmierzając do ogólnych widoków, przestaniemy
na przytoczeniu najszczytniejszych wypadków prac astronomicznych 17
wieku, gdzie wskażemy razem jak te wypadki silny wpływ wywierały na
wielkie i niespodziewane wynalazki matematyczne i na rozleglejsze
i wznioślejsze pojęcia o całości świata.
Mikołaj Kopernik tworzy nowy układ świata wtedy, gdy Kolumb
odkrywa Amerykę.
Mówiliśmy już wprzódy jak epoka odkryć Kolumba, Gammy i Ma-
gellana przez odbywane podróże morskie, dziwnym sposobem z wielkie-
mi wypadkami dziejowemi, z budzącą się wolnością, wyobrażeń religij-
nych , z rozwojem wyższego pojęcia sztuki i wprowadzeniem układu Ko-
pernika razem się zbiegły. Mikołaj Kopernik zaledwie 21 wiosnę życia
licząc, już z Wojciechem Brudzewskim, znakomitym matematykiem
w Krakowie, postrzeżenia astronomiczne czynił i nad utworzeniem no-
wego układu myślał wtenczas, gdy Kolumb Amerykę odkrył. Zaledwie
rok upłynął po śmierci odkrywcy nowego świata, po sześcioletnim poby-
cie w Padwie, Bolonii i Rzymie, widzimy znowu Kopernika w Krakowie
zajętego zupełną zmianą astronomicznych pomysłów o układzie świata.
Za wpływem Łukasza Waisellrode von Allen l) biskupa warmińskiego
wąja swego, w r. 1510 został obrany kanonikiem w Frauenburgu, tam-
to przez 33 lat pracował nad wykończeniem wiekopomnego dzieła
o Obrotach ciał niebieskich (de Beuolutionibus orbium coefatium).
1) Westphal w biografii Kopernika w r. 1822 wydanej i przypisanej znakomitemu
astronomowi królewieckiemu Besselowi, na stronnicy 33 nazywa, podobnie jak Gassendi,
biskupa warmińskiego Łukaszem Watzelrodt von Allen. Podług objaśnienia które otrzy-
małem od uczonego historyka Prus, dyrektora archiwum w Królewcu Yoigt „familia matki
Kopernika dawniej nazwaną była Weiselrodt, Weisselrot, Weisebrodt, a najczęściej Weissel-
rode. Matka była niewątpliwie pochodzenia niemieckiego, a ród Waisselrodów, początek
swój od Waisselrod ron Allen wiodący, który od 15 wieków w Toruniu słynął, był całkiem
inny, i ten, jak się zdaje, przez przysposobienie lub blizkie pokrewieństwo przydomek von
Allen otrzymał." Śniadecki i Czyński (Kopernic et ses trayauz 1847 str. 26) matkę wiel-
kiego Kopernika nazywają Barbarą Wasselrode, którą ojciec jego, pochodzący z familii
Czeskiej, w r. 1464 w Toruniu zaślubił. Nazwisko astronoma, którego Gassendi nazywa
Tornaeus Borussus, Westphal i Czyński piszą Kopernik, Krzyżanowski Kopirnig. W liście
Marcina Kromera biskupa Warmińskiego z Heilsbergu pod d. 21 listopada 1580 r. czy-
tamy: „Cum Jo (Nicolaus) Copernicus vivens ornamento fuit atgue etiam tunc post fata
sit, non solom huic Ecclesi®, vernm etiam toti Prussise patriee sus, iniquum esse putor
eum post obitum carere honore sepulchri sive monument!."
Digitized by
Google
200
Pierwszy odbity egzemplarz dzieła, był mu podanym w tej chwili, gdy
już na ciele i umyśle osłabiony do innego świata się wybierał. Oglądał
go i dotykał wprawdzie, ale myśl jego nie zwracała się ku ziemskiemu
światu „byłto wschód nieśmiertelności przy zgonie gasnącego człowieka"
jak mówi Śniadecki. Umarł on nie w kilka godzin potem ') jak po-
daje Cassendi w życiu Kopernika, ale dopiero w kilka dni później, to
jest d. 24 maja 1543 roku. Na dwa lata jednak wprzódy główna treść
jego nauki znaną już była z ogłoszonego listu przez jednego z jego naj-
gorliwszych uczniów i zwolenników Joachima Rhetyka do Jana Schonera
professora w Norymberdze. Ogłoszenie układu Kopernika nie było
wznowieniem nauki o słońcu środkowem (czyli dziennym i rocznym ru-
chu ziemi) która dopiero po upływie pół wieku od pierwszego jej zja-
wienia się do najświetniejszych w przestrzeniach nieba doprowadziła od-
kryć, jakie początek 17 stulecia tak świetnie odznaczyły. Odkrycia te
były skutkiem przypadkowo zrobionego wynalazku lunety, przez co
właśnie nauka Kopernika ustaloną i rozszerzoną została. Osiągnione
wypadki astronomii fizycznej przez odkrycie układu księżyców Jowiszo-
wych i odmian światła Wenusa, naukę tę ustaliły i rozszerzyły, oraz
1) Gassendi w życiu Kopernika przydanem do opisu życia Tyoho-Brahego : Tyehonk
Brałwił vita 1665, Hagct-Comitum na stronicy 820 mówi: „tegoż samego dnia w kUka
godzin potem ducha, oddal44 Tylko Schubert w swoje] astronomii część I. str. 115 i Robert
Smali w nader uczącej rozprawie Account of the a$Łron. ducowriei of Kephr 1804 str. 92
utrzymują, że Kopernik „dopiero w kilka dni po wyjściu dzieła rozstał się z tym światem.*4
Tegoż samego zdania jest Voigt, dyrektor archiwum w Królewcu, gdyż w liście pisanym
przez Grzegorza Donnera kanonika warmińskiego wkrótce po śmierci Kopernika do księcia
pruskiego, jest powiedzianem „szanowny i godny doktor Mikołaj Koppernick, dzieło swoje
krotko przed rozstaniem się z tym ziemskim padołem , na podobieństwo łagodnego śpiewu
łabędzia, ogłosił44 — według przyjętego mniemania (Westphal Nicolaia Copernicus 1822
str. 73 i 82), dzieło rozpoczętem było w r. 1507 a w roku 1530 tak daleko posunictem,
że w późniejszym czasie niektóre tylko poprawki przydane zostały. Kardynał Schonberg,
listem pisanym z Rzymu w r. 1536 do Kopernika, wydanie dzieła przyspieszył. Kardynał
pragnie aby Teodor Reden kazał rękopis przepisać i takowy do niego do Rzymu odesłał,
że ostateczne wykończenie dzieła przedłużyło się aż do czwartego dziesiątka lat, q\*artum%
nwennium, mówi o tem sam Kopernik w przedmowie do Papieża Pawła III. Zważając jak
długiego czasu wymagało odbicie stronnic 400 wielkiego formatu pisma, i że ten wielki
człowiek już w miesiącu maju 1543 r. umarł, wnosić należy, że przedmowa nie w wspo-
mnionym dopiero roku napisana, była, ale po cofnięciu się o 36 lat, pokaże się, że rozpo-
częcie dzieła nastąpiło nie później, ale wcześnie) od roku 1507. O powszechnie przyzna-
wanem zaprowadzeniu wodociągów w Frauenburgu podług pomysłu Kopernika, powątpiewa
Voigt. Znalazł on w aktach, dopiero pod rokiem 1571, że między kapitułą „a biegłym maj-
strem Walentynom Zendel pompiarzem z Wrocławia44, umowa zawartą została w celu spro-
wadzenia wody do Frauenburga z upustów do mieszkania kanoników. O wczesniejszem
założeniu wodociągów nie ma żadnej wzmianki. Teraźniejszy wodociąg zbudowanym został
dopiero we 28 lat po śmierci Kopernika.
Digitized by
Google
201
wskazały drogę w teoretycznej astronomii głównym Kopernika pomy-
słom, które do pewniejszego celu prowadząc, do rozwiązania zagadnień
pobudziły i które następnie wydoskonalenie rachunku analitycznego nie-
odzownym uczyniły. Jak Jerzy Peurbach i Regiomontan (Jan Miiller
z Królewca w Frankonii) szczęśliwie wpłynęli na Kopernika i jego ucz-
niów: Rhetyka, Reinholda i Mostlina, tak znowu z kolei ci ostatni
wpłynęli w późniejszym czasie na Keplera, Galileusza i Newtona. Tutaj
przestawia się umysłowe połączenie wieku 16 z 17 i niepodobna jest
w ostatniem stuleciu ogólnych astronomicznych pomysłów o budowie
świata malować, bez dotknięcia pobudek, które z poprzedniego wy-
płynęły.
Kopernik układu swego nigdy nie podawał jako przypuszczania,
ale jako prawdę niezbitą.
Błędnem jest mniemaniem, ale na nieszczęście i w późniejszych
czasach jeszcze upowszechnieniem ») jakoby Kopernik z obawy i uni-
knienia prześladowań duchowieństwa, bieg planetarny ziemi i niewzru-
szone stanowisko słońca w środku układu planetarnego , tylko jako hi-
potezę podał, która ułatwiając rachunek biegu ciał niebieskich, potrze-
bom astronomii zadość czynić miała, a która „nie koniecznie może być
prawdziwą, ale dosyć aby była tylko prawdopodobną.44 Jakoż, osobliwe
to zdanie 3) czytamy w przedmowie autora bezimiennego we wstępie
1) Delaware, Btitoire de C Astronomie modernę tom I. str. 140.
2) „Niemasz koniecznej potrzeby, ażeby te założenia były prawdziwemi, owszem
mogą one być najmniej do prawdy podobne, byleby tylko zgodność rachunku z dostrzeże-
niami wskazywały/4 Tideman Gize, rodem z Gdańska, biskup chełmiński, który przez
wiele lat Kopernika zachęcał do wydania dzieła, otrzymał nareszcie od niego rękopis z upo-
ważnieniem, ażeby go podług swej woli do druku podał. Rękopis ten postał Gize najprzód
Ketykowi, profesorowi w Wittemberdze, który wprzódy bawił przy swoim wielkim przewo-
dniku w Frauenburgu. Retyk uważał Norymbergę za stosowniejsze miejsce do wydania
dzieła, i polecił staranie nad drukiem Schonerowi tamecznemu profesorowi i Andrzejowi
Osyandrowi (Gassendi, VUa Coperniei str. 319). Pochwała, jaka przy końcu wstępu do
dzieła Kopernika oddana jest autorowi, mogła bez wyraźnego nawet świadectwa Gassendego
naprowadzić na domysł, że ten wstęp przez kogo innego był ułożonym. „Przyjmijmy zatem
i te nowe pomysły, mające za sobą nie mniej jak dawne przypuszczenia, prawdopodobień-
stwo, osobliwie gdy tak dziwnie pięknemi i razem łatwemi są do pojęcia, a przy tern naj-
bogatsze skarby dokładnych postrzeżeń w sobie obejmują.'4 Nadto na tytule dzieła wy-
dania pierwszego w Norymberdze z r. 1543 Osyander dla unikanego wyrażenia : biegi ciał
niebieskich, nowemi, a przytem zadziwiającemi założeniami ozdobione „motus steUarum
noTis insuper ac admiralibus hypothesibus ornati44 niestosowny i nieprzyzwoity następny
dopis przydał: pilny czytelniku, dzieło to kup, czytaj i korzystaj: „studiose lector, eme,
legę, fruere.4* W drugiem wydaniu dzieła w Bazylei w r. 1566, które starannie z pierwszem
Norymbergskiem porównałem, nie masz już więcej o „zadziwiających hypotezach44 wzmianki,
ale Osyandra prafaliuncula de hipotesibut tttijus operU uważana przez Gassendego za
podstawioną przedmowę, jest zatrzymana, że nareszcie Osyander nie potrzebował się pod-
Digitized by
Google
202
do dzieła Kopernika przydanym pod napisem: de hipołesibus kujus operis,
które zupełnie się sprzeciwia myślom Kopernika w przedmowie jego do
papieża Pawła III zawartym. Autorem tego wstępu, jak to wyraźnie
mówi Gassendi w życiu tego wielkiego człowieka, jest Andrzej Osyander,
współcześnie źyj%cy matematyk w Norymberdze, który wspólnie z Scho-
nerem zajmował się wydaniem dzieła de Revolutiomłms orbium coele-
stium, a lubo o tern sam nic nie wspomina, 2a rzecz jednak stosowną
uznał, nowe pomysły jako przypuszczenie a nie jako prawdę dowiedzio-
ną przez Kopernika uważać.
Twórca dzisiejszego układu świata, (gdyż najważniejsze części te-
go układu i wielkie rysy obrazu świata jemu się należą) przez swoje
śmiałość i pewność z jaką wystąpił z nowemi podówczas pomysłami,
niemal tyle się odznaczył, co i przez wielką naukę. Sprawiedliwą Kep-
ler oddaje mu pochwałę, nazywając go na wstępie Tablic Ruddjmsklch
„mężem samodzielnego ducha" byłto mąż wielkiego umysłu, a walcząc
przeciwko przesądom, co jest wielkiej wagi, sam był od nich wolny „vtr
fuit maximo ingenio et ąuod in hoc exerciiio magni momenti eet , animo
liber." W miejscu gdzie Kopernik w przedmowie do Papieża układ dzie-
ła swego opisuje, nie pomija mniemania między teologami powszechnie
przyjętego, o nieruchomem i środkowem stanowisku ziemi, za niedorze-
czne twierdzenie uważać, i ciemnotę przypisywać tym, którzy tak mylny
pisywać, sam to chciał dać poznać, że prafatumcula jest dziełem obcej ręki, gdyż przy-
pisanie dzieła w kształcie listu Pawłowi III. papieżowi za prafatio authoris uważa. Pierw-
sze wydanie in folio zawiera tylko 196 kart, drugie wydanie in folio minori zawiera więcej
bo 213, dla tego że dodaną jest Narratio prima astronoma Jerzego Joachima Retyka, to
jest opowiadanie w liście pisanym do Schonera, który, jak już wspomniałem, w tekście
przez ogłoszenie tego listu w roku 1541 przez matematyka Gassarego w Bassel pierwszą
dokładniejszą wiadomość o układzie Kopernika światu uczonemu podał. Eetyk w r. 1539
złożył swoją profesurę w Wittemberdze, ażeby mógł naukę od samego Kopernika pobierać
(porównaj o zażyłości tych uczonych w piśmie Gassendego str. 310—319). Wyjaśnienie
tego co Osyander z obawy nowości pomysłów przydać na wstępie poważył się, przytacza
Gassendi:
„Zatem Andrzej Osyander jest ów, który nietylko zatrudniał się wydaniem dzielą,
ale nadto przedmówkę do czytelnika bezimiennie o hypotezach przydał. W przedmowie
tej miał zamiar, aby udaniem, jakoby Kopernik ruch ziemi nie za prawdę niezbitą, ale
jako przypuszczenie uważał, obronił go, łagodząc jego teoryę w oczach tych, których ona
raziła, chociaż rzeczywiście Kopernik bieg ziemi nie za przypuszczenie, ale za prawdę do-
wiedzioną uważa."
„Trzecie wydanie dzieła Kopernika in 4to wyszło w r. 1617 w Amsterdamie w 75
lat po śmierci autora, przez Mikołaja Millera profesora matematyki w Gronindze, i zawiera
z przypisami, oprócz przedmowy, kart 243. Wydanie to jest najpoprawniejsze i ma tytuł :
Nicolai Copernici Torinensis Astronomia inslaurata libris sex comprehenm, qui de Rfolu-
Uonibus orbium cosleetUm inscribuntur, opera et studio Nicolai Mulleri. Avi$telrodami 1617.
Digitized by
Google
203
przes%d podzielają/' Gdyby jednak próżni rozprawiacze, (jurtafotopt, nie
znający nauk matematycznych, chcieli wszelako o jego dziele, przez na-
kręcenie z umysłu jakiego miejsca pisma świętego, sąd swój wydawać,
oświadcza, że on tak niedorzecznym ich zarzutem pogardzi Wiadomo
bowiem światu, jak sławny Lanktancyusz, którego wprawdzie do mate-
matyków liczyć nie można, tak dziecinnie o kształcie ziemi rozprawiał,
że nawet wyśmiewał tych , którzy jej postać kulistą przyznawali. Dla
tego niech to nie dziwi uczonych, jeżeli i nas podobny los spotka.
Prawdy matematyczne mogą tylko matematycy rozbierać. Aby widocznie
okazał że on o pewności swoich twierdzeń mocno jest przekonanym
i niczyjego sądu się nie lęka, udaje się z odległego zakątka ziemi do
głowy kościoła, ażeby go on swoją powagą i niejako tarczą przed poci-
skami oszczerców zasłonił, „gdyż i sprawa kościoła z dochodzeń jego
o długości roku i biegu księżyca korzyść odniesie." Astrologia i popra-
wa kalendarza przez długi czas były dla astronomii jedyną zasłoną
u władzy świeckiej i duchownej, podobnie jak chemia i botanika były
podporą sztuki lekarskiej.
Śmiała i z wewnętrznego przeświadczenia płynąca mowa do głowy
kościoła wyrzeczona, dostatecznie zbija dawne mniemanie, jakoby Ko-
pernik swój układ, który nosi jego nieśmiertelne imię, podał jedynie
jako hipotezę dogodną do rachunków astronomicznych i za taką ją uwa-
żał, chociażby nawet nie była uzasadnioną. „Przez żądny inny układa
mówi Kopernik w uniesieniu, „tak cudownej symetryi całego świata
i tak harmonijnego powiązania dróg planet znaleść nie mogłem, aż pó-
kim owego wielkiego illuminarza, to jest słońca, rządzącego całą rodziną
gwiazd krążących na około niego, jakby w wspaniałej świątyni przyrody,
na tronie królewskim nie postawił." !)
1) „Któżby bowiem w tej najpiękniejszej świątyni przyrody ową pochodnię umieścił
w innem lab stosowniejszem miejscu, jak w tern, z któregoby naraz oświecać mogła całą
świątynię ? Zaiste ! tramie nazwali ją niektórzy pochodnią świata, inni duszą, a inni rządcą
świata. Jest ona widzialnem bóstwem u Trismegista, ową elektrą Sofoklesa patrzącą na
wszystko. I w rzeczy samej, słońce jakby na tronie królewskim stojące, rządzi całą familią
gwiazd krążących na około niego. Również i ziemia nie jest pozbawioną posługi księżyca,
o którym możnaby powiedzieć to, co Aristoteles wyrzekł o zwierzętach, że księżyc ma
najbliższe powinowactwo z ziemią. I nawzajem ziemia odbiera życie od słońca, i corocznie
zbogaca się płodami. W tern rozłożeniu ciał niebieskich postrzegamy cudowną symetryę
budowy świata i pewny harmomjny związek między biegiem planet a wymiarami ich dróg,
jakiego w żadnym innym układzie znaleść nie można.'* (Nicolai Copernici de Revolułionibus
orbium ccelesthim lib. I. cap. 10, p. 6). W tym ustępie, który się odznacza natchnieniem
poety cznem i szczytnem wyrażeniem, widzimy podobnie jak u wszystkich astronomów 17.
wieku, dowody wielkiego zamiłowania i gruntownej znajomości starożytnych pisarzy. Ko-
pernik pisząc ten ustęp, miał na myśli Cicerona Sonm. Seip. c. 4. Pliniusza II. 4. i Mer-
kurego, Tńtmegista Ub. V. (wydanie krakowskie z r. 1586) str. 195 i 201. Wzmianka
Digitized by
Google
204
Również i myśli o ciążeniu powszechnem czyli sile przyciągającej
do środka świata, to jest do słońca (appetentia ąuaedam naturalis parti-
bus indita) z ciężkości ciał kulistych wyprowadzonej, temu wielkiemu
człowiekowi przez głowę przechodziły, jak to pokazuje ważny ustęp w 9
rozdziale pierwszej księgi o obrotach. >)
Przebiegając różne stopnie rozwijania się wyobrażeń o świecie , po-
strzegamy w najdawniejszych czasach domysły o wzajemnem przyciąga-
niu ciał i o siłach odśrodkowych. Jacobi w swoich dotąd nieogłoszo-
nych badaniach nad matematycznemi wiadomościami Greków, słusznie
zastanawia się nad Anaxagoresem, gruntownie badającym przyrodę,
w którym nie bez podziwienia czytamy: że księżyc 2) gdyby stracił
o Elektrze Sofoklesa Jest niejasna, gdyż nigdy słońce u niego wyraźnie jako wszystko-
widzące nie jest nazwane, jak to ma miejsce w Iliadzie, Odyssei i w Chórach Etchillesa
(t. 980) której Kopernik zapewne Elektra nie byłby nazwał. Podług zdania BGcka zwrot
ten przypisać należy omyłce pamięci i jako skutek niepewnego pamiętania wiersza 869
Edypa, wtragedyi Sofoklesa.
1) „Kiedy wiele znajduje się środków, zatem idzie, że o środka całego świata nie
bez przyczyny ktoś wątpliwość mieć może, czy ten jest środkiem ciężkości ziemi, lob też
inny jaki. Ja sądzę, że ciążenie nic innego nie jest, jak pewna dążność przyrodzona, na-
dana cząstkom ciał od boskiej opatrzności, sprawczyni wszystkiego, aby cząstki te skupia-
jąc się w kształt kulisty, do jedności i całości swej zmierzały. Można sądzić że słońce,
księżyc i inne gwiazdy ruchome obdarzone są podobną dążnością i że przez jej działanie
ciągle utrzymują się przy kształcie kulistym, pod którym się okazują, a pomimo to w różny
sposób odbywają swoje obroty. Jeżeli więc i ziemia, oprócz wirowego podlega nadto innemu
biegowi jak na około środka świata, to ów jej bieg powinien się odbić w innych ciałach
zewnątrz niej położonych, a przedewszystkiem w biegu rocznym słońca. Jakoż jeżeli za-
miast biegu rocznego słońca, położymy bieg ziemi, a słońce uważać będziemy za niewzru-
szone, w tern założeniu wschód i zachód znaków zwierzyńcowych i gwiazd stałych, ich
powroty ranne i wieczorne, pokażą się zupełnie tak samo jak teraz. Stanowiska zaś pla-
net, to jest ich pozorne zatrzymywanie się w biegu, oraz ruchy wsteczne i kierunkowe,
nie od ruchu tych planet ale od biegu ziemi zależącemi się pokażą. Na ostatek, słońce
samo za środek świata uważać można, czego wszystkiego uczy nas pogląd na porządek,
w którym ciała niebieskie jedne po drugich następują i harmonia wszechświata, bylebyśmy
tylko na to baczną zwracali uwagę.44
2) Ptutarch de faeie tn Orbe łuna pag. 923 C. (Porównaj: Ideler, Meteorologia
veterum Gracorum et Romanorum 1832 p. 6). W ustępie Plutarcha nie masz wymienionego
Anazagorasa, ale że ten ostatni teoryę o spadaniu prxy ustaniu obrotu do wszystkich ciał
niebieskich stosuje, naucza Diogenes Larciusz II. 12 i wiele innych miejsc, które wyżej
(w tomie I. Kosmos str. 139, 397, 401, 408) przytoczyłem. Porównaj także Arist de CMo
II. 1. p. 284 a 24 Bekkera, i osobliwy ustęp Simpliciusza p. 4916 w uwagach podług wy-
dania przez akademią Berlińską, gdzie „O niemożności spadania ciał niebieskich jest mowa,
gdy siła obrotu czyli odśrodkowa przeważa siłę własną spadania czyli przyciągania na dół.44
Do tych wyobrażeń, które zresztą w części Empedoklesowi, Demokrytowi i Anazagorasowi
się przynależą, łączy się przytoczony przykład Simplicyusza (1. c.) „że woda ze smoczka
nie wylewa się, gdy tenże zostaje w ruchu, i gdy obrót prędszym jest od wpływu wody
końcem dolnym.44
Digitized by
Google
205
siłę swoje odśrodkową, spadłby na ziemię podobnie jak spada kamień
wyrzucony z procy. O takichże mniemaniach Klazomenesa i Diogenesa
z Apollonii co do odrywania się ciał w biegu, przytoczyłem już zdanie
mówiąc o Areolitach. !) O sile przyciągającej jaką wywiera środek
ziemi na wszystkie ciała ciężkie, gdy je od niego oddalamy, dokładniej-
sze miał Plato wyobrażenie od Arystotelesa, który lubo podobnie jak
Hipparch znał przyspieszenie ciał spadających, jednakże przyczyny tego
przyspieszenia nie pojął. Plato i Demokryt przypisiyą przyciąganie po-
winowactwu, to jest usiłowaniu łączenia się z sobą jednorodnej pierwo-
tnej materyi.2) Tylko Jan Philiponus Alexandryjczyk, uczeń Ain-
moniusa Hermea jak się zdaje z 6 wieku, przypisuje bieg ciał niebie-
skich początkowej sile uderzenia, i łączy wyobrażenie tego uderzenia
z pojęciem spadku ciał, to jest z dążeniem wszelkich materyi ciężkich
i lekkich ku środkowi ziemi.[:3) O czem się tylko dorozumiewał Ko-
pernik i co później Kepler w swojem wybornem dziele de Stella Marti*
wyraźniej i tamże 4) do poruszeń wód oceanu (przypływ i odpływ)
przystosował, widzimy na nowo w życie wprowadzonem i obficie zboga-
eonem w latach 1666 i 1674 przez trafność pomysłów pełnego dowcipu
Roberta Hooke. Tak ważne przygotowania nastręczyły dla nauki Niu-
toua, o ciążeniu powszechnem, walny środek do przeistoczenia całej
astronomii fizycznej na mechanikę niebieską. s)
Że Kopernikowi znanemi były pomysły starożytnych o układzie
świata, widzieć to można nietylko w jego przedmowie do papieża, ale
nawet i w wielu miejscach samego dzieła. Wymienia on z czasów
przed Hipparchowych tylko Hicetasa zSyrakuzy, którego zawsze Niceta-
sem zowie; Philolausa Pitagorejczyka, Timaeusa Platończyka, Ekphanta
Heraklida Pontyckiego i wielkiego geometrę Apolloniuszaz Perga. Z dwóch
matematyków zbliżających się najwięcej do jego systemu, jakiemi byli
Arystarch z Samos i Seleuk Babilończyk 6) pierwszego wymienia bez
1) Kosmos tom L str. 139 i 406. Porównaj Letronne9a des opiniom cosmografąuss
iit Peres dfEgUse, w Revue de deus mondes 1834 L p. 621.
2) Dowody ściągające się do tego wszystkiego co starożytnym *wiadomem było o sile
priyciągająeej, ciężkości i spadku ciał, sebrał z wielką pracą i trafnością Th. Henri Martin,
V dziele Eiudes sur le Tbnee de Platon 1841 t II. str. 272—280 i 341.
3) Jan Philiponus de ereaUone mundi lib. I. cap. 12.
4) Później dał on dokładniejsze tego tłumaczenie (Brewster Martyn of Sciences
1846 p. 211) ale pomysły, ze ciało środkowe układu planetarnego, to Jest słońce, posiada
silv, która kieruje biegami planet i że taż siła przyciągająca maleje w stosunku prostym
kwadratów odległości, ogłosił już Kepler w roku 1618 w d>'ele Harmonia Mtmdi.
5) Kosmos tom I. str. 30 i 58.
6) Kosmos tom II. str. 139 i 209. Różne miejsca, które się w dziele Kopernika
4o układu świata przed epoką Hipparcha ściągają, znajdują się w przedmowie i w nastę-
Digitized by
Google
206
wszelkiej pochwały a o drugim całkiem zamilczą. Utrzymywano nieraz,
że Kopernik dla tego nie wiedział o pomysłach Arystarcha z Samos co
do słońca środkowego i biegu rzeczywistego ziemi, że dzieło pod tytułem
Arenarius, równie jak inne pisma Archimedesa, dopiero w rok po jego
śmierci a w 100 lat po wynalezieniu sztuki drukarskiej zjawiły się; je-
dnakże pamiętać potrzeba, że Kopernik sam w przedmowie do dzieła
przypisanego Pawłowi III Papieżowi, przytacza długi ustęp o Philolausie
Ekphancie i Heraklidesie z Pontu z dzieła Plutarcha o zdaniach filo-
zofów (III. 13) i że on mógł czytać w temże dziele (II. 24) że Arystarch
z Samos kładzie słońce w liczbie gwiazd stałych. Ze wszystkich mnie-
mań starożytnych pisarzy, największy wpływ na kierunek i zupełne
rozwinięcie wyobrażeń Kopernika wywrzeć mogło, podług zdania Gas-
sendego w encyklopedycznem i niepoprawnie napisanem dziele Martiana
pojących miejscach: lib. I. cap. 5 i 10, lib. V. cap. 1 i 3 (wydanie pierwsze zr. 1543
p. 3, 6; 7, 6; 8, 6; 133, 6; 141, 6; 179, 181, 6.) Wszędzie Kopernik pokazuje szczególne
zamiłowanie i dokładną znajomość pomysłów Fitagorejskich , albo wyraźniej mówiąc, tego
wszystkiego co najdawniejszym uczonym znanem było, I tak naprzykład zna on, jak to z przed-
mowy widać, list Lizyasza do Hipparcha, który istotnie pokazuje, że tajemnicza szkoła
Italska „co w początku i Kopernik zamyślał zrobić" przyjaciołom tylko zdania swoje powie-
rzać chciała. Epoka, w której żył Lizyasz, jest dość niepewną, raz bowiem wspominany
jest jako najbliższy uczeń Fitagoresa, drugi raz nieco pewniej jako nauczyciel Epaminondasa.
(Bock, Philolaos str. 8—15). List Lizyasza do Hipparcha starego Pitagoryjczyka, który
tajemnice związku ogłosił, był podobnie jak wiele pism w późniejszych czasach ułożonym.
Kopernik zapewne powziął o nim wiadomość ze zbioru Aldusa Mantiusa, Epistoła dwer-
torum phttosophorim Romce. 1494, albo z łacińskiego przekładu kardynała Bessariona,
Venet. 1516*. Także w zakazie czytania dzieła Kopernika de Revohtiiombu$ w sławnym
wyroku Congregatione deWIndice z d. 5 marca 1616, nowy system wyraźnie uważanym był
jako faUa iUo doctrina Phitagoiica Ditrince scriptura omnino adversant. Ważny ustęp
tyczący się Arystarcha z Samos, o którym w tekście wspomniałem , znajduje się w dziele
Arenarius na stronnicy 449 dzieła Archimedesa wydania paryzkiego z r. 1715 przez Dawida
Rhraltusa. Wydanie jednak pierwsze jest bazylejskie z r. 1544 u J. Herragiusa. Miejsce
w Arenarius brzmi wyraźnie: „Arystarch zbijał astronomów, którzy ziemię w środku układu
świata za nieruchomą uważali, i dowodził, że słońce rzeczywiście zajmuje ten środek, i jest
nieruchomem, podobnie jak inne gwiazdy; przeciwnie ziemia naokoło słońca krąży.'4 Ary-
starch w dziele Kopernika dwa razy jest wymienionym na stronnicy 69 i 79, bez przyto-
czenia zdania o jego układzie. Ideler rzucił pytanie (Wolfs und Buttmansis Museum der
Alterthums-Wissenschaft tom II. 1808 str. 452) czy Kopernikowi pismo Mikołaja z Cusy
de doda ignorantia było znanem. Pierwsze wydanie paryzkie dzieła jest rzeczywiście
z r. 1514, a wyrażenie: „Widoczną jest rzeczą, że ziemia rzeczywiście ruch odbywa >jam
nobis manifestum est łerram in veritaie moveri%i przytoczone przez platonizującego kardy-
nała, mogło zrobić wrażenie na kanoniku Frauenburgskim ( Whewell: philosophy of (he
inductwe tciencet Vol. II. p. 343) wszelako urywek rękopisu Cusy, który Clemens nie-
dawno w r. 1843 w bibliotece Hospitala w Eues wynalazł, dostatecznie okazuje, równi6 jak
Pismo de Venationce tapienUce cap. 28, że Cusa ziemię nie około słońca bieżącą, ale z nim
razem powolniej „około ciągle zmieniającego się bieguna świata krążącą" sobie wystawiał
(Clemens w Oiordano Bruno i Nicol. Ton Cusa 1847 s. 97 — 100).
Digitized by
Google
207
Mineusza Capelli, układ świata Apolloniusza z Perga. Według poray
słów Martiana Mineusza z Maduary, które zanadto stanowczo ł) raz
Egipcjanom, drugi raz Chaldejczykom przypisują, ziemia niewzruszona
zostaje w punkcie środkowym przestrzeni, a słońce jako planeta około
niego krąży otoczona dwoma satelitami, Merkurym i Wcnerą. Takie
wyobrażenia starożytnych o układzie świata, mogły wprawdzie nasunąć
myśl o sile środkowej słońca. Jednakże żadne miejsce nie nieusprawie-
dliwia ani w Almageście i w ogólności w pismach starożytnych i w dzie-
le Kopernika o obrotach stanowczo wyrzeczonego zdania Gassendego
1) Zobacz dokładne opracowanie tego przedmiotu Martina Etudes sur Timee t. II.
p. HI. (Cosmographie den Egiptiens) i str. 129 — 133 antecrdłes du systeme de Copernic).
Twierdzenie tego uczonego filologa, jakoby początkowy system Pitagoresa odmiennym byt
od systemu Philausa i ziemia w środku nieruchoma znajdować się miała, nie zdaje się
trafiać do przekonania (t. II. str. 103 i 107). O osobliwem mniemaniu Gassendego, jakie
miał o układzie Tychońskim Apolloniusz z Perga, o którym wyżej w tekście wspomniałem,
chcę się tu jaśniej wytłumaczyć. W Biografii Gassendego powiedziano : „Kopernik przede-
wszystkiem wielkie miał pojęcie o dwóch podobnych sobie układach, z których jeden Mar-
cyanowi Capelli, drugi Apolloniuszowi z Perga przyznawał. Apolloniusz uważał słońce jako
środek, około którego nietylko Merkury i Wenus, ale takie Mars, Jowisz i Saturn biegi
swoje odbywają, następnie słońce wraz z księżycem naokoło ziemi jakby środka sfery gwiazd
i świata krążyło: mniemanie to, było toż samo co i późniejsze Tychona. Kopernik wielką
wagę przywięzywał do dwóch tych układów, albowiem każdy z nich jak najlepiej bieg
Merkurego i Wenery przedstawiał, przyczynę ruchów wstecznych i kierunkowych i ich
stanowisk pozornych wybornie tłumaczył, osobliwie układ Apolloniusza dla trzech wyższych
planet był dokładniejszym (Gaisendi. Tychonis-Brahei Vita p. 296). Przyjaciel mój, astro-
nom Galie, od którego objaśnienia żądałem, nie widzi, podobnie jak ja powodu, któryby
mógł upoważniać Gassendego do tak stanowczego twierdzenia. Pisze on do mnie : „w miej-
scach które mi pan w Almageście Ptolemeusza (we wstępie do księgi XII. i w dziele
Kopernika lib. V. cap. 3 pag. 141a, cap. 35 pag. 179a i cap. 36 pag. 181 b wskazałeś,
jest tylko mowa o tłumaczeniu ruchów wstecznych i stanowisk planet, przez co chciano
tylko o założeniach Apolloniusza co do biegu planet około słońca powiedzieć, (równie jak
sam Kopernik o przyjęciu stanowiska ziemi wyraźnie wspomina): zkąd jednak powziął
takowy pomysł, który przypisuje Apolloniuszowi? nie można oznaczyć. Dla tego domyślać
się tylko można, że to jest późniejszy utwór, podobny do układu Apolloniusza z Perga;
tubo jasnego wykładu tego systemu nietylko w Koperniku, ale i w dawnych pismach zna-
leść nie mogłem. Miałażby księga XII. Almagestu być źródłem, z któregoby Apolloniuszowi
Tychona pomysły przypisywano? sądzić należy, że Gassendi w swoich domniemaniach za
daleko się posunął, i w tym względzie rzecz się ma zupełnie tak samo, jak ze zmianami
światła Merkurego i Wenusa, o których Kopenrk mówi (lib. I. cap. 10. p. 76 i 8 c.)
bez wyraźnego stosowania ich do swego układu. W podobny może sposób Apolloniusz
matematyczne podał tłumaczenie ruchów wstecznych planet, w założeniu biegu około słońca,
nie przytaczając nic ogólnego i stanowczego o prawdziwości tego założenia. Różnica mię-
dzy systemem Apolloniusza opisanym przez Gassendego, a układem Tychona, polegałaby
zresztą na tern tylko, że ten ostatni także nierówności biegów tłumaczy. Postrzeżenie
Roberta Smali, że myśl będąca podstawą układu Tychona nie była obcą Kopernikowi,
i że mu służyła jako punkt przejścia do jego własnego układu, zdaje się być uzasadnionemu*
Digitized by
Google
308
o zupełnem podobieństwie układu Tychona z systemem, który Apollo-
niuszowi z Perga przypisują. Co do uważania układu Kopernika za
jedno z układem pitagorejskim Philolausa, w którym nieruchoma ziemia
(Antichtom albo przeciwziemia nie jest właściwą planetą, tylko przeciw-
na półkula naszej planecie), podobnie jak słońce około ogniska świata,
to jest ognia środkowego, owego światła ożywiającego cały układ pla-
netarny, bieg odbywa, o tern podług badań Boecka nie może już być
więcej mowy.
Zupełna zmiana nauki, której Mikołaj Kopernik był twórcą, miała
to rzadkie powodzenie (prócz chwilowo wstecznego kierunku hipotezy
Tychona) że ciągle do zamierzonego celu, to jest do wykrycia prawdzi-
wej budowy świata prowadziła. Bogaty zasób ścisłych postrzeżeń, któ-
rych żarliwy nawet jego przeciwnik Tycho de Brahe dostarczył, dopro-
wadził do odkrycia odwiecznych praw biegu planet, które imieniowi
Keplera nieśmiertelną sławę zjednały. Prawa te przez Newtona wyja-
śnione i teoretycznie za niezbite dowiedzione, w dziedzinie wiedzy jako
umysłowe zgłębienie przyrody wprowadzone zostały. Lubo dość trafnie, ')
jednak może zbyt słabo odmalowano śmiały i samodzielny geniusz
twórczy, podający teoryę ciążenia powszechnego w wyrażeniu „że Kepler
napisał księgę praw a Newton wystawił ducha tychże praw."
Poetyczne mity, przedstawiające malowniczo obrazy świata, według
pomysłu Pitagoresa i Platona, tak zmienne jak śmiała wyobraźnia a)
która je tworzy, znalazły jeszcze odbicie w umyśle Keplera. Obrazy te
obudzały i rozweselały umysł jego, tak często niepokojony ziemskiemi
troskami, jednak nie sprowadziły go z poważnej drogi, jaką sobie wy-
tknął, a której celu nareszcie dosięgnął 3) na 12 lat przed śmiercią,
przypadłą w pamiętnej nocy d. 15 maja 1618 r.
1) Schubert, Astronomie, Część I. star. 124. Wybornie wykonany i dokładny tabela-
ryczny przegląd wszystkich astronomicznych pomysłów o budowie świata, od najdawniej-
szych czasów aż do teoryi ciążenia powszechnego Newtona (Inductiue Talie of Arironomy),
podał Wehwell w Philotophy of the inductwe Sciences Vol. ii. p. 282.
2) Plato w Phedrze podziela zdanie Philolausa, w Timensie zaś przeciwnie, trzyma
się całkiem systemu nieruchomej w środku ziemi, który później systemem hiparchowym
i ptolemeuszowym nazwano. (Boeck le JPtatonico systemate ccelestium globorum et dc iwa
Mole astronomia PhUolaiea p. XXVI— XXXII. Tenie w Philolaos str. 104—108. Poró-
wnaj Fries, Geschichte der Philosophie Bd I. str. 325—347 z Martinem. Eiudes sur Timee
t. II. p. 64—92). Astronomiczne marzenia, któremi koniec dzieła o Rzeczypospolitej jest
napełniony, przypominają jedne na drugich ułożone układy sfer planet, i brzmienia tonów
„jakby głosy w około krążących syren*' (zobacz o odkryciu prawdziwego układu świata,
piękne i wiele rzeczy zawierające pismo Apelt'a. Epochen der Geschichte der Menschheit
Bd I. 1846 S. 206-305 i 370-445).
3) Kepler, ffarmonices Mundt HM ąuinąue 1619 p. 189. „Dnia 8 Marca 1618 r.
po wielu bezowocnych usiłowaniach, Keplerowi przyszło na myśl porównać kwadraty z cza-
Digitized by
Google
m
Kopernik dostatecznie wyjaśnił, za pomocą obrotu dziennego ziemi
około osi, pozorny ruch nieba gwiazdowego, a przez bieg roczny tejże
około słońca, podał dokładne tłumaczenie najosobliwszych ruchów pla-
net, jakiemi są: ich zatrzymywanie się czyli stanowiska i biegi wste-
czne, przez co wskazał prawdziwą przyczynę tak zwanych drugich nie-
równości planet. Pierwszą nierówność, to jest niejednostajny bieg pla-
net na ich drogach, zostawił niewyjaśnioną. Wierny oddawna położonej
zasadzie Pitagoresa o doskonałości biegów kołowych, zatrzymał jeszcze
Kopernik w swoim systemie koła mimośrodkowe z wolnym czyli pró-
żnym środkiem, i niektóre z epicyklów Apolloniusza t Perga. Jakkol-
wiek śmiałą i dowcipną była droga, którą obrano dla wyjaśnienia biegu
ciał niebieskich, niepodobna jednak było otrząsnąć się na raz z wszy*
stkich dawnych uprzedzeń.
Niezmienne położenie względem siebie gwiazd stałych podczas
obrotu całego sklepienia nieba od wschodu na zachód, dało powód, że
niebo widzialne wyobrażano sobie jako stałą sferę kryształową, do któ-
rej Anaximenes (zapewne o niewiele młodszy od Pitagoresa) wszystkie
gwiazdy jakby świetne gwoździki przytwierdzał. ') Geminus Rodyj-
czyk jednocześnie z Cyceronem powątpiewał, aby gromady gwiazd znaj-
dowały się na jednej i tej samej powierzchni, ale mniemał, że one są
v różnych od siebie odległościach. Wyobrażenie jakie sobie tworzono
o sklepieniu nieba gwiazdowem, przeniesiono i do planet, zkąd początek
sów obiega planet z sześcianami ich średnich odległości, jednak dla zaszłych pomyłek
w rachunku, myśl tę porzucił. W dniu 25 maja 1618 roku znowu się wrócił do tejże
myśH i rachował dokładnie, wtedy dopiero trzecie prawo zostało odkrytem." Odkrycie to
i inne z niem połączone, przypadły właśnie w nieszczęśliwej epoce, w której wielki ten
człowiek, od pierwszej młodości prześladowany od losu, pracował nad tern, ażeby własną
matkę 701etnią, oskarżoną o zadawanie trucizny, o nieczułość i czary w sprawie trwającej
lat 6, od tortur i spalenia na stosie uwolnić. Podejrzenie tom większe padało na nią, ze
j% niegodny własny syn Krzysztof Kepler zaskarżył, jakoby ta u ciotki wychowaną była,
która w Weil jako czarownica spaloną została. Zobacz nader zajmujące pismo, mało za
granicą znane, podług świeżo wynalezionego rękopisu ułożone przez Breitschwert : Johann
Keplerr's Leben und Wirken 1831 str. 12, 97—147 i 196. Według tego pisma Kepler,
story się w niemieckich listach zawsze Kepplerem podpisuje, urodził się nie dnia 21 Gru-
dnia 1571 r. w mieście Weil, Jak zwykle utrzymują, ale dnia 27 Grudnia 1571 roku we
*si Wirtemberskiej Magstatt Co do Kopernika nie masz pewności, czy się on w dniu
19 Stycznia 1472 r. lub d. 19 Lutego 1473 r. jak chce MOstlin, albo podług Czyńskiego
<ł. 12 Lutego tegoż roku urodził W oznaczeniu epoki urodzenia Kolumba różnica zacho-
dziła o 19 lat Ramusio epokę tę kładzie na r. 1430. Bernaldes przyjaciel odkrywcy na
r. 1436, a sławny historyk Munoz w roku 1446.
1) Plutarch, de placU Philotoph. U, 14; Aristot MeteoroL XI. 8; de Colo H. 8.
O teoryi sfer niebieskich w ogólności, a mianowicie o wstecznie krążących sferach Arysto-
telesa, zobacz Idler's Vorlesungen Ober Eudowus 1828 s. 49—60.
KopermHjana t £ 14
Digitized by
Google
210
wzięła teorya sfer miraośrodkowych i jednych na drugich ułożonych
Eudorusa, Menahmusa i Arystotelesa, z których ostatni wstecznie krążą-
ce sfery wymyślił. Teorya epicyklów, to jest pewne ułożenie kół, które
wykładowi i rachunkowi biegu planet lepiej odpowiadała, po upływie
jednego wieku, przez trafność Apolloniusza, stałe sfery zastąpiła. Czy
dopiero po założeniu Muzeum alexandryjskiego, jak mniema Ideler, zaczęto
wolny bieg planet w przestrzeni za podobny uważać , czy też w ogólności
nierównie wcześniej wymyślono spółśrodkowe i jedne na drugich ułożone
sfery (których Eudorus zakładał 27, Arystoteles 55) i epicykle które Hip-
parch i Ptolemeusz średniemu wiekowi przekazali nie jako stałe i mate-
ryalne, ale jako umysłowe środki podali, w tym względzie nie wchodzę w hi-
storyczne rozstrzygnienie; środki te uważam „tylko jako umysłowe poglądy."
Pewniejszą jest rzeczą, iż gdy w połowie 16 wieku, teorya 77 sfer spół-
środkowych Polyhistora Girolamo Frascatoro poklask znalazła, — później
przeciwnicy układu Kopernikowskiego wszelkich sposobów używali, ażeby
system Ptolemeusza nie zachwianym utrzymać, tym więcej że go wyobraże-
nia ojców kościoła o sferach stałych, kołach i epicyklach jeszcze bardziej
upowszechniały. Tycho de Brahe chlubi się wyraźnie zasługą, że on
pierwszy swemi postrzeżeniami nad drogami komet, niemożność przyję-
cia sfer stałych wykazał, i sztuczne rusztowanie tychże zburzył. Po-
dług niego, przestrzeń nieba zapełniona jest powietrzem, i mniemał że
środek opór czyniący krążącym ciałom, mógł wydawać pewne harmony-
ne głosy. Te wznowione bajeczne Pitagoresa dźwięki, Rothmann, mniej
unoszący się wyobraźnią, całkiem odrzucił. l)
1) Na tern kończy uwielbienia dla Kopernika w rozgłośnem dziele Cotmos sędziwy,
zasłużony i znamienity pisarz, który będąc w Warszawie 1830 r. na posiedzeniu b. Towa-
rzystwa przyjaciół nauk, wkrótce po wzniesieniu pomnika dla tego astronoma polskiego,
nietylko publicznie wyznał, ii kraj nasz słusznie się szczyci posiadaniem tak sławnego
ziomka, ale nawet w korrespondencyi z ternie towarzystwem zapewnił, ie Kopernika nie
innym krajowcem, jak tylko Polakiem uznaje. (Dowody w tomie XXX Roczników T. P. N.
1830 str. 215). Dziwna rzecz zaiste! ie pióro p. Humboldta nie poszło i teraz w ślad za
jego tak prawdziwym i jakby z wewnętrznego przekonania wyrzeczonym po dwakroć gło-
sem! Napróino dzisiaj (w tomie IL Cosm. pag. 496 i 497) przychylając się w duszy do
rodowości niemieckiej Kopernika, autor nie wspomina o jego ojcu, tylko mówi o nazwisku
niemieckiem matki; próino zamilczą o Tarnowie mazowieckiem (Thorn), a przytacza nato-
miast nietrafny domysł o pochodzeniu astronoma z czeskiej krainy. Ze Kopernik z ojca,
dziada i pradziada, z babki Modliboianki, matki i miejsca urodzenia był Polakiem, rzecz
ta wcale jui dzisiaj dowodów nie potrzebuje. Ale stronność nawet i w takiej treści dzie-
łach, jakiem jest twiał powszechny, niekiedy, pomimo cywilizacyi ludów i postępu dzisiejszej
oświaty, zdarzać* się zwykł*. (Pbzyp. Wyd.)
Digitized by
Google
KOPERNIKA
TUDZIEŻ INNYCH
W GEOGRAFII ZASŁUGA
JOACHIMA LELEWELA. !)
ominik Szulc w pięknej książeczce swej o Koperniku, miłe uczucia
kołysząc, a myśl czytelnika zachwycając, nadmienia, że astronom do-
strzegł, iż południk krakowski cale przypada na Frauenburg: dodaje
przytem .swą mimochodem uwagę: że to podług późniejszych postrzeżeń
tak nie jest Prosimy aby się dobrze rozpatrzył w krajobrazach, tudzież
w rocznikach jakie dziś obserwatorya ogłaszają, a raczył zastanowić się
z nami nad tym Kopernika południkiem, bo nam nie idzie o ścisły wypa-
dek usilności, jakiego Szulc z nadzwyczajną oka biegłością, wymagać się
zdaje, ale o pomysł, o sposób jego wykonania i z tego winikłe następ-
stwa. 2)
Trzeba wiedzieć, że w średnich wiekach porządnych kart geografi-
cznych twórcy byli jedynie marynarze, kierownicy statków, majtki nawet,
którzy dostarczali portulanów czyli brzeżników, i szczegółowych materya-
łów kosmografom, co wraz z nimi ogólne mapy przyrządzali. Chwyci-
wszy marynarze za igłę magnesową i jej busolę czyli różę, od gwiazd
i ciał niebieskich odwrócili oko, tyle na nie poglądając ile im wypadło
wiedzieć o godzinie dnia lub nocy. Wiedząc dobrze od razu o niezgo-
1) Rozprawa ta drukowana była najprzód w Tygodniku Przyroda i Przemysł rok
1857, potem osobno Poznań u Merzbacha 1862 in 8°, nakonieo w XIX tomie dzieł Lele-
wela Poznań 1865.
2) Należne tu uwagi Szulca znajdzie Czytelnik w drugim tomie Kopernikijanów
wżyciu Kopernika przez Szulca, Rozdział XXXIV.
Digitized by
Google
212
dności kierunku igły z biegunem, o jej deklinacyi, odchylaniu się na
wschód : z zaufaniem jej kierunkowi powierzyli się. Nie widać aby się tro-
szczyli o niestateczność odchylania się : z tym wszystkim jeśli takowa
odchylania się niestateczność dostrzeganą była, to pewnie powodowała
albo zmianę nakreślonych na kartach kierunków, albo oznaczenie obli-
czania jej w użyciu na morzu nakreślonych kierunków.
Co bądź, o długościach i szerokościach geograficznych, o merydya-
nach czyli południkach i równoleżnikach, nie mieli potrzeby myśleć mary-
narze. Drobiazgowym a żmudnym trudem i doświadczeniem wygotowali dla
marynarki swej dostateczne karty. Igła magnesowa, rozpromienienie jej czyli
wiatrów ; odległości, par estime tysiącznym doświadczeniem w rozmaitych
milach obliczone; zgięcia rumbów przez martelojo, morską tkankę i wprawę
oznaczone, służyły rysownikom za środki do utworu i doskonalenia kart
morskich. Wszędzie, gdziekolwiek ich statki brzegi jakie odwiedziły,
pomyślne kart morskich przynosiły wykreślenia. Morza, odnogi, zatoki,
przystanie, wszystkie pobrzeża, miały swój kształt i wymiar pożądany
(patrz w atlasie de la giogr. du moyen ćge numera 74 — 7£, 80—83,
89, 90—93). Dłużyna morza śródziemnego nie więcej jak 40 lub 41
stopni swego równoleżnika otrzymała. Małemi środkami, dziwnej do-
kładności postaci brzegów sobie świadomych, nakreślili marynarze, zosta-
wiając stałego lądu wymiary dla kosmografów, coby w nich szykowali
krzyżujące się i plączące się droźniki; coby nimi związali kierunki
marynarskie tam gdzie się rozmykały.
Tymczasem zbliżał się i nadszedł wiek, jak go zowią, de la
renawanee, odrodzenia się nauk, dodać trzeba, wiek zamiłowania staro-
żytności greckich. Wydobyto wtedy z pleśni, nie tylko znane przez pośre-
dnictwo arabów, almagesty, ale razem od kilku wieków odrzuconą i za-
pomnianą Ptolemeusza geografią z jej krajobrazami. Różnica niesły-
chana tego potworu geograficznego z krajobrazami marynarzy i wymia-
rami krain, na nich wyobrażonemi zachwyciła miłośników grecyzmu.
Krzyknęli że znaleźli wzór doskonałości, a nieuków marynarzy, co rozmy-
ślnie teoryą zaniedbują, swą marynarką mapy desoryentują, pokryli
wzgardą i poniewierką. Co prędzej, geografia Ptolemeusza na łacinę
dla pospolitego użytku tłumaczona (już 1405 przez Jakóba Angelo,
a 1471 przez Mikołaja Donis) kopiowana, od roku 1475 drukowana i szty-
chowana. Świat w niej wyobrażony na skrajach, gdzie czego brakowało dopeł-
niano, kompletowano Skandynawią mianowicie, czyli Szwecyą, Norwegią
i Groenlandyą, strony zwiedzane przez Mikołaja Zeno (1405—1410). Świat
ten pokrywał całą półkulę ziemską, na skraju wschodnim, ziemią nie-
znaną zamknięty. Przypuścili Włosi, że te nieznane ziemie przepatrzył
(1271 — 1295) Marek Paweł Wenecyanin; jego opowiadanie o Indyi,
Digitized by
Google
213
o Kataju i stolicy Quinsai, o Chinach, Japonii i wyspach, w te ziemie
i strony nieznane, na drugą globu półkulę wysadzili. Napróźno poprze-
dnie powieści Marka Pawła rozumienie i zdrowy rozsądek takiemu prze-
rzuceniu zaprzeczał; napróźno świeże przepytywania się Wenetów i Portu-
galów upewniały, że Afrykę opłynąć można, że ów świat stary 9 godzin
tylko to jest 135 stopni dłuźyzny ma: Ptolemeusza świat liczył godzin
12 czyli 180 stopni, a przyczepionemi na drugiej półkuli, Katajem,
Quinsai, Japonią, rozwlekły, wynosił godzin 16 czyli 240 stopni, tak iż
ten urojony świat zbliżył się do Lisbony i Europy na stopni 120 i mniej
(patrz tego rodzaju mapy w atl de la giogr. du mor/en dge n. 109,
118 — 120). A kiedy Krysztof Kolumb na prawo i lewo przebadywał
marynarkę, Afryki brzegów i Islandyi, zkąd 1476 wiadomości przychodziły
o zwiadach Jana z Kolna, zalewów ziem północnych Groenlandyi pobli-
skich, wtedy stary Toskanelli 1474 słał Kolumbowi obraz wyinwentowa-
nego fantastycznego świata dla rozgrzania i umocowania żarliwości jego.
A kiedy taki świat w Norymberdze na swym globie 1492 Marcin Behajm
rysował (n. 109 w atlasie de la gćogr. du moyen dge): wtedy Kolumb
odkrywał, a potem dalej zwiedzał wyspy i brzegi mexykańskiej odnogi,
mniemając że Kataju chińskie zwiedza ziemie, i trwał w mniemaniu swym
do zgonu 1506, że rychło i stolica Quinsai odkrytą zostanie: choć już
wiadomo się stało, że to świat nowy. Tymczasem i Afryka 1497 opły-
nioną została i Vasco de Gama Indyą odwiedził, Gaspar da Gama
ochrzcony z Poznania rodem żydek, ułatwił (1497—1500) rozgoszczenie
się w Indyach Portugalom, których marynarka fantastyczny świat roztrą-
cała, w bezdenności morskie zatapiała; nieuszczerbiając wziętości Ptole-
meusza i geografii jego.
Ptolemeusz dwie rzeczy dla ówczesnej geografii przyniósł: dla oka,
własnego utworu gotowe krajobrazy; dla przyszłej praktyki, znaną przy-
pomniał naukową teoryę.
Oko ujrzało krajobrazy pokratkowane wedle teoryi południkami
i równoleżnikami. Widok taki stał się dla miłośników starożytności
oczywistym wypadkiem doskonałego zastosowania teoryi, wypadkiem obser-
wowanych astronomicznie szerokości i długości geograficznych. Zostawało
przyjąć i przyswoić ten twór wykończonej doskonałości, jakkolwiek nie-
zgodny i sprzeczny z wymiarami kart, jakie wypracowały marynarki prze-
wodnictwem wieki średnie. Rejwach o to we Włoszech stał się wielki
i przeciągły. Tymczasem Mikołaj Donis w Niemczech tłumacząc geogra-
fią Ptolemeusza, na krajobrazie Italii przełożył też nazwy starożytne i kraj-
obraz taki Włochom 1471 dostarczył, (patrz n. 104 w atl. de la giogr.
du moyen dge), a ryciny tego na drewnie 1482 ogłosił. Od owego
czasu wypracowane w średnich wiekach mapy tak świata znanego, jak
Digitized by
Google
214
Italii i okolicznych krain zaniedbywane, albo przeróbce i zupełnemu ze-
psuciu uległy. Wzory geograficzne, gmachy Wenecyi zdobiące, od wło-
skich potentatów kopiowane, z murów opadały. W sztychu do użytku,
z izdebek, z pracowni naukowych, wysuwały się krajobrazy z Ptoleme-
usza przerobione, a to tak, że Italia od Nizza do Otranto, rzeczywiście
i wedle wymiarów kart wieków średnich 11° 14' trzymająca w dłuż,
ukazała się wydłużona do stopni 15; a co do Szerzyny, od Aąuilei do Reg-
gio zamiast 7° 49', o jeden stopień szerokości na 6° 45' zgniecioną zo-
stała. Toż mówić o innych Europy, Azyi i Afryki krajach: gdyż dłu-
żyna morza śródziemnego wynosząca rzeczywiście i w rozmiarach wieków
średnich prawie 41 stopni, zajęła na karcie odrodzenia nauk 62 stopnie
w dłuż (patrz n. 108 atlasu de la gźogr. du moyen dge).
Drugim darem Ptolemeusza było przypomnienie astronomicznej
teoryi, powołującej do dochodzenia długości i szerokości geograficznych
obserwowaniem nieba. Dojście szerokości nie było zbyt trudne: ale dłu-
gości prawie niepodobne się stawało. Starożytność grecka i rzymska,
rozpisując się teoryami, na żadną się nie zdobyła; Arabowie w obserwo-
waniu bieglejsi, ogromnemi instrumentami swymi niektóre dość szczę-
śliwie oznaczyli: mianowicie długość geograficzną Toledu względem Bag-
dadu, co geografom odrodzenia ułatwiło wywikłać się cóżkolwiek z Pto-
lemeusza matni. Ale nie było astronoma między nimi coby śmiał swe
obserwacye do oznaczenia długości geograficznej użyć. Chórem tylko
z geografiami podnosili krzyki na marynarzy, że o takowe niedbają,
o nich nie myślą: a sami co do lądowych starego świata miejsc mieli je
gotowe w geografii Ptolemeusza; powstawali na nieudolność metodu bu-
solicznego, o potrzebie sprostowania oryentacyi rozprawiali: a w każdym
razie gotowym załatwiali się Ptolemejem.
Tymczasem marynarze swego płodu nie wyrzekli się; desoryentacyą
jego znali dobrze; a puściwszy się w przestwory oceanu, karty swe kie-
runkiem gwiazdy biegunowej z dziwną wprawnością roztoczyli i kreślili ;
swym średnich wieków metodem, nowe światy odkrywali; do nich astro-
nomów z ich astrolabami szczęśliwie pławili; po oceanach ptolemeuszo-
wskie duby rozbijali. A kiedy papież 1492, 1502, kulę ziemską między
Portugalów i Hiszpanów dzielił linią czyli merydianem demarkacyi: to do
oznaczenia jego czyli party cyi i repartycyi , nie było astronomicznej dłu-
gości geograficznej, oznaczano marynarskiemi estimes; kiedy 1529 zaszła
kwestya o Moluki, niebyło do jej rozstrzygnienia długości geograficznej.
Magellona w tej mierze usiłki zdawały się i były rzeczywiście bardzo
niedostateczne ; na zjeździe astronomów i marynarzy , mierzono odległo-
ści cyrklem jak piędzią i nic pewnego zakonkludować nieumiano. Dla
otrzymania długości geograficznej astronomiczną obserwacyą, narzędzia
Digitized by
Google
215
były niedostateczne, ruchy ciał niebieskich nie dość obliczone, a klep-
sydra do wymiaru czasu zawodna. Dla lądowych tedy starego świata
położeń, długości geograficznej nieposzukiwano: najdywały się gotowe
w Ptolemeusza geografii. Kiedy Kopernik w Bononii i w Rzymie obser-
wował niebo i zaćmienia, pewnie wiedział dokładnie z bonońskim astro-
nomem o wysokości gwiazdy biegunowej, to jest o szerokości geografi-
cznej Bononii, z tern wszystkiem na kartach włoskich Jakóba Castaldo
i innych, szerokość geograficzna Bononii jest o jeden stopień na połu-
dnie niżej: jak nią Ptolemeusz zadysponował; a różnica długości geogra-
ficznej między Bononią i Rzymem, jeden stopień wynosząca, na tychże
kartach, wedle Ptolemeusza, dwa stopnie wynosi: astronomowie włoscy
tego dostrzedz nie zdołali.
Kopernik przebywając we Włoszech od roku 1493 do 1505, widział
Ptolemeusza starożytne mapy, i wyświeżenie onych, czyli przedzierz-
gnięcie na nowożytne; widział fantastyczne urojenia od Toskanellego
ulubione, (de rwolutionib. 1,3) a razem marynarskie brzeźniki, portniki,
i w marynarskich wymiarach i postaciach kreślone krain droźniki, bo
takowe żyły jeszcze, a zdrowy rozsądek zgrzybiałe twory odrodzenia od-
rzucał jeszcze; dowiedział się o odkryciu nowego świata, o kłopotach
oznaczenia linii party cyi i repartycyi; o opłynieniu Afryki; patrzał na za-
kłopoconych desoryentacyą Włochów, gradusowaniem map zajętych; sły-
szał rozprawujących o szerokościach i długościach geograficznych. Cze-
piało się to nieba i astronomii; a dobrze baczyć i z tych względów,
w jakim stanie i obrocie światło młodziana rozum ludzki nalazło , szu-
kając nauki. Bo jeśli w astronomii potworne, niezwornych członków
spojenie dostrzegł, więcej potworne haos w geograficznych trudach ujrzał.
Geografia nie była jego, zajęcia się widokiem , ale jej odmęt wzruszał bez
wątpienia umysł rażony niezwornością rozsądku; stawał się bodźcem do
rozważania sprzeczności, złudzeń; do rozmyślania nad światem nie mniej
powoływał. Wracając do siebie, gdy miał niebu przyglądać się, nie rzu-
cał się w przepaść tego ziemskiego haosu, uchylił go od siebie, a przed-
sięwziął przedewszystkiem stanowisko swe na kuli ziemskiej poznać,
szerokością i długością geograficzną oznaczone. Szerokość geograficzną
własnym mógł oznaczyć okiem, ale długość wymagała odnoszenia się do
innych stanowisk, oparcia się o znajomości i trudy przez innych podej-
mowane.
Na mapach Ptolemeusza, Juliobona czyli Wiedeń jest 37° 45'
długości geograficznej; Karrodunum, które za Kraków poczytano, 42°
4CK; a dopiero ujście Wisły czyli Gdańsk 45° 0'. Tęż długość geogra-
ficzną ujścia Wisły 45° 0' nadaje Ptolemeusz Belgradowi i Durazzo. A tę
długość geograficzną ujścia Wisły przy Gdańsku zachowała Ptolemeusza
Digitized by
Google
%Ł6
dopełniać mająca mapa Skandynawii, średzinę Skandynawii do niej od-
niosła (patrz n. 96,97 atlasu de la geogr. du moyen dge a nawet wielką
kartę 8ęptmtrionalium regionum od roku 1570 w Orteliuszu znajdującą
się). Wedle tego obserwatoryum Kopernika znalazłoby się 8 stopni na
wschód Wiednia, 4 stopnie na wschód Krakowa; między Gdańskiem
i Wiedniem byłoby 7 stopni, choć rzeczywiście jest 2° 20' tylko.
Nim jednak Ptolemeusza wygrzebano, wiedziano w Polsce ina-
czej. Wiedziano że Kraków raczej na wschód ujścia Wisły i Gdańska
wyprzedza. Takie też Krakowa położenie zna roku 1495 mapa norym-
berska w kronice Hartmana Schedel (n. 110 atlasu de la giogr. du
moyen dge). Kopernik dorozumiewał się z tego, że jego obserwatoryum
frauenburgskie może się znajdować ledwie nie pod temże co Kraków po-
łudnikiem. O tym, albo o różnicy należało się astronomowi przeświad-
czyć oznaczeniem długości geograficznej obu miejsc. Takowej Kopernik
dla Frauenburga, a krakowscy astronomowie przyjaciele jego dla Krako-
wa dochodzili. Marcin z Olkusza, Mikołaj z Szadka, Jakób z Kobylina,
Bernard Wapowski (jak ich wymienia Dominik Szulc), wspólnemi do-
strzeżeniami przeświadczyli się dostatecznie, że Frauenburg z Krakowem
leżą pod tym samym południkiem, pod którym też znajduje się i Du-
razzo na wschodzie odnogi adryackiej leżące. Jakoż rzeczywiście według
dzisiejszych wiadomości Durazzo jest 37° 30' od południka wyspy Feroe,
Frauenburg 37° 207, Kraków zaś 37° 35' różnicy 0,15'; a lepiej jak
karta Dufour-Wrotnowskiego oznacza, Frauenburg 37° 25', Kraków 37°
31' różnicy 0,6'. Obserwowanie to, którem południk wskroś przez Pol-
skę astronomowie wskazali, odbyło się koniecznie około 1506 roku na
samym rozpoczęciu astronomicznych Kopernika we Frauenburgu trudów.
Być tedy może, że położenie Krakowa na mapach w Strasburgu 1513,
1520 drewnorytem przez Ubelina i Eslera ogłoszonych (n. 101, 102
atlasu de la giogr. du moyen dge); a później nieco 1525 w Strasburgu
przez Pirkheimera, a 1535 w Ługdunie przez Yilanowana czyli Serveta
(mylnie w katal. Janocie do działu Prus n. 1 wciągnięta), na mniej-
szy nieco wymiar: jest już tych obserwacyi wypadkiem. Ale że wprzód
już było wiadomo, że Krakowa położenie wymyka się na wschód Gdań-
ska, takie na wspomnionych mapach Krakowa położenie poprzednim
mniemaniom zostawiam: gdyż inne dowody wnet występują, jak dalece
z tych astronomicznych obserwacyi kartografia rzeczywiście korzystała.
Te wymienione karty Schedela 1495, Ubelina 1513, Serveta 1535
są krajobrazy niewykończone, ułamkowe, niewyłuszczające Polski w jej
zupjejności; zapobiedz też nie zdołały ukazywania się innych szyków, innych
utworów. Apian zmarły 1551, a za nim Gemma frisius zmarły 1555
sadzili Wiedeń pod 35° 8' długości, Kraków 37° 50', a następnie do-
Digitized by VjOOQ16
217
piero Gdańsk 39° 2', ścisłym minut oznaczeniem Gdańsk 1° 12' a Frauen-
burg na 2 stopnie przeszło na wschód Krakowa wyparli. Kosmograf
Sebastyan Munster zmarły 1552 dwie różne wysuwa zupełniejsze Sarma-
cyi czyli Polski mapy (p. 886, 887 wydania 1550), z których następna,
seąuens multo latius patet, jest z nowemi nazwami zupełnie ptolemeu-
czową; poprzednia zaś regni Poloniae contracta descriptio z ogromnym
jeziorem rzeki na wszystkie strony rozrzucającym a na większy małego
arkusza wymiar wygotowana i do muusterowych w Bazylei 1540 — 1552
geografii Ptolemeusza wydań dołączona, jako nowa, niemniej dziwaczną
i potworną się ukazuje, gdy Płock pod 45 stopień południka Belgradu
podsuwa. Takaż, szty chowana na blasze i ogradusowana, znajduje się
u Ruscellego i Moletiusa, Polonia et Hungaria nuova tavola, w wyda-
niach Ptolemeusza w Wenecyi 1561, 1562. A jeśli w tych wydaniach
spojrzymy na tavola nuova di Germania, dostrzeżemy od Krakowa na
wschód Gdańsk o jeden, a Płock na 3 stopnie wychylony. O tych kar-
tach odrodzenia nauk, niema co mówić.
Kopernik nie mówi jakim sposobem wymiarkował i doszedł że Kra-
ków i Durazzo są pod jednymże południkiem, że zaś Frauenburg pod
krakowskim jest mery dianem, lunae solisąue defectus utrubiąue simul
observati docent (de revolut. IV, 7 p. 110). Dokłada te* że Frauen-
burg jest ad ostia Istolae fluvii positum. Poczytanie tym sposobem
Friszhafu za wiślane ujście, zwać można wybiegiem dla wykładu i nie-
odstąpienia podań Ptolemeusza, który ujście zarówno z Dyrrachium pod
45 stopniem długości położył; a szczęśliwe ukazanie trzech miejsc je-
dnegoż południka za przypadkowy wypadek z błędów Ptolemeusza. Co
bądź, stanął południk Frauenburg, Kraków i Durazzo przechodzący,
obserwacyą ruchów księżyca i słońca umocowany. Potrzebował go Ko-
pernik dla odnoszenia do południka krakowskiego, powoływanych i obli-
czanych obserwacyi starożytnych. W takim obliczaniu, między Krako-
wem a egipską Aleksandryą liczył godzinę czyli stopni 15, wedle Pto-
lemeusza, który między Dyrrachium i Wisły ujściem a Alexandryą go-
dzinę różnicy naznaczył. Południk tedy Krakowa miał w gradusowaniu
Ptolemeusza 45ty długości stopień, pod którym pozostać nie mógł (ani
Alexandrya pod 60° 30'), albowiem oddaliłby Kraków od Wiednia jak
się powiedziało stopni 7, kiedy niema jak 3° 30'.
Kopernik kartą geograficzną nie zajmował się; zajęli się nią w Kra-
kowie. Bernard Wapowski wygotował krajobrazy Polski i sąsiedztwa
jej od wschodu i południa. Floryan Ungler ogłosił z nich dwie 1526,
a trzecią właściwej Polski, jak nadmienia Ortelius (w katalogu kart)
1528. Były wykrojone, bez wątpienia na drewnie, i przepadły. Twier-
dzić tylko możemy, że Wapowski wspólnie z Kopernikiem oznaczeniem
Digitized by
Google
218
południka przez Polskę przechodzącego zajęty, kłamstwa sobie nie zadał,
kreśląc mapę, południka frauenburgsko -krakowskiego nie nadwerężył,
zachował go, do geograficznego wykreślenia użył i zastosował, wedle
niego postronne okolice szykował.
Konieczną też było dlań rzeczą, zetknąć i spoić swego utworu
mapy z mapą Niemiec. Drożnicze wymiary służyły do tego. Ale
astronom, co długość geograficzną obserwował, co linię południkową (la
meridienne) przez swój kraj oznaczył, wnosić trzeba, że nie zaniedbał
jej względnego do jakich głównych geograficznych miejsc położenia.
Wiedeń do tego cale bliskim i dogodnym był punktem. Wielorakie
stosunki handlu, typografii, kalendarzowe, naukowe sprawiły, że astro-
nomom Krakowa, wiedeńskie od czasu Purbacha astronomiczne trudy,
dobrze były znane. Mogli tedy Wapowski i krakowscy jego towarzysze
względnej różnicy geograficznej długości Krakowa do Wiednia na pe-
wnych zasadach dochodzić.
Jeśli Wapowskiego krajobraz przepadł, jest z owego czasu bezimien-
ny Polski, znany z kilkokrotnych kopii, mianowicie antwerpskich u Gć-
rarda de Jode czyli de Judeis z Nimegi, Kopia pierwsza: Poloniae
amplissimi regni typus geographicus, przystrojony u dołu naprawo Zy-
gmunta Augusta herbem, na środku karty dwoma jeźdźcami, ukazała się
w Antwerpii przed 1569 i stanowi numer 7 zbioru kart, jaki de Jode
około 1570 dla Niemiec razem ogłosił.
Druga kopia jest 1576 z wizerunkiem Stefana Batorego, jak o tem
katalog Janockiego (wydania Rastawieckiego n. 15) zawiadamia.
Trzecia przez tegoż Gćrarda de Jode przesztychowana, znajduje
się w atlasie: speculum orbis terrarum, przez jego ^vna Kornelego de
Jode, w Antwerpii 1593 ogłoszonym (w bibliot bruxel. van Hultham
1356). Jest pierwszej poprawniejszem wydaniem cokolwiek więcej napi-
sów mającym; zatoczenie równoleżników, jakie ma wydanie pierwsze,
jest tu zaniedbane. U dołu w rogu na lewo jest wizerunek królewski
z podpisem:
SIGISMUND. d. g. rex Pol. Mold. (czytaj M°DL)
XXXVII. prox. haeres regis Suaed.
kopia przeto zdjęta z oryginału poprawniejszego ogłoszonego 1587.
Karta jest projekcyi konicznej. Skośny na niej południków i ró-
wnoleżników kierunek, skośne onych położenie okazuje, że jest cząstką
i wycinkiem jakiejś ogólniejszej. Skośność ta południków naprowadza
na południk 35, a raczej 34 prostopadle przez całą kartę przechodzący:
co nawodzi na Wenecyą we środku karty całej (Europę i Afryki pobrze-
ża wyobrażającej) położoną. Katalog Janockiego uwiadamia, że mapa
taka z r. 1576 w bibliotece Załuskich zachowaną była w zbioi-ze
Digitized by VjOOQ16
219
map geograficznych całej kuli ziemskiej: co potwierdza postrzeżenie
nasze, że była cząstką ogólnej, wyraźnie z innymi wielkiej karty częścia-
mi razem zachowana.
Charakterem tej karty nazwać można uderzającą w oczy wadę,
zbytecznej rozciągłości między Serockiem a Zakroczymiem, co tworzy
przedłużone wązkie międzyrzecze między Wiała i Bugiem, nim ten do
Wisły wpadnie. Czynię to dostrzeżenie dorywczo, ponieważ ta wada tej
mapy odświeżaną bywała w Amsterdamie u de Witta, a potem w ofi-
cynie homanjańskiej, w kartach van der Aa, Vaugondego i innych;
a bezimienna mapa, tą w ciszy opóźnioną wziętością, zdaje się coś ta-
jemniczego kryje.
Owoź w kopiach Gćrarda de Jode długość geograficzna miejsc, ja-
kieśmy wytoczyli, znajduje się jak następne:
w przesztychu przed 1569 po 1587
Gdańsk...... 40 32 40 20
Kraków 41 36 42 35
Frauenburg 41 50 41 35
W pierwszym różnica Gdańska z drugim minut 12; a między Kra-
kowem i Frauenburgiem różnicy minut 14, której w drugim niema. Są-
dzę że ta różnica wynika z uchybienia przesztychu, który u góry w prze-
gradusowaniu górnego obramienia uchybił. Co bądź, oczywiście jest
że ta bezimienna karta zachowała ściśle południk Kopernikowy i zasto-
sowała się do długości geograficznej astronomicznie zdjętej, takowej nie
zaniedbała i użyła ją. A gdy długość ta Krakowa jest 41° 35' a karty
niemieckie stosownie do Ptolemeusza dochowywały długość geograficzną
Wiednia 37° 54' czyli 38° 0'; a zatem astronomowie krakowscy dostrzegli
między Wiedniem a Krakowem 3° 50' czyli 3° 35', jest zaś rzeczywi-
ście (Kraków 37° 31' od wyspy Feroe; Wiedeń 34° 20 różnicy 3° 29'.
Rozpatrując się w tym bezimiennym krajobrazie, można dostrzedz, że
żadne nim nie powodują rozmiary, jedynie drożnicze odległości, kierunki
i rzuty. A że niezapr/eczenie opiera się na obserwacyach astronomi-
cznych, sądzić, zda mi się, godzi, że jest kopią krajobrazu wygotowanego
przez Bernarda Wapowskiego, w latach 1526, 1528.
Później rozmierzano rozmaite okolice i prowincye. Takie rozmiary
miał już WTacław Gródecki (czy Godrecki) więcej geometra niż astronom,
dogodniejszy i lepszy dla użytku pospolitego wygotował krajobraz,
w Kolonii 1557 ogłoszony, mnogiemi kopiami powtarzany i rozpowsze-
chniony. Ale on południk krakowsko-frauenburgski zwichnął i naru-
szył. Przesztychowywali go w Wenecyi Włosi; Abram Ortelius 1570
w Antwerpii. Sztychowano w Wenecyi 1769 kartę Polski Jędrzeja Po-
grabskiego, która zdaje się takąż była jak Gródeckiego, ponieważ Orte-
Digitized by
Google
220
lius użył jej 1595 do sprostowania nowej edycyi i nowego przesztycho-
wania mapy Gródeckiego. Mając te wzory Włosi, inaczej postępowali,
bo ich trapił Ptolemeusza: mery dian Polski więcej koszlawili, jak to
widzieć można z przesławnej karty geograficznej Jacomo Castaldo, kopio-
wanej 1563 w Wenecji rylcem Pado Forlani. Mapa ta także też sko-
śne ukazuje gradusowanie , bo jest cząstką wielkiej karty Europy, w któ-
rej środkuje Wenecya.
Widzieć tedy wedle Gródeckiego, a wedle Castaldo długości:
Gdańska 41 20 42 50
Krakowa 41 40 42 40
Warmii., 42 20 Frauenburga 45 0
Wsadzone z Frauenburgem ujście Friszhafu pod 45 stopień, jest
ujściem Wisły Ptolemeusza, gdy Frauenburgum jako się rzekło, ad ostia
Istolae posita (Koper, de revol IV, 7): ale Castaldo mieścił Durazzo
albo 43o 50' albo 44° 20 długości.
Nie wchodzę w dalsze losy i przygody południka frauenburgsko-kra-
kowskiego, wolę zatrzymać się nad następstwami z jego nakreślenia wy-
nikłymi. Stawając o 3° 35' na wschód Wiednia, przerzucił on wrstecz
ku zachodowi na 4° 40' ptolemeuszowskie Wisły ujście: w skutek tego
rzucono całą Skandynawią o tyleż wstecz; Duński półwysep swój czub
pochyły wyprostował, pobrzeża Germanii o cztery stopnie skurczyć się
musiały. Że się to stało w skutek jego astronomicznego nakreślenia,
daty tych przemian okazują: bo wszystkie te w krajobrazowaniu prze-
istoczenia, w następnych dopiero po 1506 roku zachodziły latach.
Powie kto że ów południk powstał przypadkiem z potrzeby astro-
noma; że użyty i zastosowany został do geograficznych operacyi dla bra-
ku przewodnika Ptolemeusza. To prawda: ale brak ten był wprzód,
kiedy potworne ze Skandynawii complementum do przewodnika czepiano.
Południk frauenburgski dopiero obalił ten twór; on pewnie ośmielił do
wielu następnych operacyi. Niemcy o tern powiedzieć mogą. Niemcy
co tyle za Ptolemeuszem gardłowali i Włochom go narzucili, sami za-
prządz się do jego woza nie zdołali : bo im przewodnictwa swego odmó-
wił. W stronie południowej Dunaju, dostarczył im kilka położeń, ale
w stronie północnej zabrakło im go. Norymbergi u Ptolemeusza nieby-
ło, znalazła się w puszczach hercyńskich i sama siebie szukać musiała,
własnymi środkami swe położenie znaleść i oznaczyć zniewolona. W ża-
dnym tedy kraju w ówczas świetniejszego postępu krajobrazowanie nie
uczyniło jak w Niemczech. W głównych miejscach pilnie wysokość
bieguna obserwowali, astronomicznemi sposobami szerokość geograficzną
oznaczali. Czy podobnie i długość astronomicznym środkiem dostrzegli,
powiedzieć nie umiem: ale do niej szczęśliwie trafili Nie myśląc o nakre-
Digitized by
Google
221
śleniu południka przez całą krainę: Trident, Norymbergę, Erfurt, pod
właściwy jeden południk uszykowali, a od niego na wschód i zachód
główniejszycli miejsc w stopniach odległości na karcie Niemiec przez
Merkatora 1585 wydanej, obliczenie, okazuje że krajobraz Niemiec
w ówczas w całości swej na wypadku wymiarów astronomicznych w doj-
rzałości stanął. Nastąpiło to po roku 1506.
Nie tak było w innych krajach, w których przewodniczył przesta-
rzały geograf grecki. A jak tam było? dość nam wrócić do tych obser-
watoryów, w których przed laty Kopernik gościł, do tych Włoch, w któ-
lych nauki szukano. Z coraz większą tam dokładnością wypracowywano
krajobrazy, trygonometrycznie mianowicie rozmiary, dokładności stawały
się rękojmą: jednakże aby je spoić, przyjętem, jakkolwiek skracanem
kierownictwem, wypadało je giąć, pochylać, rozciągać, nabrzękłe lub wy-
dłużone przestrzenie napełniać. Szczycili się przecie astronomami swymi
Włosi, a z ich mozolnego trudu, w szerokościach geograficznych do karto-
grafii, ledwie co użytku dostrzedz; a w długościach, nic Skracający Koper-
nika dzieło, bonoński astronom Jan Jędrzej Magini zmarły 1617 był razem
geografem, wygotował wzorowy atlas Włoch. W nim, od stu lat stojący
Toskanellego gnomon dostarczył nareszcie szerokości geograficznej dla Floren-
cyi; w nim astronom Bononii też szerokość geograficzną wedle swej
obserwacyi naznaczył, to jest podniósł ją, ledwie nie całym stopniem
wyżej w północ, zostawując wszakże dwa stopnie długości między Bononią
a Rzymem. A zatem odległość Bononii od Rzymu na kilkanaście mil rozsu-
nął, tak iż się stała ledwie nie jedną trzecią większą od tej jaką z po-
przednich Castalda kart znano: trygonometryczne rozmiary rozdłużoną
przestrzeń, zapełnić musiały.
Rzym z Wenecyą w takiejźe znajdywały się kondycyi , jak Kraków
z Frauenburgiem : odległość tylko cokolwiek krótsza. Z czasów średnich
weków trwało mniemanie i pewno było jak Bernard Sylvano 1511 po-
świadcza, że się prawie pod jednym znajdują południkiem. Zwichnięty
on został przez odrodzenie nauk, to przyjęciem karty Ptolemeusza, to
gruduso^Yaniem innych, do tego stopnia że Rzym o 3 i 4 stopnie wy-
chylał się na wschód weneckiego południka: a przecie i Rzym i Wenecyn
astronomów obserwujących miały. Niema śladu aby się w to złamanie
wdali. Na kartach Maginiego, i długi czas potem, Rzym osadzony jest
jeden cały stopień na wschód południka weneckiego. W roku 1525 do-
ktor medycyny Fernel, ciekawy własnym przeświadczyć się doświadczeniem
o wielkości kuli ziemskiej, siadł na wózek i z Paryża kierunkiem gwia-
zdy biegunowej pojeżdżając; obrotem kół przebieżoną drogę obliczając,
wielkość kuli ziemskiej wybornie oznaczył. Gdyby był podobnie astro-
nom jaki, filolog lub kardynał, na szkapie konno, albo na rydwanie swym
Digitized by
Google
222
ruszył z Rzymu takim kierunkiem biegunowej gwiazdy, byłby niezawodnie
w laguny weneckie zagrząsł, o marmury weneckie zaczepił i przeświad-
czył się o położeniu dwóch głównych Italii stanowisk pod jednym prawie
zostających południkiem.
Jakby na marach rozciągnione na karcie geograficznej, spoczywały
okaleczałe Włochy, w nieczynności drzemiąc, oczekiwały wdania się
obcych, aby się ukazać we właściwej postaci. Swego światła i swych
zdolności nieprzestawały jednak udzielać, skoro te bywały poszukiwane.
W przyrządzaniu kart geograficznych wszędzie dostrzegano wady, nie-
dostateczności, a zawsze dla starego świata, determinowanych długości
geograficznych niedostawało. Rozprawiano wiele o południkach czyli licz-
bowaniu onych, o pierwszym południku coby je powodował. Roku 1634,
25 kwietnia w Paryżu orędował nad tym kongres astronomów, inżynie-
rów marynarki, geografów, a stosownie do ich decyzyi wyszedł króla
francuskiego ukaz, że Paryż ma być pod 20 stopnia długości, czyli że
pierwszy merydian ma 20stym na zachodzie Paryża, przechodzić przez
wyspę Fero& Wziął to stanowisko swe suche na mapach, z czasem je-
dnak osunęła mu się noga z wyspy i zatonął w głębiny oceanu. Mary-
narka ten mały odniosła tryumf nad lądową starego świata kartografią;
a tymczasem ta kartografia świetnie swą sławę głosząc, w atlasach San-
sonów (Guillaume zmarł 1703, Adrian 1718,) i Jaikotów (Hubert zmarł
1712) między Wiedniem a Konstantynopolem liczyła stopni 18 zamiast
13stu; między Lisboną a Rzymem 27 zamiast 21; między Rzymem
a Carcassone 15 zamiast lOciu stopni. Na mapach Francyi Carcassone
jeden stopień na zachód , Dunkerka jeden stopień na wschód wymykały
się z pod wspólnego południka. Wspólny ten południk wybiegłszy z Pa-
ryża, niedalekiego Amiens zachwycić nie umiał. W półtora wieku po
Koperniku zaczęto nareszcie myśleć o południku paryskim czyli przez
Francyą przechodzącym. Zajęto się nim, mianowicie od roku 1669. Pi-
card, La Hire, z Włochy zwabiony Cassini, rozpoczęli trud, mający
Carcassone, Paryż, Amiens, Dunkerkę pod jedną meridienne wprowa-
dzić, nietylko astronomicznemi obserwacyami długości, ale rozmiarami
i trójkątowaniem, tryangulacyą.
Takiego trudu w Polsce niepodjęto; wskazany obserwacyą nieba
przed półtora wieki południk był rozmaitymi kombinacyami i utworami
targany, Frauenburg pospolicie wypychane bywało na wschód jednym
stopniem lub 30 minutami tylko. Do takich utworów, dostarczały ma-
teryałów potoczne przyrządzania cząstkowych krajobrazów prowincyi , wo-
jewództw, ziem.
Stanisław Por. wygotował krajobraz Zatorskiego i Oświęcimskiego
księstwa w Wenecyi 1563 ogłoszony, długo kopiowany. Chronimski pod-
Digitized by
Google
223
suwa nazwę Pogorzelskiego dla zdziełcy, nie powiadając zkąd ją wydo-
był. Porębskiemu raczej ją przyznać należy, bo tego imienia kilka ro-
dzin w Zatorskim było.
Kacper Henneberg wystąpił z krajobrazem Prus na drewnie na
kilka ćwiartek rytym. Przeniósł go na blachę 1584 Ortelius, a nastę-
pnie długo był jedynym do powtarzania wzorem.
Henryk Zellius, także też Prusy przyrządził, u de Jode przed 1570
kopiowane i następnie na różny wymiar od innych.
Gśrard Merkator zapowiadając wygotowanie zupełniejszej mapy
Polski, ogłosił tymczasem 1585 Szląsk i Polskę innego od wspomnianych
utworu, a tej następne wydania ponawiane bywały w Amsterdamie.
Stanisław Sarnicki wspólnie z Janem Sienińskim rozmierzali 1585
Podole i mapa ogłoszoną była 1588.
Stanisław Pachołoniecki księstwa Połockiego krajobraz skreślił
i szczegółowe plany, ogłoszone w Rzymie 1580 rylcem Jana Baptisty
de Cavalleriis.
Jerzy Freudenhammer województwo poznańskie wykreślił naprzód
rylcem Gerarda Coeck, 1645 wydane, potem w kilku powtórzone amster-
damskich officynach.
Maciej Strubicz skreślił wielkie księstwo litewskie, wraz z Inflan
tami i moskiewską ziemią, ogłoszone w Kolonii 1589.
Filip Kluweryusz (urodzony 1580 zmarły 1624) z tego do swych
geograficznych prac, mapy przyrządzał.
Makowskiego mapę stron wschodnich Polski wymienia 1647 Hes-
sel Gerard, ogłaszając krajobraz.
Mikołaja Krzysztofa Radziwiłła zabiegami wygotowany, Litwy
i ziem Ruskich, który w Amsterdamie mianowicie wielekroć był kopiowany.
Był też Dniepru i Kozaczyzny z czasów tamecznych wojen pol-
skie, z polskiemi napisami karty, które homaujańska officyna w Norym-
berdze, a za nią augsburgskie kopiowały.
Miało to wszystko, dla niedostatku czego lepszego, swe zasługi
i zalety: ale jak mogły dojrzalszy owoc spłodzić, kiedy powszechnie
kartografy wielu między Wiedniem a Konstantynopolem przestrzeń na
18stu rozwijali stopniach, zamiast 13stu.
Le Vasseur de Beauplan na tym fałszywym znajdował się położeniu,
gdy u Dankertza w Amsterdamie 1651 mapę Polski ogłaszał; gdy roz-
mierzał Ukrainę i plany okolicznie zdejmował dla ogłoszenia onych
w Kouen u Jakóba Caillou 1650, 1660.
Dalberga Polski właściwej z wymiarów wojennych wynikająca mapa
ukazała się dopiero 1669 w Norymberdze (może jednak nieco wcześniej
bo jest sztychowana przez L. Cordier w Paryżu) , długości geograficznej
zupełnie pozbawiona.
Digitized by
Google
224
Nieumiem powiedzieć, czyli jakie obserwacye astronomiczne z owych
czasów położenie Kijowa rozpomać usiłowały. To zaś dostrzegam że
wprzód (między 1707 a 1718) astronomiczną operacyą Chiny, tybetańskie
i mantszurskie przestrzenie na kuli ziemskiej dobrze oznaczoną posadę
otrzymały, nim do tego stary świat europejski przyszedł. A choć zu-
chwałe akademików paryskich trudy, niektórymi obserwacyami wsparte,
przywiodły wymiar dłużyny morza śródziemnego do 41 stopni; choć
przybywały obserwacye mogące o długości geograficznej stanowić i takowe
z Gdańska (Hevelke urodzony 1611 zmarły 1687) z Wilna, z Rigi do-
starczano, z tym wszystkim takie to geografom strapienie przynosiło, że
zaledwie śmieli się na nich oprzeć, nie mało od nich stronili. W roku
1755 Robert de Yaugondy we Francy i Sansonów dziedzic, króla polskie-
go Leszczyńskiego w Lotaryngii geograf tak się wyraża: prawdać że
Niemcy dość dobrze są od strony zachodniej określone przez obserwacye
Równiejszych nad Renem miejsc; kilka też głównych miast, jako Gdańsk,
Wrocław, Wiedeń oznaczyły od wschodu granice rzeszy i Polski: z tym
wszystkim biorąc do użycia te materyały, słuszna jest obawa zbyteczne-
go uszczuplenia lądu, przywiązując się zbyt niewolniczo do obserwacyi,
które kilkokrotnego powtarzania wymagają (essai sur FkUt. de la giogr.
chap. 6, LV. p. 336).
Obserwacye astronomiczne długości coraz łatwiej praktykowane,
wzięły jednak górę i brały w ryzę rozlazłość kart geograficznych. Nie-
powiem aby z przeniesieniem się Brudzewskiego do Wilna, astronomia
w stolicy Litwy siedliła się; ale kiedy jezuici tam wysoką kierowali nau-
ką, znalazło się obserwatoryum, bo lubowali się wpatrywać w niebo. Nie-
przecki długość geograficzną Wilna determinował. Tobiasz Mejer jego
kartę Litwy w Norymberdze 1749 ogłosił, do mojego całej Polski utworu
1757 zaciągnął. Wejrzenie tej mapy w części właściwej Polski przypo-
mina poznaną przed dwiemastu laty bezimienną kartę, wada ważkiego
między Bugiem a Wisłą miedz j rzeczą niepoprawiona. Frauenburga dłu-
gość 37° 25', a Krakowa 37° 35' różnicą 10 minut południk przez
Polskę przechodzący utrzymuje, a położenie Wilna wedle Nieprzeckiego
długości 43° 25' oblicza między Wilnem a Krakowem 5° 50' u Dufoura
dziś na 5° 22' ścieśnione.
Digitized by
Google
p
TARNOWIE MAZOWIECKIEM
(THOM)
do KOPERNIKA
DOMINIKA SZULCA.
Cza. Rob. Tow. Nau*. Kb. r. a U. Jagieł.
Rozprawa ta była drukowana najprzód w Pamiętnika Religijno-Moralnym, wycho-
dzącym w Warszawie, w roku 1843 w zeszycie V. i VI. Osobny oddruk wyszedł w War-
szawie 1843 in 8° str. 39 w 25 tylko egzemplarzach. Po raz trzeci pomieszczona jest
w zbiorze pism Szulca, które wyszły także w Warszawie 1854 roku.
Dominik Szulc, uczony obrońca Narodowości Polskiej Kopernika tak w niniejszej
rozprawie, jak i następnej O znaczeniu Prus dawnych a głównie w Życiu Mikołaja Koper-
nika, które zamieścimy w drugim tomie Kopernikijanów, urodzony w Mińsku 1797 roku.
Od roku 1821 był profesorem przy gimnazyach: Wileńskiem, Białostockiem, Lubelskiem
i Warszawskiem. Zaszczytnie znany w piśmiennictwie Polskiem, umarł w Warszawie 27
Grudnia 1860 roku.
(Pbzyfiuk Wydawcy.)
KoprnnOtijana t Z 15
Digitized by
Google
Digitized by VjOOQ16
„Prawda jeit jako majowy detrci na rośliny/
Żyw. poctt. est.
pytanie względem Tarnowa, należącego niegdyś do kapituły mazowiec-
kiej, a przezwanego później Thornem, Torontem, tak jest zawikłane przez
pisarzy obcych, jako też i krajowych, że powrócenie temu miastu pra-
wdziwej jego nazwy zdawać się może nowością w czasach dzisiejszych,
lubo właściwie żadnego nie stanowi wynalazku. Krzyżacy mając sobie
puszczoną ziemię chełmińską od Konrada, księcia mazowieckiego, najprzód
na jałmużnę, a potem ku pomocy w obronie kraju przeciwko bałwochwalcom
pruskim, najstaranniej tern się zajęli, aby krainie i grodom chełmińskim
swoje ponadawali miana. I rzeczywiście w bardzo krótkim czasie zie-
mica ta okryła się nazwiskami te utońskiemi: Vogelsang9 Thorn, Roghau-
sen, Schonsee, Engelsburg, zastępującemi miejsce: Dębu, Tarnowa, Ro-
goźna, Kowalewa, Pokrzywny. Czynili to Krzyżacy częścią dla obcego
polskich wyrazów brzmienia, częścią dla łatwiejszego sprowadzenia rze-
mieślników i kupców ze swojego kraju, do miast niby już niemieckich,
najbardziej zaś dla tego, aby w miejscu zamianie przyjaznem, utworzyli
nowe państwo niemieckie, mające służyć za twierdzę wschodnią dla kró-
lestwa teutońskiego. Mówi za tern mniemaniem prędkie bardzo potwier-
dzenie przez Fryderyka Rudobrodego, przywileju Konrada mazowieckiego,
chociaż król niemiecki i cesarz zachodni ani do jednej piędzi ziemi
prawa w Polsce nie miał Nie mniejsza była gorliwość i pisarzy Krzyża-
ckich o rozciągnienie tła niemieckiego nad ziemią chełmińską. Dtte-
burg, zakonnik tego zgromadzenia, nazwanego pauperianami, mówiąc
o Tarnowie, wyraża, iż Herman Balk, mistrz krzyżacki, przeszedłszy
z księciem Wisłę, założył zamek toruński, o pierwiastkowej nazwie mia-
sta wcale niewspominając. Późniejsi pisarze uważali Dilsburga za źródło
do czerpania dla siebie, bez względu na to, iż w lat sto po przyjściu
Krzyżaków kronikę układał. Były wprawdzie przez ziemian polskich,
zostających pod rządami mistrza, spisywane wypadki rzeczywiste; ale
tak wielkie niebezpieczeństwo posiadaczom groziło, że zamurowywać ro-
czniki swoje musieli przed bacznem okiem dumnych i chciwych Krzyża-
Digitized by
Google
228
ków. !) Wszystko więc, co do nas o ziemi chełmińskiej i jej miastach
doszło, jest dziełem pióra stronniczego, które nie we wszystkiem zasłu-
guje na ufność potomności. To zacieranie umiejętne rodowości nie zo-
stało bez wpływu i na pisarzy krajowych, u których tło miejscowe bar-
dzo często niknie. Tak Długosz, najgorliwszy badacz przeszłości lechi-
ckiej, wszędzie Tarnowo zowie Toruniem, lubo o niem na lat kilkadzie-
siąt przed Krzyżakami wspomina. Trzeba było szczególnego zdarzenia,
żeby starożytne Tarnowo wynurzyć się mogło na jaśnią z otchłani cie-
mnej, w którą je pogrążyła zła wiara, lub opieszałość ojczysta. Kromer
walczący krytyką o pierwszeństwo z Długoszem, za sekretarstwa swego
przy królu, trafił na starożytny przywilej, z 1222 r. Konrada księcia,
którym wspólnie z kapitułą płocką nadaje nowemu biskupowi pruskiemu,
przedtem opatowi cysterskiemu w Oliwie na Pomorzu, prócz innych zam-
ków, Tarnowo i Papowo , celem odbudowania Chełmna, twierdzy z zie-
mią zrównanej przez dzicz pruską. Kromer należąc do stanu ducho-
wnego, bardziej się zajął datą erekcyi biskupstwa, dawniejszą o dwieście
kilkadziesiąt lat od Długoszowej, aniżeli innemi szczegółami, równie
ważnemi, które się w przywileju znajdują; nieomieszkał jednak zawia-
domić czytelnika swoich dziejów, że miasto darowane przez kapitułę
płocką, zwało się Tarnowem.2) Zapewne ta wiadomość sprawiła żywe
wrażenie na pokoleniu Zygmuntów, kiedy Sarnicki w skróceniu przebie-
gając dzieje Kromera, nieomieszkał przypomnieć za Batorego, że Thorn
przedtem zwał się Tarnowem; „Torunia ab eis excitatur, dim Tarnoma
dicta.8) Odtąd szczegół ten dotyczący lechizmu, tak dalece puszczony
został w niepamięć, że na początku siedmnastego wieku przekładacz Kro-
mera, za Tarnowo położył Karnów. Druga połowa tegoż stólecia,
jeszcze mroczniejsza w krytyce, nie mogła błędu sprostować. Ale dzi-
wić się należy, iż tak uczeni badacze jakiemi są Dogiel i Niesiecki, pod-
stawili Karnów lub Karniów, za rzetelne nazwisko. Wprawdzie ostatni
z nich oświadcza, iż winien swoje wiadomość odpisowi jakiemuś urzędo-
wemu;4) lecz szczeremu, jakim on był śledzicielowi źródeł, akta ar-
chiwum koronnego nie powinny były być obce. Naruszewicz przestaje
na Dogielu. Tym sposobem o dawnem Tarnowie zupełnie zapomniano,
1) Leon HisŁ Prus. str. 222. »Quod ad Chronica pertiuet, tantum aberat, re non
obscure mtellecta, nt ea Prussi concederent, quod ea muru obstruzerint t ac aliis ąuibua-
cnmqne modis diligentissime, a Crncigerorum manibus et conspectu conserraTerint."
2) ^Adjecit etiam Gedeon Episcopus Plocensis, assentiente Collegio Sacerdotam,
Tanumam, qua Torunia est" Kromer wyd. Bazy], str. 195. De orig. et reb. gest. PoL
lib. TTSTJC
3) Str. 1091 wyd. Lipsk.
4) Tom Ł str. 57 wyd. pierwszego.
Digitized by VjOOQ16
229
tak, że wielcy pisarze, Jan Śniadecki i Czacki, z powołania trudniący
się okolicznościami życia Mikołaja Kopernika, miejsce urodzenia tego
wielkiego człowieka nazywają Toruniem, co złączone z nazwą urzędową
Prus królewskich, nadawaną ziemi chełmińskiej, spowodowało twierdze-
nie zagranicznych pisarzy, a mianowicie Zacha, że astronom był Niem-
cem na ziemi teutońskiej zrodzonym. Nie jest tu miejsce dla obszer-
nego wywodu losów ziemi chełmińskiej do Kopernika; lubo to pytanie
po rodzie ojca i własnem zeznaniu niejednokrotnem astronoma, do ży-
wotnych należy. Ze -względu jednak na Tarnowo, zamilczeć nie możemy,
czem była ziemia chełmińska do puszczenia jej Krzyżakom, aby tem ła-
twiej okoliczności miasta, będącego przedmiotem teraźniejszego poszuki-
wania, we właściwej wystawić barwie.
Omijając kroniki Krzyżackie, utrzymujące, że kraina chełmińska
winna swój początek prusakowi Chełmowi, synowi Wąjdewuta, l) przy-
taczamy zdanie znanego w świecie uczonym ze zdolności i wysokiego
w chrześciaństwie dostojeństwa Aeneasa Sihiusa, który w traktacie
o Europie, rozdziale o Prusach tak powiada: „Przez całe Prusy Wisła
płynie. Na południe Mazowszanie i Polacy rolę uprawują. Dziki to lud
i bałwochwalczy był do czasów Fryderyka II cesarza. Za jego panowa-
nia zakonnicy niemieccy jąwszy się oręża, cokolwiek pruskiego na pra-
wej stronie Wisły było, zajęli. Od tego czasu język niemiecki wprowa-
dzony, i biskupstwa za Wisłą założone: pomozańskie, chełmińskie, sam-
bijeńskie i warmińskiej* To mniemanie tem więcej zdaje się mieć za
sobą powagi, że pisarz sprawował świetny urząd poselski w Niemczech
i Prusach, gdzie się mógł przekonać o prawdziwości twierdzenia. Ale
przeciwko rzeczywistości jego walczy równie brak znajomości dokładnej
geografii w piętnastym wieku, jak i osobiste pisarza położenie. Oksford,
brzeg lewy Wisły, brano za kraj niemiecki, a nawet biskup płocki na
jednym ze zborów powszechnych uchodził za pasterza germańskiego. Ko-
mukolwiek znany przywilej Jagiełły akademii krakowskiej dany, pisma
Piccolominiego i historya Kościoła narodowego, ten nie potrzebuje na to
dowodów. Prócz tego, Eneasz Silvius miał niejaką urazę do Polaków za
trudności, czynione w otrzymaniu biskupstwa warmińskiego. Największą
skazówką wątłości zdania o Prusach, jest sprzeczność napotykana w pi-
smach Piccolominiego. Raz twierdzi, że Polacy i Mazowszanie na połu-
dniu Wisły mieszkający, rolą się tylko trudnią, na wzór początkowego
w cywilizacyi ludu; drugi raz wspomina zaszczytnie o akademii krako-
wskiej, nauce znakomitej Zbigniewa kardynała,2) i jego synowca Sie-
1) U Leo. str. 8, Hartknoch R. P. P. sfcr. 153.
2) Historia rerom ubique gertarum, locorumque de»criptio, Basil. 1571,
Digitized by
Google
280
nieńskiego. *) Że Krzyżacy po otrzymaniu ziemi chełmińskiej, a mia-
nowicie od Kazimierza W. nazywać zwykli tę część ziemi polskiej Pru-
sami, temu się dziwić nie należy, czynili to albowiem z powołania, dla
udowodnienia praw swoich nietylko do krainy zdobytej na bałwochwal-
cach, ale i całej posiadłości, którą składała i ziemia chełmińska; lecz,
że po zwrocie jej do korony, zachowała ona nazwę Prus królewskich,
rzecz ta wyciąga wyjaśnienia. Kazimierz Jagiellończyk wdzięczny mie-
szkańcom, zostającym przeszło przez lat dwieście pod rządem mistrzów
krzyżackich, za dobrowolne udanie się pod opiekę właściwego dziedzica,
ze względu na osadników początku niemieckiego, w niemałej liczbie zo-
stających w handlowych miastach Tarnowie, Gdańsku i Elblągu, oraz
na starożytnych Prusaków w obwodzie samby eńskim, nadrawskim, na-
ktańskim, jeszcze natenczas istniejących, jakkolwiek starannie usuwanych
w akcie wcielenia tych krain do Polski, użycza im nazwiska ziem pru-
skich, z wyraźnem jednak rozróżnieniem właściwych Prus od ziemi cheł-
mińskiej, pomorskiej i michałowskiej. Tak albowiem brzmią słowa przy-
wileju: „W imieniu wszechmocnego Boga, rzeczonych ziemian, obywateli
miejskich i wszelkich mieszkańców ziem pruskich , chełmińskiej, po-
morskiej i michałowskiej życzliwe i dobrowolne poddanie się przyjmuje-
my'/ Podobnaż treść listu samych mieszkańców wchodzących do składu
Polski: „Lecz gdy król i korona polska nadawcami byli zakonu, a zie-
mie wzmiankowane, to jest pruska, chełmińska, pomorska i michałow-
ska, od ciała królestwa polskiego niesprawiedliwie i przemocą oder-
wane zostały, my przeto od chwili niezależności naszej, postanowiliśmy
natychmiast połączyć się z starożytną głową i odwiecznym ciałem, od
któregośmy oderwani byli" Oświadczyli to posłowie: Bażeński, Zakrzy-
cki i inni. 2) Po wyroku posła papiezkiego Rudolfa w 1466 r. przy-
sądzającym drogą ugody całe Prusy królowi polskiemu, z uznaniem
lenności na właściwsze Prusy mistrzom krzyżackim, Kazimierz Jagielloń-
czyk, powróconą część Polski, na wzór całej korony urządził, mianując
wojewodów, kasztelanów, podkomorzych i podskarbiego, nadając prawo
sejmikowi jeneralnemu roztrząsania spraw, ważniejszych, na którym sam,
lub umocowany komisarz miał się znajdować, tudzież orła białego na
czerwonem polu, ze zbrojną ręką, za herb ziemi chełmińskiej, pomorskiej
i michałowskiej.3) Co do prawa, zostawił wolność przyjęcia polskiego
lub zachowania chełmińskiego, do którego długim szeregiem lat nawykli
1) Gobelini (sam Eneasz) Comment u Niesieckiego tom IV. str. 94. „Adfait Gan-
miri regis Poloniae legatus, vir doctus, Sbignei quondam Cracoyiensis Episcopi et Cardi-
nalis nepos."
2) Długosz t II. str. 134—143.
3) Nietiecki t L str. 185.
Digitized by
Google
231
byli Obrady na sejmikach powiatowych i jeneralnym odbywały się po
polsku, sami tylko deputowani od miast, lubo wszyscy mówili tym ję-
zykiem, przez wzgląd jednak na początek ich, w znacznej części niemie-
cki, mieli wolność czynienia wniosków po łacinie. Pytanie więc dotyczące
ziemi chełmińskiej, dzieli się na dwie odnogi: granice ludu polskiego,
i siedlisko dawnych Prusaków.
Erudycya jest martwą głoską, jeżeli jej nie przenika iskra poję-
tności; jest zamętem dla uwagi czytelnika, gdy nagromadzone wiadomo-
ści w rzeczy mało kogo obchodzącej, bez jedności wątku wystawione,
wzywają ciekawości myśliciela. Ale gdy tak zwana erudycya, czyli zna-
jomość gruntowna rzeczy, służy za wsparcie pomysłu, ważnością zasłu-
gującego na wiedzę, gdy każdy szczegół sprawdzony został przez po-
równanie świadectw źródłowych, a baczność i sumienie pisarskie, nie
daje innego znaczenia dowodom, nad to, które się we świadectwie za-
wiera, gdy nakoniec to pasmo rzeczywistości złożone jest z ogniw pro-
wadzących do coraz głębszego rozumowania; natenczas erudycya jest
najmniej krytyką, a bardzo często rozwojem wynalazkowym ; jest doświad-
czeniem nauk ścisłych, które do tylu nowych widoków doprowadza. Kry-
tyk przeto nie może, dla żadnych względów pięknictwa ustąpić przywo-
dzeń, jak iizyk doświadczeń. Najprzód, same nazwiska miast, rzek, je-
zior ziemi chełmińskiej, są już dostateczną rękojmią rodowości polskiej.
Cóż mają pruskiego w sobie: Chełmno, Radzyń, Grudziądz, Ruda,
Ostromeck, Piaseczno, Wisła, Mokra, Partecin? Ale mogą to być na-
zwy późniejsze, za rządu polskiego po ustąpieniu Krzyżaków nadane.
Obaczmy. — Bolesław Chrobry, ciągnąc pospoHtem ruszeniem przeciwko
Prusakom 1014 roku, przechodził przez ziemię chełmińską, nalełącądo
królestwa , a zburzywszy opanowaną przez nieprzyjaciela twierdzę Radzyń,
granice Polski wzmocnił. J) W tymże wieku za Bolka Szczodrego,
w roku 1065, Grudziądz, Radzyń i Łaszyn, oddane zostały klasztorowi
mogilnickiemu. 2) Krzywousty zaproszony na poświęcenie kościoła do
Rudy chełmińskiej, napadnięty był w lesie przez Pomorzan za Osą mie-
szkających. 3) Widzieć można tę Rudę na karcie geograficznej Szrem-
Ha. 4) Tenże ostatnią wolą zapisał ziemię chełmińską Bolesławowi
Kędzierzawemu.5) Za Kazimierza Sprawiedliwego, książęta polscy:
Bolesław Miecławic, Bolek Wysoki, Miecław Raciborski 1192, przezna-
czyli Toruń, miasto nad Wisłą, za punkt jednoczenia siły zbrojnej. 6)
Nakoniec Leszek Biały na wiecu walnym sędomirskim, odstąpił tę ziemię
1) Długosz str. 163. — 2) Długosz 258. — 3) Pomerani namąue per Poloniom
discurrentes, praedas et captWos agebant Gall. wyd. Band. str. 197 i 198. — 4) General-
Carte Ton Polen nach Zannoni 1793. — 5) Długosz 450. -— 6) Długosz 565.
Digitized by
Google
232
Konradowi, brata młodszemu, ') a ten ostatni puścił ją Krzyżakom
następnym przywilejem:
W imię Pańskie, Amen. My Konrad książę mazowiecki i kujaw-
ski- czynimy wiadomo obecnym i na przyszłość będącym ludziom, ic
bronom szpitalnym N. M. P. jerozolimskim, domu niemieckiego, dla
zbawienia duszy naszej i rodziców, nadaliśmy ziemię chełmińską ze
wszystkiemi jej przynależytościami w wodzie, gruntach i lasach, żadne-
go użytku dla siebie teraz i napotem niezostawując , w całości na wie-
czną własność, oraz wieś Orłów, w ziemi kujawskie leżącą, za zgodą
wszystkich następców naszych. Aby zaś dawność, matka zapomnienia,
darowizny tej nie nadwyrężyła, list ten pieczęcią naszą, braci wszystkich
książąt polskich, oraz biskupów i świadków aktowi obecnych podpisem
postanowiliśmy stwierdzić, których te są imiona: JKs. Michał biskup ku-
jawski; JKs. Ginter, nominat płocki; pan Arnold, wojewoda kujawski;
pan Sieciech, sędzia nadworny; Szczepan, brat jego; fan Tomasz, ka-
sztelan brzeski; pan Gołuch; pan Jędrzej; pan Maurycy, łowczy; Albert,
brat jego; pan Piotrek, koniuszy; pan Tomasz; pan Krzywosąd; Grzy-
misław, brat jego; Jan, podkomorzy; Albert, podkoniuszy;* Żyrosz, pod-
czaszy; Mikołaj Cieszym Strzałek; Bogusław Bogumił; Bogusław; JKs.
Grzegorz, podkanclerzy ; ks. Jakób; Mikołaj Mikuła; Anzelm. Dany
w Brześciu roku wcielenia Pańskiego, tysiącznego dwuchsetnego dwu-
dziestego ósmego, 22. kwietnia.
(LS). (LS). (LS).
jedna oderwana.
Gdyby się komu i ten źródłowy z trzynastego wieku dowód, nie-
dostatecznym jeszcze być zdawał, przytaczamy o przyrodzeniu ziemi
chełmińskiej zeznanie samych mistrzów krzyżackich. Henryk Plauen
po bitwie tanenberskiej, zastępujący poległego Ulrycha Jungingen, na
posłuchaniu ugodnem pod Marienburgiem, przed Jagiełłą tak mówił:
„Nie wydzieramy ci owocu zwycięstwa nad. nami odniesionego, żądając
utrzymania dawnych granic. Pomorze, chełmińską i michałowską ziemię,
oraz co tylko od Polaków wojną lub inną drogą zdołaliśmy otrzymać
i przywłaszczyć, oddajemy. Prosimy cię tylko i błagamy przez zbawien-
ną śmierć Chrystusa i Najświętszej Matki Jego Maryi imię, abyś nam
Prusy tylko, które przodkowie nasi broniąc Mazowsza i Polski, orężem
i krwią swoją dziczy wydarli, odstąpił." 2)
Przy tej okoliczności winniśmy nadmienić o rzeczy prawie niedotknię-
tej przez pisarzy krajowych, że część ziemi polskiej, na północ krainy
1) Długosz str. 602.
2) Leo. Hut Prus, str, 202. Długosz XI, 277.
Digitized by VjOOQ16
233
chełmińskiej położona, uchodząca u dziejopisów za Pomezanią szczepu
pruskiego, jest czystem Pomorzem wschodniem. Domyśla się Narusze-
wicz pod r. 1062, mówiąc o napadach pogańskich i Gródku, sfałszowa-
nia nazwiska; *) lecz dowodów gruntownych nie przytacza. Tymczasem
dochowana ugoda pomiędzy tymi Poraezanami a Krzyżakami, za pośre-
dnictwem legata papiezkiego, Jakóbaarchidyakonaleodyjskiego, w roku 1249
zawarta, Poraezanów tych Pomorzanami nazywa.2) Rzeczą jest wielce
ciekawą, napotkanie wiadomości, że część Polaków w połowie trzynastego
wieku zostawała jeszcze w stanie bałwochwalczym, gdy historycy głuche
o tern zachowują milczenie. Chrzest albowiem Pomorzan za Bolesława
Krzywoustego 1124 roku, nastąpił tylko na lewej stronie Wisły; prawa
zaś zostawała pod wpływem Prusian, równie jak i ona bałwochwalczych.
Pomorzanie ci nowo-ochrzceni, w lat sto przeszło później, przyrzekli
legatowi wybudować świątynie w miejscach zwanych: Pogotowe, Rulice,
Lignice, Lipiec, Bogusz, Góra i innych.3) Zapytani, jakiegoby się
prawa trzymać chcieli w sporach pomiędzy sobą zajść mogących, wybrali
i prosili o polskie, sąsiadów swoich. 4) Przerzynał tę krainę Nogat,
wpadający do odnogi bałtyckiej, a ludność polska zamieszkała jej liczne
wsi i miasta, z pomiędzy których najsławniejsze są w dziejach Kwidzyn
i Czartyrn, Marienwerderem i Mariemburgiem od Krzyżaków przezwane.
Przeszłość tak rzeczy zatarła, że zamiast Czartyrna, wszędzie się napo-
tyka Zantyr. Są dowody, że się Pomorze wschodnie rozciągało 1241
roku do rzeki Pasolwy, czyli Paseryi. 3)
Równie ciemny jest początek ludu zamieszkałego w Działdowie,
Dąbrównie, Olsztynku, Olsztynie, Nidborgu, Biskupcu i t p. miastach,
o których kroniki dawne krajowe niewspominają przed nadaniem Krzyża-
ków, a późniejsze do Prus odnoszą. Są, którzy je uważają za osady
w dalszych czasach poczynione, za rządu zakonników szpitalnych. Lecz
pasmo dziejów ziemi chełmińskiej i pomorskiej, na wschód Wisły leżą-
cej, okazują jednostajnosć losu tych trzech krain. Prusianie jeszcze
przed Konradem mazowieckim musieli południową część Warmii zdobyć,
kiedy w potwierdzeniu przez cesarza Fryderyka przywileju krzyżackiego
na ziemię chełmińską, jest wzmianka o obietnicy Konrada, darowania
innej jeszcze ziemi, pomiędzy jego księstwem a Prusianami leżącej; bez
wyrażenia jednak nazwiska. Pisarze pruscy tę krainę mianują Galindią, *)
1) Str. 386 i 387 tomu II. wyd. pierwsz.
2) U Leo. str. 88 i 90: Porro neopbiti saepe dicti, specialiter autem Uli de Pome-
rania. „Promiserunt etiam Uli qui de Pomerania,"
3) U Leo. str. 90. — 4) Tamie str. 88.
5) Granice biskupstwa pomezańskiego za Wilhelma biskupa mutynskiego, u Leo. 79.
6) Leo. str. 7 i 73.
Digitized by
Google
234
nawet u Długosza pod tem imieniem uchodzi; !) lecz to nazwisko nie
jest polskie. Ze zbliżenia dopiero wiadomości historycznych, dojść mo-
żna prawdziwego znaczenia. Galindowie w rozgraniczeniu dzierżaw
krzyżackich od polskich, za mistrza Teodoryka z Altemburga, po za-
warciu pokoju z Kazimierzem Wielkim 1343 r. mianując się Oulgensami 2)
jedno z ich miast ludne i bogate, zwało sig Gilgenburgiem, 3) które jest
polskiem Dąbrównem, 4) a jezioro około niego dąbrowskiem. 5) Z tego
wynika, że Galindia jest ziemią dąbrowską, zatartą w swojej nazwie
przez obcy język. Szerokość jej rozciągała się do Bartenu, 6) przy Heils-
bergu, a zatem do 54 stopnia szerokości północnej; na wschód do rzeki
Pyzy. 7) Dziwić się należy, jak ten. kraj, należąc od niepamiętnych
czasów do Prusian, Krzyżaków, Prus książęcych i dalszych władców, za-
chował znamiona pochodzenia swojego do dnia dzisiejszego, co się i z
karty geograficznej ludów słowiańskich Szafarzyka najwidoczniej okaziye,
Owa więc ziemia pruska astronoma Zacha, zostająca tylko pod
rządem Kazimierza Jagiellończyka i Zygmunta za Kopernika, ile dotąd
widzimy , jest krainą chełmińską, pomorską i dąbrowską. Skądże nazwa
pruskiej? Każdy czyn ma swoje przyczynę, i ta się zaraz wyjaśni:
Na północ ziem opisanych, był klin kroju przy bałtyku, na którym
zamieszkał lud językiem, obyczajami i religią różny od polskiego. 8)
Posuwając się na wschód, łączył się z rozleglejszą gałęzią rodu swego,
skąd idąc ku północy, opierał się o ujście Niemna. Lud ten dziki i wa-
leczny, zwał się Prusianami, Prusami, lub Prusakami u sąsiadów. Gra-
nice jego wskazują pisarze w tym kraju mieszkający, i najdawniejsze
zabytki dziejów ojczystych. Ponieważ Pomorzanie graniczą na wschód
z zatoką morską i Druznem, pod którem znowu się ciągną na wschód,
jako się wyżej rzekło; gdy i Barten, podług przywiedzionego świade-
ctwa, granicą jest języka polskiego na północ, wypada stąd, że Prusia-
nie dawni mieli za podstawę linią przechodzącą przoz Elbląg i Bartę,
a zatem, że ich granica zaczynała się dopiero od 44 sropnia szerokości
północnej. Co okaziye, że prócz ziemi chełmińskiej, trzy razy tyle było
jeszcze kraju na południe Prus, a północ Mazowsza Konradowego
mówiącego po polsku.
Że język Prusian nie był ani polski, ani niemiecki, okazuje się to
z samych nazwisk miast i naczelników religii: Howeda, FUpefło, Ryko-
jot, Tywajto, Deinges, Berauto, Napajles, Darsgojto, Fomelois, Kirbeido.
1) Długosz star. 163. — 2) Leo. str. 162 i 163. — 3) Leo. str. 195. — 4) Leo.
tamie. — 5) Długosz X. 235. — 6) Leo. 162. — 7) Sarnicki, wyd. Lipsk. str. 1886.
8) Obaczyó granice Polski za Miecława u Muratori Antiq. tom V. str. 831 » „sieut
indpil a primo łatere Umgum marę fine PruzgcB." Gall umieszcza Prusyan w błotach i je-
ziorach nadmorskich, wyd. Bandt. str. 209 i 220. Długosz str. 118.
Digitized by
Google
235
Charakter mieszkańców miał niektóre zalety, mianowicie gościnność po-
łączoną z litością dla nieszczęśliwych. Zatrudnieniem głównem handel
i zdobycze. Dla chrześcian nienawiść szczególna, a dla jeńca losem wy-
branego zgon na stosie wespół z koniem, jako dar najmilszy bogom przy
dębie rozłożystym poświęcony. Prusianin zatem niebył miłym sąsiadem
dlA Mazurów, którzy z mocy praw istniejących przenosili spokojność to-
warzyszącą uprawie ziemi, nad wojnę zaczepną. Wojenny umysł Bole-
sławów zanosił oręż na bagna północne, lecz cel wyprawy nie był do-
pięty. Pokonany Prusak chrzest przyjmował; wzmógłszy się na siły,
pustoszył ziemie polskie i chrześciaństwo niszczył. Podobnież postąpił
sobie za Bolesława Kędzierzawego, przyjąwszy chrzest 1164 r. a nawet
straszliwą klęskę zadał, wprowadziwszy w manowce. Poskromieni Pru-
sacy przez Kazimierza Sprawiedliwego 1192 r. i gromieni dzielnością
Krystyna z Gozdowa, sławnego za Leszka Białego wojownika, mniej się
Mazowszu naprzykrzali, gdy zgon tego wojewody, bożkiem od nich prze-
zwanego, otworzył pole łupieży.
Stolica Apostolska słysząc o ucisku chrześcian, wysłała opowiadaczy
wiary świętej w 1209 roku, wybrawszy ich z grona Cystersów oliwskich,
a do arcybiskupa gnieźnieńskiego kilkakrotnie pisała o udzielenie po-
trzebnej pomocy ze strony książąt polskich i pomorskich, dopóki osobny
pasterz pruski wyznaczony nie zostanie. Podobnąż odezwę uczyniła i do
samych książąt, żądając złagodzenia w poborach. Krystyn, opat oliwski,
z rzadką wziął się gorliwością do uprawy winnicy Chrystusowej. Już
1214 roku, otrzymał jakąś darowiznę w ziemi, od niejakiegoś Surbona,
nawróconego poganina, za co w roku następnym nazwę pierwszego biskupa
pruskiego, od papieża miał udzieloną. Lecz na ogół ludu mało działały
nauki świątobliwego pasterza: a przynajmniej nie wstrzymały od żądzy
pustoszenia kraju sąsiedzkiego. Owszem, Prusacy przypisując Polakom
roissye Cystersów, z większą niż przedtem zawziętością napadli na
granice , pożogami napełniając ziemię chełmińską i zabierając ludzi z do-
bytkiem. Innocenty III zagrzewał książąt do pomocy w opowiadaniu
Ewangelii 1219 r. lecz z rozhukanym ludem ciężko było sobie poczynać.
Bogusz wojewoda mazowiecki, źle bronił granic, a odwaga w nieprzyja-
cielu do tego stopnia wzrosła, że wszystkie zamki w ziemi chełmińskiej
z ziemią zrównane zostały. Krystyn więc ogłasza wojnę krzyżową w ca-
łej Polsce, wzywając pod znak Zbawiciela bogobojnych rycerzy, pragną-
cych korzystać z rozgrzeszającej uchwały Stolicy Apostolskiej. Przyjmują
krzyż: Henryk Brodaty, książę szląski; biskupi: wrocławski i lubuski;
szlachta szląska, mało i wielkopolska, mazowiecka, Konrad książę, a na
czele wszystkich Leszek Biały, władca Polski. Imiona te wypisane są
w przywileju Konrada, danym Krystynowi 1222 w Łowiczu, i dochowa-
Digitized by
Google
236
Dym w archiwum głównem. Ruszono przeciwko Prusakom, i całą ziemię
chełmińską z rąk nieprzyjacielskich wydarto. Wywdzięczając się Konrad
Henrykowi szląskiemu za okazaną usługę, darował znaczne włości na
Chełmińsce; a Krystyno wi biskupowi pruskiemu, kilkanaście zamków
zburzonych i do stu wsi, wiecznem prawem ustąpił.
Akt ten starożytny, po rozdziale państwa pomiędzy Leszkiem i Kon-
radem uczyniony, z tego szczególniej względu na uwagę zasługuje, że w nie-
pewności lub wątpliwości wieków, odkrywa prawdziwą nazwę Torunia,
na czystem dnie lechickiem. Po wyliczeniu darowanych zamków: Gru-
dziądza, Wapska, Pokrzywmy, Rudy, Kolna, Kiszyna i t d. tudzież wsi:
Narożnego, Bolemina, Ostromecka, Zamka, Chróścina, Piaseczna, Wię-
cława, Niedalina, Tuszewa, Ostrowic i innych, tak się następnie wyraża:
„Aby zaś do odbudowania zamku Chełmna, dobra chęć rzeczonego biskupa
pruskiego nastąpiła, przewielebny JKs. Getko biskup płocki, ze swoją
kapitułą , ustępują Tarnowa i Papowa ze wszystkiemi wsiami i posia-
dłościami, ze wszelkiem prawem duchownem i świeckiem, które tenże
biskup z kapitułą, niegdyś w rzeczonej krainie chełmińskiej, mieli, to jest,
od miejsca, gdzie Drwańca z Prus wypływa, granicą pruską do Osy,
od niej do Wisły, a z Wisły wstecznie postępując do Drwańcy, skąd dalej
na północ aż do miejsca, w którem ta rzeka z Prus bierze początek."
Następują świadkowie i cztery pieczęcie Leszka, Konrada, Henryka Bro-
datego i biskupa płockiego, z których trzy pozostały.
Niektórzy z pisarzy, skutkiem niedokładnych wiadomości lub innych
pobudek, Tarnowo i Vogelsang brali za jedno. Tak Henryk Borynger,
kartuz z piętnastego wieku, żyjący około 1428 r. utrzymuje, że bracia
szpitalni N. M. P. domu niemieckiego, stanąwszy stopą na ziemi polskiej
pobożne w dębie! noszącym imię Toronia, prowadzili życie. ') Leo
w historyi pruskiej opisuje ten dąb zeschły i konarzysty z miejscem, na
którem stał, i palisadą na około, przydając, że nazwanym został Vogel-
sangiem od samotnych przychodniów, nie słyszących innego, prócz pta-
sząt głosu. 2) Długosz pod r. 1230 wspomina o darowanym Vogelsangu
przez Konrada, co również powtarza i pod rokiem 1231; lecz przydaje,
że wtenczas także osadził Toruń miasto, a zatem je od siebie rozróż-
nia. 3) Diisburg utrzymuje, że Herman Balk w towarzystwie księcia
mazowieckiego zbudował na brzegu Wisły zamek Toruń. 4) Dla wię-
kszego zamącenia rzeczy, Joh. Dav. Heinrichdorf w osobnej rozprawie,
wyprowadza nazwę Torunia, od bożka Gotów Thora. 5)
1) UUostr. 235.
2) sCr. 69.
3) VL 645 i 646.
4) Część m. rozdz. 1.
5) De iniignibufi Toruneniibui, praeside M. BChmio, disquisitio Toruń. 1706.
Digitized by
Google
237
Rzecz pod sporem zostająca, tak się ma. Konrad oddał nowo
przybyłym Krzyżakom w 1228 zamek Dobrzyń, z częścią wsi nazwanej
Dębem; „cum parte villae, quae vocater Quercus ultra Yislam," powiada
przywilej archiwum głównego. To usadowienie nie było najpierwsze,
bo darowizna całej ziemi chełmińskiej na dwa miesiące uprzedziła, jak
się z obu listów książęcych okazuje. Dąb ustąpiony „mensę Julio 1228
nonis ejusdem menste" a cała ziemia chełmińska „nono Galendas Majii*
Zebrawszy to wszystko razem, wypada*, że twierdzenie Boringera i Leo
co do istoty samej, a Długosza co do roku, upada, że Dtlsburg z sa-
mym zamkiem toruńskim utrzymać się nie może, bo Długosz na lat 40
przedtem Toruń miastem nazywa. „Quum autem singulae copiae ad
oppidum Toruń convenissent". l) Wspierają Długosza twierdzenie i inne
okoliczności, mianowicie, że sam przywilej Krystynowi nadany, uważa
go za miasto z posiadłościami i wsiami; że w bardzo krótkim czasie
po przybyciu Krzyżaków, to jest 1239 i 1240, wzmiankę czynią kronikarze
o kościołach założonych w Toruniu, 2) a 1244 r. o przedmieściu i nowej
świątyni. 3) Gdy zaś są dwa Torunie: stary i nowy, a pierwszy zwał
się Tarnowem, więc i nowemu toż nazwisko służyło, dopóki rządy Krzy-
żackie nie zmieniły go na wzór Wąbrzeźna, Pokrzywny, Brodnicy i in-
nych. Co tern większą ma za sobą pewność, że Konrad Tarnów budo-
wlami powiększył, nie zaś Krzyżacy, *) którym sam Dtlsburg księcia za
towarzysza daje przy budowaniu, jakeśmy wyżej widzieli. Co do mnie-
mania Heinrichdorfa o początku gotyckim miasta, rozumiał on zapewne
przez to Prusaków Getami zwanych, o czem obszerniejszy wykład w rze-
czy o Nagrobku Bolesława Chrobrego, umieszczonej w Pamiętniku Relig.
z 1841 r. Pozostaje tylko okazać tożsamość Torunia z Tarnowem w dy-
plomacie z 1222 roku wymienionym. W przywileju obok Tarnowa, po-
łożony jest Papów , ten więc niech będzie skazówką w badaniu. Papów
i Toruń, jako bardzo bliskie siebie nad Wisłą, wymienia Długosz. 5)
Jagiełło w 1422 r. stanąwszy w Papowie, chciał dobywać Torunia; lecz
dowiedziawszy się o pustoszącem powietrzu, ruszył do Lubicy, mając po
prawej stronie Toruń. 6) Kazimierz Jagiellończyk w 1458 przebywa
Wisłę pod Toruniem, stamtąd udaje się do Chełmna na Papów. 7)
Więc Papów leżał nad Wisłą przy Toruniu, i najściślejsza zachodzi tożsa-
mość pomiędzy Tarnowem kapituły płockiej, a teraźniejszym Toruniem.
1) VI, 565.
2) Długosz 665, i Leo 77.
3) Leo str. 80.
4) Dług. 636.
5) XI. 308.
6) Dłog. XI, 464.
7) Długosz XI, 227 i 228.
Digitized by
Google
288
Losy Tarnowa ściśle są połączone z kolejami ziemi chełmińskiej i jej
przyległych krain za Wisłą. Przez dwieście dwadzieścia sześć lat zosta
wało to wszystko pod rządem Krzyżaków, ustanowionych przez Celestyna
papieża w 1191 roku, pod imieniem Braci szpitalnych domu niemiec-
kiego N. P. M. w Jerozolimie. Ponieważ przeznaczeniem ich w ziemi
świętej było opatrywanie chorych, a w potrzebie walkc przeciwko poga-
nom, Konrad przeto, książę mazowiecki w pierwiastkowem nadaniu pu-
ścił im był ziemię chełmińską tylko na szpital, dla zbawienia własnego
i rodziców. >) Co tern chętniej uczynił, że się dopuścił czynu niespra-
wiedliwego i okrutnego na znakomitym wojowniku swojego czasu, Kry-
stynie z Gozdowa. Wkrótce potem darował zamek Dobrzyń z przyległo-
ściami tymże Krzyżakom z warunkiem ścigania Prusian , obyczajem ryce-
rzy inflandzkicb. 2) We dwa lata zaś, wznawiając swój przywilej na zie-
mię chełmińską za zgodą małżonki Agaty i synów, zastrzegł, iż tylko
szczera pomoc w obronie przeciwko niewiernym i walka az do ostatniego,
zapewnić im może na zawsze posiadanie krainy. 3) Błędne przeto jest
mniemanie, że Konrad sprowadził Krzyżaki z niemocy dania odporu Pm-
sianom, własnemi środkami. Polska, lubo natenczas podzielona była na
księstwa, z mocy jednak prawa publicznego, w razie potrzeby, łączyła
oręż przeciwko nieprzyjaciołom, i w tym stanie sięgała morza bałtyckiego
na północ, 4) dalszego Pomorza na zachód, 5) a za Odrą jeszcze posia-
dała Szląsk i Lubusz. Konrad po zgonie brata Leszka Białego w 1227 r.
dążył do objęcia rządów całej Polski, tam więc wszystkie obrócił siły,
a dla wstrzymania przeszkody ze strony Prusian, warunkowo puścił Krzy-
żakom obwód chełmiński. Jeżeli mu się niepowiodły stale zamiary na
Małopolskę, przynajmniej od Prusaków był spokojny. Zakonnicy mniej
myśląc o szpitalu, niż o podbojach, w rychłym dosyć czasie odzyskali
zburzone zamki, zdobyli bałwochwalcze Pomorze, P&mezamą zwane,
z Kwidzyniem; potem Galindią i cały klin pruski aż do rzeki Przegorza.
W lat 65 reszta Prus uległa przemocy ich oręża. W przeciągu tego
czasu zakładali klasztory: Dominikanów, Franciszkanów, Kartuzów, któ-
rym, jako i duchowieństwu świeckiemu, narzucili krzyże czarne; budo-
wali miasta i twierdze. Dla zachęcania do napływu osadników miejskich,
ogłosili przywileje, mocą których liczba rzemieślników i kupców stoso-
wnie do ludności była zakreślona; a dla usunięcia współzawodnictwa
1) Przywilej z 1228 roku : „pro salute animae nostrae et parentom nostrorum.
2) Magistro militum Prussiae et fratribus ejus , militaturis contra Prutenos , morę
liYonensi. Przyw. 1228 w Lipcu.
8) Etiam ono eorom superstite. Przywilej 1230.
4) Radewik de rebus gestis Frider. Imperat. 1. I, c. I.
5) Hierel. Chr. Pomer. 11, 268, naft Kaspar Schutz Chr. Prut*. 1. 1S.
Digitized by VjOOQ16
239
z przyrodzonymi mieszkańcami, każdy z przybywających ród swój teutoń-
ski z pradziada wywieść był obowiązany. Na puste, po wygładzonych
Prusianach grunta, sprowadzono wieśniaków, tegoż pochodzenia, którym
Konrad Zolner dawał pomoc pieniężną i połowę zwykłego podatku na
lat trzy ustępował. Kapituła warmińska, teutonami osadzona, nie małą
także była pomocą w zakładaniu miast i osadzaniu opustoszałej ziemi.
Biskup Eberhard zabudował Ornetę, Gutenstad, Wartenburg; Streifrok
mnóstwo sprowadził wieśniaków, a Henryk Wagenax, na lat piętnaście
od podatku ich uwolnił. Niekiedy i szlachcie niemieckiej oddawano do-
bra ziemskie, np. Zeibersdorfowi Sartawicę; Ziegenbergowi Suchostrzygi;
Schellingdorfowi Białochówko; ale ta szczodrobliwość była nierównie
rzadszą. Z największą zaś gorliwością chodzili około budowy twierdz:
Marienburga, Morąga, Gerdauen, Preuschmarki, Gdańska; do czego
zwykle jeńców litewskich używali.
Zakon braci szpitalnych i rycerskich hojnie uposażony od księcia
mazowieckiego i wsparty, jak obaczymy, siłą jego oręża: wzbiwszy się
w Potęgę, zapominać zaczął o swojem przeznaczeniu. Nawracanie szło
dosyć powolnie, bo w 1355 jeszcze stał dąb pogański w Ry kojot, przy
którym krajowcy odbywali tajemnie religijne obrządki. Nąjpierwszą
dążnością Krzyżaków było rozciągnięcie nazwy Prus do wszystkich po-
siadłości polskich: ziemi chełmińskiej, kwidzyńskiej, dąbrowskiej, sasiń-
skiej, ]) którą osadnicy teutońscy na zniszczonym Prusian gruncie tern
bardziej przyjęli. Już papież Innocenty IV, wspominając o podziale ziem
zdobytych na dyecezye, nazywa je pruakiemi, zgodnie z otrzymanem
sprawozdaniem Krzyżaków. Drugiem przedmiotem ich starania było za-
trzymanie na zawsze ziemi warunkowo sobie puszczonej, przez utworze-
nie silnego państwa niemieckiego na wschodzie Wisły. Tym końcem
wchodzili w układy ze Stolicą Apostolską, cesarzami zachodnimi i mar-
grabiami brandeburskimi. Konrad Turyński przyrzekł pewną opłatę
Prus Stolicy Rzymskiej, 2) z mocy istniejącego zwyczaju, że kraje wojną
krzyżową zdobyte, poddane były jej opiece. 3) O otrzymanym przywileju
na posiadanie, w skutku tej umowy, wspomina DUsburg. 4) Cesarz
Fryderyk nie zaniechał ze swej strony potwierdzić daru Konrada mazo-
wieckiego, rozciągając moc aktu do przyszłych nawet ofiar tego księcia. a)
1) W przywileju archiwom krajowego z r. 1257, Kazimierz książę kujawski o niej
wspomina : „et nos cessimus de impetitione terrae , quae Sausin vulgariter nuncupatur!'
2) Leo H. P. 84.
3) „Promotione sedis apostolicae , ad cujus dominium supra dictae terrae spectare
noscuntur!4 Angelus biskup Sabiński , w potwierdzeniu bisk. warmińsk. 1264 r. Ob. Sum-
marium eomplecUns orig. et ttat eccl. varm.
4) Wyd. Hartknocha 11, B.
5) Cod. dipl. Dogiela T. IV. na początku.
Digitized by
Google
240
Dla dogodniejszego zaś odporu w potrzebie lub nowych zdobyczy w Pol-
sce, wybrali później za stolicę Marienburg, dawniejszy Czartyrn pomo-
zański i najstaranniej go wzmocnili. Co do innych z ziem polskich, ode-
branych od Prusian starożytnych, te Wilhelm biskup mutyneński, legat
apostolski, w 1241 r. na trzy dyecezye podzielił, z których dwie, to jest
poraozańską i sambijeńską oddał Krzyżakom na wydatki wojenne, a trze-
cią warmińską bezpośredniemu zarządowi Stolicy Rzymskiej zostawił. ])
Temi zabiegami pozyskali sobie za granicą sławę wielce zręcznych poli-
tyków. 2) Co nie mogło nie poić dumą. Podzieliwszy się zatem na
cztery rzędy, to jest: niższego pochodzenia, kapłanów? szlachtę i ksią-
żąt, przybrali nazwę odmienną nieco od braci szpitalnych N. P. M. Panów
pruskich. Daje się to widzieć na pieniądzach Dytrycha Oldenburskiego,
z czasów Kazimierza Wgo, na których wyrażono: Moneta Dominorum
Prussiae, i Dusnera: Henricus HI, Magister Generalis, Dominus Prus-
siae. Konrad Wallenrod pisał się z Bożej łaski wielkim Mistrzem
zakonu.
W tym stanie potęgi i umysłu, a z drugiej strony przy ogromnych
wydatkach, na utrzymanie nienaturalnego położenia względem kraju,
któremu wszystko byli winni, nieobeszło się bez krzywd mieszkańców
ziemi, tak zwanej pruskiej, jako też sąsiadów. Zapędzano włościan do
ciężkich robót, nakładano podatki na woły, krowy i psy, gęsi i kaczki; 3)
mieszczanom nakazano podatek po dwa grosze srebrne z marki, zwany
pfundzoU; własność rozbitków przy brzegu morskim na skarb zabierano;
a co najwięcej oburzało, że prawo chełmińskie lekceważono. Ziemianie
chełmińscy narzekali na okrucieństwo wyroków sądowych; 4) duchowień-
stwo na prześladowanie. Dopominał się o krzywdy Henryk, biskup
chełmiński, i Eberhard Warmiński; najbardziej zaś Jan Streifrok, gdy
jeziora i całe powiaty zabierano. 5) Papież Sixtus IV dowiedziawszy się
o zgonie w więzieniu i zamorzeniu biskupa warmińskiego Teodoryka,
uznał zakon krzyżacki godnym zagłady. 6) Wszystko to sprawiło, że
z łona jego własnego wychodziły głosy , przepowiadające upadek na wzór
Templarczyków. Nie mniejsze były zażalenia i ze strony sąsiadów za-
konu. Arcybiskup gnieźnieński zaniósł skargę przed Stolicę Apostolską
na oderwanie w roku 1295 dyecezyi chełmińskiej, od właściwej zwierz-
chności; Łokietek na zatrzymanie Gdańska i Pomorza; Leszek książę
1)
Summarram Jak wyżej- fol. 1.
2)
Si sapis, dudć Ordmi m Prutłia. Leo str. 168.
3)
Leo Hist. Pr. 178.
4)
Długosz, pod r. 1410, str. 245. Leo 264.
8)
Leo 161.
6)
„Deleatar peseima ill* crox nigra!' Leo 323.
Digitized by
Google
241
narzekał na nieoddanie ziemi michałowskiej; Janusz mazowiecki na ha*
niebne siebie uwięzienie w Złotoryi pod Białymstokiem; Jagiełło na
związki z nieprzyjaciółmi chrześciaństwa Tatarami, i zabijanie nawróconych
już Litwinów, przeciwko czemu w obliczu całej Europy, w osobnym się
manifeście głośno oświadczył. *)
Oddziaływanie najpierwej się objawiło ze strony starych Pruaian,
którzy czterokrotnie wracali do bałwochwalstwa. U sąsiadów ograniczyło
się z początku na wzbronieniu Ziemiowiedzowi kujawskiemu nadawania
przywilejów Krzyżakom na posiadłości ziemskie; 2) na odrzuceniu wie-
cowem układu Kazimierza W. w 1335 roku i nie podpisaniu kaliskiego
z roku 1343 przez najznakomitszą część senatu: Jarosława, Arcybiskupa
Gnieźnieńskiego; Jana Grota Słupeckiego, biskupa krakowskiego; Macieja
kujawskiego i Klemensa płockiego. Że jednak ziemie orężem krzyżowym
zdobyte, zostawały pod opieką Stolicy Apostolskiej, przeto uzyskać nale-
żało wyrok tej władzy , przyznający je prawem niezaprzeczonem Polsce.
Jakoż skutkiem wyprawionego poselstwa, Ojciec Święty wyznaczył dele-
gacyę, która zakon Krzyżacki skazała w r. 1321 na zwrot Pomorza
i znaczne koszty, rozciągając nad nim w przypadku oporu klątwę. ')
Nieco później taż Stolica Apostolska wysłała Galharda i Piotra, dla
ukończenia wszelkich sporów pomiędzy Zakonem a Polską zachodzących.
Ci przybywszy do Warszawy i przejrzawszy złożone dowody, wyrzekli
w 1339 w kościele Ś. Jana, że ziemie chełmińska, pomorska i miehato-
wska niesłusznie są w ręku Krzyżaków, a jako należące do całości korony,
do niej wrócić powinny. *) Nieprzestali na tym wyroku Krzyżacy, i po-
mimo rzuconej na siebie przez sędziów Stolicy Apostolskiej klątwy, nie
oddali ziem tak długo trzymanych; czując jednak całą wagę postanowie-
nia, starali się drogą układów z Kazimierzem, pomyślnie sprawę zakoń-
czyć. Wyprawiwszy zatem do Kalisza i Inowłodza posłów, tyle na królu
uwikłanym w wojnę z czerwoną Rusią i Litwą wymogli, że się zrzekł
nietylko ziemi chełmińskiej i michałowskiej na zawsze, ale i Pomorza nie-
dawno przez nich zabranego ustąpił w 1343 r. Przewidywali Krzyżacy
potrzebę zatwierdzenia tej ugody przez wszystkie stany zjazdu, lecz ten
zamysł im się nie powiódł. Naczelnicy Bady wiedzieli dobrze, że zapis
Konrada mazowieckiego był warunkowymi wtenczas tylko obowiąziyący,
gdy zakon szczerze przeciwko wszelkim poganom ad do ostatniego Mó siębc-
1) Długo** t L ki. I tir. 200.
2) Ugoda w archiwom krajowem z r. 1278.
3) Wyrazy wyroku „Praedictam Magistrom et fratras Domoa S. Maria* Theutoni-
corum, qui dictam terram Pomeraniae powident, ad restitutionem ejosdem terrae, cum
luis pertinentiis etc sententialiter condemnaTimus" Dług. 979 i 980.
4) , Jutra dictum regnum Polouiae cousistentes et ad Regem pertinentes , mjutt*
tt MłbiU detmmU occupatai" Dl. 1052.
Kopmdtijana Ul. W
Digitizery G00gle
242
dzie. l) Tymczasem nie miało pomocy Mazowsze, gdy Mendog niszczył
je w 1260 i 1262; 2) gdy pogaństwo litewskie napadło w 1277 na zie-
mię łęczycką Ziemiomysła wnuka Konradowego; 3) gdy sami Prusianie,
przeciwko którym sprowadzono Krzyżaków, w 1266 kraj niszczyli. *) Prócz
tego była w archiwum mazowieckiem uroczysta ugoda, przy ofiarowaniu
jeszcze ziemi chełmińskiej zawarta, i przez niejednego oglądana, 3) mo-
cą której po zdobyciu pruskiej krainy, ziemia chełmińska wrócić miała
do Mazowsza, a podbita, uledz podziałowi na równe części. Co i pismo
niemieckie odkryte przez Hozyusza w zamku lubowskim, Kromerowi
udzielone, potwierdzało. 6) Wiedziała także Rada duchowna, iż pomimo
największych zabiegów o zrzeczenie się przez następców Konrada ziem
na Prusianach zdobytych, żaden dziedzic Mazowsza tego nięuczynił, i w
archiwum krajowem jedno jest tylko ustąpienie Kazimierza księcia kuja-
wskiego, z roku 1257, który nie był dziedzicem Mazowsza. 7) Z tych
pobudek arcybiskup i biskupi odmówili swoich podpisów na zawartej ugo-
dzie. 8). Taka jest natura aktu, do którego się odwoływali Krzyżacy
w czasach następnych. Jak się zaś dalece zawiedli na swoich oczekiwa-
niach, w chwili najpomyślniejszcj dla siebie, dowodzi własne ich wyzna-
nie w przywileju, w lat ośmnaście po tern zdarzeniu wydanym, nastę-
pnego brzmienia: „My B. Winryk z Kniprodu mistrz braci szpitalnych
w , JerozpBmie, zakonu P. M. niemieckiego domu, czynimy wiadomo
wszystkim ten list oglądać i czytać mającym, że z postanowienia całej
kapituły, Aberlin z Nieborowa wraz z potomstwem, otrzymuje urząd są-
dowego w prawie Magdeburskiem , któremu też pozwalamy wino, miód,
wszelkie rodzaje piwa, sól, korzenie, wosk i sukno przedawać, czerwo-
nego laku do pieczęci używać, z rybołóstwa w Nogacie korzystać,
i niźszeru ^ budownictwem trudnić. Za te w/ględy obowiązany jest
wnieść corocznie do kościoła katedralnego w Kwidzynie funt wosku, a na
korzyść zakouu naszego chować konia z rynsztunkiem, orężem i tcm
wszystkiem, co jest do wojny potrzebne. Nadanie to służyć mu będzie
1) Ipsi quoque fratres cum omni fidelitate promisenmt mihi cunctisque haeredibus,
secundum Deum et eorum posse, contra inimicos Christi et nostros, yidelicet omnespaga-
nos, sine fictione et omni simulatione , etiam ono eorum superstite, una nohiscum, omni
tempore fore militaturos. PrzywUej archiwum krajowego z r. 1230.
2) Długosz 760, 766.
3) Długosz 811.
4) Długosz 778.
5) Ordmatio quoque ipsa et conditiones ei appositae, literarum apicibus fuerunt
firmatae, et per nonnułlos fide dignos viros, apud Płocenses duces et eorum cameras
vitae taepias et tractatae. Dług. 645.
6) Kromer VII, 530.
7) Długosz 708.
8) Długosz 1067.
Digitized by
Google
243
na zawsze. A chociaż Polacy z czasem otrzymają Pruty jako swoją
utlamoii, l) to jednak prawo dla niego nieustaje. Dan w Marienburgu,
roku zbawienia 1361, w poniedziałek po Ś. Janie Chrzcicielu, Świadka-
mi kochani bracia nasi: Joachim ze Sledorfa, Antoni Nimptz towarzysz,
i Wasolt sekretarz!'
Największą wagę przywiązywał zakon do tego dowodu, że własną
krwią i orężem zdobył ziemie na poganach i to tak dalece, że się starał nisz-
czyć książki wspominające o pomocy danej przez inne kraje. 2) Nie za-
brakło też na pisarzach, którzy to mniemanie wspierali, a jeden z nich
liczbę braci szpitalnych, przysłanych przez Hermana de Saltza, do 20000
podniósł 3) Rzecz się miała inaczej. Całego zastępu zakonników
w pierwszej bitwie z Prusakami było 28 ludzi, *) a całej massy we
Włoszech, Niemczech i innych krajach 2,000. 5) Dla tego papież Inno-
centy IV w bulli 1241 r. do biskupa pruskiego adresowanej, nie tylko
Krzyżakom, ale i innym rycerzom wiernym w Chrystusie zwycięztwo
przyznaje. •) Pomoc ta była dwojaka: zewnętrzna, od książąt niemie-
ckich, zadowolonych z nowo tworzącego się państwa, pokrewnego pomię-
dzy Lechitami, i wewnętrzna od nadawców, którzy już byli zajęli stro-
nicę w dziejach chrześciaustwa przez nawrócenie Pomorzan za Bolesława
Krzywoustego. Nieśli ją w różnych czasach Henryk Margrabia Myszneń-
ski, Otto książę Brunświcki, Lancaster Angielski, Ottokar Czeski, i inni
na czele skwapliwych do wyprawy krzyżowej ochotników. A pomimo tego*
po zgonie księcia mazowieckiego szło niepomyślnie Krzyżakom. Zginął
pod Łubowem mistrz Henryk i jego marszałek Teodoryk; Konrad de
Tirnberg, postradawszy miast wiele, z potyczki uchodzi. Łubów, Chełmża,
Grudziądz, Kwidzyn, Czartyrn, Chrystburg, Plemęt przez nieprzy-
jaciela zajęte. Mistrz ani miał odwagi występować w pole. Wsparcie
wewnętrzne pewniejszem i większem się okazało. Zaraz na początku
w 1231 r. Konrad nadawca, Włodzisław Laskonogi, Ziemiowiedz Kazi-
mierz, Sambosz, książęta z Mazowszanami, Wielkopolanami, Szlązakami,
Pomorzanami, uderzyli na Prusiany i znieśli ich szeregi. W 1234 wszy-
1) „Et si cum tempore Poloni Prussiam possessuri sunt, tanąuam propriam"
u Leo str. 157.
2) Leo H. Pr. 222.
3) „Qoi fratres ordini; theutonici crucigeros in Prussiam 20,000 misit" Guagnini,
Prusaiae cum suis prorin. et civit compendio. descript. tit. Pruthenor. pris. barbaries.
4) Leo 71.
5) „Obtinuit Hermannus Magister bona et domum supremam pro ordine Yenetiis,
ac alia in Germania atoue in aliis regnis. Potuit hnjus Magistri tempore producere ordo
in aciem bis mille fratres44 Leo str. 65.
6) „Et per. alios Chriiti fideles" Summarium p. 1. —
Digitized by
Google
244
stkie ziemie polskie znowu się ruszyły pod książętami. Mazury odbie-
rają Galindyą, to jest ziemię Dąbrowską z przyległemi jej na wschód, ł)
zajmują właściwe Prusy, 2) a Eujawianie żadnej nieopuszczają przez łat
trzydzieści siedm przeciwko bałwochwalcom wyprawy. 3) Co. wszystko
czyniono nie dla zakładania nowego państwa w swoich granicach, lecz
dla odzyskania ziem utraconych i zapewnienia sobie pokoju od nieprzy-
jaznego chrześciaństwu ludu. Krzyżacy zaś podług zawartej ugody, słu-
żyli tylko za stałe posiłki w tem przedsięwzięciu. *)
Zwróćmy już uwagę na znamiona mieszkańców zostających pod rzą-
dem braci szpitalnych N. M. P. domu niemieckiego. Przeciąg dwóch
przeszło wieków, niemógł nie zostawić śladu obcego wpływu, który się
jednak w miastach większych wyraźniej okazał. Każdy obywatel miasta
nadanego prawem chełmińskiem, wywieść się był powinien z pradziada
rodu teutońskiego; 5) po prusku mówić wzbraniano; 6) nazwy miast i wsi
zamieniano na niemieckie, jak się wyżej powiedziało, skąd powstały brzmie-
nia v. Delau, Krapitz, zamiast Działowskich, Chrapickich, i t. p. Gorli-
wość ta jednak utrzymywała się w całej swej mocy w pierwszej tylko poło-
wie okresu krzyżackiego; od porozumienia się zaś z Kazimierzem królem,
a mianowicie od czasów Konrada Walenroda, który ogromnych sum po-
trzebował na biesiady wspaniałe dla ochotników zagranicznych, znacznie
ostygła. Mistrz ten pozwolił wszelkiego rodu ludziom osiadać w miastach
i nabywać w nich prawo obywatelstwa; ci korzystając z pozyskanych swo-
bód, cisnęli się gromadnie do zajęcia pustych placów na nowe budowle. 7)
Pomiędzy nimi, liczba Polaków, jako miejscowych, była największa. Z czego
najprzód ludność miast pod rządem Krzyżaków zostających, a potem żywe
współzawodnictwo urosło. 8) Co do mniejszych miast, nieulegających
prawu niemieckiemu, te zamieszkane były, w ziemiach polskich, prze2 ro-
daków. °) Tem bardziej wsi zachowały swój język, ' °) a ziemianie stano-
wili linię graniczną pomiędzy dawnym a nowym stanem rzeczy. Do ro-
dzin najznakomitszych dzieje ówczesne liczą: Bażeńskich, Balińskich,
Plemikowskich, Machwiców, Polkowskich, Wulkowskich, Bajerskicb, Bą-
1) Leo 73.
2) Leo 71.
3) Dhig. t. 1, 689.
4) „Una nobiscum omni tempore fore militaturos" przywilej Konrada z r. 1230.
5) Leo 185.
6) Prawa Sygfryda FeuchtwaDgen „prussico idiomate cum nemine loquatur.u
7) Leo 178 i 185.
8) Tamże.
9) „Rex (Jagiełło) omnes oppidanos populares agrestes, item omnes matrona* et
Tirgines a captiritate absolrit" Dług. X, 237.
10) Tamże.
Digitized by VjOOQ16
245
kowskich, Cisowskich, Orzechowskich, Działowskich, Rupkowskicb, Bagnie-
wslrich, z pomiędzy których Balińscy, Wulkowscy, Bagniewscy, Orzechowscy,
Niszkowie i Działowscy czynem i radą w wojnach Jagieły i syna jego
Kazimierza, wszelkie dla kraju wyświadczyli usługi. l) Pomimo odmian
zaszłych w prawie cywilnem, szlachta zachowała dawne prawo polskie
o dziedzictwach, o które się tak troskliwie i wieśniacy upominali u legata
Papieskiego, w czasie ugody z Krzyżakami w 1249 roku. a) Jagieło wie-
dząc o zachowaniu w tym kraju języka, użył Bolimowskiego do wymie-
nienia nazwisk poległych pod Tanenbergiem Krzyżaków. 3) To utrzymanie
rodowości, przez lat przeszło dwieście, w ziemi chełmińskiej, oraz przy-
ległej krainie, stało się powodem, że w 1410 cała szlachta chełmińska
i pomorska stawiając się osobiście z miastami przed Włodzisławem Jagiełą,
siebie i mienie podała. 4) Gdy jednak mocą zawartego traktatu, pozo-
stała na czas dalszy pod rządem Krzyżaków, zawarła sojusz bezpieczeń-
stwa w 1440 roku pod przewodnictwem Plemikowskiego, Polkowskiego,
i Działo wskiego; a) uczyniła rozbrat z mistrzem; 6) a nakoniec powróciła
w 1454 dobrowolnie do dawnego ciała, od którego była odpadła, T) z obu-
dzeniem udziału we Wrocławiu, który oświetleniem i przezroczami zda-
rzenie to, po otrzymanej wiadomości obchodził. 8) Wkrótce prowincya
ta, zwana pruską, wydała niemało pisarzy krajowych w wierszu i prozie,
których imiona dzieje piśmiennictwa z przyjemnością wspominają: Zieliń-
skiego, Hojnowskiego, Grebera, Kosteckiego, Skubowskiego, Szpekowskie-
go, Wedeke, Skrodzkiego, Tyszkę; Powalskiego, Bajerskiego, Werde,
Kuszewicza, Czechowicza. Jeden z nich Michał Grodzki, pisząc żale w cza-
sie powietrza, od tych słów zaczyna: „Miła prusko ziemio! łzami się oble-
waj." To zdaje się dostatecznie tłumaczyć co należy rozumieć o rodo-
wości krainy, która odwiecznie, będąc częścią Mazowsza, pod rządem
Krzyżaków zachowała niezatarte znamiona swojego przyrodzenia, a od sze-
snastego wieku, na wzór innych części składowych państwa, znakomite
w piśmiennictwie polskiem zajęła miejsce.
Nieinaczej się działo z mieszkańcami Tarnowa przezwanego Thor-
nem, Toroniem, jak Grudziądz Graudendzem. To miasto zbudowane nad
Wisłą pograniczne, najstarożytniejszej, podług kronik, siedzibie Lechitów
1)
Nieriecki i Długosz Ł 1 itr. 246.
2)
Odpił u Leo «tr. 88.
3)
Dług. XI, 270.
4)
Dług. 275.
6)
Leo rtr. 260.
6)
Leo rtr. 266.
7)
Dłngon t II, 139.
8)
Dług. t. H, 386.
Digitized by
Google
246
gnieźnieńskich i kruświckich, otoczone na około ludem polskim, a w zie-
mi macierzystej chełmińskiej mając za rządu nawet Krzyżaków rodziny zna-
komite: Kostków, Białobłockich, Bagniewskich, Orzechowskich, Tytlew-
skicb, Targowskich za sąsiadów, nie mogło się przetworzyć na teutońskie
w chwili urodzenia Kopernika 1473. Owszem, jeżeli rządy zakonne zo-
stawiły ślady obczyzny po sobie, panowanie lat dziewiętnastu Kazimierza
Jagielończyka, zacierało je bardzo, czego dowodem nowy napływ ludno-
ści polskiej, w czasie prowadzonej jeszcze wojny, i przeniesienie się ojca
Kopernika z Krakowa, z przyjęciem prawa obywatelstwa w 1462. *) Lecz
i za Krzyżaków dzieje wspominają miejskiego obywatela Szeligę, 2) Chra-
pickiego. 3) W ogólności mamy świadka współczesnego Kopernikowi
Szymona Grunowiusa (Grun<iu) z Tolkmitu, autora kroniki pruskiej po
niemiecku pisanej, który twierdzi, że za jego czasów liczba Polaków w Toru-
niu była równa ludności niemieckiej. 4) Że zaś przed bitwą Tanenber-
ską cała ludność wynosiła ośm tysięcy; 5) niepowiększając jej pod pano-
waniem polskiem, wypadłaby za Kopernika liczba czterech tysięcy Pola-
ków w Toruniu, która widocznie większa była z powodu napływu nietylko
później, ale i w ciągu trzynastoletniej wojny. Wszak je zcze za Konrada
Walenroda w weku czternastym współzawodnictwo do walk wzajemnych
prowadziło. 6) Jakaż była ta druga połowa? Kromer współczesny także
Kopernikowi świadczy, że w wielkiej części na Polaków się zamienili, 7) a dzie-
je piśmiennictwa polskiego okazują, że obywatele toruńscy, nawet początku
niemieckiego, współcześnie z innymi zaczęli pisać w języku krajowym.
Oto ich poczet: Freitag, ojciec matematyka, Szenflis, Szenknecht, Tóbol,
Bliwernic, Gleinig, Herden. O piśmie świętem drukowanem w wieku
szesnastym w Toruniu, oraz gęślach, sekretarza tego miasta, Bybińskięgo,
porównywanego z Janem Kochanowskim, oraz całej czynności literackiej,
niewspominamy.
Taka jest ziemia i miasto, dokąd się przeniósł ojciec Kopernika. Akty
toruńskie przejrzane przez Zernecke, niewątpliwie okazały, że był krakow-
czykiem. Lecz ci, których to niezaspokajało, szukali przynajmniej przod-
ków jego w Westfalii. Tymczasem zasłużony profesor byłego uniwersj-
1) Zernecke, Thoroische Chronica Berlin. 1727 str. 81.
2) Dług. pod r. 1410.
3) Leo 348.
4) »Quum praeterea Thorunium mixtim Poloni et Germani habitant, et numero
paret essenP4 c 4.
5) Leo str. 188.
6) „Gajos causa etiam caedes fiebant inter oppidanosM Leo 185.
7) „Magna ex parte in Polonos transierunt." Idiom* mores et lingua Polonorum,
Poloniae lib. 1.
Digitized by
Google
247
tetu Warszawskiego, Adryan Krzyżanowski znajduje w aktach radzieckich
miasta Krakowa z roku 1396, że pradziad astronoma był już obywate-
lem dawnej stolicy polskiej. l) Licząc albowiem podług przyjętego zwy-
czaju, 30 lat na pokolenie, gdy Tarnowczyk w 1503 tyle właśnie wieku
sobie liczył, wypada na rok 1396 czwarte już pokolenie. Tego dla rodo-
wości polskiej Kopernika, dosyć. Dalszy początek człowieka, zaczynają-
cego sławę od siebie, ani ciekawy jest, ani potrzebny. Być także może
iż przodkowie Kopernika, mieszkając długo w Krakowie, mieli na wzór
Morsztynów, Bonerów, Kromerów, klejnot szlachecki, który się otrzymał
najczęściej przez urzędowanie w sądzie apelacyjnym prawa magdebur-
skiego. Przynajmniej odcisk załączony do dzieła profesora Muczkow-
skiego o historyografach krakowskich, z herbem do Gozdawy podobnym
i początkowemi głoskami magistra Mikołaja Kopernika, mniemać tak
każe. Ale w dziejach wysokiego rozumu, wstępującego w zawód nieśmier-
telności, zaszczyt ten musi pozostać bardziej przy przodkach.
Nam genus et proavos et qu© non fecimus ipsi
Vix ea nostra puto.
Zakres wiadomości o Koperniku znacznie się rozszerzył w czasach
ostatnich, staraniem PP. Józefa Muczkowskiego, Adryana Krzyżanowskiego
i Ignacego Rychtera. Posłuży ten zasób do wypracowania dokładnej
biografii nieporównanego astronoma. Dla nas wychodzących z innego pun-
ktu, ten szczegół mianowicie jest ważny, że Kopernik ukończywszy aka-
demią krakowską, zapisał się do album Polaków w Padwie, 2) a od to-
warzyszy swoich w Krakowie, zwany był Mazurem. 3)- Idzie nam o roz-
wiązanie pytania, dla czego miejsce rodzinne i kapituła warmińska nie
uświęciły pamiątki wielkiego człowieka, który pomiędzy niemi ujrzał świa-
tło dzienne, i najważniejszą część życia swojego spędził? — pytania tern
ważniejszego, że na nie odpowiadają czyny i własne słowa Kopernika.
Wielce na to narzekają, Hartknoch 4) i Braun, 5) wyrzucając niewdzię-
czność Toruniowi i kapitule. Wypadek ten jednak miał niepośledne po-
budki Weźmy najprzód kapitułę. Ta podług ugody zawartej pomiędzy
Kazimierzem Jagiellończykiem i biskupem Tungenem, obowiązała się wy-
bór swojego pasterza podać woli królewskiej. Źc zaś z dawnych przy-
wilejów sama przedstawiała wybranego do potwierdzenia Stolicy Apostol-
skiej , przeto dla zachowania praw swoich i pogodzenia ich z potrzebami
rządu, wysłała w r. 1512 ośmiu kanoników z biskupem luzyańskim na
1)
Kopernik w Walh&Ui str.
1.
2)
Adryan Krzyżanowski w
powyższej rozprawie
str.
5,
3)
Tamże str. 3.
4)
Stare i nowe Prasy, 270.
5)
De Seriptońbus etc 343.
Digitized by
Google
248
sejm do Piotrkowa, gdzie 7 grudnia stanęła ugoda, mocą której, król
z całego grona miał odtąd czterech wyznaczać prałatów do wyboru ka-
pitule. Posłańcami natenczas byli: Mikołaj Kopernik, Jan Ohrapicki,
Jerzy Działowski, Jan Skultecki, jak widzimy, Polacy, i kilku innych,
którzy się z biskupem spoinie przychylili do zawarcia umowy. Innych ośmiu
nieobecnych, lękając się mianowania na przyszłość biskupami samych Pola-
ków, zanieśli protestacyą do akt kapituły, a skargę do Stolicy Rzymskiej,
o przestąpienie praw kapitule służących. Kopernik i jego towarzysze, uro-
czyste zapisać musieli oświadczenie, że to uczynili bez ubliżenia w czem-
kolwiek Stolicy Rzymskiej. Pomimo tego udzieloną mieli naganę od Ju-
liusza II. za nietrafny postępek. Dopiero Leon X, poleciwszy dokładne
przejrzenie całej sprawy, ostatecznie wyrzekł, że zasady przyjęte w ugo-
dzie przez kanoników, uważa za przyzwoite, honorowe i rozważna !) Lecz
uraza przeciwników trwała długo, upatrując w tym postępku przychylność
dla korony. Ważniejsze były pobudki narażenia się Toruniowi. Od da-
wna wojny krzyżackie z Jagiełłą i Kazimierzem zniewoliły Prusy do zniże-
nia stopy menniczej. Henryk Plauen o połowę pieniądze spodlił; a) lecz
największe nastąpiło skażenie w wojnie ostatniego mistrza Alberta, który
zaledwo dwunastą część srebra do miedzi dodawał. 3) Toruń od wciele-
nia się do Wielkopolski, *) otrzymał między innemi prawami, przywilej
bicia monety, równie jak Gdańsk i Elbląg, ze stęplem królewskim i ziemi
swojej. Niektórzy z jego mieszkańców, korzystając z tego prawa, zniżali
stopę menniczą, a lepsze srebro przetapiali. Komisarze przeto polscy
"przybywszy na sejmik jeneralny grudziądzki w 1522 r., przekładali po-
trzebę, z powodu spodlenia monety, porównania jej z krajową, i bicia
ze stęplem królewskim, z mocy przywileju wcielenia. Oprócz tego prowin-
cye wrócone, mając osobną Radę; wyłączne prawo do urzędów i starostw;
oraz skarb udzielny, zostawione od królów polskich, nie zawsze się sto-
sowały do powszechnych postanowień na sejmie, przez co administracya
Prus królewskich szła nie najlepiąj. Zygmunt I. i kanclerz Szydłowiecki
przekładali potrzebę połączenia się Rady z senatem koronnym. Lecz mi-
łość przywilejów nad ogólnem dobrem przemogła. Natenczas Kopernik
poseł od kapituły warmińskiej na sejmie grudziądzkim, okazał klęskę pro-
wincyi ze spodlenia i przetapiania monety wynikającą, a ułożywszy tablicę
porównawczą monet pruskich z polskiemi, był za biciem monety ze stę-
plem królewskim. Wiemy już, że sejmiki jeneralne w prowincyi pruskiej
1) Summarium compUcbn* origmmn * siatom teoUiiae wtrmimsis, (meliosbowany).
2) Leo 211.
3) Leo 352.
4) Hwtknoch, B. P. PoL 221.
Digitized by VjOOQ16
2tó
odbywały się po polsku. *) Zasiadali zaś wtenczas biskupi: warmiński,
Fabian Luzyjański; chełmiński, Konopacki; wojewodowie: chełmiński,
Lutyjański; malborski, Baźeńshi; pomorski, Konopacki; kasztelanowie:
chełmiński, FrącJci; elblągski, Mortęski; gdański, Baliński, z interaim-
cyuszami od miast większych. Opór ze strony tych ostatnich był bar-
dzo wielki. Składali się brakiem srebra, przywykuieniem do monety dawnej,
a nadewszystko przywilejami. Trwało nieporozumienie lat sześć. W koń-
cu Kopernik wypracował osobną rozprawę, w której gorzko wynurzył
smutek z upadku prowincyi przez zły rząd i spodloną monetę. W tej
rozprawie powiada: 2) „Urządzenie o monecie nastąpiło z błędnego wi-
dzenia rzeczy, całkiem niegodnego tak dostojnej władzy, jak gdyby Prusy
bez tej monety obejść się niemogły." — „Lecz biada ci ziemio pruska!
karzą cię zniszczeniem za złe rządy prowincyi." Na miasta a zatem i To-
ruń, z większem jeszcze oburzeniem nastaje: „Pochwalą, mówi, to zda-
nie, (że podlejsza moneta w pożyciu towarzyskiem jest dogodniejsza), ci,
którym się nadzieja zysku odejmuje, którym dotąd dozwolono bić monetę"
— „Gdy klęski takowe pruską monetę, a przez nią i ojczyznę całą do-
tykają, sami tylko złotnicy i ludzie na kruszcach się znający, korzystają
z jej nieszczęść. Dwa przeto najwięcej powinny być wyznaczone miejsca:
jedno w ziemach Jego Królewskiej Mości, drugie w posiadłościach książęcia.
W pierwszem miejscu niech biją monetę oznaczoną na jednej stronie go-
dłami królewskiemi, na drugiej ziem pruskich. W drugiej zaś mennicy
niech będzie z jednej strony stępcl królewski, na odwrotnej książęcy,
z wyraźnem zastrzeżeniem, aby tak pierwsza jak druga moneta podlegała
władzy królewskiej, i za rozkazem Jego Królewskiej Mości w całem pań-
stwie przyjmowana była. O korzystnym tego prawidła skutku przekony-
wa nas moneta polska, która dla tego tylko zachowuje swą cenę w tak
rozległem państwie." Nakoniec Kopernik oświadcza: „że to się niemało
przyłoży do pojednania umysłów." — Kiedy więc kwestya o monetę była
żywotna dla Torunia, nie dziw, że głos tak niezgodny z przekonaniem
mieszkańców obcego początku, przywiązanych do dawnych zwyczajów, zo-
stawił po sobie nie najprzyjemniejsze wrażenie; Elbląg nawet wyprawił
komedyą z pomysłu o obrocie ziemi około słońca. — Przeciwnie Polacy
tak za życia, jak po zgonie, nie przestawali okazywać dla ziomka swojego
oznak szacunku i uwielbienia. Ile razy kapituła za pośrednictwem Ko-
pernika udawała się z żądaniem do Zygmunta I, zawsze uzyskiwała sku-
tek. Tak w r. 1524, gdy z powodu wojny z mistrzem Albertem niektóre
zamki i miasta biskupstwa warmińskiego zajęte były przez wojsko, za wda-
1) Hartknoch R. P. PoL 1. 2. C. 6. p. 665—666.
2) Pamiętnik Warsz. z r. 1816. t. 5. star. 386. i naft.
Digitized by
Google
250
niem się Kopernika, natychmiast wrócone zostały. l ) Podobnież gdy w r. 1537
podano szesnastu kanoników Zygmuntowi Imu dla wyznaczenia czterech
kandydatów na biskupstwo, król w reskrypcie z dnia 4 września umie-
ścił w ich liczbie i Kopernika Doktora. 2) Po jego zaś zgonie, Kromer
w lat 38 położył nagrobek we Frauenburgu z przepowiednią sławy nie-
śmiertelnej u potomności.
D. O. M.
R. D. Nicolao Copernico Torunensi
Artium et medicinae Doctori
Ganonico Varmiensi
Praestanti Astrologo et ejus disciplinae instauratori
Martinus Cromcrus Episcopus Varmiensis,
Honoris, et ad poeteritaiśm. memoriae causa.
Radymiński twierdzi, że nagrobek teft był napisany na wzór Aka-
demików krakowskich. Dziwić się więc należy, dlaczego Kromer ucho-
dzi za granicą za niejakiegoś Kramera, chociaż tam głośną mu sławę
przyznają,
Wer von den Pohlen weist, von Cromer weiss zu sagen. (Schlieben
Lob und Leben der Erml&ndischen Bischóffen Braunsberg 1683).
Brzoski, znakomity matematyk krakowski, zwiedzając Toruń i Frauen-
bergę w 1618 r. napisał dwa prześliczne epigrammaty na cześć swojego
rodaka:
Pierwszy:
Nile! tuum jactas Ptolemaeum, nosąue fatemur
Ornamenta tibi hunc magna dedisse virum.
Nam tua syntaxin construxit ad ostia magnam,
Coelestes numeris exposuitque vias.
Laude Copernici, qui Vi*hdae ad ostia, terram
Movit, adaeąuat se Vistula Nile tibi
Sumę paris socium laudis. — Quid Nile recusas,
Si, quo te jactas, jam Ptolemaeus habet?
Drugi:
Extollant alios statuae vanique colossi,
Bustaąue magnificis condita marmoribus,
Piramidesque alios, quaesiti forma decoris,
1) Leo 373.
2) Summjtrnni], j*k wyiej.
Digitized by VjOOQl6
251
Quidquid et humanus fecit inane color.
Hanc turrim grandis mens illa Copernicus alte
Surrigit, Istuleo Varmia in ore tuo.
Erromim et terrae hinc secreta volumina cernit,
Hinc solem inmotum et sidera fixa notat
Ergo illum superi mirati desuper, isthinc
Ingenium ut pulchri dispicit omne Polil
Turris ea esto, ajuut, inter miracula mundi
Cui neque consimilem barbara Memphis habet
Wacław Leszczyński, biskup warmiński, w sprawozdaniu o kościele
swojem, złoźonem Papieżowi 1658 r. nie lęka się wyrzec o sławie nie-
śmiertelnej Kopernika. — W wieku teraźniejszym Sierakowski, w kościele
Śtej Anny w Krakowie, uczcił pamięć wielkiego człowieka; a byłe Towa-
rzystwo Przyjaciół nauk, ogłosiwszy w 1801 r. zadanie, mające wykazać,
ile astronomia winna była Kopernikowi, i otrzymawszy świetne jego roz-
wiązanie przez Śniadeckiego, wzniosło okazały pomnik, roboty Thorwald-
sena, ziomkowi, który w dziejach oświaty, najpierwszy zaszczyt krajowi
i ludzkości przynosi.
Pisano w Kwietniu.
&T?
Digitized by
Google
Digitized by
Google
pp
iNACZENIU
Fili DAWFI0I
PBZBZ
DOMINIKA SZULCA.
Rozprawa ta była drukowana w Bibliotece Warszawskiej 1844 w zeszycie IV i VI.
i w 1845 w zeszycie IX i w osobnej odbitce w Warszawie 1846 roku. Wyborna recenzya
tej obszernej rozprawy znajduje się w Przeglądzie Poznańskim i w Badaniach krytyczno
historycznych i literackich I. B. z Pobujan na Podolu Tom I. Berlin Tom I. 1870.
Przy pi se it Wyda wc y.
Digitized by VjOOQ16
Digitized by
Google
J.
Wstęp.
fiezatarte są jeszcze wyrazy historyi, świadczące o rozciągłości mowy
Polskiej od grenie Litewskich do Duńskich; l) wiadome są czasy, w któ-
rych Krzywousty umniejszał Szczecinianom daninę roczną, a wzywany był
do hołdu z Kugii przez cesarza Lotaryusza; czasy, w których Henryk
Lew zostawiał prawa Polskie Meklemburczykom podbitym. 2) Lecz wy-
padki średniowieczne tak dalece zmieniły postać starożytnych ludów Eu-
ropejskich, że nie tylko ziemie zaodrzaóskie, które są niwą prawie nie-
tkniętą dla dzisiejszych badaczy, ale pograniczna Pruska, a co większa
część składowa Polski, Podlasie, uchodzą za odwieczne siedlisko obcego
szczepu: Gotyckiego, Litewskiego lub Jadźwińskiego. W mieszkańcach
mianowicie ponadbuźnych około Ciechanowca, Brańska i Węgrowa, daje
się niby dotąd postrzegać jakieś znamię szczególne, utrzymujące się stale
i dobitnie w pewnych rodzinach. A jeżeli około Działdowa, Szczytna,
Czartowskiego Ostrowia, Goniądza, Suraża znajdzie się wszędzie krajo-
wiec, nie jeden gotów jest utrzymywać, że to są osady późniejsze, z epoki
Jagiellońskiej lub czasów zaślubin Aldony. Winni są temu bezwątpienia
kronikarze późniejsi, którzy czerpali wiadomości swoje z obcych źródeł,
jak Dusburga, Wiganda i podobnych; nie jestto jednak rzeczą wielce
pocieszającą, że tak opaczne wyobrażenia, poparte niedawnemi dziełami
pisarzy zagranicznych, krążą po kraju, z obelgą krytyki historycznej.
Za drugą przyczynę błędu uważać należy brak rękopisów dotyczących
1) M. Gall. wyd. Bandt. str. 15. Adam Bremeńtki de sita Daniae c. 221. Ułamek
kroniki Islandzkiej a Langebecka, tom II. str. 36. Boguchwał pod Lesikiem IIL
2) Dowody a Naruszewicza.
Digitized by
Google
256
Prus dawnych, jakiemi s% bulle papiezkie, listy książąt Mazowieckich,
księgi ludności i poborów, które w znacznej liczbie dochowują się dotąd
w archiwum królewskiem. l) Cóżkolwiek bądź, dzieło wielce uczone
Voigta tyle dostarczyło zasobu do poznania własności Prus dawnych, że
poznanie przyrody tej krainy, nie jest odtąd niepodobnem do rozwiąza-
nia zagadnieniem.
Przez długi czas zaludniano całą prawie Europę Gotami: brzegi
morza Czarnego, Bałtyckiego, Szwecyą i Niemcy. Wszystkim uczoność
średniowieczna przyznała ród Teutoński. A chociaż Strabo uważa mie-
szkańców wybrzeża Euksyńskiego, dla jedności języka z Dakami, za Wo-
łoszę, nie odstraszało to jednak scholastyków i filologów od upatrywa-
nia w nich przyrody Niemieckiej. To spowodowało Makowskiego, posła
Zygmunta III do Filipa Hiszpańskiego, o wystaranie się tłómaczenia
starego zakonu na język Gotycki, które w 1622 przywiózłszy do War-
szawy, okazał Szwedom na dworze króla bawiącym. Ci 7, całego pisma,
ani jednego wyrazu zrozumieć nie zdołali. 2) Tych samych Gotów Owidy,
Pliniusz, Prokopiusz nazywają Sarmatami; a. że Pyteasz sprowadza
bursztyn od Gutonów, a Ptolemeusz mieści Gitonów w okolicach Wisły,
ztąd pisarze średniego wieku mieli otwarte pole do pokazania swej na-
uki i przeniesienia mieszkańców morza Czarnego na północ. Znajdu-
jemy więc w nagrobku Bolesława W. że był królem Gotów; 3) w Gallu,
źe na wschód Polski są Gięty i Sarmaty; 4) w Kadłubku, że Mojsław
książę Mazowiecki 9) schronił się po porażce do Gietów; że Bolesław
Kędzierzawy straszliwą z niemi wojnę prowadził, a Kazimierz Sprawie-
dliwy podjął się odważnie znojów Getyckich. Ten sam lud u Bogu-
chwała nosi nazwę Gotów. Lecz żaden z tych pisarzy nie jest za rodo-
wością Niemiecką rzeczonych ludów. Geograf Ptolemeusz w księdze III
po prostu mówi, źe z mniejszych ludów, Gitonowie zamieszkali Sarma-
cyą około Wisły za Wendami. Kronikarze Polscy nadają im ród Lite-
wski; jeden tylko Gall sprowadza ich z Saxonii, 6) przez którą jednak
Słowian nad Elbą mieszkających rozumie, jak się z panowania Bole-
sława W. okazuje, który podług kronikarza, bił słupy graniczne w samym
środku Saskiego ludu. Voigt jednak, trzymając się dawniejszego pomy-
1) Voigt U, 35, 36, 37, 264, 265.
2) Piasecki, Chronicon gestor, in Europa smgularium p. 48.
3) Obacz rozprawę o nagrobku BoUtława Chrobrego w Pamiętniku religijnym
z r. 1841 na wrzesień.
4) Wydania Bandtkiego, str. 16.
5) Zepsnte to imię u późniejszych, jest Mosławem u Kadłubka L. II. epiit. 15,
a Mojsławem u Nestora podług Nikona kopii, str. 139.
6) str. 220.
Digitized by
Google
257
słu, powiada w historyi Pruskiej, że „mieszkańcy południowo-wschodni
okolic Wisły byli Ghtonami czyli Gotami, ludem czysto Niemieckim." !)
Przeciwnie Hartknoch, poświęciwszy całe prawie życie na zbadanie przy-
rodzenia ziem Pruskich, wyrzekł, że Krzyżacy najmniejszego śladu teu-
tonizmu na tej ziemi nie znaleźli. *) Voigt na poparcie swojego mnie-
mania, przytacza nazwy wsi i miast, np. Gudnika, Guttstadtu i inne, 3)
ale takie dowody nie potrzebują zbijania, bo Gudnik nie jest wyrazem
Niemieckim, a Guttstadt miasto, zbudowane dopiero zostało w wieku XIV
przez biskupa Warmińskiego Eberharda, którego staranie uczczono ła-
cińskim wierszykiem:
Eberhardu8 Yormdit, Guttetad montemgue talutie
Fundat i t d. *)
Właściwie jednak historyk naczelny Prus, mówiąc o Gotach, ma
tylko na względzie południową część tego kraju, t j. ziemię Lubawską,
Sasińską, Golędzińską i Sędowicką; północną zaś pomiędzy Passaryą,
Alną i Preglem położoną, uważa za Litewską. 9) Tymbardziej dalszą,
twierdząc, że od wieków niepamiętnych „aus uralter Zeit" ścisłym wę-
złem pokrewieństwa ze Żmudzią była spojona. 6) Tegoż zdania jest
Dusburg, T) Góbelius, 8) Praetorius i inni. Ostatni z nich wspomina, że
za jego czasów mieszkańcy zachodniej strony Pregla, nazywali ziomków
swoich wschodnich Gudami a język ich Gudzkim, tak właśnie jak każdy
dziś Żmudziu Litwina Gudasem zowie. Bulla Papiezka z 1245 rozróżnia
także północnych mieszkańców od południowych. Wzywając Krzyżowni-
ków do waleczności „polecamy wam, rzecze, abyście tych wiarołomnych
Chrześcian (Pomorzan), i Litwinów, i Prusaków, sprawę Boga tak ha-
niebnie depcących, potęźnem ramieniem powściągnęli i upór ich zła-
mali." 9) W tej epoce jeszcze się wojny z właściwą Litwą nie rozpo-
częły, ani nawet Krzyżacy przeszli byli za Pregiel; mowa zatem w bulli
jest o części ziemi między Alną, Passaryą i Preglem. Wojna za tą osta-
tnią rzeką zaczęła się w 1255, a zetknięcie się z właściwą Litwą do-
piero w 1262 miało miejsce. Bulla przeto papiezka o lat 18 jest wcze-
śniejsza. Z tego wypada, że Ptolemeusza Gitony, za Wendami mie-
1) T. L str. 72.
2) Stare i Nowe Prusy, str. 30, 39, 88.
3) T. L str. 159.
4) Leo hist Prus. str. 137.
5) Voigt EL 390.
6) Tom m str. 65.
7) Wyd. Hartkn. str. 79.
8) O bursztynie r. 3 u Hartkn. przy Dusburg str. 38.
9) Oryginał w Arch. Sekret. Schieb. UL N. 21 u Yoigt.
K&permHjana L Z 17
Digitized by VjOOQ16
258
szkąjący są Litwinami; i dziwić się należy dlaczego Voigt nazwy tej nie
stosował do części Prus północnej, ale do południowej, graniczącej
z Mazowszem, i zamieszkanej przez Polaków.
Narodowość Polska Prus południowych ma za sobą świadectwo
języka, prawa, nazw geograficznych i aktów urzędowych z czasów Krzy-
żackich. Lecz przyćmiona staraniem kronikarzy zakonu, służących za
źródło dla późniejszych dziejopisów, wyrodziła się w Litewską. Z rocz-
nikarzy krajowych, najbardziej się do tego przyczynił Długosz, tak sza-
cowny zkądinąd pisarz. Słowa jego stanowczo wyrzeczone, posłużyły za
skazówkę dla następców, którzy nie chcieli zadać sobie pracy żeby istotę
rzeczy dokładniej poznali. Podług niego Prusacy jeden mieli język,
obyczaje i pokrewieństwo z Litwinami i Żmudzinami „unius et moris et
linguae, cognationisąue Prutheni et Lithuani, Samogita^ąue fuisse dignos-
cuntur." l) Z większą ostrożnością przemawia Sarnicki, jako dokładniej
znający Prusy, gdzie nauki pobierał, przyznając to mniemanie niektórym
tylko pisarzom „ut quibusdam placet." 2) Dawniejsi kronikarze lepiej tę
rzecz pojmowali. Gall wyraźnie zaświadcza, że Polska na północ grani-
czy z Prusami, narodem bratnim, w pogaństwie jeszcze zostającym: Ad
marę autem septentrionale vel amphitrionale (Polonia habet) tres affines
barbararum gentilium ferocissimas nationes: Sdenciamy Pomeraniom
et Pru8*iam. 3) Jarosław kanonik Płocki, w kronice której dał napis:
Liber originis et furiarum gentis indomitae BnUorum in sanguinem
christianitm, dokładniejszą jeszcze daje wiadomość o pokrewieństwie
i związku Prusaków z Mazurami „Przed przybyciem Gudów, powia-
da, ta ziemia, czcząca słońce i księżyc, należała do księcia Mazowiec-
kiego. Gudowie wszedłszy w bliższe związki, usiłowali przekonać Prusaków
o potrzebie niezależności i niesławie przywiązanej do podległości. Pru-
sacy więc Mazurom wypowiadają wojnę, której wodzem naczelnym obrany
został Witowój. Lecz Gudowie zamieniają wkrótce Prusaków w pod-
danych. Ztąd powstanie i pożogi. Przyszło nakoniec do ugody w Bał-
dze, z mocy której nikt wzgardy okazywać nie miał Prusakom, ani ich
do robót obracać. Drogą wszakże wzajemnego porozumienia się, posługi
dozwolone. Szlachcicem ten tylko będzie, kto się odznaczy w boju lub
czynach obywatelskich. Tymczasem Mazury dopominają się daniny, mia-
nowicie jakiś Andy sław. Prusacy oświadczają, że przedtem składali
wprawdzie w darze zasiłki, ale to czynili jako dobrzy tylko sąsiedzi, lecz
zresztą są wolni i Bogom jedynie posłuszni. Andysław zawarłszy przy-
1) Tom I. str. 119.
2) Iib. VI, cap. 19.
3) Str. 16, wyd. Bandtk.
Digitized by
Google
259
mierze z Rusią, pokonywa przeciwników, niezdolnych kijcami oprzeć się
jeździe i strzałom nieprzyjacielskim ; niszczy i zabiera dobytek. Ale syn
księcia Andyslawa Zanguigu (imię zepsute, może Zbigniewa) jest ich
przyjacielem. Prusacy więc wypowiadają wojnę Mazurom, pokonywają
ich, i dwóch książąt pozbawiają życia (mowa o Henryku Sędomirskim).
Pod rządem swoim żyć mieli bez podatku i posług, Bogom tylko posłu-
szni" !) Z tej powieści Jarosława korzystał pierwszy biskup Pruski
Krystyn w kronice noszącej nazwę: Liber filiorum Belial cum sui$
syperstitionibus, incipit cum maestilia cordis. Że zaś oba pisma zawie-
rały szczegóły niewidce miłe dla polityki Krzyżaków, dla tego zakon po
bitwie Tannenberskiej z taką usilnością poszukiwał tak zwanych kronik
Pruskich, obiecując wielką za nie nagrodę. Ukrywanie 2) lub niszcze-
nie znalezionych, stało się powodem rzadkości tak wielkiej, że przypad-
kiem odkryty egzemplarz za czasów Zygmunta Starego posłużył do wy-
ciągów poczynionych u Grunoviusa, 3) Waissela, 4) i Łukasza Dawida. 5)
Że jednak te podania, wielką starożytnością nadpsute, były prawdziwe,
przekonywamy się z aktów urzędowych, współczesnych Krystynowi.
Grzegorz IX w bulli z 1230 r. wielkie daje pochwały Konradowi Mazo-
wieckiemu, że dominikanów Polskich użył na nawracanie Prusa-
ków. 6) Z pomiędzy nich najwięcej usług okazali w tej mierze Jacek
Odrowąż, założyciel zakonu kaznodziejskiego w Polsce, 7) oraz Henryk
biskup Chełmiński, rodak herbu Rawa podług Długosza ks. 1. str. 723
i Ernest pasterz Prusaków Pomorskich. 8) Ta jedność języka i serca
Prusaków z Pomorzanami, stała się pobudką, podług uwagi samego
Voigta, °) do zawarcia przymierza ze Świętopełkiem. Szczegóły powyższe
i dokładna znajomość stron rodzinnych spowodowały bezstronnego Hart-
knocha do oświadczenia, że za granicą ziemi Chełmińskiej, w południo-
wych i wschodnich częściach tego kraju, język Polski był w stałem uży-
ciu przed przybyciem Krzyżaków; ,0) że nawet powszechności mowy
Polskiej, za panowania zakonu, inaczej wytłomaczyć nie można: bo gdy-
by inny jaki język, po zatarciu dawnego, zaprowadzać chcieli, upowsze-
chnialiby raczej, jako Niemcy, niemiecki, nie zaś polski, którego nie
1)
Lucai Dańd c. 17, 19, 20, 39, 42, 44, 46.
2)
Leo, Histor. Pnu. p. 222.
8)
W przedmowie.
4)
Pag. 7.
B)
Jak wyżej.
6)
Raynald pod r. 1230, N. 24, i pod r. 1234 N. 58.
7)
Bzowski, hist. koicieln. t. III. itr. 419, 430.
8)
Leo. But. Prut. itr. 80, 107.
9)
Tom n, itr. 430, Schutz p. 21.
10)
Star* i Nowe Pruiy, itr. 84, 85, 89, porównać stron. 56.
Digitized by
Google
260
rozumieli. „Cruciferi si in locis, ąuibus lingiui prussica famUiaru ercĄ
aliam, earterminata priore, inJtroducere voluissent, germanicam, ut Gkr-
mani, non pohnicam, quam nos intelligebant , introduaisscnL" ') Ze-
znaje i Yoigt, lubo się to z systemem jego nie zgadza, że na początku
wieku XV, to jest pod koniec już panowania Krzyżaków, ziemianie
i lud należeli albo do krwi Polskiej, albo Litewskiej, podług świadectwa
książek czynszowych; 2) że Schulteissów nazywano starostami w Prusach. *)
Ale żaden z dowodów tu przytoczonych, tak stanowczo nie rozstrzyga
pytania nad świadectwo samych Krzyżaków, których przywilej na osadę
Holendrów w Pasłęku (Holland) brzmi w tych wyrazach: „Jeżeli i¥u-
sacy, Polacy, lub inni Słouuianie, w niezgodzie wszczętej, wykroczą
z granic prawa, zawyrokowanie w tej rzeczy zakonowi naszemu zosta-
wujemy. Jeżeli zaś ktokolwiek z nich zaniesie skargę na Niemca, cze-
kać ma rozstrzygnięcia sprawy w sądzie miejskim. „5t Prutkem vel Po-
loni, seu qmcunque slavicae linguae, inter se discordaverint vel exces-
serint in cwitałe praedicta, vel bonie ejus, judicium hoc fratrum nostro-
rum eocamini supponimusf et quidquid de eodem judicio derivatur. Sed
si quisquam preadictorum de Theutonico habeat, quacunque de causa
fuerit) guaerulari, judicium hoc reguirat a judice cwitatis." *) Któż
teraz wątpi o rodowości Prusaków polskiej, po tak niezbitem świade-
ctwie zakonu Niemieckiego? Teraz się łatwiej rozumieją i wyrazy kro-
nikarzy krajowych z wieku XII, którzy wspominają o życzliwości Prusa-
ków ku Polakom, 5) i rozmowa Hozyusza ze szlachtą ziemi Elblągskiej,
to jest Drążeńskiej, miana z powodu reformacyi na sejmiku, a zapi-
sana w dziełach biskupa Warmińskiego. „Jeżeli, mówił ten prałat, chcecie
szaleć, szalejcie, ależ nie przestawajcie być rodakami. Trzeba wam no-
wej wiary? toż macie tego urwisza z Mazowsza, a będziecie mieli swój
Mazowiecki kościółek. Będzie to niedorzeczność, ale przynajmniej własna.
Szukacie religii wygodniejszej? Wleścież w chodaki swojego Mazura
Grzesia." 6)
Przyjdźmy do nazwiska ziemi Najdawniejszym pomnikiem histo-
rycznym, świadczącym o blizkoznaczności wyrazu Prus z Pomorzem, jest
1) Bosp. przy Dusburg. p. 80.
2) Tom IV, str. 572.
3) Tom VI, str. 581.
4) Yoigt tom 10. str. 494.
5) Quos non tam personis, quam animabus constat esse infestos. KadL HI, epiit. 31.
6) Stanisiai Hossii Op. t. II, fol. 102 i dalsze. Porównać list do Karakowskiego,
biskupa Włocławskiego 1568 pisany, w zbiorze Illustrium trirorum epistoła* Crac. 1578,
Lib. I, epist. XVI. „Ego vero scripsi Regiae Majestati, si rellet noram fidem concedere
meis haedis elbingensibns, ut illis permitteret gregorianam potins. Deinde satins me judi-
care, nt haberent aliquam confessionem in Polonia natam.
Digitized by
Google
261
preywilej Chełmiński. Ten wszelkie roszczenia gotycyzmu i litwinizmu
od razu niszczy. „Nie ma potrzeby lękać się, słowa są jego, o napaść
dalszą Prusaków ^ którzy się obszernym wyrazem Pomorzanami nazywają."
Możnaby ztąd wnosić, że to ostatnie miano służyło całemu ludowi, na
północy Mazowsza zamieszkałemu, lecz dokładniejszy rozbiór rzeczy oka-
zuje, że słowa „largo vocabulo Pomorani dicuntur" należą do ziemi po-
łożonej za Ossą, a graniczącej na północ z Chełmińską. Ta ziemia do-
tykając morza Bałtyckiego pomiędzy Gdańskiem i Drąż nem, otrzymała
nazwę Pomorza, ciągnącego na zachód za Wisłę i Odrę. Jakoż w kro-
nikarzach najdawniejszych odróżniają się Prusy od Pomorza przedwiślań-
skiego. Bolesław W. oprócz tej ziemi za Ossą leżącej, zdobył osobno
Prusy, l) Mojsław Mazowiecki wywiódł w pole przeciwko Kazimierzowi
cztery półki Pomorzan i tyleż Prusaków. 2) Za Krzywoustego Pomorza-
nie napadają na Mazowsze: „nunc Prussis, nunc Pomoranis, nunc,
utrisgue irrepentibus." 3) Że zaś pod tym wyrazem nie rozumieją nasi
pisarze Litewskich Prusaków, dowodem jest Gall poczytogący Prusy za
kraj bezpośrednio pograniczny Mazowszu. 4) Prosta zaś uwaga wskazuje,
że gdzie mieszkańcy są Polscy, jakeśmy to widzieli ze świadectwa Krzy-
żaków, tam i nazwa kraju musi być takaż. Dla niedowierzających, przy-
taczamy wyrazy najdawniejszego rocznikarza naszego o nazwisku ziemi:
„Prusacy przybysze, powiada on, kraj i imię jego sobie przywłaszczyli."
„Populus iste et regionem istam, et regionie nomen occupatrit." 5) Mowa
tu o Prusach północnych, Gudasach. Co jeżeli tak jest, toć i sam wyraz
Prusy jest polskim. Rzeczywiście w powiecie Sochaczewskim znajdu-
jemy dwie wsi tego nazwiska; Prusy leżą o półtory mili od Warszawy,
w parafii Babickiej, Prusy górne i dolne w Sędomirskiem, Prusy
w Krakowskiem. Ktoby liczniejszych żądał przykładów, znajdzie ich
poczet dość długi w Tabeli miast i wsi Królestwa Polskiego, wydanej
w 1827 r. staraniem Komisyi Rządowej Spraw Wewnętrznych. Pocho-
dzenie etymologiczne wyrazu słownikarstwu zostawujemy, które z powodu
bagien Pruskich obfity znajdzie zasób w wywodach kronikarzy Jarosła-
wa, Krystyna, Nieświckiego. 6) My poprzestaniemy na świadectwie dzie-
jopisów i geografii krajowej, że nazwisko Prus jest prawdziwie Polskie
1) Kadł. tom II, str. 12.
2) Tenże II, str. 15.
3) Tenże m, str. 9.
4) Wyd. Bandtk. p. 218 — 219.
5) Tenże str. 220.
6) Tenże 221, Kadłubek tom III, str. 31. Henneberger o dawnych Pruiaóh, na
pocjątku.
Digitized by
Google
262
Mieszkańcy dzielili się na ziemian i kmieci. Jedni i drudzy posia-
dali wieczyste grunty. Ważne w tej mierze jest świadectwo pisarza
dwunastego wieku, że ziemia ta ,.per sorłes haereditarias ruricoli* et
habitatoribus (esł) dispartita. >) Nie jest zaś tu mowa o Prusach Li-
tewskich, które miały grunt suchy, ale o Polakach nad jeziorami zamie-
szkałych, jak to na karcie geograficznej widzieć można, bo tenże sam
pisarz dokładnie opisuje położenie miejsca „Quippe eitu loci, et natura-
lie posiłio regionis per insulas, lacubue etpaludibus est munita. 2) Po-
twierdza to i Yoigt z dokumentów urzędowych, przez się przejrzanych,
mieniąc że dziedzictwo miało tylko miejsce u Pomorzan, w części Pole-
sia, w ziemi Lubowskiej, Sasińskiej, Golędzińskiej i Sędowickiej. 3)
W Natangii i Sambii, to jest Prusach Litewskich, ledwo ślad jakiś wła-
sności, a dalej ku Litwie żadnego. *) Ziemianin posiadał w przecięciu
około 18 włók ziemi, czasem do stu, a niekiedy kilkaset Możniejsr
stawiali zamki obronne. 5) Byli prócz tego ziemianie zagonowi , zwani
wolnymi, żadnego podatku do skarbu nie wnoszący i do powinności ziem-
skich nie powołani. °) Kmiecie nazywali się ludźmi, (homines) lub
poddanemi, (eubditi) wieśniakami, (ru8tici). 7) Ziemia należała do pana
i puszczała się w wieczystą dzierżawę, 8) z obowiązkiem posług dwornych
i pospolitych, 9) ale poddany, jako własność rzeczowa nie był uważany. 10)
Tak było za Krzyżaków. Klasa poddanych w czasach dawnych musiała
być nieliczna, kiedy w dwunastym wieku, jakeśmy wyżej w Gallu widzieli,
kmiecie, równie jak ziemianie posiadali dziedzictwo. Zagrodnicy mieli
zwykle pół morgu, mórg lub nieco więcej ll) dane sobie do czasu pod
pewnymi warunkami. W razie darowizny, uwalniali się od opłaty i po-
sługi. 12) Oddzielna klasa była bartników, w okolicach lesistych Szczy-
tna, Ełku, Szesna. I3) Ci, w skutek zawartej ugody z właścicielem,
trudnili się pszczelnictwem.
Ł. I. fol. 40 i 56.
1)
Gall, rtr. 802.
2)
Tamże.
3)
Tom VI str. 661 — 662. Porown. Sehtttz
4)
Tenże VI, 662.
6)
Voigt VI, 564 i 666.
«)
Voigt VI, 574, IV, 698.
1)
Tenże VI, 575.
8)
Tenże VI, 577.
8)
Tenże VI, 576.
10)
Tenże VI, 578.
")
Tenże VI, 579.
12)
Tenże. IV, 679.
13)
Tenże VI, 680.
Digitized by
Google
263
Voigt czyni uwagę, że w Niemczech niedokładne mają pojęcie o pra-
wie Pruskiem. Czytelnikowi może się ono wydać jaśniejszem. Prawo wło-
dyckie, przed Hermanem Balck zależało na wolności od podatku i po-
sług, a nadewszystko na nieprzerwanem dziedzictwie. ]) Za te swobody
obowiązani byli ziemianie do powszechnej wyprawy, to jest nieograniczonej
co do osób powołanych do służby wojennej. 2) Praw tego rodzaju żaden
z osadników Niemieckich, podług świadectwa Voigta, nie miał. 3) Po pod-
biciu Pomorzan przez Krzyżowców potwierdził im przywileje dawne Balck
w 1233 roku. „Et secundum pacta et libertates, quce ipeis tunc daban-
tor, dlii Neophiti postea regebantur. 4) Ta jednak zaszła różnica, że
dziedzictwo z nieprzerwanego, przeszło na linię tylko prostą po mieczu.
Krzyżacy więc zabierali na rząd dobra po kądzieli, lub w Unii pobocznej spa-
dające- Zabór niesłuszny majątków, przyczynił się w znacznej części do po-
wstania w 1241 r. pod naczelnictwem Świętopełka Pomorskiego. Bolejąc
nad uciskiem nowo nawróconych, Stolica Apostolska, w potwierdzeniu przy-
wilei Krzyżackich w 1243 r. zastrzegła uroczyście dochowanie umów i obie-
tnic mieszkańcom. 9) Wysłała potem dla pojednania umysłów legata
Jakóba, archidyakona Leodyjskiego, który z wielką trudnością zdołał po-
godzić zwaśnionych dopiero w 1248 r. 6 lutego. 6) Tym sposobem dziedzic-
two powróciło do nieprawnego ciągu : po mieczu, po kądzieli, pobocznie
zstępnie i wstępnie; z czego się wielce ucieszyli ziemianie Pruscy. „Quce
pradicti neophiti gratuiter acceptarunt, cum w paginis hcec non habur
wwnf, nisi sohs filios successores. 7) Zapytani jakiegoby się prawa i pro-
cedury trzymać chcieli, oświadczyli za wspólną zgodą, że proszą o prawo
i sądownictwo Polaków, sąsiadów swoich. Jestto jeden z najważniejszych do-
wodów, przekonywających o rodowości Prus dawnych. Dla wiary przy-
wodzimy wyrazy tekstu ugody: „Postea dicłi neophiti regitisiti a nobis,
quam legem mundanam velint eligere, vel qu<e velent s<ecularim judicia
obsemare, habito inter se consUio, pełierunt et degerunt mundanam legem
et scectdarid judicia Folonorum, vicinorum suorum. 8) Na tak ciężki
wniosek, niepochlebiający postępowaniu Krzyżaków, zgodzić się musiał za-
kon Niemiecki i przyrzec, że dóbr gwałtownie zabierać nie będzie, bez
wyroku sądownictwa Polskiego: „Et promiserunt fratres, ąuod bona di-
ctorum neophitorum indebiter non accipient, nisi secundum rationdbilia
1)
Voigt VI, 601. 610, 611.
2)
Tenże VI, 602.
3)
Tenże VI, 601.
4)
Dosborg wyd. H. »tr. 97.
5)
Dogiel TV, 14.
6)
Voigt n, 672.
7)
Dogiel IV, 17.
8)
Tenże IV, IR
Digitized by
Google
264
judicia dicUe legU. >) Urządzone więc zostały sądy ziemskie w Prasach
właściwych na wzór Polski, o których dokładną wiadomość znaleść mo-
żna w księdze tak zwanej zielonej sekretnego archiwum Królewieckiego
od str. 189 — 190, i w dyplomatach Schiebl. XXII, N. 28 i 29. *) W ogól-
ności składały się z sędziego i podsędka. Prawo to naturalnie od pro-
wincyi zwało się Pruskiem, i wtenczas tylko nosiło nazwę Polskiego, kiedy
rzecz była o Pomorzu, za Łokietka przez Krzyżaków nabytem, a przez
Kazimierza IIL ustąpionem. Sądy wiecowe dawnych książąt Pruskich,
przeszły na braci szpitalnych. 3) Sądownictwo kryminalne nie wyda
się zapewne także niezrozumiałem. Zawyrokowanie poprawcze w spra-
wach poddanych o krew i sińce, zostawione było panom; *) w wypadkach
ważniejszych, pociągających za sobą pozbawienie życia lub członka, na-
leżało do zakonu. Tak w przywileju z 1285 powiedziano: „Concedimue
insuper praedictis feodalibus, et eorum haeredibus, vi rusiicos eorum et
homines v<deafit judicare , eo tamen ewcepto, quod ad vitae privałionem1
seu membrorum mutilati&nem , neminem debent> absgue scitu fratrum
nostrorum, judiciliater condemnare. 5) Nakoniec głowszczyzna znana ze
statutu Wiślickiego, jako kara wynosząca 60, 30, 15 grzywien, napotyka
się tu w podobnej proporcyi 60, 30 i 16 grzywien, 6) gdy tymczasem po-
dług prawa Magdoburgskiego, opłata tego rodzaju najwyższa wynosiła tylko
18 funtów, czyli mark trzydzieści i sześć. :) He zaś język p Jski Pru-
saków wpływał na słownictwo sądowe, wnosić można z zemsty, albo msty
znanej w dawnem prawie krajowem, a w przywilejach Pruskich napoty-
kanej. Jeden z nich tak się wyraża: „&t aliąuis mestione, vel laeskme
aliąua fuerit molestatus. 8) W interesach dotyczących całego kraju
dawni Prusacy zbierali się na wieca wielkie, które w ziemi Gołędzińskiej
i cząstkach przypadłych na biskupstwo Warmińskie utrzymały się do
czasów późniejszych; 9) w krainie bezpośrednio Krzyżakom podległej,
dopiero po klęsce TannenberskicJ, niektórzy z urzędników ziemskich, jak
Orzechowski, Bażeński, Działowski, Boókowski, przypuszczeni zostali do
Bady najwyższej zakonu podług uczonych badań Yoigta i innych. 10)
1)
Dogiel IV. 1&
2)
Voigt VI, 625.
8)
Voigt VI, 627, porówn. VI, 564.
*)
Tenie VI, 564
6)
Voigt VI, 626.
«)
Tenie IV, 598.
7)
Tenże IV, 599.
8)
Voigt tom IV, str. 699.
9)
Hartkn. N. i St. Pr. 662.
10)
Tom VI. Lindeblatt itr. 256.
Digitized by
Google
385
Tytuły grafów łub baronów nie psuły równości ziemiańskiej. l) Z prawa
pospolitego obowiązek wypływał dla szlachty powszechnej wyprawy, gdy
tymczasem osadnicy Niemieccy z pewnej tylko liczby włók służbę ódby-
wałi O Prusakach przywileje mówią: „cum suis hominibus mu rusticis
serviant ad generales wcpeditiones" a) Jaki zaś był rodzaj oręża tych
wojowników, Niemiecki lub Litewski, okazują następujące wyrazy: ad
expeditionem ac terrae defensionem (tant) óum armis prutłienicalibui,
tńdelicet bronią i t d. eecundum morem patriae. 3) Kmiecie obowiązani
byli prócz tego do naprawy, zrzucania lub budowania zamków, *) szar-
warku: sewitia rusHcalia, 5) naprawy mostów i dróg, tt) oraz stróźnego, *)
zamienionego na pieniądze, peeunia custodialis. *) Wszystko to jest
powtórzeniem starożytności polskich, z czasów Piastowych.
Do kategoryi Prusaków pogańskich policzyć należy Podlaaian,
którzy o dwa wieki później od reszty Polski przyjęli chrześciaństwo.
Kronikarze nadawali im nazwę Jazygów, Jadźwingów, Jaćwieży, wahając
się w zdaniu do jakiego rodu policzyć mieli: Scytów, Rusinów, lub Li-
twinów. Ciąg jednak dziejów krajowych, dobre zrozumienie tekstu, bulle
papiezkie, granice, lepsze odpisy kronikarzy, okazują stanowczo ich ro-
dowitość polską. Sarnicki idąc za świadectwem geografów starożytnych
wyprowadza Jadźwingów z nad morza Czarnego. °) Naruszewicz nietylko
ten wywód filologiczny przyjmuje, ale i Mazurów od Massagietów wy-
prowadza, czem zachęcony Voigt, Mazowszan ponad Dunaj przenosi*
(T. L str. 140). Wypadałoby z mniemania obu naszych historyków, że
nad Bugiem były niegdyś Multany. Nieszczęściem, innego śladu tak
pięknego marzenia na Podlasiu nie zostało, prócz uprawy ziemi za po-
mocą pary wołów, co się z Greckiego foc Ci>tov albo inaczej Jazygi, na-
zywa. I0). W innem miejscu, tenże Sarnicki, uderzony imieniem wodza
naczelnego Kunata, który się u Długosza Komatem nazywa, wpada na
myśl, azali Jadźwingi nie byli początku Buskiego. ") Trzymając się
przykładu i Naruszewicz przenosi Jadźwingów na Ruś, mianowicie, te
ci się spotykają na ziemi Chełmskiej i Łuckiej w wojnie Jarosława
1) Hartknoch, N. i St Pr. 662.
2) Yoigt, tom VI, itr. 683. -
3) Voigt, tom VI, str. 677.
4) Tom VI, str. 667.
5) Tom VI, str. 669.
6) Tom VI, itr. 673.
7) Tom V, rtr. 302.
8) Tom VI, str. 653.
9) AnnaL L. VI, c 8 i 14. Descriptio Poloni** pwy Dfog. i. O, 1889-
10) Deicriptio Pol. Sarnickiego, jak wyżej.
11) Annal. tom. VI, o. 20.
Digitized by
Google
266
księcia Włodzimirskiego. Nieprzestając na tern, stolicę ich z Drohiczyna
przenosi do mieściny tegoż nazwiska, położonej w zierni Chełmskiej.
Przytoczenie wyrazów Kadłubka, całą tę sztuczną budowę obala. „Podla-
sianie, powiada kronikarz, są narodem dzikim, okrutniejszym nad
zwierzęta, a dla pustyń, lasów gęstych i trzęsawisk, niedostępni. Tych
miłośników najazdu książę Ruski na Drohiczynie zwykł był wspierać, za
co pierwej od tamtych gniew Kazimierza ua siebie ściągnął. Opasany
w stolicy księstwa swojego, Dr >hiczynie, zmuszony był do oddania nie-
tylko twierdzy, ale i do zupełnej podległości koronie. Po czem Kazi-
mierz nie spotykając nieprzyjaciela, szybko przebywa ową pustynię;
czwartego dnia dopiero o świcie poleca biskupowi Płockiemu odprawienie
publicznego nabożeństwa, a wojsku przyjęcie stołu Pańskiego." Nastę-
puje mowa księcia i pożogi. W końcu autor dodaje: „Książę ich
Podlaski, chytry w sercu knując zamysł, przybywa do Kazimierza
z prośbą o przebaczenie i oświadczeniem chęci płacenia daniny. Dla
większej wiary zakładników daje, obieciyąc ich więcej" i t. d. Dwa od-
dzielne znajdujemy tu księstwa: Drohickie pod panowaniem Ruskiem,
i Podlaskie pod osobnym książęciem; tamten się zowie Ruihenorum
princepsj ten zaś princeps Polleańus. ]) Próżną byłoby rzeczą zbijać do-
mysł Hartknocha, że na tej ziemi siedzieli niegdyś Soladymiści w Ka-
dłubku odkryci. Na kilka albowiem lat przed wyprawą Kazimierza Spra-
wiedliwego, Saladyn opanowawszy Jerozolimę, tak się stał głośnym w Euro-
pie, że wszelkich pogan imieniem jego przezywano. Kadłubek nie dał
się nikomu w uczoności wyprzedzić. Podobnym sposobem Konrad Ma-
zowiecki z przywileju z 1230 nazywa Prusaków Saracenami. 2) Najwa-
żniejs7y bezwątpienia stanowi zarzut zdanie Długosza o Jadźwingach,
że są rodu Litewskiego. 3) Trzy on błędy popełnia, najprzód, że Pru-
saków wszystkich za jedno z Litwinami bierze, na co się już odpowie-
działo, powtóre; że Drohiczyn daje za stolicę Jadźwingom, kiedy tam
mieszkali zdawna książęta Ruscy, potrzecie, że Podlasian bierze za Li-
twinów, co jak dalece jest mylnem, zaraz się okaże. W ślady za po-
przednikiem wstępiye Kromer. W ogólności źródłem tego błędu są wy-
razy Kadłubka ile zrozumiane: „Sunt aułem PolleaAani Getarum seu
Prussorum genus." Wiemy już co są Prusacy, lecz jeżeli naB uderza
wyraz Gietów, Sarnicki zwyczaj nazywania prowincyi od sąsiedztwa, za
pospolity w kraju uważa. „Radomianów, zwykliśmy, powiada, Mazurami
nazywać, dla bliskości. Jeżeli się urażają, tedy im powiadamy, nie
1) Kadłubek, tom. IV, epift 19.
2) Dogiel tom IV.
3) T. I. itr. 884, 770.
*r^
J67
Mazuryście, ale gdy potrzeba wam ognia, idziecie po niego do Mazurów. u ')
Całą trudność usuwa zachowany odpis starożytny w archiwum Króle-
wieckiem kroniki Boguchwała, w którym zamiast: „Getarum seu Prusso-
rtm genuć*- czyta się: „Lechitarum seu Prussorum genus." 2) Widzimy
zatem, że oni Jazygowie nie są ani Multańczykami, ani Rusią, ani Litwą!
że ich imię nawet za Długosza wygasło, „nc nomen ąuidem Jaćwingo-
rum exta(* 3) lecz Podlasianami u Kadłubka, Lechitarai u Boguchwała.
Pozostaje przyczyna błędu. Wspólność rządu i losu nadały im u pisa-
rzy ród obcy. Jeszcze Mendog przyrzekał ustąpić Jaćwingów Krzyżakom
1252 r. Odtąd, aż do Zygmunta Augusta połączeni byli z Litwą. Ztąd
omyłki pisarzy. Litwini, powiada Dusburg, mieszkali pomiędzy Narwią
i Niemnem. *) Mieszkańcy nad Narwią są Litwinami, powtarza Długosz. *)
Że ta część Mazowsza była przez Litwę zabrana, dowodzi wojna Janu-
sza w 1382, niszcząca powiat Suraski nad Narwią, 6) odstąpienie zamku
Suraża przez Jagiełłę, z częścią kraju leżącą pomiędzy Bugiem i Narwią,
to jest Ciechanowcem i Brańskiem, 7) nakoniec przywilej Witolda Pio-
trowi Gomółce dany na wójtowstwo Tykocińskie, brzmiący w tych wy-
razach: „AUaander alias WUawdus Dei Cfratia Magnus Dux IAthuar
niae, JRussiae etc. Advocatiam nostram in Tikocmo^ oppido nosłro tri-
buitnus" i t d. 8) Czyliż przeto dziwić się należy, że Podlasian w pię-
tnastym wieku za Litwinów uważano. Granice ziemi lepiej jeszcze rzecz
wyłuszczą. Jeszcze Bruno w 1008 przepowiadał ewangielią na granicy
Litwy i Busi, to jest około Goniądza i Tykocina (Dithm. VI) z polece-
nia Bolesława W. Że powiat Węgrowski do nich należał, dowodem jest
upominanie się Jana Fytwiańskiego na sejmie Piotrkowskim w 1459: •)
Nurski i Liwski zalicza Niesiecki. 10) Postępując Bugiem ku zachodowi
od Drohiczyna, powiat Brański dodać należy, jako darowany przez Kon-
rada Mazowieckiego braciom niegdyś Dobrzyńskim. Ciekawy ten akt,
wydobyty staraniem Voigta z archiwum Berlińskiego, datowany jest 1237,
8 Idus Martii. O powiatach Suraskim i Tykocińskim wspomnieliśmy
wyżej. Dalej granicą był zamek Wizki, , >) sam zaś powiat należał do
1)
Roczn. I, c. 2.
2)
Boguchw. u Sommersb. tom
U, c. 49.
Yoigt ks.
I, str.
361.
3)
Tom I, str. 771.
4)
Wyd. Hartin. atr. 331.
6)
Tom I, x. itr. 43.
6)
Tenże X. str. 64.
7)
Kojałowicz p. 24.
8)
Dyplom. Stronczynskiego N.
60.
»)
Dług. II, 248.
10)
1, 175
")
Dusburg wyd. Hartkn. 330.
Digitized by
Google
268
Jadźwingów, i miał sobie nadanego w herbie niedźwiedzia czarnego. ł)
Eu północy mieli Jadźwingowie powiat Gcniądzki, o który się także
w 1453 upominali Bolesław i Włodzisław książęta Mazowieccy. a) Wten-
czas wyrzekł do Kazimierza Jagiellończyka Zbigniew Oleśnicki: „wszakże
proszą cię tylko o powrócenie granic ziem swoich, niesłusznie zabranych." 3)
W ogólności zatem te powiaty składały Podlasie: Węgrowski, Nurski,
liwski, Brański, Suraski, Tykociński, Wizki i Goniądzki. Do czego
przydawszy dawną granicę, istniejącą za pierwszych książąt Mazowie*
ckich, 4) którą Jagiełło w 1422 przywrócił, 3) przybywają powiaty Bie-
brzański i Dąbrowski Granica przez nas skreślona, ściśle odpowiada
siedlisku Jadźwingów Długoszowych, którzy podług niego, mieszkali po-
między Rusią, Litwą i Prusami. °) Świadomi tych stron nie zaprzeczą,
iż język Mazowiecki ciągnie się za Bugiem nad granicą mowy Ruskiej,
poczynając o milę przed Drohiczynem, przez Dziatkowice, Strablę, Mar-
kowszczyznę, Choroszcz, Knyszyn, Staro wolę; a w Królestwie przez
Lipsk do rzeki Ghańczy. Na granicy północnej jest język litewski mię-
dzy Chańczą i Przerosła; poczem ciągnie się granica Pruska, przez Fili-
powo, Rajgród, Grajewo. Na zamknięcie ustępu o Jadźwingach, okaże-
my tożsamość ich z Podlasianami z aktów urzędowych, to jest buli pa-
piezkich. Innocenty IV w r. 1253, pozwalając tej ziemi pogańskiej na
własność Kazimierzowi księciu Kujawskiemu, nazywają terra PoUeańae. T)
„Conctdimus ut dictae terrae PoUeanae paganos, eub tuam possie prote-
ctionem recipere, ac dominie retinere" W jedenaście lat Alexander pa-
pież; pisząc do arcybiskupa Gnieźnieńskiego Pełki, nazywają Jadźwingią:
„fuit nobis humiliter supplicatum, ut cum contra paganos Jaćwingos,
qid terrae ipsius Ducis confines existunt i t d. 8) Nie mogą więc stra-
szyć nikogo Jadźwingowie surowemi rysami oblicza, ani być jakimś wi-
dmem w historyi krajowej.
Uczynić należy ogólną uwagę, że język starodawny, obyczaje, reli-
gia, poezya bohaterska, charakter, filozofia Prusaków i Podlasian, służyć
powinny za dopełnienie pojęć, które mieć potrzeba o Polsce w czasach
przedchrześciańskieb. Epoka ta w historyi narodowej i piśmiennictwa, była
pustynią bez życia, z której żaden widok przyjemny nie prowadził do okolic
1) Nitecki I, 175.
2) Dług. II, 112.
3) Dług. 11, 112.
4) Acta EotsUe t. ID, p. 140. i r. 1256.
5) Dogiel IV, DL
6) Dhig. Ł 770 i 762.
7) U Rtynald* pod Ł r. N. 25.
8) Długou I, 771.
Digitized by VjOOQ16
269
odmiennej uprawie uległych. Z pomników języka pozostały niektóre
wyrazy piosnek pogrzebowych i weselnych. Jan Mielecki Krakowianin
superintendent Zboru w Ełku, w liście pisanym do Jerzego Sabina rektora
akademii Królewieckiej, wielce ciekawą przesłał wiadomość o mowie
dawnych Prusaków. List ten drukowany 1551, skarbem jest dla historyi
języka krajowego. Oto początek pieśni pogrzebowej:
Halele, lele, i przeć ty umarł!
I u ty niemiał co jeść albo pić
I przeć ty umarł!
I za ty niemiał kraśnej młodzicy
I przeć ty umarł!
Halele, lele i t. d.
Kadłubek pod Popielem wspomina o płaczkach i tym obrzędzie po-
gański m: „post fimebres itaąue superstitiones, qt<as etiam hodie in fune-
rUms ezercet gentilitas." x) Na uczcie z tego powodu sprawionej, wy-
pędzając miotłą cienie, krzyczano: „Jadły, piły duszyce, nu won nu won. 2)
O tuliszach, kojących żal pozostałej rodziny, mówi Dusburg 3) i ugoda
legata papiezkiego z 1248 r. Ci poeci powieściowi, poglądając w niebo
z uniesieniem opiewali przeważne czyny zmarłych, którzy w licznym
orszaku, krainą nadpowietrzną, przechodzili do innego wieku. Długosz wspo-
minając o żądzy sławy Jadźwingów, za przyczynę jej podaje nadzieję
zasłużenia na pienia nieśmiertelne. 4) W uroczystości weselnej, narzeczona
Prusaczka, pożegnawszy najmilsze pieski, kotki, kureczki i świnki,
z boleścią wspominała o strudze, z której czerpała wodę dla ogrzania osty-
głych członków rodzica i matki. „O hue, hue, hue, mój miły święty
poniku." Cześć dla sił przyrody, była znamieniem religii pruskiej. Dus-
burg twierdzi, że księżyc, gwiazdy i ptaki były u nich świętością.5) Mie-
chowczyk toż samo utrzymuje o Polakach z czasów przedchrześciańskich. 6)
Z czego wynika, że nie w mitologu Greckiej szukać należy wyjaśnienia
Marzanny, Dziewanny i Dziedzilii. Co do filozofii, w przejściu dusz Po-
dlasian w istoty niższego rzędu, i początku rzeczy tworzącym coraz inne
postaci, widzieć można system rodzicmy panteizmu, który zgodny był
z ubóstwieniem przez nich sił przyrody. 7 )
Taki jest kraj i mieszkańcy o których mówić przedsiębierzemy. Każda
z ziem Pruskich, jak Pomozańska, Lubowska, Sasińska, Golędzińska,
1)
KadŁ I, XVHI, p.
2)
Watael f. 26.
3)
m, 15.
4)
I, 770.
5)
m, 5.
«)
Chr. Pot IV, 46.
7)
Kadłub. IT, 19.
Digitized by
Google
270
będzie przedmiotem naszych badań; wspomnimy o Prusach Litewskich
do Przegorza, i prawach Krzyżackich. Zaczynamy jednak od Torunia
i ziemi Chełmińskiej, nie dlatego żeby ta część dawnej Polski do Prus
właściwych należała, lecz że taką ogólną nazwę otrzymała od nich.
TARNOWO.
Zasłużony profesor przy byłym uniwersytecie Warszawskim Adryan
Krzyżanowski, posuwając badania poprzedników, w wymownej i uczonej
rozprawie wywiódł pochodzenie Mikołaja Kopernika z rodziny zamieszka-
łej od wielu pokoleń w Krakowie. Nie pierwszy to raz uczony i zacny
ten ziomek wyrządził przysługę dziejom piśmiennictwa krajowego; w in-
nem zdarzeniu sprostował błąd, przy odlewie medalu astronoma zaszły
w Paryżu. Pismo jego jubileuszowe czytano niedawno za granicą z wiel-
kiem zajęciem, na które zasługuje. Dzięki mu, że w sprawie oświecenia
krajowego tak gorliwie i umiejętnie stanął. Karta czysta historyi dla
ocenienia jego rzetelnej zasługi, zostawiona.
Lecz stanowisko zagranicznych pisarzy, z którego na rzecz tę po-
glądają, mówię tych, co najżywszy w sprawie przyjmują udział, od nie-
jakiego czasu zostało zmienione. Świadectwo albowiem wiceprezydenta
Toruńskiego Zernecke, że ojciec Kopernika, w nadaniu obywatelstwa, na-
zwany jest Krakowianinem „Krakauer" nie zostało bez wrażenia. Wypadało
zatem inne wznieść szańce na obronę rodowitości niemieckiej astronoma.
Jakoż Voigt i Wernicke niespracowani są w wywodzie natury teutońskiej
tak całych Prus, jako też w szczególności Torunia. Jeżeli się gdzie mi-
mowolnie język Polski u nich nawinie, składają to na osady. Wniosek
ich opiera się na następnych twierdzeniach:
1. Ziemia na której Toruń zbudowany, jest Gotycką.
2. Miasto założone jest przez Niemców.
3. Osadzone było na prawie Niemieckiem.
4. Postanowienia rady wyłączały Polaków od obywatelstwa.
5. Brak nazwisk Polskich pomiędzy urzędnikami Torunia.
Że zatem byłoby niedorzecznością, jak się Wernicke wyraża* robić
Kopernika Polakiem, gdyby się nawet z ojca Krakowianina urodził
„So bleibt es immer absurd seinen in Thorn gebornen Sohn zum Polen
zu machen" (Geschichte Thorns aus Urkunden, Dokumenten und Hand-
schriften, bearbeitet v. Dr. Julius Emil Wernicke, Thorn 1842 t L 277.)
Dodajmy do tego niewiarę pisarzy niemieckich w kronikarzy polskich,
a będziemy mieli bardzo syllogistyczny wniosek na takiem założeniu oparty.
Zdania tego lekceważyć nie należy, ani wcześnie tryumfować, że niektóre
dzienniki zagraniczne zgodziły się na rodowość Kopernika polską. Błąd
tego rodzaju był ciężko opłacony. Kiedy przełożono na język Angiel-
Digitized by
Google
271
ski rozprawę Śniadeckiego o Koperniku i przebito medal w Paryżu, ani
się domyślano wznowienia sporu. Taka była pewności Skutek jednak
inaczej okazał, a to dla tego, że więcej mówiono o rodowości ojca, niż
syna. Nadcięta latorośl puściła liście, i o to na nowo sprawa przed try-
bunał powszechności Europejskiej wytoczona. Milczenia zaś pisarzy Pru-
skich nie trzeba brać za zgodę. Wiedzą oni gdzie tętno całej sprawy,
i nie zaniechają w miejscu i czasie wystąpić. Dzieło Voigta i Werni-
ckego jest systemutycznem podkopaniem * pomnika postawionego w War-
szawie. Napaść literacką trzeba własnym jej orężem i we własnem ogni-
sku zwalczyć. Szanując jednak głęboką naukę tych pisarzy i poważając
ich zdanie, czerpać będziemy nasze dowody w źródłach przez nich przy-
toczonych, uciekając się do ojczystych wtenczas tylko, gdy się tamte okażą
niedostatecznemu
1. Że ziemia na której Toruń, albo raczej Tarnowo jest zbudowane,
nie jest ani Gotycką ani Litewską, dosyć byłoby przytoczyć zdanie
pisarza niepodejrzanego Hartknocha, który uważa za rzecz niepotrzebną
dowodzić tego, że stu od wieków niepamiętnych mówiono po polsku. ')
Ale mając bliższe dowody, nie poprzestajemy na tern ogólnem wyrażeniu.
Rok temu, ogłaszając wiadomość o starożytnej nazwie Torunia, nie
miałem pod ręką dzieła Wernickiego o tem mieście. Nie bez przyjem-
ności przeto znalazłem w niem potwierdzenie tego czynu historycznego.
Wernicke w innym przywileju z r. 1230 wyczytał także Tarnowo, 2) za-
miast Thorun, zgodnie z przywilejem Konrada Mazowieckiego dochowa-
nym w archiwum krajowem z 1222 roku. 3) Odtąd Tarnowo nabjło pra-
wa obywatelstwa w słowniku miast Polskich. Że jednak Voigt bierze
je za pożyczone od Alt Thorna, 4) a Wernicke uważa za nazwisko Nie-
mieckie, 9) wypada i o źródłach zmiany jego wspomnieć. Pierwiastkowa
postać wyrazu, jak się z napisu starożytnego w kościele P. Maryi 6) i przy-
wilejów 7) okazuje, jest Torn. Pierwsza samogłoska w języku współcze-
snym zamieniała się zwykle na o: Onspach, Vrowenstad, Strosberg,
zamiast Anspach, Frauenstadt, Strasburg. *) Go do końcowej samo-
głoski, ta w użyciu przechodzi przez wszystkie tony: Thoran, •)
1)
Nowe i stare Prasy, str. 85.
2)
Tom I, str. 11.
3)
Obacz Pamiętnik Religijny z maja
1843.
4)
Tom II, str. 232.
»)
Tom I, str. 15.
6)
Dusb. wyd. Hartkn. 66.
7)
Dogiel, str. 26, 76.
8)
Przywilej Jana ks. Szląskiego z
1332
Dług.
1019.
»)
Wernicke t. I, str. 8.
r. a Stroncz. p. 34; tamie str. 29.
Digitized by VjOOQ16
272
Thoren, ') Thoron, a) Thorum, *) Thorun, *) Thurun, 9) i oka-
zuje się dowolną. Końcówka owo zamieniająca się dzisiaj na aw,
dawniej zupełnie się odrzucała. Tak w starożytnych przywilejach Murzy-
nowo, Sarnowo, Słomowo, pisało się Murin, 6) Sarno, 7) Slemmo, 8) Ku-
jawy zwały się Coya, •) ztąd Tarnowo Thorn. Ktoby w końcu ciekawo-
ścią był zdjęty, jak się polskie miasta u Niemców nazywały, może okiem
rzucić na prośbę podaną przez kupców do W. mistrza, w której opisują
drogę handlową przez królestwo Polskie do Węgier i Rusi. Jeżdżą więc
na Czarademir, Luboleyn, albo Sture i Miling. x °) Po tym wywodzie wolno
Wernickemu utrzymywać, że nazwisko Tarnowa jest niemieckie: „Der
Name der Stadt selbst ist gewiss ursprttnglich ein deutscher Name.a " l)
Szukajmy dalej śladu gotycyzmu, nie spuszczając z uwagi, że nazwy przy*
taczane pochodzą albo z czasów przedkrzyżackich, albo za ich rządu były
znane, bo niektórzy założenie miast i wsi przyznają późniejszemu pano-
waniu polskiemu. Przed przybyciem do Polski rycerzy szpitalnych, przy-
wilej Konrada Mazowieckiego i biskupa Płockiego, w sąsiedztwie Tarnowa
kładzie Popowo, , 2) Rogowo, Starygród i Słomowo, wspomina Dusburg.13)
Kiedy zaś przy pomocy księcia Polskiego odebraną została ziemia Cheł-
mińska od Pomorzan przedwiślańskich, wydany został ów sławny przy-
wilej dla Chełmna i Tarnowa, który wielce jest ważnym pod względem
rodowości tych miejsc. W nim powiada Herman Balck, pierwszy zwierz-
chnik Krzyżaków w Polsce : „Dla miasta Torunia nadajemy tęż samą rzekę
(Wisłę) poczynając od dalszej części wielkiej kępy, zowiącej się £yskąy
a leżącej przy Nieszawie, do dwóch mil w dół wodą postępując, z temi
kępami: „Łyską, Górskicm, Wierzbką i td. ,4)I dalej: „wolny jest To-
runianom połów ryby, wszelką siecią, prócz niewodu." > 5) W tymże przy-
wileju Balck oczekując osadników niemieckich, oświadcza, że mieszkańcy
1) Dogiel p. 137.
2) Stronczyński n. 11, Dogiel p. 59.
3) Dnsbnrg tom mt str. 7, Yoigt tom II, 410.
4) Voigt tom V, itr. 648, tom VI, str. 634.
5) Yoigt tom m, itr. 628.
6) Wernicke tom I, str. 120, Dogiel str. 30 i 107.
7) Acta Bonus, tom I, str. 275.
8) Dusb. tom m, 7.
9) Stronczyński str. 40. Wernicke tom I, str. 276.
10) Wernicke tom I, str. 151, (Sandomierz, Lublin, Snrai, Mielnik.)
11) Tom I, str. 15.
12) Stronczyński n. 13.
13) Puslmrg tom ffl, str. 7.
14) Bandtke p. CheŁ 285, 286.
15) Praeter rete, quod nevod dicitur. Bandtk. p. Caeł. 291.
Digitized by
Google
278
Torunia z łanu Polskiego, de polonicali aratro, mają płacić dziesięcinę
w ziarnie biskupom. ') Prócz tego strumyk Mohra przedzielał miasto
stare od nowego, 2) a do terytoryum Tarnowa należały: Bierzgłowo, s)
Łubianka, 4) Przysiek, 3) Zakrzewko, 6) Grębocin, Łąka, 7) Korytowo,
Ostaszewo, 8) Srebrnik, °) Zeglno, Brzezinko, Pigrze. ,0) Nie wygasły
więc wsie polskie przez ciąg panowania Krzyżaków, leżące pod Tarno-
wem. Po jego zaś dobrowolnem poddaniu się koronie, Kazimierz Jagiel-
lończyk zajęty wojną trzynastoletnią, darował temuż miastu folwark Po-
powski i Lulków, a prezydentowi jego wieś Szymanowo. ! l) Do liczby po-
wyższych wsi Tarnowskich nie dodaliśmy tych, których epoka nie jest
ściśle oznaczona, a których jednak wzmiankę znajdujemy w Wernickem,
temi są: Wapcz, Gronowo, Mlewice, Leszcz, Ręczkowo, ia) Toporzysko,
Smogursk. > 3) Taki jest początek gotycki Tarnowa. Co do natury Li-
tewskiej, o tern będzie artykuł oddzielny. Tu dosyć jest nadmienić, że naj-
dawniejsze przywileje Konrada Mazowieckiego z r. 1228 i 1230, źródło
Drwęcy rzeki, około dzisiejszej Ostrudy (Osterode), wskazują za granicę
Pruską, że Hartknoch, ścisły badacz tego kraju, żadnych śladów języka
litewskiego w całej ziemi Chełmińskiej, a zatem i Tarnowie nie znalazł,
i że sam mistrz Krzyżaków, zająwszy ofiarowaną sobie posiadłość za Wisłą,
mianuje się prowizorem braci szpitalnych w Polsce, „Provisor in Polonia,"
podług dokumentu w archiwum sekretnem Królewieckiem dochowanego. " *)
H. Że miasto i zamek nie były założone przez Niemców, ale Polaków,
nie trudno tego dowieść. Voigt mniema, że przed przybyciem Krzyżaków
miasta nie było, ' 3) że zatem ono winno swój początek zakonowi rycer-
skiemu. „Hier begannen nun die deutschen Einzoglinge die Grttndung der
ersten Stadt, die ihr Dasein dem deutschen Ritterorden verdankti' ! 6) Po-
waga takich autorów wprowadza w mylne przekonanie czytelnika, nie ma-
1)
Praeter rete, quod nevod dicitur. Bandtk. p. Chełm. 205.
2)
Wernicke tom I, str. 113, tom I, 137.
3)
Hartkn. N. S. Pr. 398, et Dusb. 249.
4)
Wernicke tom I, str. 162.
5)
Tenże tom I, str. 163.
6)
Tenże tom U, str. 42.
7)
Tenże tom n, str. 94.
8)
Tenże tom I, str. 162. tom II, str. 95.
»)
Tenże tom I, str. 33.
10)
Tenże tom I, str. 140.
W)
Wernicke, tom I, str. 324.
12)
Tom I, str. 326.
13)
Tom II, str. 376.
U)
Voigt, tom II, str. 186.
15)
Tom II, str. 232.
ie>
Tenże, str. 232.
Kopemibijana & Z
18
Digitized by
Google
274
jącego dość czasu lub sposobności do sprawdzenia faktu. Nietylko Toruń
istniał przed Krzyżakami, ale był miastem dosyć znacznem, stanowiącem
stolicę powiatu.
W sądzie polubownym króla Węgierskiego z r. 1335, powiedziano:
„Ziemia Pomorska pozostaje przy Krzyżakach na tych samych warunkach,
na których były zapisane i oddane tymże zakonnikom pfzez przodków
Kazimierza króla, ziemie Chełmińska i Toruńska," „eodem jurę et modo
quo terrae Culmensis et Torunensis eisdem fratribus, per progenitores
et praedecessores suos, fueruut legatae et donatae." >) Jakoż widzimy
ze starożytnego aktu 1222 r., że Konrad zapisuje Krystynowi pierwsze-
mu, biskupowi generalnemu Prus, stronę północno-zachodnią ziemi Cheł-
mińskiej, gdzie były zamki Grudziądz, Wapsko, Pokrzywno, Wielsąż, Kolno,
Ruda, Kcyn, Głębokie, Turno, Pin, Płot i posiadłości nadbrzeżne „omnes-
que haereditates circa oram11 2) biskup zaś Płocki oddaje stronę wscho-
dnią z Tarnowem i Popowem, rozciągającą się ku Drwęcy.3) Potwierdza
to sam przywilej początkowy Krzyżaków, zwany Chełmińskim z 1232 r.
28 grudn., brzmiący następnie: „Im liczniejsze i większe niebezpieczeń-
stwa ziemia Chełmińska a mianowicie mieszkańcy miast naszych Chełmna
i Torunia w obronie chrześciaństwa i okazywaniu pomocy zakonowi na-
szemu ponieśli, tem chętniej i skuteczniej im się wywiązywać w każdem
zdarzeniu, jak przystało, pragniemy: „Quanto plura, quantoque majora
Culmensis terrae, ac praecipue civitatum nostrarum, Culmensis scilicet
et Thorunensis incolae, tum pro christianitatis defensione, tum pro domus
nostrae promotione, discrimina sustinebant; tanto ardentius, atque effi-
catius, in omnibus, quibus cum justitia possumus, eis adesse volumus et
debemus."4) Więc było miasto i mieszkance, civitas et incolae przed wy-
daniem pierwszego przywileju fundacyi, na prawie niemieckiem uczynionej.
Tego zaś nie ma potrzeby już wzmiankować, że ten ostatni wydany został
w Toruniu: „Acta sunt haec in Thorun." Jakże się utrzyma powaga
Voigta? Jak wiele innych mniemań, z jego stanowiska wyrzeczonych. Dla
ciekawości jeszcze rzućmy okiem na inne zdarzenie współczesne. W lat
pięć po przywileju, to jest 1238 r. 18 lut, Władysław książę Wielko-
polski w liście swoim wyraża się: „Z każdego postawu kupiec złoży dwa
denary Toruńskie" de quolibet panno dabit duos denarios Tłwmnenses.5)
W pierwszem powstaniu, które miało miejsce w lat dwadzieścia po hand-
1) Dogiel, tom IV.
2) Zamiast Loram , wyrazu przyjętego w dyplomatach drukowanych , czytać nalesy
haram, t. j. oram, według pisowni średnich wieków. Tak u Dogiela str. 15 znajdujemy
harena,, zamiast arena.
3) Stronczyński, n. 13; Dogiel, str. 2.
4) Bantke, p. Chełm. str. 284.
5) Dogiel, str. 13.
Digitized by
Google
275
feśtie, Toruń przysłał przeciwko Świętopełkowi, podług Dusburga, l)
dwustu wojowników, a podług kroniki Oliwskiej czterystu „ąuadringen-
torum virorum agmen, .a fratribus Thorunensibus missum.u 2) W drugiem
powstaniu, wkrótce potem zaszłem, znajdujemy dwie części miasta, muro-
waną i drewnianą. „Venerunt, powiada Dusburg, Thorun, et hospitale,
et quidquid erat extra muro*, cremarunt. 3) Tego miasta przez Polaków
założonego tak dalece nie lubili Krzyżacy, że w lat trzydzieści (1264)
nowe założyli, nazywając je w źródłach przez Wernickego przytoczonych,
wyłącznie swojem. *) Stare, pamiętne na swój początek, groziło nowemu
za przywiązanie do Krzyżaków, 5) a następnie zburzyło zamek poddając
się dobrowolnie Jagielończykowi. Jeżeli więc Toruń w chwili objęcia wła-
dzy przez Krzyżaków istniał i był miastem, nic dziwnego, że Długosz
w wieku XIL nazywa go oppidum. 6) Byłto punkt przechodowy dla wszyst-
kich wypraw, tak książąt Polskich, jako też Krzyżowców w tamte się
strony udających. 7) Przy rozwiązaniu pytania o założeniu miasta Tarnowa,
uprzątnąć należy trudność wynikłą z zawiłości tekstu Dusburga o prze-
niesieniu tak zwanego Alt-Thorna. Wyrazy kronikarza Krzyżackiego
brzmią następnie: „Herman Balck, mistrz Pruski, zajęty staraniem po-
dźwignięcia wiary, wziąwszy z sobą rzeczonego księcia i waleczne wojsko,
przeszedł przez Wisłę na ziemię Chełmińską i nad rzeką zbudował roku
pańskiego 1231 zamek Toruń. Ta warownia stanęła w drzewie dębowem
„in arbore quercinau w którem baszty i mury wystawiono. Dla zasłony
od napaści nieprzyjaciół opasano zewsząd twierdzę palisadą, zostawiwszy
jedno tylko do zamku wejście. Ciągle bracia około siebie mieli na pogo-
towiu siedm łodzi, aby mogli ucieczką ratować się do Nieszawy, w przy-
padku napaści Prusaków. W późniejszym czasie założyli około zamku
miasto, które dla ciągłego wylewu rzeki przeniesione zostało bez twierdzy
na to miejsce, na którem teraz leży zamek i Toruń miasto. " 8) Sprawie-
dliwie Voigt utrzymuje, że twierdza zbudowana była po przejściu Wisły,
w Turnie darowanem Krystynowi biskupowi przez Konrada w 1222 r. 9)
Ten zamek pod panowaniem Polskiem zburzyli Prusacy ! °) przed przyby-
ciem Krzyżaków, lecz w 1231 odbudowali Mazury dla braci szpitalnych
1) WyćL Hartko. str. 139 i 140.
2) Cr. 01iv. p. 19.
3) Wyd. H. str. 250.
4) Tom I, str. 35.
5) Wernicke, tom I, str. 185.
6) VI, str. 565.
7) Dług. VI, str. 566; Dusb. III, 1. Tenśe wyd. Hartko. str. 89; Voigt t. II, 499.
8) Dusb. tom m, 1.
9) Stronczyński n. 13, Dogiel str. 2.
10) Castrom quondam> tamie.
Digitized by
Google
276
i załogę zostawili pod dowództwem Hermana Balcka, oczekującego na wy-
prawę krzyżową, zapowiedzianą przez Stolicę Apostolską. Tu rycerze
zakouni mieli czółna do ucieczki na przypadek .przewagi nieprzyjaciela;
tu niejeden w wycieczce poległ, ponieważ twierdza tak ściele była, podług
Dusburga, blokowana, ]) że ktokolwiek z niej wychylił głowę, ten albo
wpadł w ręce nieprzyjacielskie, albo zabitym został. Dlatego mistrz
Dussner von Arfberg, uposażając kościół parafialny w Alt-Thornie, tkliwie
się rozwodzi nad losem poległych tu poprzedników: „Cupientes igitur
ecclesiam parochialem in Aldenthorum dotare, ubi multorum fratrum
recolenda prioritas in Domino feliciter reąuiescit." 2) Przyczyną tego
niebezpieczeństwa były trzy warownie Prusaków w Bogowie, tuż nad
Tarnowem; Stomowie pod Chełmżą, i Starogrodzie pod Chełmnem.3)
Blizkość Rogowa od Nieszawy stać się mogła powodem do wylądowania
o milę i ćwierć dalej od Tarnowa. Z listu Zygmunta L, danego z Kra-
kowa w 1515 r., dowiadujemy się, że Alt-Thorn był pustem miejscem,
składającem się z ufortyfikowanego kościoła, w którym się służba Bożt
nie odprawiała: „certum locum, veterem Thorun nuncupatum, cum ecclesia
ibi dudum munita." A dalej : „Ecclesiam in honorem S. Joannis Baptistae
consecratam, et longo tempore divinis officiis destitutam."4) Podobieństwo
nakoniec Turna z Alt-Thornem, czy z Alt-Thurnen, jak je lud nazywa,
nie jest bardzo dalekie. Z tych pobudek Voigt wielce się skłania do tego
mniemania, że Krystynowski zamek Turno jest Alt-Thornem: „Turno lag
hfichst wahrscheinlich an dem Orte, wo nun Alt-Thorn ista 5) W dwóch
tylko szczegółach zdaje się mylić pisarz historyi Pruskiej; raz, że Górsk,
wieś z kępą pod Turnem, bierze za Kwertz, powtóre że dawną Nieszawę,
zkąd ruszyła wyprawa, posuwa w dół do Nieszawki. Z przywilei drukiem
przez p. Stronczyńskiego ogłoszonych wiadomo każdemu, że wieś przez
Konrada Krzyżakom zapisana, zwała się po łacinie Quercu8, nie Kwertt,
jak w dawniejszych wydrukowano zbiorach; Nieszawa zaś stara z zamkiem
leżała naprost Torunia. O tern niejednokrotna wzmianka w przywilejach.
W jednym z nich naprzykład powiedziano: „Castrum autem Nieszow...
cum navigio Vislae circa Thorun. 6) Ta przeciwległość tak była wielka,
że później w skutek umowy Krzyżaków z Jagiełą, cło przewozowe w To-
runiu i Nieszawie co tydzień na przemian odbierano dla wspólnego po-
działu. 7) Z blizka obchodzi geografią krajową nazwisko Turna. Nie
1)
m, »tr. 7.
2)
Wernicke tom I, Mr. 13.
3)
Diub. III, 7.
4)
Wernicke tom I, str. 13.
5)
Tom I, itr. 478.
e>
Dogiel, str. 120.
7)
Tenie, itr. 129.
Digitized by VjOOQ16
277
uznaje go przecież za niemieckie Voigt: „Der Name, powiada, ist wohl
schwerlich deutsch." !) Do wyjaśnienia rzeczy dwa posłużą miejsca w ziemi
Chełmińskiej: Turznice pod Radzyniem 2) i Turzno nad Tarnowem, około
Kowalewa, będące dziś własnością Dzikowskich. Lekka tylko różnica
zachodzi pomiędzy Turnem i Turznem, wynikająca z pisowni łacińskiej.
Tożsamość nazwy i niewielka od siebie odległość dwóch miejsc, mogły
dać powód do mianowania jednego z nich głębokiem Turznem^ pro fundum
Turno w przywileju Konrada z 1222 r. Tu, w Turznie, miał stać dąb
tylko za przyjścia Krzyżaków, podług Dusburga; w rok wydany przywi-
lej dla Tarnowa, świadczy o istnieniu miasta i obywateli, więc z próż-
nego miejsca przeniesione zostało miasto tam, gdzie na domach nie
brakło. Ztąd i Praetorius uważa przenosiny za rzecz niepodobną,
a Voigt widzi nawet w tem sprzeczność. Powiada on, że Dusburg, po-
łożeniem dębu i Torunia, wpadł w niezgodność z samym sobą: Dus-
burg mit seiner Lagę von der Eiche und der Lagę der Stadt Thorn in
Wiederspruch gerieth." 3) Kwestya zatem dotycząca przeniesienia Alt-
Thorna, czyli dawnego Turzna, do dzisiejszego Torunia, uważa się u pi-
sarzy historyi Pruskiej za załatwioną, bo jeżeli Yoigt raz wspomina tylko
o sprzeczności, drugi raz żadnej wątpliwości względem mniemania swego
nie zostawuje; nie ulega zaprzeczeniu, powiada, że Toruń powstał na
tem samem miejscu, gdzie do dnia dzisiejszego leży. „Sie entstand ohne
Zweifol sogleich bei ihrem Aufbaue an demselben Orte wo noch heutiges
Tages Thorn liegt." 4)
Po ogłoszeniu pisemka o nazwie prawdziwej Torunia i początku
jego polskim, jeden z autoców Starożytnej Polski, T. L. w czwartym
zeszycie, opisując Toruń, w przypisku wspomina o tej publikacyi, przy-
znaje jej erudycyą, ale w końcu oświadcza, że woli się trzymać dawnego
mniemania. I zaraz na tejże stronnicy uwiadamia czytelnika , jak Krzy-
żacy w dębie zbudowali warownię przeciwko napaści Prusaków. A cho-
ciaż ten pomysł do Autora starożytnej Polski nie należy, zawsze jednak
przyznać musimy, iż forteca była nadzwyczajnie wielka, kiedy podług
świadectwa pisarzy dziejów Pruskich, służyła do obrony przeciwko licz-
niejszym tysiącom pogan, od indywiduów Krzyżackich. 3) I przeciwnie,
rycerze zakonu Niemieckiego wyglądali jak dzięcioły, kiedy ich ośmnastu
w jednym dębie zmieścić się mogło, nie licząc w to stu mężów zbrojnych
1) Tom II, str. 223.
2) Nieriecki, tom IV, str. 406 wyd. Lwów.
3) Tom n, str. 233.
4) Tom II, str. 232. porówn. tom U, str. 2
5) Yoigt, tom II, str. 182.
Digitized by
Google
278
z załogi. Autor oświadcza, że polega na podania innych pisarzy. Tani
naturalnie są Dusburg i Yoigt, którego w swoim artykule o Toruniu
przytacza. Dusburg tej powiastce nie wierzył, bo w innem miejscu *)
składa ją na bajarzy. Powiadają niektórzy, słowa są jego, że gdy bra-
cia mieszkali w owem drzewie: „Referunt quidam, quod dum fratres
habitabant in dicta arbore." Wreszcie oświadcza, że początkowe zdarze-
nia wypadły już z pamięci ludzkiej. 2) Voigt więcej niż niewierzy, bo
w wyrazach tych myśli nie znajduje: „Seine Worte, powiada, geben
kaum einen verstandigen Sinn.u 3) Że zaś ciągle się Krzyżakom ma-
rzyło o dębie, gdzie tylko stanęli stopą na ziemi Pruskiej, o tern Aeneas
Silvius w opisie Europy, i autor kroniki Pruskiej po belgicku pisanej,
każdego przekonają. 4)
Zamierzywszy roztrząsnąć dokładniej okoliczności towarzyszące za-
łożeniu Torunia, nie możemy ominąć powszechnego pisarzy Niemieckich
mniemania, że Krzyżacy otrzymawszy bezwarunkowo ziemię w rodzinie
Lechickiej, sami pozakładali zamki, i przygotowali zwycięstwo nad po-
ganami. Jeżeli w przywilejach Konrada znajdzie się wyrażenie, iż
z wszelką wiernością, bez obłudy, aż do ostatniego, pomagać mają
w pokonywaniu Prusaków, tłómaczą ci pisarze wierność przez wyrażenie
bez nagrody. 5) Jeżeli dokąd wypadnie wyprawa, Balck bierze z sobą,
dla towarzystwa, księcia Polskiego, i stawia natychmiast zamek. 6) Nie
jeden mniema, że Dusburg opowiadając w prostocie wieku, myśli skrytej
w sercu nie żywi. Niechże uwierzą Voigtowi, który umiał ducha kroni-
karza przeniknąć. Twierdzi ten profesor Królewiecki, że podług po-
trzeby, w cieniu lub świetle Krzyżak stawia historyczne osoby. 7) Zakon-
nicy szpitalni znaleźli ziemię Chełmińską spustoszoną. 8) Papież Grze-
gorz IX w odezwie do książąt o wyprawę Krzyżową ubolewa nad słabo-
ścią rycerzy duchownych, że nie wydołają tak trudnemu przedsięwzięciu:
„quia ad tam arduum negotium sufficere per se neąueunt" °) Cała
nadzieja była na Polsce, która pragnęła jak najrychlej wcielić ziomków
swoich Prusaków, zostających jeszcze w bałwochwalstwie, pomimo nieje-
dnokrotnych usiłowań o ich nawrócenie. Dlatego wszystka Lechia ruszyła
i) m, str. 7.
2) Wyd. Hartkn. str. 11.
3) Tom II, str. 222.
4) Cap. 29. i pag. 15.
5) Yoigt tom II, str. 194.
6) Dnsb. t. m, 1.
7) Tom II, str. 160.
8) Przywilej Krystyna biskupa, dany Krzyżakom 1230 r.
9) Yoigt z archiw. sekret, t. II.
Digitized by VjOOQ16
279
się na wyprawę Krzyżową, od Odry do Wisły, ]) w szczególności zaś
Henryk Szlązki przyprowadził z sobą 3000 wojowników, Konrad Mazo-
wiecki 4000, Kazimierz Kujawski 2000, Władysław Wielkopolski 2200,
Świętopełk Pomorski z bratem Samborzem 5000, a łącznie 16,200. 2)
Tymczasem całe Niemcy nie dostarczyły więcej Krzyźowników nad 5000,
podług Voigta. 3) Wódz naczelny wyprawy Teutońskiej, Burhard bur-
grabia Magdeburski, siedział w Chełmnie, kiedy książęta Polscy w licznym
orszaku przybywszy, starożytny zamek w Kwidzynie dźwignęli. „Hi cum
multitudine militiae et armatorum, quae nunquam tanta visa fuit in
Prussia, intraverunt, et civitatem insulae sanctae Mariae construentes,
castrum prius factum firmaverunt" 4) I rzeczą było naturalną, że ci,
którzy im ofiarowali twierdze Dobrzyń, Nieszawę, 3) Turzno, odbudowali
i inne zburzone zamki w ziemi Chełmińskiej. Co do Toruńskiego, ten
już istniał w 1230, podług wyrazów przywileju biskupa Płockiego „tam
in caatris quam in wllis, a wiadomo że ten list jest przeniesieniem na
Krzyżaków prawa nadanego Krystynowi, na Tarnowo i Popowo. Handfest
Chełmiński wspomina o istniejącym już zamku w 1232 roku: „munitiones
nostras, qva8 in eisdem civitatibus (Chełmno i Toruń) iam habemus. 6)
Polacy uważali Toruń w ciągu lat 223 od przyjścia Krzyżaków, za
część swojego kraju, i sprawiedliwie. Wszakże książęta Wielkopolscy,
Łęczyccy, Krakowscy nadawali szlachcie własność ziemską z prawem od-
dzielnej administracyi, sądownictwa, i kary śmierci nad poddanymi. 7)
Krzyżacy nic nad to więcej nie mieli. Mylę się; mniej jeszcze praw
otrzymali, bo się obowiązali wiernie służyć na wyprawach wojennych
przeciwko poganom, 8) a Racek uwolniony był przez Bolesława Wstydli-
wego od pospolitego ruszenia. °) Przecież Żegota, Miecław z Turzy,
Racek, nie przestali być obywatelami Polskimi. Nietylko zaś rycerski
zakon zostawał pod prawem feudalnem względem Polski, ale w począ-
tkach i samego biskupa Krystyna. W ugodzie albowiem 1230 r. za po-
średnictwem opata z Zukni we Włocławiu zawartej, przyjął na siebie
obowiązek niesienia pomocy pifeciwko poganom, niepuszczania ziemi ni-
komu bez zezwolenia pasterza; podlegania mu, jak przystało nawassala:
1) Dusburg tom m, 10.
2) Voigt t JI, str. 243.
3) Tom II, str. 231.
4) Dusb. m, str. 10.
5) Autor kroniki zakonnej u Hartkn. S. i N. Pr. 277, Yoigt t II, str. 190.
6) Dogiel p. 22.
7) Stronczyński n. 18, 20.
8) Przywilej u Stronczynskiego str. 4.
9) U Stroncz. pod r. 1252.
Digitized by
Google
280
„ita, ut ipsi episcopo, et suis successoribus, tanąuam Vassali Domino,
deberent esse subligatiu, i przyjmowania go wszędzie ze czcią należną:
„dedito honore, tanąuam episcopum et dominum suum recipere", nako-
nieć zostawiania pierwszeństwa chorągwi biskupiej przed swoją. !) Gdy
się przeto, z podległyeh feudalistów, stali domowemi nieprzyjaciółmi Po-
laków, wyrok papiezki w 1339 r. przyznał Toruń z ziemią Chełmińską
i przyległemi, za własność Polską. Dopiero Kazimierz III zrzekł się
praw swoich do niego, dla dobra pokoju i ustalenia się na tronie, wśród
roszczeń króla Czeskiego wbrew protestacyi senatu. Lecz pożoga ziemi
Dobrzyńskiej za Władysława Jagiełły, spowodowała bitwę Tannenberską,
która Toruń powróciła Polsce, — nie na długo, dla widoków Witolda na
Żmudź. Dopiero gdy w traktacie wieczystym Warneńczyka 1436 r. wy-
rzeczono, że sprawca niepokoju krajowego, uwolni poddanych od posłu-
szeństwa, a zakon nie chciał wyjednać pieczęci mistrza Niemieckiego
i napadał na kupców polskich, nastąpiła katastrofa poddająca całe Prusy
Polsce.
To uważanie Torunia za miasto ojczyste stało się powodem, że za
rządów Krzyżackich, książęta Polscy nie odmawiali swojej opieki handlo-
wi rozgałęzionemu kupców tutejszych. Władysław książę Wielkopolski
w r. 1239, wnet po objęciu miasta przez rycerzy Niemieckich, zapewnił
ulgę w opłacie cła od wozu polskiego. 2) Inny Władysław, książę Łę-
czycki i Kujawski, w 1286, dozwala wolnego przyjazdu na Ruś czerwo-
ną, 3) a Stefan starosta generalny Wielkopolski do krajów w tamtej
stronie położonych. 4) Szufladki archiwum Toruńskiego zawierają w so-
bie liczne przywileje Kazimierza III, Ludwika, i książąt Mazowieckich. 5)
Pod panowaniem zaś Polskiem od r. 1454, Toruń nabył przywilejów
prawie książęcych. Uzyskał przeniesienie, na lewym brzegu Wisły wprost
leżącej, Nieszawy, która mu odejmowała dochód ze składu zboża pol-
skiego, o kilka mil dalej; 6) został siedliskiem apellacyi od wszystkich
miast Pruskich i Polskich pod prawem Chełmińskiem zostających, 7)
otrzymał prawo nadawnictwa kościelnego^ nawet starożytnej parafii Śgo
Jana na przemiany z królem: dostał zamek Bierzgłowo z ziemią przy-
ległą, a nadewszystko otrzymał wolność dla każdego obywatela kupna
dóbr ziemskich czyli prawo szlacheckie, które upoważniało do wysyłania
1) Dogiel str. 6 i 7.
2) Dogiel, tom IV, str. 19.
3) Wernicke Ł I, str. 38.
4) Timie.
5) Wernicke t I. gtr. T2.
6) W Krak. 1454, matem 6. Wera. t. I. str. 235.
7) Wernicke t L str. 385.
Digitized by
Google
281
podsędków z grona obywateli Toruńskich do składa Sądu Ziemskiego. *)
Na sejmiku generalnym internuncyusze tego miasta głos mieli stanowczy,
a jeden z nich trzymał pióro w Radzie. W końcu, prawo bicia monety
i rozstrzyganie spraw ważniejszych, pod prezydencyą króla, nadawało
Toruniowi udzielność, która jego znaczenie i pomyślność podniosła do
stopnia wolnego miasta.
III. Prawo Niemieckie nie może się uważać za przyczynę wyłą-
czającą Toruń z dawnej granicy Polski r bo wszystkie miasta znaczniej-
sze w kraju na niem osadzone były, a Płock i Warszawa na Chełmiń-
skiem, nie przestając należeć do jednego rodu.
IV. Nie może się także utrzymać zdanie pisarzy niektórych, że
prawo wzbraniało przyjmowania do obywatelstwa Polaków. Zawiść wpra-
wdzie niektórych cechów ścigała cudzoziemców, a nawet do tego stopnia,
że sukni gdzieindziej zrobionej, naprawiać nie chcieli, 2) ale brzmienie
prawa było inne. Podług niego wyłączają się od obywatelstwa ludzie
złego prowadzenia się.3) Co zaś do rodowości, przepisy obowięzujące
dopuszczały każdego, kto tylko był uczciwie zrodzonym, wolnym i zło-
żył świadectwo dobrej konduity. Zresztą przybywać mógł z każdege
kraju: „er komme von wannen er wotte" powiada postanowienie Rady
z 1389 roku, stycznia 17. 4)
Wernicke utrzymuje, że ani jednego nazwiska polskiego pomiędzy
urzędnikami Toruńskiemi aż do ostatnich czasów nie znalazł, 5) a prze-
cież niejednokrotnie sam ich wymienia. Zkąd więc powstało to przeo-
czenie? Oto że zakończenia Niemieckie wziął za nazwiska tego ludu.
Zwyczajem było za rządu Krzyżaków imiona i nazwiska Polskie przera-
biać na krój Teutoński, tak ziemiańskie jako też miejskie. Niekiedy
zupełnie zmieniano wyraz. Tak Jelyn, obywatel Toruński, u Długosza
jest Jelinowskim. 6) Temuż losowi ulegli Belkau, Boberau, Krapitz
i inni. O tym ostatnim że był Polakiem, świadczy napis na ratuszu
Chełmińskim położony: „JBea? Al&cander Oulmam cum arce Pąpwiensi
et Słarogród Nicołao Cftrąpicio Episcopo Culmensi contulU 1505." 7)
Gawrona przezwali Auschuntzem. 8) Ale co dziwniejsza, obywateli korony,
za miedzą Pruską zamieszkałych, ciż pisarze zniemczyli, tak że ich za-
1) Wernicke t I. str. 285.
2) Wera. t. IL str. 262.
3) Wera. t IL str. 261.
4) Wero. Ł I. str. 22.
5) Tom IL str. 240.
6) Wera. t. I. str. 111, 114, 154, Długosz XIII, 168.
7) Hartkn. w dodatku do drogiej części Prus.
8) Wera. t. n. str. 116.
Digitized by
Google
ledwo poznać można. Ostroroga Stanisława przezwali Stenzlem, !) pod-
skarbiego Przebędowskiego, Prebmłau; 2) jednego zaś z nich można
przedmiotem zagadki uczynić. Jestto Jokann v. Schlanse. 3) Któżby
się domyślił w tem przekręceniu nazwiska znakomitej rodziny polskiej
Służewskich? Mowa tu o Janie wojewodzie Inowrocławskim. Że więc
Wernicke nie znalazł nazwiska Polskiego pomiędzy urzędnikami Torunia,
dziwić się nie należy. A przecież wspomina ławnika Jerzego Gawrona; *)
Belkau ratmana, 3) Jana Jelina burmistrza, 6) i podobnych. Jako oby-
watele, oprócz powyższych wspominani są w czasach bardzo odległych:
Kordelitz, Reichnow, Kowitz, Szeliga (Długosz r. 1400) a w nieco pó-
źniejszych, zaczynając od piętnastego wieku: Jan z Gniewa, Michał
Paluszki (nazwisko zepsute), Mikołaj Kromer, Piotr z Rypna, Paweł
Kromer kuśnierz, Jerzy Grzegorz, 7) Maciej z Czerska, 8) Marcin Me-
seritz (z Międzyrzecza), °) Mikołaj Weinitz, ,0) Ościchowscy, n) a ze
szlachty Polskiej, która przyjęła prawo obywatelstwa, Marcin Zakrzewski,
Wiktoryn Dzięgielowski , i Smolicki z Krakowskiego. ,2) Nie było więc
żadnej przeszkody i dla ojca Kopernika, gdy się starał jako Krakowia-
nin o prawo obywatelstwa. Ciekawe zdarzenie przytacza Wernicke
z wieku astronoma, że się niektórzy Niemcy gniewali i do grona swo-
jego ociągali przyjąć jednego z kandydatów, że w metryce urzędownie
wydanej nazwany był Polakiem z Torunia. ' 3) Taka draźliwość łatwo
daje się tłómaczyć. Widzieć nietylko w Prusach ale i w Polsce właści-
wej wszędzie Niemców, było rzeczą zwyczajną. Tak Schtltz, znalazłszy
w Dusburgu (III, 51) że „woMft* vir dc Oracovia" odstawił do zamku
Toruńskiego w 1244 r. trzy galary z winem i miodem, oraz 300 wołów,
na potrzeby Krzyżaków, zaraz wniósł, że to był Niemiec (pag. 23).
Voigt domyśla się także w nim krwi Niemieckiej (II, 551). A z dziejów
krajuwych wiadoma rzecz, iż to był Wydżga Małopolanin.
Pomimo twierdzeń historyka tego miasta o nieprzyjmowaniu Pola-
1) Wero. t T." str. 253.
2) Wero. t U. str. 393.
3) Wern. t IL itr. 23.
4) Tom EL star. 116.
5) Wern. t I. str. 190.
6) Tom L str. 114.
7) Wern. t. I. 263, 254.
8) Tom L str. 262.
9) Tom I. str. 245.
10) Tom I. str. 264.
11) Hartkn. N. i S. Pr. 223.
12) Wern. t L str. 342, t II. 121.
13) Tom IL str. 121.
Digitized by
Google
283
ków za obywateli, i braku nazwisk Polskich w liście urzędników, znaj-
dujemy w nim samym świadectwa przeciwnej natury, dowodzące ludno-
ści krajowej, języka i przeważającego społeczeństwa. O czasach naj-
dawniejszych mówiąc Wernicke, nie przeczy pewnej części ludności Pol-
skiej. „Nicht in Abrede gestelU werden kann, dass auch ein Theil der
Bevólkeruvg slavischen Stammes war" !) Więcej przyznaje wiekowi
Kopernika: „Im Munde des Yolkes, die polnische Sprache damaU eben
so Mufig geweeen sein muss, ais die deuteche" 2) Wspominając o przy-
siędze homagialnej dla Zygmuuta Augusta , jeszcze wyraźniej kreśli spo-
łeczność Polską i użycie języka z kroniki współczesnej: gmina Polska,
powiada, wykonała przysięgę w swoim języku, powtarzając słowa pisarza
sądowego miasta Torunia. 3) Podług współczesnego pisarza niemie-
ckiego Grunau, ludność Polska była równa Niemieckiej na początku
szesnastego wieku: „numero pares sunt" 4) Całej, podług Werni-
ckego, w czasach najszczęśliwszych liczono 30,000, a podług Baczko
12,000. 5) Biorąc przeto w przecięciu 20,000, wypadałoby na Polską
10,000. Ten jednak rachunek dlatego zdaje się być niedokładnym,
że oprócz Ś. Jana, we wszystkich kościołach kazano po polsku:
u panny Maryi, u Ś. Trójcy, 6) u Ś. Jerzego, 7) u Ś. Jakuba na nowem
mieście. 8) Społeczność ta kościelna bardzo wcześnie, bo w 1530, jest
wspomniana u Oloffa. Wypadałoby zatem liczbę powyższą znacznie po-
większyć. Że zaś obywatele Toruńscy nazwisk nawet niemieckich : Frei-
tag, Szenflis, Szenknecht, Tobol, Bliwernic, Gleinig, Herden, pisali
w szesnastym wieku po polsku, °) nie jest nielogicznie, zdaje się wnio-
skować, że język krajowy miał wtenczas zupełną przewagę w tern mie-
ście. Inaczej, coby znagliło gorliwych o utrzymanie rodowości swojej
Teutonów do przyjęcia w piśmiennictwie języka obcego narodu?
Czas już niejaki upłynął od poddania się Torunia Polsce, gdy oby-
watel Krakowski Kopernik przybył tu na mieszkanie, a w 1462 przyjął
nowe obywatelstwo. Podług księgi zatwierdzanych corocznie urzędników
od r. 1465 do 1486, zajmował w starem mieście posadę ławnika.10)
1) Tom I. str. 22.
2) Tom II. str. 120.
3) Tom U. str. 13.
4) Kron. Prus rozdz. 4.
5) Wera. t. II. str. 262.
6) Wera. t IL str. 278.
7) Tom IL str. 19.
8) Tom II. str. 278.
9) Obaczyó Bentkowskiego H. L. P.
10) Wera. I. 276.
Digitized by
Google
284
Domysł przeto, że się tylko mógł uczyć piekarstwa w Krakowie, a po-
chodził od niejakiegoś Kopernika strażnika bramy Chełmińskiej w 1397 r.
utworzony przez Wernickego *) w kwiecie młodości swojej niknie, tym-
bardziej, że i pisarz historyi Torunia, nie mogąc zaprzeczyć świadectwu
Zernekego 2) o pochodzeniu ojca astronoma z Krakowa, opartemu na
aktach Toruńskich, przyznaje mu predykat „Krakauer" lubo inaczej go
sobie tłómaczy. 3) Że jednak sam tej dystynkcyi scholastycznej nie
wierzy, dowodzi cofnięciem się swojem za szańee rodowości Toruńskiej.
Autor oznacza wyrazem niedorzeczności mniemania tych, którzy astrono-
ma za Polaka uważają. Liczba ich niemała a myśl wcielona w pomniki.
Wywód obecny o naturze ziemi, na której Tarnów przez Polaków zbu-
dowany został, urzędnikach, mieszkańcach, ludności, języku, pisarzach
z wieku Kopernika, czerpany zwykle w źródłach przez samego autora
przytaczanych, stać się może niejaką odpowiedzią, szanty ącą opinią osoby,
na zarzut drukiem ogłoszony. Syn powyższego Kopernika Mikołaj, zro-
dzony już w województwie Chełmińskiem 1473 r., młode lata spędził pod
okiem rodzica, od którego oddany został do szkoły świętojańskiej, 4)
z trzech tylko klas złożonej. 5) Syn Krakowianina, pod okiem jego
zrosły; wychowany na łonie społeczeństwa polskiego; słuchacz zasad
religii i moralności w języku ojczystym; otcczony z jednej strony Kuja-
wianami, z drugiej Pomorzanami, z trzeciej swoimi Chełmianami,
z czwartej Dobrzy nianami ; pędzący młodość nad Wisłą, nie dzielącą go
od ziomków, poglądający codziennie na starożytny pomnik z czasów
Mazowieckich, kościół świętojański, a towarzysz rozmowy owych niewiast,
których serca jeszcze po bitwie Tannenberskiej wieńcem otoczyły sprawcę
sieroctwa swojego Jagiełłę, 6) a teraz pożądanym związkiem z Polską
na nowo ożyły, młody, mówię, myśliciel wielkiego serca, nie mógł się
przemienić na cudzoziemca, dlatego tylko, że z czasów Krzyżackich po-
zostali jeszcze byli w tern mieście kupcy i rzemieślnicy Niemieccy. Dla-
tego też ukończywszy szkołę świętojańską nie poszedł za przykładem
osadników, co do Lipska, Frankfurtu lub Tubingi na nauki jeździli, 7)
ale się udał do wskazanej sobie przez ojca studnicy wszelkich nauk
Jagiellońskiej. Tam, ucząc się pod Brudzewskim astronomii, słyszał
i o mniemaniach Pitagorejczyków o środku ognistym, około którego
1) Wera. 1 118, 276.
2) Thora. Chroń. 1727, 81.
3) Wera. t L 276.
4) Wera. L 244.
5) Wera. I. 138 i 143.
6) Długosz pod r. 1410.
7) Wera. L 344, 346; II. 146; Wfflich Comm. in Taeit de mor Germ. E. 25.
Digitized by
Google
285
ziemia obracać się miała. *) Tysiące głów ze świata starożytnego i wie-
ków średnich, czytało tę wzmiankę nawiasowo rzuconą w Arystotelesie,
ale na żadną ziarno użyźniające nie padło. Gdy stolica Rzymska, tro-
skliwa o poprawę kalendarza, wezwała do tej pracy matematyków Euro-
pejskich, uczeń Krakowski na drodze rachunku i obserwacyi, waląc
system Ptolemeusza, odkrył nowy i czysty widok świata słonecznego,
który ludzkość w innych stosunkach z niebem postawił.
Prawdziwie wielkim inteligencyom towarzyszy zwykle wielki cha-
rakter. W całem życiu swojem nie zapominał Kopernik o obowiązkach
obywatela. Lecz dwa szczególniej czyny uderzają ważnością następstw:
zapewnienie całych Prus Polsce, i ochronienie kraju przez wywód nau-
kowy, od spodlonej monety, bitej oddawna przez miasta większe oraz
księcia Alberta w czasie toczonej o Prusy walki, której trzydzieści grzy-
wien zaledwo funt srebra zawierały. 2) Kopernik zostawszy kanonikiem
Warmińskim, stał się nieodstępnym towarzyszem rad i podróży przed-
sięwziętych w interesie kraju, wiga swojego Łukasza Watzelroda von
Allen, którego nie z wielkiem zadowoleniem widział na biskupstwie Ka-
zimierz Jagiellończyk, lecz na wstawienie się panów Pruskich, jako czło-
wieka uczonego i rozsądnego znosił. Obojętne stosunki zmieniły się na
najlepsze porozumienie się z Zygmuntem I, tak, że przed w. mistrzem
nie mógł zataić swojego przekonania Watzelrod o prawach Polski do
ziem Pruskich. Gdy na sejmie Piotrkowskim, biskup z kanonikami Pol-
skimi Kopernikiem, Działowskim, Skulteckim, Chrapickim zezwolił na
propozycyą królewską, aby w razie zaszłego zgonu pasterza, czterech
kandydatów przesyłano od korony do wyboru kapitule, reszta kanoników
zaniosła protestacyą do Stolicy Apostolskiej, oskarżając zwierzchnika
i towarzyszy o przestąpienie istniejących przepisów i wyjednała naganę,
która później zniesioną została, gdy po bliższem roztrząśnieniu rzeczy
czyn za rozważny i honorowy przez następnego papieża uznanym został. 3)
Ważniejsza usługa krajowa miała miejsce na zjeździe Poznańskim w 1510 r.
posłów Zygmunta I, Maksymiliana cesarza, Władysława króla Węgier-
skiego i Krzyżaków. Wyobraziciel tych ostatnich Hiob, biskup Pomezański,
uczynił wniosek, znany przyjaznym mocarstwom zakonu Niemieckiego,
puszczenia Prus całych w administracyą Krzyżakom za 50,000 czerwonych
złotych,4) przy zastrzeżeniu jednakże wszelkich praw koronie służących.
1) „Przeciwnie filozofowie szkoły Włoskiej, Pitagorejczykami zwani, utrzymują, ze
śro(!3k zajęty jest przez istotę ognistą, a ziemia jako gwiazda, tocząc się około tego
środka, noc i dzień tworzy." ArystoteL O niebie II. 13.
2) Rozprawa Kopernika o monecie w Pamiętn. Warsz. z r. 1816, V. 402.
3) Summarram complectens originem et statum ecclesiae Yarm. ad calcem Łeonis
hist Pras.
4) Hartkn. przy Dusburgu 218,
Digitized by
Google
286
Posłowie obcy znajdowali w tem korzyści dla Zygmunta; wielka część
Polaków nawet dzieliła to przekonanie. Natenczas wuj Kopernika oświad-
czył poufnie kanclerzowi Łaskiemu, że należy mieć się na największej
baczności przeciwko sidłom zakonu i nie dopuszczać wzrostu ludzi chci-
wych i niespokojnych, jeżeli kraj nie chce się zawikłać w pasmo intryg,
których nić krwawa dotąd świeci w historyi. Układy spełzły, lecz niena-
wiść przeciwników nie wygasła. Watzelrod pociągany był do usprawie-
dliwienia się przed stolicą arcybiskupa Ryzkiego, gdzie się nie stawił,
powołując się na prawa sobie służące. Lecz pisarze przychylni zakonowi
ogłaszali go za djabła wcielonego, błagając Opatrzności o zgładzenie go
ze świata. *) Podania o jego zgonie są straszliwe. Cóźkolwiekbądź, rzeczą
jest pewną, że powracając z wesela Zygmunta, nagle zasłabł i życie za-
kończył. Odtąd Kopernik stał się głównym organem kapituły, i ciągle ją
reprezentował w nieobecności biskupiej. Opieka ta wielce jej była korzy-
stna w wojnie z mistrzem Albertem ; jakoż na wstawienie się sławnego
kanonika, niczego rząd polski nie odmawiał, 2) a Zygmunt umieścił go
w liczbie zaufanych prałatów, podanych kapitule na kandydatów do wy-
boru na biskupa. 3) Wiedziano albowiem, że nikt gorliwiej nie myślał
nad pojednaniem pozostałego jeszcze po rządach Krzyżackich ducha po
miastach, nad niego, czego dowód w rozprawie o monecie znajdujemy,
gdzie powiada, że porównanie jej z Polską nietylko się przyczyni do
ułatwienia handlu, ale i do zbliżenia umysłów zwaśnionych: „Quae res
ad animorum conciliationem et negotiationum communionem non parum
ponderis est habitura." 4)
Drugi raz Kopernik kraj uratował od spodlonej monety Pruskiej,
dozwolonej miastom przywilejem Kazimierza Jagielończyka w 1457 roku.5)
Podług aktu wcielenia ziem Pruskich do Polski, pieniądz miast większych
nosić był powinien stępel królewski. Odstąpienie od tego prawidła stało
się powodem do nadzwyczajnego zniżenia stopy, wykupywania i przeta-
piania starej monety, i do upadku handlu. Dla przywrócenia wartości
znakowi wyobrażającemu rzeczy, Kopernik w 1521 r. czytał na sejmiku
generalnym w Grudziądzu wykład zasad mennicznych, 6) wykazujący straty
dla kraju idące za wzrastającem coraz zniżaniem stopy. Gorliwość ta nie
została bezowocną, bo w skutek zawartego traktatu z księciem Albertem,
Toruń miał się wstrzymać z kuciem pieniędzy do dalszego postanowienia.7)
1) Chronić, succinctum, u Hartkn. przy Dusb. p. 7.
2) Leo hist. pras. 973.
3) Summarium complectens, jak wyżej.
4) Pamic€n. Warsz. 1816 r. t V. str. 410.
5) Wern. t I. str. 257.
6) Schttte 10, l 480.
7) Dogiel IV. str. 230.
Digitized by VjOOQ16
287
Dopiero w 1526 edykt Zygmunta, z mocy uchwały sejmiku generalnego
ogłoszony, poleca wstrzymanie obiegu dawnej monety i zastąpienie jej
nową, pod stęplem królewskim i ziem Pruskich bić się mającą, któraby
w całem państwie, jako porównana z Polską, kurs na przyszłość miała,
i położyła koniec rozmaitości, spodleniu i fałszowaniu pieniędzy po mia-
stach. l) Jestto wyciąg prawie dosłowny z rozprawy Kopernika, docho-
wanej dotąd w oryginale w archiwum Królewieckiem. Mówiąc albowiem
do Konopackiego, Baźeńskiego, Frąckiego, Mortęskiego i innych Polaków
składających Radę najwyższą ziem Pruskich,, tak się odzywa: „Na tę
jednakże klęskę krainy Pruskiej, ci do których to należy, patrzą się
obojętnie, i najmilszej każdemu ojczyźnie, dla której po Bogu świętszych
nie mają obowiązków, i życie nawet poświęcić powinni, przez gnuśną
opieszałość nikczemnieć i całkiem upaść dozwalają. Gdy klęski takowe
Pruską monetę a przez nią i ojczyznę całą dotykają, sami tylko złotnicy
i ludzie na kruszcach się znający, korzystają z jej nieszczęść." 2) Ale
nietylko złotnicy i inni znawcy metalu przeciwni byli nowej monecie;
sami burmistrze najmocniej się tak słusznemu żądaniu, uchwale sejmiku
generalnego i edyktowi królewskiemu opierali. Tak burmistrz Toruński
Hutfeld wymówił się od wykonania postanowień. 3) Gdy zaś otworzono
miunicę królewską w Toruniu d. 9 czerwca 1528 roku, internuncyusze
miast tak dalece zaburzyli sejmik Chełmiński, że dalsze spory odłożono
na dzień 19 lipca do zjazdu Toruńskiego. 4) W lat kilkanaście jeszcze
się burmistrz Toruński Konrad Braun ociągał z zastosowaniem do prze-
pisów władzy. 3) Niesłusznie więc narzekali Niemcy 6) na oziębłość ziom-
ków w wystawieniu pomnika Kopernikowi. Rodacy jego Kromer, Brzoski,
Sierakowski i byłe Towarzystwo przyjaciół nauk, święcie spełnili ten
obowiązek, ale część interesowana Torunia długo zapomnieć nie mogła
poniesionej klęski. Czas dopiero zatarł ślady osobistych uraz i wskazał
drogę do chwały tam, gdzie widziano przedtem ubliżenie. A bezstronność
w oddaniu czci wyższej inteligencji wszelkiego narodu, jest najlepszą
oznaką światła, którem lud Niemiecki w obliczu społeczeństwa Europej-
skiego jaśnieje.
ZIEMIA CHEŁMIŃSKA. *
W czasie, w którym badania dziejowe dochodzą pierwiastku żywotnego
każdego ludu, celem uczynienia wniosku o przyszłej jego cywilizacyi, nie-
1) Dogiel t. IV. str. 246.
2) Rozpr. Kopera, o monecie w Pamięta. Warsz. 1816 t Y. str. 402.
3) Wem. t. I. str. 305.
4) Wem. t I. str. 300.
5) Tenże t II. str. 7.
6) Hartkn. S. i N. Pr. 270; Braun de scriptor. 343.
Digitized by
Google
288
wczesne już jest mieszanie narodów i mniemania średniowieczne o oso-
bliwych ich początkach, które nie są zgodne, ani z pasmem znanych
wypadków, ani odwieczną przyrodą tych ludów. Ciąg dziejów potwierdza
geograficzną posadę rodu Polskiego, i okazuje, że jak teraz szczep ten
graniczy w stronie wschodnio-północnej z Rusią i Litwą, tak i w czasach
najodleglejszych też same ludy miał za sąsiadów. Są jednak pisarze, któ-
rzy przed przyjściem Krzyżaków zaludniają ziemię Chełmińską Niemcami,
i w nazwie Chełmna dostrzegają źródłosłowu Teutońskiego. Voigt np.
utrzymuje, że Polska daumtej nie rozciągała się do Osy; A) że na całej
ziemi Chełmińskiej był przed zakonnikami rycerskiemi żywioł Niemiecki. 2)
Żeby dokładniej poznać pobudki takiego twierdzenia, należy wejść na
stanowisko pisarza, z którego poglądał na całą krainę, będącą celem
jego poszukiwań. „Nie spuszczałem nigdy, powiada, z uwagi szczęścia
i wielkich następstw cywilizacyi, które spłynęły z zajęcia brzegów morza
Bałtyckiego przez Niemców, oraz pozyskania większej przestrzeni dla
rozwoju ducha niemieckiego w kraju, któryby może uległ później orę-
żowi Słowiańskich szczepów. u I dalej: „w stałą zamieniłem zasadę i pa-
nującą ideę, mocno utkwioną w umyśle, zwycięzkie panowanie i rozsze-
rzenie ducha niemieckiego na ziemi, która od dni najdawniejszych dzie-
jów własnych, przeznaczona była do życia i obyczajów niemieckich." 3)
Lubo nie mamy wielkiej wiary w świadectwa geografów starożyt-
nych, których pojęcia o naszych stronach były bardzo niedokładne, że
jednak pisarze odwoływać się zwykli do źródeł Greckich lub Rzymskich,
i nam je przejrzeć nie zawadzi. Sama wzmianka Wisły u Pomponiusza
Meli, Marcellina, Solina, Pliniusza i Ptolemeusza, opasującej wstęgą zie-
mię Chełmińską, byłaby już niepoślednim dowodem rodowości Polskiej tej
krainy. Jornandes, pisarz wieku VI, opisiyąc rozległość jednego ze szcze-
pów Słowiańskich od źródeł Wisty ku morzu Bałtyckiemu, przydaje, że
lud ten jest starołytny. 4) Prokopiusz, tejże epoki chronograC potwierdza
tę dawność istnienia. 5) Nadwiślańscy ci Słowianie są już u Dytmara
biskupa Merseburskiego Polakami, 6) u Adama zaś Bremeńskiego, pisarza
jedynastego wieku, szczepem Polskim rozciągającym się poza Elbę. Świad-
czy on albowiem, że Polska granicząca z Rusią, ciągnie się przez Pomorze
do rzeki Piany, a ztamtąd do parafii Hamburskiej. „Trans Oderam au-
tem comperimus degere Pomeranos. Deinde latissima Folmorum terra,
1) I. 188.
2) L 184, 479.
8) Przedmowa do toma IL
4) De rebus Gothids r. 5.
5) De bello Gothico UL 838—889 wyd. Hug. Grot
6) Hłrtor. L. IV. p. 88.
Digitized by VjOOQ16
289
cujus terminum dicunt in Ruzziae regnum connectL Haec est ultima ei
mańma Yinulorum Prowncia." *) Był czas, kiedy utrzymywano, że do
szóstego wieku kraj nadwiślański był ojczyzną Niemiecką, wbrew świa-
dectwu Jornanda i Prokopiusza; kiedy nie zwracano uwagi na Bulanów
Ptolemeusza nad Wisłą mieszkających, 2) dlatego tylko że są wzmianki
o Gotach około Wisły, przez których jednak aż do Galla naszego rozu-
miano Litwinów; i mniemano że Niemcy podług Tacyta, rozciągały się
po główną rzekę polską. Lecz ten historyk świadczy, że za Ligami do-
piero (Lachami) mieszkali Gotowie, 3) a Germania jego toż samo zna-
czyła, co Słowiańszczyzna. Widzieć to można ze słów Eginharda pisarza
historyi Karola W., który Czechom, Serbom i Lutykom nadaje za ojczyznę
Germanią. 4) Dziś przeto nikt w sidła od kilku wieków zastawione nie
wpadnie.
Lecz nad wszystkie świadectwa geografów starożytnych, pewniejsze
są czyny krajowe, a jak Tarnowo wychyliło czoło rodowe z obcych obsło-
nek Thorna, prowadząc wzrokiem poza nurty Wisły, tak i ziemia Cheł-
mińska bez trudności przywdzieje szaty krajowe, jako od czasów przed-
historycznych zamieszkana przez ziemian polskich, którzy przez cały ciąg
rządów Krzyżackich zachowali język swój, obyczaje i ducha. Granicami
tej krainy, podług przywileju Konrada księcia Mazowieckiego z 1230 roku,
były: Wisła, Osa i Drwięca; 5) zamkami, miastami i wsiami: Chełmno,
Radzyń, £aszyn, Tarnowo, Grudziądz, WapsJco, Pokrzywno, Pień, Kolno,
Widsąż, Kcyńy Głębokie Turzno, Więcław, Osłromęck, Bogów, Stary-
gród, Słoniowo, Chełmża, Turznice, Ujście, Lunowa, Grabin, Jluda,
Borowno, Topolna, Wąbrzeźno, Lipno, Brzezinko, Kieibasin, Kaszczorek,
Brodnica, Nowemiasto, Kowale, Biergłoivo, Papowo, Lipno, Wądzyń,
Płowąt Niektóre z tych nazwisk, jak Słomowo, Pień, Kęyń, Widsąż
poprawione zostały, staraniem Yoigta, ze skażonych: Schlemmo, Pin, K>
szyn, Wielzac i t. p., inne wzięte są z akt urzędowych, najdawniejszej
epoki. 6) Nie można zatem mniemać, że winny swój początek rządowi
polskiemu, po upadku Krzyżaków. Należy także nadmienić, że w przy-
wileju Konrada księcia Mazowieckiego z 1228 r. 9. Calen. Maj. kraj
ustąpiony nie nosi nazwy ziemi Kulmińskiej ale Chełmińskiej „terram
1) De situ Daniae et reliąnarum septentrionalium regionom, p. 145.
2) Geograph. K. III. rozdz. 5.
3) De moribus Germanor. od rozdz. 42.
4) Cap. 15.
5) Stroncz. No. 3.
6) Widzieć przywileje Stronczyńskiego do No. 13. Przywilej Chełmiński z r. 1232.
Dustrarg Ul. 7, 12, 95, 246, 273, wyd. Hartkn. Voigt I. 478, II. 220, 255. Wern. I. 108,
II. 42, 261. Dogiel IV. 21, 115, 152, 165, 168. Schtttz t 19.
Kop&rniHjcma U L 19
Digitized by VjOOQ16
290
Chelmensem." Mylnie zatem Voigt utrzymuje, że to jest miano nie-
mieckie. Cheitmo albowiem napotyka się w powiatach Polskich: Olkuskim,
Sędomirskim, Kaliskim, Łęczyckim: Chełmka mała i wielka w Płockim, ')
a nazwa pochodzi od wierzchołka wzgórza, na którem to główne miasto
za Wisłą było zbudowane. 2) Do znaczniejszych jezior należały: Sło-
mowskie, Wigcznin, Mielno, Rząśno. 3)
Długi szereg rodzin Pruskich, zachowujących najdobitniejsze zna-
miona polszczyzny, przywodzi Hartknoch w Starych i Nowych Prusach,
z pomiędzy których niemała jest liczba Chełmian. Niesiecki w Herbarzu
jeszcze obfitszy zawiera zasób w tym względzie. Tu dosyć będzie wspo-
mnieć o nazwiskach przytaczanych w przywilejach i dziejopisach dawnych,
list Konrada Mazowieckiego z 1222 r. mówi o Żyrosławie zamożnym
ziemianinie Chełmińskim. 4) Handfest z 1232 r. jako świadków, przytacza
Bartłomieja Chojnowskiego (de Chonenowo,) i Bernarda Kamienieckiego
(de Kamentz); Dusburg Marcina Golińskiego z 1244; 5) Długosz pod r.
1410 Bolemowskiego, z 1411 Janusza Orzechowskiego. e) Do towarzystwa
jaszczurek należeli: Plemichowski, Głazowski, Lunowski, Piotrowski,
Polkowski, Turzchnicki. 7) Z tych jeden na zjeździe w Chełmnie 1439 r.
zabrawszy głos, rzekł do innych: „Panowie bracia! czas pomyśleć o sobie
i potomkach naszych. 8) Z 1464 i 1466 r. Mikołaj Pilawski i Działowski. °)
Uderzony Hartknoch tak wielką liczbą rodzin Polskich szukał wytłumaczenia
tego czynu w przemianie nazwisk niemieckich na polskie, lub przesie-
dlaniu się mieszkańców korony. Lecz wiemy co to są za rodziny Nie-
mieckie Prebentau, Łonopat, z których powstali Przebędowscy i Konopaccy.
Indygenaty zaś rzadko miały miejsce. Ziemie albowiem Pruskie w nagrodę
poddania się Polsce, otrzymały od Kazimierza Jagiellończyka przywilej
zapewniający osobną radę, kasę, a mianowicie konferowanie urzędów
i nadawanie starostw samym krajowcom. Powodowani więc interesem
Prusacy, nie dopuszczali Wielkopolan , Małopolan i Mazurów do posad
korzystnych; zkąd wyniknęły największe trudności w otrzymaniu indy-
genatu, o czem sam wspomina Hartknoch. l °) W przeciągu dwóchset lat,
1) Tablica miast i wsi wyżej przytoczona.
2) Jgitur civitati Colmensi dedimus trecentos rnansos flamingicales tub monU et suprm
montem. Handfest Chełm, u Bandtk. przy Pr. Chełm. str. 285, Hartkn. S. i N. Pr. 066.
3) Dusburg HL 8, przyw. Chełm, i Dług. t I. 29.
4) U Stroncz. Ko. 13.
5) P. 140, 246, 247.
6) Ł 316.
7) U Dogiela IV. 138. Voigt, Eidechsen-Gesellschaft KOnig. 1823.
8) Runau, Beschreibuug des 13jahrigen Krieges, Yorrede.
9) Długosz IL 337, Dogiel IV. 173.
10) a i N. Pr. 637.
Digitized by VjOOQ16
291
zaledwo pięć rodzin ziemiańskich otrzymało prawo obywatelstwa Pru-
skiego: Jan Zawadzki, Andrzej Morsztyn, Jan Bieliński, Radziwiłł i Jan
Sobieski !)
Ćhełmianie, z wyznania samych Krzyżaków są szczerymi Polakami,
którym prawo i zwyczaje przodków zostawiono, a żaden nowożytny pisarz
nie może tak przeważnego świadectwa wywrócić. Jeden z przywilei Krzy-
żackich zawiera te wyrazy: „Nadajmy wiecznemi czasy prawo, aby ludzi
swych podług zwyczaju i prawa polskiego sądził, tak jak nasi bracia
to czynią" ut suos homines morę polonico et jurę possit judicare, que-
madmodum fratres eorum homines, in perpetuum conferimus et dona-
mus." 2) Wernicke przytacza pogróżkę Chełmian z kłótni wynikłą, wcale
nie Teutońską. „Obaczymy się w Kiełbasinie" to jest miejscu słynnem
z jarmarków. 3) Mieszkańcy , którzy nie należeli do klasy włościan lub
mieszczan, zwali się szlachtą nobiles, lub wolnemi liberi. 4) Ci nad pod-
danymi mieli sądownictwo, na wzór innych części Polski. Uboższym
służyło dziedzictwo nieograniczone, oraz wolność od podatku i powinności
ziemskich. Z tego powodu nazywani byli : frei erblich und ewigMćh, ohne
Zins und Scharwerk. 3) Uszanowanie dla dawnych praw Polskich, tak
dalece było z początku posunięte, że szlachta zagonowa, w obrębie miasta
mieszkająca, osobnego miała sędziego, niezależnego od magistratu, który
się nazywał sędzią wolności, judex libertatis. Takim, w zakresie miasta
Chełmna, był niejaki Lunowski podług starego dokumentu „foris civi-
tatem judice libertatis Laurentio de Lynau existente." 6) Potrzeba tego
była konieczna, bo obwód Tarnowa, Chełmna, Radzynia znacznie się za
miasto rozciągał, a szlaehta zagonowa nie chciała słyszeć o prawie Nie-
mieckiem, które pozbawiało ją dawniejszych swobód. Sądy albowiem miej-
skie wzbraniały odpowiadania z wolności nieprzekonanym jeszcze prawnie
o wykroczenie, do czego szlachta od wieków niepamiętnych przed Jagiełłą
jeszcze, nawykła była. Dlatego Kazimierz książę Kujawski, w liście
z Inowłodza pisanym w 1252, 7 Calend. Augusti do komtura Tarnow-
skiego, narzekał na pogwałcenie dawnych praw, żądając aby bez należytej
formy sądowej nie odejmowano nikomu własności i wolności osobistej.
Za te swobody ziemianie obowiązani byli do nieograniczonej posługi wo-
jennej, nazywanej pospolitem ruszeniem, które w dyplomatach Krzyżackich
zwało się od prowincyi służbą Pruską, 7) czyli Polską, podług powyższych
~ 1) Hartkn. S. i N. Pr. 463.
2) Voigt t HI. gtr. 467.
3) Tom II. str. 261.
4) Dusb. t. m. str. 215; Yoigt passim.
5) Hartkn. N. i S. Pr. 344, 346.
6) Voigt t. VI. str. 710.
7) Voigt t. VL itr. 604.
Digitized by
Google
292
>wyrazów „morę et jurę polonico." Prawo Chełmińskie zachowało nam
nazwę Pruską, z uzbrojenia rycerza: kłobuczek subcalpeiia. l) Wieśniacy
na wyprawę szli pieszo. 2) Cóż w tern wszystkiem jest Niemieckiego? Rządy
Krzyżackie mało wprowadziły odmiany w ziemiaństwie. Prawo Chełmiń-
skie przyjęło za miarę posługi wojennej nie liczbę osób, ale włók posia-
danych. Z ośmnastu łanów wymagało tylko dwóch blach, a z 200 trzech,
i jednego oprócz tego konia. Lubo więc dla szlachty zagonowej było
bardzo dogodne, ze względu jednak że pociągało za sobą utratę dzie-
dzictwa i feudalność, Polacy niewielką ochotę mieli zostać KielmeramL
Ci tylko co nic prawie nie mieli do stracenia, zezwalali na wyzucie się
z dziedzictwa. Przeciwnie zamożniejsi strzegli jak źrenicy w oku, prawa
Polskiego, którego przykłady są bardzo liczne. Ztąd poszło, że gdy
mieszkańców innych prowinćyi wyzwoleńcami, libertini, zwano, podług
Hartknocha; Chełmżanie nosili imię tvolnych, liberi. Najwięcej zaś ko-
rzystali z prawa niemieckiego mieszczanie, którzy z gruntu nie wyno-
szącego włók 40, jednego tylko żołnierza wlekkiem ustrojeniu, dawali.
Ustaliwszy rodowość ziemi Chełmińskiej, przystąpić należy do roz-
strzygnienia pytania: azali ta kraina kiedyś na Prusakach nie była zdo-
byta przez Polaków, lub czyli odwiecznie do korony należała i stanowiła
część jej składową. Wiadomo albowiem, że za rządów Krzyżackich i za
poddania się Prus Polsce w wieku XV., ziemia Chełmińska składała część
Prus królewskich, a w przywilejach dawniejszych niekiedy to imię nosiła.
Zgoła czy to jest część Polski chrześciańskiej , czy pogańskiej. Świa-
dectwa historyi krajowej, archiwum papieskiego i przywilei Krzyżackich
niewątpliwie okazują, że ziemia Chełmińska w najodleglejszej epoce zamy-
kała się w granicach Polski. Jakoż pierwszy kościół stanął za Miecława
pod tytułem ś. Krzyża, 3) czemu się bynajmniej nie przeciwi odkrycie
przez Kromera w archiwum skarbu koronnego uczynione, że biskupstwa
do wieku XIII, nie było. Długosz się co do kościoła nie myli, bo i akta
Rzymskie, i zeznanie mieszkańców świadczą o istnieniu Świętopietrza z cza-
sów Miecławowych. Brzmienie bulli Innocentego IV. z r. 1243, jest na-
stępne: „ziemia Chełmińska od czasów bardzo dawnych zostawała pod
panowaniem poprzcdnikóto kochanego syna naszego, dostojnego Konrada
książęcia Mazowieckiego, jako chrzcsciańska, 4) Aleksander zaś IV w liście
do Krzyżaków w 1257 pisanym, potwierdzając ten czyn, nadmienia, że
zakon w doniesieniu swojem zeznał tę prawdę historyczną" sicułi resłro
1) Wydanie Bandtk. str. 12.
2) Voigt t VI. str. 678.
3) Długosz t. I. 96.
4) Dogiel t IV. str. 14.
Digitized by VjOOQ16
293
relatu didicimus. *) Jan Bażeński, Prusak, w mowie do Kazimierza
Jagiellończyka i senatu mianej w Krakowie, oświadcza, że istniał na tej
ziemi podatek zwany Świętopietrzem, 2) mówiący za dawnością, należenia
ziemi Chełmińskiej do Polski. Z czego wynika, że nie popełnił błędu
Długosz, twierdząc że ta kraina była częścią składową korony za Bo-
lesława Chrobrego, gdy szedł na Prusaki, 3) i Radzyń nad Osą od napaści
pogan zabezpieczał. Bolesław szczodry odbierał od nieprzyjaciół Gru-
dziądz w 1060 r. a później całą ziemię odzyskał, którą Gall częścią ojczy-
zny nazywa: *) qui cupiens animo ferventi de manu gentilium patriam
liberare. 3) Tenże Bolesław dobrami ziemi Chełmińskiej : Grudziądzem,
Radzyniem, Łaszynem, na rzecz klasztoru Mogilnickiego rozporządza, 6)
Odpis tego ciekawego pomnika, własnością jest Leona h. Rzyszczewskiego.
Krzywousty, obecny zakładowi kościoła w Rudzie Chełmińskiej, napa-
dniętym został przez pogan, 7) a testamentem krainę tę zapisał Bole-
sławowi Kędzierzawemu, H) po którym spadła na Kazimierza Sprawiedli-
wego, °) i Leszka Białego. ■ °) Nakoniec, po ustąpieniu jej Krzyżakom,
jeszcze przez 66 lat, t. j. do r. 1296, zostawała pod zwierzchnictwem
duchownem dyecezyi Gnieźnieńskiej, M) a do Dietricha z Oldemburga,
używała monety stępia Polskiego, * 2) wspomnianej już w przywileju Cheł-
mińskim. Ztąd poszło, że zawsze ją od Prus rozróżniano. I tak Wła-
dysław Wielkopolski, w przywileju z 1238 r. te dwie ziemie za odmienne
uważa „qui transeunt ad Pruthiam vel ad terram Culmensera." I3)
Słowa Innocentego IV w bulli 1243, brzmią podobnież: „biskup Modeń-
ski, powiada ten papież, trzy dyecezye w Prusach a jedne w ziemi Chel~
mińskiej rozgraniczył :" x 4) „Episcopus ipse tres in Pruthiay et unam in
terra Culmensi dioeceses limitavit" Z pisarzy Niemieckich najpierwszy
Dusburg tę różnicę ustanawia, wspominając o usunięciu Prusaków z ziemi
Chełmińskie): „Pruthenis jam eliminatis a terra Culmensi." ' 3) Nazwę
1) Dogiel t. IV. str. 28.
2) Długosz XIII. str. 131.
3) Tom I. str. 163.
4) Wyd. Bandtk. 104.
5) W Monumentach Bielowskiego stoi że to stało się r. 1075. (Pmip. Wyd.)
6) Długosz t. I. str. 258.
7) Gall. str. 198.
8) Dług. t. I. str. 450.
9) Tenże 565.
10) Tenże 602.
11) Długosz 885.
12) Wem. t. I. str. 57.
13; Dogiel t IV. str. 13.
14) Przy Dusb. wyd. Hartkn. str. 480,
15) str. 95.
Digitized by
Google
294
nadawaną sobie mistrza w Polsce przez Hermana Balck, po objęciu w posia-
danie darowizny, Konrada, widzieliśmy pod Tarnowem; l) tu dodać mo-
żemy, iż stolica Rzymska pisząc do Krzyżaków, nazywała ich zakonem
Mazowieckim. „Dilectis filiis magistro et fratribus militiae Christi contra
Pruthenos in Masowa" 2) Kopernik zatem podług wyrazów mistrza Krzy-
żackiego, jest Polakiem, a podług słów najwyższej natenczas władzy
Europejskiej, ze względu na prowincyą, Mazurem. Sam Voigt, który
tu widział życie Niemieckie, zważywszy niewątpliwość świadectwa Rzym-
skiego, oświadcza nakoniec, że ziemia Chełmińska uważała się za kraj
od Prus osobny. 3) Dlatego Kopernik nie nazywa się na czele dzieła
O obrotach ciał niebieskich Prusakiem, ale TarnowczyUem.
Ciągłe napady na tę krainę spowodowały mianowanie osobnego
biskupa, mającego nawracać pogany. Najpierwszym był pasterzem w 1212
roku Krystyn Rawa, szlachcic Pomorski, 4) cysters Oliwski. Poświadcza
to list Władysława książęcia Kaliskiego. 5) Że zaś władza jego rozcią-
gała się do wszystkich pogan Polskich, przeto otrzymała nazwę biskup-
stwa generalnego w Prusach. 6) Około 1215 udało się Krystynowi pozy-
skać chrześciaństwu dwóch książąt ziemi Lubowskiej. 7) W tym właśnie
czasie pokonywał siłą oręża Prusaków wielki ów wojownik Krystyn z Go-
zdowa, Płoczanin, zwycięzca Zawichostski. Podług świadectwa Długosza,
stare kroniki opiewały, jak nietylko Prusaków ale i Litwinów rycerz ten
aż do morza Bałtyckiego, hołdowniczymi koronie uczynił. *) Lecz gdy
w 1217 oskarżony od współzawodnika Czapli, na męczarnię i śmierć ha-
niebną przez niedoświadczonego Konrada skazanym został, Prusacy ucie-
szeni tym wypadkiem, po dawnemu Mazowsze straszliwie pustoszyć zaczęli.
Najpierwej ucierpiała ziemia Chełmińska, zostająca pod rządem woje-
wody Mazowieckiego, w której wszystkie zamki: Grudziądz, Wapsko, Po-
krzywno, Wielsąż, Kolno, Ruda, Kcyń, Głębokie, Turzuo, Pień, Płot,
z ziemią zrównane zostały. °) Nastąpiło spustoszenie Mazowsza, w cza-
sie którego 250 kościołów razem z Płockiem spłonęło. Na powściągnienie
tak straszliwych napadów,' Leszek biały, władca kraju całego, ogłasza
pospolite ziem ruszenie, na czele którego sam staje z Konradem księciem
1) Voigt t. II. str. 186.
2) V*oigt t. m. str. 575.
3) Tom II. str. 466.
4) Dhig. t. L str. 703.
5) Voigt t. m. str. 569.
6) Dokument sekret, arch. Królewieck. w foliancie ziemi Chełmińskiej p. 11.
7) U Niesieck. t I. str. 57.
8) Dług. 621.
9) Castra guondam w przywil. 1222.
Digitized by
Google
295
Mazowieckim, Henrykiem Wrocławskim, arcybiskupem Gnieźnieńskim,
Wincentym Nałęczem i biskupami Iwonem Odrowążem Krakowskim, Pa-
włem Grzymałą Poznańskim, Wawrzyńcem Doliwą Wrocławskim, Wawrzyń-
cem Lubuskim, oraz wojewodami swymi i kasztelanami. Nieprzyjaciel
został pokonany; zamek Chełmiński dźwignięty; a Krystyn Rawa biskup
Pruski, w nagrodę gorliwości okazanej w jego odbudowaniu, otrzymał na
zjeździe w Łowiczu wszystkie grody przez nieprzyjaciół zburzone, i do
stu wsi od Konrada Mazowieckiego, od kapituły zaś Płockiej dwa zamki
Tarnowo i Papowo z przyległościami. Dokument ten starożytny docho-
wuje się w transumpcie z 1264 r. w archiwum krajowem, i. Tarnowo naj-
wyraźniej wyczytać dozwala. Do pomocy Krystynowi w nawracaniu pogan,
Leszek biały i Konrad uprosili u stolicy Rzymkiej apostoła Wilhelma,
biskupa Modeńskiego, ■) który chętnie podjął się missyi, podług wyrazów
jednej z bul papiezkich: „Ipsum Mutinensem Itpiscopum, desiderantem
ab olim portare nomen Domini Jesu Christi coram ducibus et gentibtis
Pruthenorum. 2) Lecz usiłowania były bezowocne; nietylko albowiem
apostoła słuchać nie chcieli, 3) ale w 1224 nowe w ziemi Chełmińskiej
i Lubowskiej rozpoczęli pożogi. 4) Biskup Krystyn Rawa prowadził
wojnę, 5) ale środków dostatecznych nie miał na powściągnięcie liczby
przewyższającej, zwłaszcza że siłę zbrojną księcia Mazowieckiego napady
Litewskie zatrudniały. Na wniosek przeto Henryka Szlązkiego, e) wy-
prawił Konrad do papieża posłów z żądaniem o pomoc zakonu Niemiec-
kiego, który niedawno przed natarczywością Saracenów z Ziemi świętej
ustąpić musiał. Że poselstwo udało się wprost do stolicy Apostolskiej,
nie zaś do cesarza zachodniego, dowodzą wyrazy bulli Grzegorza IX:
„Ex litteris sanę dilecti filii, nobilis viri ducis Masoviae intelleximus.u T)
Miało to miejsce w 1225 r., miarkując po dacie przywileju Fryderyka
cesarza, wydanego w marcu 1226 r. 8) Henpan de Saltza, mistrz za-
konu, mając sobie zlecony ten interes od papieża, i podane warunki przez
posłów Polskich, udał się do naturalnego opiekuna cesarza Niemieckiego,
a przełożywszy korzyści, jakieby ztąd spłynęły na potęgę państwa Teu-
tońskiego, otrzymał zatwierdzenie tej ustnie przez posłów uczynionej ofiary
w szumnym przywileju, w którym Fryderyk oświadcza, że gdy Konrad
1) Kronik* Niemiecka u Pistor. t. II. star. 816.
2) Voigt t. m. itr. 574, 576.
3) Kron. Niem. u Pirtor. t. II. ftr. 816.
4) Dhig. 631.
5) Duiburg 41.
6) Boguchwał a Sommeraberga t II. str. 59.
7) W sekret archiw. Kroi. Schieb. t. II. itr. 15.
8) Cod. dipL Dog. t. IV. p. 3.
Digitized by
Google
296
książę Mazowiecki zamierza darować ziemię Chełmińską i inną, pomiędzy
Marchią swoją a granicami Pruskiemi leżącą (tj. ziemię Dobrzyńską), ')
a nie . odważa się tego uczynić bez zezwolenia cesarza, 2) on przeto
z uwagi, że ziemia książęcia należy do monarchii Niemieckiej, i z mocy
dawnego prawa cesarstwa, daruje na wieczność mistrzowi i zakonowi jego
obiecane ziemie przez księcia Mazowieckiego. 3) To dawne prawo tłuma-
czy Voigt przez stałą ideę panowania nad całym światem. 4) Roszczenia
te jednak i z innego źródła wypływały: wiemy ilekroć powtarzały się
w ciągu XI. i XH wieku przez cesarzy Niemieckich z powodu hołdu
Miecława I. Od tej opłaty uwolnił Bolesława W. Otto HI, podług świa-
dectwa pisarzy nietylko krajowych, ale i Dytmara biskupa Mersebur-
skiego, współczesnego wypadkom. Ten prałat w boleści na widok nieza-
leżności Polski za Chrobrego, zawołał : „Niech Bóg nie pamięta cesarzowi,
że z hołdownika uczynił panem. Dominus indulgeat Imperatori, quod
tributarium fecit Dominum." 5) Późniejsze posiłki wojenne nie wynikły
z ugody politycznej, ale ze względów religijnych dawane były, jak to
się jasno ze słów Krzywoustego do Henryka V. okazuje. „Jeżeli chcesz,
powiada, prosić nas uprzejmie o pieniądze lub żołnierza na obronę ko-
ścioła Rzymskiego, znajdziesz niemniej wsparcia i rady od swoich poprze-
dników." 6) Co do korony, tę sami sobie kładli królowie Polscy, bez
względu na cesarzy zachodnich. Współczesny bowiem kronikarz Wippo
świadczy, że w 1024 r. Chrobry na przekorę Konradowi cesarzowi, sam się
koronował. „Eodem anno quem supra notavimus, Boleslaus Slavigena dux
Polonorum, insignia regalia et regium nomen in injuriam regis Conradi
sibi aptavit" 7) Musiał się przeto sam naśmiać Frydrjk, pisząc o da-
wnem i słusznem prawie monarchii Niemieckiej do Polski. Wysłani po-
tem zostali przez mistrza Konrad Landsberg i Otto de Salaiden dla
obejrzenia ziem ofiarowanych. Lecz zgon Honoryusza III papieża, śmierć
Leszka Białego i zatrudnienia w Lombardyi cesarza, nie dozwoliły zająć
się przyprowadzeniem do skutku projektu. Dopiero w 1228 przybyli
posłowie Filip z Hali, Konrad Mnich i Henryk Czech, dla dalszego pro-
wadzenia układów. Zjechał się z nimi Konrad Mazowiecki w Brześcia,
a po wzajemnych przełożeniach, ustąpił przywilejem wydanym 22 kwie-
tnia, ziemię Chełmińską ze wsią Orłowem na Kujawach. B) Wzmianki
1) Dusburg p. 35.
2) Dogiel t. IV. p. 3.
3) Dogiel t. IV. 4.
4) T. H. p. 166.
5) Histor. L. V. p. 109.
6) Gall. wyd. Bandtk. str. 256.
7) U Pistor. p. 431.
8) Stronciyóski N. 1.
Digitized by
Google
297
tu o zgodzie panów rad niema, jak się to czynić zwykło w podobnych
przypadkach. Nie może zatem powątpiewać Voigt, ') że senat był prze-
ciwny. Krystyn Rawa, ze swojej strony, odstąpił dziesięciny z wsi posia-
danych na Chełmińsce, na dniu 8 maja tegoż roku. 2) W kilka miesięcy
potem, to jest 11 lipca, puścił tenże Konrad zamek Dobrzyń z włościami
okolicznemi rozciągającemi się pomiędzy strumykami Kamienicą i Cheł-
micą aż do Pruskiej granicy, tudzież częścią wsi Dębna w Kujawach
na lewej stronie Wisły, naprost Tarnowa leżącej, i Sielcami. 3) Do czego
kapituła Kujawska przydała Wyszyn, otrzymawszy od księcia inne dobra
w zamianę, a Płocka dziesięcinę od ludu Niemieckiego, mającego osiadać
w ziemi Dóbr; yóskiej. 4) W obu tych umowach daje się dostrzegać taktyka
Krzyżacka powolnego osiągnienia Kujaw, prócz ziemi Chełmińskiej i Do-
brzyńskiej. Również daje się widzieć niezadowolenie, że w ziemi Cheł-
mińskiej biskup pruski miał zamki i wsi liczne od Konrada.
Tu właśnie ma miejsce rozwiązanie pytania tylekroć wznawianego
o Vogelsangu. Podług jednych leżał on na prawym brzegu Wisły, gdzie
jest Alt-Thorn czyli głębokie Turzno; podług innych na tejże stronie,
obok Rogowa. Lecz w 1227 jeszcze Krzyżacy nie przeszli byli Wisły,
a inny Vogelsang istniejący obok Rogowa, nie odpowiada opisowi Dus-
burga o twierdzy założonej pod tą no zwą na lewej stronie Wisły po
przybyciu Krzyżaków. Tak albowiem brzmią- wyrazy kronikarza: „między
nimi i Prusakami środkiem płynęła Wisła.u 5) Najdawniejszy tłumacz
Dusburga, Jeroszyn, bierze Oriów za Vogelsang, 6) ale o twierdzy w tem
miejscu w żadnym pisarzu wzmianki nie ma. Niektóre wyrazy Jeroszyna
i Dusburga naprowadzają na wyjaśnienie rzeczy. Pierwszy z nich mówi, że
Konrad Landsberg z kilką choremi zakonnikami mieszkał w tym zamku. 7)
Drugi, że dlatego Konrad Mazowiecki zbudował Vogelsang, iż nie mieK
gdzis głowy położyć. 8) Tymczasem powszechnie wiadomo, że Dobrzyń
służył im za wygodne siedlisko i nazwę zakonowi nadał. 9) Całą rzecz
tłumaczy porażka Krzyżaków. Konrad albowiem Landsberg, Filip z Hali,
1) Tom H. p. 161.
2) Dogiel t. IV. p. 5.
3) W jednym przywileju CedeUce, w drugim Sidce* na mapie zaś przy Murzynowie
i Orłowie pod Inowłodzem Szadłowice.
4) Dogiel IV. str. 5 i 6. Porówn. przywileje Stronczyńskiego, gdzie zamiast Quertz
jest Qu&rcus.
5) Dusburg str. 58.
6) Przy Dusburgu str. 59.
7) Tamie.
8) Dusburg ks. II. 89.
9) Długosz t. I. str. 644.
Digitized by
Google
298
Henryk Czech i inni, w jednej z utarczek niebezpieczne otrzymali rany,ł)
okazawszy wielką trwogę na początku bitwy. 2) Mazury wprawdzie Pru-
saków odparli, 3) lecz Krzyżaków na polu bitwy bez oznak życia znale-
ziono, których dopiero staranie księżny Agaty do zdrowia przywrócić
zdołało. *) Gdy zaś kronikarz zakonny na jednem miejscu mówi, że z bo-
jaźni za zamek Dobrzyń wychylić się nie mogli, tak że w końcu czterech
lub pięciu Prusaków bezkarnie około nich chodziło, 5) a na innem twier-
dzi, że nie mieli gdzie głowy położyć; 6) wypada zatem że Dobrzyń utra-
ciwszy, prosili Konrada książęcia Mazowieckiego o spokojniąjszy dla sie-
bie przytułek. Wtenczas stanęło bezwątpienia Dębowo, czyli zniemczony
Dybów, te są albowiem własne słowa Dusburga: „Na prośbę zakonników
książę zebrał lud swój i naprost teraźniejszego miasta Torunia, zbudował
im na wzgórzu zamek, nazwany Vogelsang: Dux congregavit populum
suum, et ex opposito nunc civitatis Thorunensis aedificavit eis in quodam
monte castrum dictum Vogelsang. 7) Położenie tu jest dokładnie ozna-
czone: na lewym brzegu Wiely, naprost Torunia, i na wzgórzu. Cóż
innego to być może jak Dybów czyli dawne Dębowo Bielskiego? opisane
tak dokładnie w Starożytnej Polsce przez T. L. Co tern większą ma
pewność, że wyrazy Dusburga gdzieindziej wyrzeczone in arbore guer<Ana\
Długosza in arbor* ąuercus, 8) to jest w lesie dębowym; i przywileju
Quercus} służące na oznaczenie wsi darowanej razem z zamkiem Dobrzyń-
skim, doskonale odpowiadają nazwisku Dębowa. Gtodziłoż się Voigtowi
na cudzą wiarę powtarzać, że jednemu w owej porażce zabrakło odwagi
w piersiach, u&ości w sobie, męzkiego uczucia cnoty, — książęciu Mazo-
wieckiemu? °) Przecież sam Dusburg świadczy, że ta wyprawa miała
miejsce pod nieobecność Konrada. x °) Ale tu szło o osłonięcie zakonu,
który niby jeden tylko, ratowali od zguby Konrada.
Mówiliśmy o zapisach książęcia, kapituły Płockiej i Kujawskiej.
Warunki jednak, pod któremi tak wielkie ofiary Krzyżakom uczyniono,
nierównie większej są ważności w obliczu historyi. Wynikły albowiem
ztąd wielkie spory o własność, dla zrozumienia których wiedzieć należy,
iż w pisaniu przywilei zachowano ten zwyczaj, że jeden z nich ogólnej
1) Dosb. p. 34.
2) Kronika Niemiecka u Piitor. p. 816.
3) Tai kronika i Dług. 644.
4) Dnsbnrg p. 35.
5) Dmb. p. 33.
6) Dnsb. H. 8, 9.
7) Dmb. 58.
8) Dłng. I. 646.
9) T. I. itr. 465.
10) p. 34.
Digitized by VjOOQ16
299
tylko był treści; drugi zawierał poszczególne warunki, pod któremi umowa
stanęła. Przykład tego widzieć można w zapisie ziemi Chełmińskiej
z 1230 r. ') Voigt obszerniejszy przywilej nazywa komentarzem krót-
szego. 2) Z ogólnego zapisu nie można mieć najmniejszego wyobrażenia
o warunkach; przeciwnie szczegółowy zamykał całe wyjaśnienie rzeczy.
Że w czasie pierwszej ugody 1228 r. był spisany taki komentarz, albo
raczej właściwy akt, o tem niepodobna wątpić, bo pisma urzędowe pó-
źniejsze i wszyscy historycy jednomyślnie to zaświadczają. Dosyć jednak
wcześnie zaginął. Treścią jego podług starego rękopismu, odkrytego
w Łubowie przez Hozyuszia, było, że Krzyżacy przeciwko poganom gorli-
wie walczyć mają; po podbiciu zaś ich kraju, ziemię Chełmińską powró-
cić książętom Mazowieckim powinni, a Prusami na pół się podzielić; że
przeciwko Poldkom nie dopuszczą się kroków nieprzyjacielskich pod utratą
cale} darowizny. 3) Potwierdza to książęcia Leszka urzędowe zeznanie
przed komisarzami Stolicy Apostolskiej, że nie jednokrotnie widział,
miał w ręku i czytał przywilej zawierający zapewnienie należenia ziemi
Chełmińskiej do Polski; że ostatni raz oglądał go u Bolesława Mazo-
wieckiego stryja swojego i słyszał z ust książęcia o prawach do tej ziemi
i potrzebie upomnienia się kiedyś tej należytości. 4) Istniał więc jeszcze
przywilej na początku wieku XIV. Nieco później Dusburg piszący z urzędu
kronikę zakonną, pod okiem Wielkiego Mistrza, świadczy, że książę
Mazowiecki z Krzyżakami pod tym się warunkiem ugodził o ziemię Cheł-
mińską, iż się równo podzielą krajem zdobytym na niewiernych Prusa-
kach. 5) Te niepodejrzane dowody znajdują odgłos we wszystkich histo-
rykach tak krajowych jako i obcych: Długoszu, Kromerze, Sarnickim,
kronice bezimiennej wydania Wolfganga Diethmara, bezimiennej z biblio-
teki Wallrodyańskiej w Królewcu, którzy chórem powtarzają o warunku
zawartym w ugodzie względem powrotu ziemi Chełmińskiej Polsce. Tym-
czasem aktu tego już nie było w wieku XIV u książąt Mazowieckich,
kiedy Leszek książę pod przysięgą zeznawać musiał dawniejsze jego
istnienie. Musiał więc albo zaginąć, albo uledz innemu przypadkowi, jak
się domyśla Kromer. To pewna, że się znajdował w ręku W. mistrza
Karola Bosfora, w czasie zaciętej kłótni Łokietka z Krzyżakami. Oto jest
zeznanie przeora zakonu kaznodziejskiego i inkwizytora herezyi, wezwa-
nego na świadka przed komisarzy Apostolskich: „Pomiędzy wielu przy-
wilejami, mówił, które mi dawał do czytania W. mistrz Karol z Marien-
1) U Stronczyńskiego i DogieUk
2) T. EL str. 199.
3) Kromer k«. Tli. itr. 530.
4) Voigt IV. 531.
5) H. 7.
Digitized by
Google
300
burga, widziałem przywilej księcia Konrada ustępujący ziemię Chełmiń-
ską. Czytałem go od początku do końca i oświadczam, że brzmienie jego
zgodne było zupełnie z zeznaniem Leszka ksiąźęcia. *)
Tu jest może miejsce dotknąć pytania, czy zakon Braci szpitalnych
P. Maryi domu Niemieckiego, różnym był od braci Dobrzyńskich, lub
czyli jedno i nierozdzielne z niemi zgromadzenie stanowił. Powszechne
prawie mniemanie jest za różnicą i za sprowadzeniem Dobrzyńców z In-
flant Voigt słusznie mniema, że ten ostatni zakon nic nie miał wspól-
nego z Inflantczykami, prócz sposobu wojowania, i to zdanie potwier-
dzają wyrazy dyplomatu 1228 r. „militaturis morę Livonensi,a 2) ale
przydaje, że pod innem żył prawem, a za znamię używał miecza czer-
wonego z gcriazdą. 3) Mniemanie to opiera na słowach Dusburga, 4) że
rycerze Chrystusa, t. j. Dobrzyńcy, nosili płaszcz biały z powyźszemi
godłami. My znajdując w aktach tożsamość braci szpitalnych N. P. Maryi
domu Ni emieckiego z zakonem Dobrzyńskim, przeciwnego jesteśmy zda-
nia. A najprzód tenże Dusburg utrzymuje , że Dobrzyńcom oddał książę
Mazowiecki wieś Siedlec, 3) przywilej zaś cesarza Fryderyka z r. 1226,
to jefjt na cztery lata przed drugą darowizną, a na dwa przed pierwszą
wyraźnie ich nazywa braćmi szpitalnemi P. Maryi domu Niemieckiego:
frater Hermannus sacrae domus hospitalis sanctae Mariae Theutoni-
rjorum." 6) Więc Dobrzyńcy i Krzyżacy szpitalni, są jednym zakonem.
Po wtóre biskup Płocki w przywileju, okazuje tożsamość rycerzy Chrystusa,
Milites Christi, których Dusburg uważa za Dobrzyńców, z braćmi szpi-
talnemi domu Niemieckiego, tak się albowiem wyraża: „Milites Christie
scilicet fratires de domo Thmtonicorum Jerosolimitanorum." 7) Potwier-
dza mniemanie to bulla Grzegorza IX z 1236 r. do Hermana Balck
mistrza prowincyonalnego, wspominająca o sporze wszczętym pomiędzy
książęciem Mazowieckim a Krzyżakami o Dobrzyń: „quod cum inter vos
*x una parte, et nobilem virum Conradum ducem Marsomae ac Gujar
wae, ac filios ejus ex altera, super castro de Dobrzyń ąuaestio fuisset
exortatt% i t. d, 8) A jakieżby mieli prawo bracia szpitalni do ziemi
Dobrzyńskiej, która należała do innego zakonu? Czuł tę niedogodność
Voigt , i dlatego przypuścił połączenie się ich późniejsze. Ale 6am siebie
1) Voigt IV. str. 531.
2) Stronczyński p. 2.
3) O towarzystwie jaszczurek, dodatek XII. str. 250.
4) P. 32.
5) P. 32.
6) Dogiel IV. 3.
7) Stronczyński p. 5.
8) Dogiel IV, 12.
i
Digitized by VjOOQl6 1
801
zbija, przywodząc bardzo ważny dokument, to jest ugodę Konrada Ma-
zowieckiego z Krzyżakami w roku 1237, w której książę powiada, że
bracia zostający pod zwierzchnictwem Hermana Balck, nazywali się da-
wniej domem Dobrzyńskim. Dlatego zaś tę wzmiankę czyni, iż za Dobrzyń
otrzymali obręb Drohicki na Podlasiu. Przytaczamy tę ugodę, wydobytą
z archiwum Berlińskiego, jako ważny nabytek dla historyi krajowej, za
który wielka należy się wdzięczność Voigtowi. Oto jej brzmienie: Na-
dajemy mistrzowi Hermanowi i braciom jego zakonu, rycerzom Chrystu-
sowym domu niegdyś Dobrzyńskiego , zamek Drohiczyn z całym okręgiem
rozciągającym się od strony warowni i od połowy rzek Buga i Nurca
do granic Ruskich , z zachowaniem jednak praw kościoła Mazowieckiego
i szlachty, jeżeli jakie dotąd do rzeczonych rzek mieli, a to tym końcem,
aby w zakonie swoim Chrystusowi z obowiązku służąc, od junactwa po-
gan bronili lud chrześciański. Przyrzekli zaś rzeczeni bracia, żadnemu
z mocarzy na naszą szkodę i ucisk, okręgu Drohickiego nie oddawać,
ani się umawiać o zamianę, przedaż lub jakikolwiek rodzaj ustąpienia,
bez porady naszej i zezwolenia. Conferimtis et donamus H. et fratri-
bus sui ordinis militum Christi domus ąuondam Dobrzyncnsis, casłrum
Drohiczyn, et totum territorium, quod eoo eadem castr i parte continetur,
a h.cdietałe Jluminum Bug et Nur, usąue ad metas Ruthenomm, saho
jurę ecclesiae Masoviensis et nobilium, si quod in praedicUs fluminibus
hactenuś habuerunt, ut Christo, siib ordinis sui debito militantes, ab
jactantia paganorum defendant populum Christianum. Promisserunt
insupcr praelibati fratres, neminem potentium in nostrum praejudicium
et gravamen in Drohicensi territorio collocare, neąue eupra ejusdem
trauslatione , vel venditione, sen cujuslibet alienationis specie tracłare,
sine nostro consilio et consensu. Idus Martii 1237, w Babinie." !) Przy-
czyną tego nowego zapisu była potrzeba odzyskania Dobrzynia z okrę-
giem od Krzyżaków. Napróżno albowiem Konrad Mazowiecki upominał
się u nich na mocy istniejącej umowy, zwrotu ziemi Chełmińskiej i Mi-
chałowskiej, po zdobyciu Pomorza Pruskiego za pomocą siły zbrojnej
Polaków. Zakon rycerzy szpitalnych spiesznie się udał pod opiekę sto-
licy Rzymskiej z przełożeniem, że gdy kraje orężem krzyżowym zdobyte
do papieża należeć powinny, przeto lennikami tylko samej stolicy Apo-
stolskiej być mogą. A gdy się do tego i dwór Rzymski pod pewnymi
przychylił warunkami, Konrad dopóty postanowił odmawiać posiłków na
podbicie Prus dalszych, póki spełniona nie zostanie ugoda. Zesłany
w 1235 legat Wilhelm do Polski, oddawna tu znany, uczynił wniosek
zamiany ziemi Dobrzyńskiej na część Kujaw rozciągającą się wzdłuż
1) Voigt II, 277, 278.
Digitized by
Google
302
Wisły od Drwięcy pod Bydgoszcz, i szeroką na pół mili, tudzież ofia-
rowania innego powiatu, w którymby pomoc zakonna stała się konieczną
dla Mazowsza. Natenczas Konrad wystawiony na napady Podlasian
w pogaństwie trwających, a należących za ojca Kazimierza Sprawiedli-
wego do Polski, zapisał Krzyżakom Drohiczyn z obrębem ziemi pomię-
dzy Bugiem i Nurcem leżącej, aż do granic Rusi, czyli cały powiat
Ciechanowski. W roku następnym 1236, papież zatwierdził tę ugodę
niby przyjacielską, która koniec położyła nazwisku braci Dobrzyńskich.
A ponieważ zapis części Podlasian pomiędzy Drohiczynem i Nurcem, na-
stąpił rokiem później, t. j. 1237, przeto Konrad nazywa Krzyżaków
braćmi niegdyś Dobrzy ńskiemi, do czego i tę pobudkę przydać należy,
że powiat Ciechanowski w zamianę za Dobrzyński był dany. Tym spo-
sobem cała plątanina daje się rozwikłać i rycerzy szpitalnych domu Nie-
mieckiego z braćmi Dobrzyńskiemi do tożsamości sprowadzić. Lecz nie
napróżno Dusburg i jego zwolennicy wspominają o różnicy dwóch zako-
nów; dwie do tego są przywiązane kwestye: klęska początkowa zadana
od Prusaków, i obowiązek powrotu ziemi Chełmińskiej. Bo jeżeli Do-
brzyńscy byli innym zakonem od braci szpitalnych P. Maryi, tedy i nie-
sława wojenna na tych ostatnich nie spływała i wcale nie byli obowią-
zani do spełnienia warunków przez kogo innego przyjętych. Tym spo-
sobem widoki ukryte pisarzy, nadają przez ciąg wieków inną postać
his tory i, która nie bez zdumienia musi się potem wypierać upowsze-
chnionych przesądów. Wreszcie przytoczony dyplomat utwierdza nas
w przekonaniu o rodowości Polskiej Jadźwingów czyli Podlasian, bo
inaczej, jakby można było mówić o prawach szlachty Mazowieckiej
i biskupa, do Buga i Nurca? Ten lud podbijany przez Ruś i Litwę,
wrócił do Polski w 1192 roku za Kazimierza Sprawiedliwego !) i oddany
pod władzę duchowną biskupów Płockich, znowu wpadł w ręce Rusi
i Litwy, póki Bolesław Wstydliwy i Leszek Czarny koronie go nie przy-
wrócił. Oto są losy Podlasia:
Włodzimierz W. wojnę z niem prowadził około roku 971. 2) Po
nim syn Jarosław. 3) Dalej Jarosław książę Włodzimierski nad Bugiem. *)
Roman Halicki około 1200. 3) Od 1217 przechodzi w ręce Litwinów:
Erdziwiłła, Ryngielda, Mendoga. 6) Na krótki czas było w posiadaniu
Daniela Ruskiego, który się w Drohiczynie koronował na króla w 1246.
1) Kadłubek przy Dług. t D. p. 798.
2) Kromer H. P. L. m. p. 440.
3) Nestor jak wyżej we wstępie.
4) Dhig. L 394.
5) KojatowioE H. L. część L ks. UL p. 49 i nast.
6) KojaŁ p. 58—62, księga IV. p. 83, 97.
Digitized by VjOOQ16
Giedymin w 1319 zabrał je Polsce. ') Odtąd ciągle do 1567 przy Litwie
zostawało, 2) nim stanowczo nie wróciło do Polski. 3)
Niepowodzenie zakonu rycerskiego, przybyłego w 1228 r. dodało
więcej śmiałości Prusakom, którzy połączywszy się z Podlasianami, całe
pogranicze Mazowieckie złupili i spalili, 4) na co i książę w jednym
z listów swoich narzeka, 5) i biskup Pruski Krystyn w goryczy serca
się żali. 6) Lecz najdokładniejszy dają obraz spustoszenia listy bisku-
pów Mazowieckiego i Wrocławskiego do papieża pisane. 7) Z nich się
dowiadujemy, że poganie Pruscy więcej niż 10,000 wsi na pograniczu
spalili, i 5,000 niewolnika zabrali. Te ciągłe napady na Mazowsze,
Kujawy i Pomorze stały się przyczyną, że Konrad książę zapotrzebował
większej liczby rycerzy zakonnych. Wielki mistrz przysłał Balcka, Bemhei-
ma, Tutele, Berge, Kutze i innych. Ci przybywszy do Dębowa, żądali
najprzód zatwierdzenia dawniejszej umowy o ziemię Chełmińską, która
w 1230 powtórnie została im ustąpiona w granicach Drwięcy, Wisły
i Osy, aż do granic Pruskich. Przyjęli zaś na się obowiązek Krzyżacy
walczenia wszelkiemi siłami przeciwko poganom, nieprzyjaciołom Chry-
stusa i Polski, a to bez obłudy i wymówek. 8) Ta umowa obszerniej
wy łuszczona była w dokumencie datowanym w Kruświcy, w którym obo-
wi^zali się Krzyżacy walczyć ze wszelkimi poganami graniczącymi z Pol-
ską, dopóki nieprzyjaciółmi będą wiary Chrześciańskiej. °) Gdy zaś po-
łożenie Dębowa nie zdawało się im dogodne dla rozpoczęcia działań
wojennych, domagali się jednego z zamków nad Wisłą, i otrzymali Nie-
szawę, leżącą na prost Tarnowa, z przydaniem wsi Ciechocina, Nie-
szówki i trzeciej jeszcze, zepsutej w rękopismach, Okkoli, za co przyjęli
także obowiązek wiernego i zawsze gotowego współdziałania przeciwko
wszelkiego rodzaju poganom. l °) Otrzymawszy ten nowy dowód względów
ksiąźęcia Polskiego, uwiadomili o nim papieża, który wynurzył wdzię-
czność Konradowi za szczodrobliwość. ll) Że zaś w powtórnym przywi-
leju nie było wzmianki o władzy udzielnej, ale tylko o wolności od po-
datków i prawach do kruszców, lasów, rzek, cła, jarmarków i monety,
1) Kojałowicz VII. 251 i naat.
2) Tenże VII. 281, DC ku końcowi;
3) Widzieć komtytucyą tego roku.
4) Boguchwał u Sommenberga II. 59.
5) Dogiel. IV, 79.
6) Tenie IV. str. 6.
7) Raynald pod r. 1233, No. 6.
8) Stronczyńiki n. 3.
9) Dogiel IV. 7, 8.
10) Tenie IV. 10.
11) Tenie Vf. 12.
Digitized by VjOOQ16
304
przeto rycerze zakonni wyjednali potwierdzenie Kazimierza syna książę-
cego w 1233 r. w którem dodali wyrażenie: „cum omni jurisdictione." ')
Chodziło jeszcze o biskupa Krystyna, co miał tyle zamków i do sta
wsi na Chełmińsce. Zrazu opierał się czcigodny pasterz wyzuciu się
z własności uczciwie nabytej, lecz zniewolony przełożeniami opatów
z Łukni i Lądu, skłonił się nakoniec do wejścia w układy, dla obrony
świętej Matki kościoła, tak straszliwie spustoszonego przez Prusaków,
i w tymże roku zezwolił, aby za ustąpienie posiadłości, dawali mu
z każdego łanu Polskiego po korcu pszenicy miary Włocławskiej,
a z włóki osadników Niemieckich korzec żyta i pszenicy. Zachował je-
dnak sobie władzę zwierzchniczą Suzerena nad Wassalami. 2) W rok
i tę władzę utracił. 3) Tym sposobem od 1230 r. Krzyżacy stali się
panami całej ziemi Chełmińskiej.
Niedopełnienie warunków przyjętych pociągnęło najprzód nieporo-
zumienie z książętami Polskimi, a później powrót do korony ziemi na-
danej. Pod wpływem zakonu więziono kasztelanów księcia Kazimierza,
a Kujawy łupili poganie. 4) Gdy zaś wnukom nadawcy zakonu palił wsi
i kościoły, papież Klemens w 1311 napomniał go jako domowego nie-
przyjaciela. 5) Nastąpiła exkommunika w 1331, 6) a w 1339 wyrok
komisarzy Apostolskich powrócił ziemię Chełmińską, jako prawnie nale-
żącą Polsce. 7) Lecz położenie Kazimierza III względem pretendenta
do korony króla Czeskiego Jana, zmusiło do odstąpienia jej znowu w 1343
Krzyżakom, co się jednak stało bez zezwolenia panów rad obecnych. H)
Gdy albowiem rzecz się wytoczyła na zjeździe, wszyscy woleli wojng,
niż tak haniebny pokój. 9) Gdy zaś Kazimierz trwał w uporze, Jarosław
z Gostynina, Mikołaj Szamotulski, Wojciech z Kościelca zapisali prote-
stacyą, że na wyraźny rozkaz królewski „ad mandatum speciale Sere-
nissimi Principis" przychylają się do ugody; > °) inni jej nie podpisali. Co
zaś do części duchownej senatu: arcybiskupa Gnieźnieńskiego Jarosława
Skotnickiego, i biskupów: Kujawskiego Macieja Golańczewskiego, Poznań-
skiego Jana z Kępy, Płockiego Klemensa Pierzchały, ta obecność swojg
tylko zapisała: „profitemur nos interfuisse personaliter in Junivladisla-
1) Stroncz. p. 8.
2) Tenże str. 6; Dogiel IV. 7.
3) Dogiel IV. 11.
4) Dokument Arch. sekr. SchieW. LVIII. No. 7, u Voigta HI. 234.
5) Dług. 946.
6) Dogiel IV, 50.
7) Tenże IV. 56.
8) Tenże IV. 68.
9) Chroń. 01iv. p. 47.
10) Dogiel IV. 70.
Digitized by
Google J
605
via." >) Czuli nieważność tego aktu sami Krzyżacy, gdy Henryk Plauen
po bitwie Tannenberskiej ziemię Chełmińską powracał. 2) W czasie pod-
dania się Prus Kazimierzowi Jagellończykowi, szlachta Chełmińska nąj-
czynniejszą się okazała, 3) a organ wszystkich ziem, Bażeński rzekł do
króla i senatu, że ziemia Chełmińska przemocą oderwana została od
ciała i własności korony Polskiej. *)
II.
PRUSY WŁAŚCIWE.
Pókiśmy stąpali po śladach Lechickich na ziemi Chełmińskiej zosta-
wionych, punrokę rozwiniętą nad tym widokrętiiem rozpraszał odblask
sąsiedniej dziedziny starego Piasta, i większa nieco wyrozumiałość dla tej
ziemi pisarzy obcych. Lecz kraj leżący za Osą, źródłami Drwięcy
i granicami Mazowsza, odcięty jest od Polski w mniemaniu niejednego,
językiem, duchem i historyą; ukazywany jako gniazdo nienawiści i krwa-
wej zawziętości ludu pochodzącego ze szczepu Litewskiego. Jeżeli zaś
w bardzo wielu miejscach da się dotąd napotkać mieszkaniec Polski do-
chowujący obyczaj i mowę Nadwiślanina, przypisują to osadom z różnych
epok, a mianowicie z czasów Winryka z Kniprodu. Jednakże czyn tak
uderzający, iż u jednej połowy Prus dawnych język się polski przez dłu-
gie pasmo wieków dotąd utrzymał, a u drugiej w nazwie jezior, rzek,
wsi i miast, ślady bytu swojego zostawił, ma bez wątpienia mocniejszą
zasadę historyczną nad myśl uporczywie upowszechnianą o osadnictwie
późniejszem. Voigt obfitujący jak. żaden inny pisarz, w zasoby do dzie-
jów Pruskich służące, nieomieszkałby krociami przytoczyć przywilejów
na osady Mazowieckie, gdyby mowa, łaskawość rządu i serce Krzyżaków
przynęcić do siebie zdołały całe ziemie z ponad Wkry, Omułowa, Pyza
i Narwi. Coby tym słuszniej uczynił, że z wielką dokładnością przy-
wodzi rok, okoliczności i warunki osad Niemieckich. Wypada zatem
rzecz bliżej roztrząsnąć, zebrać czyny przez dawność czasu zatarte, po-
dzielić je podług rozróżniających, a ogniwem jedności połączonych zna-
1) Dogiel IV. 70.
2) Długosz X. 27a
3) Yoigt, Eidechsen-GeiellscUft str. 161.
4) Dogiel IV. 160.
Kopimikijana U L 20
Digitized by
Google
306
mion, i wyciągnąć ztąd na czynach oparty wniosek. Przewidzialne są
okazy nieufności w treści przeciwnej przyjętemu mniemaniu, ale się przed
niemi nie cofamy, bo opierając wszystko na źródłach historycznych, nie
wychodzimy z zakresu badań. Uprzedzenie w tym względzie, jestto
cierpki owoc ziarna rzuconego przed pięciu wiekami ręką zakonników
Niemieckich, co troskliwi o utrzymanie w stałem posiadaniu ziemi ustą-
pionej im pod warunkami lennemi, a dalekiej od przygód Palestyńskich,
których niestety I doświadczyli, całe piętno rodu swojego po wsiach, mia-
stach i kronikach wycisnąć usiłowali. A gdy ziarno okryło pola kłosem,
chcieć już dowodzić, że na tej niwie był inny kiedyś zasiew, jestto jedno
co na brzegu Azyi mniejszej rozprawiać z Turkiem o Trojańczykach.
Jeszcze nowy promień wiedzy krytycznej nie rozwiał mgły średniego
wieku, unoszącej się nad dziejami; jeszcze postaci osób i wypadków nie
są wyraźne. Niech badacze poczują się na cnocie naukowej, a rozja-
śniony widokrąg mocno wybije i koloryt krajobrazu i stosunek jego do
okolic przyległych. Ale w tym zawodzie pisarz krajowy nie odniesie
wielkiej korzyści z systematu obcą ręką zakreślonego. Owszem widokowi
swojemu mylną barwę nada, jeżeli powtarzać zechce o przyjściu Ma-
żurów z nad Dunaju , o pochodzeniu Gotyćkiem Gdańska i Bzesina^
o nazwie Zmudzkięj Białoclwwa, lub przeobrażeniu czarta za szwarc-
gota. !) Złudzenia dotyczące rozciągłości Teutonów do Wisły w wie-
kach dawnych rozpędził Szafarzyk, a do pisarzy krajowych należy wy-
dobycie z miejscowości na jaśnie szeregu prawd przesądami lub złą wiarą
stłumionych. Po ogłoszeniu pierwszej części tego pisemka, pan J. Jaro-
szewicz nie odmówił mieszkańcom Prus graniczącym z Mazowszem od-
wiecznej rodowości Polskiej, a inny pisarz dający wiadomość o dziele
pana S. noszącem napis: Krzyiacy i Polska, nie był dalekim od przy-
jęcia za prawdę, że na wschód Nogatu rozciągało się Pomorze. Lecz
pierwszy bierze jeszcze Jaćwież za Litwę, drugi Łotyszów znad Dźwiny
przenosi na stałe mieszkanie pod Dńdldów, Mławę i Łamię. Są to
resztki dawnych przesądów zakorzenionych w wiekach średnich, do po-
zbycia się których pewna odwaga jest potrzebna. W ogólności je.Inak
widać przygotowanie do zmiany zdania na drodze samodzielnych badań.
Na przestrzeni ziemi rozciągającej się między ramieniem północnem
Wisły, zatoką Pruską i Mazowszem, mieszkało od wieków jedno z po-
koleń Polskich^ noszące na sobie nazwę Prusaków. Granice tego kraju
1). „Der Beiname czarny ist das Altdeatsche schwartz; Bóg bedeatet Gott Offenbar
ist also der Name Csarny bóg dasselbe, toi der Soitr, swartz, der schwartze der Nord-
bewohner. Dies erkl&rt TieUeicht mehr ais alles Andere, was der Czarny bóg der Wenden
eigentlich bedeatet" N. M. Petersen, Memoire de la Socićtó Royale des Antiąuitea da
Kord. Copenhague 1840 p. 73.
Digitized by
Google
307
oznaczone są w aktach urzędowych: Konrada Mazowieckiego z r. 1228 !)
Wilhelma legata papiezkiego z r. 1243, przy podziale Pros na dyecezye; ?)
Ziemiowiedza Wizkiego i Bolesława Płockiego książąt z roku 1343. 3)
We wstępie teraźniejszego pisma przytoczyliśmy dowody mówiące
za tożsamością Prusaków z Polakami. Cierpliwy czytelnik pozwoli po-
wołać się na kilka źródeł bardzo dawnych i o stronnictwo niepodejrza-
nych. Temi są: Kronika Magdeburska z jedenastego wieku; Żywot świę-
tego Wojciecha spisany przez Sylwestra papieża współczesnego aposto-
łowi ; Kronika Adama' Bremeńskiego z jednastego stulecia i Przywilej
rządu Krzyżackiego z epoki ich przyjścia. Magdeburg był metropolią
kościoła Polskiego za Bolesława Wielkiego, dokąd się gromadziły wszel-
kie wiadomości o nowonawróconym narodzie. Pisarz kroniki noszącej
nazwisko tego miasta, mówiąc o zgonie Wojciecha biskupa, uwiadamia,
że apostoł zginął na ziemi Polskiej. 4) Z opisania zaś Komorowa daje
się jasno widzieć, że koniec życia nastąpił nad Łacbą, Wiślaną, o kilka
mil na wschód Gdańska w ziemi Pruskiej nazwanej Pomezanią czyli Po-
morzem Zawiślańskiem. Adam Bremeński wspomina o Sambii czyli
ziemi Królewieckiej, za granicę jej daje Ruś i Polskę. 5) Że zaś z jednej
strony oblewa Sanibią morze Bałtyckie, z drugiej otacza ją Litwa,
a z trzeciej Ruś Grodzieńska; na Polskę zatem wypada strona południowa,
ta właśnie w której leżą Biskupice, Lipka i inne miejsca dawno zamieszkane
przez lud Polski. Potwierdzają tę rodowość Prus przywileje za rządu
Krzyżackiego wydane, z których jeden bardzo dawny z roku 1242,
Watkowke, Straszewo i Sypno, wsiami Pruskiemi nazywa: „Wadeko-
wicz, Strassewite et Sypenin villae Pruthenicae" 6) Zrównanie pomię-
dzy Prusami a ich funkcyą bardzo jest widoczne. Nie zadziwią zatem
wyrazy Sylwestra II papieża, iż Gdańsk przedzielał obszerne ziemie
należące do Bolesława Wielkiego, *) że wschód Wisły był częścią inte-
griyącą Polski. Owszem każdy miłośnik prawdy, na wzór Hartknocha
przyzna, że daleko za obrębem ziemi Chełmińskiej, od niepamiętnych
czasów, po Polsku mówiono, 8) nigdzie zaś po Litewsku aż do Nadrawy
i Szaławy.
Wiadomość o myśli zasadniczej rządu, obywatelstwie i prawie
1) Dogłel t. IV. i Stronczyński.
2) W dodatku do Duaburga Hartknocha p. 469.
3) Sekret Archiw. Schieb. 57. No. 16, 39; u Yoigta V, 197. Cod. Olir. p. CXXXI
4) U Meiboma t. II. 280.
5) Samland contigua Bussis et Połanii. De sita Daniae p. 138.
6) Yoigt H. 410.
7) CanisiuB o. 37. „Urbem Gidanie Ducia latUuma rtgna dirimentem."
8) Nowe i Stare Pruty ttr. 89.
Digitized by
Google
międzynarodoweni u ludu, który tak długo dochował pierwiastkową
postać, byłaby rzeczą nader ważną dla historyi krajowej, gdyby nie
zbywało na źródłach dokładnie odpowiadających na to pytanie. Z Galla
jednak powziąć można przekonanie, że zamiast feudalności, była w Pru-
sach własność dziedziczna; zamiast królestwa, związkowość książąt;
wspólność obrad ziemiańskich dochowała się w zjazdach biskupstwa
* Warmińskiego (Landsordnung) i« w zniewoleniu mistrzów po bitwie
Rudzkiej do przyjęcia na łono władzy najwyższej wyobrazicieli życzenia
mieszkańców, rzeczy nieznanej natenczas w księstwach rodu Teutońskiego,
a tym bardziej Litewskiego.
Jeżeli więc tyle napotykamy podobieństwa w Prusach dawnych
z Polską, rozdział ich i wstręt do połączenia się z ziemią macierzystą
rmógł tylko wynikać z ważnych pobudek. Jakoż udzielność księstw
i miłość bogów ziemiańskich, były najmocniejszą zaporą tej jedności ro-
dowej. W czasach przedchrześciańskich wojny wynikały ze sporów
o spadki, które powiększywszy granice księstwa, powracały do swojej
udzielności przez zapisy rodzinne. Walka Ziemiowiedza z Prusakami
była nie innej własności. l) Lecz gdy Teutonowie potrafili przenieść ko-
ronę cesarstwa zachodniego na swoje skronie, i walkę toczyć poczęli
o, ziemię Szląską z Miecławem Polskim, federalność wszystkich księstw
przeciwko tak silnemu nieprzyjacielowi coraz konieczniejszą się stawała.
Dojrzała ta zasada w umyśle Chrobrego, gdy kolej znaczenia na Polan
przyszła. Bolesław przystępując do związku Europejskiego, zapewaił
sobie traktatem Gnieźnieńskim spokojność władzy nad wszystkiemi księ-
stwami składającemi rozległy naród Polski. A źe Prusy były częścią
tej całości, wcielił je zatem do posiadłości dziedzicznej 2) na wzór in-
nych krain, i nazwę królewską na siebie przyjął. Krzywousty równie
był panem tej części, i owego morza, które Wendyjskiem zwane u Pto-
lemeusza, 3) Słowiańskiem u Jornandesa, 4) z prawa przyrodzonego nie
innem ale Polskiem było. 5)
Lecz pokolenie bałwochwalcze nie okazywało skłonności do nowego
systemu krajowego. Surowe prawa pierwiastkowego kościoła ustanowione
na łamiących posty; opłata dziesięciny; kary kryminalne przejęte od za-
chodu, które pozbawiały wzroku lub ręki; jednożeństwo , a nadewszystko
miłość udzielności księstw, odstręczały Prusaków stałego skojarzenia się
1) Kromer w życia Leszka IV.
2) Dytmar Lib. IŁ
3) m, 5.
4) De rebus Gethicis c. 2.
5) SUrester IL w życiu s. Wojciecha rozdz. 37. „Latissima regna Ducis Bolaoiorum
maris eonfinia tangunt.
Digitized by
Google
309
z rodakami. W chwili zatem dogodnej powracali do czci bogów opieku-
jących się urodzajem, dobytkiem i niezawisłością. Nie należy więc uwa-
żać tej nienawiści za rozsterk dawniejszym wiekom zwyczajny; byłato
owszem namiętność niepokonana ani siłą, zbrojną, ani namową, ani da-
rami. Patrząc na stosuaek przestrzeni tej ziemi do gtanic korony, nie*
podobna odmówić podziwienia czynom bohaterskim, których w ciągu
dwóch wieków Prusacy niezaprzeczone dali dowody. Trzeba było całego
wysilenia Polski, aby garstkę walecznych pod rozkazami utrzymać. Oce-
niając te ich uczucia Bolesław Wielki, odstąpił wszelkiej daniny, >) zo-
stawił ich pod rządem własnych książąt, ale od związku powszechnego,
który zapewniał im cywilizacyę i jedność chrześciańską, nie uwolnił.
Dla rychlejszego zaś wcielenia braci pogańskich do całości, wystawił wła-
snym nakładem świątynie, opatrzył je w sprzęty okazałe i wybrał pa-
sterzy, którzy by rozsądnem postępowaniem potrafili zjednać dla Ewangelii
poważanie. 2) Biskupstwo Płockie właśnie dla nowoochrzczonych za Bole-
sława było założone za świadectwem Boguchwała, z którego później
powstało Chełmińskie w tymże celu utworzone. Lecz szczegółowe zda-
rzenia dziejów tak cywilnych jako i kościelnych, znajdą właściwe miejsce
przy opisie poniższym, każdej w szczególności ziemi.
ZIEMIA POMEZAŃSKA.
Jeżeli czytelnik w nazwiskach miast i mieszkańców graniczących
z Kujawami znalazł sprawdzenie czynu historycznego, który usiłowano
przetworzyć, równej zapewne doświadczy przyjemności w dźwiękach po-
kazujących wspólną rodowość krainy uchodzącej za zupełnie obcą dla
plemienia Lechickiego. Że pisarze zagraniczni w Pomezanii widzieli od-
dzielny szczep żad&em ogniwem pokrewieństwa nieskojarzony z Polskim,
temu się dziwić nie należy; lecz że dziejopisarze narodowi nie chcieli
zwrócić swojej baczności na ten szczegół zajmujący i tak ściśle z pasmem
wypadków połączony, zapóźno ubolewać należy. Jeden Naruszewicz
w nazwie Pomezanii domyślał się zepsucia wyrazu Pomorzanie, ale
mniemania swojego ścisłem badaniem i wywodem nie sprawdził. Wszak-
że zasługuje na wzgląd dziejopisa ziemia oblana Wisią, przerżnięta
Nogalem, Mohra, Mątwą, Świętą. Bzecz dziwna, jak się zamąciły po-
jęcia w tym względzie w przeciągu lat dwóchset. Kiedy Krzyżacy przy-
byli dla nawracania pogan Polskich, nie nazywano w aktach urzędowych
i kronikach ziemi leżącej za Osą, Pomezanią ale Pomorzem. Świadczy
o tem ugoda legata papiezkiego z ludem nowoochrzconym z roku 1248,
1) GaU. wyd. Bandtkiego str. 63,
2) Tenie 37, 63,
Digitized by
Google
310
która w egzemplarzu łacińskim zawiera dobitnie wyrazy: „specialiter
autem illi de Pomerania.1" J) Dusburg, owa wyrocznia zwolenników
źródeł zagranicznych, zamek Dzierzgoński nazywa eastrum Pomerano-
rum. 2) I Długosz wymieniając ziemie Pruskie podbite przez Krzyżaków,
zalicza do nich Pomorze Zawiślańskie : „quinque Pruthenicae regiones
armis subactae: Pomerania Erminii, Pogesani, Bartini et Nactangii." 3)
Nazwa zatem Pomezan wynikła z Poraozan, która widocznie jest zepsu-
ciem wyrazu Pomorzan. Że jednak nie przez omyłkę brano Prusaków
za lud Pomorski, przytaczamy wyrazy przywileju Krzyżackiego z r. 1232,
rzecz całą dokładnie wyświecające. Mowa tu jest o obowiązkach Cheł-
mińczyków dotyczących wyprawy wojennej przeciwko nieprzyjaciołom:
„Każdy z nich, powiada dokument, powinien występować przeciwko
Prusakom nazwanym w obszerniejszcm znaczeniu wyrazu PomezanamL
Pebet ptrgere contra Pruthenos, qui Pomesani largo rocabulo nuncu-
pantur. 4) Tak oznaczywszy pierwszą ziemię pogańską, przystępujemy
do obejrzenia jej położenia geograficznego wsi, miast i mieszkańców
z epoki przedkrzyźackiej , albo z czasu ich panowania, gdy osady Nie-
mieckie zacierając ślady dawnej rodowości, ułatwiały panowanie zako-
nowi rycerskiemu.
Granicami dyecezyi Pomezańskiej, podług podziału uczynionego
w Toruniu w roku 1243 przez legata papiezkiego Wilhelma, w obecno-
ści Pełki arcybiskupa Gnieźnieńskiego, i biskupów Jędrzeja Swobody
Płockiego, Godzięby Włocławskiego, Tomasza Koźlerogi Wrocławskiego,
były: Osa, Wisła, jezioro Drużno, rzeka Wysoka (Wejsseke) i Pasłęka
(Passeria), aż do miejsca w którem obok niej płynąca Łania (Alna)
zwraca się ku stronie wschodniej. 5) W czasach późniejszych przydano
do tej dyecezyi ziemię Lubowską i Sasińską, a) których tu nie zaliczamy
jako nienaleźących do Pomorza. Na tej przestrzeni znajdowały się jeziora:
CheJba (Heilibo), 7) czyli morze Błotne, Bruino (Drausen), 8) Joziorak
(Geserich-See) i Morąg (Mohrungen). Rzeki: Mątwa, Liwna 9) (Iiebe%
Dzierzgoń (Sirgune, teraz Sorge), Rogów,1 ) Nogat, Święta, Szarpka,
1) Hartkn. przy Dusburg. 474.
2) Str. 159.
3) T. L str. 720.
4) Prawo Chełmińskie, Bandtke star. 293.
5) Acta Borossiae t. II. 613. Dreger No. 158 p. 242.
6) Instrukcya biik. Pomezańskiego Jana, dana kanonikowi kapituły jadącemu na
wizytę, w r. 1400 u Yoigta VI. 748. Hartkn. S. i N. Prusy str. 443.
7) Leo hist. Prus. p. 2.
8) Bewizya ekonomii Malborskiej a r. 1649, urzędownie dochowana wŁB, P. i S.
9) Dług. L 13.
10) Dusb. u Hartkn. 255.
Digitized by
Google
311
Pasłęka ]) (Passeria v. Passarge). He wnosić można z miejsc obranych
za stolice komturstw, uważali Krzyżacy przy wejściu swojem, za miasta
znakomitsze: Kwidzyn, Bxesin% Dzierzgoń, Czartym i Pasłęk, a po
nich szły: Postolin, Morąg, Iłów. Najdawniejszem z nich jednak jest
Łaszyn za Osą, wspomniany z przywileju Bolesława Śmiałego pod rokiem
1065, danym klasztorowi Mogilnickiemu. a)
Kwidzyn, przezwany od Krzyżaków Kępą Panny Maryi, Marten-
werder, był stolicą powiatu, jak się to daje widzieć z rozgraniczenia
legata papiezkiego Wilhelma. W najpierwszym przywileju Toruńskim
znajdujemy podpis prowizora Kwidzyńskiego, de Quidsin, nim został
Marienwerderskim. To miasto wzmocnionem było przez Polaków dla za-
konu Niemieckiego 3) w roku 1233 i obranem za siedlisko dla biskupów
Pomezańskich. Do jego okręgu należały: Białochowo, •) własność Jonka,
i Nieborów (Nebrau), 5) nad Wisłą.
Na wschód powiatu Kwidzyńskiego, leżał Bzesiński z miastem głó-
woem Rzesiń, przezwanem później Prabuty. Po niemiecku nosił nazwę
najprzód Bejem, potem Beeinburg, nakoniec Riesenburga. 6) W tłóma-
czeniu Jeroszyna kroniki Dusburga, zachowuje prawdziwą nazwę Resin.
Powiat ten sławny był z waleczności mieszkańców, i w obrębie swoim
liczył miejsca: Suszę (Rosenberg), Kisielice (Freystadt), Oardrin (SchSn-
berg), 7) Zambrów 8) (Sommerau), NUkieiałkę, Oeówek, °) Przed terai-
niejszem miastem Stuhm, znajdował się Postolin. 10)
Na północ Rzesina leżał Dzierzgoń (Ghristburg),11) nad rzeką te-
goż nazwiska, ze wsiami Legnicą, Lipcem i Póborzem. ,a) Pomiędzy
tern miastem a Czartyrnem na pół drogi, była wieś Słarytarg. ,3) Na
brzegu południowym rzeki Dzierzgoń leżało Krzywe, obok którego
Zapole. ,4) Dalej nieco dziedzictwo Maćka Trupin (Trumpe). 15)
Jeszcze dalej ku północy leżała starożytna mieścina czy wieś nad
1) Acta Boru*. Ł EL 613.
2) Dług. I. 258.
3) Dusburg m. o. g. 10. p. 94.
4) Dusb. Hartkn. p. 94, 241. Yoigt II. 482.
5) Yoigt H 483
6) Dusb. iryd. Hartkn. str. 94. Jacobson, Dzieje źródeł koić. katoL p. 266.
7) Nazwiska te wzięte z N. i S. Pr. Hartkn.
8) Yoigt IL 482.
9) Dogiel IV. 169. Yoigt TL 482, 484.
K)) Yoigt II 482.
11) Dług. Tw. XL p. 355. Kodez Litwy Raczyńskiego str. 806.
12) Yoigt IL 629.
13) Długosz X. 293.
14) Yoigt n. 251.
15) Yoigt n. 434. Zapis biskupa Pomezańskiego Alberta z r. 1260.
Digitized by
Google
312
Nogatem, Czartym zwana, o której wspomina bistorya pod rokiem 1244,
jako o warowni Świętopełka książęcia Pomorskiego, w ciągu toczonej
przez niego wojny z Krzyżakami. Dokładniejsza o nim wzmianka znaj-
duje się w ugodzie Jakóba legata papiezkiego, z tymże książęciem
w roku 1248. !) Bardzo długo Czartyrn kaleczonym był rozmaicie przea
kronikarzy: raz się nazywał Zantir, drugi raz Santirium, trzeci Satór *)
czwarty raz Czantyr. 3) We właściwej zaś postaci ukazuje się tylko
u Długosza. *) Z niego powstał w roku 1280 Marienburg, na co sami
się pisarze Pruscy zgadzają, zbijając mylne twierdzenie Dusburga o prze*
niesieniu nowego zamku na miejsce dogodniejsze. 5) Do komturstwa
Marienburgskiego należały wójtostwa: Grabin, Lesk, Mątwy, Między-
łącze, 6) Leźyn i inne. 7) Przy ujściu Nogatu do wylewku, leżała Kępa
Kowalska. 8) Te są nazwy w aktach urzędowych i kronikach znalezi«me,
które dostateczne, zdaje mi się, czynią przekonanie o wsiach Polskich
i miasteczkach okrywających tę część Pomorza Zawiślaóskiego. A lubo
czasy panowania późniejszego, królów Polskich, za dowód służyć nie
mogą, i ten okres usunęliśmy zupełnie z badań przedsięwziętych, dla
ciekawości jednak przytaczamy szczegóły z rewizyi ekonomii Malborskiąj,
odbytej za Jana Kazimierza w roku 1649 przez księdza Wojciecha
Krzywkowskiego, i dochowanej w aktach urzędowych królestwa. W niej
następne liczono folwarki: Mątowski, Laskowski, Kamiński, Wałdowsld,
Piaski , Szaleniec, Ryjów, Pogorzała, Starawida, Gnejewo, Dąbrówka,
Palczewo, Nowacerkiew, Lichnowy małe i wielkie, Parszewo, Kościelce,
Brodzak, Brzózki, Mirowo, Ntdowo. Przy zamku zaś Malborskim
osiedli byli Jan Czapliński, Jan Piotrowski, Mateusz Waśeicki, Krzy-
sztof Choiński, Wawrzyniec Gniewski, Wacław Witowski, Bartosz
Prostka, Tomasz Krzeczkowski, Sebastyan Barczewski, Szymon Pą-
czewski, Matys Rybak, Jan Sławski, Jakób Supański, Michał Borze-
chowski, Mikołaj Kąkolewski. Takie były wsi, tacy mieszkańcy około
1) Dogiel IV. 15.
2) Tenże wpowyźszem miejsca. Dusb. 165, 283.
8) U epitomatora Dusburga.
4) T. I. 825.
5) Dusb. wyd. Hartkn. 283: Castrom Santirii mutato nomins et boa, traoslstam
fuit ad eum locum, ubi nunc situm est, et yocatum nomen ejus Marienburg, id est castrom
Sanctae Hariae. Yoigt zaś wcale odmiennego jest zdania: „Ist fretiich, powiada on, kein
triftiger Grand zur Annahme eines ganz neuen Aufbaues zu entnehmen, denn beide Chro-
nisten (Dusburg i Oliwski), bedienen sich dieses Wortes, nachher auch von Sobwetz (Ssie-
cie) obgleich dieses erweislicb nicbt neu erbaut, sondern nur starker befestigt wurde. U. 53i
6) Voigt VI. 547.
7) Dogiel IV. 63.
8) Dreger. No. 184.
Digitized by VjOOQ16
813
Malborga, pomimo najliczniejszych osad Niemieckich sprowadzonych przez
Krzyżaków do rezydencyi głównej wielkich mistrzów i jej okolic.
Za ziemię Czartyruską, pomiędzy samicą Wisłą, Nogatem i łachą
północną, leżały Żóławy, w wiekach średnich pod tern imieniem wspo-
minane. J) Egipt ten Pruski przerzynały rzeki: Święta i Szarpka,
a z miast Kraków leżał przy ujściu Nogatu do wylewku, Szarpków zaś
nad rzeką tegoż nazwiska. Połowie miejsca sprzyjało zawsze polowa-
niu na dzikie ptastwo i handk^i mieszkańców; dlatego Bielski w wieku
szesnastym po swojemu śpiewał:
Jak zmądrzeli na kaczki mili Zóławczycy!
I żywią Gdańsk, Lbiąg, siebie, kaczorami wszycy.
Na wschód okręgu Rzesińskiego i Dzierzgońskiego rozciągał się
powiat Pasłęcki, Passaluc terra; 2) Hockeriandem od Niemców zwany,
ku rzece Padęce, flumen de Passaluc v. Passalucms, 3) biorącej począ*
tek o pół mili od Olsztynka. W nim mie;sca znaczniejsze liczono : Pasłęka
Pozlauken, 4) z którego powstał Holland od rodu osadników; Jforą#, 5)
nad jeziorem tegoż nazwiska. Liwno, Liebemiihl, nad rzeką Liwnem,
i Buchocin. 6) Pomiędzy Morągiem a Preus- Marką, wspomina historya
pod rokiem 1410 wieś Czołpie, nad jeziorem tegoż nazwiska leżącą. 7)
Oprócz miast i wsi wymienionych, których położenie jest oznaczone,
znajdujemy wzmiankę o wielu innych bez dokładnej skazówki miejsca;
takfemi są: Przecław, Bogusz, Góra. 8)
Te są właściwe granice i powiaty ziemi Pomorskiej. Lecz za łachą
północną ciągnie się wyspa na 15 mil długa, a na dwie szeruka, noszą-
ca teraz miano Neryugi, die frieeche Ntihmng, którą Klonowicz we Flisie
Jlierzeją słusznie nazywa. Jakoż Dreger przytacza dokument, w któ-
rym nosi nazwę Nerei, z wsią Kącikami (Camtzikini). 9) Właściwie
Mierzeja należało do Pomorza Przedwiślańskiego, a zatem i do biskup-
stwa Kujawskiego, lecz później do Pomezańskiego przyłączoną została. ! °)
Na niej leżał sławny Komorów, wspomniony bardzo wcześnie w ugodzie
1) Długosz p. r. 1410, t. I. sta. 274.
2) Voigt n. 482.
3) W rozgraniczenia dyecezyi Wilhelma r. 1243.
4) Przywilej na założenie miasta przez Meinharda z Kwerfartu z r. 1297 u Hartkn.
przy wyd. Dusb. p. 67.
5) Dług. H. 278.
6) Dokument Ludwika z Kwedenu mistrza prowincjonalnego,* z r. 1260, u Yoigta
II. 482.
7) Dług. X. 272.
8) Yoigt II. 482, 629. Ugoda Jakóba legata r. 1248,
9) No. 184.
10) Leo 158.
Digitized by
Google
314
Jakóba legata papiezkiego, zawartej roku 1248 z mieszkańcami Pruskimi
W przywileju tym nosi nazwę Chomor ś. Wojciecha. Mniemanie po-
wszechne przenosi zgon tego męczennika pod Królewiec, gdy tymczasem
proste rozłożenie mapy przy odczytaniu życia apostoła, napisanego przez
Sylwestra II. dostatecznem jest do okazania inylności twierdzenia. Bi-
skup Praski, z Gdańska udał się morzem. ■) Wysiadłszy na ląd, źle
był przyjęty od mieszkańców Komorowa. 2) Gdy się przeprawił przez
rzekę, to jest łachę Wiślaną, gościnność znalazł u pana włości, dokąd
przybył tegoż dnia wieczorem. 3) Pod Fischhaueen Królewieckiem ża-
dnej rzeki nie ma, mowa tu więc jest o łasze Wisły wpadającej do wy-
lewku. Uczony Giesebrecht dosyć trafnie mniema, że Wojciech przyjęty
został od niejakiego ziemianina przy jeziorze Drużnie. 4) Wzburzenie
ludu w tern miejscu, kazało mu tejże nocy przytułek znaleziony opuścić
i przez rzekę napowrót się przeprawić. 5) Tu, to jest w Komorowie,
przez pięć dni pozostał, kryjąc się przed zawziętością ludu, lecz gdy
wyszedł z lasu o południu, napadnięty pr/ez Prusaków, męczeństwo po-
niósł. 6) Ciało świętego męża leżało przez trzy dni około Gdańska. 7)
Ztąd poszło, że na lat 44 wcześniejsza jest wzmianka o Komorowie
ś. Wojciecha przy Pomezanii, niżeli o kościele pod Królewcem, który
założonym został dopiero w 1292 roku. 8)
Co do rodzin Polskich, zamieszkałych na Pomorzu Zawiślańskiem,
wymieniają dzieje imiona dwóch książąt: Falenty to jest Chwalisława,
i Macka. °) Ziemianin także Maciek, otrzymał pozwolenie od Krzyża-
ków na osadę włości swojej w 1260 roku; ,0) Jonek wspomnianym jest
w wieku trzynastym. ll) W tymże wieku Jurek dziedzic na Pasłęku.1 a)
W czternastem stuleciu żył Sambórz z Balowa , Jan z Ojcowa i IR-
kcłaj Galewicki. 13) Wpiętnastem: Henryk Kuszecki, Borkowski z pod
Marienburga, Gabryel By i miski z pod Dzierzgonia, Dorota prorokini
z Wielkich Mątw, i inni. ,4) Dla nich to i włościan, miewali kazania
1) Post paucos dies maritimum littus egreditur. Canis. c. 39.
2) C. 40.
3) C. 41.
4) Wendische Gach. L 292.
5) Canis. cap. 41.
6) Cap. 44.
7) Hieronim. CamelduL No. 47.
8) Hartkn. w katalogu bisk. i Sanbien. z Hennebergera.
9) Chroń. Alb. 144, 146. Dusb. III. 7. str. 87. wyd. Hartkn. Łukasz David L 38.
10) Voigt n. 434.
11) Dusb. EL c. 7. 140, 143.
12) Przywilej na założenie HoUandu z r. 1297.
13) Voigt V. 302, 303.
14) Dług. X. str. 246. Leo 255, 264.
Digitized by
Google
315
Polscy księża, !) a arcybiskupi Gnieźnieńscy święcili biskupów Pome-
zańskich. 3)
Dzieje potwierdzają ten ścisły związek Pomorzan z Polską. Bole-
sław Wielki podbił ich za świadectwem pisarzy nietylko ojczystych 3)
ale i obcych. *) Że zaś zwycięztwo tego króla odniesione było w kie-
runku Pomorza Zawiślańskiego, przekonywa o tem już zburzenie Radzy-
nia, 5) który we wszystkich wyprawach klucz do tej ziemi stanowił, już
to oznaczenie granic rzeką Osą. 6) Za Mieczysława II, korzystając
z osłabienia Polski, wymówili się z dannictwa Pomorzanie, 7) i nieprę-
dzej do niego wrócili, aż za panowania Bolesława Śmiałego, który
w pierwszej wyprawie doświadczył porażki pod Grudziądzem, lecz w dru-
giej ten zamek zdobył, i Pomorze hołdowniczem uczynił. 8)
Krzywousty postanowił ich do wiary chrześciańskiej nawrócić, i w tym
celu pustelników w ziemi Chełmińskiej osadził, lecz pokoju od nich nie
miał. Dwukrotnie walczył, i dopiero w 1119 roku zatargi pomyślnie
skończył. ») Że wojna prowadzona była pomiędzy Osą a dolną Wisłą,
dowodzi tego zwrot Bolesława od Pomorza do Nakła. Gdyby albowiem
dziejopis myślał o Pomorzu Gdańskiem, niewłaściwie byłby powiedział,
że Bolesław z Pomorza udał się do Nakła, które także do Pomorza, ale
przedwiślańskiego należało: „Genie Fomeranica et Prutheniea Boleslaus
Póbnorum dux debettata et in deditionem accepta, wrsus Nakel ad
Shantopelkum opprimendum convertit. * °) Kazimierz Sprawiedliwy idzie
znowu na Toruń dla podbicia Prusaków za Osą mieszkających; wojnę
zatem nie z kim innym ale z Pomorzanami prowadził, i dannictwo od
nich przyjął. ll) Na początku zaś wieku trzynastego, opat Cystersów
z Łukni, wziąwszy z sobą jednego z zakonników Filipa, przebył Wisłę
dolną, która dzieliła chrześcian od pogan, i z wielką ostrożnością Ewan-
gelią opowiadać zaczął. Roztropność jego pomyślny skutek uwieńczył.
Naprzód albowiem książę Falenia przyjął wiarę chrześciańską a wkrótce
1) Statut* Synod. Pomez. n Jacobsona p. 152.
2) Leo 115. .
3) Kadł. H ep. 13.
4) Helmold Cron. Hartkn. I. c. 15.
5) Dłng. L 163.
6) Dług. I. 162.
7) Schutz lib. I. fol. 8.
8) Schutz w kronice lib. I. f. 9. Długosz pod rokiem 1064. Gall. iryd. Bandtk.
rtr. 99, 104.
9) Dłng. I. 412.
10) Tamie.
11) Dłng. Ł ttr. 564, 565.
Digitized by VjOOQ16
316
po nim i brat Szczodrzyh *) Po nim przyjął obowiązek przepowiada-
nia inny Cysters Krystyn Rawa, opat Oliwski z pod Gdańska. 2) W ro-
ku 1211 wielu już ziemian chrzest przyjęło, podług listu Innocentego
III do arcybiskupa Gnieźnieńskiego, któremu dozór główny nad nawró-
conymi był powierzony: „Quidam magnaUs et alit regionis illius, sa-
cramentmn baptismatis receprrunt" *) W roku następnym stolica
Rzymska pisała do książąt Polskich i Pomorskich, aby do ciężarów nie
zmuszali nowonawróconych i tym sposobem od wiary nie odstręczali.
»Quidam yestrum quam ciło intelligunt aliąuos e gentilibus per Prussiam
constitutU novae regenerationfo gratiam suscepisse, słatim oneribus eos
servilibu8 aggrayant, et venientes ad christianae fidei liberfatem, dete-
rioris conditionis e/ficiunt, quam essent, dum sub jngo sermtutis prtitii-
nae permanserunt" 4) Innocenty więc III zapewnił nowym chrześcianom,
jako synom Boga, swobodę i wyłączną uległość stolicy Rzymskiej.
W tymże roku 1212 Krystyna Cystersa wyniósł na dostojność biskupa
Pruskiego. Ten wspólnie z biskupem Modeńskim Wilhelmem, albo ra-
czej na jego wniosek, przełożył Donata gramatykę na język polski i za-
prowadził ją do szkół na ten cel założonych dla Pomorzan wschodnich.
„In Prutia vero quae est ultra Poloniam et ultra Pomeraniam, Episco-
pus Mutinensis Guillelmus, missus a Papa legatus, ingenio et sapientia
sua, non fortitudine, multos paganos ad fidein attraxit, et linguam eorum
ex maxima parte didicit. Insuper principem artis grammaticae, scilicet
Donatum, in illara barbaram linguam, cum maximo labore transtulit" 5)
Ten fakt historyczny, ciekawy w dziejach piśmiennictwa krajowego, po-
twierdza list Honoryusza III papieża: „Episcopus Prussiae ac fratres
ejus statuerunt, sicut asserunt, prout valde necessarium esse constat, '
scholas Prutenorum instituere puerorum." 6) Lecz gdy w 1220 roku,
Leszek na zjeździe Sandomirskim odstąpił Mazowsza Konradowi, a ten
jedyną tarczę przeciwko poganom, Krystyna z Gozdowa wielkiego woje-
wodę Mazowieckiego oślepić kazał, Pomorzanie z natarczywością uderzyli
na księstwo, i większą część kraju pożogą i łupieztwem spustoszyli
Wyprawa powszechna książąt Polskich w roku 1222 odparła wprawdzie
nieprzyjaciela od granic, lecz bezpieczeństwa nie zapewniała. Na wnio-
1) Abba Godefredns de Łukina in Polonia cum Monacho sno Philippo Wiselam
flimnm, paganos diridentem et christianos transirit, et Prutensibus paulatim praedicare
incipiens, ducem Phalet ad fidem conrertit, et postmodum fratrem ejus regem Sodrech.
Chroń. Alber. p. 144—145.
2) Tamie.
3) List papieża do Henryka Kietlicza, Acta Borusaiae t. I. p. 249 — 250.
4) Dogiel 57. str. I.
5) Alberici Chronić, p. 144, U5, 527. Yoigt I. 460.
6} W księdze kopij archiw. tajn. No. 8.
Digitized by VjOOQ16
317
sek przeto Henryka Brodatego, książęcia na Szląsku, i Gintera biskupa
Płockiego, Konrad w roku 1228 sprowadził Krzyżaków, którzy od 1233
da 1236 roku, całe Pomorze Zawiślaóskie, przy pomocy książąt Polskich
zdobyli.
Herman Balck dla nowo podbitych ziemian nadał prawo lenne
w 1236 r. Była to korzyść wyraźna dla zakonu, który dziedziczne za-
mieniał na zależne od siebie grunta. Mieszkańcy zaś niektórzy, unikając
pospolitego ruszenia, woleli ciężar wojenny ponosić z ziemi niż osoby.
Zamiast całej rodziny zdolnej do dźwigania oręża, dawali jedne tylko
posługę, lub dwie, stosownie do rozległości posiadanego gruntu. Wię-
ksza część jednak oceniając niezależność dziedziczną, utrzymała się przy
prawie PoLskiem. [) Ten przywilej Hermana służył dla dalszych Prus,
w miarę tego, jak wchodziły do składu państwa Krzyżackiego. 2) Orygi-
nał jego zaginął; ale wstęp wydanego na nowo w 1278 przez marszałka
Konrada Thiernberga młodszego, natenczas wice -mistrza prowincyonal-
nego, w przekładzie niemieckim z czternastego wieku, dochowuje się
w Królewcu. Oto jest jego brzmienie: 3) „Niegdyś przewielebny brat,
szanownej pamięci Herman Balck prowineyał Pruski, nadając swobody dla
wielu z rycerstwa Polskiego, opisał je w przywilejach, ogólnym i szcze-
gólnych. Niestety, w kolei czasów, z powodu nieustannych walk z po-
ganami, które się codziennie odnawiały, kraj cały pustosząc, ów ogólny
przywilej zaginął. Zkąd poszło, że następcy poległych rycerzy, mocno
się użalali przed nami o utratę dawnych wolności, zatartych w pamięci
ludzkiej, o co się równie skarżyli i ci z pomiędzy szlachty, których duch
pobożności do naszego kraju przyprowadził. Prosili zatem o przychylne
przypuszczenie do rzeczonych swobód."
1) Voigt VI. 608.
2) „Et secundum pacta et libertates, quae ipsis tunc dabantur, al i i Neophiti postea
regfcbantur** Dusb. III. c. 14.
3) „Etwan der Ersame Man Bruder Herma